"Kiedy ulepszysz teraźniejszość,

wszystko co po niej nastąpi

również stanie się lepsze. "


Paulo Coelho



piątek, 10 lipca 2009

American Dream - cz.3

Po obcowaniu z mr. Zimbardo skierowalismy sie z Jess w strone mr. Selingmana. To chyba on byl najwiekszym moim rozczarowaniem. Co nie jest jego wina – ale wina moich oczekiwan. Mr. Selingman jest okrzykniety ojcem pozytywnej psychologii. Ale wcale nie jest pozytywny. Jego spoleczne zdolnosci sa ponizej przecietnej. Jego postawa mowila – jestem VIP. Jestem jednym z bogow. Poklepalam go po ramieniu by poprosic go o zdjecie. Po prostu poszedl nie zwracajac uwagi. Byl wiecznie otoczony wianuszkiem kobiet. Kleily sie i zachwalaly do ostatniej kropli przesady. Nie moglam w to wszystko uwierzyc....

I tutaj zajme sie chwilka edukacji na temat mitow psychologicznych. Wszyscy mysla, ze psycholog to jest zawsze osoba otwarta, empatyczna, wysluchujaca, z wielkimi zasobami inteligencji spolecznej i emocjonalnej. Ale to stereotyp. Jezeli ktos na wasze pytanie "Czym sie w zyciu zajmujesz?" odpowie "Jestem psychologiem" – zastrzegam, ze to nic absolutnie nie mowi o tym jaka dziedzina sie ta osoba zajmuje i jakie talenty potrzebuje do tej pracy. Prosze nie oczekiwac, ze psycholog kognitywny na przyklad powinien miec empatyczne talenta zatopione w odmetach madrosci i intuicji. Wowczas przywita Was z otwartymi ramionami jezeli zaczniecie poszukiwac w nim zrozumienia waszych problemow. Nic bardziej nie irytuje mnie chyba jak brak wiedzy teoretycznej i praktycznej a bazowanie na powtarzanych przez czas naszego wzrostu teoriach. Psychologia jest tak rozlegla dziedzina, ze skupia rozne narzedzia do pomiaru naszego bytu. Slowa – ona/on tak i tak sie zachowuje a jest psychologiem – sa tak naiwne i tak obrosniete stereotypami, iz naprawde rece mi opadaja. Takie podejcie mowi mi tylko jedno – nie masz pojecia czlowieku o czym mowisz. Ja sama wpadlam we wlasne oczekiwania co do Wielkich Glow, jednak szybko sie ocknelam. Mr. Selingman mnie rozczarowal. A raczej rozczarowala mnie wlasna glupota oczekiwan.

Corka pana Selingmana zacytowana w jego ksiazce pt. A primer in Positive Psychology, poprosila kiedys, aby przestal byc zrzeda. Ot tak po prostu. Ona przestala plakac i biadolic. Tak sobie postanowila. Bylo jej ciezko ale sie udalo. Teraz jego kolej. Choc mr. Selingman zrozumial na czym chce oprzec pozytywna psychologie ( satysfakcji z zycia, pozytywnych aspektow i myslenia mozna sie nauczyc) staral sie takze zmienic swoje postepowanie. Nie wiem na ile mu sie to udalo, nie obserwuje go na codzien. Jednak na kongresie moglam zaobserwowac jego problem. Mr. Selingman srednio wykazywal spoleczne zdolnosci w twarza-twarz w rozmowie. Wyczuwalo sie trudnosci w przebrnieciu przez mrukliwosc. Personalnie bardzo mnie to meczylo. Jednak jako przyszly (mam nadzieje) psycholog zrozumialam do krwi co znaczy roznorodnosc w tej dziedzinie. Selingman jest psychologiem zajmujacym sie abnormaliami z wyksztalcenia. Jest z krwi i kosci eksperymentatorem, teoretykiem, researcherem. Nie jest psychoterapeuta. Nie musi posiadac wysokiej inteligencji emocjonalnej, cieplego podejscia i przyjemnego usposobienia. I moim zdaniem do konca jej nie mial.

Nastepny stereotyp - wszyscy psychologowie umieja czytac ludzi. Kompletna bzdura. Do tego takze trzeba miec predyspozycje, a nie sa one potrzebne we wszystkich galeziach psychologii. Neuropsycholog nie bedzie stosowal technik wywierania wplywu tylko podepnie do skanu i i wykona swoja prace. Reasearcher da ci kwestionariusz i dokona pomiarow – wiec nie dziwcie sie prosze, ze ktos nie wykazuje madrosci jakiej szukacie.
Jak mialam sie przekonac na wlasnej skorze – tak jest.



Stalismy w kolku; ja, Selingman, Jess i facet, ktorego nie znalam. Rozmawiali na temat armi i jak zaaplikowac pozytywna psychologie do militariow, aby pomoc zolnierzom przetrwac w trudnych warunkach. Stalam wsluchujac sie w ich slowa marszczac przy tym czolo. Selingman troche sepleni oraz akcent byl dla mnie zupelnie inny niz ten do ktorego jestem przyzwyczajona. Nagle Selingman odworocil sie do mnie i stwierdzil z silna pewnoscia w glosie – Nie podoba ci sie to.
Zaszokowal mnie z lekka.
- Nie – odpowiedzialam bez emocji– po prostu nie znam tematu militariow i staram sie zrozumiec jezyk.
Powrocil do rozmowy. Jess chciala wtracic swoje madrosci. Selingman powiedzial z zadufaniem – ten facet jest wazniejszy niz ja. Z nim powinnas rozmawiac. I wskazal na kolege, ktorego nikt nie znal, ktory okazalo sie byl jakas wielka glowa na uniwersytecie.
Zabraklo mi slow. Chcialam odpysknac – wszyscy tu jestesmy wazni – jednak stracilam werwe.
Po krotkiej wymianie zdan z Jess, Selingman na odchodne rzucil do mnie od niechcenia – Sorry, ze ci sie nie podobalo.

Nie bylam nawet zla, jednak bezbrzeznie rozczarowana jego slepota. Bylo tysiace mozliwosci dlaczego marszcze czolo, ale on z silnym przekonaniem wyciagnal jedna karte z talii i rzucil na stol. Bez madrej pokory, analizy, zastanowienia. Tak jakby wyciagnal to co najbardziej go rani - ze cos moze sie nie podobac w jego slowach jakiejs tam maluczkiej-nieznanej. Ale przeciez musi spotykac sie z tym na codzien skoro jest tak popularny. Czy to mozliwe, ze wszyscy sie zgadzaja w tej Ameryce? Moze dlatego jest tam gdzie jest. Ma charyzme. A charyzma jak wiemy jest glosniejsza w popularnosci bronia niz madrosc .

A potem zaczely sie nastepne historie.....
cdn

4 komentarze:

ezomagika pisze...

Ta to bywa, czasem lepiej tylko zaznajomić się z ciekawymi przemyśleniami innych, nawet ich szkołą,i lepiej ich nie poznawać, by się nie rozczarować ! Tak sobie czytuje Paula Coelho, jego nową książkę " Zwycięzca jest sam" Jest w niej Rozgoryczanie sławą , ambicjami i zastawiam się czy czasem Coelho nie pisze o sobie ? Może lepiej żebym nigdy nie miała przyjemności go poznać... To dotyczy nie tylko tych innych ludzi ale czasem i mnie.
Pomyśl Izabell, gdyby tak ktoś nas zobaczył w najgorszym "puszczeniu nerwów" he he ja takie miewam i bym nie chciała ...
Pozytywny to był wyjazd,wzbogacający realnie,poza słowem pisanym i wykładem. Moja teściowa zwykła mawiać - mam nadzieję że zrozumiesz co miała na myśli mówiąc, gdy ja umierałam z zachwytu nad jakimś krajem, narodem ; dziecko, wszędzie psy boso chodzą, nie ma różnicy, więc daruj sobie rozczarowania"
Pozdrawiam cię serdecznie i idę spać bo okropnie późna noc mnie napadła :)

Izabell pisze...

Bardzo dobrze napisane, lepiej cieszyc sie dzielami i tym co moge sie nauczyc, nie autorami bo mozna sie rozczarowac. dlatego bronie sie przed przyjeciem kogos za autorytet. Musze dorwac ta nowa ksiazke Coelho. :)

"puszczenie nerwow" - jezeli bylby na to powod, dlaczego nie chcialabym tego widziec? to jest ludzkie. nikt nie jest ciagle aniolem i przewaznie skladaja sie na to tysiace rzeczy, ze sie wybucha. Tyle ze jezeli mr. Selingman jest na pierwszym miedzynarodowym kongresie pozytywnej psychologii, ktory sam powolal do zycia, to chyba latwo przewidziec jak bedzie wygladalo spotkanie skoro nazywaja go ojcem pozytywnej psychologii. nie widze powodu puszczania nerwow z powodu mojego zmarszczonego czola bo swiadczy to o niedojrzalosci emocjonalnej. szczegolnie, ze byl to pierwszy dzien. duzo sie nie zmeczyl.
choc dla niego jak widac i to wystarczylo.

Co do slow tesciowej - to prawda:) tylko z drugiej strony tak brutalny odbior zachwytu czyms innym i nowym nie bardzo jakos popieram. nalezy sie zachwycac. Oczywiscie, ze wszedzie "psy boso" chodza" :) ale moge osobiscie poswiadczyc na wlasnych doswiadczeniach - w kazdym kraju kultura inaczej do tych bosych psow podchodzi. Jest sie czym zachwycac, w jednym kraju mniej, w innym wiecej. tendencje istnieja. nie ma co sie oszukiwac.

dzieki za madre slowa! mam nadzieje, ze sie wyspalas. i ja przesadzam ostatnio z tym siedzeniem do pozna:)

Anonimowy pisze...

właśnie chciałem zabrać się za czytanie "optymizmu można się nauczyć" Selingmana. Chyba jednak przeczytam tamtą książkę, choć dałaś mi do myślenia.

Miałem przed momentem rzucić tu kilka etykietek. Lecz to chyba nie ma sensu. Myślę jednak, że dużo też zależy od sytuacji, myślę, że jakbyś po-przebywała dłużej z nim w środowisku towarzyskim a nie jakiejś konferencji to pewnie inaczej byś go odebrała inaczej byś odebrała jego umiejętności interpersonalne. :)

Pozdrawiam. dzięki za relacje, daje domyślenia ;)

Izabell pisze...

Rozumiem, ze go znasz osobiscie? :))
nie jestem pewna czy sie zgodze ze srodowiskowym wplywem. konferencja byla bardzo luzna, a potem byly spotkania po-konferencyjne. jezeli okazywalo mu sie ze jest wazny, wtedy jasnial. poza tym jezeli rozmawiamy o prywatnym jego zyciu, to jego corka pierwsza nazwala go grouch, a najlepsze jest to, ze nawet na konferencji mowil, ze zona zawsze ochrzania go za zachowania gburowate. i ja sie z tym zgadzam. a bardziej uwydatnialo sie jezeli okazywales ze owszem sluchasz, ale jednak moze masz cos innego do powiedzenia.

wierze ze ma wiedze. nie mowie, ze jest inaczej. mowie tylko, ze to co uczy nie jest przez niego personalnie wykorzystywane. co takze jest popularne, szewc bez butow chodzi czasami :)

ale duzo sie nauczylam od niego:)
a ksiazke warto przeczytac, jak najbardziej:)
pozdrawiam serdecznie.