"Kiedy ulepszysz teraźniejszość,

wszystko co po niej nastąpi

również stanie się lepsze. "


Paulo Coelho



niedziela, 24 maja 2009

Przed 30stka.

3 maja skonczylam 29 lat. Jeszcze tylko rok do "magicznej" 30stki. Wiele kobiet boi sie tej liczby. Nie rozumiem za bardzo dlaczego. Osobiscie uwazam, ze wlasnie ten czas bedzie dla mnie najbardziej owocny.

Gdyby ktos dal mi szanse powrotu do przeszlosci lat moich 20stych, w zyciu nie podjelabym tej szansy. Omijam ciezkie przezycia - ale sam fakt bycia ciagle w zawieszeniu, bez pewnosci kim jestem lub kim chce byc, jawi sie jako wieczna tortura. Kiedy sciezka robi sie widoczna, o wiele latwiej jest nia podazac.

Zastanawialam sie ostatnio nad etykieta lat. Podczas jednych wykladow, jeden ze studentow powiedzial, iz zastanawial sie z grupa nad wyborem, gdyby takowy mial - mlody psycholog a osoba z kilkuletnim doswiadczeniem. Oczywiscie odpowiedz byla bardzo oczywista - osoba z doswiadczeniem. Ale czy lata sa gwarancja wyciagnietych lekcji? Czy chodzi moze bardziej o ta pewnosc personalna, balans hormonow, dojrzalosc wlasnej osoby? Tyle, ze znam osoby duzo starsze, kompletnie nie wykazujace balansu i madrosci, a znam i mlodsze, ktore jakby przedwczesnie mentalnie dojrzaly. Ja zawsze czulam sie stara dusza. Tak jak jeden z moich 20-letnich kolegow powiedzial " moglbym juz usiasc na bujanym fotelu". Czesto czuje, ze juz sie na nim od dawna bujam.

Czy istnieje w ogole cos takiego jak "stara dusza"? Czy sie z tym rodzimy, czy za wczesne ciezkie doswiadczenia powoduja szybki wzrost? Patrzac z roznych stron, sa osoby, ktore po ciezkich doswiadczeniach nadal potrafia zachowywac sie lub myslec na swoj wiek obecny a takze czesto na mlodszy. Moze istnieja tendencje w kazdym z nas, ktore odpowiednio odpowiadaja do danych doswiadczen. Tendencje odziedziczone z atomow tych co odeszli...

Czy wiec obawiam sie 30stki? Nie. Dziwnie, ze juz w wieku 27-28 lat podciagalam swoj wiek. Podobno po 40stce bede juz obnizac :)

Ale to wlasnie teraz, nie kiedys, czuje najbardziej swoja kobiecosc, bardziej akceptuje swoj swiat, swoje demony i anioly. Czy to wlasnie starzenie sie? Ah, w takim razie nie odmowie sobie nastepnych dawek tego eliksiru!

sobota, 23 maja 2009

Zapisalam w czerwonym notesie...

"Prawdą jest, że na świecie, w każdej chwili, a zatem także teraz, dzieje się na raz nieskończenie wiele rzeczy [...] Ze względu na to, że poznanie całej pełni rzeczywistości jest niemożliwe, nie pozostaje nam nic innego jak arbitralne konstruowanie rzeczywistości i zakładanie, że rzeczy dzieją sie w jakiś określony sposób. Dzięki temu otrzymujemy schemat, to znaczy pojęcie lub też siatkę pojęć. Siatkę tę nakładamy na prawdziwą rzeczywistość i dopiero wówczas uzyskujemy jej przybliżony obraz. Natomiast naprawdę zawiłą i skomplikowana jest konkretna rzeczywistość życiowa, zawsze jedyna w swoim rodzaju. Kto potrafi dokładnie się w niej zorientować, kto pod zewnętrznym chaosem każdej sytuacji życiowej umie dostrzec tajemną anatomię chwili, czyli, ogólnie biorąc, kto się w życiu nie gubi, ten ma naprawdę otwartą głowę. Spójrzcie na otaczających was ludzi, a zobaczycie, jak idą przez świat zagubieni; jak lunatycy, popychani przez przeznaczenie dobre lub złe, nie mając nawet pojęcia o tym, co się z nimi dzieje. Usłyszycie, jak mówiąc o sobie i o otaczającym ich świecie używają określeń taksujących, co by wskazywało na to, że mają na ten temat wyrobione poglądy. Jednak już zupełnie powierzchowna analiza pozwoli nam stwierdzić, że nie odzwierciedlają one wcale rzeczywistości, do której się rzekomo odnoszą; natomiast głębsza ich analiza dowodzi, iż nie mają one nawet pretensji do tego, by sie do tej rzeczywistości dopasowywać. A wręcz przeciwnie: jednostka stara się za ich pomocą stworzyć sobie własną wizję życia i rzeczywistości. Bowiem życie to chaos, w którym człowiek czuje się kompletnie zagubiony. Podejżewa, iż tak jest, ale przeraża go myśl o spotkaniu się twarzą w twarz z ową straszna rzezczywistością i stara sie ją zasłonić kurtyną fantasmagorii, na której wszystko jawi mu się jasne i wyraźne, używa ich jako okopów, z których broni się przed życiem[...].Człowiek o otwartej głowie to ten, który wyzwoliwszy się spod władzy owych fantasmagorycznych "poglądów" spotyka się z życiem twarzą w twarz, przyjmuje do wiadomości, że wszystko jest w nim problenatyczne i czuje się zagubiony. Ponieważ jest to świętą prawdą - żyć znaczy czuć się zagubionym - ten, kto to przyjmuje, zaczyna sam siebie odnajdywać, zaczyna odanjdywać swą autentyczną rzeczywistość i staje wreszcie na twardym gruncie. Instynktownie, jak rozbitek, szuka czegoś, czego mógłby się uchwycić; ta nie cierpiąca zwłoki, tragiczna potrzeba, absolutnie prawdziwa, skoro chodzi przecież o uratowanie życia, zmusza go do uporządkowania życiowego chaosu. Jedyne prawdziwe poglądy to poglądy rozbitka. Cała reszta to retoryka, poza, farsa. Kto się nie czuje prawdziwie zagubiony, ten gubi się bezpowrotnie, a więc nigdy nie odnajdzie siebie samego, nigdy się nie zetknie z prawdziwą rzeczywitością."

http://www.gavagai.pl/

piątek, 22 maja 2009

Dialogi.

- Ah Ksiezycu, jestes tak przejmujacy, tak tajemniczny, ze az mi dech zapiera.

- Dziekuje za tak mile slowa. Bardzo mi to pochlebia. Tylko dlaczego tak mnie dziwnie nazywasz?

- Jak?

- Ksiezycu....

Poradniki.

Termin POP PSYCHOLOGIA zostal przeze mnie poznany dopiero na emigracji. Ogrom wszelkich poradnikow typu Jak zyc aby nie zwariowac , ugina tutejsze (jak i nie tylko) polki. Bezposrednie ich dzialanie mialam okazje odczuc przy krotkiej znajomosci p. Maski. Jego polki - moge poreczyc- byly mocno obciazone. Plus jego myslenie.

Ksiazki mowia wiele o zainteresowaniach i ukrytych impulsach drugiej osoby. Tak samo jako ubior, zbieractwo, zainteresowania, sposob poruszania czy czesto zwykle gesty - to wszystko tworzy mozaike naszego JA. Uwazny obserwator wychwyci i ulozy to co sie da w calosc. Wiec nikogo chyba nie zdziwi, ze nie uszlo mojej uwadze tematy czytanych przez p. Maske lektur. No i juz mi sie cos wtedy nie spodobalo. Czasami zadaje sobie pytanie, czy w ogole jest cos, czego nie uwazam za podejrzane hehehe

A wiec ksiazki byly typowymi POP poradnikami z tytualmi, ktore mnie z lekka zszokowaly - Dlaczego jestem singlem?, Jak wywierac wplyw na innych, Poradnik seksualny i insze takie. Wzielam pierwszy tytul do reki i otworzylam na zakladce. Nagle przenioslam sie w czasie kiedy p. Maska powtarzal czesto slowa, ktore jak zywe znalazlam w tejze ksiazce. Wzielam drugi tytul do reki. Wywieranie wplywu..... No wlasnie, strategia jaka obral by przetrwac w pracy jest niczym innych jak planem dzialania opisanym w ksiazce. Czy kiedykolwiek on sam obrocil diament i spojrzal na niego z roznych stron? Niestety nie. Czy wykonal jakas prace wewnetrzna, rozwinal swoja inteligencje emocjonalna, duchowa? Nie sadze. Tak jakby wybral sobie bogow, za ktorymi slepo podarzyl i niestety nie bylo to szukanie elastyczne, tylko przyjecie z gory zalozonych hipotez. Jezeli to mu pomoglo osiagnac cel - swietnie. Jednak czy jest w tym szczesliwy? - takze nie sadze.

Osobiscie poradniki nie sa rozpatrywane w swiecie psychologii jako zrodlo naukowych teorii i nie sa za powaznie traktowane. Oczywiscie sa one pisane przez psychologow (z czegos zyc trzeba), czesciej przez psychoterapeutow z podejsciem spirytualnym - jednak i tak jest to ogolny zarys problemu i rozwiazania. Wymagany jest wnikliwy osad, najlepiej poprzez poszukanie obiektywnych takze danych z innego zrodla, a takze wlasne racjonalne rozpoznanie. Kij w psychologii nie ma dwoch koncow - najczesciej jest ich kilkanascie. A to dlatego, ze ilu ludzi, tyle rozwiazan. Trzeba tylko znalezc odpowiedni klucz. Indywidualnie.

http://dziendobrytvn.plejada.pl/24,19941,news,,1,,niebezpieczne_poradniki_duchowe,aktualnosci_detal.html#autoplay

sobota, 16 maja 2009

Spowiedz.

Kazałeś mi trudną drogą iść, za stróża mieć tylko ciemność.Patrzyłeś jak wolno staczam się i spadam w otchłań bezdenną.Widziałeś jak mieszam z winem krew, by obłaskawić codzienność.Ref.:Me serce bije i tak na przekór dniom, gdy ciągle czuje twój gniew nade mną.Me serce bije i nie zatrzymasz go.Me serce bije i tak, na pewno.Wyostrzam wzrok kiedy przyjść ma sen, jak dziki zwierz jestem czujna.Napiętą struna me ciało jest w obawie, że ciebie spotka.Ref.:Me serce bije i tak na przekór dniom, gdy ciągle czuje twój gniew nade mną.Me serce bije i tak, jak kruche szkło jest wciąż mój los, mój los.Za stróża mam tylko ciemność.Me serce bije i tak na przekór dniom, gdy ciągle czuje twój gniew nade mną.Me serce bije i tak jak kruche szkło jest wciąż mój los, mój los.Me serce bije i tak.Me serce bije i tak.Me serce bije i nie zatrzymasz go.Me serce bije i tak, na pewno.

piątek, 15 maja 2009

Balans czasowy.

TS: Chce Pan powiedzieć, że to, jak postrzegam czas, wpływa na to, co mam dziś na siebie włożyć? PZ: Dokładnie tak. Jak również na to, z kim spędzi pani kolejnych pięć lat, czy zmieni pani pracę, czy sięgnie pani po kolejnego drinka, a potem siądzie za kierownicą. Ten wpływ najlepiej widać u osób, u których jeden z elementów perspektywy czasowej, czyli przeszłość, przyszłość albo teraźniejszość, mocno dominuje nad innymi. Ktoś taki częściej podejmuje złe dla siebie decyzje, których później żałuje, jest sfrustrowany, bo wpada w kłopoty.

TS: Jakie kłopoty może spowodować fakt, że skupiam się na teraźniejszości czy przyszłości? Proszę o konkrety. PZ: Ktoś, u kogo dominuje perspektywa teraźniejsza, podejmuje decyzje spontanicznie, emocjonalnie. Ważne jest, czy ma na coś ochotę, czy nie, czy jest mu przyjemnie. Nie martwi się za bardzo konsekwencjami, bo one nastąpią w przyszłości, którą się nie przejmujemy. W każdym razie są one mniej ważne od doraźnej przyjemności. To ma swoje plusy, bo takie osoby umieją się bawić, czerpać radość z życia, kochają nowości, są lubiane. Ale ma też minusy: mają słomiany zapał, wiecznie się spóźniają, nie umieją wyznaczać celów. Nie myślą o konsekwencjach czynów, więc grożą im nałogi i wpadki, choćby nieplanowane ciąże, zwolnienia z pracy, wypadki po alkoholu.


http://www.styl24.pl/article.php/art_id,2262/title,Philip-Zimbardo-W-poszukiwaniu-straconego-czasu/place,1/#art-top

Od Izabell:

Zatrzymac sie w przeszlosci..... skad my to znamy.....

Z KWIATKA NA KWIATEK - KOMU SIĘ OPŁACA?

Z punktu widzenia psychologów ewolucyjnych żaden seks nie jest przypadkowy. To co wygląda na weekendową, jednorazową przygodę może być strategią "na seksownego syna", mówi Tomasz Szlendak, socjolog z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, specjalista w dziedzinie psychologii ewolucyjnej i seksuologii społecznej.

http://www.styl24.pl/article.php/art_id,1495/title,Uwaga-milosc-Z-kim-sie-kochasz/place,1/#art-top

ps. Nie pytajcie mnie dlaczego ten temat mnie ostatnio osacza. Juz nawet gazety spokojnie nie mozna przeczytac :)

środa, 13 maja 2009

Zapisalam w czerwonym notesie...

-Czy widzisz roznice miedzy tym, kiedy uprawiasz z kims seks dla przyjemnosci, a tym, gdy robisz to z milosci?
-Tak... – w glosie slychac bylo lekki smutek ( a moze to ja chce ten smutek uslyszec?) – to co innego. Ale zdarza sie, ze mozesz byc w kims zakochana, a nie jestescie dopasowani seksualnie. Znam wielu ludzi, ktorzy maja w zyciu stalego partnera, ktorego kochaja, ale uprawianie milosci przestalo byc lub tez nigdy nie bylo w ich zwiazku najwazniejsze. Z drugiej strony nie chca sie pozbawiac rozkoszy, ktora daje im seks i maja partnerow, z ktorymi wiaze ich tylko pociag cielesny.

-W kazdej relacji potrzebne sa kompromisy....
-Ale ja ich nie chce – Suzanne smieje sie na caly glos.

Najwazniejsza jest bowiem mozliwosc wyboru, a nastepnie liczenie sie z jego konsekwencjami.

Suzanne Portnoy
Zwierciadlo – marzec 2009 „Dzieje kobiety rozpustnej”

niedziela, 10 maja 2009

Dysputy.

Wczoraj przeszlam ostatni egzamin. W koncu jestem wolna od przymusowego siedzenia w ksiazkach i moge sie skupic na nieprzymusowym planowaniu wakacji ;) Jeszcze 5 tygodni i podroz poza Europe - pierwsza w moim zyciu. Ale najbardziej ekscytujace jest to, ze poznam tych wszystkich wariatow z calego swiata zglebiajacych tajniki ludzkiej psychiki. Yupiii!

Przez ostatnie tygodnie uczepil sie mnie pewien temat w dysputach psychologiczno - filozoficznych. Uwielbiam je. Uwielbiam prowadzic gorace dyskusje, iskrzenie pomyslow i spojrzen na swiat, czesto wzbudzajace silne emocje. A na koncu podajemy sobie rece i mowimy - dzieki, to byla swietna lekcja. Czesto prowadze takie dyskusje z ludzmi ze szkoly. I dzis pragne Wam przedstawic szczegolnie jeden temat, ktory byl takze wymierzony we mnie personalnie.

Mianowicie, u mnie w szkole jest pewien facet (aha, juz sie zaczyna;)), ktory pochodzi z Estoni. Otrzymal od nas (moich szkolnych kumpelek) ksywe Mr Builder, poniewaz jest wysoki i obnosi sie ze swoimi miesniami tak, iz zlosliwie myslimy, ze musial wycwiczyc je na budowie. Jego zachowanie samca na to wskazuje. Jednak Mr. Builder zawziecie ze mna flirtowal. Nie bylo dnia w szkole by nie polecial jakis samczy zarcik. Ale pewnego razu napisal do mnie maila i tu sie zaczela cala dysputa.

Mr. Builder poruszyl temat, ktory ciagnie sie juz od jakis tygodni. Temat ten wrocil do mnie drugi raz w moim zyciu. Pierwszy raz ujawnil sie podczas mojego zwiazku z destrukcyjnym DDA. Ciagle czuje zadre z tamtego czasu. Aby wyjasnic - temat to zwiazki - milosc, zasady itd

A wiec - Mr. Builder na poczatku jakos tak odwaznie zaczal temat, jak to ja mu sie podobam i czy to jest zle, ze mezczyzna ma ochote na seks z piekna kobieta, taka jak ja na przyklad. Jak widac nie owijal w bawelne, co z jednej strony bardzo mi sie podoba, bo wiem o co facetowi chodzi odrazu, bez jakis tam gierek i romansow, ktore rozczulaja kobiece serce. Ale z drugiej strony na prawde czesto mam juz dosyc bycia przede wszystkim seksualnym obiektem. A tutaj ta strona zycia jest "na ulicach, jak jedzenie", ze tak powiem. Wiec odpisalam, ze to bardzo mi schlebia, ze to nie jest zle pragnac seksu z kobieta, jednak ja nie bawie sie w takie seksualne gierki, bo zdecydowalam, ze chce by moj seks i moje cialo mialo znaczenie takze duchowe. Czyli po prosty zwiazek i seks. Na co on mi odpowiedzial, ze dlaczego? Czy musimy byc w zwiazku by miec seks? Ja na to, ze ja wybieram go miec w zwiazku. Ale nie w zwiazku z nim hehehe Nie oceniam seksu dla przyjemnosci TYLKO fizycznej ze wzgledow moralnych (psychologia jest value free)- rozumiem to, akceptuje - tyle, ze moj wybor juz dawno przekroczyl zwykla potrzebe hormonow. Moje nastolatkowe czasy juz sie skonczyly. Przypadkowy seks jest zbyt latwy, a ja nie lubie rzeczy latwych. Tak jak spiewala Kasia Stankiewicz "Mam 4 ręce i Wciąż więcej chcę Już nie starczają mi Proste przyjemności..." A najwiecej przyjemnosci sprawia mi seks, gdy nadaje mu znaczenie, kiedy jestem zaswiergolona. Poza tym, nie wspomne o chorobskach, jakie mozna latwo zlapac nawet zabezpieczajac sie.

Od tych moich slow zaczela sie goraca dyskusja. Po moim stwierdzeniu, iz szczegolnie dla kobiety takie gierki moga skonczyc sie kacem emocjonalnym z powodu oksytocyny, ktora nie wiadomo kiedy moze nas przywiazac do osoby, mr. Builder odpowiedzial - Alez sa kobiety, ktore swietnie sie seksem bawia.
Nie mowie, ze nie. Mowie, ze to jest niebezpieczna gra. Poza tym spojrzmy jak sie bawia - na zasadach, ktore przewaznie trzeba utrzymac. Nie ma opowiadania o sobie, nie ma kolacyjek, nie ma glebokich rozmow i seksu z jednym partnerem przez dluzszy czas. A to dlaczego? Poniewaz wlasnie wtedy budza sie glebsze emocje. Mowie glebsze poniewaz sa one bardziej skomplikowane niz orgazm. (poparcie naukowe) Facet moze sie bawic tak o wiele dluzej.

Tu weszlismy na tematy zwiazkow. Mr. Builder pisal, ze on sobie nie wyobraza zyc bez seksu, ze jego znajomi maja zony, ktore bardzo kochaja ale maja tez seks poza zwiazkiem, bo sa juz znudzeni seksem z zona. Ale nie chca odejsc, bo kochaja.
Dla mnie nie kochaja, skoro oklamuja. Kochaja siebie przede wszystkim. (choc temat jest tu bardziej skomplikowany)
Na moje pytanie, gdyby zona zachorowala i nie mogla miec seksu, czy wowczas szukalby go gdzies indziej odpowiedzial, ze oczywiscie, ze tak, dlaczego on ma nie miec seksu? Dlaczego kobieta ma go pozbawiac tejze przyjemnosci?

Wiesz, sam fakt, ze juz to wiesz zanim poznales zone mnie zastanawia. Wyobraz sobie, ze zona znosi zle ciaze 9 miesiecy i co wtedy? Rece nie wystarcza, bo trzeba miec idealna gratyfikacje gdzies na zewnatrz? - ciagnelam - chyba powinienes zmienic kraj na jakis arabski :)

Tutaj wzielam pod uwage wiele aspektow. Oczywiscie dla faceta seks to nie to co dla kobiety. Kobieta moze nie miec seksu dlugo, szczegolnie gdy jest zajeta dziecmi. Moja ciocia nie miala seksu 10 lat, poniewaz rozstala sie z mezem i byla zajeta wychowywaniem dzieci. I jak twierdzi, nie odczuwala takiej potrzeby jak tylko jakiegos przytulenia, wsparcia itd. Dla faceta te sprawy wygladaja inaczej. To juz potrzeba fizjologiczna. Tylko - jak stwierdzil moj brat - czy on musi wkladac swojego czlonka tylko dla tak prostej przyjemnosc do kazdej chetnej? Nie, nie musi. Ma tez rece. I tu dochodzimy do mojej odpowiedzi; w zaleznosci od naszych zasad moralnych, etycznych, wierzen i tego jak chcemy by nasze zycie wygladalo - to determinuje wiele, nawet nasze popedy. I kazdy wybiera sam. I kazdy ma prawo zyc jak chce, do pewnego limitu gdzie stoi drugi czlowiek.

Poza tym, ze mr. Builder szukalby sexu poza zwiazkiem, oczywiscie nie powiedzialby o tym zonie, by jej nie ranic. I tutaj zaczynaja sie schody dla mnie DDA z extremem prawdomownosci. Nienawidze klamstwa. Zadnego!!! Kazde klamstwo zabiera mi wolnosc wyboru. A jestem na tyle emocjonalnie inteligentna by przyjac prawde - KAZDA - na klate wojownika.

I co? - ciagnal mr. Builder - nie mow bys zaakceptowala fakt, ze maz ma seks gdzies indziej?
Widzisz, tu nie chodzi o akceptacje, tylko o decyzje - odpisalam. Tu nie chroni sie zony, tylko swojego bezpiecznego swiata - takie moje zdanie. Niestety jestem zbyt dobrym obserwatorem i zbyt duzo aktualnie wiem i doswiadczylam by nie wiedziec, ze kazda osoba ma swoje potrzeby. Jezeli bym zachorowala, czy bylabym na tyle naiwna by nie wiedziec co sie musi dziac takze z moim mezem?
Ale ludzie wybieraja by nie wiedziec - napisal.
Ano wlasnie, tyle, ze ja wybralam juz dawno temu by wiedziec wszystko co moge. Choc nie jest to latwe czasami...

Z psychologicznego punktu widzenia wybor niewiedzy jest bardzo naturalny. Tak jest. Automatycznie nasz organizm wybieram ochrone przed stresem, szokiem, trauma. Ale juz kiedys wspominalam za Anthony De Mello - czuje wielkie rozdarcie pomiedzy psychologia a duchowoscia. Psychologia - jako usuwanie symptomow. Duchowosc jako przekraczanie granic i rozwoj, czesto dajacy symptomy, ktore psychologia chce usuwac. Strach, stres, wysilek, czeste upadki. Ta droga nie jest dla wszystkich, bo nie jest naturalna. Ta droge sie wypracowuje.

Dlaczego nie przyjmiesz tego, ze jestesmy zwierzetami, stworzonymi do rozrodu. Facet jest poligamiczny. Wszyscy faceci zdradzaja i beda zdradzac. Spoleczenstwo jest nienaturalnym tworzywem - ciagnal dalej.
Alez ja sie zgadzam calkowicie - odpisalam. Milosc jest chemia, rodzina jest po to by wychowac potomstwo, jak najbardziej. Tylko, ze ja MOGE wybrac sobie jak chce by to wszystko wygladalo. I nie jestem tylko seksualnym impulsem ale takze emocjonalnym. Pytanie, kto pierwszy umrze, osoba samotna, czy osoba bez seksu (z inna osoba)? A na pewno moge wybrac to, ze bede rozmawiac ze swoim partnerem o wszystkim. Nawet o nudzie, kiedy sie do nas wkradnie. Nawet o potrzebach seksualnych. I tu ostatnio czytalam o ludziach, ktorzy po latach zdecydowali sie na seks z innymi ludzmi. Ustalili jednak zasady, ktorych sie ostro trzymali. A niektorzy nawet lubili patrzec jak ich partnerka uprawia seks z kims innym. Tacy ludzie tez sa. I nie ma oceny moralnej z mojej strony, bardzo ich rozumiem. A najbardziej co uwielbiam w tym wszystkim jest to, ze RAZEM zadecydowali jak chca eksperymentowac, byli otwarci na swoje potrzeby i pomysly. I choc gra jest ryzykowna - RAZEM zdecydowali sie ja podjac. Nie bylo klamstwa. Tyle, ze to wyjatki.

Czyli jak facet nie bedzie mial penisa, wowczas nie przeszkadzaloby Ci to? - wymyslal dalej.

Nie wiem - odpowiedzialam - na pewno bym sprobowala jakbym kochala. Moze bylby tak dobry bez tego i mielibysmy tak dobre seksualne pomysly z uzyciem innych pomocniczych rzeczy, ze to by mi wystarczylo.

Na koncu wyjasnilam mu, ze uwazam iz on uwielbia byc jaskinowcem, lubi kiedy sex odgrywa pierwszoplanowa role. To jest ok. Zyj jak chcesz. Tyle, ze dla mnie najwazniejsza jest i przyjazn, potem sex. A przede wszystkim ELASTYCZNOSC. Czyli kiedy cos sie dzieje, szukamy rozwiazania a nie odrazu po niskiej lini oporu - polowanko, spanko i powrot do meza. To slabosc - ze wzgledu duchowego.

Na koncu przesadzil. Napisal - nie moge zrozumiec, jak mezczyzni mogli oddac swoja wladze nad kobietami. To nie jest naturalne.
I tutaj - odpowiedzialam - wyszla Twoja jaskinowa natura, niska emocjonalna, spoleczna i duchowa inteligencja. I czym sie tutaj chwalic? Co mozesz ofiarowac kobiecie, jak tylko swoj penis? Spotykales jeden typ kobiet jak widze. Prawdziwe kobiety nie zatrzymuja sie tylko na penisie i mosznie. Wiec powodzenia.

Facetowi chyba troche dopieklam. bo odezwal sie dopiero po 2 dniach, ze on musi sobie to wszystko teraz przemyslec. A mysl, chlopie. I tak mnie nie zagniesz. Juz mam doswiadczenie z takimi jaskinowcami.

Moze przypomne...destrukcyjny DDA. Polowanie na kobiety wszedzie, kilka razy dziennie; w autobusie, sklepie, pracy - o czym sie dowiedzialam pozniej, po moim zaangazowaniu emocjonalnym. Styl zycia - alkohol, wieczna ucieczka przed samym soba. I oczywiscie to swiata wina. Nie jego. Wowczas dopiero co zaczynalam odkrywac kim jestem. Nie za bardzo wiedzialam na czym polegaja moje problemy. Ale jeden przyciagnelam. Nigdy w zyciu nie czulam sie tak ponizona, tak obtarta z mojej wartosci jako kobieta a przede wszystkim czlowiek - jak wtedy.

Nienawidze czuc sie obiektem do dawania przyjemnosci seksualnych. A czesto tak sie tutaj czuje. Czesto sie smieje do kumpelek, ze mam na czole napisane OBIEKT DO PRZYJEMNOSCI. Z moja energia wystarczy, ze siedze cicho a juz mam jakies dziwne zamieszania i sytuacje. Lubie czuc sie jak kobieta. Lubie byc podziwiana oczywiscie. Jednak w balansie. Wszystko z umiarem i na poziomie. I z dusza...

A na pewno rozumiem wszystko, tylko nie akceptuje masek. Ale to juz jest moje przegiecie.
A takze, mam chyba jakis wyidealizowany obraz milosci, bo jedyne czego nie moge zniesc to fakt, ze milosc nie jest na zawsze. Jak milosc rodzicow przewaznie jest... A czego mi zabraklo..

piątek, 1 maja 2009

Analiza.

Juz po pierwszym egzaminie. Nie bylo tak zle, chociaz naprawde mam dosyc tematow seksualno - perwersyjnych. W koncu dostane jakiejs traumy.

Ostatnimi czasy mialam nawet rozmowe z mama na tematy kompleksu Edypa. Dla tych co nie w temacie, jest to okres w zyciu dziecka kiedy rodzic tej samej plci staje sie rywalem do wzgledow rodzica plci przeciwnej. Wowczas dziecko postrzega takiego rodzica jako osobe, ktora powinna zniknac z ich zycia by ono samo moglo zajac miejsce “meza/zony”. Pytalam sie mojej mamy co pamieta z mojego I brata dziecinstwa w tym wzgledzie. Uwielbiam takie rozmowy. Wowczas bardzo duzo dowiaduje sie o swoich naturalnych tendencjach, kiedy nie uzywalam jeszcze samoswiadomosci. A takze o tym dlaczego dzialam w ten sposob a nie w inny.

Moja mama powiedziala bardzo ciekawa rzecz. Mianowice pamieta okres w moim dziecinstwie kiedy bylam bardziej za ojcem niz za nia. Byl to mlody czas, 3-5 roku mojego zycia. Wchodzilam mu na kolana, umilalam sie do niego, a ojciec kiedy nie byl pijany potrafil naprawde dobrze zlapac ze mna kontakt. Mam nawet zdjecia, kiedy w przebraniu krolewny wdrapuje sie na jego kolana. Ponad to ojciec bardziej cholubil mnie niz brata, z powodu swojej percepcji postrzegania chlopcow I dziewczynek. Okazalo sie, ze moj brat byl wrazliwym chlopcem, czesto placzacym I trzymajacym sie mamy. Kiedy patrze na jego zdjecia z tego czasu, jego twarz wyraza delikatnosc, filozoficzna zadume, wrazliwosc. Byl przy tym bardzo smuk£y, jak poeta zajety wedrowaniem w krainie marzen. Moj ojciec nie akceptowal tego I dokuczal wiele raz; “ baba z ciebie nie chlop, co sie matki trzymasz, ty lalusiu”.

Ze mna bylo troche inaczej. Z wnioskow mamy bylam o wiele mniej placzliwa, a kiedy wyczuwalam, ze ojciec jest pijany wowczas juz jako dziecko potrafilam omijac go z daleka. Pamietam jak ojciec bedac pijany powiedzial mi, ze jestem oczkiem w jego glowie – to bylo w czasach kiedy cichp przyjmowalam rzeczywistosc. Wszytko sie zmienilo kiedy zaczelam wyrazac swoje zdanie I pomalu przeciwstawiac sie jego tyrani. Po latach nie bylam juz “oczkiem w glowie” tylko “wstretnym gownem”. Pamietam to dokladnie, kompletnie mnie to nie ruszylo. Mama przypomniala mu o tych slowach na nastepny dzien, kiedy wytrzezwial. Mowil, ze nie pamieta tego ale na odwal sie mnie przeprosil. Co takze mnie nie ruszylo. Moja psychika byla juz wtedy obleczona w twarda skorupe.

Moj brat podobno zawsze unikal konfrontacji. Tutaj bardzo przypominal mame, nic nie mow, nie dyskutuj, by sie ojciec uspokoil. Brat mial tendencje to wycofywania. Ja jednak bylam dorodna corka ojca. Odziedziczylam po nim nature buntownika. Pomalu zaczelam sie stawiac I wybuchla rodzinna wojna.

Dokonajmy teraz malej analizy. Moj brat obecnie – ja, obecnie.
Odkad pamietam moj brat mial dziwne parcie na cwiczenia, sztuki walki, filmy karate I insze takie. Nie bylo to zwykle zainteresowanie chlopca w tym wieku, bo kiedy inni juz przestali on zaglebial sie w to obsesyjnie jeszcze bardziej. W nastolatkowym okresie jego zycia nadal byl smu£ly jak trzcina – co jest normalne w tym wieku dla chlopcow. Jednak on zaparcie staral sie wycwiczyc miesnie. Do czasu osiagniecie dojrzalosci brat byl jednak ciagle szczuply, ale dobrze wycwiczony w roznego rodzaju sztukach walki. Zawziecie ogladal filmy z Van Damme albo Segalem, nie wspomne o guru Bruce Lee. Widzialam wszystkie filmy przez jego obsesje. Haha

Laczac teraz dwa fakty, ojca ublizajacego na tematy "meskiej postawy" I brata obsesje na punkcie cwiczen, masy I zdrowego stylu zycia, wszystko uklada sie w jeden obraz. Brat ma silne, podswiadomie zakodowane slowa ojca – jestes lalusiem, chudym I slabym. Moj brat kompletnie nie jest spoleczny. Unika ludzi, wiekszosc czesc zycia spedza na cwiczeniach I probie osiagniecia perfekcyjnej kondycji. Teraz jest juz 34 letnim mezczyzna, szerokim w barach I wycwiczonym. Jednak stal sie takze lekomanem – chociaz nie sa to zadne sterydy I zadngo rodzaju leki ciezkiego kalibru, a witaminy I odzywki dla kulturystow. Posiada pudelko, podzielone na 7 czesci I w kazdej z nich znajduje sie dzienna dawka specifikow. Martwie sie troche o niego, ale cale szczescie ostatnio robil badania I wszelkie wyniki sa w normie. Jednak wyraznie widze w nim emocjonalna trauma chlopca zduszonego przez pierwszy meski autorytet.

Moj brat jest nadal bardzo zwiazany z matka. Kiedys – chyba juz wspominalam – zaskoczyl mnie slowami, na temat planu, iz bedzie zajmowal sie mama by miala spokojna starosc. Wycierpiala sie wiec jej sie nalezy. Jedna kiedy mama odejdzie on takze nie planowal dalszej egzystencji. Jakbym dostala obuchem w glowe. Bylam w szoku. Zaraz jednak dodal, ze teraz ma dziewczyne, ktorej sie nie spodziewal w zyciu, wiec znowu ma po co zyc.

Moj brat ciagle mowi jak to moze zyc sam, jak to ludzie nie sa mu potrzebni. Moja osobista teoria jest taka, ze samotnicy i introwertycy nie potrzebuja moze wielu glebszych kontaktow z ludzmi ale na pewno potrzebuja ich chocby widziec, obserowac i przez to wymieniac energie. Moja filozoficzna teoria jest taka, ze jestesmy energia i wymieniamy ja nie tylko poprzez glebokie kontakty emocjonalne, ale poprzez zwykle istnienie obok siebie. Sama widze po sobie, ze nie jestem skora do angazowania sie w zwiazki ludzkie tak z “kopyta”. Duzo wody musi uplynac a takze nie czuje potrzeby duzego grona tych ludzi. Moja rodzina i doslownie paru ludzi z palcow jednej reki. To mi wystarczy. Jednak nie potrafilabym chyba zyc w balansie bez obserwacji ludzi, bez chociazby ich widoku. To mnie okropnie “jara”, ze tam sie wypowiem po mlodziezowemu. I daje energie.
Wiec moj brat poza swoim gadaniem jak to on moze zyc w klasztorze – jego dzialania I pewne wypowiedzi swiadcza o czyms innym. Jestesmy my – mama (pierwszy, bo pierwotny link), siostry i dziewczyna – fakt, ten maly swiat mu wystarcza, ja tez lubie scisly maly swiat emocjonalnych przywiazan – jednak bez tego moj brat moglby sie psychicznie zalamac. Mysl swiadczaca o potrzebie pozbawienia sie istnienia z powodu utraty szczegonie tego pierwotnego przywiazania, pojawila sie w jego umysle jako znak, ze potrzebuje zewnetrznej energii.

Teraz wezmy mnie pod analize. Po pierwsze fakt, ze juz od malego swietnie odgadywalam kiedy do ojca nie podchodzic. Dopiero po latach zauwazylam, ze latwo rozpoznaje roznego rodzaju przegiecia od balansu. Na przyklad kolega z uczelni. Jak tylko go zobaczylam, pierwszy impuls ktory do mnie dotarl mowil, ze ukrywa w sobie agresje. Cos w jego ruchach I sposobie mowienia….. Pamietam jak podzielilam sie tym odczuciem z kolezanka, jednak ona naginala swoja obserwacje do potrzeby bycia mila. Oj, wydaje Ci sie – ze mna rozmawia milo. Ale to nie o to chodzi czy rozmawia milo czy nie, czytam niuanse z jego postawy I pewnych zachwian w tonie. Ale moge sie mylic - to wazne by zostawiac szeroko otwarte okno do nastepnych bodzcow i analizy.

Po paru miesiacach kolezanka mi mowi, ze rozmawiala z nim dluzej I wyszlo, ze facet nie ma najlepszego zdania o kobietach, wdali sie w mocna dyskusje podczas ktorej £latwo wyplynela jego frustracja. A nie mowilam? – odpowiedzialam. Tak, ale to nie oznacza, ze on jest zly. Boze – (wowczas ja sie irytuje, ze kolezanka studiujaca psychologie nie widzi roznicy pomiedzy ocenianiem poprzez wartosci a poprzez naukowa obserwacja) – ja nie oceniam go ze wzgledu na wartosci i moje rozumienie dobra I zla. Powiedzialam tylko co zaobserwowalam. Powody tego moga byc przerozne i nie wynikajace z jego wyboru.

Nastepna rzecz – moje przywiazanie do ojca. Pamietam doskonale chwile kiedy razem jezdzilismy na moje ukochane Mazury. Bylam przed matura i wowczas w samochodzie spiewalismy JUZ ZA ROK MATURA. Albo pamietam jak razem chodzilismy na ryby. To ja bylam najwieksza czescia z rodzinnej piramidy lubiacej duzo tych samych rzeczy, podobna do niego. Nawet z wygladu jestem. Z ta roznica, ze mialam tendencje do samorefleksji, refleksji swiata, chlodnej obserwacji przy wycofywaniu emocji. Ojciec byl typowym DDA ciagle plywajacym w czelusciach wlasnych demonow. Odczuwal je, jednak nie widzial.
Moje przywiazanie do ojca istnialo I prawdopodobnie siedzi w mojej podswiadomosci jak zasuszona roslinka, ktora czasami odzywa sie w momentach przypominajacych te chwile kiedy mnie odrzucal. Obecnie mam silne przekonanie, ze kazdy predzej czy pozniej mnie odrzuci. Wiec robie to czesto pierwsza.

Z drugiej strony – to wlasnie ja najbardziej ojca "bole". Pamietam, ze juz na koncowym etapie jego picia, kiedy siostra byla mala a on zrobil kolejna awanture, moj brat przestal sie do ojca odzywac. Wowczas ojciec poszedl do niego I przeprosil za swoje zachowanie. Do mnie nigdy tego nie zrobil. Mama zapytala sie, dlaczego nie pojdzie ze mna porozmawiac. A on na to, ze nie bo pewnie odpyskne. Widzial mnie jako siebie z powodu naszej podobnej osobowsci. On by nie sluchal, wiec ja takze nie. Poza tym – z powodu mojego przeciwstawiania sie – obawial sie uslyszenia twardej prawdy z moich ust. Ja wowczas bylam juz na drodze rozumienia wielu spraw, jednak ciagle nie na drodze uwolnienia bolu i zalu do niego.
To ja jestem najwiekszym obiektem nienawisci ojca. A on stal sie moja najwieksza regresja jako pierwszy mezczyzna w zyciu.

Bardzo lubie te podroze do przeszlosci i dowiadywanie sie, co sie dzialo kiedy swiadomie nie wiedzialam, ze istnieje. To duzo mowi o naszych programach. Ja chce swoje wykorzystac do rozwoju siebie I innych – jezeli mi sie uda. Niektore zmienie, a nie ktore nie chce zmieniac bo beda zaleta na zawodowym gruncie. Nie moge sie doczekac kolejnych krokow w odkrywaniu tajemnic siebie. To tak strasznie mnie raduje. Gdyby ludzie wiecej podrozowali w glab siebie niz w glab nieznanych krain (ktore zreszta tez sa bardzo przydatne i wazne) – moze swiat bylby bezpieczniejszy - ?
Ale te podroze sa tylko dla Wojownikow.... (tak sie milo £echtam hehe)