"Kiedy ulepszysz teraźniejszość,

wszystko co po niej nastąpi

również stanie się lepsze. "


Paulo Coelho



niedziela, 23 sierpnia 2015

"Lepszy zywy obywatel...."

   Jestem. Po polskich wakacjach. Dwa i pol tygodnia jedzenia, zwiedzania i spania do poznych godzin. Akurat wyjechalam przed fala goraca, ktora podobno trwa w Polsce do dzis. A w Irlandii.... tylko deszcz jest cieplejszy...

   Zawsze kiedy jestem w Polsce oprocz wielu innych rzeczy, ktore sklaniaja sie na ocene pozytywna czy negatywna czasu spedzonego w Polsce, jedno nalezy do kategorii ile razy ktos bezpodstawnie wydarl sie na mnie, wtracil w moja rozmowe, mial problem z brakiem jakiegokolwiek logicznego sensu lub potracil i odszedl jakbym byla powietrzem bez przepraszam (ulica, sklep). Te wakacje moge zaliczyc do udanych. Tylko trzy razy trafily sie sytuacje gdzie moglam przypomniec sobie jak bystro odpowiedziec na pyskowke. Wyszlam z wprawy, bo w Irlandii nikt sie nie czepia i nie narzuca swojej idei zycia spolecznego. Chyba, ze bijesz kogos po twarzy, plujesz itd, no ale to ekstrema....Natomiast wiele razy ludzie obcy przyjemnie ze mna rozmawiali na ulicy, lub sie usmiechali, co raduje oczywiscie moje serducho. Takie zachowania tez notowalam, szczegolnie, ze jak pochodza od Polakow, bazujac na moich negatywnych doswiadczeniach sa dla mnie szczegolnie radosne. I jestem na nie otwarta. Ale np. slyszalam, ze ostatnio wiele sie mowilo o rozmowach przez komorke w pojazdach publicznych. Niedlugo bedzie trzeba nosic tylko plaskie buty na miekkiej podeszwie, bo stukanie wysokich obcasow pod blokami to juz bedzie naruszenie czyjegos prawa do ciszy.... Coraz lepsze pomysly w tej Polsce....

   Ale chcialam dzis troche podebatowac na temat patriotyzmu i bycia Polakiem. Zaznaczam, nie daze do obrazy nikogo, ale do wyrazenia swojej opini. Ano, za kazdym razem jak przyjezdzam do Polski, wiekszosc zdan na temat tego, ze jestem to:
- jestes w koncu u siebie,
- no i przyjechalas odwiedzic domek, 
- no ale tu jest Pani miejsce, stad Pani jest itd. i insze, 
czyli zalozenie, ze odczuwam tak jak byc powinno albo tak jak oni by czuli. 
   W mediach ostatnio naczytalam sie jak to Polacy tesknia za ojczyzna, jak to dumni, ze sa Polakami, jak ciagle gloryfikuja przeszlosc i nawiazuja do niej jakby to byl jedyny kierunek skupienia. W tym ostatnim to o Pilsudskim slyszalam juz chyba z 1000 razy. A u znanego coacha wyczytalam (przytaczam z pamieci):
Co powiecie Pilsudskiemu, kiedy staniecie przed brama niebios? Ze co zrobiliscie dla kraju?
albo:
Tesknie za czasem bohaterow, ktorzy umierali za idee

   Odniose sie do tego zdaniem sarkazmu: czyz wy ludzie kompletnie powariowali?

   I rozwine: 
Najpierw prywata:

   nigdy nie czulam sie u siebie w Polsce, a to dlatego, ze nigdy nie lubilam tam mieszkac. Czas spedzony w Polsce kategoryzuje do etapu najwiekszej czarnosci i ciemnosci mojego zycia. Nie dlatego, ze w domu nie bylo za dobrze. Mit, ze wszystko wywodzi sie z rodziny jest dla umys£ow, ktore moga ogarnac tylko zero-jedynkowe spektrum. Etap ciemnosci ogarnia£ kazda sfere zycia, ktorej doswiadczalam: dom, podworko, szkola jedna, druga, trzecia, praca, zycie towarzyskie. Wszedzie bylam nieszczesliwa i nic mi sie wtedy nie podobalo do punktu, iz zaczelam myslec, ze cos jest ze mna nie tak co skrzetnie ludzie w okol starali mi sie udowodnic. Do poki nie wyjechalam....  To, ze pochodze z Polski nie oznacza, ze ja zinternalizowalam i czuje iz "wrocilam do domu". Co Wam bede sciemniac, nie czuje tego, bo dom jest dla mnie tam gdzie czuje sie dobrze. Akuratnie dobrze czuje sie poza Polska. Nie tesknie, nie szlocham, nie ma dla mnie roznicy czy mowie po polsku, czy po angielsku. Fakt, jak jestem na wakacjach to nawet lubie tam byc. Ale na letnich wakacjach, bo ludzie sa przyjemniejsi, wszystko sie zieleni a na pewno jestem zakochana w Naturze, ktora na polskich ziemiach ma takze swoje krolestwo (jak wszedzie). Lasy, jeziora, pola, £aki. Absolutnie piekna ziemia. Zwiedzam ja ochoczo i odkrywam turystyczne skarby. Moja zasada wakacji w roku: jeden maly wypad do nowego kraju, i drugi maly wypad do nowego miejsca w Polsce. W tym roku bylam w Kazimierzu Dolnym. OMG! Uwielbiam te miasteczko. Bylam tam w podstawowce, malo pamietam, a cos mnie tchnelo by tam wrocic. Wiecie jakie tam sa piekne wawozy? I laaaasyyyy.... Ah, bylam bardzo szczesliwa. Ale wroce do tematu.

   Kiedys uslyszalam wypowiedz, ze brak poczucia przynaleznosci do jakiejs nacji to zycie bez wartosci. Ah, jak pustym trzeba byc w srodku zeby £yknac wartosci wcisniete w umysl tylko dlatego, ze przyszlo komus urodzic sie w takim a nie innym miejscu. Patrzac na moje doswiadczenie uwazam, ze dlatego iz rozumialam wartosci nie zgadzalam sie wewnetrznie na to co doswiadczalam w Polsce. Moje wartosci kompletnie nieprzystawaly do generalnych wartosci wystepujacych w spoleczenstwie. Zawsze bylam osoba, ktora jakby przyszla na ten swiat ze swoim swiatem w glowie. Trudno ;-) Czytalam takze, ze znana prezenterka z TVN zadala pytanie mlodemu ukrainskiemu tancerzowi: Nie przyszło ci do głowy, żeby walczyć o swój kraj?
   Mam nadzieje, ze jezeli przyjdzie co do czego to taka idea przyjdzie do glowy jej samej i wysle tam siebie i swoje dzieci/meza na taka walke. Postawimy jej pomnik, i dzieciom/mezowi, nazwiemy ulice jej nazwiskiem i bedziemy spiewac bohaterskie hosanny. Co to za logika sredniowieczna? Kazdy ma prawo do przezycia. Stawianie pod presja poprzez ideologie romantycznego bohaterstwa do jakiegos dziwnego obowiazku samobojstwa w imie ideii terytorialnych jest dla mnie niedorzeczne. Wszystkie kraje powinny uczyc sie ze soba rozmawiac, komunikowac i dochodzic do porozumien, nie dopuszczac sie barbarzynskich walk. Wole ta idee, niz idee smierci bohaterskiej. Moze pomysl Koloseum i walk sportowych bylby jakims pomyslem do rozstrzygania sporow jak juz tak sie lubuja w agresywnych i ma£pich formach rozwiazywania problemow. Ale presja oddania jedynego co mamy najwazniejsze, zycia, w imie systemu, ktorego nikt nie wybral, jest wstretna.

   A teraz logika:

"Jestem dumna ze jestem Polka" -  nie wiem jak Wy, ale ja jestem dumna z rzeczy, ktore swiadomie wybieram lub je wypracowuje, pokonuje, rozwijam. Nie wybralam miejsca urodzenia. Tak jak i koloru oczu, wzrostu i czy jestem kobieta czy mezczyzna. Z czego tu byc dumnym? Jestem dumna, ze mam genetyczne sklonnosci do prochnicy. Jedyne z czego chce byc dumna, to z bycia czlowiekiem, ktory uzywa wyzsze/kompleksowe formy myslenia, poszerza percepcje i rozumienie zjawisk aby przyczynic sie jakos do rozwoju konstruktywnych rzeczy na tym swiecie. Nie, nie zaprzeczam nikomu, ze urodzilam sie w Polsce. Bo taki jest fakt. Ale obce jest mi przyklejanie sie do sztucznego systemu organizacji zycia na tej planecie, bo ludzie nie sa na tyle rozwinieci w swojej swiadomosci, aby dac sobie z tym spokoj. 

Dialog, ktory mam non stop taki sam, ale z roznymi ludzmi:
 - Marzy mi sie wyjazd do Australii - mowie
- A to daleko... - slysze odpowiedz
- Od czego? - pytam
 - Nooo Polski...
(czasami slysze korzeni, lub Europy, ale rzadko).
 - ale co z tego, ze daleko? - znowu pytam
 Tu juz nie ma odpowiedzi, bo i tak jak sie odwiedza Polske to moze dwa razy do roku, a reszta to tylko mentalna reprezentacja, ze leci sie tam dwie godziny, nie trzydziesci, ktora i tak nie jest doswiadczana jak tylko gora dwa razy do roku. Reszta to Skype.To pokazuje sile uwarunkowania, jaka ona ma w£adze nad umyslem. 


 - przeszlosc. Jezeli mialabym wymienic jedna rzecz, ktora rzuca mi sie w oczy w bledach poznawczych Polakow to ciagle uparte skupianie sie na przeszlosci i ciagly nadmiar romantyzmu, ale niestety romantyzmu powiedzmy nastolatka. Jak mozna isc do przodu patrzac ciagle wstecz, przeciez nie widac nic co jest przed nami? Gdzie jest wizja jak chcemy aby by bylo? Gdzie jest plan? Pi£sudski? Ten co wszedzie mial s£awe autorytarnego dyktatora i jest to zapisane na papierach historycznych? Ten o ktorym zostalo napisane iz powiedzial " Lecz gdy po śmierci stanę przed Bogiem, będę go prosił, aby nie przysyłał Polsce wielkich ludzi." (ah, chyba nie zostal doceniony, ale o to sie martwil?) Ten, ktory doprowadzil do Procesu Brzeskiego i powybijal tych co byli przeciwko jego dyktaturze? Ten, co dazyl do calkowitej wladzy prezydenta, ktorym to on mial zostac? Ten co byl przeciwko demokracji? I wiele jeszcze innych rzeczy mozna sobie wyczytac. Jak zwykle zdania na temat tego czlowieka sa podzielone wsrod historykow, ale ja uzyje po prostu zwyklych podstaw myslenia psychologicznego. Jezeli pozna sie nature ludzka, nie przyjmuje sie swietosci bez krytycznego myslenia. 

   Wiara, ze ktos kto dazy autorytatywnie do w£adzy jest napedzana dobrem obywateli i ich prosperujacej przyszlosci jest naiwna. Czlowiek, jak i kazda ma£pa nie rozni sie niczym w zdobywaniu Alfa pozycji w stadzie. Sa to osoby specyficzne, ktore czuja podniete w£adzy samej w sobie. Zalozenie, iz Pi£sudski czy ktokolwiek byl bohaterem, bo zrobil to i tamto a napedem dla niego bylo dobro ojczyzny jest naginaniem rzeczywistosci do wlasnej potrzeby posiadania autorytetow. I niestety niektorzy sa tak charyzmatyczni, ze swoja osobowoscia potrafia mocno zawladnac umyslami innych i staja sie slepymi wyznawcami. 
Bohaterowie moim zdaniem nie szukaja w£adzy czy s£awy, bo maja bardziej wartosciowsze rzeczy do zrobienia. I tym sie zajmuja. Ewentualnie to sie dzieje jako efekt uboczny. Mam taka zasade:
im wiecej dziwnej na granicy swietosci s£awy osoby, tym bardziej jest to dla mnie podejrzane. Tak samo jak im wiecej osob powtarza te same zdanie na jakis temat, tym bardziej jest to dla mnie podejrzane.

    Wiec moim zdaniem jezeli kiedykolwiek jakims cudem stanelabym w bramach nieba, na pewno Pi£sudskiego bym tam nie spotkala. I bohaterow umierajacych za idee tez nie chce spotykac. Chce spotykac zywych, ktorzy na codzien wnosza do zycia spolecznego wartosci humanistyczne. Nie trzeba wielkich gestow i romantycznych spiewow o HEROES, bo jak obserwujemy spoleczenstwo, wielkim gestem moze sie okazac usmiech na ulicy czy komplement do obcego czlowieka. Jest mi przykro, smutno czy jestem przerazona tak samo jak sa potyczki, wojny, cierpienia w Afryce, Turcji czy gdzie indziej jak i w Polsce. Czy to wazne gdzie przez przypadek los rzucil geny? Dla mnie nie, bo odczuwanie emocji jest dostepne dla kazdego na calym swiecie. I to wcale nie oznacza utrate tradycji, kultury, tych rzeczy, ktore powoduja, iz jest ciekawie. Nie chodzi o to abysmy wszyscy byli tacy sami i wszyscy jedli pierogi. Ale podejscie jest inne. Nie pusto-idealistyczne, bazujace na terytorialnych instynktach, ktore karmia nasza wewnetrzna pustke, bo nie wychodowalismy korzeni wlasnej osobowosci.  Ale bazuja na bogactwie i wymianie dostepnych nam swiatowych bogactw, ktore wlasnie dodaja kolorytu naszej egzystencji, rozwijaja i pozwalaja jesc nie tylko pierogi. 

Pozdrawiam.

".... (...)wolałabym przeżyć niż zginąć za ojczyznę. Tak jest skonstruowany nasz polski duch, że śmierć wydaje się zawsze czymś bardziej wartościowym niż życie. Najwspanialej jest umrzeć za coś. A ja myślę, że żeby ten kraj stawał się coraz bardziej normalny, trzeba zrozumieć, że fajnie jest być po prostu uczciwym." M. Peszek