"Kiedy ulepszysz teraźniejszość,

wszystko co po niej nastąpi

również stanie się lepsze. "


Paulo Coelho



niedziela, 29 sierpnia 2010

Rozwod i kokon.

Niecaly tydzien temu odbyla sie sprawa rozwodowa moich rodzicow. Przez pare lat byli w seperacji az w koncu ojciec powrocil nagle z wezwaniem do sadu. Czas zakonczyc cala farse. Na swiadka zostal wezwany moj brat. Mial swiadczyc w sprawie nieletniej jeszcze mojej Siostry. Nie byl tym zachwycony. Ja sama bylabym pewnie w wielkim szoku widzac ojca po tylu latach. Wiem co bym czula, bo juz sama mysl duzo mi podsuwa; poddenerowowanie, podniesione ciesnienie, ale takze zbudzonego wojownika, ktory by dziarsko  patrzyl mu sie w oczy. A kiedy poczulabym zbudzonego wojownika, wowczas prawdopodobnie wlaczylaby sie druga czesc mnie, ta racjonalna. Zaczelabym automatycznie pracowac nad wlasna kontrola I obserwowac siebie, by moje emocje mna nie zawladnely I bym nie palnela lub zrobila cos z odruchu skrzywdzonego dziecka. Tak sie nauczylam postepowac dawno temu, by przetrwac we wlasnych emocjach, ktore wypieralam. Gdyby proszono mnie o zeznania, staralabym sie skupic na krotkich zdaniach, by dlugie mnie nie poniosly.  To bylaby dla mnie ciezka praca.

Wiec rozprawa odbyla sie w czwartek I juz wieczorem otrzymalam sms od Mamy; Rozprawa poszla gladko. Sedzina nagadala ojcu. Pogadamy na Skype. Nie moglam doczekac sie by dowiedziec sie co mu nagadala. Kiedy polaczylismy sie na skypie widzialam Mame pelna energii. Nie ma jak rozwody w takim nastroju. Dowiedzialam sie, ze Sedzina, mloda kobieta niezle pojechala po moich ojcu, wytykajac mu bledy w rozumowaniu. A moj ojciec….eh…. co tu wiecej mowic, jest “tepy emocjonalnie” tak jak byl (pozwole sobie na mocne stwierdzenia dziecka, “swieci” niech zignoruja akapit). Jego odpowiedzi chyba w ogole byly wziete z kosmosu, ktorego nikt nie rozumie. Na pytanie, dlaczego nastapilo zerwanie zwiazku, ojciec odpowiedzial; bo dzieci przestaly sie mnie sluchac I czulem sie samotny. Slyszeliscie cos podobnego??? Sedzina zrobila wielkie oczy; ale chyba z doroslymi dziecmi nie ma juz problemow, dlaczego mialyby sie Pana sluchac?
Zamilkl. Dal mnie to zdanie jest tak chore I kompletnie bez sensu, ze chyba sama nie wymyslilabym lepszego przykladu chorych zasad. Bo dzieci sie mnie nie sluchaly – mozecie to sobie wyobrazic? Gdybysmy calowali krola po reku, robili co chce, przyjmowali ciosy z pokora, to on czulby sie we wladzy I kontroli I wowczas czulby sie mniej samotny I bardziej potrzebny. Takze dorzucil, ze jak zachorowal (trzustka), to nikt z nim do szpitala nie pojechal I nikt sie nim nie zajmowal. A jak spotkal nowa kobiete, ona sie nim zajela I zaopiekowala. Oczywiscie ominal fakt, ze kiedy jechal do szpitala a ja z Bratem nad Zegrze, zapytalam sie czy jednak nie pojechac z nim. Odpowiedzial, nie. Rozumiem ze jak zwykle chcial byc blagany bym mogla z nim jechac. Albo fakt, ze kobieta ktora spotkal miala szczescie I nie widziala go juz ani razu pijanego, bo lekarz mu powiedzial, albo zycie, albo picie.

Nastepnie wypytywanie w sprawie mojej Siostry. W papierach – mowila Sedzina – jest napisane, ze razem sprawujecie opieke rodzicielska. To kiedy ostatni raz widzial Pan corke. A on; jakies z 5 lat temu…. Sedzina nie wierzyla wlasym uszom; to dlaczego jest napisane, ze razem sprawujecie opieke. Tylko Pani sprawuje opieke. Dlaczego nie widuje sie pan z corka. A ojciec, nie widzac wstydu calej sytuacji odpalnal; bo nie zaprosila mnie na swoja komunie ale za to zaprosila moja wredna siostre.
Hahahahahah – boze, jak mama mi to opowiadala to normalnie czulam sie jakbym sluchala niezlej komedii. Sedzina ostro powiedziala; to ma Pan pretensje, ze 9 letnie dziecko nie zaprosilo pana na komunie? A to 9-letnie dziecko zaprasza na komunie? Czy dorosly? I tu ojciec opowiedzial, bo ja jestem taki, ze jak ktos mi juz coz zle zrobi to sie zamykam I zrywam kontakt.
No I tutaj choc raz powiedzial cos madrego. Tylko niestety nie idzie to w parze z faktem swiadomosci, ze hello, to chyba jest bardzo negatywne I niemadre by z byle powodu zrywac wszystko to, co powinno byc najwazniejsze w zyciu. Szczegolnie, ze sorry, ale to nie jest w ogole powod. Jakby stworzyl w nas milosc do niego to na pewno bysmy go na wszystko zapraszali. Dla mnie to kompletny brak szacunku I poczucia waznosci pewnych relacji. Jezeli szanuje sie I odczuwa wiez, wowczas dazy sie do otwartej rozmowy I proby odbudowywania. To on nas sponiewieral emocjonalnie, nie my jego. To on powinien dazyc do odbudowy zaufania, my nic mu nie jestesmy winni. Poza tym mama mowila, ze jak byla komunia on jasno powiedzial, ze nie da na to kasy I nie chce miec z tym nic wspolnego. To do widzenia.

Nastepnie przyszla mamy chwila. Sedzina poprosila o jej wersje zdarzen. I moja mama pojechala jak nigdy. Wszystko zaczela mowic. Jak to nie jest prawda, ze dzieci sie nie sluchaly tylko starsza corka (ja) wygarnela mu wszystko o jego chlaniu I poniewieraniu. Jak to ona objela strone dzieci (czyt. nic nie mowila, ale takze go nie wspierala) I to mu sie nie spodobalo. Wiec postanowil rozdzielic wszystko. Zaczelo sie od lozka, potem przez lodowke do szafy. Jak to robil awantury, ponizal, zastraszal. Dzieci urosly I mialy dosc. Jego choroba wynikala z jego pijanstwa, lekarz powiedzial albo zdrowie albo wodka. Wtedy sie przestraszyl I przestal pic. A ze nie wykazywalismy wiekszego zainteresowania jego choroba (poza moim raz pytaniem) wynikalo z tego, ze sam sie do tego doprowadzil. Moja mama pojechala po nim jak po masle. Strasznie bylam z niej dumna I nie omieszkalam jej tego powiedziec. Zasmiala sie calym swoim sercem, widac bylo, ze jest dumna z siebie.
Moj stosunek do mojej mamy jest bardzo ambiwalentny. Po jednej stronie mam tyle zalu, widze tyle brakow w rozumieniu I glebi a to boli, ale po drugiej stronie rozumiem I akceptuje. Pomaga mi fakt, ze ona teraz bardzo sie stara. Jednak zajmuje duzo czasu by wypracowac to co stalo sie kregoslupem dawno temu. I wtedy, gdy mi opowiadala jak to jasno wygadala cala prawde czulam jak lzy naplywaly mi do oczu – tak bylam z niej dumna. Zdaje sobie sprawe, ze nie bylaby tak odwazna gdybym ja czy moj Brat nie stali za nia murem, gdyby ciagle byla finansowo zalezna od ojca. Takich wyzyn sily I odwagi nie osiaga naturalnie, z siebie. Jest to ustawione sztucznie, poprzez nasze  - jej dzieci – odzialywanie. Ale ciesze sie z tego co jest, nawet w takim ksztalcie. W koncu moja Siostra dzieki temu ma lepsze dziecinstwo. Wiekszy spokoj by sie uksztaltowac.

No wlasnie…spokoj….. Ostatnio dotarlo do mnie nowe slowo, coraz szerzej zataczajace kregi – cocooning. Orginalnie jest to chwyt marketingowy promujacy zycie domatorskie. Mialo to spowodowac wzrost popytu na meble z naturalnych tworzyw, ktore mialy “wyscielic kokon” dla domatorow I zachecic do wiekszego spedzania w domu. Drugim terminem jest “slow movement” trend, ktory zaklada zycie w zwolnionym tempie. Ma to doprowadzic do wiekszej uwagi I wiekszego rozsmakowywania sie w drobnostkach codziennosci (gotowanie, spacer po lesie), wsrod malej grupy ludzi. Jako ze cocooning I slow movement to dwa rozne terminy o roznym celu, jednakze dla mnie osobiscie jest co calosc. Prawda jest taka, ze od lat moj kokon nazywam swoja jaskinia (a cave) a czas tam spedzany odcieta od ludzi jest moim cave time. Kokon czy jaskinia to dla mnie to samo, choc musze przynac kokon brzmi ladniej. Odkad pamietam “sciele” sobie kazde miejsce w jakim zamieszkuje na swoj sposob z pieczolowitoscia I wlasna orginalnoscia. Slow movement to tak naprawde dla mnie nie wybor ale potrzeba. Inaczej wariuje. Ostatnio nawet zabralam sie za cwiczenia, jak nigdy I zauwazylam, ze moj przyplyw energii nastepuje nie po cwiczeniach aktywnych, wyciskajacych siodme poty, ale po tych, gdzie moge medytowac I skupiac sie na wlasnych ruchach sluchajac swojego oddechu – pilates, joga. Jedyny wycisk jaki mnie kreci to taniec, najlepiej salsa z szybkimi obrotami. Jednak zauwazylam odwrotna tendencje wsrod ludzi – znowu Frankl I jego hipoteza, ze nuda jest najwiekszym wrogiem wspolczesnego czlowieka. Mianowicie, wszyscy szukaja rzeczy aby tylko nie stanac przed wyzwaniem…. robienia niczego. Ostatnio wyczytalam, ze badania pokazuja iz spedzenie czasu tylko ze soba pobudza kreatywnosc I nastroj. Regularne spedzanie czasu tylko ze soba powoduje wzrost samo-refleksji I stymuluje wyobraznie. Wlasnie tych dwoch – jak mi sie zdaje – ludzie boja sie najbardziej. Dodatkowo czas na £onie natury jest wskazany to tego typu efektow. Oczywiscie nie chodzi tu o calkowite odciecie sie od ludzi – chodzi o jakosciowy czas dla siebie w zabieganym planie dnia. Balans. Ciekawe, ze wiekszosc ma problem z czasem dla siebie, uciekajac przed soba w tlum ludzi, uczeszczajac na wszelkie party, spotkania, lub tworzac czesto za szybko rodzine z powodu braku umiejetnosci przebywania ze soba, gdzie ja walcze o to by wychodzic do ludzi I choc troche przestac byc tym cholernym filozofem, ktory powaznie rozmysla nad soba I swiatem 24 godziny na dobe. Dlatego wybralam Floryde (za 4 tygodnie!:))  - jest to wybor dziecka, gdzie bede bezpamietnie sie bawic I plawic w prostych przyjemnosciach bez analizowania wszystkiego. Caly rok pracuje intelektualnie. Czas na wakacje – dla mnie oznacza to brak glebszych, intelektualnych ruchow zwojow mozgowych. Bo nigdy nie twierdzilam, ze to jest niepotrzebne. Dla mnie WSZYSTKO jest potrzebne ale w odpowiednich proporcjach  - do tanca I do rozanca.

Pozwole sobie wrocic jeszcze na chwile do rozwodu. Po rozprawie ojca chyba cos ruszylo bo zaczepil mame I powiedzial, ze Siostra moze zadzwonic do niego jak chce I moga sobie wszystko wyjasnic. I podal swoj numer. Okazuje sie ze Siostra jednak nie chce, za bardzo sie boi. Boi sie ze ojciec bedzie wypominal jej komunie.  Poza tym, dlaczego znowu to ona ma dzwonic. Kto tu jest dorosly? Kto tu zawalil sprawe? (Swieci by zadzwonili - wiem, wiem) I on wie, ze sprawe zawalil. Juz mowilam o konsekwencjach emocjonalnych – nie wierze w czyste, swiete gesty jakby nic sie nie wydarzylo. Ale ludzki umysl niezle to potrafi wycisnac w glebsze poklady pod wplywem nadanych zewnetrznie swietych ram zachowan – jakby to niby byc powinno. Ale nie ze mna te numery. Ja mam kontakt ze swoimi uczuciami, I sie ich nie wstydze a takze i sobie przeklne czasami. I nad tym staram sie od lat walczyc we wlasnej rodzinie. Staralismy sie nie naciskac na Siostry decyzje tylko wspierac to co wybrala i szanowac co czuje. A ona czuje strach. I ja ja rozumiem.

Na dzis tyle – do nastepnego natchnienia! J

piątek, 20 sierpnia 2010

Zapisalam w czerwonym notesie....

Z psychologicznego punktu widzenia najbardziej powszechne wyobrażenie Boga, jako
postaci ludzkiej, i cała ikonografia, która przez wieki w związku z tym wyobrażeniem powstała, są
niezwykle pociągające dla spragnionych ojca chłopców. Wizerunki tych mądrych, potężnych
mężczyzn w sile wieku działają na nich jak balsam. Tym bardziej, ze Bóg-mężczyzna posiada
zasadnicze cechy idealnego ojca. Jest wszechmogący, wszechobecny i wieczny. Możemy się nie
obawiać, ze kiedykolwiek nas opuści, zdradzi, zniknie, ze załamią go jakieś trudności. Śmierć nie
jest w stanie go dosięgnąć, a nawet nasza śmierć nie przeszkadza mu w wypełnianiu ojcowskiego
powołania. Jego wymagania i surowość podyktowane są miłością do nas i troską o to, abyśmy w
pełni stawali się tym, czym potencjalnie jesteśmy. Wszystko widzi i wszystko wie, ale nie wtrąca
się w nasze życie, pozwala wybierać i gotów jest wybaczyć nawet największe nasze błędy. Wie, kim
mamy się stać, i zna drogę, którą powinniśmy iść. Jasno określa wymagania, warunki i reguły
obowiązujące w tej podroży. Od czasu do czasu daje znak, ze jest z nas zadowolony. W końcu, jeśli
dochowamy mu wierności, da nam pieczęć zbawienia.
Niewykluczone, ze tak bardzo ojcowskie pojmowanie Boga ukształtowane zostało w dużej
mierze przez pokolenia wytęsknionych za ojcem dorosłych chłopców. Zwróćmy uwagę, ze Bóg-
Ojciec daje nam, chłopcom, tak upragnione poczucie szczególnej więzi z Nim i wyjątkowości.
Tylko my możemy zbliżyć się do niego, zostać jego kapłanami i namiestnikami. Dla nas, chłopców,
zarówno tych małych, jak i dużych, jest to sytuacja, która spełnia wszystkie nasze odwieczne
marzenia.

W. Eichelberger "Zdradzony przez ojca".

Izabell : I w dziewczynkach istnial ten brak opiekuna - tatusia, wiec przejely program....  i ciezko sie z tym "image" rozstac. ale nie dla wszystkich.... ;)))

środa, 18 sierpnia 2010

Ciekawe.

http://wiadomosci.onet.pl/2211342,28350,wiadomosceu.html

Tylko zadac trzeba takze inne pytanie - dlaczego niektorzy nieuzalezniaja sie biologicznie ale za to psychicznie. Moj ojciec mogl nie pic i miesiac jak chcial. No coz.... biologia i psychika - £amiglowka Natury. Tylko trzeba sie dowiedziec w jakich proporcjach i w jaki sposob sa poplatane. Nie ma lekko. Dzieki bogom sa tacy, ktorym nie jest straszne to nie-lekko i draza, daza do rozwiazania.

Milego wieczora.

wtorek, 17 sierpnia 2010

Im back!

Powrot z wakacji. Pierwsza ich czesc – ta polska – zostala zakonczona. Odswierzylam mozg. Ah jak dobrze jest wyrwac sie do innego swiata. Choc w tym roku od poczatku czulam, ze polskie wakacje nie beda pierwszej wody. Ano juz na lotnisku doswiadczylam polskiej zyczliwosci. Na lotnisku w Dublinie – dodam. Chcialam kupic okulary przeciwsloneczne wiec zaszlam do sklepu gdzie obslugiwala jedna irlandka I jedna polka. Polke poznalam po minie – obrazonej na caly swiat. Przeszukiwalam polki, kiedy polka zapytala czy w czyms pomoc tonem przymusu. Ja ze tak, szukam tych okularow ale w kolorze brazowym, pokazalam pare, ktora byla w metalowo cimenobrunatnym kolorze. Ale te sa brazowe – odpowiedziala polka tonem wyzszym jakbym byla idiotka. Nie – powiedzialam – to jest braz – pokazalam palcem cieplo-brazowy kolor. Takich nie mamy – od niechcenia rzucila I odeszla. Czulam, ze zamarlam. A kiedys bym nie zamarla tylko powiedzialbym pare ostrych slow – a niezle kiedys bylam wycwiczona. Podeszla do mnie irlandka oferujac swoja pomoc. Powtarzam swoja prosbe a Irlandka bezproblemowym tonem  - zaraz cos znajdziemy, zaraz cos puszukamy I otworzyla szuflade gdzie odrazu wynalazla okulary pasujace do mojego gustu. Trwalo to krocej niz minute. Zapytalam sie czy ta druga osoba to polka, odpowiedziala, ze tak. Wiedzialam, byla bardzo niemila – odgryzlam sie niebezposrednio. Podeszlam do kasy by zaplacic I glosno na odchodne zaczepnelam jeszcze raz irlandke slowami – bardzo dziekuje za pomoc. Byla Pani bardzo mila. Dziewczyna rozpromienila sie jak sloneczko. I mi sie odrazu milej zrobilo.
Tak sie zachowuja ludzie, dla ktorych chlopskie zachowania sa obce!

Jednak po przylocie do Warszawy pierwsze dni pobytu przywitalam otwarcie. Juz pierwszego wieczora wyskoczylam z kumplem-fotografem na polskie piwko. Nastepnego wieczora ze swoim przyjacielem Mackiem. A znowu nastepnego z kumpela z dziecinstwa. Z moja Siostra spedzilam tylko dwa dni bo szykowal sie jej wyjazd na kolonie, nad czym ubolewalam. W tym roku obiecalam sobie, ze bede mniej latac po miescie a spedze z nia wiecej czasu. Bardzo malo ja znam, bo wiekszosc jej dorastania rozmawiamy tylko przez Skype. Jednak uczucie jaka ja darze jest ponadczasowe I ponadprzestrzenne. Moja mala Siostrzyczka jest taka fajna……mala ale wieksza ode mnie. Kiedy weszlam do domu czulam sie, ze jestem w jakim swiecie olbrzymow a ja taka “mala”. Moj brat 190, moja Siostra mlodsza! o 16 lat 175cm a ja ledwo 171cm. Tylko mama nizsza ode mnie. Jakos tak zmalas Siostra – mowi moj Brat. Takas drobniutkas jaka. No wlasnie, a w Irlandii jestem wyzsza od prawie wszystkich, nawet facetow. Wobrazacie sobie szok dla mozgu? hehe


Z Bratem nie rozmawialismy duzo o ostatnim jego przelomie emocjonalnym. Jednak musze stwierdzic, ze nasze relacje sa inne niz kiedys. Ja jestem juz innym czlowiekiem, kiedy on stoi w miejscu a przelomy ktore zdarzaja sie raz na ruski rok nie sa wystarczajace by przebudowac calkowicie swoje myslenie. Niestety znowu stwierdzam, ze to co nas laczy to nasza zbytnia wrazliwosc, jednak w moim Bracie jest ona duzo glebsza. Zauwazylam, ze ciagle snuje teorie spiskowe, ciagle podejrzewa, ze ktos chce go wykiwac I ciagle, ale to ciagle narzeka. Od tego nagatywizmu czesto bolala mnie glowa, szczegolnie, ze zyje teraz w swiecie gdzie zdarza sie on tak rzadko. Poza tym wlasnym tokiem myslenia gdzie wyplapuje niescislosci w rozumowaniu czesto oponowalam, odwracajac jego slowa do rzeczy, ktore wczesniej mowil, I wychodzilo, ze nagina swoje hipotezy do juz wtopionej w swoje mentalne procesy ramki. Widzialam, ze tego nie lubi. Czulam jak atmosfera sie spinala a on starajc sie odrzucac moje wypowiedzi z lekka sie denerwowal. To dla mnie smutne, ze kiedys tak blisko sie rozumielismy, a teraz jestesmy tak innymi ludzmi. Jednak uczucie nadal pozostalo to samo – milosc rodzenstwa, pomimo….
A potem mialam lekka zalamke…..

To niedowiary – zastanawialam sie – z jednej strony jestem tak krucha, w sensie podatna na wyczuwanie I odczuwanie wielu abstrakcji, ktore potrafia mnie zdolowac, ale z drugiej strony moja dusza wojownika nie daje mi sie poddac. Noc I dzien. I tak kiedy wyszlam na piwko z kolezanka, ktora znam od lat zaczal sie moj gwaltowny spadek energetyczny. Mianowicie mam w okol siebie ludzi, ktorzy istnieja w moim zyciu od lat, ale nigdy nie powiedzialabym ze jestesmy przyjaciolmi. I tak tez jest dobrze. Pomimo emigracji utrzymuja ze mna kontakt I to jest bardzo mile. Ja to doceniam, szczegolnie, ze sa to ludzie z dziecinstwa. Jednak mam takie dwie osoby, w swoim zyciu, ktore zawsze spotykam kiedy jestem w Polsce I one zawsze, ale to zawsze doslownie wysysaja moja energie. Do tego stopnia ze po godzinie zaczynam byc znuzona, senna I spiaca. Po analizie doszlam do pewnych wstepnym wnioskow dlaczego tak sie to dzieje. Zauwazylam pewna prawdilowosc – te osoby ciagle, ale to ciagle mowia tylko o sobie. Wyobrazcie sobie, ze widza mnie raz na rok, ale nie wiedza co u mnie slychac, nie wiedza co przezywalam czy co zaobserwowalam, bo nigdy sie nie pytaja I nie wykazuja zainteresowania. Nie twierdze, ze mnie nie lubia, lub ze robia to specjalnie. One po prostu tego nie widza. Zauwazam jakas wielka potrzebe wygadania sie o sobie tych osob. A kiedy wysluchuje sie przez kilka godzin historii z zycia osoby nie wypowiadajac prawie slowa, energia nie jest wymieniana. Czyjas uwaga tez jest energia – dla wyjasnienia. I teraz wezmy takie sesje terapeutyczne, gdzie terpeuta wysluchuje kilka takich historii dziennie. Przyjmuje na siebie wielka prace, czesto niedoceniana przez populacje. Plytkie myslenie – siedzi I tylko slucha – jednak nie jest to tak latwe na jakie to wyglada jezeli jest sie lacznikiem przez ktory przeplywa energia. Dlatego tak wazne jest psychologa dbalosc o wlasny umysl – medytacje, odpoczynek, relaks I wygadanie sie do wlasnego psychologa czy chocby przyjaciela. Jednak drazac glebiej mysle, ze I tu wyglada to troche inaczej poniewaz, do terapeuty przychodzi osoba, ktora takze wysluchuje, chocby pytania. Natomiast w moim przypadku ciagle sluchanie bez jakiegokolwiek chocby pytania I z mojej I z drugiej strony wyczerpalo mnie do cna. I tu poczulam juz pierwsze naruszenie mojej powloki, jednak myslalam, ze na pewno sie przespie I bedzie lepiej. Jednak nie bylo.

Dwa dni pod rzad mialam spotkania z kumpelami co wykonczylo mnie do cna. Na trzeci dzien zdecydowalam isc na zakupy, a nuz mnie to rozrusza – myslalam sobie. Choc nie za bardzo lubie chodzic po sklepach, raz na jakis czas moze byc fajnie. I tu wbilam sobie gwozdz do trumny bo doslownie na kazdym kroku bylam taranowana przez ludzi. A slowo przepraszam poglam sobie tylko wysnic. Bylam w szoku jak ludzie nawet mijajac sie nie respektuja drugiej osoby. I widzicie jak ja zauwazam I notuje takie rzeczy na kazdym swoim kroku? Takie rzeczy przylepiaja sie do moich zwojow mozgowych i pamietam kazdy szczegol. Znowu, w Irlandii zdarza sie to tak rzadko, a jak cos to slowo przepraszam jest wypowiadane wiecej niz normalnie, nawet od pijaka na ulicy. Takie sa oczywiscie moje prywatne statystyki. Znowu odzywczailam sie od bydleckich zachowan ludzi, a – spolecznych. Jedna dziewczyna tak mnie szturchnela ramieniem, ze az jej chlopak spojrzal sie to na nia, to na mnie zaszokowany I ominal mnie takim lukiem jakby lekkie mnie musniecie spowodowalo wybuch syczacej lawy. A poniewaz bylam juz “wypita energteycznie” po spotkaniach poprzednich wieczorow bylo to dla mnie ostateczne pchniecie w drodze ku czarnej przepasci. Wrocilam do domu I zmeczonym glosem mowie do Brata – Bracie, ile razy zostalam dzis niezauwazona jako osoba w zwyklym sklepie, szturchnieta bez slowa z wzyszych poziomow…… Brat spojrzal I stwierdzil – widzisz? Tacy tu sa ludzie. Dziwisz sie, ze ja jestem taki negatywny. Dlatego wole sie wycofac I miec swoj maly swiat.
Wiec przestalam sie dziwic…..przynajmniej troche...
Tak, tak, wiem co pewnie uslysze – NIE WSZYSCY SA TACY SAMI, NIE WSZYSCY SA NIEMILI. Ale ja sie zajmuje tendencjami, bo czy to sie komus podoba czy nie – podozajac takze za slowami psychologa Santorskiego, ktore gdzies zaslyszalam, a powtorzyl tylko to co ja od zawsze mowie – CHARAKTER KULTUROWY ISTNIEJE. Czy sie to komus podoba czy nie. A sila w czlowieku to fakt zauwazenia pewnych prawidlowosci i przelamania wlasnego ego ktore nam ta prawde czesto ze swiadomosci wymiata. Jednak pomimo tego zawsze daje szanse I zawsze czekam na dowody lub zaprzeczenia, ze dana osoba jednak sie wyroznia. Kazdego dnia przecieram swoja “trzecia powieke sowy” I choc pamietam przeszle dane, to czekam takze na niespodzianki z otwartymi skrzydlami. Choc nie zawsze jest latwo……Ale i nawet wtedy sie udalo :)

Przyszedl ratunek – znowu moj Aniol Stroz (ktory jestem przekonana jest staruszkiem nalezacym do Starzyzny:)))) podrzucil mi szanse, a ja ja podchwycilam. Wraz z kumplem - fotografem wyruszylismy nad morze. O maly wlos by do tego nie doszlo bo stracilam calkowity zapal do robienia czegokolwiek, ale jedno z moich credo to  - jak Ty czegos nie zrobisz to nic sie nie zmieni. Wiec wbrew sobie pojechalam. I to byla najlepsza decyzja podjeta pod polskim niebem. Fakt, ze tylko 3 dni spedzilismy nad polskim Baltykiem, ale byly to najlepsze dni dla mojego mozgu I pluc ever! No I takze wiecej milych ludzi. Zaczynam sie zastanawiac czy to ta Warszawka jest tak cholernie oziembla? Choc spotykam tutaj polakow z calej polski, wiec wiem, ze pewne tendencje panuja wszedzie. Ale nie zajmujmy sie ta analiza w tym momencie. Chociaz pomaga mi powyzalanie sie nad pewnymi zjawiskami  - to jednak co za duzo to nie zdrowo. Zamienie sie w koncu w swojego Brata hehehe Ruszmy do pozytywnych sytuacji. A one zaczely sie juz na poczatku podrozy… Myslalam, ze padne ze smiechu.

Objelismy cel – W£adys£awowo. Kolega znal super miejsce na postoj I rybke, wiec po godzince zatrzymalismy sie w miejscu ktorego nazwy nie pamietam. Generalnie nie lubie ryb. Zawsze mi smierdza morzem I rybim sluzem, nawet obsmarzane. Ale sa takie, ktore jakos nie nasiakaja takim zapachem I biale miesko bardzo mi smakuje. Jednak zawsze sie ociagam by probowac, ktora to taka szczesciara jest tak dobrze przyprawiona I postanowilam zjesc tylko zurek (najlepsza zupa na swiecie obok ogorkowejJ). Za lada wysoki, chudy starszy Pan z brzuszkiem, ktory juz na twarzy mial wymalowany sarkazm dr. Housa.  Odrazu zapalalam sympatia. I tak kumpel rozmysla co tu wziasc – moze zupe rybna… ja odpalam, ze nie cierpie zupy rybnej bo smierdzi. Pan odpala – gwarantuje, ze ta nie bedzie smierdziec. Ja krece nosem: ale zawsze smierdzi. Pan: ale ja gwarantuje, ta nie bedzie – ze stoickim spokojem I dobrodusznym sarkazmem na twarzy odpowiedzial Pan (bo jest roznica pomiedzy sarkazmem dobrodusznym, ktory jest lekkim przesmiewaniem sie nadal w granicach choc dalszych niz zwykly zart, a zwyklym chamskim wysmiewaniem, ktore gnebi czlowieka. A by byc sakastycznym nalezy posiadac pewien dystans do tego kim sie jest, albo wiecej – do tego czym myslimy, ze jestesmy).
Wiec dalam sie namowic, ale ryby nie wzielam wiedziona jakims strachem, ze bedzie jednak smierdziec (ale fobia hehe). Kolega natomiast zdecydowal sie takze na zupke I dalsze specjaly. Jednak sama rozmowa zasluguje na dokladniejszy opis. Mialam wtedy poczucie, ze jestem w jakims filmie z Cezarym Pazura. Typu – czy ta winda jedzie w gore? A gdzie ma jechac – w booooook?? Hahahaha
Kolega: To ja wezme tez zupe.
Pan: Z chlebem czy bez.
Z chlebem.
Bialym czy ciemnym.
Ciemnym.
Kawa czy herbarata
Kawa
Rozpuszczalna czy parzona
rozpuszczalna
Z cukrem czy bez.
Z cukrem.
Z mlekiem czy bez
Z mlekiem
Dla Pani kawa czy herbata
Herbata
Z cukrem czy bez
Z cukrem
A surowka z kiszonej czy normalnej kapusty
Z kiszone
Z marchewka czy bez?

I tutaj juz lezalam na jego blacie histerycznie ryczac ze smiechu. On sam poslal nam szelmowski usmiech widzac sarkazm calej sytuacji. Szkoda, ze nie nagralam tego Pana, ale od dzis nazywamy go Cezarym Pazura. Nastepnie byl taki mily, ze przyniosl mi rybke, ktorej nie zamawialam I kazal mi zjesc. Nazwe powie mi pozniej jak bedzie smakowac. Zupa rybna byla rzeczywiscie przepyszna, z koncentratem pomidorowym I mnostwem przypraw, wiec szczesliwie sie zajadalam. Rybke takze spalaszowalam. Na koncu dowiedzialam sie ze to okon, co mnie nie zdziwilo, bo pamietam jak dawno temu cala rodzina jezdzilismy na mazury I lowilam z ojcem ryby. Kiedy trafila sie p£otka bylam rozczarowana a kiedy okon to wielkie swieto. Wowczas byla smazona na patelni I byla to jedna z najlepszych ryb jakie pamietam. Pan Cezary Pazura stwierdzil – jeszcze da sie Pania uratowac – I parsknal smiechem. I ja dolaczylam do tego "rzenia". Wspanialy poczatek podrozy. Tylko takich ludzi spotykac na swojej drodze.

Kiedy dojechalismy do W£adys£awowa zewszad wylewaly sie tlumy ludzi. Taka atmosfera nadmorska, stoiska z pamiatkami. Lubie takie tloczne miejsca bo moge obserwowac zroznicowanie ludzkie. Nie moglismy jednak znalezc noclegu wiec ruszylismy dalej do Jastrzebiej Gory. Tam nigdy nie bylam. Udalo nam sie w koncu znalezc swietne miejsce, takze fartownie bo okazalo sie, ze nie chca wynajmowac pokoi tylko na weekend. Skarpa w Jastrzebiej jest ciekawa ale plaza waziutka. Nie wspomne o wspinaniu sie po schodach na gore z powrotem, a Ci co mieli wozki mieli dodatkowy klopot. Wieczorkiem poszlismy na drinki I tance. Zabawa byla tak przednia – wytanczylam sie, wyspiewalam jak nigdy. I poznalismy grupe ludzi, z ktorymi bawilismy sie do konca. Okazalo sie ze maja takie same poczucie humoru jak my (przesmiewcze) I widzielismy sie jeszcze kilkakrotnie. Choc jedna sytuacja pokazala mi, ze na tyle nasze podobienstwa sie koncza  - ale czy ze wszystkimi musze filozofowac? Na pewno jak jestem na wakacjach staram sie by moj mozg robil tylko proste rzeczy ;) Ale o tym glebiej rozpisze sie kiedyindziej. Grunt, ze znowu mialam dobra wymiane energii z ludzmi. Zamowilismy wielkiego arbuza, w ktorym pol litra wodki z sokiem I arbuzem pieknie sie prezentowalo. Dlugie rurki jak na Hawaiach dodawaly jeszcze tropikalnego efektu. Bawilismy sie do 6 rano! Ah! Tak jak w Krakowie rok temu! Ciesze sie, ze udaje mi sie spotkac moich wspolplemiencow z ktorymi czuje sie dobrze ( a wiadomo ze ze mna nie jest lekko). A takich jest paru J

Cale trzy dni byly jak magia – kolega robil mi zdjecia, ja na plazy zabawa w modelke, zaglebianie sie w przestrzen przed nami, zapach morza I ta atmosfera wakacyjna. Spadek emocjonalny poddal sie pod naciskiem wyzu. Szkoda bylo opuszczac to miejsce, ale zycie nigdy nie jest do konca jak sobie tego zyczymy. Jednak nalezy dziekowac, ze choc przez jakis czas jest. I ja podziekowalam swojemu Aniolowi od Starszyzny za mala interwencjeJ  Poza tym nie ma co sie zalamywac – za 6 tygodni Floryda!!!!! Zabukowane juz wszystko a szczegolnie to co sobie wymarzylam na swoje 30ste urodzinki – plywanie z delfinami! I czuje cos, ze dopiero tam bedzie sie dzialo – oj bedzieJ Odliczam dni.

Oczywiscie nie bylabym soba gdybym nie wyciagnela wnioskow I lekcji z kazdej sytuacji – wiec generalnie nauczylam sie tam o paru swoich ograniczeniach I o paru preferencjach, a szczegolnie o tym ze emigracja uratowala moja psychike w najwiekszym slowa tego znaczeniu. Jezeli nie mozesz przebic glowa muru, znajdz inne wyjscie – ale to zawsze, zawsze jest Twoj wysilek I Twoj wybor. Reszta moze przyjsc sama lub nie. Za kazdym razem takze rozumiem, ze nigdy nie wroce do Polski na stale. Nigdy. A slyszeliscie pewnie o krzyzu??? Dopoki “kolko rozancowe” rzadzi w kraju, dopoty absurd bedzie sie panoszyl. Choc nadzieje przyniols mi fakt, ze byli I tacy co skrzykneli sie by pokazac, iz niezgadzaja sie z panujaca obluda I pseudo-katolicka dogme. Myslalam, ze sama stane tam z banerem pod tytulem – DO EMIGRANTOW. MYSLICIE O POWROCIE – POMYSLCIE DLACZEGO WYJECHALISCIE. ABSURD RZADZI. Ale widzialam, ze byly tam lepsze niz moj I tutaj sie z tymi Polakami laczeJ Nie wspomne, ze swiat sie smieje…..

To tyle w skrocie – jak cos mnie jeszcze madrego (w moim mniemaniuJ) najdzie to jak zwykle sie podziele. Mam nadzieje, ze wszyscy mieliscie lub macie super wakacje! Cheers!!!!! :***