"Kiedy ulepszysz teraźniejszość,

wszystko co po niej nastąpi

również stanie się lepsze. "


Paulo Coelho



niedziela, 25 października 2015

Film na niedziele.

Chcialam zarekomendowac film, ktory nawiazuje do mojego postu #stopmowienienawisci .
"Dar" jest psychologicznym thriller -em i rozprawia o prawdopodobnych konsekwencjach zachowan i wyborow z przeszlosci. Pokazuje takze to o czym Wam juz wspominalam. Mianowicie to, jak doswiadczenia ukladaja sie w czlowieku w zaleznosci od tego co juz biologia/geny/temperament utworzyly jako pewien ksztalt psychiczny. Oczywiscie nieusprawiedliwia to zadnych zachowan przemocy, poddania w niebezpieczenstwo zycia i zdrowia innych. Ale to juz temat spoleczny. Jezeli chodzi o psychologie 
cz£owieka - podstawowy filter to to kim fundamentalnie jestesmy.
Polecam.


niedziela, 18 października 2015

Seria Mi£osna - wprowadzenie.

   Postanowilam napisac pare postow na temat mi£osci. Pare, dlatego bo jest to szeroki temat i ma wiele odcieni. Jednym z tych najbardziej popularnych jest zwiazek mi£osny stworzony przez dwie osoby, ktore przechodza pewne etapy emocjonalne i sytuacyjne. Oczywiscie te dwie osoby to jest idea naszej kultury, wlacznie z tym jak to ma wygladac. Idea, ktora nie do konca mnie pociaga£a. Obserwujac w okol srodowiska i ludzi, nie widzialam takze aby ta idea dzialala. Ale to, ze mnie nie pociagala nie znaczy, ze zylam bez mi£osci. Tyle, ze definiuje ja inaczej niz popularne schematy mysleniowe.

   Dlaczego zdecydowalam sie na ten temat? Raz ktos mi wspomnial, ze nic o milosci nie pisze (by the way - doceniam pomysly na nowe posty :)). Jednakze dziwnie nie zauwazylam tego sama, bo dla mnie ciagle pisalam na temat mi£osci, tyle, ze nie na temat romantycznej mi£osci. Mi£osc to dla mnie przyjazn, to dla mnie spoleczna interakcja na bazie humanizmu, to pasja, to zachwyt nad pieknem natury. Mi£osc to jest to co buduje, scala, wype£nia. To wymiana, ale nie tylko z ludzmi, ale i z natura, zwierzetami i samym soba. Jednym z moim ulubionych opisow mi£osci pochodzi od Vincenta Van Gogh-a:


“Whosoever loves much performs much, and can accomplish much, and what is done in love is well done!”



Ktokolwiek mocno kocha ten i dzia£a dobrze i moze osiagnac duzo. Co jest zrobione z 
mi£osci, jest dobrze zrobione.

"Love a friend, love a wife, something, whatever you like, but one must love with a lofty and serious intimate sympathy, with strength, with intelligence, and one must always try to know deeper, better, and more."

Kochaj przyjaciela, kochaj zone, cos, cokolwiek chcesz, ale kochanie musi isc w parze z powazna intymna sympatia (zrozumieniem), z si£a, z inteligencja, i zawsze musi probowac wiedziec g£lebiej, lepiej i wiecej.

"(...) one loves because one loves. Then we keep our heads clear, and do not cloud our minds, nor do we hide our feelings, nor smother the fire and light, but simply say: Thank God, I love."


Kocha sie, poniewaz sie kocha. Wtedy w naszej g£owie wszystko jest jasne i nie zachmurzamy naszych umyslow i nie ukrywamy naszych emocji ani nie t£umimy ognia i swiat£a ale po prostu mowimy: Dzieki Bogu, kocham.


   Kiedy czytam te s£owa, przypominaja mi sie typowe racjonalizacje ludzkie na temat innych, z ktorymi podswiadomie chca na si£e zachowac relacje albo obraz tych relacji. Wezmy pod lupe podstawowa relacje czyli rodzice. Mowi sie: kochali ale nie wiedzieli jak, bo nikt ich tego nie nauczyl. Skad mieli wiedziec? Albo, kochali ale ranili. Ja sie z tym w ogole nie zgadzam. Jezeli sie kocha to sie wie, inaczej jest to tylko instynkt, reaktywnosc biologiczna aby miec dzieci. "Co jest zrobione z mi£osci jest dobrze zrobione." Jak nie, to milosc jest rozumiana podstawowo, jako dawanie formy (jedzenie, ubior) a nie esencji (jak szacunek, wsluchiwanie sie, uwaga, zainteresowanie swiatem wew. drugiej osoby). Tak samo jak wiemy od samego poczatku jak byc smutnym, jak p£akac, jak sie usmiechac, tak i mamy instynkt wiezi, tyle ze kazdy ma prawdopodobnie inny poziom talentu do rozciagania tego w zaleznosci od wrazliwosci, kompleksowosci percepcyjnej i inszych. Ale to rozciagniecie to dla mnie mi£osc, nie sam instynkt wiezi. Jezeli ktos poniza, nie interesuje sie emocjonalnie kims slabszym i wrazliwym jak wlasne dziecko (lub drugi 
cz£owiek), ten nie kocha, albo powiedzmy kocha podstawowo. Wtedy jest w swoim wnetrzu zajety czyms innym, czyms silniejszym. Przewaznie zajety wlasnymi problemami, w£asnym emocjonalnym biznesem. A mi£osc moim zdaniem, skupia uwage automatycznie na tym co sie kocha, pomimo. Bardza trafne jest tu nazewnictwo "przytomnosci psychologicznej". Patrzac na historie swiata wiekszosc dopiero sie jej uczy, bo wychodzimy z instynktu i go rozciagamy. Ale przez ten caly czas zawsze istnieli ludzie, ktorze wyprzedzali wlasny gatunek i dawali ta wyzsza forme, ktora nazywam 
mi£oscia. Ale jak ze wszystkim co dobre, szlachetne ale przy tym trudne, jest to mniejszosc.

  Jest pare teorii milosci. John Lee juz w latach 70' podzielili mi£osc na Eros, Ludos, Storge, Pragma, Mania i Agape bazujac na filozofii Grekow. Wspomniana juz przeze mnie teoria instyntku jest wspierana przez Helen Fisher,antropolog. Twierdzi ona, iz mi£osc to biologiczny naped, zadza (ang. drive). Poprzez swoje badania podzielila ona ten "drive" na pozadanie, przyciaganie i wiez. Uwazam, ze dokladnie taka mi£osc jest dana przez nature. Podstawowa. Aby przekazac geny. Taki jest cel. Robert Sternberg dokonal podobnego podzialu na intymnosc, pozadanie i zaangazowanie.Te aspekty moga sie wymieniac i tworzyc rozne odmiany mi£osci jak np. przyjazn (intymnosc i zaangazowanie). Jak widac 
mi£osc zawiera wiele komponentow, ktore dzialajac wspolnie tworza motywacje a za tym zachowanie. Motywacje choc generalnie bazuja na biologicznej potrzebie wiezi z zewnetrznym obiektem moga sie roznic, ale to zalezy od nas. Jak wspomnialam powyzej, albo tylko biologia, waska przestrzen dla emocji, albo wyjscie poza nia. Ta podstawowa, prymitywna motywacja ma zaspokoic nasze potrzeby przynaleznosci i rozrodu (instynkt wiezi ale tez wplywow spolecznych dlatego jest s£aba i podatna na wplywy zew.), ale jest tez ta ktora jakby przekracza ta podstawowa i rozciaga sie do tej idei, o ktorej tylko my ludzie mozemy myslec poprzez zlozonosc naszego wyjatkowego mozgu. Mianowicie to milosc, ktora nie jest reaktywna, nie jest tylko instynktem, ktory dziala wtedy kiedy jest dobrze a jak nie to zagryza (emocjonalnie) swoje potomstwo. To jest milosc, ktora jest wlasnie si£a ponad to. I taka mnie tylko interesuje.

   Moja mama jest doskonalym przykladem reaktywnej "mi£osci". Obserwuje ja od dawna. Nigdy nie zastanawiala sie nad tym, czy chce miec dzieci czy nie. Wszyscy mieli to i ona. Przez cale swoje malzenstwo byla nieszczesliwa z powodu pijacego meza i jego ekscesow. I tym byla zajeta. Spe£ni£a swoj instynkt i wplyw spoleczny, ale nie da£a mi£osci bo byla skupiona na swoich problemach. Jednakze znowu reaktywnie i bez refleksji da£a ja az nadto mojemu bratu, ktory mial jej temperament i podejscie do sytuacji k£opotliwych. Dlatego go lubila bardziej niz mnie. Mianowicie; wycofanie, ucieczka, pasywnosc, siedzenie cicho. Ja bylam inna. Aktywna, chcialam mowic co mnie boli, chcialam dzialac aby rozwiazywac problemy. Moj brat przez to zostal emocjonalnie rozpuszczony przez moja mame (co konczy sie tym, ze nie ma nikogo na wzgledzie tylko siebie z malymi przeblyskami), a ja zostalam emocjonalnie pozbawiona wsparcia i ciepla (czyli jedzenie dostalam, dach nad glowa ale nigdy w zyciu nie uslyszalam od niej jak sie czuje, co mnie boli czy chocby przytulenie mnie kiedy bylo mi zle). To nie byla milosc. Gdyby to byla milosc, wowczas motywacja przewazylaby jej skupienie na problemach doroslych i wowczas jeszcze bardziej wiedzac jak jej jest ciezko poczulaby jak musi byc ciezko dziecku. Ale jak mowilam, kompleksowosc percpecji i emocji nie jest dana wszystkim. 

   Jednym z czestych reakcji na rzeczywistosc jaka tu przedstawiam, jest to, iz jest to okrutne, ze nie, na pewno kochali, lub ja powinnam wspolczuc, albo ze zajmuje sie obwinianiem. To jest wlasnie ta racjonalizacja, kiedy podwaza sie powszechne przekonania. Stwierdzenie faktow nie jest obwinianiem. Mowienie, o naturze czlowieka a takze zachodzacych tam dynamik i motywacji jak i wp£ywach spolecznym jest czysta obserwacja i uzyciem intelektu, nie emocjonalnego koloryzowania rzeczywistosci by bylo mi mi£o. Tym zajmuje sie psychologia. Ja sie tym zajmuje. Jestem doros£a. Nie musze wierzyc w sw. Miko£aja. Jestem zwolennikiem drazenia do prawdy nawet jak jest trudna, choc na pewno nie ruminacja nad nia. Paradoksalnie pomaga mi to w akceptacji stanow, ktorych nie moge zmienic. Taka jest natura mojej matki i ojca. Takimi sa ludzmi. Nie zwalnia to ich od odpowiedzialnosci za jakosc dziecinstwa wlasnych dzieci, bo musimy ustalic jak byc powinno. To byla ich robota i nie ukrywam tego przed nimi. Ale mam szeroka wiedze o tym na czym swiat stoi, na czym psychika ludzka stoi. Wiem po prostu, ze moi rodzice nie sa nikim wyjatkowym. Sa wiekszoscia tamtych czasow oraz typowymi przedstawicielami podstawowych insynktow.

A wiec podsumowujac:
 - mi£osc to motywacja, ktora daje rezultaty odczuwalne dla drugiej strony. Kocha sie wtedy, kiedy celem jest budowanie, kreowanie, dawanie. To nie emocja dla nas, to emocja motywacji do zew. obiektu w celu jej odbioru mi£osci, lub w celu budowania,
 - instynkt wiezi nie jest dla mnie mi£oscia choc ma tam swoje podstawy. Mi£oscia jest to rozciagniecie poza instynkt. To si£a.
 - mi£osc to nie konsekwencja wp£ywu spo£ecznego, 
 - mi£osc ma wiele odcieni. Mi£oscia jest przyjazn, mi£oscia jest humanizm, pasja, zrezygnowanie z czegos dla dobra wiekszego,
 - mi£osc to wymiana,
 - no i mi£osc jest trudna. Dlatego jest mi£oscia.

W nastepnym poscie opowiem o Mi£osci Niezaleznej a w tym o tym czy na prawde nie ma singli z wyboru.
Do nastepnego.