"Kiedy ulepszysz teraźniejszość,

wszystko co po niej nastąpi

również stanie się lepsze. "


Paulo Coelho



piątek, 30 września 2011

Swiat oczami DDA - religia.

Oj oj rozpetala sie burza w okol Nergala. Nie ma mnie w kraju jednak latwo wyczuc z internetu ten grad, ktory sypie sie zewszad na jego glowe. Uderz w stol a nozyce sie odezwa. Widze co Nergal robi. Duza alegoria w postepowaniu jaki i ja czesto reprezentuje. Czyli wystawka, umyslne challengowanie i obserwacja czy ktos sprosta wyzwaniu madrze czy jednak ego wygra jak obcy w ostatnim starciu. To tak jak z glosowaniem I robieniem ludziom glowy z mozgu, ze jak nie pojda glosowac to maja w dupie kraj, staja sie agresywni, a potem Ci sami ludzie madrza sie na temat demokracji.

Ale najpierw pokomentuje sprawe Nergala I wiem, ze jest duze prawdopodobienstwo, ze nie spodoba sie wielu o czym tu mowie, biorac pod uwage ze 95% polskiego spoleczenstwa okresla sie miara chrzescijan. 95% behawioralnie uwarunkowanych, ktorzy nigdy swiadomie nie wybrali co chca reprezentowac, bo zeby swiadomie wybrac trzeba najpierw zrodlo opuscic, poblakac sie by zdobyc jakas wiedze, poprobowac z roznych drzew wiedzy I wtedy ewentualnie wybrac. Ale komu sie chce – jak widac.

Cytat z Nergala, choc moze wydawac sie mocny, dla mnie jest przezabawny. Typowy dr. House. ”Myślę, że nie bez powodów Kościół wymyślił termin "owieczki". To lżejsza wersja baranów". Usmialam sie po pachy. Swietne normalnie. Dr. House jak sie patrzy:) I wcale sie nie smieje dlatego, bo to nie dotyczy mojej postawy – nie jestem chrzescijaninem, nie naleze do zadnej religii (jak I zreszta Medrzec Jezus nie nalezal). Jednak mam swoje poglady tak jak i swoje poglady maja chrzescijanie (chociaz z tym “swoje" w kontekstach religii bym polemizowala). Wiec pytanie, gdyby ktos ugodzil w moje poglady, mowiac, ze jestem baranem slepo podorzajacym za doktryna, jak bym sie czula? Czy zareagowalabym jakby mi matke zabito? Ano byloby tak, gdybym byla tak przyczepiona do swoich pogladow, ze okreslalyby moje jestestwo, moje czlowieczenstwo i ... jakbym w srodku czula, ze moge byc baranem a nie chce o tym wiedziec. A tak nie jest u osob, ktore maja otwarte umysly I widza bigger picture, do ktorych nieskromnie mam nadzieje sie zaliczam. A przynajmniej staram sie. Na pewno bylabym zniesmaczona wyzywaniem czy jezykiem, bo dbam o higiene wlasnej postawy, jednak........ Popatrzmy na to z dwoch stron I zaanalizujmy.

Strona Nergala – jest artysta, ktory lubi szokowac, eksperymentowac na scenie, przekraczac granice. Podarl Biblie. Jestem ciekawa czy w ogole ja przeczytal, ktos sie doczytal? Anyway, nawet jak przeczytal, dla niego to jest prawdopodobnie nastepna ksiazka filozoficzna. Wszyscy oburzeni jego wystepkiem. Zbeszczescil swietosc w kraju gdzie podstawa wiary czlowieczej jest monument Jezusa w jakejs miescinie, ktora i tak jest malutka w porownaniu z ego ludzi, ktorzy go tam postawili. Wszystko jest na zewnatrz, nic wewnatrz. Bo jezeli jest sie wypelnionym wewnatrz, nic nie trzeba udowadniac swiatu I stroic przy tym piorka. Po prostu sie w tym jest i wiedzie sie swoje zycie nie patrzac kto w co wierzy, chciaz nie wyklucza to ciekawosci i debat na ten temat. Ostatnio moim ulubionym slowem jest “pieknie sie roznic”. OOoooo to potrafia nieliczni, tylko Ci co opuscili juz swoja jaskiniowa dziedzicznosc i sa wolni na tyle, ze nie przylepiaja sie do swoich pogladow tak, jakby to byl ich jedyny sposob przetrwania.

Jednak nie jest tak, ze nie widze pewnych bledow w podejsciu Nergala. Jestem zwolennikiem rozmowy bez przemocy, jak pewnie mozna bylo wywnioskowac z moich ostatnich postow. Nie widze jasnego celu w podarciu Bibli czy w podarciu zdjecia papieza, lub w nazywaniu ludzi baranami. Bo co mialoby to w sumie zmienic? Czy w ten sposob dotre do ludzi?  Proste zachowania i ekspresje niestety wywoluja lawine takich samych prostych reakcji. Nie ma co sie dziwic reakcji agresywnej tych wszystkich, ktorzy choc na innym koncu reprezentuja takie same proste schematy zachowawcze. A jezeli moja postawa konstruktywna takze wywola taka reakcje, to juz problem barankow. Ja swoja robote wykonalam odpowiednio. Moge patrzec sobie w oczy.  Szczegolnie na temat tak wralizwy w naszym kraju, jak chrzescijanstwo. Ale musze tu dodac, ze jest ciezko w naszym kraju o tym pieknie rozmawiac, bo polak odrazu czuje sie atakowany nawet wtedy kiedy na celu masz podebatowanie. Na przyklad ostatnio kiedy bylam w Polsce i zebralismy sie z grupa moich znajomych na wieczorne drinki, jedna z kolezanek, ktora jest bardzo religijna reagowala agresywna tonacja na moje slowa na temat religii. A na prawde nie uwazam, ze duzo powiedzialam, umiem wiecej (i czesto robie to specjalnie by popatrzec na granice innych). Zarzucilam cos na ksztalt: ..... religia jest pewnym swiatopogladem....  a  tu agresywna reakcja - jakim swiatopogladem, to nie swiatopoglad! To bylo irytujace bo nie podarlam Bibli i nie nazwalam jej szmt£awcem, wiec o co chodzi? Wiec glaskanie tez nie jest dobrym sposobem. Droga srodka na pewno, ale jak kazdy ma inna jego wage? Ja wiem, ze moja sklania sie ku sarkazmowi a nie wszyscy maja takie same podejscie. Trudno....co zrobic;)

Nie wiem czy kiedykolwiek zdobylabym sie na podarcie Biblii. A to dlatego, ze chociaz takie rzeczy sa mi obojetne, bo lubie podchodzic do rzeczy ze strony faktow i analizy, nie emocji, a takze mam twarda konstrukcje osobowosciowa, ktora nie przyjmuje takich rzeczy jako czesc mojego miesnia sercowego (w koncu moge sie mylic i jak bedzie trzeba zmienic poglady jak nowe fakty wyjda na jaw, nadal chce miec swoj miesien sercowy), dodatkowo nie caluje krzyza, jednak Biblia zawiera wiele ciekawych przeslan filozoficznych czy historycznych. Jak kazda ksiazka z pewna wiedza jest dla mnie wartosciowa. Jednak rozumuje, ze Nergalowi chodzilo o jej swietosc, o traktowanie jej na rowni z Bogiem, w ktorego i tak nie wierzy. Ok, ma taka forme ekspresji na scenie, jego sprawa. Troche prosto, jednak I tam nie zamierzam sie wsciekac bo…. lubie dr. Housa :) Raczej przekrece oczami i ziewne.... potrzebuje czegos bardziej inteligentnego by mnie ruszyc.

A teraz druga strona:
Niektorzy duchowni nawet biskup I ten jego list….. ludzie…. Wzywaja szatany, obraze boska (a to on sie obraza??) i wszystko znowu w fomie jak na moj gust nizszy niz Nergala, bo stawiajac siebie w swiecie, szczegolnie w Polsce, na piedestale wiary w dobro I milosc. Kosciol niby ma reprezentowac te wartosci. A milosc sie nie unosi. To nie od Nergala wymagalabym tu postawy najwyzszej tylko od przedstawicieli ludzi, ktorzy mienia sie uczniami Jezusa I dziecmi bozymi. A on sam co by zrobil gdyby spotkal takiego Nergala? Ano pewnie Jezus poszedlby I namascil mu najpierw stopy, pozniej zaprosil na wieczerze I wdal sie w debate przy ktorej moze by sie “pieknie roznili”, albo I nie. Bo daje wieksze prawdopodobienstwo, ze medrzec Jezus, urodzony z kobiety Nie – Dziewicy (daje sie zalozyc) powiedzialby prawdopodobnie cos takiego: Nie wierzysz we mnie, nie wierzysz w Boga Ojca mojego, a nie zabijasz, nie kradniesz I nie klamiesz. Nie potrzeba Ci mojego dekalogu, bo nie jestes slepy I widzisz go w sobie. Tam go umieszczono. Dla mnie mozesz sobie drzec Biblie (do ktorej palca nie przylozylem), mozesz klnac na Kosciol, bo nawet ja do niego nie naleze, mozesz dysputowac ze mna, nie zgadzac sie, nawet nazwij mnie baranem. Nie czuje sie nim wiec mnie to nie rusza. Nadal nie zabijasz, nie kradniesz I nie klamiesz. Co mnie obchodzi reszta? Jestem z Ciebie dumny.” I moze jeszcze “ ale postaraj sie jednak “pieknie roznic”. A potem Kto jest niewinny niech pierwszy rzuci kamien.

Swiat mysli, ze sie zmienilismy i ze sie rozwijamy. Nie sadze, ze to tyczy sie naszych zachowan. Do tego trzeba wysilku. Ani chrześcijaństwo, ani pozostałe religie nie zdołały zmienić człowieka na lepsze - Nietzsche.

Jezeli ktos by mnie zapytal co mysle na temat religii odpowiedzialabym, ze z perspektywy madrosci jaka czuje i faktow jakie znam nie jestem jej zwolennikiem. Albo odpowiedzialabym cytatem – "Chrześcijaństwo mogłoby być dobrą rzeczą, gdyby ktoś kiedyś je wypróbował " - G. Shaw. Chodzi tu u kazda religie, ktora ma na celu milosc i dobro – uzupelnie.

Ze swojego dziecinstwa pamietam jak wzrastalam do uwolnienia z poczucia winy, ze nie chce mi sie chodzic do kosciola (bo czulam, ze to strata czasu), ze spowiedz mnie stresuje I chce jej uniknac ile moge, oraz ze widze ciagle jakies niescislosci I sprzecznosci z tym co nosilam w sobie i z faktami z zewnatrz. Moja rodzina nie byla specjalnie religijna, ojciec calkowicie antyklerykalny, matka od czasu do czasu prowadzala nas na msze. Mialam czas poszukiwan jak kazda mloda osoba. Choc oczywiscie to jest powszeche myslenie, ze tylko mlodzi poszukuja. Ja szukam dalej, wyzywam bogow, energie, zrodlo etc na pojedynek i w glebi siebie slysze glos. Energia sie cieszy, ze ja challenguje. Zawsze myslalam, ze jezeli Bog by istnial to nie chcialby slepcow obok siebie, chcialby aby zadawac pytania, myslec, drazyc a on, tak jak Medrzec w popularnej ksiazce Jedz Modl i Kochaj tylko by sie smial i radowal. I kochal nadal. Dla ciebie jestem ateistą, dla Boga - konstruktywną opozycją - Woody Allen.

Nie przeszlam swojej drogi dlatego, ze wierzylam w zewnetrzne silby nadprzyrodzone. Ale wierzylam w siebie, albo inaczej – kiedy uwierzylam w siebie, w swoja droge, duzo sie zmienilo. Nasz mozg, czy to sie komus podoba czy nie bedzie czerpal energie sprawcza nawet jak bedziemy wierzyc w Smurfy. Rytualy powtarzane regularnie zmieniaja kognitywna prace neuronow i beda w koncu dodawac nam energi i jezeli dodamy to tego jeszcze znaczenie I wiare. Zjawisko placebo jest doskonalym przykladem co moze mozg. A takze wezmy taki przyklad na przyklad stygmatow. Wszelkie badania daja mocne dowody na to, ze mozg tak potrafi wczuc sie w sytuacje ukrzyzowanego Jezusa, ze osoba to kontemplujaca po prostu zaczyna doswiadczac takich samych skutkow. Latwo jest powiedziec - to zsyla Bog. Jednak ja mysle, ze to co mozemy juz dawno zostalo nam dane, a niektorzy posiadaja wieksze zdolnosci do doswiadczania na przyklad stygmatow niz inni. Silne przekonanie, silna kontemplacja – wiara czyni cuda. I to nic nie obdziera z piekna zjawiska. Zobaczyc cud w ziarnku piasku.....

Wiec na sfere praktyczna naprawde to nie wazne w co kto wierzy. Czy w Boga, czy w jego brak, czy w los, czy w siebie. Jednak sprawa ma sie inaczej dla Poszukiwaczy Prawdy. Poszukiwacze Prawdy maja z tym problem dlatego, bo dla nich najwazniejsze jest poznac jak jest i z tego pobierac energie, nawet jak prawda jest ciezka. To jest te wyzwanie i ta cena za widzenie. Nie lubia latwych odpowiedzi, bajek, poplatanych mitow z poprzednich wiekow i calej tej psychologiczno - spolecznej kol£tuniny.  I ta prawda jest krzyzem, ktory nobilituje, jednak nie krzyzem meczarni, nie tym co ugina. Nie tych w ktorych zyje madrosc. Prawda daje inna radosc, nie hedonistyczna i naiwna. Ta radosc sprawia, ze z energia niesiemy ciezar wiedzy. Jest boska. Jest sama w sobie wartoscia, wzbogaca w glebie i madrosc. Tylko dla silnych duchem, ktorzy patrzac na smutna czy obrzydliwa rzecz widza cel tej rzeczy i znajduja w tym swoiste piekno, a takze jak potrzeba maja sile na zmiane. I na pewno nie sa takze gotowi zabic sie, dac sie zabic czy zabijac dla prawdy, nawet jak ja zdobeda - nie mozna zaprzeczac sloncu ze istnieje. Jak ktos chce zaprzeczac - baw sie dobrze. Dodatkowo zwolennicy poszukiwania prawdy nie sadza, ze jezeli istnieje Zrodlo to chce bysmy byli slepi i spiewali mu poematy. Wtedy byloby to Ego-Zrodlo. I to wszystko jest racjonalne, i dla wielu bez duszy bo racjonalne, ale wcale nie. To ma wielki sens – sens madrosci i wiedzy. I jest tak piekne. Wowczas jest to szczere, prawdziwe a nie iluzyjne i wtedy naprawde dotyka sie tajemnic zycia I naprawde czlowiek sie budzi. Jezeli zalezy nam na przyjemnym zyciu, to naprawde nikomu nic do tego, chyba ze macie inne ambicje. Natomiast jezeli zalezy komus na widzeniu i rozwoju jak mi, a nie tylko pozbyciu sie bolu istnienia – to stanie sie  religia, ktora nigdy, ale to nigdy nie moze byc zinstytucjonowana I zhierarchizowana, bo traci wtedy swoje znaczenie i moc. To po prostu sfera jak sie zyje a czesto idzie sie jednak samotnie i wsrod chaosu. Jak kiedys mowilam, bycie pomiedzy to jest sztuka.

Religia uczy cię, że można czuć satysfakcję nie znając odpowiedzi . To rodzaj zbrodni przeciw dzieciństwu (...) - Jeśli patrzysz na Drogę Mleczną oczami Carla Sagana, zaczynasz doświadczać czegoś większego od siebie. I to jest większe. Ale nie nadnaturalne. (…) - Dawkins (onet.pl)
Wiec uwazam, ze ci co tak glosno krzycza na temat Bibli a takze ci co tak mocno ja niszcza wywodza sie z tego samego nurtu ekspresji - nie budujacej, nie pieknie sie rozniacej, a to dlatego, ze nikt nie osiadl w sobie na tyle, by moc gotowym pozegnac wszystko w kazdej chwili lub przynajmniej nabrac do tego troche dystansu. Jednak duchowni chrzescijanscy niestety polegli najbardziej. Nic nie tlumaczy ich braku wiedzy i postawy, ktora swoim stanowiskiem reprezentuja. W ogole – stanowisko, co to jest w ogole? – ktos slyszy Boga, nie ma religii, tylko samego Boga. Ale to juz tylko moja filozofia i moj wewnetrzny glos. Kto chce sluchac niech slucha, ale potem fora ze dwora – odpowiedzi znajduja sie w glebi duszy podroznika. Trzeba porzucic wszystko, by powrocic.

"The Kingdom of God is inside you and all around you,
Not in a mansion of wood and stone.
Split a piece of wood and God is there,
Lift a stone and you will find God."


poniedziałek, 12 września 2011

Zapisalam w czerwonym notesie....

W życiu nie widziałam żadnego próżniaka;
tylko kogoś, kto nigdy przy mnie nie biegał, nie skakał,
za to popołudniami drzemał, no i jeszcze
nie wychodził z domu w ulewne deszcze,


ale że był próżniakiem, nikt mi nie powie.
Mówisz, że mam źle w głowie?

Pomysl: czy to naprawdę był próżniak,
czy tylko miewał zagrania,
po których wedle naszego zdania
próżniaków się odróżnia?

Nigdy w życiu głupiego dziecka nie widziałam;
tylko takie, którego pomysłów nie rozumiałam,
a ono sprzeciwiało się moim planom.
Widziałam dziecko, co nigdy aeroplanem
nie leciało tam, gdzie ja latam nieustannie,
ale żeby było głupie? Co to, to nie. Mówisz, że
w głowie miało źle?

Pomysl: czy aby na pewno?
Może po prostu wiedziało nie to, co ty wiesz,
tylko co innego?

Rozgladam się, oczy wytrzeszczam,
Ale nigdzie nie widzę kuchmistrza,
Tylko kogoś, kto miesza zupę w kotle
albo na patelni podrzuca kotlet.
Widzę, jak ktoś gaz zapala, a potem ma pieczę
nad baterią garnków i piecem.
Widzę to wszystko, a kuchmistrza - ani trochę.

Powiedz mi: patrząc, jak ktoś dzierży chochlę,
czy na pewno widzisz kucharza?
Może to tylko ktoś, komu w kuchni pracować się zdarza?

Jedni powiedzą: "próżniak",
a inni: "zmęczony" albo "luzak".
Jedni powiedzą: "głupiec",
a inni: "wie swoje, nie cudze".
Więc doszłam do wniosku,
że unikniemy chaosu
jes1i przestaniemy mylić to, co ujrzane,
i nasze o tym ujrzanym prywatne zdanie.
Ale dodam: rob jak chcesz,
bo to też
tylko moje prywatne zdanie,
wiesz....

Ruth Bebermeyer
z ksiazki Porozumienie bez przemocy, Marshall B. Rosenberg

czwartek, 1 września 2011

A wiec o smierci....

Pytanie na temat smierci nie moglo pojawic sie w lepszym momencie. Moze wlasnie to jest ten czas by o tym pofilozofowac. A to badzo wazne by medytowac nad takimi tematami, bo one przyczyniaja sie do zwiekszenia elastycznosci naszego mozgu, a co z kolei pomaga w przejsciu “zdrowo” poprzez trudne etapy emocjonalne. Zdrowo oznacza plynnie, bez traumy, PTSD (post traumatic stress disorder), bez kompulsywnych zawiklan I ataku serca. Choc nie ma gwarancji jednak sa silne dowody, ze myslenie, wizualizowanie juz tworzy jakies neurony w naszym mozgu.. To jest jak ochronne kolo ratunkowe. Jednak najgorszym szokiem dla organizmu jest wiara w niezmieniajaca sie rzeczywistosc I wieczne zycie, ktora zostaje brutalnie rozbita na drobny mak wczesniej czy pozniej. Wszyscy umrzemy. Nasi bliscy umra I moze to bedzie jutro, albo za 20 lat. Kto wie?

    Oczywiscie latwo jest filozofowac, kiedy nas to bezposrednio nie dotyka. Ludzie chorzy, ich bliscy, tragicznie zmarli sa dziesiatka na tarczy bolu I strachu. A my gdzies tam w okol - Ci co maja szczescie narazie tego nie doswiadczac. Ale ostatnio cos sie dzieje I wlasnie teraz moze poczulam 1/1000 tego co naprawde moze sie stac I co naprawde moze bolec I budzic strach – mam podejrzenie boreliozy. I pewnie nie przerazaloby mnie to tak, gdybym nie doczytala sie, jak ciezki jest to wirus I jak moze sie skonczyc.

    Nie biegalam po lasach kiedy bylam w Polsce. Jednak raz, podczas sesji zdjeciowej z moja Siostra wyladowalysmy nad walem gdzie zaatakowaly nas komary, ale tak brutalnie, ze mialysmy babel na bablu. Spedzilysmy chyba tam z 15 min, bo dluzej nie bylo mocy. Nie przypominam sobie innej sposobnosci by natknac sie na kleszcze. To musialo byc tam. W tym roku w Warszawie komary I prawdopodonie inne pochodne byly nad wyraz w licznej gromadzie. Ale jakiego trzeba by miec pecha, by podczas 15 minutowego niewinnego spaceru natknac sie na kleszcza noszacego wirusa boreliozy. Przeogromnego pecha – musze powiedziec. Szczegolnie, ze statystycznie zdarza sie to raz na tysiac przypadkow.

     Po tygodniu od wakacji zauwazylam rumien na lewym biodrze. Byl bardzo okragly ale I dziwny w swoim kolorze, poniewaz w srodku byl jak siniak a na zewnatrz mial czerwona obwodke. Powiekszal sie, wiec poszlam do dermatologa. Okazalo sie, ze to moze byc borelioza. Poniewaz stadium jest wczesne, ciezko ja rozpoznac. Nie mam narazie symptonow, choc widzac ich dluga liste moge doczepic sie do dwoch lub trzech. Generalnie wczesne wykrycie boreliozy jest 100% wyleczalne, choc jak wszedzie, zdarzaja sie wyjatki. Gorzej, jezeli jest przewlekle, lub bardzo zlosliwe. Wowczas moze przekroczyc bariere krew-mozg. A to nie jest dobra wiadomosc.

    Slyszalam o boreliozie I wiedzialam, ze moze prowadzic do zapalenia opon mozgowych. Teraz wiem wiecej, I nie jest lepiej. Cierpienie jakie ludzie przechodza przy tym wirusie…. Najgorsze przypadki ktore nie zostaly wczesniej zdiagnozowane maja powykrecane stawy, bol kosci, staja sie niepelnosprawni. Najgorsze jest to, ze testy nie sa jeszcze tak rozwiniete by dokladnie stwierdzic przebywanie tego wirusa w organizmie, a takze by stwierdzic po kuracji, ze na pewno wirus zostal calkowicie zniszczony. Dlatego paradoksem jest stwierdzenie – 100% wyleczenia - kazda strona daje inne wiadomosci. To w ogole ciezki wirus. W moim przypadku podobno za wczesnie na badanie krwi, ktore bedzie sie wykazywac niska wrazliwoscia na test, ktory ma okreslic wirusa. Narazie czekam I obserwuje jak ta czerwona plamka rosnie I sie zmienia, smarujac skore dwa razy dziennie sterydowym kremem. I po nabyciu wiedzy na temat boreliozy, ktora ma tragiczne historie ludzkie na sumieniu, naturalnie przychodzi mi mysl o smierci, naturalnie moj organizm reaguje I czuje strach. Nie ma co narazie panikowac, ale takze nie ma co lekcewazyc swoich odczuc. Obiecalam sobie, ze juz nigdy nie bede tego robic, bo inaczej ignoruje siebie. I choc zyje I narazie mam sie dobrze, to oczami umyslu obiegam cale spectrum, od tego lagodnego do tego najbardziej drastycznego. Nie neguje strachu. Wiecie, ja lubie swoj mozg. Nie chcialabym aby cokolwiek przeszkadzalo jego pracy.

     Juz sama ta sytuacja stawia mnie przed faktem zagrozenia zdrowia. Teraz tylko troche wyobrazni, a mam jej troche. Pomyslalam o tych co dowiaduja sie ze maja raka, lub bliski ma raka. Ja juz sie boje przy podejrzeniu o borelioze. Co by bylo z rakiem? To daje mi odczucie empatyczne, choc troche.... Poprzez swoj strach moge wyobrazic sobie jak jest jeszcze wiekszy. Tak wlasnie mozemy najblizej dotrzec emocjonalnie do zrozumienia drugiego czlowieka. Jakby bylo z rakiem? Tez bym sie bala, bo tak dziala nasz organizm. Plakalabym, rece by mi drzaly, bylabym jak wszyscy. Musimy czuc strach I to nigdy nie bedzie latwe. Nie ma co tego negowac. Ale niektorzy przechodza przez strach I bol lepiej niz inni. Jedni sie zalamuja, drudzy zaczynaja walczyc I walcza do konca. Jeszcze inni slysza z tylu glowy echo swiadomosci, ktora raz wycwiczona nigdy calkowicie nie milknie – przejdz przez to czego nie mozesz zmienic ze spokojem. Walcz do konca.

    Jestem pewna, ze mysl o smierci towarzyszy dzieciom z rodzin dysfunkcyjnych calkiem czesto. Jest to mysl o ucieczce z tego piekla, gdzies gdzie moze bedzie lepiej. A nawet jak nic nie bedzie, to chociaz bedzie swiety spokoj. Sa tacy, ktorzy niszcza siebie podswiadomie, bo nie maja odwagi bezposrednio skonczyc z tym swiatem. Alkohol, narkotyki, okaleczanie sie, depresja – aby uciec od tego bolu jak najdalej. Ja czesto myslalam o samobojstwie. Wyobrazalam sobie swoj pogrzeb. Czy ojciec bedzie plakal? Czy matka bedzie plakac? Czy w ogole ktos zauwazy, ze mnie nie ma? Myslalam wtedy, ze jestem niewazna dla nikogo. Toczylam wojne ze swiatem, spoleczenstwem I wszystko mi sie nie podobalo. Swiat nie lubil mnie, bo nie chcialam wpasowac sie w jego ramy. Tylko medytacja, niebo, las byly moim swiatem, w ktorym czulam sie akceptowana. Moglam po prostu byc.

    Niedawno moja Siostra napisala mi, ze ma znowu jakas fobie. Co chwile nachodza ja jakies strachy, ktore I ja pamietam z okresu dojrzewania. W tym czasie temat smierci skumulowal sie z kilku stron. Napisala, ze boi sie smierci mamy, mojej brata I ze zostanie sama. Moja Siostra jest troche inna niz ja czy Brat – lubi spoleczne akcje, lubi byc w grupie I boi sie byc sama. I co mialam jej odpowiedziec? Najpierw, ze jest male prawdopodobienstwo, ze odrazu nas wszystkich szlag trafi, a poza tym, ze mamy dobre geny. Powinnismy troche pozyc. Jednakze nie ucieknie sie od pozegnania – to kiedys przyjdzie I trzeba o tym pamietac by docenic co sie ma, terazniejszosc I bliskich. A szczegolnie Starsza Siostre :))

    Ostatnio przeczytalam Dziennik, ktory wygral w konkursie Dzien po dniu w Zwierciadle (kwiecien, 2011). Przykuly moja uwage takie o to slowa:

 “Zmarl maly chlopiec. Mial dziesiec miesiecy I zly zapis genetyczny. Smutku nie da sie ominac, trzeba go przyjac, I wytrwac. Od kilku lat jestem pracownikiem hospicjum dla dzieci. Mam do czynienia z bardzo chorymi maluchami. Te dzieci nie zdrowieja. I jesli w takiej pracy nie zatrzymaja mnie pieniadze, to moze zatrzyma powolanie. Kazdy z nas ma pewne cechy, ktore sprawiaja, ze w okreslonych warunkach czuje sie dobrze, a wykonywane czynnosci daja zadowolenie. Dzisiaj wiem, ze tacy jak ja maja predyspozycje do wykonywania obciazajacej pracy. I chociaz odczuwam psychiczny bol, chociaz placze z bezsilnosc, a potem tesknie za kazdym dzieckiem, to jednak w takiej bezsilnosci smierci czuje sie jak najbardziej na swoim miejscu.”


   Dokladnie – cialo reaguje, umysl reaguje, jest smutno, jest zle, ale powolanie dodaje energii. Pomimo ciezkiej rzeczywistosci. Ja wiem, ze jestem ta osoba z predyspozycjami do wykonywania ciezkiej pracy psychologicznej. Bede plakac w poduszke, rece beda mi sie trzasc nie raz…bede jak Wy, jak wszyscy i przyjme swoje czlowiecze emocje z pokora. To nie slabosc, to nie znak, ze czlowiek sobie nie radzi, choc dla wielu tak sie moze to jawic. To wlasnie znak, ze organizm stara sobie z tym poradzic.  Ale pozniej....... spojrze otchlani w oczy nawet wtedy kiedy spojrzy ona w moje. I bede starala sie ja uniesc w zgodzie ze soba i towarzyszyc w tym innym. I jest to bardzo egoistycznie - po prostu daje mi to spelnienie, jakas energie...coz zrobic...

Czytam dalej.

“ Od czasu do czasu patrze na siebie z gory. Z innej, odleglej perspektywy. Jakim dniem jest ten dzisiejszy? Jaka jestem ja, istota osadzona w wielkim swiecie pelnym ludzi? Czy ucieszylam sie, budzac sie rano I patrzac na rozesmiana buzke mojej coreczki? Nie. Za to pomyslalam, jak bardzo chce mi sie spac I jak bardzo bywam zmeczona. Los podarowal mi jeszcze jeden dzien, nawet nie wiem, czy nie ostatni.”

To swiete momenty swiadomosci.
Ona staje sie swiadoma.

Wiec dziele sie z Wami moim strachem, naturalnym i czlowieczym. Jednak z tylu glowy moj Aniol Staruszek czepcze mi do ucha - czujesz strach? boli? Czyli zyjesz. Idz do przodu.

Wiec ide...a raczej lece do Paryza na kilka dni:) Gotyk wola! Do nastepnego!