"Kiedy ulepszysz teraźniejszość,

wszystko co po niej nastąpi

również stanie się lepsze. "


Paulo Coelho



wtorek, 29 maja 2012

Nauczylam sie....

Ostatnio nie mam weny tworczej do pisania z glebi swojego wewnetrznego zrodla, a to dlatego, ze zyje na jakims wzburzonym morzu emocji gdzie husta tak bardzo, ze przyprawia mnie to o chorobe morska. Caly ostatni rok byl dla mnie w miare ciezki i teraz dopiero zaczynam sie pomalu wylizywac z poranien - bo nie moge nazwac tego ranami. Pomalu takze odbudowuje swoja energie i sile, ktora zawsze gdzies sie pojawia, szybciej lub pozniej. Wnioski, ktore wyciagnelam z tego roku emocji sa nastepujace:

Warto jest ksztaltowac swoj spoleczny krag bardzo swiadomie  - co to znaczy? Wielu ludzi umie sie pochwalic  duzym kregiem znajomych, przyjaciol, gdzie wielu z nich jak tak na prawde tylko na grilla czy wycieczki. W koncu malo ludzi umie np. podrozowac samemu. Slowo "przyjaciel" tez jest czesto naduzywany. Jednak kiedy przychodzi do proby lojalnosci, myslenia o drugiej osobie, widzenia drugiej oosby i czesto kopniecia przyjaciela w tylek by nie chrzanil sobie zycia - czesto ten niby bliski w naszych glowach krag latwo sie rozlamuje. I zostajesz sam ze swoimi konsekwencjami. Upewnilam sie w tym roku, ze selekcja i swiadome tworzenie swojego spolecznego kregu jest madre i wazne. Ono na nas wplywa, buduje nasze zachowanie i moze wymknac sie spod kontroli jezeli nie stoimy twardo na wlasnych nogach. Dla mnie wazne jest dzielenie podstawowych wartosci - lojalnosci, uczciwosci, przekraczania swojego ego, zaufania. Glaskanie kiedy trzeba, ale takze kopniecie w tylek kiedy trzeba. Potrafilam odmowic kolezance udzialu w slubie, bo wiedzialam, ze robi to tylko dlatego, ze nie chce byc stara panna, a jeszcze niedawno swietnie bawila sie na wakacjach z kims innym pod nieobecnosc narzeczonego. Slowa, ktore wypowiedziala.... Na zawsze, kocham.... byly puste... Musialam takze zmniejszyc widywanie sie poniewaz jej postawa do calej sytuacji tylko pokazywala, ze nie mozna byc jej pewnym. Okrutna jestem co? Tego mozecie sie po mnie spodziewac- bede kopac w tylek, ale nigdy ze zlosci. Zawsze beda to proby sprawienia, aby druga osoba zyla prawdziwiej i pelniej. Jezeli dokona innego wyboru - wolna wola - ale ja nie bede brac w tym udzialu.

Odpowiedzialnosc jest zapomnianym slowem - chyba napisze o tym ksiazke. Odpowiedzialnosc nie jest popularna, a nawet jest wrecz szczesliwie dla osobnikow ludzkich niezauwazalna. Przez ten rok doswiadczalam jego (braku) ogromu, nie w stosunku do mnie, ale do wlasnych dzieci, do innych ludzi i to wystarczylo by osobe, ktora interesuje na czym swiat stoi i jak temu zaradzic dostarczyc malego dola. Wymowki: "wszyscy popelniaja bledy", "nikt nie jest idealny", "nie wiedzialam/em bo nigdy o tym nie myslalam/em". Jak mozna nie myslec? Ja nie wiem, ale jednak mozna jak widac.... Wszyscy zrzucaja odpowiedzialnosc za wlasne czyny aby poczuc sie lepiej - w koncu jestem "tylko czlowiekiem" mowi jeden. A ja jestem "az" czlowiekiem - odpowiadam. Moja kolezanka wytlumaczyla sobie swiat na zasadzie, input-output, czyli jak komputer. Tak zostala nauczona, wiec i tak dzialala - i juz lzej niesc jej wlasne "grzechy", nie czuje sie juz zle bo w koncu to ja usprawiedliwia. A ja Wam mowie, cokolwiek zrobie glupiego - nie chce usprawiedliwien, jako osoba dojrzala umiem dzwigac wlasne bledy bez trikow i iluzji ktore maja zniesc ich ciezar. Zawsze jestem gotowa to powiedzenia - tak, schrzanilam i nie ma dla mnie usprawiedliwienia bo nie ma usprawiedliwienia za brak myslenia - tak bardzo to cenie.

Ciagle jestesmy egocentryczni - ostatnio slucham wiele historii, od jednej do drugiej jest mi smutniej bardziej i bardziej. O to historia kolegi mamy, ktora zwiazala sie z jego ojcem, ktory mial dwoje dzieci z dwojgiem roznych kobiet... tak, to latwe do zrobienia nie? I tak matce tej nie podobalo sie, ze facet utrzymuje kontakt z corka i na nia placi i zarzadala by zerwal kontakt. Nie wiem jaki byl powod, zazdrosc o matke tej dziewczynki? Ale co ma do tego corka? I tak corka nie znala ojca przez cale swoje zycie.....I teraz polaczmy to z odpowiedzialnoscia - ktora kobieta patrzylaby z duma na faceta, ktory pomimo sytuacji nadal chcial uniesc odpowiedzialnosc za swoje dziecko? Ostatni rok nauczyl mnie, ze niewiele jest takich kobiet. Nastepna historia - kolezanka wdala sie w romans z facetem, ktory byl w dlugim zwiazku z kobieta. Nieformalnym-jezeli to ma dla kogos znaczenie. Kobieta przez wiele lat borykala sie z rakiem. I on spotkal moja kolezanke, zadurzyl sie i... odszedl od dlugoletniej partnerki. Przeciez ma prawo do szczescia - powiecie... Nie moze zostac dla kogos tylko dlatego, ze osoba jest chora - jeszcze inni powiedza. Ale zaanalizujmy to psychologicznie - borykanie sie z tak ciezka sytuacja zanizylo jego emocje (prawdopodobnie nie bylo lekko i zabawnie),a nowe emocje, swierze i lekkie z nowa, zdrowa osoba przyniosly nowa obietnice... Powod tej milosci jest taki przyziemny czyz nie? Zreszta powod zdrad i wszelkich zachowan bazujacych na podstawowych instynktach jest bardzo przyziemny - wiec milosc, w ktora te dwie osoby wierza tez jest przyziemna, a nie tajemnicza, przychodzaca z nikad. Bo ja nie wierze, ze przychodzi z nikad, zawsze jest jakis powod. Badania pokazuja, ze zawsze jest to wymiana, ktos ma cos co brakuje jednej stronie i odwrotnie. Dlatego Mistrzowie madrosci mowia, ze to co sie dzieje pomiedzy ludzmi to nie milosc, tylko normalne zachowania wynikajace z dynamiki biologicznej.  Milosc to dwie pelne osoby, bez brakow i luk, osiadle w sobie, szczesliwe w sobie i wowczas moga juz tylko dawac. Ale kto w tych czasach niema lukow emocjonalnych? Pewnie Ci Medrcy, i dlatego nimi sa. Jednak to mnie meczy, bo czesto widze te braki i nigdy nie bede potrafila byc wypelniaczem luk emocjonalnych. Nie beda matka, nie bede terapeuta, nie bede naprawiaczem czyjegos zycia czy wyzwoleniem. Osoba sama najpierw musi to osiagnac. I tak kolezanka cieszy sie, ze on odszedl do niej, sa szczesliwi i weseli. Ani jedna mysl do glowy kolezance nie przyszla na temat tej, ktora juz szczesliwa nie jest.....A takze fakt, ze gdyby nie ona, to on by nie odszedl, co wlasnie swiadczy o tchorzostwie. Udalo mu sie nie odczuc nic z tak ciezkiej dla ludzi samotnosci....
Nauczylam sie wiec, ze ego jest bardzo silnie, wybor swojej wygody, swojego szczescia nadal jest silnym motorem ludzkich wyborow, nawet jezeli jest to pozostawienie wlasnego dziecka...co wydaje sie takie latwe dla niektorych.

Na koniec utwierdzilam sie takze w czyms jednym - co juz zawsze wiedzialam i nie raz dalo mi w kosc - mianowicie...
..... nie czuje, ze przynaleze do realiow, i nie podoba mi sie ta wszedobylska latwizna, co pozostawia tylko pytanie - co ja do cholery tutaj robie???

Milego tygodnia Moi Drodzy.

wtorek, 15 maja 2012

Photoworld

Zyje, zyje :) Niedlugo nowe teksty a narazie troche mojego artystycznego swiata - milego ogladania!

Welcome in Wroclaw!



http://travel.webshots.com/slideshow/582805463DMIPNc

Pozdrawiam Majowo! Ale gdzie ta wiosna...? :)