"Kiedy ulepszysz teraźniejszość,

wszystko co po niej nastąpi

również stanie się lepsze. "


Paulo Coelho



czwartek, 27 lutego 2014

Troche o milosci....

   Czlowiek szuka milosci. Mysli, ze moze ja znalezc tylko w drugim czlowieku. Wiec rozglada sie ciagle w okol i ciagle o niej marzy. Spoleczenstwo I media tylko dodaja do pieca iluzji. Slyszeliscie te zdania – milosc leczy rany, milosc ci wszystko wybaczy, albo, kazdy nosi swoj bagaz przeszlosci. Sek w tym aby znalezc osobe, ktora pomoze Ci go rozpakowac. Nie wiem jak Wy, ale ja nie widze w tym milosci.

   Wiecie jaki jest najczysty przejaw milosci? To bycie na nia gotowym poprzez stanie sie miloscia. Brzmi latwo, ale latwe nie jest. Stanie sie miloscia aby bylo z czego dawac – to jest moim zdaniem najprawdziwsza forma tego stanu. Tak, stanu – nie chwilowej chemii mozgu. I ten stan jest niezalezny od drugiego czlowieka, ale pozniej staje sie czescia drugiej osoby. Wowczas nie szuka sie milosci aby rozwiazala nasze problemy lub aby sprawila aby nasze zycie nabralo sensu. Szczegolnie aby pomagala nam rozpakowywac nasz bagaz. Jaki to przejaw milosci kiedy nakladamy na druga osobe nasze demony? Osoba staje wtedy przed wyzwaniem zamiast przed spokojem odczuwania I smakowania. Poniewaz nie chce miec wyrzutow sumienia I sama £aknie wypelnienia, godzi sie na bycie “Matka Teresa”. Juz na dzien dobry dajemy komus prace do wykonania. A im bardziej osoba dojrzalsza tym bardziej sie na to nie zgodzi. Dlaczego? Bo osoba dojrzala nie chce bawic sie w matke czy ojca lub co gorsza wybawiciela. Chce sie wymieniac, bo sama pracowala nad soba wytrwale aby sie oczyscic z tego co ciezkie. Osoba dojrzala staje sie gotowa na milosc do drugiego czlowieka wtedy kiedy wyprostowala swoje drogi. Osoba dojrzala wie, ze czymkolwiek jest i czym sie stanie bedzie wplywac na druga osobe, na jej stan emocjonalny, na jej losy. Kazda decyzja, reakcja, zachowanie, skrzywienia beda mialy bezposredni wplyw na ukochana osobe. Zwiazek z drugim czlowiekiem to odpowiedzialnosc, ktora wiedzie wlasnie przez siebie samego. Rozwinac sie, zrozumiec siebie, zdjac maski, pojac kim sie jest, co sie chce i jak sie chce – poprzez wykonanie roboty nad soba paradoksalnie stajemy sie swiatlem dla samego siebie, ktore bedzie oswiecac drogi ludziom nam bliskim. Nie ma innej drogi jak przez siebie i nie jest to egoizm bo nie zatrzymujemy sie na sobie tylko wylewamy co zbudowalismy w sercu na zewnatrz. I taki wlasnie czlowiek, czlowiek ktory opuscil stan dziececy i nastoletni, ktory przestal trzymac sie swoich dziececych iluzji staje sie autonomiczny. Autonomia to stan gdzie nie jest sie zaleznym od drugiego czlowieka, ma sie wlasny sens zycia w swoim jestestwie, swoje pasje, polaczenie z wlasna energia, ktora daje radosc. Nie jest sie skupionym na poszukiwaniu milosci na zewnatrz. Ale wlasnie przez taki stan milosci, milosc z zewnatrz jest przyciagana.

   Jest roznica pomiedzy zaleznoscia a autonomia. Zalezni jestesmy od naszych opiekunow. Bez nich nie przetrwalibysmy. Rodzimy sie nadzy i slabi. Wraz z rozwojem powinnismy stac sie autonomiczni. Jezeli nie dojrzewamy, wowczas zamieniamy rodzicow na partnerow i wymagamy tego wszystkiego co dostalismy lub/i nie od rodzicow, aby bylo nam dane przez zone/meza itd.  Pisalam juz kiedys – kiedy stajemy sie dawca a nie biorca jak w wymienionych zdaniach na poczatku postu, wtedy doswiadczamy milosci, ktora jest gotowa objac druga istote. To jest cos na ksztalt poziomu doswiadczania czegos bardziej glebszego I prawdziwszego. Bo na poziomie tzw  “small picture” (kiedy to rozgladasz sie w okol, widzisz i uczysz sie jak wiekszosc kocha i przyjmujesz, ze tak wlasnie jest prawdziwie i tego wlasnie potrzebujesz) pozostaje tylko czlowiekowi forma milosci bazujaca na biologicznych automatycznych impulsach, ktore sa nam dane przez nature do przetrwania naszego gatunku. A jak wiemy takie impulsy nie sa trwale. Mijaja kiedy opada chemia. A milosc na poziomie "bigger picture" (kiedy rozgladasz sie w okol, widzisz jak inni kochaja i cos Ci nie pasuje w tym wszystkim. Wyczuwasz cos wiekszego, szerszego i znaczacego. Czujesz, ze smaller picture bylo tylko czescia ukladanki, nie caloscia, nie prawda) jest trwala, bo trwa w nas niezaleznie, kiedy stajemy sie miloscia.

   Wiec najwiekszy dowod milosci do drugiego czlowieka to bycie na nia gotowym bez glodu na wypelnienie sobie znaczenia, poczucia przynaleznosci I inszych pustek. To dojrzalosc, gotowosc bez bagazu na plecach jest darem milosci. Co robisz aby stac sie miloscia? Czy poswiecasz czas na samorefleksje? Na szczera rozmowe z samym soba? Na znalezienie swoich pasji? Na spojrzenie w najciemniejsze zakamarki wlasnego umyslu? Czy prostujesz swoje drogi? Oczyszczasz umysl i dusze z iluzji, wymowek, unikow? Czy starasz sie aby Twoje zycie bylo uczciwe i czyste tak aby nie musiec nic chowac przed miloscia ktora spotkasz? Dbasz o higiene zyciowa? Myslisz trzy razy zanim cos postanowisz bo wiesz, ze slad ktory zostawisz moze stac sie ciezarem dla kogos kogo pokochasz? Moze jeszcze nie spotkalas/es osoby z ktora chcesz tworzyc historie. Jezeli staniesz sie miloscia "poprzez siebie" przestanie to byc wazne, a jak sie trafi to bedziesz gotowy/a aby dac swiatlo.  Bo wszystko co ze soba zrobisz lub nie zrobisz bedzie podarunkiem dla tej drugiej osoby. I w tym drugim przypadku bedziesz w swojej glowie twierdzil/a ze kochasz... Ale kochac oznacza w tym pierwszym....

środa, 19 lutego 2014

Marzenia

Niezla nawijka- a na smoki (demony) to ja nieustannie, odkad pamietam wyciagalam miecz i choc bolalo to...roslam... i roslam. I tutaj podziele sie z Wami waznym dla mnie momentem. Tydzien temu, pierwszy klient (uczen - bardzo mi sie podoba ta nazwa), a ja terapeutka. A juz w drodze drugi. Olbrzymia energia, olbrzymie spelnienie.. po tylu latach wyboistej ale jakze ciekawej drogi.  Marzenia o psychologii i psychoterapii, cel i nieustanna walka aby sie nie poddac. I tak tydzien temu, czekajac na klienta kontemplowalam swoje zycie i powtarzalam w glowie "ah... to tak wyglada kiedy marzenia sie spelniaja". Ale zaraz potem; "nie SIE.... YOU DID IT!" :-D

Marzenia sa do spelniania, nie do marzenia.

poniedziałek, 17 lutego 2014

S£owa wierszem pisane

Znalazlam pare wierszy z przeszlosci. Czytajac je czesto nie rozpoznaje swojej reki. Ale poznaje te emocje, tesknote, zranienia... "bo nie pisze jak bog, kto nie cierpial jak pies...."


Jestem ptakiem
ktory ma wiecznie rozwiniete skrzydla
Gdy je skladam
jestem w klatce bez wyjscia

Jestem ptakiem
ktory boi sie zlozyc skrzydla
na jednym ramieniu
pozostala blizna....

niedziela, 9 lutego 2014

Swietny wywiad!

Szczegolnie temat zbyt dobrego dziecinstwa oraz o posiadaniu dzieci i nadwrazliwosci - myslalam o tym niedawno i odkrylam w sobie pewne powiazania. Rozwine to niedlugo.