"Kiedy ulepszysz teraźniejszość,

wszystko co po niej nastąpi

również stanie się lepsze. "


Paulo Coelho



czwartek, 11 lipca 2013

Zapisala£am w czerwonym notesie...

"Poznanie siebie nie jest celem samym w sobie, lecz środkiem do wyzwolenia spontanicznych sił rozwojowych. Praca nad sobą staje się więc nie tylko podstawowym moralnym obowiązkiem, ale zarazem podstawowym moralnym przywilejem. Gdy będziemy poważnie traktować sprawę własnego rozwoju – sami owej pracy nad sobą zapragniemy. Pozbywając się neurotycznej obsesji na temat własnej osoby, uzyskując wolność dbania o własny rozwój – wyzwalamy u siebie zarazem zdolność do miłości i do troski o innych ludzi. "
- Karen Horeny, “Nerwica a rozwój człowieka”

Krotka historia codzienna

Krzatam sie po domu. Domofon przeszywa cisze Drrrr Drrrr.
- Yes?
Dzien dobry  - slysze w sluchawce po polsku (dziwne, ze tak odrazu po polsku, jakby wiedzieli, ze polak tu mieszka - mysle sobie)
- Dzien dobry - grzecznie odpowiadam.
- Chcialbym sie zapytac czy moge wrzucic do Pani skrzynki zaproszenie na spotkanie.
- A na jakie spotkanie? - pytam zaciekawiona.
-  A takie spotkanie gdzie rozmawiamy o Bibli, Bogu, nauce Jezusa itd
Oh nie - mysle sobie - juz wiem dlaczego zagadal odrazu po polsku. Miesiac temu byla u mego domofonu  kobieta z zaproszeniem na rozmowe o zyciu w nawiazaniu do Biblii i pewnie zapisali sobie, ze pod tym numerem zyje polak.
- Ale ja nie wierze w Boga - odpowiadam majac nadzieje, ze to zamknie sprawe jak ostatnio.
 - Nie wierzy Pani w Boga - powtorzyl glos po drugiej stronie sluchawki - a moge wiedziec dlaczego?
- Studiowalam psychologie, filozofie itd - znowu krotko odpowiadam
 -  Ah i Pania przekonali?
(w mojej glowie uslyszane zdania jak polaczenia neuronalne tworza siec wiazan w ktorych wypaluje absurdalnosc wypowiedzi. Czuje kognitywna prace w mozgu i wzbierajacy naplyw informacji).
 - Nikt mnie nie przekonal ( kto tu zostal przekonany? - mysle sobie). Sama mysle i dochodze do wnioskow (staram trzymac krotko jednak spokojnie).
 - Aha, sama Pani mysli...... To smutno slyszec, ze..... tit tit tit (nagle domofon sam sie rozlaczyl w polowie zdania).
Odkladam powoli sluchawke - A jednak Bog istnieje  :D


środa, 3 lipca 2013

Lekcje odrobione.

Czego nauczylam sie w ostatnim tygodniu, ktory znowu obdarowal mnie zawirowaniami? Cos ostatnio nie ma konca. Jak mowi kolezanka "kiedy juz pada, to musi to byc ulewa". Ale zawsze staram sie tanczyc nawet wtedy. Oto moje ostatnie lekcje:

 - Najpierw potwierdzila sie moja obserwacja dawno temu - jezeli ktos jest mily teraz, to nieoznacza, ze bedzie mily pozniej. W wiekszosci zalezy to od wplywow sytuacyjnych pod ktorymi czlowiek sie ugina, zew jak i wew. A jak juz rozprawialam na ten temat ostatnio, udzwigniecie sytuacji jest moim zdaniem miara naszego czlowieczenstwa. Dlatego dopiero stajemy sie ludzmi, ewolucja trwa.
- Kiedy wszystko sie sypie, za 5 minut wszystko moze nagle powstac i to jeszcze lepsze niz wczesniej bylo.

- Myslenie konstruktywne nawet albo szczegolnie na etapie spadania pozwala umyslowi ciagle dostrzegac swiatlo w tunelu. Zawsze jest jakies wyjscie.

- Przez lata emigracji nauczylam sie prosic o pomoc ludzi, kiedy przez 20 lat swojego zycia dzwigalam wszystko sama. Ostatnio poczulam wielka roznica i czuje sie o wiele lepiej z proszeniem o pomoc innych. Odczulam, ze moge pokazac iz tej pomocy potrzebuje i korona mi z glowy nie spadnie.

- Mam przyjaciol…. Takich na dobre i zle… Kiedy przez 20 lat swojego zycia mialam jedynie psa….
Czuje sie dziwnie majac na kim sie oprzec…. Zaobserwowalam, ze jak zaczynam o tym myslec, to chce mi sie plakac… I nie sa to lzy bolu, tylko ogromnego wzruszenia. Uczy mnie to, ze to co dla niektorych normalne dla mnie jest jak dostanie gwiazdki z nieba. Ktos chce mi pomoc? Ot tak sobie? Bez flaszki w zamian? To dziwne…..dziwne ogromnie. I strasznie mnie to wzrusza za kazdym razem.


Reasumujac: nauczylam sie nowych krokow podczas ulewy. Zawsze jest dobry moment aby sie czegos nauczyc.

Milego tygodnia!