"Kiedy ulepszysz teraźniejszość,

wszystko co po niej nastąpi

również stanie się lepsze. "


Paulo Coelho



niedziela, 13 grudnia 2015

Zapisa£am w Czerwonym Notesie......



"... nie istnieje rzecz zwana „miłością”. „Miłość” jest abstrakcją, rodzajem bogini, z którą kłopot polega na tym, że nikt jej nigdy nie widział. W rzeczywistości istnieje tylko akt kochania. Miłość jest twórczą aktywnością. Zakłada troskę, wiedzę, reagowanie, afirmację i radość – nakierowane na osobę, drzewo, obraz, ideę. Kochać, oznacza powoływać do życia, powiększać jej lub jego życiową aktywność. Jest to proces samoodnawiający się i samonapędzający." 

Erich Fromm

sobota, 12 grudnia 2015

Seria Mi£osna - Pomiedzy dwojgiem cz.2

Witajcie,

ale Wam dzisiaj wywine posta :-) Podziele sie z Wami psychologicznymi badaniami na temat szczesliwych zwiazkow oraz wskazowkami na temat powodow ich szczescia, ktore mozna uzyc do budowania wlasnych relacji. Postanowilam wklecic takze na temat szczesliwych singli aby byla przeciw waga, bo takowi takze istnieja. Chce takze zaznaczyc, ze kazde studia maja swoje limitacje takie jak; korelacja, a nie przyczyna zjawiska, badania na wycinku populacji (przewaznie Amerykanskiej) lub brak mozliwosci manipulowania statusem, czyli nie da sie przydzielic osobom statusu singla a pozniej malzenstwa, potrzebne sa dlugoletnie obserwacje, a nie wiadomo jak sie zycie potoczy. A takze czesto sa to badania gdzie dane sa dostarczane przez kwestionariusze, wiec mozliwy jest duzy blad percepcji (np. przekonywanie sie, ze jest sie szczesliwym, a tak naprawde jest to tylko pisanie sobie bajki, aby poprawic sobie samopoczucie). Pomalu zaczynaja sie skany mozgu, ktore juz moga okreslic czy mozg jest zakochany, czy kocha, czy jednak sie oszukuje, ale wiadomo, sa kontrowersyjne. Pare takich badan uwzglednilam. Jednakze mysle, ze warto poczytac badania, zobaczyc, ktore wyniki sie powtarzaja i sprobowac je implementowac, jezeli ma sie taka potrzebe. Pamietajmy takze, ze badania pokazuja prawdopodobienstwo wystepowania zjawiska, czyli tendencje. Nie oznacza to, ze nie ma wyjatkow, bo sa uwzglednione w kazdych badaniach (tzw. ouliers). Czyli jezeli badania pokazuja, ze ludzie w zwiazkach sa szczesliwsi, nie oznacza to, ze nie ma wyjatkow i nie ma ludzi, ktorzy sa szczesliwi w opozycji do sugerujacych inaczej badan i ze takiego nie spotkacie. Niestety, czesto jest spotykane kwestionowanie czyjegos szczescia lub wyborow, jezeli nie pasuja do ogolnych norm ("oszukujesz sie") i skrzywianie badan, ktore nigdy nie mowia, ze wyniki odnosza sie do 100% populacji, ale do znaczacej wiekszosci.

Zaczynamy.

- Tak jak pisalam, wymagania co do zwiazkow I mi£osci zmieniaja sie w zaleznosci od zmian spoleczno-historycznych. Praca Finkel et al. (2014) stara sie przesledzic te zmiany w nawiazaniu do (oczywiscie :-) ) Amerykanskiej populacji I dochodzi do wniosku, ze w dawnych czasach wymagania co do zwiazku byly skupione na takich aspektach jak poczucie bezpieczenstwa I potrzeby fizjologiczne. Obecnie wymaganie to psychologiczne wype£nienie takie jak, poczucie wlasnej wartosci, poczucie samo-spe£nienia I Maslowskiej samoaktualizacji. Jednakze, jak pisze autor, ludzie nie angazuja wystarczajaco uwagi I wysilku w tej kwesti. A wype£nienie psychologiczne wymaga energii, a jak wiemy, jest ona w nas ograniczona.

- Wracam takze do tego co pisalam wczesnie na temat benefitow malzenstwa. Kiedy uslyszycie w Tv, ze znowu ktos schematowo mowi, ze bycie w zwiazku daje benefity mentalne I zdrowotne, bedziecie juz wiedziec, ze na pewno psychologia tego nie mowi, tylko jakis amator. Zycie jest bardziej skomplikowane. A wiec nie sam zwiazek tylko szczesliwy, wspierajacy zwiazek daje benefity. To chyba nie jest odkrywcze, ani racjonalnie trudne do ogarniecia, jednak ciagle Z£otoustni – jak nazywam pop psychologicznych guru (po ksiazce p. Witkowskiego “Zakazana psychologia") – nie zadaja sobie trudu aby wglebic sie w temat i karmia populacje schematami (wiem, wiem powtarzam sie, trudno :-) ). Spojrzmy na pare badan psychologicznych.

I tak Birmingham (2015) zbadal jaki wplyw na zdrowie naczyniowo sercowe ma bycie w zwiazku. I dowiedzial sie, ze jezeli jest to zwiazek charakteryzujacy sie ambiwalentnymi zachowaniami (mix negatywnych i pozytywnych, nie okreslony przez pary jako wspierajacy), wowczas bycie w zwiazku nie ma wsparcia pro zdrowotnego, szczegolnie w nawiazaniu do chorob serca, ktore wiaza sie z cisnieniem krwi. Dodatkowo inne badania pokazaly, ze rany (zwiazane z pecherzami) goja sie wolniej u par, ktore charakteryzuja sie klotniami z wrogim nastawieniem, niz te, ktore potrafily konstruktywnie nimi zarzadzac (emocjonalna regulacja, badania ponizej). Takze reakcja mozgu na trzymanie rak, kiedy para reportowala, ze jest szczesliwa, dziala jak srodki przeciwbolowe, ale nie stwierdzono tej samej rekacji wsrod par, ktore reportowaly niska satysfakcje ze zwiazku. Niska satysfakcja w zwiazku nie jest rowna singlowaniu. W zwiazku z niska satysfakcja zachodza interakcje (stres, frustracja), ktore wplywaja na czlowieka, gdzie singlowanie ma inne wplywy, ktore nie sa zwiazane z monogamicznym zwiazkiem, ale bardziej z srodowiskiem, przyjaciolmi, rodzina.

Przypatrzmy sie troche badaniom na temat singlow.
I co mowia?

Ano mowia, ze osoby bedace we wspierajacym zwiazku sa troche szczesliwsze niz single, natomiast osoby zyjace w zwiazku niewspierajacym – wiadomo – wskazaly na niska satysfakcje w zwiazku I czuja sie gorzej niz single. W tym, kiedy znowu przyblizymy mikroskop, badania wskazuja, ze to mezczyzni czerpia wiecej benefitow z zawarcia malzenstwa, niz kobiety. Kobiety reportuja mniejsze poczucie szczescia niz mezczyzni, widza wiecej I szybciej negatywne strony zwiazku (badania ponizej), oraz nie wstepuja w drugie zwiazki malzenskie po rozwodzie tak czesto lub w ogole w porownaniu do mezczyzn (choc to sie zmienia poma£u).

Nie wspomne o zdrowiu. Albo jednak wspomne ;-) Badania pokazuja, ze szczesliwe pary to takze… grubsze pary. Szczegolnie mezczyzni wykazali taka tendencje. Hipoteza naukowcow - kiedy juz zdobylo sie co sie chcia£o......

Generalnie badania na temat zwiazkow byly przez wiele lat oparte na wielu bledach kulturowych. Tendencja mowiaca, ze bycie singlem jest niekorzystne, a bycie w zwiazku to jest wlasnie to co potrzebujesz do szczescia dziwnie pokrywala sie z owczesnymi przekonaniami kulturowymi. Spoleczenstwo rzeczywiscie bylo zbudowane tak, ze bycie samowystarczajaca osoba, szczegolnie dla kobiet, wiazalo sie ze stresem i wykluczeniem. Nie dziwota, ze reportowaly dokladnie takie odczucia. Popatrzmy jak to bylo do tej pory I ciagle niestety jest w wielu miejscach na swiecie.

  • Podroze – taniej we dwojke,
  • Mieszkanie – taniej we dwojke,
  • Restauracje – stolik dla jednej osoby?
  • Zaproszenie na wesele? - musisz miec pare,
  • Podatki – ulgi roznorodne, rozliczanie razem,
  • Spo£eczna presja - jestes singlem, czyli ciagle szukasz? Bo trzeba szukac, nie mozna nie szukac i miec inne rzeczy, ktore rajcuja (MN).

Badanie z 2013 roku przygladalo sie jak strach przed byciem singlem wplywal na wymagania co do zwiazku. Czesc 1 przygladala sie schematom mysleniowym na temat bycia singlem. Zbudowano skale, ktora miala mierzyc Strach Przed Byciem Singlem (Cz.2). Poczatkowe wyniki daly potwierdzenie co do hipotezy, ze strach przed byciem singlem powodowal obnizenie standardow co do wymagan w zwiazku, co zwiekszalo zaleznosc w niesatysfakcjonujacym zwiazku (Cz.3). Nastepnie replikacja tych badan ukazala znaczaca przewidywalnosc w nawiazaniu do strachu przed bycie singlem a zgodzie na obnizenie wymagan co do zwiazku a w tym mniejszym prawdopodobienstwem decyzji o jego zakonczeniu (Cz.4). Nastepne czesci (cz.5 i cz.6) pokazaly znaczaca przewidywalnosc co do wybory partnera ze wzgledu na jego atrakcyjnosc i poziom gotowosci do odpowiedzi. Okazalo sie, ze strach przed bycie singlem przewidzial zanizone wymagania co do tych dwoch opcji. Ostatnia czesc 7 badala uczestnikow szybkich randek (speed dates). I tu wyszlo, ze im wiekszy strach przed singlostwem tym mniejsza selekcja romantyczna.

Wspominalam to juz w ostatnich postach. Takie zanizone selekcje moga byc calkiem podswiadome, poniewaz nadrzedna potrzeba moze byc posiadanie potomstwa. Wiec bycie w zwiazku jest posrednikiem do wypelnienia potrzeby ale nie celem per se. Pokazuja to takze powyzsze studia, ktore zauwazyly, ze zglaszane stadardy co do rodzicielstwa byly konsekwentnie wyzsze w porownaniu do zglaszanych wymagan co do zyciowego partnera.

Dalsze ciekawe zestawienie co do rzeczywistosci spolecznej w odniesieniu do statusu zrobiono w Ameryce (oczywiscie hehe) I porownano ile placi podatkow singiel a ile osoba zamezna kiedy zarabiaja tyle samo przez okres 40 lat. Roznica pomiedzy tymi dwoma statusami kiedy osoby zarabiaja 40tys dolarow wynosila 39tys mniej dla osoby w malzenstwie. I im bardziej wspinasz sie na drabine finansowa bedac singlem, tym bardziej ta roznica sie oczywiscie powieksza. Placisz o wiele wiecej niz osoba w zalegalizowanym zwiazku. Jawna dyskryminacja.

Troche dalszych badan o singlach:

Single sa bardziej elastyczni. Ciekawe badanie weteranow pokazalo, ze osoby, ktore zawsze byly singlami wykazywaly sie mniejsza iloscia symptomow sugerujacyh PTSD, byli bardziej elastyczni I szybciej dochodzili do siebie, wykazywali mniejszy poziom depresji, I wykazywali mniejsze prawdopodobienstwo roznorakich mentalnych czy fizycznych problemow, ktore mogly przeszkadzac im w zyciu codziennym.

Inne badania, ktore trwaly 8 lat pokazaly, ze single nie roznia sie tak bardzo z parami malzenskimi jezeli chodzi o choroby serca, a nawet single, ktorzy nigdy nie byli w zwiazkach malzenskich, wypadali lepiej w tej kwestii.

Jak juz mowilam, single czesciej angazuja sie w pro spoleczne aktywnosci niz osoby nie zyjace solo, co znowu chyba nie jest odkrywcze, w koncu single maja wiecej na to czasu i przestrzeni w glowie. A takze - moim zdaniem - bardziej ich to kreci niz skupienie sie na tzw. wew grupie bliskich. I tak:

Single czesciej pomagaja rodzicom czy rodzenstwu i sa w czestszym z nimi kontakcie niz osoby, ktore sa w zwiazkach. Czesciej angazuja sie w dlugotrwala pomoc niz osoby w zwiazkach. W nawiazaniu do spolecznego zaangazowania I przyjaciol, single czesciej widza sie z przyjaciolmi czy z sasiadami. Single wypadli nawet lepiej niz pary bez dzieci w tych wzgledach. A kiedy im juz starczy zaglebiaja sie w bycie samemu I nie jest to poczucie samotnosci, ale odpoczynku I zrestartowania umyslu w ciszy I spokoju. Choc oczywiscie sa tacy, ktorzy i czuja odwrotnie....

Ale wrocmy do zwiazkow/malzenstw.

- Bardzo ciekawe wyniki pokazuja badania skupiajace sie na zawieranych malzenstwach z wolnego wybory i zaaranzowanych przez rodzicow, jak w przypadku kultury indyjsko - amerykanskiej. I tak badania braly pod uwage satysfakcje z malzenstwa, zaangazowanie, partnerska mi£osc I namietna milosc. Okazalo sie, ze nie ma znaczacych roznic pomiedzy zwiazkami z wyboru I bez niego w tych aspektach. Bardzo ciekawy artykul ukazal sie w magazynie internetowym Aeon, gdzie autor zastanawial sie na temat zmian jakie mozna wprowadzic co do zawierania malzenstw. Wspomina o tym jak kiedys realia byly inne; ludzie zyli krocej a sredni czas zawierania zwiazkow wynosil 12 lat, jak to kobiety czesto umieraly przy porodach i wowczas mezczyzni zenili sie kilkakrotnie, oraz jak to wymagania co do zwiazkow byly inne co wspomnialam na poczatku. Bardzo zgrabnie wskazuje na to jak sie gratuluje parom, ktore zyly ze soba 15,20,30 lat nie biorac pod uwage, ze te lata mogly obfitowac w gniew, pogarde, brak seksu i intymnosci. Ale, ze udalo sie to ciagnac az do smierci - jest to uwazane za sukces. A to nie dlugosc a jakosc powinna byc miara sukcesu. Dlugosc pochodzi od czynnikow spolecznych, czyli w moim mniemaniu, sztucznych wplywow, bo bazuja tylko na wierze i ideach przewaznie religijnych (swietosci malzenstwa).

Dalej:

- Badania przeprowadzane na ok 4000 Brytyjczykow (Open University, 2013) ukaza£y, ze najczesciej wymieniona potrzeba w zwiazku jest po prostu… uprzejmosc.

- Wdziecznosc I s£owo “dziekuje”, jak wykazaly badania, sa nastepnym kluczem do bliskosci (Algoe and Way, 2013),

- Kobiety czuja sie takze szczesliwsze, kiedy mezczyzna odczuwa z nimi ich bol/smutek, a raczej kiedy STARA SIE empatycznie go zrozumiec. Czyli nie dawaj rozwiazania, bo mamy wlasny mozg, ale daj wsparcie, abysmy na to rozwiazanie mialy sile I pozytywne podejscie. Ale co ciekawe, kobiety, ktore poprawnie odczytaly negatywne emocje w swoim partnerze byly szczesliwsze w zwiazku niz wtedy kiedy odczytaly te pozytywne (kobieca potrzeba opieki?). Natomiast kiedy mezczyzni potrafili rozpoznac emocje negatywne swoich partnerek, nie laczylo sie to z ich satysfakcja w zwiazku, natomiast £aczylo sie tylko z odczytywaniem pozytywnych emocji (brak odpornosci na emocjonalny stres?). Badanie sugeruje, ze odczytywanie negatywnych emocji swoich partnerow uszczesliwia kobiety, ale dla mezczyzn jest to juz niekomfortowe. Dodatkowe badanie przeprowadzila Carr et al. (2015). Ona I jej zespol przygladali sie dlugoletnim malzenstwom w nawiazaniu do reakcji na prolemy gdzie trzy aspekty byly badane: frustracja, smutek I zamartwianie sie. Badania pokazaly, ze u kobiet frustracja £aczy sie ze smutkiem I zamartwianiame, natomiast u mezczyzn tylko z frustracja. Dodatkowo malzenskie wsparcie £aczy sie z negatywnymi emocjami tylko u mezow, ale £aczy sie takze z mniejszym zamartwianiem sie. Raport mezczyzn dotyczacy poczucia napiecia malzenskiego koreluje z podniesionym poziomem frustracji u zon, ale kiedy zony raportuja wyzszy poziom wsparcia od meza wowczas wystepuje korelacja z wyzsza frustracja u mezow. Prawdopodobnie moze to miec cos wspolnego z poczuciem niekompetencji lub bezradnosci u mezczyzn – jak sugeruje autor. Kobiety przyjmuja pomoc pozytywnie.

Jak juz wczesniej Wam wspominalam, negatywne emocje w tym szczegolnie frustracja I gniew okazuja sie byc waznym emocjonalnie aspektem w interakcji miedzyludzkiej. Znowu sie powtorze, ale to wazne. Popularne myslenie brzmi: “to strach przed miloscia powoduje jego brak lub zaangazowanie sie w nia.” Tak moze byc dla niektorych osobowosci, ktore charakteryzuja sie wysokim poziomem leku, brakiem efektywnej regulacji emocjonalnej I wowczas reakcja “uciekaj” (fly and fight response). Ale dla innych, ktorzy nie charakteryzuja sie duzym poziomem leku I probuja zwiazkow a jednak nie odczuwaja satysfakcji w nich, przyczyna moze byc brak umiejetnosci regulowania emocji negatywnych. Oczywiscie czasami sa faktyczne podstawy do tego aby stwierdzic, ze zwiazek osobie nie s£uzy. Ale czasami jest to wrazliwosc na bodzce, ktore dla jednego beda jak drasniecie, dla drugiego bedzie to jak sztylet w serce. Przyklad badan na ten temat to badania przeprowadzone przez Bloch et al (2013) lub Yuan et al (2010). W tym pierwszym przyjrzano sie regulacji w dol czyli uspokajaniu negatywnych emocji wsrod dlugoletnich zwiazkow ze szczegolna uwaga na role zon. Wyniki pokazaly ze umiejetna regulacja negatywnych emocji w tym zachowania na te emocje wsrod zon wykazalo duza przewidywalnosc satysfakcji w zwiazku I dla zon I dla mezow. Konstruktywna komunikacja byla tu mediatorem w nawiazaniu do dlugotrwalej satysfakcji. W drugich badaniach pokazano, ze regulacja w dol przyczynila sie do wzrostu pozytywnych zachowan wsrod par malzenskich.

- Badania przeprowadzone przez Lavner and Badbury (2010) wykazaly, ze styl komunikacji jest wazniejszy niz cechy charakteru, poziom zaangazowania czy stresowe sytuacje zyciowe. 136 par zostalo zaangazowanych do badania, ktore okreslily swoje zwiazki jako szczesliwe przez okres 4 lat. Nastepnie zbadano ich ponownie po 10 latach I porownano te zwiazki, ktore przetrwaly z tymi ktore zakonczyly sie rozwodem. Pary rozwiedzione wykazaly bardziej negatywny styl komunikacji w tym emocji I niskiego wsparcia spo£ecznego. Wyszczegolnione zostaly przede wszystkim pogarda I gniew jako emocjonalne czynniki wykazujace sie wysoka przewidywalnoscia rozpadu zwiazku.

- TransperachI Odbuch (2009) wykazali, ze w zwiazkach badanych przez okres 9 lat to wlasnie nuda przyczyni£a sie do obnizenia poczucia satysfakcji w zwiazku.

- Jedne z najdluzszych badan nad dlugowiecznoscia, ktore trwaly 80 lat (!) pokazaly, ze znowu, malzenstwo mialo aspekt pro - zdrowotny w wiekszosci dla mezczyzn. Kobiety po rozwodzie czesciej odzywaly i rozkwitaly niz mezczyzni. Mezczyzni po rozwodach czesto zenili sie ponownie, a ci co nie zawiazali malzenskiego wez£a ponownie wykazywali wysoka smiertelnosc. Jednak nadal kobiety i mezczyzni, ktorzy sie rozwiedli lub zostali wdowcami/wdowami zyli krocej niz ci w malzenstwach. Badanie nawiazuje tu do stresu zwiazanego z tymi wydarzeniami niz do roli malzenstwa. Paradoksalnie, nawet jak malzenstwo jest dlugie i jedno ze stron umiera, wowczas momentalnie stres i zmiana rzeczywistosci skraca zycie, szczegolnie dla ludzi starszych. Jednak kobiety czesciej opieraly sie wtedy na spolecznym wsparciu. Najdluzej zyly osoby ktore.... byly singlami.

- Open University (2004) przeprowadzil raport na 5000 uczestnikach, ktory wykazal, ze zwiazki bez dzieci sa…. szczesliwsze. Pamietajmy, ze chodzilo o relacje miedzy dwoma osobami, nie pytano o poczucie rodziny, a to dwie rozne rzeczy. Dodatkowe badanie na uczestnikach (ponad 2000) z pieciu roznych kultur pokazaly, ze takie problem jak potomstwo, seks, finanse I podzial rol byly znaczaco powiazane z satysfakcja w zwiazku. Jednak jedno – potomstwo - bylo najczesciej zaznaczana opcja. Studia znowu podkreslaja role uprzejmnosci (kindness) wzgledem siebie w tym jakze wymagajacym zadaniu wychowania dzieci.

Wspomne tu jeszcze pewien artykul, ktory nawiazuje do mojego wczesniejszego postu na temat sklonnosci do tunelowej uwaznosci tylko w odrebie wlasnej rodziny. Psycholog Jamil Zaaki, ktory zajmuje sie badaniami nad empatia, dzieli sie swoimi spostrzezeniami na ten temat oraz podaje ciekawe badania. Mowi on, ze po urodzeniu sie coreczki sam zauwazyl u siebie zmiane w postrzeganiu. Oprocz tego, ze poprawila mu sie cierpliwosc do np. placzacych dzieci w samolotach, zauwazyl takze wieksza podejrzliwosc do obcych. Do tego stopnia, ze rozwazal nawet lekcje boksu i silowni aby czuc sie mocniejszym. To bardzo szczera i uwazna obserwacja. Jamil wyjasnia, ze poczucie empatii zmienia sie w zaleznosci od kontekstu. Podaje definicje zaproponowana przez Donalda Winnicott-a, pediatre i psychoanalityka. To podstawowe matczyne zaabsorbowanie (primary maternal preoccupation), ktore wyklucza wszystko inne z pola widzenia. To zaostrzona tunelowa percepcja, wieksze skupienie na wszystko co ma wspolnego ze zdrowiem dziecka. Oczywiscie te reakcje maja podloze ewolucyjne po to aby wspierac przetrwanie wlasnego potomka. Jednakze ma to takze spolecznie ciemne strony. Badania Leckmana i jego zespolu wykazaly, ze mloda mama spedza srednio 14 godzin dziennie myslac o dziecku. Wiekszosc mysli bylo pozytywnych, ale takze bylo znaczaco tych nawiazujacyh do strachu o dziecko. Ten strach spelnial kryteria kompulsywne dla mamy i dla ojca dziecka. Badacz empatii sugeruje, ze wlasnie takie doswiadczenia moga powodowac wycofanie sie rodzicow ze swiata zewnetrznego limitujac w ten sposob chec wyciagania reki do drugiego czlowieka. Zwieksza sie podatnosc na zamykanie sie w male grupy a stres obniza empatie do ludzi spoza niej. Dalsze badania, ktore wymienia na ten temat pokazuja, ze cos tak prostego jak przywolanie do glowy obraz rodzinnego swieta i czasu z nimi spedzonego (Thanksgiving) powodowalo, ze osoby te bardziej zgadzaly sie z takimi stwierdzeniami jak "Niektorzy ludzie zasluguja na to aby byc traktowanym jak zwierzeta" w porownaniu do tych co przypominali sobie pojscie na zakupy. Autor uwaza jednak, ze jest to cos co czlowiek moze zmienic. Czyli byc uwaznym i nie zamykac sie w swoim malym swiecie. Dbac o kontakty z przyjaciolmi, sasiadami, pogadac z Pania w sklepie, czy usmiechnac sie do przechodnia. A wiec, jak mowilam, sam fakt posiadania partnera, dziecka itd wcale nie sprawia, ze jak typowy mit mowi, czlowiek jest nie-egoistyczny a single sa, bo mysla hedonistycznie. Singiel po prostu nie spelnia wymogow kulturowych i schematow w kulturze jak byc powinno, dlatego jest dyskryminowany i atakowany jako egoista. A jezeli jest wlasna rodzina, czlowiek robi sie z automatu jeszcze bardziej egoistyczny, nawet kompulsywny i skupia sie tylko na bliskiej grupie, ktora przeciez jest zrodlem jego dobrych emocji.

Ostatnio DDTV przeprowadzilo ciekawy reportaz i rozmowe na ten temat - link tutaj. Statystyki, ktore pokazuja nie sa zaskakujace jak na Polske. I to zawsze, zawsze mnie uwieralo, bo ja uwielbiam szerokie grono roznorodnych ludzi, co bylo irytujace w Polsce, gdzie znajomi znikali jak tylko udalo im sie znalezc partnera. Jednakze, poniewaz moge porownac doswiadczenia z dwoch kultur, w Irlandii nie zauwazam takich tendencji.

A na koniec o przyjemnosci :-)

- Najnowsze badanie pokazalo, ze seks raz w tygodniu jest optymalna do utrzymania intymnosci w zwiazku i takie pary sa najszczesliwsze. Wczesniejsze takze mowily ze wiecej seksu wcale nie oznacza wiecej szczescia.

A wiec podsumujmy:

Dla par:
- uprzejmosc jest wazna
- unikaj komunikacji wrogiej, gniewnej czy ekspresji pogardy,
- nie nudzcie sie ze soba,
- mow "dziekuje", okaz wdziecznosc,
- rozpoznaj emocje negatywne w swojej partnerce i traktuj je jako wazne (dla mezczyzn), rozpoznaj emocje pozytywne w swoim partnerze (dla kobiet) - badania na heteroseksualnych parach.
- mi£osc romantyczna z wyboru wcale nie jest szczesliwsza niz kiedy zawarta z powodow racjonalnych,
- uwazaj na wage i dbaj o bycie atrakcyjnym dla swojego partnera,
- ambiwalentny, nie dajacy wsparcia zwiazek jest gorszy zdrowotnie i mentalnie niz bycie singlem, a bycie w zwiazku wspierajacym jest troche lepsze niz bycie singlem,
- szczesliwy zwiazek wspiera gojenie sie organizmu,
- ludzie w zwiazkach spedzaja mniej czasu z przyjaciolmi i maja mniej przyjaciol, mniej angazuja sie w spoleczne akcje i dlugotrwale pomoce. Nie zapominaj o dbaniu o cos wiecej, niz swoj mikro-swiat,
- seks raz w tygodniu to optymalna czestotliwosc dla poczucia szczescia w zwiazku (ale czujcie sie wolni i sie nie ograniczajcie ;-)),
- uwazaj na strach przed byciem singlem. Moze on wplywac na wybor partnera a takze uzalezniac od pozostaniu w zwiazku, ktory nie jest satysfakcjonujacy,

Dla singli:
- single nie roznia sie duzo od osob w parze, a nawet wykazuja sie wieksza elastycznoscia i wytrzymaloscia na trudy zyciowe,
- nie roznia sie znaczaco zdrowiem, szczegolnie w badaniach sercowych, w porownaniu do ludzi w parach,
- bardziej dbaja o siebie, sa szczuplejsi,
- single sa szczesliwsi niz ludzie w ambiwalentych lub niewspierajacych sie zwiazkach,
- maja szerokie grono spoleczne, czesciej utrzymuja kontakt z rodzicami, rodzenstwem i czesciej angazuja sie w dlugotrwala pomoc,
- uwazaj na strach przed byciem singlem, bo moze to wplywac na Twoje wybory co do partnera. Dbaj o przelamanie schematu, ktory narzuca negatywna ocene stanu wolnego,
- niestety, single sa dyskryminowani.

Konczac moj esej, mi£osc oczywiscie istnieje, jest potrzebna i ewolucyjnie i zdrowotnie (psychicznie i fizycznie), ale jest rozna dla roznych ludzi. Dla niektorych moze byc krotka ale gleboka i znaczaca, dla innych dluzsza i nie taka gleboka, a jeszcze dla innych jest odwrotnie. Nie widze powodu aby oceniac prawdziwosc i szczesliwosc mi£osci tylko przez pryzmat jej trwania az do smierci. Wchodza w to roznorodne czynniki i roznorodne ich konfiguracje. Mi£osc w konfiguracji "na zawsze az do smierci", taka ze szczerych emocji a nie z wiary, ze tak byc powinno, z kultury, ktora taki przekaz narzuca, lub z przyzwyczajenia, nie jest koniecznie czyms regularnym, czestym do spotkania. Szczegolnie kiedy zyjemy dluzej. Ale kiedys zrobiono taki ciekawy eksperyment pod nazwa Konkurs Mi£osci i wklejam to Wam aby pokazac wlasnie te wyjatki, ktore zostaly sprawdzone przez skany mozgu. Niestety napisy sa tylko po angielsku, ale mam nadzieje, ze dotrzecie do sedna. Wyjasnie tylko, ze osoby zostaly poproszone o myslenie na temat obiektu, ktory wywoluje w nich najwieksze poczucie milosci. Wygra ten o najbardziej rozswietlonym przez reakcje neuronow mozgu :-)

Niech wygra najlepszy ;-)
Milego weekendu.