"Kiedy ulepszysz teraźniejszość,

wszystko co po niej nastąpi

również stanie się lepsze. "


Paulo Coelho



piątek, 25 lutego 2011

Na poczatku by£o s£owo....


Na początku było Słowo,
a Słowo było u Boga,
i Bogiem było Słowo.
Ono było na początku u Boga.
Wszystko przez Nie się stało,
a bez Niego nic się nie stało,
co się stało.
W Nim było życie,
a życie było światłością ludzi,
a światłość w ciemności świeci
i ciemność jej nie ogarnęła.

J 1:1-14
Zawsze lubilam ten fragment. Lubie slowne paradoksy, ktore zawieraja jednoczesnie jakas logike. Jak na przyklad “ jesli umrzesz zanim umrzesz, nie umrzesz gdy umrzesz”. Makaron z kluskami  - I nadal przepyszny!:)

W tym roku mialam ciekawy przedmiot – jezyk I Lacan. Byl o tyle dla mnie ciekawy, ze dotykal pewnych moich zainteresowan I spostrzezen. A takze jak wiecie s£owo ma dla mnie szczegolne miejsce w sercu I g£owie. Jest to nosnik naszych emocji, wartosci, w ktorej opisujemy swiat, siebie, to co czujemy. To co mowimy przekazuje, albo I powinno przekazywac to co czujemy I co myslimy. Dla mnie osobiscie moje slowa to wielka odpowiedzialnosc przekazu, to obraz, ktory ukazuje kolory mojego JA, ktorego nie chce niepotrzebnie znieksztalcac.  Nie odzegnuje sie od zadnych slow – czy sa madre, czy sa glupie, czy bola czy ciesza, mozecie byc pewni – sa prawdziwe w tym momencie, zrodzone z przemyslen I analizy. Takze sluchajac innych – to co mowia, jak mowia I czy patrza na to co mowia nie deprymujac wartosci s£owa,  jest dla mnie wyznacznikiem dalszej analizy czy dalszej zazylosci.
Jednak nie tyle co same slowa w swej technicznej gramatyce sa swoja kwintesencja ale znaczenie jakie jest slowu nadane staje sie nosnikiem wartosci. To jakich slow uzywamy ma wielkie znaczenie I moze duzo powiedziec o nas samych. W moim pokreconym swiecie mam tendencje do wylapywania niescislosci w s£owach, a takze nigdy ich niezapominam. Jak zapominam daty I imiona, to odczucia poprzez nosniki slowne I to co jest pomiedzy nimi ukryte przyklejaja sie do mojego mozgu. S£owo ma dla mnie moc – jak juz to tlumaczylam ostatnio – s£owo to jedyny pomost laczacy mnie w komunikacji z reszta swiata. Tworzac £ancuch s£ow – zdanie  - ukrywamy lub odslaniamy tam pewne znaczenia, dzwieki, ktore sa silnymi przekaznikami ukrytych emocji.

Wrocmy jednak do Lacana – to bardzo ciekawe. Lacan stwierdzil, ze struktura naszej podswiadomosci jest zbudowana jak jezyk. Kiedy sie rodzimy nasz pierwszy jezyk to symbole, ktore skladaja sie na mimike naszej matki. Dziecko czyta swiat z jej twarzy. Kiedy wyraza smutek, jako dorosly moze przejac taki obraz swiata, kiedy widzi radosc I spelnienie, wowczas prawdopodobnie bedzie mial tendencje optymistyczne. A co z matka, ktora sie usmiecha, jednak w oczach kryje bol, bo wlasnie jej maz alkoholik zrobil kolejna awanture? Tak…. Ja pamietam oczy mojej mamy… Starala sie to wszystko ukryc, ale mysle, ze to przejelam I tak I tak. Dzieci sa bardzo wrazliwe I odczytuja najmniejszy komponent, ktory nam sie wydaje niewazny. Nie raz slysze jak osoba, wychodzaca z rodzin dysfunkcyjnych, uwaza, ze nic nie przejela z tego domu, bo przeciez nie pije jak ojciec, nie bije jak ojciec. Zawsze sie przejmuje. Nie da sie uniknac wplywu impulsow na mozg w czasie najwiekszej jego wrazliwosci. Czesto nastepuje sublimacja, czyli przechodzi na cos innego – zachowania nie sa dokladne, ale wyrazaja tez sam smutek, albo bezsilnosc, albo zlosc  - lustro odczuc z oczu wlasnej matki (czy innego pierwszego opiekuna dziecka, jezeli takowy byl). Ziarna zostaly posiane…. To poczatki, ktore daja podwaliny do dalszej struktulizacji.
I tak analizujac moj przypadek pamietam sytuacje kiedy moja mama pokazywala mojej malej Siostrze roznego rodzaju zabawy z jej dziecinstwa. Przez wiele lat bylam przkonana, ze moja matka nic nie wniosla do mojego dziecistwa, bo przeszukujac swoje odczucia w szafie wlasnego umyslu, na niczym nie moglam sie zaczepic. Dopiero jak zobaczylam mame uczaca Siostre zabawe kamyczkami, lub zabierajac ja do cyrku przypomnialam sobie, ze przeciez tyle razy I nas zabierala, do cyrku, do kina, I takze mnie uczyla zabawy kamyczkami. Pozniej stwierdzila, ze starala sie dac nam wspomnienia z dziecinstwa, ale to kompletnie we mnie nie zostalo, a na pewno nie pozytywnie. Dlaczego? Moja hipoteza zaklada, ze nigdy nie bylo jej z nami emocjonalnie. Jej mikro – mimika zawsze zawierala zagiecia smutku I bolesci. Czulam, ze jej mysli wcale nie sa teraz, w tym momencie z nami.. Nie slyszalam by sie spontanicznie smiala, a ja I moj brat takze tego nie robilismy. A przeciez bedac w cyrku, szczegolnie dzieci przewaznie spontanicznie sie bawia, klaszcza, smieja. A ja pamietam tylko jakis ciezar wiecznie ciagnacy sie za mna jak kula u nogi, a te wypady do cyrku byly tylko jakims zamazanym obrazem. Bylo to szczegolnie uciazliwe iz bylam dzieckiem nad wyraz wrazliwym w wylapywanie niuansow. Tak samo moj brat, ktory wchlanial to gleboko, a ze starszy niz ja – znacznie dluzej.

Tak naprawde jezyk istnial zanim przyszlismy na swiat. Jestesmy wrodzeni w pewna strukture, I obejmuje to takze dzialania naszych rodzicow. Kiedy kobieta jest w ciazy juz formuluje pewne slowne opisy – na temat swoich obaw czy nadziei. Czyli w umysle juz istnieje czlowieczek, ktory tak naprawde jeszcze nie przyszedl na swiat. Mozliwe, ze to jest jeden haczyk, ktory dziala na rekacje na temat abrocji – roznica w slowie – dziecko a embrion przynosi zupelnie inne odczucia. A takze – przypomina mi sie tutaj sytuacja z pania bodajze Tysiac, ktora chciala dokonac wyboru aborcji z powodow zdrowotnych. Roznica w slowiennictwie w naglowkach gazet powodowala rozne emocjonalne do tego odnosniki – usunac ciaze/embrion/tkanke lub… morderstwo dziecka/nowego zycia (tutaj juz katolickie gazety). Wielu ludzi sie na to lapalo, slowo wiercilo w glowie pod odpowiednim katem. Dobry przyklad podaje takze Robert Zajonc, slynny polski psycholog spoleczny  - s£owo homoseksualizm przynosi negatywne konetacje, jednak kiedy zamienimy to na slowo – innej orientacji seksualnej, nie brzmi to tak demonicznie. Kodowanie odbywa sie poza nasza swiadomoscia.

Silne odzialywanie jezyka na poczucie JA odczulam sama po emigracji. Uzywajac dwoch jezykow jednoczesnie mam zupelnie inne odczucia, uzywajac polskiego, a uzywajac angielskiego. Kiedy uzywam angielskiego to czuje sie jakbym byla za jakas niewidzalna szyba I £adunek emocjonalny wypowiadny przez innych I przeze mnie nie niesie dla mnie tak glebokiego poruszenia jak w jezyku polskim. I tak, kiedy przeklne w jezyku angielskim to nie niesie takiego samego wyladowania jak w jezyku polskim. Przyklad pozytywny – kiedy mowie I LOVE YOU nie jest to dla mnie rownoznaczne emocjonalnie jak KOCHAM CIE, chociaz rozumo wiem, ze to jest to samo.
Jestem swiadoma takze pewnego triku, ktory uzywam czesto, kiedy ktos mi mowi KOCHAM CIE. Wypowiedzenie tego slowa jest dla mnie czysta meczarnia poniewaz przynosi emocje zafiksowane w przeszlosci. Wiec czesto uciekam na skroty I mowie I LOVE YA. Bo to s£owo nie jest obleczone rzadnymi negatywnymi emocjami. Prosze zauwazyc – znaczenie slowa jest takie samo – ale brzmienie glosek I wspolglosek wywoluje drgania w pamieci podswiadomosci. I takz zyja tysiace slow w naszych g£owach. Sprobujcie je zidentyfikowac w potoku slow, sluchajac jednoczesnie swoich odczuc, ktore sa przez nie wywolywane. Ja moge wrzucic jeszcze pare slow do wlasnej listy, ktore poprzez samo-analize odkrylam,np. jest to s£owo Bog – bardzo mnie irytuje a takze wydaje mi sie “przejedzone”. Szczegolnie Pan Bog. Jaki Pan – zwyk£ mawiac moj ojciec? Angielskie s£owo God brzmi juz inaczej, bardziej dostojniej, jednak I tak sie z nim nie utozsamiam. Ostatni przyklad – nikogo nie zaskoczy – tata, tatus. Bezposrenie polaczenia do numeru DDA. Jednak Daddy nie przynosi zadnych negatywizmow, a nawet wydaja mi sie slodkie.

Czytalam kiedys chyba w Newsweek-u wywiad ze znana lingwistka (oczywiscie imienia/nazwiska nie pamietam), ktora wypowiadala sie jak obcy jezyk moze przyczynic sie do budowy nowej tozsamosci. A to dlatego, ze wychowujac sie w danym jezyku, ktore zawieraja slowa, dzwieki, tony, laczymy je z wychowaniem I konkretnymi wydarzeniami. To tak jak slyszymy muzyke I zaraz mamy z nia zwiazane wspolnienia, lub smaki, ktore przynosza nam na mysl dziecinstwo. I tak kiedy zyje sie dlugo w jezyku, w ktorym sie nie wychowalo, to tak jakby nalozyc nowa koszule na stara. I tak sie czuje – jakbym zalozyla nowa koszule. Moje nowe zycie zaczelo sie w momencie emigracji, zalozylam nowy jezyk, nowa kulture I to sprawilo ze I ja sie inaczej poczulam. A takze uksztaltowalo to moja nowa forme. Nota bene jezeli ktos zapyta – moim zdaniem ta koszula lepiej na mnie lezy. Na przyklad kiedy jestem w Polsce czuje ucisk tej starej, jakbym przeniosla sie do przeszlosci. Sposob mowienia zostal tam taki sam, a ja juz nie ta sama.

Ale idzmy dalej….


S£owo naszych pierwszych opiekunow ksztaltuje czesto nasze postawy. Dziecko, kiedy jest male, odnosi wszystko do siebie. Ciagle zadaje sobie podswiadomie pytanie – jak to sie ma do mnie? Kim jestem? W ten sposob formuluje swoje preferencje, spojrzenie na swiat I swoje JA. Na przyklad w Irlandii (jak pewnie nie tylko) ciezko spotkac kogos kto nie jest zainteresowany football-em. Cale rodziny pokoleniami uwielbiaja ten sport. Dlaczego? Kiedy rodzice mowia o pilce noznej I sie nia ekscytuja dziecko naturalnie przejmuje te zainteresowanie w nawiazaniu do siebie. Wowczas odnosi pilke nozna I siebie do jednego cetrum. Rodzice sie ciesza a dziecko zyskuje wiecej czasu do spedzania z rodzicami. A wiemy, ze to co dziecko pragnie najbardziej to zainteresowania I czasu od najwazniejszych ludzi w jego centrum. Albo nastepny przyklad z Lacana – slowa rodzica – “ah, moja corka nie lubi sukienek, woli nosic sie jak chlopak” powoduje juz pewna transgresje w umysle dziecka I moze sie to stac mocnym mitem w jego umysle, ktore bedzie nieswiadomie nosic przez nastepne lata.  Niektore mity rozpoznalam sama – na przyklad wmowiono mi ze jestem debilem matematycznym. Pamietam s£owa, ktore wgryzaly sie w moj mozg od nauczycieli I od matki; jest s£aba, powinna isc do zawodowki. I wierzcie mi lub nie, ale pomimo udowodnienia w liceum I na maturze sobie i innym, ze jest odwrotnie, nadal zdarza mi sie umsknac I zadzialac na tym micie. Pare lat  temu przed studiami, zrobilam Diploma in Management study. Byl to swoisty test jak radze sobie z jezykiem. I tak byl tam przedmiot introduction to financials. Bylam nie tylko przerazona ze to matematyka, to jeszcze ze dodatkowo w innym jezyku. Odrazu odezwal sie we mnie ten program – debil matematyczny. Sabotaz w£asny. I poddalam sie temu nieswiadomie. Jednam mam takze drugi mechanizm – na szczescie. Nigdy nie marnuje drugiej szansy. Znowu – tak jak w przeszlosci  - dopinguja mnie kleski. I zaliczylam przy poprawce.


Teraz przejdzmy to mojej ulubionej czesci Lacanowskiego zagadnienia na temat slowa – tzw. empty speech/common speech. Mowilam o tym juz wiele razy, zanim moja szkola juz poraz wtory oswiecila mnie w nazewnictwie pewnych zjawisk. Lacan uwazal, ze podmiot kiedy mowi, tak naprawde nie jest swiadomy tego co mowi (I ja sie z nim zgadzam). Generalnie jest to powtarzanie utartych schematow nabytych przez rodzicow i proces socjalizacji. Czesto jest to wynikiem ukrywania nawet przed samym soba odczuc, ktore nie sa akceptowane w spoleczenstwie, albo utrzymywanie swojego dobrego wizerunku. A na pewno jest to brak ponownego zaanalizowania, pomyslenia, researchu, ktore by ten schemat zblizyl do realiow. I tak, Lacan podaje przyklad zdania, ktore I ja czesto spotykam od swoich kolezanek – wieeeec spotykasz sie z kims? Lacan zastanawia sie, czy jest to wynik czystej ciekawosci czy proby dopasowania do swojej ramki w umysle? Czyli, jezeli powiem nie, wowczas – z tego co ja odczuwam  - osoba poczuje sie lepiej ze niby jej sie udalo, a mi niby nie? Takie poczucie “lepszej”? A moze jest to strach, ze jako singielka, moge wydawac sie bardziej atrakcyjna do zdobycia niz ona (w mysl ze to gonic kroliczka….) ? Albo jeszcze inaczej, podswiadoma zazdrosc, ktora choc na powierzchni irracjonalna, wcale nie musi taka byc podswiadomie – ludzie czesto sa w zwiazku tylko z powodu spolecznej gloryfikacji takiego stanu rzeczy I strachu przed samotnoscia – a ja wydaje sie  kompletnie pod to nie dzialac. 

Przypomina mi to niedawne slowne wydarzenie, z kolezanka ze studiow, ktora jest doskonalym przykladem programu. Dziewczyna podjela kroki takie same jak jej matka, I dwie siostry, a takze tendencje jej ojczyzny, czyli dla niej zycie oznacza tylko jedno – rodzina. Co mnie nie dziwi – statystyki pokazuja, ze to jest najwyzsza wartosc w Polsce. Reszta jest nazywana egoistami ( oczywiscie generalizuje). I tak kolezanka wyrazila zdanie, ze ja nie zyje, tylko ucze sie na temat zycia z ksiazek – czyli jestem odgrodzona od tego co zowie sie zyciem, bo – no coz – jakos nie mam dzieci I meza. A przeciez wszyscy tak robia, wiec to jest zycie. Zrezygnowalam z tlumaczenia kobiecie, ze zyje bardziej niz ona, bo najpierw przyszly obserwacje zycia, a potem weryfikacja ksiazkowa, ktora poparla lub nie poparla moje spostrzezenia. Nie tlumaczylam jej takze uczucia naturalnej sklonnosci do wscibiania nosa w najciezsze problemy ludzi, za ich oczywiscie zgoda, a takze swoje doswiadczenia zyciowe, ktore przyszyly za wczesnie ale za to mnie duzo nauczyly. Czy musze przezyc ciaze by wiedziec jakie to ciezkie I co sie dzieje z cialem? Nie, wystarczylo tabuny kolezanek, ktore chetnie sie ze mna dzielily swoimi odczuciami a takze chetnie pokazywaly mi swoje rozstepy. Tak, Moi Drodzy – nic co ludzkie nie jest mi obce a takze mnie to nie przeraza. Trzeba byc emocjonalnie sztywnym by nie czytac z obserwacji. Wiec, czesto w rozmowie z kolezanka nazywam ja pociesznie Mamuska, a ona mnie Singielka. Ostanio napisala mi w smsie czy wiem, ze w slowie SINGIELKA miesci sie slowo SIN (grzech). Bardzo ciekawe spostrzezenie – pomyslalam sobie. Slowo jako nosnik stereotypow – pieknie sie koduje w glowach na odpowiednim gruncie. Jednak po jakims czasie zauwazylam cos jeszcze – wystarczy poszezyc spektrum – jest tam slowo SING (spiewac). “Za tymi samymi kratami, jeden widzi kaluze a drugi gwiazdy” – tekst momentalnie wyskoczyl z mojej glowy:) Moge sobie analizowac czemu kolezanka zauwazyla tylko SIN biorac pod uwage jej program zyciowy. Bo wiecie, ja osobiscie uwielbiam spiewac :)

Empty speech natomast jest wynikiem wymiany pewnych zdan dla polepszenia samopoczucia drugiej osoby, jednak generalnie mijajacy sie z prawdziwymi odczuciami. I tak  - wygladasz swietnie w tej sukience – wcale nie musi oznaczac, ze naprawde w niej sie swietnie wyglada. Moja wyzej wymieniona bohaterka Mamuska nawet wymaga od bliskich osoba takiego empty speech. Wymaga tego takze ode mnie – no ale niestety nie moge jej tego dac. Kiedy urodzilo sie jej pierwsze dziecko, nasza kolezanka zaszczebiotala – urodzilo sie najpiekniejsze dziecko na swiecie!. Ja, zwyczajnie pogratulowalam synka, ciesze sie sie z jej szczescia – bo dziecko jak dziecko, czy musze odgrywac szopke, ze jest jakies nadzwyczajne? Jednak dla ludzi z niskim poczuciem wartosci takie slowa uniesienia dzialaja jak plaster miodu – taka zaleznosc o ktorej wspominal moj ulubiony De Mello. Empty speech zawiera pewna przesade ktora unosi ego drugiej osoby w odmety slodyczy. A ja nie lubie slodyczy. Pewnie dlatego tak bardzo lubie dr. Housa :)

Oczywiscie prosze nie zrozumiec zle – wyjasnie na wszelki wypadek, gdyby ktos sie zastanawial – nie mowie tu by zapominac o dobrym wychowaniu albo zeby w ogole nie mowic sobie milych slow. Jednak czesto sa one wypowiadane z powodow kompletnie nieprawdziwych albo w momentach kompletnie niepotrzebnych. Empty speech - czyli slodzenie bez powodu - jest jakby niepotrzebnym tworem dla ludzi ze zdrowym poczuciem wartosci I balansu w zyciu, ale bardzo potrzebnym dla tych co sa na wiecznym “glodzie”. To sie takze tyczy altruizmu, o ktorym nie omieszkam sie z Wami podzielic po moim projekcie.

Chociaz przyklad empty speech moze byc jasno uzywany na terapii – na przyklad – osoba z kompleksami, ktora czuje sie brzydka bedzie potrzebowala zapewnienia, ze tak nie jest. Nie jestes brzydka – powie terapeuta. Jednak roznice w tym widze taka, ze to jest dla mnie prawda sama w sobie. I jak ktos terapeuta to i tez to rozumie. Glebiej drazacc temat, nie ma brzydkich ludzi, sa tylko albo zaniedbani, albo sa poddani pod schematy ludzkiej percepcji, ktora rzadzi sie wlasnymi prawami. I tak osoba z twarza dziecka, malym noskiem I duzymi ustami bedzie widziana przez wiekszosc jako pieknosc w wiekszym stopniu niz osoba ktora ma duzy nos I male usta. Odczyt proporcji. Ale na tym dziala powszechnosc – a osoba, ktora widzi wiecej I rozumie mechanizmy nie bedzie tak £atwo ciagnieta za nos przez biologie. Dlatego zawsze sie zastanawialam – co te kobiety widza w Brad-zie Pitt-cie?? Jest dla mnie tak typowy, ze az nudny hahaha A praca nad swoimi kompleksami wychodzi z wewnatrz przede wszystkim. Jednak do tego potrzeba determinacji, sily I czasu – a wiadomo, jest to towar deficytowy w populacji ludzkiej.  

A na koniec – tak od czapy – chcialam podzielic sie z Wami moim nowym tatuazem. Tym razem chcialam aby zawieral wlasnie s£owa z waznym dla mnie nosnikiem. Aby przypominal mi o tym, ze jestem Wojownikiem, ktory jezeli zginie to tylko w walce.

LUCTOR ET EMERGO – I struggle and emerge!

środa, 9 lutego 2011

Update

No wiec zebralam 50 irishow! i 23 kwestionariuszy polakow. Potrzebuje jeszcze 25 osob. Wiec mozna zabawic sie w prywatna statystyke i zarzucic hipoteze, ze roznica pomiedzy Polska a Irlandia w zachowaniach pro - spolecznych, chocby glupia ankieta, wynosi polowe. Jednak i tak jestem mile zaskoczona, ze 23 kwestionariusze jednak zostaly wypelnione, 15 minut, dla osoby obcej zostalo poswiecone. To niesamowite takze, jak to odczuwam, bo jak mowilam, jestem pod wlasna ciagla obserwacja i swiadomoscia. Dostalam wiele ankiet od osob obcych, kolezanek kolegow, kolegow kolegow itd. Za kazdym razem jak dostawalam taki email od polaka, ktorego na oczy nie widzialam, wybuchal we mnie wulkan radosci. I czulam sie dumna. Tak, dumna. Widze, jak bardzo dotknelo mnie dorastanie w naszym kraju, bo czesto mialam £zy w oczach. Tak! £zy po dostaniu od obcego polaka ankiety!!!!  Odrazu widze co w sobie nosze...Odrazu rozpoznaje jak to wszystko zakodowalam.

Bo od irishow nie ma zaskoczen, osobiscie przewaznie spotykam sie z zywa reakcja do jakielkolwiek pomocy. Ale Polska zawsze mnie bolala, reakcje, nawet ton glosu, ta maniera, ktora wydaje mi sie agresywna. Tak jak opisywalam wczesniej, nigdy nie czulam sie tam u siebie i obwinialam sie przez dlugi czas, ze to ja musze byc zwichnieta mocno. Jednak po emigracji od pierwszego dnia poczulam sie wolna w spoleczenstwie irlandzkim, moglam byc kim chce i jaka chce i juz nie musialam walczyc o nic. Odlozylam swoja tarcze i miecz. Choc zadziornosc i sarkazm pozostal :) Wiec kazda ankieta od polaka, ktorego w ogole nie znam sprawial, ze mialam ochote leciec do Polski, odnalezc osobe i powiedziec jak taka mala rzecz made my day. Pogratulowac otwartosci nawet na taka mala rzecz, jednak dla mnie bardzo wazna, bo musze miec razem 100 osob. A takze podziekowac, bo wlasnie dzieki takim ludziom zawsze mam sile, chce i jestem otwarta na to by czlowiek - polak mnie zaskoczyl. Zawsze mam nadzieje.

Oczywiscie nie bylo tylko tak rozowo. Znowu, statystycznie odpowiedz polaka to NIE MAM CZASU. Ja bardzo gleboko wierce w s£owach i dla mnie taki tekst jest bardziej niz frustrujacy. Kiedys o tym rozmyslalam. Pamietam, ze byl czas, ze wiekszosc kolezanek porodzila dzieci no i ...zniknely z mapy mojego zycia. Co dla mnie bylo niezrozumiale - nawet 2 minuty na to by zadzwonic, napisac smsa?? Oczywiscie, ze hormony zalewaja, nie pamieta sie o niczym, tylko te dziecko... ale widzicie... dziwne ze w Irlandii jakos pamietaja. Bo chodzi o to jakie ktos ma priorytety. Jezeli priorytetem jest tylko dojsc do momentu kiedy ma sie rodzine i reszta sie nie liczy, to normalne, ze mozg nie bedzie sie spinal by zorganizowac nawet 2 min na jakis sms do ludzi. Tak naprawde chodzi o to, ze sie zapomina, a nie ze sie nie ma czasu. Wracajac do przykladu ankiet, wielu ludzi mieli weekend by to wypelnic. Ale w poniedzialek slyszalam, ze nie mieli czasu. Ale wiem, ze w ich mozgu nie pojawilo sie to na liscie waznej sprawy, bo to przeciez ktos obcy (tzw. out-group) etc, natomiast wszystko inne bylo na tej liscie wlacznie z ogladaniem TV. Odrazu przypomina mi sie moj kurs Time Management. Teacher t£umaczy£, ze ludzie nie zdaja sobie sprawy z tego ile maja czasu, ktore wypelniaja rzeczy kompletnie niewaznymi, czy jakims plotkowaniem, czy patrzeniem sie w sufit. A takze brakiem organizacji w malych rzeczach, chocby email box. To sie dzieje samo czyli brak swiadomosci. Dla mnie logicznie niewyobrazalne bylo stwierdzenie NIE MAM CZASU, kiedy czas w ktorym nie spimy trwa ok 12 godzin (zalezy od lifestyle:), a ankieta trwa 15 min. Na myslacy rozum.... Znowu empty speech - takie rzucenie - NIE MAM CZASU. Juz wole uslyszec - Sluchaj, nie chce wypelniac tej ankiety, nie chce mi sie, albo nie chce Tobie wypelnic - aby tylko bylo to cos logicznego, wynikajace z odczucia tej osoby i by bylo prawdziwe. I ja to docenie. No ale ja jestem przekrecona - jak zwykle o za duzo prosze. No ale - traktuj ludzi nie tym, kim sa, ale kim moga sie stac - jak mowi przyslowie ;)

Na do uslyszenia chce zakonczyc utworem, ktory rozrywa moje tkanki. Kiedy wysokie tony siegaja swojego apogeum, czuje jak energia wwierca mi sie prosto w serce i mam wrazenie, ze zaraz wybuchne tysiacami gwiazd.... i wroce do domu called Universe.... Posluchajcie. Nie zapomnijcie zamknac oczy...

czwartek, 3 lutego 2011

Praca licencjacka - ciag dalszy.

No wiec w ciagu tygodnia zebralam 20 kwestionariuszy od irishow i ...5 od polakow wraz z narzekaniem od tych co jeszcze sa w trakcie, ze ankieta jest dluga (20 minut wypelnienia!) a oni nie maja czasu lub ze zapomnieli, bo mieli urwanie glowy z praca, zyciem,kolo im sie urwalo, lub zab ich bolal.  Dziwne, ze irlandczycy jakos wykazywali sie innym podejsciem, a najlepsze jest to, ze nawet z tymi, z ktorymi sie tylko grzecznie tolerujemy, a nie specjalnie przyjaznimy oddali mi ankiety po 20 minutach!!! Moze chcieli mnie sie pozbyc?hehehe  Nie dziwie sie, ze wracajac do mojego researchu Polska plasuje sie na 26 miejscu jezeli chodzi o Human Orientation, a Irlandia na ...3. Jednak moj Aniol istnieje, i choc wiatry wieja, to chociaz w pro - spolecznym kraju. Ile ja musze sie prosic polakow, ile przypominac. Pewnie dlatego tak mi padlo na glowe by byc samo wystarczalna jak tylko moge, bo ile mozna tluc glowa o sciane....
Wiec jezeli ktokolwiek bedzie mi wmawial, ze wszedzie ludzie sa tacy sami a tendencje nie istnieja w poszczegolnych krajach (czyli charakter narodowy) to wybaczcie ale zamierzam obrzucic go smiechem takim, ze kon by sie nie powstydzil. Badz co badz - moje hipotezy udowadniaja sie same nawet z glupim wypelnieniem ankiety, wiec znowu - moj temat - strzal w dziesiatke, bedzie co pisac! No i oczywiscie nie omieszkam sie tym podzielic.
Milego weekendu Moi Drodzy.