"Kiedy ulepszysz teraźniejszość,

wszystko co po niej nastąpi

również stanie się lepsze. "


Paulo Coelho



poniedziałek, 26 października 2009

Wlasciwie co znaczy miec nielatwe dziecinstwo?

„Nikt mnie nie bil, seksualnie nie wykorzystywal, no, byl alkohol, a mama miala depresje, ale to przeciez nic takiego, zycie po prostu” (...) John Bradshaw, autor ksiazek o potencjale trudnego dziecinstwa (m.in Powrot do wewnetrznego domu”, „Tworcza moc milosci”) uogolnia je w haslo „Nie bylo tak zle, byl dach nad glowa”. „Uwierzcie mi naprawde bylo zle” – pisze w „Powrocie do wewnetrznego domu” – Zadano nam duchowa rane. To, ze rodzice nie pozwalali nam byc soba, bylo najgorsza krzywda, jaka mogla nas spotkac. Jestem pewien, ze gdy mowiliscie cos w gniewie, ostrzegano was – nie waz sie wiecej podnosic glosu. Nie bylo w porzadku sie gniewac, odczuwac lek, smutek, a nawet radosc. Nie bylo w porzadku dotykac sromu lub penisa, nawet jezeli bardzo to intrygowalo. Nie w porzadku bylo nie lubic ksiedza; myslec to co mysleliscie, chciec tego, czego chcieliscie, czuc to co czuliscie, lub wyobrazac sobie to, co sobie wyobrazaliscie. Niekiedy bylo nie w porzadku widziec to, coscie widzieli lub wachac to, coscie wachali. Nie bylo w porzadku byc soba! (...)

„Po czym poznac, ze nasza indywidualnosc i wyjatkowosc nie byly szanowane? Skrzywdzone wewnetrzne dziecko w nas zatruwa dorosle zycie napadami zlego humoru, dasami, nieufnoscia, przeczuleniem, sklonnoscia do nalogow i zachowan kompulsywnych, toksycznym rodzicielstwem, napietymi, niszczacymi stosunkami z ludzmi, nadmierna uprzejmoscia i posluszenstwem, niezdolnoscia do nawiazywania bliskich relacji. (...)”.

Pod bolem jest zawsze milosc – dodaje terapeutka – Jesli nie dotykamy bolu, wtedy pozostajemy jak zamrozeni, poniewaz jednoczesnie odcinamy sie od wszystkich uczuc, takze od milosci I wdziecznosci. Jesli odwazymy sie zmierzyc z bolem, wtedy rusza fala. Ku wlasnemu zdumieniu mozemy nagle poczuc milosc do ojca, ktory bil, do matki, ktora upokarzala. Bylam swiadkiem, jak ludzie nie mogli w to uwierzyc, a przeciez to czuli. To jest pierwszy krok do przyjecia swojego losu, a pozniej – co rzadko sie zdarza ale jednak – wdziecznosci za swoj los. Zaczyna sie od uznania, ze w kazdym doswiadczeniu tkwi sila. (..)”

“Dzieci z takich rodzin sa samodzielne, niezalezne, odpowiedzialne, latwo koncentruja sie na zadaniu, nawet w trudnych sytuacjach, poniewaz nauczyly sie funkcjonowac w stresie. A wiec potenjcal istnieje. Z drugiej strony takie dzieci sa obciazone bolem, lekiem I nadmiarowa odpowiedzialnoscia za caly swiat, I oczywiscie lepiej by bylo, gdyby nie musialy przechodzic przez pieklo uzaleznienia rodzicow. Jesli jednak jako dorosli uporaja sie z tym dziedzictwem, odzyskaja spokoj I rownowage, I mnostwo sily. (..)

“Wsrod psychologow pracujacych z ludzmi sa I tacy, ktorzy gratuluja, gdy slysza o krzywdach doznanych w dziecinstwie. Gratulacje szokuja. Ale tez intryguja, bo to calkiem inne spojrzenie. (..)

Lipiec no. 7 Zwierciadlo.

Tak duzo jest mnie w tym artykule. Tak duzo Doroslych Dzieci.

Zaczynamy analize artykulu. Pierwsza rzecz; slowa, ktore slysze jak grajaca katarynka – Kazdy mial jakies problemy w dziecinstwie, lub, nikt nie mial idealnego dziecinstwa, myslisz, ze tylko Ty mialas zle?
Jak juz wspominalam tysiace razy - moje podejscie do powtarzajacych sie slow w tym samym szyku zdania i w tych samych doslownie slowach przez wielu ludzi jest juz bardzo podejrzane. Podejrzewam programowanie, brak swiadomosci wypowiadanych slow a w szczegolnosci brak jakiegokolwiek zatrzymania w biegu codziennosci i probie zrozumienia dlaczego tak wlasnie mysle? Albo dlaczego tak te slowa wypowiadam? Przyklady; Jestes psychologiem to powinnas to i tamto (slychac od ludzi, ktorzy nawet nie wiedza jaka jest roznica pomiedzy psychologiem a psychoterapeuta), a juz na pewno nie miec pokreconego zycia. Lub ahaa, jestes z Warszawy to jestes taka i siaka (szczegolnie od tych ktorzy tam sie nie urodzili i nie widza nic procz slowa STOLICA). Wiele takowych programow wcisnietych do glowy poprzez kulture, media, nacisk spoleczny. Wiec kiedy opowiadam o swoim dziecinstwie i slysze, ze nikt nie mial idealnego dziecinstwa, automatycznie czuje sie gorzej. Dlaczego? Bo nawet teraz, w doroslym zyciu, ktos zabiera mi prawo do mojego cierpienia, do moich lez. To glupota plakac bo kazdy mial cos tam w dziecinstwie – tak to dziecko we mnie slyszy. W slynnym serialy Ally Mcbeal jest ciekawa scena. Na pytanie Co sprawia, ze Twoje cierpienie jest wieksze niz kogokolwiek innego? Ally odpowiada - Jest moje.


To wlasnie moje cierpienie jest najbardziej odczuwane I naprawde nie pociesza mnie fakt, ze ktos tam takze mial ciezko. Dalczego ma mi to polepszyc humor? Albo dlaczego mam umniejszyc w ten sposob cos, co zostalo zniszczone w tak brutalny sposob na samym poczatku zycia? Mamy prawo do bolu i do odczucia go jakby byl pepkiem swiata. Bo jest on pepkiem naszego swiata, dopoki nie przekroczymy bram swiadomosci, dopoki go konstruktywnie nie wyplaczemy, wykrzyczemy a potem utulimy. Mam prawo czuc sie z tym zle.

Nastepna rzecz “To, ze rodzice nie pozwalali nam byc soba, bylo najgorsza krzywda, jaka mogla nas spotkac. Jestem pewien, ze gdy mowiliscie cos w gniewie, ostrzegano was – nie waz sie wiecej podnosic glosu.”
Wiecie, ze mi to ludzie do tej pory mowia? Nie podnos glosu, dlaczego krzyczysz? Niech ktos pierwszy rzuci kamieniem, kto nie podnosi glosu jezeli jest zdenerowowany lub chociazby podekscytowany. Niestety Natura obdarzyla mnie naturalnie wysokim i mocnym glosem, mala ekscytacja czy duzy gniew automatycznie zwieksza moc mojego i tak wysokiego glosu. To akurat odziedziczylam po matce. Jednak takze to ona najbardziej mnie uciszala kiedy chcialam byc uslyszana. A mamy takze i prawo do tego – nie jestesmy wszyscy w stanie skontrolowac sie tak mocno by glos pozostal na poziomie lagodnej pogadanki. U innych to bardziej slychac, u innych nie. Wiec automatycznie czulam sie winna, ze mam taki glos. Winna a jednoczesnie przekornie i tak nie dawalam sie zdusic.



„Nie bylo w porzadku sie gniewac, odczuwac lek, smutek, a nawet radosc.” - generalnie w naszym kraju jest zabronione cokolwiek pokazywac ze swoich emocji, a na pewno mowiac glosno, ze jest sie szczesliwym i zycie jest super spotyka sie z wystawieniem zoltych papierow. Tak jestesmy uczeni w domu – nie placz, nie smiej sie glosno, smierc spontanicznosci. Ale, spojrzmy poprzez lzy, otworzmy oczy a dojrzymy tecze....

Pod wszystkim ciezkimi przezyciami kryje sie potencjal do milosci, czekajacy powiewu, odkrycia, a przede wszystki odwagi by przejsc droge do miejsca w ktorym radosne uczucie zostalo zakleszczone.
“Jesli odwazymy sie zmierzyc z bolem, wtedy rusza fala.” – tak wlasnie bylo. Fala wlewa sie do gradla, do nozdrzy, nie mozesz oddychac, odczuwasz spazmy I konwulsje wlasnych neuronow, ktore ja szalone wysylaja sygnaly elektryczne raniac bolesnie nasze jestestwo. Sygnal drazy Cie I drazy, trwa to dluzszy czas, az w koncu dociera do ciemnego miejsca w zakamarkach duszy, gdzie skulone dziecko tylko czeka by dorosnac I poczuc bukiet wszelkich pozytywnych emocji. Chcemy kochac, chcemy sie smiac. Iskra czeka na rozniecienie.

Wdziecznosc za wlasny los – odczuwam ja wiecej niz mniej - szala jest zdecydowanie na plus. Podejrzewam, ze jest to wypadkowa wielu warunkow – dojrzalam, dziecinstwo pozostalo daleko w tyle. Moja rodzina oddaje mi teraz duzo pozytywnej energi, czuje sie przez nich kochana. A kiedys byla wielka pustka. A takze zyje w srodowisku spolecznym gdzie podejscie do drugiego czlowieka z reguly jest otwarte, pomocne I optymistyczne. To wszystko bylo odkupione ciezka praca ukladania precyzyjnie klockow wlasnego zycia jak takze - usmiechem Wszechswiata, ktory niewatpliwie w koncu mrugnal do mnie radosnie. I ja odmrugnelam, bylam gotowa na ten znak, szukalam I czekalam uwaznie aby go nie utracic. I nie raz bolalo. Ale teraz jestem wdzieczna, bo kwiatki rosna I sie kwieca na tym nawozie.

“Wsrod psychologow pracujacych z ludzmi sa I tacy, ktorzy gratuluja, gdy slysza o krzywdach doznanych w dziecinstwie. Gratulacje szokuja.”

Gratuluje sobie, ze przetrwalam I ciagle ide do przodu. Gratuluje wlasnej psychice, ze zostala tak stworzona by sie nie zalamac calkowicie, a tu wyboru przy urodzeniu nie mialam. Gratuluje Wam Dorosle Dzieci I tym co nosza w sobie cierpienia z roznych powodow, ze odkryliscie kim jestescie I zaczeliscie zmudna droge przez ciernie. Gratuluje, ze WIDZICIE wiecej, a to jest ciezki krzyz jednak dumny I jedyny w swoim rodzaju. Gratuluje tym co potrafia to zrozumiec I docenic. Gratuluje tym co upadaja, a potem jednak powstaja I staraja sie przesunac tame negatywow w strone pozytywnej fali. Gratuluje lez I smiechu poprzez te lzy.

Czy teraz jestem bardziej zrozumiana kiedy wypowiadama slowa RADOSNY SMUTEK? Dla “normalnych” jest to nie do pomyslenia. Smutek jest smutny, radosc jest radosna. Ale nie dla mnie, nie dla wielu DDA. Moj smutek, ktory bedzie zawsze odbijal sie echem w moim sercu, pogrywa podwojna melodie, ktora zostala zbudowana na dzwiekach wlasnej pracy. Moj smutek jest radosny i nie zaluje, ze tak jest. Bo jestem wdzieczna bardziej niz inny, bo kocham bardziej niz inni, bo doceniam bardziej niz inni, ale bez cierpienia nie bylo by glebi. Nie pytajcie mnie dlaczego swiat jest tak ulozony, ze cierpienie jest zlozone i to wlasnie ono uczy najwiecej, a szczescie jest prosta chwila, ktora koloruje nam swiat i jest bardzo potrzebna, ale nie uczy az tyle.


Na kongresie pozytywnej psychologii radzono nam jak przesunac szale na pozytywy - kazdego dnia napisz na kartce za co jestes wdzieczna/y w tym dniu. Kazdy smutek porownaj do tej kartki z dopiskiem ALE - wiec dzis jest mi zle, czuje sie samotna, zla, nie mam tego i tamtego etc ALE to minie, dzis wypije slodka czekolade, zadzwonie do psiapsioly/kumpla, obejrzymy sobie film, jestem zdrowa i moge patrzec w blekit nieba. I jestem wdzieczna za te chwile bez wojny, glodu i strachu - bo zawsze moze byc gorzej. Nie wszyscy sa tak LUCKY! Gratulacje!

21 komentarzy:

Dorosly dzieciak pisze...

Nielatwe dziecinstwo to dziecinstwo straconych szans. Straconych z powodu ojca alkoholika i zaborczej matki, ktora nie chciala sluchac. To dziecinstwo gdzie glownym uczuciem byla zlosc. To samotne dziecinstwo, zamkniete, niszczace mnie do dzis. Nie chce zebys mi drogi psychologu gratulowal tej glebi. Inni mieli nielatwe dziecinstwo i sobie poradzili, a ja nie. Nie czuje sie winny.

Izabell pisze...

Pozwol, ze sparafrazuje Twoje slowa;"Nielatwe dziecinstwo to dziecinstwo straconych szans. Straconych z powodu ojca alkoholika i zaborczej matki, ktora nie chciala sluchac. "

Nie latwe dziecinstwo to dziecinstwo ZDUSZONYCH SZANS. ZDUSZONYCH, WYCISNIETYCH z powodu ojca alkoholika i zaborczej matki...

"To dziecinstwo gdzie glownym uczuciem byla zlosc. To samotne dziecinstwo, zamkniete, niszczace mnie do dzis."

Najszczersza prawda - bylo okropnie ALE jestem juz dorosla i moge cos z tym zrobic. Moze sie nie uda.. ale nigdy nie przestane probowac. Nigdy.

"Nie chce zebys mi drogi psychologu gratulowal tej glebi."

Psycholog gratuluje potencjalu, ktorego nie widzisz jeszcze, nie doceniasz bo boli. I ma prawo, jak najbardziej, w koncu to trauma. Ale potencjal rozumienia i wzrostu tam jest tam jest. Zduszony, zamrozony, ale jest.

"Inni mieli nielatwe dziecinstwo i sobie poradzili, a ja nie. Nie czuje sie winny."

Inni sobie poradzili. Ty JESZCZE nie. Nadal zyjesz, nadal sa dni do prob. Od Ciebie zalezy czy sie poddasz. Nie zrozum mnie zle, ja wiem jak jest ciezko...

Nie musisz czuc sie winny. To Twoj wybor... wybor Twojego braku wiary.. Do ktorego masz absolutne prawo.

agata pisze...

Nic to, mi też nie pozwalają się żalić, ludzie nie chcą tego słuchać nie wiedzą jak zareagować. Nikt nam niczego nie odbiera, ale broni się przed pewnym rodzajem energii na której wtedy nadajemy.
Pozdr

Izabell pisze...

Dokladnie... szkoda, ze takze rodzice wowczas kiedy potrzebowalismy sie wyzalic odwracali sie plecami.. w koncu to oni nas stworzyli.
Pozdrawiam

Marcin pisze...

Ja również Tobie gratuluję :)

Izabell pisze...

hehe Dzieki :)

Anonimowy pisze...

Gratulacje Izabell:)

El Venike ziemski gośc pisze...

To nie tak, że odwracali się plecami, oni też cierpieli zwłaszcza matka w takim domu cierpiała , niewyspania, zmęczona, to jej świat się walił na łeb i szyję jej "ukochany" ją dręczył i nie kochał. Czasem już się nie ma sił tłumaczyć dziecku tego wszystkiego. Pomyśl o swoim złym samopoczuciu, co ci się wtedy chce komu tłumaczyć nawet jak powinnaś to zrobić?
Zazwyczaj trzeba to sobie już samej wytłumaczyć, przemyśleć, czemu ze mną nie rozmawiali i porozmawiać ze sobą, zostawić, a nawet zapomnieć. Kto wie może to nam się tylko śniło ....
Pozdrawiam

Daga_algiz pisze...

Co cię nie zabiło, wzmacnia cię :)
Pozdrowionaka

Izabell pisze...

Wybacz - ja jako dorosla rozumiem co piszesz, ale dziecko we mnie nie rozumie i to odnosilo sie do dziecka - tak wlasnie czulo, ze matka odwracala sie plecami. bo tak poniekad bylo - a powody tego to teraz jako dorosla moge zrozumiec. ale co z tego jak dziecko krzyczy swoje?

poza tym jak to "zwłaszcza matka w takim domu cierpiała , niewyspania, zmęczona, to jej świat się walił na łeb i szyję jej "ukochany" ją dręczył i nie kochał."? a dziecku to zawalilo sie ZYCIE. nie ukochany, nie swiat dorosly tylko cale zycie, psychika jest juz przekrecona i tylko trzeba miec szczescie i wytrwalosc by sie wygrzebac. Moja matka nie kochala ojca od wielu lat a byla tylko z powodu wiary, ze ojciec ma byc, rodzina w komplecie, oraz z powodu strachu i braku perspektyw. Troche za romantycznie to opisane - "ukochany", to nie byla milosc, to byla choroba. Po drugie wybacz - moja matka urodzila brata i juz wtedy ojciec pil i meczyl, wiec po co urodzila mnie i siostre? z glupoty! zapraszam do mojego pierwotnego bloga - tam sa opisane te dzieje.

dla dziecka nie ma wytlumaczenia ze matka cierpi, placze itd. to dziecko ma dopiero co dojrzewajaca psychike, jak ja jako dziecko mam to zrozumiec?? teraz jako dorosla widze, ze jakos inne matki w okol byly na tyle silne ze odchodzily od mezow, lub myslaly wczesniej by zachowac niezaleznosc, a nie zawierzac swoje zycie do konca.

Rola mojego doroslego we mnie jest zrozumienie motywow, ale jako dziecko rodzic nie chcial sluchac, to bolalo i nadal broni i mamy do tego prawo. troche zabrzmiales jak tekst a artykulu - czy to ze matka cierpiala ma zmniejszyc moj bol? dlaczego mam placic za jej brak sily? sa odpowiedzialni ale takze sa ofiarami. nie ma tlumaczenia calkowitego ze byli tacy biedni - jakby nie mieli mozgow, ale takze rozumiem motywy.


ale jestem silniejsza :)
pozdrawiam

Daga_algiz pisze...

Ach te matki..., sama nią jestem i, co ciekawe złapałam się na wielu wielu błędach. Człowiek czasem, nie wie jak postąpić, ma swoje obawy, boi się jakiejś wewnętrznej presji, być może twoja mama, tak jak ty dziś słuchała swojego "skaleczonego" i nie całkiem zdrowego dziecka? I tak to jest, jak dzieci rodzą dzieci i nikt tak na dobrą sprawę nie jest dorosłym? A tak na marginesie chyba najtrudniej pogodzić się z tym, że my mieliśmy matkę "głupszą" od innych matek. Widzisz Izabell moja mama umarła dnia pewnego, jutro minie 4 lata i po raz pierwszy od 3 lat mam odwagę pojechać 400 km na jej grób. Może się wydawać, że ludzie obok nas są po prostu głupi, ale nie są. Są wygłupieni. Piszesz że matka wiedziała... i co z tego, czy to oznacza że miała tego świadomość? Co innego wiedzieć, a co innego móc. Czy jesteśmy ofiarami? A jakże, jesteśmy zawsze będziemy bez względu na dzieciństwo, jak nie takich to innych okoliczności, potem może straszna choroba, wypadek, mąż nie taki itd. . Niestety ten świat to nie jest niebo. Bunt, złość , hmm, zobaczysz ile ci z tego zostanie jak sama odważysz się być matką i żoną i nawet jak będziesz wszystko robiła idealnie inaczej lepiej , to sama zobaczysz jak to będzie i co potem ...się stanie( ja już wiem) Oczywiście zawsze można zwalić ten ból i jakieś "nie udało mi się .." na matkę, bo to przez nią, babkę, prababkę i na praprababkę i tak cofać się aż ..., dokąd ? Wiem, to boli strasznie, mnie też boli. Uwierz te kobiety naprawdę kochały tych facetów i pomimo, że to chore i zupełnie nieromantyczne, to nic się nie da na to poradzić. Dziś twoja matka jeszcze żyje, ale co potem jak umrą wszyscy winowajcy? Nasze wewnętrzne dziecko zawsze ma tylko nas, my jesteśmy ich matką i ojcem.
Pozdrawiam serdecznie

Izabell pisze...

Witaj :)

caly czas mam wrazenie, ze odbierasz DDA prawo do smutku, cierpienia i bolu poprzez tlumaczenie rodzicow. od misiecy pisze na blogu - to nie jest dobre.
Bylo zle - i to jest falt.

Zdaje mi sie takze, ze chyba nie doczytalas moich slow:) ja nie slucham juz swojego skaleczonego dziecka. Moja mama i ja tworzymy teraz zupelnie inna relacje, ja dorosla wybaczylam jej tchorzostwo i brak myslenia bo wiem skad sie to wszystko wzielo. jestesmy rodzina, mowimy sobie ze sie kochamy, ja juz przekroczylam swoj bol. Studiuje czlowieka odkad bylam nastolatka, wiem troche, ze sytuacja moze nami zawladnac, ale widzisz to ja nadal nie usprawiedliwa i do tego DDA maja prawo. mamy prawo do cierpienia, do wykrzyczenia glupoty i braku odpowiedzialnosci. nie mozemy calkowicie odbierac im to co kazdy czlowiek jest zobowiazany kiedy przywoluje druga istote na ten swiat.

mozesz mi wytmulaczyyc jaka jest roznica pomiedzy glupota i wyglupieniem? bo nie rozumiem....

ja wiem jaka jest roznica pomiedzy wiedziec a byc swiadomym. dlatego uzylam wiedziec, bo ona wiedziala, a ze byla slaba, bala sie, nie myslala wczesniej tylko rodzila co dla mnie jest glupota - wybacz- moja mama myslala ze w wieku 40 lat niemozna zajsc w ciaze. to jest glupota.

nie mam zamiaru prawic jej kwiatkow bo tak jest poprawnie politycznie. takie sa fakty, tak czuje jako dziecko i mam do tego calkowite prawo. to jest bardzo dobre bo akceptuje te uczucia. to mnie uwolnilo do doroslego i rozumiem jak bylo i co bylo powodem ale moj dorosly to przeszedl poprzez prawo to mocnych emocji.

Znowu - slowa jak bedziesz matka czy zona.. niezgodze sie, ze matki ich kochaly. Moja matka sama mowila, ze juz po bracie nic nie czula. w tamtych czasach rozwod byla czyms nagannym, szczegolnie kiedy bylo sie calkowicie zaleznym od faceta. a moja mama byla finansowo. nic nie miala. wiec nie zgodze sie z tym ze je kochaly. obserwujac swiat dokola - wiekszosc nie kocha tylko sie boi lub sie przyzwyczailo. to nie milosci. zbyt bajowe stwierdzenie.

wiesz, wielu ludzi mowilo mi zobaczysz jak dorosniesz, jak bedziesz w tym wieku, jak sie usamodzielnisz, bedziesz myslec tak i tak, bedziesz czuc tak i tak, jak bedziesz matka czy zona.
udowodnilam swoim zyciem, ze wcale nie. sa ludzie ktorzy przelamuja ramki, to zalezy od osobowosci i potencjalu i wielu innych czynnikow. czasy sa takze inne. To ze Ty odczuwasz to tak samo jak Twoj rodzic nie znaczy, ze wszyscy beda miec taka sama droge emocji.

Milosc to dla mnie za malo by zostac z pijakiem. Nawet milosc do dziecka.

pozdrawiam:)

Izabell pisze...

tam bylo - to jest fakt - wybacz bledy :)

chcialam jeszcze zaznaczyc, ze ja sie wypowiadam o swojej matce, nie mowie ze te, ktore zostaja przy mezach alkoholikach sa glupie. Analizuje przypadek mojej matki i wierz mi, jej brak szerokiego, perspektywicznego myslenia zrobil wiele zlego mi i mojemu bratu.
Jest duzo jej winy - ale przeszlismy to.

Anonimowy pisze...

Nie odczuwam tego tak jak mój rodzic-ce. Absolutnie. Nie odbieram też DDA prawa do ich smutku o ile nie dołują nim siebie i raz piszą że nikt ich nie chce słuchać, a oni mają potrzebę mówienie o tym co ich spotkało, a znów innym razem w komentarzu, zaprzeczają i piszą że mają to już za sobą. Nie odbieram im prawa do żalu, ale odbieram przelewanie tych emocji na innych ludzi, to się nazywa wampirzenie.
Co znaczy wyjść "poza ramki" matki, ojca? Ja też jestem DDA i kiedyś obiecałam sobie że nigdy nie stanę się jak Ona, gderliwa wiecznie zapracowana gosposia, dla której najważniejszą sprawą były bezsensownie powtarzane czynności, umycie albo wyfroterowanie podłogi i dotrzymałam słowa. Jednak nie uważam jej za głupszą od siebie albo od matek moich koleżanek, ale za człowieka o innym potencjale programie na życie.
To ten właśnie program, pokierował mnie w takim a nie innym kierunku, widzę że pomógł mi jak i tobie zbadać ludzką psychikę, sięgnąć głębiej pod powierzchnię.. To dobrze więcej czuć i dostrzegać więcej. Ale nie to jest najważniejsze. Ważne żeby mieć na tyle siły w sobie żeby innych nie dołować swoimi przeszłymi cierpieniami. Czasem gdy mi się coś takiego włącza, słyszę - aleś ty negatywnie sentymentalna, było minęło.
Prawda to, przynajmniej moja.
Nie dołować i nie wampirzyć.
Pozdrawiam serdecznie z szaro-burej Polski :(

Izabell pisze...

Nic sobie niezaprzeczam tylko dokladnie nie czytasz. Nie sluchAL - czas przeszly dokonany. Niesluchal nikt nas wtedy kiedy bylismy dzieckiem. nie teraz, teraz to ja juz nie dziele sie swoim dziedzicnstwem z ludzmi z ulicy i swojego srodowiska bo nie czuje juz takiej potrzeby. bo juz sie nagadalam.

Znowu po raz drugi - ja nie uwazam ze WSZYSTKIE matki sa glupie, tylko mowie MOJA matka byla i tak uwazam i nikt nie bedzie mi tego prawa zabieral bo JA JA ZNAM! nie wiem czy obiektywnie byla glupia ale dla mnie, dla dziecka BYLA. nie obwlekam to w piekny papierek i poprawnosci polityczna o potencjale i TAKIE SOBIE DAJE PRAWO DO TEGO jako dziecko KTORE ZOSTALO ZAPROSZONE NA TEN SWIAT PRZEZ NICH. glupota istnieje, czy sie podoba czy nie i moja matka nie znajac podstawowych zasad wlasnej biologi rodzac dziecko za drugim jak dla mnie jest EKSTREMA i DLA MNIE Z GLUPOTY zrobila wiele rzeczy. z glupoty czyli to juz jest totalne ekstrema. Moja matka nie myla podlog, ale UWAZALA ZE SLON MA SKRZYDLA - w przeszlosci, a do szkoly chodzila. to moje zdanie a Ty nazywaj sobie to jak uwazasz o swojej mamie.

teraz ja widze tu sprzecznosc - pytanie CO ZNACZY WYJSC POZA RAMKI WLASNYCH RODZICOW? a potem mowisz, ze wyszlas. to czyli znasz odpowiedz na pytanie.?

znowu dla mnie sprzecznosc NIE WAMPIRZYC, NIE DOLOWAC - to czyli nie mowic prawda? bo kogos zdoluje, bo niby to MY wampirzymy.jak to nie dolowac? to nie byl moj zamiar dolowac. BYLAM DZIECKIEM. to mnie dolowano. to mnie nie sluchano kiedy dziecko tego potrzebuje. dlaczego mam znowu na siebie wkladac wine o wampirzenie lub bac sie ze to robilam? mamy prawo do tego, w srodku siebie mamy prawo do takich emocji i potrzeby bycia wysluchanym.

chyba ze znowu cos pokrecilam w rozumieniu?:)
pozdrawiam z zimnej i deszczowej (powodzie) Irlandi.

Anonimowy pisze...

Jest to moj 1 i ostatni komentarz na tej stronie.Komentarze ktore tu znalazlem daly mi do myslenia i zarazem w jakis sposob pomogly, za co dziekuje.Zawiodlem sie na komentarzach Izabell , za duzo w nich gniewu, aroganci i innych negatywow . Dla ostatniego anonimowego komentarzu daje 5+ i dziekuje. Izabell pamietaj ze 'mądry, głupiemu nigdy nie powie, ze jest głupi'. Pozdrowienia dla Anonimowego .

Izabell pisze...

Witam,

masz prawo do 1 i ostatniego komentarza - absolutnie.

Jednak sam fakt nierozumienia dwoch osob jakie istnieja w DDA i brak zaakceptowania jednej strony tego krzyku i bolu ktory jest dzieckiem - niestety - czesto brutalnym i ostrym bo takie emocje naturalnie niesie zniszczone dziecinstwo u wielu - nie pozwoli na dalszy rozwoj. ja slysze swoje dziecko, ktore krzyczy i nie bede tego negowac by byc tu poprawna. tak czuje - matka z glupoty wlasnej( w przeszlosci) wiele rzeczy naiwnie poprowadzila. i sluchanie tego dziecka z takimi myslami paradoksalnie mnie uwalnia od gniewu i sie moich uczuc nie wstydze.

jednak by bylo jasne - nie mowie mojej matce, ze jest glupia - bo tu dochodzimy do Doroslego - ktory wglebia sie juz w glebsze motywy, w wiecej wymiarow zdarzen i powiazan i przez to potrafi juz ja kochac jaka jest - a takze teraz urosla emocjonalnie. wiec dzieki za zlota mysl - znana od lat.

a co do arogancji i gniewu - zamienie to na odwage do opisywania dokladnie tego co czuje dziecko we mnie bez dodawania Doroslego. i bede to dalej robic, nawet jak to sie komus nie za bardzo podoba. jestem przyzwyczajona do zabraniania "niepoprawnych" odczuc. i tu wlasnie gniew-dziecka rosnie.

ps. na "ustawieniach rodzinnych" leca gorsze stwierdzenia - wierz mi.

pozdr
I.

Małgosia pisze...

Dziękuję za mądrą notkę o emocjach i dziecku i za dyskusję pod nią - takie głosy jak "el venike" i "anonimowy" słyszę od wielu lat i przyznaję, że kiedyś mocno mi mieszały w głowie i sprawiały, ze znów wracałam na pozycję dziecka, które nie ma prawa czuć tego co czuje. Dziękuję Izabell, że nie zostawiłaś tego bez komentarza i pokazałaś jak się asertywnie bronić.
Wiele osób nie ma ochoty mierzyć sie ze swoim bólem i woli przykryć nieprzyjemną prawdę wygodnym płaszczykiem pozornego "wybaczenia", tylko dlaczego przeszkadza im że ktoś poszedł kawałeczek dalej?
pozdrawiam i jeszcze raz dziekuję

Izabell pisze...

dokladnie - plaszczyk wybaczania i przewaznie z faktu ze "tak trzeba" ... a mamy prawo czuc to co czujemy..

pozdrawiam!

Anonimowy pisze...

Dobre informacje, Najlepszy post przydatne, Dzięki za this.I akcja wróci do czytaj więcej.

Anonimowy pisze...

to bardzo ciekawe do czytania. Chcę podać swój post w moim blogu. Może? I et konto na Twitterze?