"Kiedy ulepszysz teraźniejszość,

wszystko co po niej nastąpi

również stanie się lepsze. "


Paulo Coelho



czwartek, 22 listopada 2007

Champion

Moja siostra narazie ma sie dobrze. Zadnych nowych niespodzianek z sercem czy jelitem.
Ja sama o dziwo trzymam sie zdrowo, a wszyscy w okol prychaja i kichaja. Nawet moj brat, ktory tak dba o zdrowa zywnosc, bierze te wszystkie witaminowe suplementy i cwiczy, zalapal parszywa grype.

Jestem juz po polsemestralnych zaliczeniach, wiec czas na relaks. Pierwsze imprezy swiateczne juz za dwa tygodnie. A potem welcome Poland i home sweet home. Nie uwierzycie ale pierwszy raz od lat ciesze sie na mysl o swietach. A nawet powiem wiecej, nie moge sie ich doczekac. Przez 26 lat byl to dla mnie czas niedowytrzymania a przez ostatnie 7, unikalam ich jak ognia. Wlasnie w ten czas demony urzadzaly sobie uczte i nie dawaly spokojnie oddychac. Wtedy to rzucaly mnie w otchlan bez dna, gdzie rozpacz byla niema ale drazyla kazda moja komorke.
Moje demony albo traca swa moc, albo sa w uspieniu. Naprawde juz dawno nie mialam dola. Tak jak pisalam wczesniej, plany na nastepne dni, tygodnie, plus studia czyli moje wielkie marzenie o psychologii, psychoterapii... to mnie wypelnia. Szukalam w sobie odpowiedzi, czesto potykajac sie i upadajac i pewnie nie raz strace widok na kierunkowskaz... ale narazie go widze....jest we mnie. I niebo jest przejrzyste, nie ma chmur smutku, chmur zalu, chmur depresji omiatajacych moj wzrok. Ale ile trzeba bylo sie namachac by je odgonic.. i pewnie ile jescze przede mna machania jezeli zdecyduja powrocic. Ale wierze ze z dnia na dzien jest latwiej, to poczatki sa trudne. Ja to nawet wiem.....

Na koniec sie pochwale, a czemu nie? :). Wczoraj zostalam mianowana przez mojego szefa na COMUNICATION CHAMPION. hahahahahahaha
A mama mi mowila ze milczenie jest zlotem:) No coz, moze dlatego bogata nie jestem ale na pewno bogata w doswiadczenia pomagajace w pozytywnej komunikacji, czego sie skwapliwie uczylam. Nauka bardzo potrzebna, bo sluchajac rozmow rodzicow (czytaj; krzykow, przeklinania, agresjii) nie jest trudno przejac takowe zachowania przez dziecko. Albo moga przeobrazic sie w wieksze problemy. A z tego co zauwazylam DDA nigdy nie krzyczy slowami po prostu, tylko emocjami, ktore tna jak brzytwa. Bez litosci.

Wszyscy maja szanse byc championami komunikacji jak i swojego zycia. W naszych rekach, nasze zwyciestwo! Do dziela!

"I've paid my dues - Time after time - I've done my sentence But committed no crime - And bad mistakes I've made a few I've had my share of sand kicked in my face - But I've come through We are the champions - my friends And we'll keep on fighting - till the end - We are the champions - We are the champions No time for losers 'Cause we are the champions - of the world."

Queen

http://www.youtube.com/watch?v=sogKUx_q7ig&feature=related

15 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Wiesz Izabell, każdy demon w nas to skrzywdzone dziecko, boją się, albo się kula albo są agresywne, zaślepione złością i lekami. Kiedy zaczyna się je leczyć i podchodzić z miłością i CIERPLIWOŚCIĄ to nagle okazuje się ze oprócz diabelskich rogów mają też anielskie skrzydła:)))
PS Kamil potrafi z nimi rozmawiać. Tak jak potrafił to Jezus. Tyle że on jeszcze im pomagał.

Anonimowy pisze...

wybacz Mirabelko,

po pierwsze nie wiem kto to jest Kamil, po drugie porownywanie do Jezusa juz mi sie nie podoba. Rozmowa z demonami to nie watpliwy dar, ale nie wierze albo nie slyszalam czy tez nie pozanalam osoby ktora miala by taka swiadomosc i sile jak Jezus czy jak Budda czy inni oswieceni.
Jednak osoby ktore maja dar zajmowania sie ludzmi uwazam maja ta iskre tzw boza.
nastepnie, ja naprawde wiem co to sa demony:) jednak milosc i cierpliwosc to nie wszystko jak mowi psychologia, porzucmy ta biblijna bajke. potrzebna jest takze stanowczosc, ustawienie limitow czesto nie odczytywana jako milosc przez druga strone szczegolnie jak to jest ktos mlody (demony walcza), po prostu dzialanie a nie czekanie z cierpliwoscia i miloscia. ale moze i najwazniejsze to mocna chec i potrzeba uwolnienia od tej drugiej strony przede wszystkim a nad to wszystko SWIADOMOSC. od swiadomosci wszystko sie zaczyna.

a cierpliwosc? sama ja sobie dalam, prawo do wszystkich odczuc, prawo do obwiniania, plakania, dalam sobie czas choc niektorzy te prawo chcieli znegowac. najpierw wyprobowalam na sobie wszelkie proby uwolnienia. jak widac zrobilam postepy :) i zawsze bede dawac i daje to wszystko innym.
jak i reszte potrzebnych cech.

pozdr

Anonimowy pisze...

Kamil to mój najmłodszy syn. Dlaczego nie podoba Ci sie porównywanie do Jezusa?

Anonimowy pisze...

aaa twoj syn, przepraszam nie znalam imion twoich dzieci, pewnie dlatego ze nigdy nie zapamietauje imion dopiero po jakims czasie:)

dlatego bo jest to porownanie z bardzo wysokiej polki. Jezus jak i inni oswieceni sa moim zdaniem bardzo mocnymi postaciami,ktorzy byli baaaardzo wysoko rozwinieci emocjonalnie i duchowo, zdarzajacymi sie raz na tysiaclecia mozna powiedziec. i jezeli ktos mi mowi ze jest JAK Jezus lub Budda itd to wlacza mi sie czerwona lampka. latwo sie zamknac w takim mysleniu i zatracic dystans i obserwacje.

pozdr

Anonimowy pisze...

Kiedyś mój najmłodszy syn powiedział do mnie: Mamo, ty wiesz, że ja to ty, a ty to ja. No, niby wiem - odpowiedziałam. Wszyscy oświeceni to mówią, ale..
-To proste mamo, to tylko przesunięcie w czasie.
" Cokolwiek uczyniliście najmniejszemu z was, mnieście uczynili"

Cokolwiek uczyniłam komuś, sobie uczyniłam.

Jezus zawsze podkreślał, że NICZYM nie różnica sie od ludzi, jest człowiekiem, a cała różnica polega na tym, że pamięta skąd przyszedł i dokąd zmierza. I ze inni będą robić w przyszłości więcej niż on. Na tym polega ewolucja.

Anonimowy pisze...

Masz racje ze wszystko sprowadza sie do świadomości:)))

Anonimowy pisze...

to piekne co piszesz:) ale kamil nie jest jak Jezus, to jest Kamil, indywidualny i wyjatkowy, jak ty i ja, wszyscy ktorzy widza wiecej niz inni, lub ktorzy zastanawiaja sie nas zyciem. moja siostra porafi czesto powiedziec cos co mnie normalnie zaskakuje. to jest nadzieja i to jest fantastyczne :)

usciski :*

Anonimowy pisze...

Wiesz, prawdziwa odpowiedź to TAK i NIE. To zależy jak spojrzysz. Popatrz na swoje ciało. Składa się z bilionów komórek. Każda z nich jest czymś indywidualnym. W połączeniu tworzą jedno ciało. Każda komórka ma własną też świadomość składającą sie na świadomość zbiorową. Te wszystkie komórki pamiętają i wiedzą, że powstały z jednej. A co sie dzieje, gdy świadomość się zmienia, gdy o tym się zapomni? Gdy takich komórek jest więcej powstaje rak. To są komórki które zapomniały o swej tożsamości, zapomniały skąd przychodzą i dokąd zmierzają.Gdyby udało się z jedną zdrową porozumieć i skierować ją do chorego miejsca, to powiedziałaby, ze przychodzi od Ojca, ze Ojciec ja to jedno, że Ojciec jest większy ode mnie, ale kiedy poznaliście mnie wiecie tez kim jest Ojciec. A czy przyszło Ci do głowy Izabell, ze to idzie dalej, bo gdybyś każdego z ludzi potraktowała jako pojedynczą komórkę to czyje ciało tworzymy? Czy nie śmieszne wydaje Ci sie jak niektórzy poszukują Boga albo chcą być bliżej niego?
Jesteśmy w większości jak te komórki, które zapomniały kim są.Więc masz racje mówiąc że świadomość jest najważniejsza. Od czasu do czasu posyłany jest ktoś kto ma przypomnieć kim jesteśmy. Tyle, ze ludzie albo go stawiają na piedestale i broń cię Panie Boże porównać do kogoś;) albo nie mogą ścierpieć że nazywa siebie synem czy córką Boga Żywego i takiego krzyżują. A przecież Jezus powiedział, ze tylko przez chwilę potrzebuje być wywyższony. Wiesz Izabell zdaje się, że w poście Słowo pisałam o tłumaczeniu i kopiowaniu i ze Jezus znalazł sposób na kopiowanie. Jest taki post Informacja o informacji. Jesteś bardzo mądra to myślę, ze po przeczytaniu zrozumiesz jaki sposób wybrał. prosty i genialny...jestem pełna podziwu dla Niego. Pozdrawiam :)))

Anonimowy pisze...

Mirabelko, naprawde pieknie to wytlumaczylas, podziwiam...ale znowu powtorze, dla mnie to jest twoja teoria filozoficzna, niczym nie poparta. tak wytlumaczylas sobie swiat i zachodzace w nim zmiany, w tym odnalazlas spokoj i bezpieczenstwo. powiedzenie ze twoj syn jest jak Jezus.....przepraszam cie ale to brzmi dla mnie jak wiara matki w wyjatkowosc syna ktora jest udzialem wszystkich matek. ty oceniasz jego wyjatkowosc ale to tez jest powszechne, o sobie i bliskich myslimy ze jestesmy szczegolni. ja sama sie na tym lapie..... jestem sceptyczna w porownywaniu a dlaczego? bo znowu to jest typowy psychologiczny proces, musimy znalezc lustro bo inaczej bedziemy w pustce a tam odnalezc sie czlowiek nie daje rady, tak bylo od wiekow, swiadczy o tym filozofia, potrzeba wytlumaczenia tego czego nie potrafimy. a spojrz na syna bez zadnego zwierciadla. po prostu istnieje i drugiego takiego nie bedzie. nei bedzie jak Jezus, jezeli nawet bedzie to tylko moze byc przez nasladownictwo, co robia kaplani, i tysiace ludzi szczegolnie w polsce, choc i tak sie nie udaje pewnie. ale moze dziecko lapie bodzce w okol i nawet moze sie "zarazic" twoja postawa zyciowa czy filozofia, gdzies cos uslyszal, gdzies cos przeczytal. a ty przypisujesz szczegolna magie, bo tak jest latwiej i piekniej. zobacz ile wytlumaczen. przyziemnych a nie w chmurach niestety.

mowisz mi kim jest Ojciec, czym to sie rozni od religii, kolyski ktora ma ochronic przez pustka? nei wiesz kim on jest czy jest, czy ktos kogos wysyla, kiedys slonce bylo bogiem bo bylo nie zbadane, ale nadszedl czas wytlumaczenia i nei jest juz bogiem. mowisz mi ze Jezus przez chwile chcial byc wywyzszony, ale skad ty to wiesz????? i po co?? jak to chcial byc wywyzszony, to chodzilo o wywyzszenie jednak? a myslalam ze o milosc jezeli juz. nie wiesz. powiesz czytalam w Biblii, ale czy zadalas sobie pytanie czy to mozliwe by Biblia nei zmieniala sie przez lata, ze nikt nic niezmanipulowal i nadal, skad wiesz co on chcial?? nawet jak jest wzmianka to wierzysz w interpretacje prawdziwa i jedyna? kazdy ma inna! A moze on sie nazwal Synem Bozym ale chodzilo mu ze wszyscy nimi jestesmy. i ktos tego nei dopisal po prostu lub zle zrozumial. jezeli jest synem Bozym i my jego dziecmi to on jest moim bratem prawda? wiec ja jestem Corka Boga, ty i inni synowie Boga, wiec moze Boga mamy wlasnie w sobie, nosimy go na codzien, nie ma zew. osoby? wiec to ja jestem wszechmocna dla siebie i swiata? jak pisal de mello " boze dlaczego nie pomozesz, nei sprawisz by ludzie przestali cierpiec? - przeciez stworzylem ciebie, odpowiedzial"
albo Jezus jak Budda i inni mial talent uzywania umyslu o ktorym my nie wiemy, poprzez sama wiare np. bo nawet psychologia mowi ze jak wierzymy to sie dzieje.kazdy rodzi sie z jakims darem podobno. ale moze on umial naprawde uwierzyc a my nie i nalezy tylko sie tego nauczyc, rozwinac. zobacz ile interpretacji, wszystkie logiczne ale ktora jest prawdziwa?


choc jestesmy polaczeni z soba swiatem ja sklaniam sie do filozofii w przyblizeni opisana w Piatej Gorze Paula Coelho, bo to tez odpowiada logice, moze nie chcial bysmy go nasladowali i tworzyli religii i zamykali sie w jednej formie myslenia, bo pomysl, wtedy robi z nas niewolnikow bez myslenia, powie czarne na biale to nalezy uwierzyc i nie poddawac w watpliwosc bo bojazn boza to wazna sprawa, tu mi pachnie niska zlowiecza cecha dazeniem do wladzy. prosze cie..... dla mnie nalezy szukac Boga ale jak mowia mistycy to droga samotna, ciernista i na wierzcholku jest sie samemu. po to mamy umysl i po to wyrozniamy sie od innych zwierzat, ze myslismy. ja go szukam w sobie i innych i w swiecie, wszedzie i jestem gotowa na to ze nigdy sie ta podroz nie skonczy, nie boje sie pustki, nawet bezsensu, dlatego podwazam wszystko i szukam czego nei moge podwazyc..jestem sceptyczna i nie biore za prawde wszystko co mi swiat mowi.

dla mnie nie ma odpowiedzi tak lub nie, bo wtedy znowu pachnie mi tu religia, jest tak a tak nie jest. dla czlowieka jest NIE WIEM, bo tak jest, mowilysmy o tym.

przychodzi mi wiele rzeczy do glowy Mirabelko, ale nie wyglaszam prawd jedynych, ktore mozna podwazyc. patrze ze wszystkich stron, popieram sie i nauka i filozofia i mistycyzmem i wlasnym rozumem i wiesz... wszystko moze byc prawda, ale to co zostalo odkryte to jest odkryte i rak powstaje z mutacji komorek poprzez roznego rodzaju bodzce, tkanki nic nie zapomnialy, zmutowialy, zmienily sie. to biologia plus umysl, nasz styl zycia, zycie w 21 wieku, kompleksowa sprawa. kiedys nie bylo raka to byly inne choroby na tamte czasy smiertelne.

wlasnie dlatego ze jestem madra co dla mnei oznacza ze pamietam by uzywac swojego umyslu i staram sie objac rozumem jak najwiecej. i kazda teza ma kilka innych za i przeciw.

no i sie rozpisalam. te tematy zawsze zabieraja tyle slow.

a na koniec wyjdzie ze prawda jest prosta. na przyklad JESTEM. i nic wiecej.

pozdrawiam:)

Anonimowy pisze...

Ja nie wywyższam syna, to jedynie Ty wywyższasz Jezusa. A co powiedział Jezus o wywyższeniu to chodziło mu o krzyż, że jest to potrzebne aby inni go zobaczyli. I ze to potrzebne jest przez chwilę. Ot, tyle.
A jeżeli chodzi o raka, to zdarzyło mi się po rozmowie rak znikał u pewnych osób. Rozumiem jak to sie stało. I mogłabym powiedzieć, że robię to co robił Jezus, uzdrawiam chorych. Tyle, ze on nigdy tak o sobie nie mówił, a jedynie: TWOJA wiara uzdrowiła cię. I myślę, że na tym to polega. Że uzdrawiamy sie sami. Uzdrowiciel to ktoś kto pomaga.
Stawiam siebie czy moje dziecko czy też innych ludzi na równi z Jezusem. Gdyby wyznawcy religii chrześcijańskich tak zrobili nie byłoby wojen. Ale jednocześnie wiem ze z ludzi zaszedł Jezus najdalej. Tyle, ze ta droga się nie kończy, czemu zresztą dał wyraz. Pozdrawiam ciepło:)))

Anonimowy pisze...

dokladnie, chodzi o to ze Jezus zaszedl daleko ( co wcale nie oznacza ze najdalej, czy Budda nie moze byc takze taka osoba? a moze jest tam ktos ktos tez zaszedl tak daleko ale sie nie ujawnia bo ma inna droge choc z tego samego zrodla?) nie chodzilo mi o jego wartosc jako czlowieka bo mial taka jak nasza, nie chodzi o to ze byl Synem Boga tylko chodzi o to ze my wszyscy nimi jestesmy jezeli juz. dlatego powiedzenie ktos jest jak Jezus, dla mnie oznacza kogos kto moze kroczyc jego sladami ale i tak nim nie jest, choc i tak uwazam ze nienalezy slepo nimi isc i tworzyc luster bo Biblia tez moze byc niezle poprzekrecana przez tysiaclecia. wierze ze wszystko jest w nas jezeli juz. plus jak mowie nadal jest szereg pytan, dlaczego musial byc wywyzszony przez krzyz jak mowisz i cierpienie? dlaczego w tak okrutny sposob musial go swiat zobaczyc? a nie chodzilo tu po prostu o smierc za nas a nie o jakies wywyzszenie? skoro Bog jest wszechmocny, nie bylo innej drogi? sorry, adama i ewy tez nie znaleziono, narazie znajduje sie dowody o ewolucji jednak. a moze go po prostu nie ma, jak buddyzm nie mowi o tym czy jest Bog i jaki jest. moze, obserwujac filozofie i historie ludzkosci, to tylko my sobie tworzymy sens i kogos do opieki, bo tak jest latwiej itd itd nie ma jednej drogi poszukiwan ale kilka i nalezy byc sceptycznym.

co do raka, wybacz mi, nie mowie ze to nieprawda, ze umysl nie moze sam uzdrowic. chce miec otwarty mozg na cuda i na sile umyslu samego w sobie, sama bardzo chce w to wierzyc tak naprawde bo jezeli chodzi o psychike mysle ze to my najwiecej jestesmy wszechmocni dla nas samych, to jak myslismy to sie stanie, ale dochodza takze dziedzictwo przodkow, styl zycia i insze takie. freud mowi ze sa ludzie ktorzy rodza sie z death drive, czyli sa uwarunkowani na niszczenie siebie samego i organizm to robi, tak po prostu sie rodza, i nic nie mozesz zrobic. musialabym zobaczyc co mowia lekarze, zbadac sprawe, diagnoze itd i wtedy uwierzyc. przypadki moga sie zdarzyc ale tak samo jak przypadki gdzie czlowiek zdrowy i szczesliwy a dostaje raka bo taki ma genom po przodkach i sama rozmowa nie pomorze. nauka narazie mowi o kompleksowosci. na pewno nie wierze ze komorki cos zapominaja i to jeszcze o jakims Ojcu, wiemy ze ulegaja przeksztalceniu z roznych powodow.

:)))) pozdrawiam

ps. dzis mialam filozofie na uczelni i doszla nastepna koncepcja, ze wszystko jest tak absurdalne i bez odpowiedzi ze czlowiek by tego nie wymyslil bo my chcemy zrozumiec, mogl to wymyslec tylko jakis bog. i to tez moze byc prawda:)

Anonimowy pisze...

Najdalej...miałam na myśli, że jedynie on z ludzi pokazał, ze nasze ciała są wieczne, Budda zaszedł daleko, widział, że może sie odrodzić w innym ciele i to przekazał, tyle, ze tak na prawdę każdy jest i Buddą i Jezusem i ten ostatni to wiedział. Co do Biblii, może wyprowadzić na manowce a może wiele wyjaśnić. Po pierwsze miałam to szczęście że Biblię czytałam jako już dorosłą ale i mnie dostało sie mnóstwo śmieci, choćby tych z wieżą Babel, o czym pisałam w pierwszym z postów. Biblia pokazuje wspaniale nasze pochodzenie i budowę, słowem kim jesteśmy. Pod warunkiem jeżeli stwórców nie pomyli sie z Bogiem. Będę o tym pisała, ale na razie jeszcze nie. Co do ciała i choroby, dla mnie choroba to przekaz od ciała. Myślę, ze tematyka wykracza poza komentarze.Pozdrawiam :)))

Anonimowy pisze...

:)
nierozumiem, Budda nie wiedzial ze kazdy jest wszytkim i innymi? ja wprost przeciwnie, rozumuje ze wlasnie tez to rozumial. Budda, Jezus itd medrcy ktorzy na swoj sposob zaszli daleko, nie bylabym tu sklonna mowic ze Jezus jakby najdalej.

co do Biblii ja nie przeczytalam jeszcze calej (narazie odlozylam, brak czasu) ale moj brat tak. a jest dorosly. on na przyklad rozumuje Biblie jako ksiazke do filozofii. Poniewaz mowi o nas ale - nawet teraz widze to na uczelni - kazda filozofia i filozof moze mowic prawde o nas. ale czy to prawda jedyna? jak mowisz jest wiele smieci, ale na pewno tez wiele dziedzictwa i madrosci po przodkach, zgodze sie z tym. jednak ludzie biora ja zbyt doslownie, bez zastanowienia sie nad slowami. wierzac w basnie i nadprzyrodzone istoty bezkrtycznie.

czy nie mialas na mysli ze choroba to przekaz od umyslu przez cialo? :)
zgodze sie z tym po czesci ale jak mowie jest tez biologia i rozne inne powody, jestem sceptyczna (nie mowie ze na pewno tak nie jest) ze tylko umysl jest w stanie uwolnic sie od na przyklad tak powaznej choroby jaka jest rak. choc bardzo bym chciala:)


sciskam:)

Anonimowy pisze...

Tak na prawdę to nie wiem, ale wiem jedno, ze od wieków szuka sie dzieci, które jakoby są kolejnymi wcieleniami Buddy. Powiem tak, weź jakiekolwiek dziecko i otocz je opieka i wiara w to jak jest niezwykłe i za każdym razem dostaniesz wcielenie Buddy. Co sie jednak dzieje, gdy jednym dzieciom daje sie takie przeświadczenie a innym nie? To wystarczy popatrzeć po świecie. Więc jeżeli to prawda, ze Budda umierając przekazał ze powróci we wcieleniu jakiegoś dziecka, to dlaczego nie miałby powiedzieć ,ze będzie w każdym, w każdym dziecku? Ale może wcale takiego czegoś nie powiedział, może ktoś to wymyślił? Nie wiem...pozdrawiam ciepło, dobranoc:)

Anonimowy pisze...

ano wlasnie, interpretacja slow moze byc bledna,albo facet nie tego...:)

po prostu milujmy sie:)


(to byl moj najkrotszy komentarz od paru dni hihi)

dobranoc