"Kiedy ulepszysz teraźniejszość,

wszystko co po niej nastąpi

również stanie się lepsze. "


Paulo Coelho



poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Holidays 2012 cz.1

Ok - lecimy dalej z tym pisaniem. Wakacje.
   Nie podrozowalam 7 miesiecy. Myslalam, ze zwariuje. Rutyna, wiecznie zachmurzone niebo i bryza wyspy wymeczyla mnie do cna. Podroze pomagaja naszej psychice. Ucza, pomagaja nabrac dystansu, daja nowe wrazenia, ktore karmia nasza wyobraznie i inspiruja. Z roznych powodow w tym roku siedzialam w Irlandii przez 7 miesiecy (oprocz 4 dni we Wroclawiu) i nie bylo to dla mnie zdrowe. Kiedys nie zauwazalam tego mieszkajac w Polsce. Nie bylo jeszcze kultury podrozy, podrozowali tylko Ci co mieli kase. Ja jej wiecznie nie mialam. Plus nie bylam otoczona ludzmi insiprujacymi do nowych odkryc, wszyscy byli zajeci swoimi sprawami. Tak naprawde zaczelam podrozowac dopiero kiedy wyemigrowalam. Jak juz pisalam w ostatnim poscie dopiero wtedy poczulam, ze moge byc soba. Nagle okazalo sie cos, czego w zyciu u siebie nie widzialam – ze naleze do swiata, ze cala Ziemia jest moim domem. Mam na mysli, doslownie. Gdziekolwiek jade juz po tygodniu czuje jakby to bylo moje miejsce. Zapamietuje twarze w sklepach, a czasami jest tak ze i mnie pamietaja jezeli przyjde wiecej niz dwa razy. Nie jestem typem bycia ciagle w drodze z plecakiem, jednakze zaczynam dochodzic do wniosku, ze moge mieszkac wszedzie. To powoduje pewien chaos i niepokoj z jednej strony, z drugiej poczucie jakiejs wolnosci. Teraz jestem na etapie mysli, ze chyba Irlandia nie pozostanie moim miejscem na Ziemi a to z powodu pogody, ktora niestety powoduje ze jak niedzwiedz chce mi sie albo wiecznie siedziec w lozku jak w jaskini, albo ...siedziec w £ozku (wiele opcji czuje nie?;)). Takie mysli bladzily po mojej glowie na moim polskich wakacjach. Pojechalam do kraju na dwa tygodnie i musze powiedziec podzialalo to jak najlepsza terapia, chociaz bylam zajeta jak piorun i nie bardzo byl czas na lezakowanie. Ale cos tam sie posmazylam, nie powiem, ze nie hehe Trafilam na swietna pogode - 30stopni a to jest to co takie Tygryski jak ja lubia najbardziej ;) Pierwszy tydzien to £eba. Bardzo chcialam zobaczyc ruchome wydmy. Juz w styczniu zabukowalam pensjonat na trzy osoby, dla mnie, Siostry i mojego przyjaciela Johna. Plan byl taki, ze spotykam Johna w Gdansku, spedzamy tam dwa dni, a potem lapiemy bus w ktorym bedzie jechac moja Siostra z Warszawy. Hostel w Gdansku zabukowany. Jednak juz w taksowce driver nie wyrazil entuzjazmu z okolicy w ktorej znajduje sie hostel. Jak dojechalismy zrozumialam dlaczego – wygladal podejrzanie, w starej okolicy porozwalanych domow i buszu. Jak pozniej sie dowiedzialam - najgorsza dzielnica Gdanska. Wyszlam z taksowki lekko zirytowana i ruszylam do drzwi. A tam stal facet, ktory wygladal jakby pil jakis czas. Jeszcze bardziej sie podirytowalam. Kiedy weszlam do budynku poczulam lekka stechlizne. Dom wewnatrz odnowiony jak trza, jednak dziwnie wilgoc byla wyczuwalna w powietrzu. Okazalo sie ze Pan, ktory wygladal jakby pil tak naprawde po prostu ma…taka urode. Razem z wlascicielka okazali sie sympatycznymi ludzmi, jednak musialam wyrazic brak ochoty zostania w hostelu. Za daleko do centrum i powrot noca nie byl mi w smak w tej okolicy. Plus czulam, ze wszystko przesiaka zapachem wilgoci, moje ubrania i nawet moje wlosy. Czulam takze, ze niestety wlasciciele takze tym juz przesiakli. Znalezlismy inny hotel, jednak sytuacja byla troche niezreczna. No ale coz… klienta pieniadze wiec klienta sprawa.

   Gdansk nie zlapal mojego serca jak Krakow i Wroclaw. Jeden dzien wystarczyl aby obejsc co wazniejsze. Nastepnie uderzylismy do £eby. John bardzo sie dziwil roznym zachowaniom i niuansom kulturowym. Najpierw zdziwil sie, ze wszedzie trzeba placic za toalety, a wiekszosc z nich i tak wyglada tragicznie. W Irlandii wchodzisz po prostu do pubu i uzywasz. A takze jedno haslo pod jakie moge podstawic wrazenie podrozowania po Polsce to – “Nic nie ma za darmo, nawet dobry uczynek”. Pierwszy dowod pojawil sie juz w autobusie. Dziewczyna podeszla do kierowcy i zapytala, czy moglby sie zatrzymac w miejscowosci takiej i takiej, to wtedy nie bedzie musiala jechac do konca i sie cofac, choc billet kupila do konca. Na co pan kierowca odpowiedzial? “Jak Pani cos rzuci to sie i zatrzymam”. Przetlumaczylam to Johnowi to nie mogl sie nadziwic. Jeszcze bylo pare takich sytuacji, ktore okreslaly ten kraj jako bardzo nastawiony na zarobek. Pewnie dlatego tak malo ludzi usmiecha sie na ulicy, poniewaz nikt im za to nie placi (sarkazm :)). Raz w autokarze pan kierowca byl wyjatkowo rozmowny i opowiadal o Leborku, gdzie Pani obok zarzucila – “powinien Pan powziac zaplate za przewodnictwo”. Fajnie czasami dac cos drugiemu czlowiekow za darmo – odpalilam. Konsternacja i wzrok bezcenny (Tssssssss). Takze jak chcialam wejsc do Pokoju Krzywych Luster, mlody czlowiek przy wejsciu odpuscil nam 2 zlote przy czym zapytal o .....napiwek za dobry uczynek. Gosh.....

   Kiedy dojechalismy do £eby bylismy bardzo zmeczeni. Doczlapalismy sie do pensjonatu by nastepnego dnia zostac…wyrzuconym! I teraz nikt mnie nie przekona, ze nie mozna wyciagac wskazowek o czlowieku chocby z tego jak pisze maile. Tylko pozniej okazuje sie czy byla to wazna przeslanka. Juz w mailu, kiedy bukowalam trzy pokoje narodzily sie pewne problemy. Najpierw plan byl, ze przyjezdzam tylko ja i John. Pozniej Siostra na koncu sie zdecydowala, wiec chcialam dokonac zmiany bukowania. Poprosilam czy mozna zrobic dostawke do juz zabukowanego przeze mnie 2-pokojowego pokoju, lub przesunac nas do trojki. Otrzymalam dziwna odpowiedz, ze takich rzeczy nie praktykuje sie w tym pensjonacie i ze moze dac Siostrze miejsce w trzypokojowym pokoju za 200zl! Bardzo sie zdziwilam i powiedzialam, ze nie bede placic za pokoj 200zl za jedna osobe w nim. Otrzymalam odpowiedz, ze zaszlo nieporozumienie, bo Pani zrozumiala, ze moja Siostra bedzie ze swoja rodzina (gdzie tego nie napisalam), a ja z kolega. Wiec w takim razie moze zaproponowac jej single pokoj za 90zl! Wiec odrazu wiedzialam, ze pokoj 3 pokojowy byl wolny, ale Pani nie chciala nas przesunac, bo ma taka zasade. Wolala dac singel room bo i wiecej zarobi. Tym razem machnelam reke, nie chcialam juz wdawac sie w dyskusje i wzielam co mi dano. Okazalo sie, ze powinnam siebie posluchac i znalezc miejsce gdzies indziej. Kiedy przyjechalismy okazalo sie, ze pokoj nie byl pierwszej mlodosci, widac, ze nie odswierzany po zimie, a reczniki byly jak papier scierny. No ale dobra, juz tu jestesmy wiec damy rade - myslelismy. Na drugi dzien poszlismy zrobic sobie zakupy na sniadanie. Po drodze spotkalam wlascicielke, ktora powiedziala iz widziala Johna z chlebem i kielbasa i ze jej sie go szkoda zrobilo, i ze ona robi sniadania za 20zl i abym mu to przetlumaczyla. Powiedzialam, ale on nie byl zainteresowany. Kiedy wrocilismy z mlekiem i musli jak nigdy nic weszlismy do wielkiej kuchni i stolowki z zamiarem zjedzenia sniadania – i tu sie zaczelo. Ze nie bedziemy tu jesc bo to tylko dla ludzi, ktorzy zamawiaja sniadania i obiady, zebym jeszcze raz przetlumaczyla koledze, ze ona moze robic sniadania za 20zl, ze to nie do pomyslenia by jesc w kuchni, ona nie bedzie za nas sprzatac, ze jezdzi po calym swiecie i nigdy do kuchni nie wchodzila. Bylismy w szoku. Po calym swiecie jezdzimy i wszedzie jest dostep do kuchni, a na pewno do czajnika z herbata. Oczywiscie wywiazala sie dyskusja i pewnie gdybym sie zamknela to bysmy tak i zostali. Niestety nie mam w zwyczaju byc pasywna i odrzucalam zarzuty trzymajac swoj glos na wodzy, ze chyba Pani jezdzila po swiecie z agencji z wyzywieniem to i nie musiala miec dostepu do kuchni, ale jak byc moze ze my nawet herbaty nie mozemy sobie zrobic? Nie zamowilam pakietu, tylko pokoj. Wywiazala sie taka dyskusja, ze Pani az sie uniosla, a jej maz po polsku rzesko rzucil – jak sie nie podoba to prosze sie wynosic. Tego bylo za wiele – wynieslismy sie. Koniec swiata normalnie. Jeszcze na odchodnym kobieta szukala kogos by przetlumaczyl mojemu koledze, ze sa sniadania za 20zl. Uparla sie na niego, bo dla niej widac zagraniczny wiazal sie z pieniedzmi. Nas jakos o to nie pytala. Pozniej jak sie dowiedzielismy Pani ta wynajmuje miejsca dla starszych Niemcow, ktorzy przewaznie nie wychylaja sie z jedzeniem poza obreb jej pensjonatu. Ruszylismy wiec w droge. Znalezlismy w koncu miejsce u sympatycznej Pani w mieszkaniu. Moglismy dopiero wtedy cieszyc sie plaza i morzem. A Baltyk jest niesamowity!!! Uwielbiam nasze Polskie plaze i kolor morza. John byl zachwycony. Uczcilismy to puszczajac moje ulubione lampiony, ktore uwazam za magiczne. Ogladaliscie Tangled (Zaplatani), Disneya?



   Moje serce unosi sie w marzeniach kiedy slucham tej wlasnie piosenki i patrze na piekna kreska narysowany magiczny zamek, jezioro i tysiace, tysiace lampionow. Chcialabym przezyc kiedys chwile kiedy widze ich tyle jak w tej bajce, unoszace sie nad woda, odbijajace swoje swiatlo od tafli wody i pozniej szybujace wysoko, coraz wyzej, jak najwyzej potrafia – tak jak i my mozemy poszybowac wysoko we wlasnej swiadomosci, rozwoju i za czym idzie szczesciu. Wystarczy miec wlasnie ten malenki ogien wytrwalosci, wiary w swoja sile i mozliwosci by poszybowac i spelnic swoje przeznaczenie. Jezeli zgasnac to tylko po tym....    Ja probuje, a Wy?:)


cdn......


4 komentarze:

Anonimowy pisze...

hmmm,ciekawe są Twoje doświadczenia z Polakami..prawdę mówiąc ja takich nie mam,może dlatego,że spędzam wakacje pod namiotem zwykle a na polach namiotowych nie ma tak spiętych ludzi :) chociaż...w sumie....ostatnio rozbiłam namiot na "dziko",bo ludzie chcieli taką kasę za jedną noc z namiotem ,że zaczęłam sie tak głośno śmiać,że facet popukał się w czoło i się obraził jak małe dziecko.Wiesz,wydaje mi się,że im dalej na południe naszego kraju tym jest lepiej.W Bieszczadach są ludzie jak z jakiejś baśni,pomocni, uczynni, usmiechnięci,wyluzowani. Co do lampionów,to fakt,cudnie,zeszłego lata ,spałam na plaży i jednej nocy lampiony poszybowały w gwiazdy...magiczne-to mało powiedziane :)Agnieszka.

Izabell pisze...

Eh, ja prawie zawsze cos mam - mowie Ci;) Ale fakt, jak bylam w Krakowie czy Wroclawiu to nic mnie nie spotkalo, duzo pozytywnej energii tam doswiadczylam co mnie strasznie pozytywnie nakrecilo, wiec chyba rzeczywiscie im dalej na poludnie tym lepiej;) Nawet w Warszawie bylo fajowo - a tam po prostu turystow traktowano jak zlo konieczne, bo jak jednego nie ma to i drugi bedzie, nie trzeba starac sie o klientow.

A Bieszczady juz od jakiegos czasu mnie wzywaja, na pewno tam kiedys postawie noge;)

Oh, magiczne:)

Anonimowy pisze...

jedź ,jedź :) zwłaszcza jesienią,jest pięknie,kolorowo,dziko:) Into The Wild :)Agnieszka.

Izabell pisze...

tak slyszalam tez, ze jesien jest tam najpiekniejsza - na pewno to kiedy zobacze:))