"Kiedy ulepszysz teraźniejszość,

wszystko co po niej nastąpi

również stanie się lepsze. "


Paulo Coelho



czwartek, 12 marca 2009

Wazne chwile.

Mialam bardzo mila chwile z rodzenstwem w trakcie ostatnich Swiat. Taka, jaka klasyfikuje sie do zamkniecia w kufrze skarbow, z roznymi innymi pamiatkami rodzinnymi. I te nie bola, a sa wyjatkowe w swej niezwyklosci. Mianowicie, Moja Siostra zaczela zwierzac sie ze swoich problemow szkolnych, co przywrocilo mi momentalnie pamiec o moich. Nic sie nie zmienia, choc swiat niby sie zmienia... Widze siebie, w jej klopotach. Tylko ona ma szczescie, o ktorym nie wie. Ma kogos kto poda jej reke i nie bedzie z tym sama. Nas. Starsze rodzenstwo.

Najpierw Siostra zaczela od tego, ze czuje sie brzydka. Jest za wysoka, jest gruba i ma pryszcze. Skad ja to znam? Powiedziala – I jak ja znajde chlopaka? Tak prosto z mostu, czym mnie zaszokowala. 12 lat! Potem to ze dzieci jej nielubia. Ze czesto sie kloci. Oraz ze chlopaki za nia nie lataja tak jak za jej kolezankami. Ah, jakbym to byla ja!

Najpierw zaczelam opowiadac o swoich doswiadczeniach, tak bardzo podobnych do niej. Opowiedzialam jej, jaka czulam sie brzydka, duza, mialam pryszcze i bylam pulchna. Tak samo jak Siostra czuje sie teraz. Jak bardzo czulam sie zdolowana i niechciana przez wszystkich w okol. I nie bylo nikogo kto by mnie na duchu podtrzymywal, ani matki, ani ojca ani brata. Nie doddalam, jak bardzo musze teraz zmagac sie z poczuciem wartosci, by wierzyc w siebie wtedy kiedy inni probuja zrobic ze mnie malutka, nic nie wazna i niewiedzaca istote. Jak czasami lapie sie na myslach, ze w sumie to wszystko jest bez sensu bo i tak jestem glupia i brzydka. Te opowiesci beda na nastepne lata.

Ale doskonale pamietam czas, kiedy w szkole przezywali mnie GRUBA. Nawet te niby „przyjaciolki”. Zakladalam wtedy kamienna maske. Ani razu nie pokazalam lzy, jak tylko swojej poduszce. Pamietam tez takie zdazenie, kiedy nauczciel historii wymyslil dla mnie przezwisko, ktore powtarzal kiedy sie do mnie zwracal. Dlaczego akurat mi? Siedzialam wtedy w pierwszej lawce, chyba wtedy rozmawialam i chcial zaczac lekcje, zwrocil sie do mnie Ciumcia, zaczynamy. Od tamtej pory tak mnie ludzie zaczeli nazywac. Nienawidzilam tego. Nawiazywalo to na pewno do mnie pulchnej puci. Ale widac nie bylam tak dokonca glupia i juz wtedy w podstawowce, przyjelam intuicyjnie taktyke z ktorej teraz jestem dumna i ktora stosuje zawsze kiedy potrzeba. Brutalna ale skuteczna. Mianowicie, jezeli ktos wolal mnie nie po moim imieniu, w ogole sie nie odwracalam. A kiedy juz to zrobilam i ktos nazywal mnie Ciuma, wowczas ja wyluskiwalam slaby punkt tej drugiej osoby i mowilam – Tak Plastusiu? ( do chlopaka z odstajacymi uszami) albo Tak Szuja? (do chlopaka, ktorego nazwisko latwo bylo tak przekrecic i ktorego koledzy czesto uzywali. A widzialam, ze tego nienawidzi.) I wiecie to? To zadzialalo. Opamietywali sie. Sami mieli kompleksy zamurowane w tajemnych zakamarkach duszy. Nie pytajcie mnie jak na to wpadlam. Ale takie okruchy wydrapuje spomiedzy desek wowczas ciemnej egzystencji, gdy potrzebuje sily i wiary, ze jest we mnie cos, co czuje, ze mam, co pragne miec i ze to nie jest miraz.

Opowiedzialam cala historie Siostrze, az przyszedl brat i opowiedzial swoja na temat nosa. Mowil, ze koledzy smiali sie z niego, ze ma nos Indianina i ze jest chudy. Na nos odpowiadal zartobliwie ; „No i dzieki temu moge lepiej wylapac wszystkie smrody”. Nigdy nie pokazal, ze to boli. A wowczas mlodzi, nie majac uciechy z jego smutku przestawali sie tej opcji czepiac. A to ze byl szczuply, moj brat zaczal wczesnie trenowac roznego rodzaju sztuki walki, i od najmlodszych lat udowadnial, ze szybkosc moze byc lepsza bronia niz masa.

Siedzielismy juz wowczas we trojke a Siostra sluchala. Weszlismy na tematy chlopakow. Tlumaczylismy, ze powinna byc dumna ze chlopaki za nia nie lataja, bo w tym wieku chlopaki lataja za bardzo prozaicznymi rzeczami. A po latach, przyszlosc takich dzieciakow wcale nie jest powodem do dumy. Znowu zaczelismy sypac przykladami. Ludzie z mojej klasy poukladali sobie zycie. Maja rodziny, prace, ale sa tacy, ktorzy kiedys tak rozchwytywani przez dziewczyny/chlopakow – nic z tej chwaly nie maja. Patrzac sie na swoj krag owczesnego swiata – z zadnym bym sie w zyciu nie zwiazala. Moje wartosci jak rozwoj, sieganie po cos wiecej niz tylko budowanie domow, kupowanie samochodow – na pewno nie spotkalyby sie z odpowiedzia od tych ludzi. Niczego im nie zazdroszcze. A wiem, ze oni zazdroszcza mi. Czesto kryja to poprzez agresywne przycinki na NK na przyklad. Ze bez dzieci? Ze bez meza? Co innego mnie kreci narazie – slysza w odpowiedzi. A w nich budzi sie teraz to co u mnie kiedys – poczucie szarosci zycia, bez wyjscia.

Moj brat opowadal o swoich kolegach, kiedys najwieksi FIGO-FAGO w klasie. Teraz padaja ofiarami swoich kryminalnych ciagat, swojej slabej kontroli emocjonalnej i rozpasania. Dziewczyny, niegdys MISS Szkoly czy Miss Klasy – smutnie zajete dziecmi, z mezem, ktorego nie ma. A jak jest to do dania pieniedzy – jak maja szczescie. Te dzieci, ktore teraz Siostra widzisz tak popularne - mowil brat – moga takie kiedys nie byc wesole. Moga zatracic sie, moga zapomniec, a przewaznie poprzez rozbestwienie spoleczne w mlodych latach szkolnych zaczynaja miec tak wysokie mniemanie o sobie, ze zderzenie z pozniejszym zyciem staje sie destrukcyjne (tlumaczylismy jej trudne slowka;)).

Nastepnie otworzylam swoj album z czasow szkolnych. Spojrz Siostra – to jestem ja, pulchna i zakompleksiona. Nie kochana, nie lubiana, wiecznie idaca pod prad. Kiedys wygladalam inaczej niz teraz. Mialam dziecece, puckowate atrybuty. Ale potem, w miare stawiania sie kobieta, zarysowaly mi sie biodra, a talia uksztaltowala sie jak w klepsydrze. Buleczkowe lica ukazaly zarys kosci policzkowych. Wydluzylam sie, wyroslam. Z Toba tez tak bedzie. Poza tym spojrz na nas – zazartowalam jak zwykle – jestesmy rodzenstwem, mamy te same geny. Wiec chyba nie bedzie z Toba tak zle :))

2 marca Siostra skonczyla 13 lat. Na urodzinowej kartce napisalam : Wszystkiego najlepszego Siostro! Zycze Ci, abys zawsze potrafila znalesc sile by byc soba oraz wiare w swoja wyjatkowosc - wewnatrz siebie.
A najwazniejsze; sluchaj Starszej Siostry to latwiej Ci w zyciu bedzie!
hahaha

6 komentarzy:

salehliam pisze...

W dorosłym życiu to dopiero ludzie potrafią dowalić, zasady gry psychospołecznej są pod tym względem bardzo okrutne. Z drugiej strony to niesamowite jak sukces i powodzenie dadzą się precyzyjnie 'zaprogramować', choć swiat staje się wtedy dość mało smaczny :(

Izabell pisze...

tak, tylko bedac doroslym nasza psychika jest juz rozwinieta na tyle, ze moze sobie poradzic o wiele lepiej, niz psychika dziecka, ktore nie wie nawet w jakim kraju zyje. chyba ze wlasnie jest sie doroslym dzieckiem.... wtedy ten swiat sprzed lat i reagowanie trwa nadal....struktury niby rozwiniete ale jednak..zwichniete. dlatego staram sie w Siostrze budowac ta sile, bo ona jest zupelnie inna niz ja czy brat. bardzo wrazliwa.

czy da sie zaprogramowac sukces? masz na mysli sukces wewnetrzny czy ten zewnetrzny? bo ten wewnetrzny sukces, wiary w siebie i bycia silnym.... mam nadzieje, ze sie da :))

salehliam pisze...

Moja psychika nie jest najmocniejsza szczególnie kiedy wkładam w relacje dużo osobistej energii :).

Chodziło mi o ten bardziej powierzchowny sukces :)

Izabell pisze...

ah tak! pod tym wzgledem i moja psychika jest psychika dziecka. inaczej jest natomiast z ludzmi "obcymi". tutaj psychika jest nadwyraz silna i potrafie bez strachu byc soba :)

ah tak :)

salehliam pisze...

Niestety wystarczy czasem zaledwie mocno rozlubić mnie w sobie, żeby przejać nade mną kontrolę :( Często niestety nadaje się bardziej na bohatera bajek dla dzieci, niż normalne życie :(

Izabell pisze...

dlatego druga osoba powinna byc deep thinker i cechowac sie madroscia, by kontrola nie byla narzedziem zniewolenia ale by umiejetnie naprowadzila na zdrowe i rozwojowe tory. ale kogos takiego znalezc....:(

ale damy rade jak nie w tym to w innym ;))