"Kiedy ulepszysz teraźniejszość,

wszystko co po niej nastąpi

również stanie się lepsze. "


Paulo Coelho



czwartek, 26 marca 2009

Zapisalam w czerwonym notesie...

"Niektóre osoby pochłonięte tworzeniem świata, do którego nie zdoła przeniknąć żadne zagrożenie z zewnątrz, rozwijają w sposób przesadny mechanizmy obronne wobec obcych ludzi, nieznanych miejsc i nowych doświadczeń - zubażając swój świat wewnętrzny. Wtedy nieodwracalne szkody zaczyna wyrządzać Gorycz.
Głównym celem ataku Goryczy - czy Vitriol, jak wolał to nazywać doktor Igor - jest wola. Ludzie dotknięci tą chorobą tracą chęć do czegokolwiek i po upływie kilku lat nie są w stanie wyjść ze swego świata, bo zużyli już przecież zapasy energii na zbudowanie wysokich murów, broniących dostępu do ich upragnionej rzeczywistości.
Chcąc zabezpieczyć się przed atakiem zewnętrznym, ograniczyli również swój rozwój wewnętrzny. Nadal chodzą do pracy, oglądają telewizję, narzekają na korki, wychowują dzieci, ale wszystko to dzieje się automatycznie i bez żadnych większych emocji, bo wszystko mają pod kontrolą.

Wielki problem zatrucia Goryczą polega na tym, że uczucia takie, jak nienawiść, miłość, rozpacz, entuzjazm, ciekawość również zanikają. Po pewnym czasie zgorzkniałemu nie zostaje już żadne pragnienie. Nie ma ochoty ani żyć ani umierać i w tym tkwi cały szkopuł.
Dlatego zgorzkniałych zawsze fascynują bohaterowie i szaleńcy, bo oni nie boją się ani żyć ani umierać. I bohaterowie i szaleńcy nie zważają na niebezpieczeństwa, i nawet gdyby cały świat ostrzegał ich, żeby nie szli dalej, i tak nie posłuchaliby nikogo. Szaleńcy popełniają samobójstwo, bohaterowie stają się męczennikami w imię sprawy. Zgorzkniali całe dnie i noce roztrząsają absurd i chwalę dokonanych przez nich czynów. Jest to jedyny moment, gdy zgorzkniali zdobywają się na odwagę, by przeskoczyć własne mury obronne i zerknąć na zewnątrz, ale szybko męczy ich to i wracają do swojej codzienności.
Chronicznie zgorzkniali miewają świadomość swej choroby raz w tygodniu - w niedzielne popołudnia, kiedy ani praca ani rutyna nie przychodzą im z pomocą, by złagodzić objawy. Dociera do nich, że coś jest nie w porządku, że spokój tych popołudni jest iście piekielny, że czas jakby się zatrzymał w miejscu, ale dają tylko upust swemu rozdrażnieniu.
Z nadejściem poniedziałku zgorzkniali zapominają o wszystkim i znowu zaczynają narzekać na ciągły brak czasu na odpoczynek i psioczyć na to, że weekendy tak szybko mijają. "

"Weronika postanawia umrzec" P. Coelho

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Jedna z moich pierwszych ulubionych ksiażek, przeczytalem ja chyba z 10 lat temu :)

- Michał

Izabell pisze...

:)) Ja mialam z nia male komplikacje. Moja Ciocia dala mi ja do przeczytania dawno temu, ale jakos mi nie wchodzila. Przerwalam ja wiec. Wrocilam dopiero po latach i ze zdumieniem odkrylam, ze Weronika ma wiele z moich emocji i spostrzezen. Wczesniej sie do tego nie potrafilam przyznac nawet sama przed soba.

Anonimowy pisze...

:)

Pamietam, ze wybralem ja na 'chybil trafil' nawet autor mi nic nie mowil. Podejrzewam, ze gdybym nie siegnal po nia, nie siegnal bym po Alchemika i dziesiatki innych ksiazek od 'dlubania w glowie', ktore wywarly na mnie ogromne wrazenie :)

- Michał

Izabell pisze...

:))