"Kiedy ulepszysz teraźniejszość,

wszystko co po niej nastąpi

również stanie się lepsze. "


Paulo Coelho



środa, 3 grudnia 2008

Takie tam.

Za trzy tygodnie swieta. Jejku, jak ten czas leci. Pamietam niedawno wakacje, smazylam sie na piaskowej patelni I z niejednym hiszpanem moglam sie rownac swoja opalenizna. Pamietam swieta sprzed roku. Wowczas mialam swoje pierwsze egzaminy w nowej szkole, w jezyku, ktory nie jest moja pierwsza natura. Bylam podekscytowana I zarazem przestraszona. I teraz znowu bombki, lancuchy, choinka I insze rzeczy rozposcieraja sie przed moimi oczetami. Czas przecieka przez palce. I dokad to wszystko zmierza?

24 grudnia po poludniu bede juz w Warszawce. Maja byc juz przygotowane grzyby z kapustka do lepienia pierogow. Rytual jest taki, ze czeka sie na Izabell, bo ona – mowie Wam, dziwna jakas – bardziej lubi pochlaniac surowe ciasto z farszem niz po ugotowaniu. Nie wspomne o palaszowaniu samego ciasta z wody i maki :)
Nastepnie, zasiadziemy do stolu. Nie siedzimy dlugo, bo nie jestesmy ani duza rodzinka ani nie ma w nas potrzeby, by siedziec do upadlego. Pojemy trosze (Izabell pewnie nie, bo jak zwykle bedzie obzarta po pracy w kuchni), rozdamy prezenty, posmiejemy i rozejdziemy sie do telewizorow ogladajac to co sprzed roku, i jeszcze sprzed roku i jeszcze sprzed roku. :)

W nastepne dni bedziemy sobie rozmawiac, chodzic na spacery, jak pogoda pozwoli, albo nic nie robic. Ja sie pewnie zabiore za nauke, bo znowu w tym roku egzaminy zaraz po Nowym Roku, 5 stycznia. Oni to lubia podnosic nam cisnienie. Cale szczescie w tym roku nie mamy az czterch egzaminow tylko trzy. Bo jeden przedmiot, z SPSS (program statystyczny) zaliczamy poprzez projekt wykonany w domu. Opisowa statystyke – nastepny przedmiot – takze nie wliczam do ciezkiego wkuwania. Tutaj nalezy tylko pamietac jak zastosowac wzory, ktore i tak nam podadza na tacy. Wychodza tutaj z zalozenia, ze nie ma co sie uczyc dat czy wzorow, bo i tak je zapomnimy, tylko abysmy wiedzieli jak je uzyc. Chociaz w tym rozumowaniu sie popisali.

Na poczatku roku kiedy dowiedzialam sie, ze bedzie statystyka, oczywiscie swoim zwyczajem zalamalam rece. Matematyka? Statystyka? Liczby? Oh nieeeeeee!
Tego programu nie udalo mi sie jeszcze zmienic.

Jak juz kiedys mowilam – przypomne dla tych co nie pamietaja – moje doswiadczenia zwiazane z matematyka i inszymi takimi nigdy nie bylo pozytywne. Uwierzylam, ze to dlatego iz jestem glabem. Potem mnie oswiecilo I dostalam olsnienia w postaci paru wizji; uparte i regularne opiniowanie mojej nauczycielki na temat moich zdolnosci, kategoryzowanie dzieci “te do liceum, te do zawodowki”, " a ty to slaba jestes". Innymi slowy £atki. A £atka na dziecko z bardzo niskim poczuciem wartosci – no coz, mlotek w gwozdz. Co dziwne, znajac moje wczesniejsze bunty. Ale udalo sie wbic gwozdz w sciane. Tyle, ze po paru latach jakos wszystko wychodzi na opak, a program i tak mi szepta - jestes matematycznym idiota. I znowu mialam te same mysli – oh, statystyka, nie zdam, jestem do kitu itd. Okazuje sie ze - jak zwykle – jest to przedmiot ktory lubie najbardziej z czterech, ktore mam w tym semestrze. I niezle mi wychodzi. Ah, psychiko!

Moj brat konczy dzis 32 lata. Wyslalam mu zyczonka i on jak zwykle po swojemu odpisal (ale juz z nutka zartu), dziekuje Siostro, ale urodziny to wymysl NOWY, ludziom z prehistorii do zycia nie potrzebny:) Trzymaj sie cieplo. Hehehe, ten moj Brat :) Odpowiedzialam, ze jak najbardziej potrzebny do lepszego psychicznego zdrowia, jako okazje do radosci. A w prehistorii zamiast tego byly obchodzone urodziny slonca i insze swieta. Celebracje zawsze byly. Hehehe

Moj Brat naciaga rzeczywistosc na swoj uzytek. Po prostu nie lubi poczucia swietowania, lubi jak wszystko jest spokojna rzeka, a nie wartkim strumykiem. Czyli by nic nie zaskakiwalo. A ja coraz bardziej rozumiem potrzebe swietowania. Zreszta zawsze w naszej naturze ona byla. Tyle, ze roznica polega na tym, ze ja nie wierze w jakies tam celebrowanie nadprzyrodzonych mocy itd, ale jako okazje do usadzenia rodzinki przy jednym stole i zwyklej rodzinnej rozmowie. Takie rzeczy zespalaja, to potwierdza nawet nauka. Wtedy dzien jest inny niz wszystkie. A choc lubie takze spokoj, jednak nie ciagly i wieczny.

Moja siostra ostatnio spadla z konia (Jakas piosenka byla o tym?)I wyobrazcie sobie, ze wstala i usiadla na nim ponownie!!! Moze dla nie ktorych nie jest to jakis tam wyczyn. Ale trzeba poznac moja siostre. (opis na pierwotnym blogu). Wiecznie przewrazliwiona, placzliwa I strachliwa. A tu spadla z konia, otrzepala sie I wsiadla znowu!!! Zero placzu! Moja siostra rosnie i dojrzewa. Robi sie coraz stabilniejsza psychicznie. Dostalam takze piekny komplement, KIEDYS JAK BEDE DUZA, CHCE BYC TAKA JAK TY. Ah, myslalam, ze sie poplacze. A potem odpisalam, czy Ziemia udzwignie dwa takie diabelki? :)))

Oczywiscie w rozmowie z mama jak zwykle wystapil element jej syndromu ofiary. TAK SIE ZDENERWOWALAM JAK SIE DOWIEDZIALAM. JUZ NIECH NIE JEZDZI NA TYM KONIU, KRZYWDE SOBIE MOZNA ZROBIC. Bozzszzzzeeee.... Tak mamo, lepiej niech nie wychodzi z domu bo cegla spadnie jej na glowe. Zesz do ludzkiej nedzy ( nie obrazajac nedzy), trzeba ja zachecac by chwytala zycie a nie sie go bala! Jak spada, ma wstawac. To ma siedziec i nic nie robic? Zawsze moze sie cos stac. Jak siedze w pociagu tez. Jak ja sie ciesze, ze nie mam potencjalu matki. No normalnie siedzialabym teraz w warzywniaku i nic nie doswiadczyla. Dzieki ojciec za charakter. Jedyne co ci sie udalo. Przez przypadek.

I dzieki Swiecie za skype. Dzieki temu I siostrze moge cos przekazac I moze uchronic choc troche przed niebezpieczenstwem ofiary losu. Jak widac, cos sie w niej silnego juz ksztaltuje. W ogole robi sie coraz fajniejsza. Jest bardzo zabawna. Chyba po mnie odziedziczyla ( nauczyla?) sarkastyczne poczucie humoru. Odczuwam to na wlasnej skorze hehehe

A wiec jak mowilam do swiat trzy tygodnie. Musze napisac esej. Znowu Freud.

Oni go tu kochaja. Pewnie dlatego, ze on ciagle o seksie, a Irlandczycy o niczym innym nie mowia I nie zartuja. Dirty mind. Ale w tym roku Freud mi wyjatkowo ciazy. Jakoby jego teorie o swiadomosci I podswiadomosci sa bardzo ciekawe, ale teraz uczac sie o malym Hansie I jego penisie.... Mam troche dosc. Maly Hans to chlopiec, na ktorym Freud oparl teorie o dziececej seksualnosci. Ma to wiele wspolnego z kompleksem Odypa (dziecko chce zabic tate by posiasc mame na wlasnosc), kompleksie kastracji (chlopcy 3-4-letni nie rozrozniaja plci, mysla, ze wszyscy maja penisy, a jak zauwaza, ze nie wszyscy wowczas mysla, ze dziewczynkom przyrodzenie zostalo odciete. Przechodza wtedy strach przed kastracja. Dziewczynki natomiast odrazu rozpoznaja swoje genitalia i jakos sa swiadome roznicy plciowej, ale za to potajemnie marza by posiasc penisa I stac sie chlopcami) oraz ronego rodzaju fobii. Jak widzicie, same ciekawe rzeczy. I sluchajac tego naokraglo to nie to samo co sluchac o bledzie atrybucji czy efekcie placebo.

Ale coz, trzeba przez to przejsc.

A propo Panie Freudzie, my dziewczynki nie chcemy stac sie chlopcami, bo dobrze sie czujemy ze swoimi zabawkami : ) )

pozdrowka.

11 komentarzy:

salehliam pisze...

Rozbrajaly mnie zawsze te 'fekalno-seksualne' teorie Freud'a :)))

Izabell pisze...

mnie teraz rozwalaja. jasno widac, ze sam mial problemy seksualne:)

salehliam pisze...

Pierwsze co pomyślałem, to ciekawe u kogo się z tego leczył? :) Wpływ samej epoki pewnie miał duże znacznie. Karen Horney, o ile pamiętam zarzucała mu typowo męski punkt widzenia w tej sprawie i pewnie się nie myliła :). Mam nadzieję, że w miarę bezinwazyjnie przez to przebrniesz :)

Izabell pisze...

podejrzewam, ze u nikogo. taka pulapka wlasnej teorii. niespodziewanie zaczyna sie dzialac pod dyktando tego w co sie wierzy :)

tak, tez czytalam, ze duzo kobiet zarzucalo mu meski punkt widzenia. po prostu nie przekroczyl choc troche limitu wlasnej plci.

czytam jego biografie - i podobno mial nie tylko od poczatku zbyt bliski kontakt z matka, ktora dmuchala na niego jak na jajko, to jeszcze pozniej z wlasna zona nie potrafil byc blisko. wiec od zawsze cos z tymi kobietami w jego zyciu bylo nie tak:))

ah. takze mam nadzieje, ze nie zwariuje:)))

Izabell pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
salehliam pisze...

Aż tak? :) Poważna teza :) Myślisz Izabell, że zbyt bliski kontakt z matką może poważnie utrudniać rozumienie/relacje z kobietami?

Izabell pisze...

Teza nie tylko moja, ale takze jego krytykow:) zreszta wynikajaca z jego teorii, mozna latwo ja obrocic do Freuda. jak powiedzial, wszystko co jest przegiete znajduje ujscie w znieksztalconych impulsach za czym idzie fobiach, snach i roznych zachowaniach etc poznajac biografie, jego teorie czesto sa widoczne z jednym mianownikiem. a to podejrzane:)

tutaj takze sklaniam sie do tego, ze kazde przegiecie, czy to w jedna czy to w druga strone wytraca czlowieka z granicy tzw. normalnosci i zdrowia. wiec zbyt bilski kontakt z matka jest niezdrowy dla prawidlowego emocjonalnego rozwoju, jak i takze za daleki.

zreszta kobiety potem musza sie z takim mamusinym sie uzerac, albo ich otwierac bo za malo mamy bylo heheheh
:)

salehliam pisze...

Zastanawiam się nad tymi snami :). Ciekawe czy posiadanie niesamowicie dobrych snów oznacza jakieś przegięcie :)))

Izabell pisze...

pewnie tak:) trzeba by je rozpracowac :)

salehliam pisze...

To co intryguje mnie najbardziej to to ile w takich snach jest obiektywizmu, na ile mogą być soczewką intuicji, a na ile zwykłym rojeniem.

Izabell pisze...

i na takie pytania stara sie odpowiedziec psychologia. niestety tego jeszcze nie wiemy.

:)