"Kiedy ulepszysz teraźniejszość,

wszystko co po niej nastąpi

również stanie się lepsze. "


Paulo Coelho



czwartek, 17 kwietnia 2008

Swiat oczami DDA – Stan Zakochania


Pozwolcie ze sie Wam do czegos przyznam.... Nie cierpie, nie lubie i nie znosze byc...zakochana....

To wtedy podobno czujemy ze mamy skrzydla. To wtedy podobno mamy motylki w brzuchu I draznia nas tak, ze nie mozemy usiedziec spokojnie na jednym miejscu. To wtedy podobno widzimy swiat taki jaki byc powinien, pelen kolorow, szczescia I harmonii z ta osoba w centrum, ktora obdarzamy nasza uwaga. Kiedy mowisz swoim przyjaciolkom/przyjaciolom ze sie zakochalas gratuluja ci serdecznie I ciesza sie razem z toba. Kochasz wtedy wszystko I wszystkich bo pomiedzy tym wszystkim jest ON / ONA. Ale ja tak tego nie odczuwam.....

Stan zakochania nie jest dla mnie czyms pieknym. Towarzysza mi wtedy emocje, ktore odczuwam jako raczej kamienie w brzuchu niz skrzydlate motylki. Ogolnie rzadko sie zakochuje I angazuje. W milosci to musi byc to cos, ktore nie umiem okreslic I ktore znajduje bardzo rzadko. Dwa razy w zyciu mi sie to moze zdarzylo. W milosci z natury jestem bardzo ostrozna, choc jak sie juz to zdarza nie wybieram dobrze. Wiem co to dla mnie oznacza zaangazowanie moich emocji w czyjes istnienie – lojalnosc do bolu, przywiazanie do ostatniego oddechu I wymagania aby I ta druga osoba zrobila to samo a nawet na wiecej niz 100%. Wymagania by ktos kochal mnie miloscia rodzica... Przede wszystkim w milosci jest to przeszkoda bo rozum mowi mi iz powinnam sie otworzyc I podjac ryzyko. Uwierzyc ze moge byc kochana I moge kochac, nie potrzeba tu walki. Jednak jest to silniejsze ode mnie. To boli....Ah jak mnie to boli.....

Wiec stan zakochania nie jest dla mnie przyjemnym uczuciem. Kiedy go odczuwam bardzo przeszkadza mi w codziennosci, uwiera, drapie. Kiedy pojawiaja sie pierwsze symptomy juz zaczynam jeczec w duchu – oh nie, nie chce, zabierz to, nie chce tego przezywac. Szczegolnie iz zawsze towarzyszy temu poczucie strachu I poczucie ze I tak wszystko schrzanie. Przeczytalam kiedy ze GDY POKONASZ STRACH, POKONASZ CALY SWIAT. W tej kwestii moj strach ma wielgasne I przerazajace oczy.. i jak do tej pory nie udaje mi sie zniwelowac jego przeszywajacy wzrok. Kiedy sie angazuje poddaje faceta probom na jego uczucie, potrafie zniszczyc sama to co sie miedzy nami urodzilo. Kto to moze wytrzymac, jak ja sama nie potrafie? Ta jedyna rzecz, ktora nie potrafie w sobie przektalcic jest umiejetnosc pozytywnego kochania....

Mam mysli, ze dla mnie najlepiej jest bez takich barw, a znajduje zamiast barw milosci inne...w swoim swiecie. Kocham swoje zycie jakie jest, nie tesknie za zwiazkiem. Ale jak ktos mnie zaczyna ogrzewac, moje zamrozone serce dziecka zaczyna zrzucac lodowa powloke i plakac rzewnymi lzami. I krzyczec i drapac osobe ktora osmielila sie je obudzic. Zaleznosc moich emocji ode mnie samej daje mi poczucie wolnosci, ktora tak cenie. Nie potrzebuje oparcia, mam przyjaciol do wygadania, ale rozum mowi mi, ze jestem chora..... na serce. Ze mam skrzywiona energie milosci, ktora oddziela mnie od prawdziwej bliskosci z jedyna osoba, ktora bym wybrala a ktora bylaby jedyna taka osoba na swiecie. Ja lubie bezpieczny dystans. Ale uslyszalam od mojego przyjaciela slowa ktore daly mi do myslenie....

"Wiem, ze potrzebujesz kogos bliskiego, tak jak planeta potrzebuje slonca, tak jak ksiezyc potrzebuje planety. Tylko wydaje nam sie ze mozemy przez zycie przejsc sami, ale to nie jest prawda. Sa sytuacje z ktorymi ciezko jest poradzic sobie samemu, wtedy wysylamy sygnaly (czasem nieswiadome) o poszukiwaniu gwiazdy lub planety. Najgorsze, jesli te sygnaly dotra w nieodpowiednie miejsce, tzw czarna dziure. Ciezko nam jest sie uwolnic z jej mocy przyciagania."

Mam bardzo madrych przyjaciol..

Zaczelam myslec; czy ja nieswiadomie wysylam sygnaly, ze chce byc kochana? Czy jest cos o czym nie wiem, czego nie czuje tak naprawde, bo wierzcie mi, zyje z zamrozonym dziececym sercem i nie czuje potrzeby posiadania partnera do poki nie natrafie na kogos komu jakos udaje sie mnie odmrozic. Czy to znaczy ze ja nieswiadomie o to prosze, wolam, krzycze? Ale przeciez wiadomo, ze jak tego nie czuje na codzien to i nie potrzebuje. Czy jest jeszcze jakies dno w nas o ktorym nie wiemy?

Jak pewnie juz wiecie, nie lubie jednoznacznych okreslen typu czlowiek to osoba, ktora jest taka i taka i wszyscy potrzebuja tego samego. Wierze, ze kazdy ma swoja nature i nie wszyscy podazaja tymi samymi schematami. Inna sprawa jest z pytaniem dlaczego tak jest? Jaka jest czysta forma bycia czlowiekiem?

Nie chce niszczyc nikogo. Nie chce podejmowac walki wtedy, kiedy nie trzeba. Nie chce by bohater za kazdym razem bronil mnie przed wszystkim co zawiera glebsze emocje. Ale to moj program. A moze nawet podstawa programow, jego mozg. A bohater jest silny.

Jestem w stanie kochac caly swiat.... ale nie swiat jednej osoby, bo wtedy trwa za blisko i za duzo wymaga energii...zaufania....powierzenia...

I tu pasuje moj ulubiony wiersz, kiedys juz przeze mnie przytaczany; slowa wyryte w duszy Doroslego Dziecka....

"Jestem tu, skryta w ciemności

Jestem tu z sercem zamkniętym na dotyk miłości

Jestem tu, nie znajdziesz mnie

Bo w bólu jestem sobie samej obca

Bądź cicho.

Światło zgaś

Zostaw mnie.. „



http://www.youtube.com/watch?v=zsavBnDhrEI

"..macie racje, ze mna chyba jest cos nie tak....."

10 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Czy można powiedzieć: nie chcę się zakochać? Pewnie można, ale czy to będzie skuteczne? Chyba tęsknię za tym unoszeniem się nad ziemią...
[nosicielka samotności] - chyba inaczej nie umiem zaznaczyć, że to ja...

Izabell pisze...

mysle ze zalezy jak sie czlowiek zakochuje. znowu jedna prawda, ze TO SIE DZIEJE nie pasuje do mojego rozumu, bo mi sie to nigdy nie zdarzylo, ja pozwolilam by sie zdarzylo przez spotykanie z ta osoba czesto, rozmowy itd zakochanie przychodzi u mnie pozno bo jestem zamrozona. na poczatku jest zaciekawienie, jak jestem ciekawa kazdym albo pozwolenie bycia adorowanym. mam swietny dystans na poczatku.

ja bym chciala chociaz raz poczuc ze unosze sie nad ziemia. bo zawsze ciagnie mnie to w otchlan.

Anonimowy pisze...

Witaj :) mam dokładnie takie samo zdanie na temat ZAKOCHANIA. Pierwsze jego objawy zawsze wywoływały we mnie stan przerażenia ! Problem polegał na tym, że istniało ryzyko zakochania się w pojedynkę ? prawdziwy horror ! Oraz na totalnej niepewności, utracie kontroli, czego nie znoszę ! Zakochanie można przyrównać do karty tarota, głupiec plus kochankowie. Za to kochanie, to piękny stan. Jeśli jest autentyczne, posiada w sobie wszystkie cechy zakochania , plus poczucie bezpieczeństwa, spełnienia, pewności i totalnego zaufania. Można to przyrównać do karty cesarza i cesarzowej plus karta kochanków . Oczywiście mam na myśli miłość wzajemną, spełnioną, nieustającą, kiedyś spotkałam taką na swojej drodze, czego i tobie z serduszka życzę :)))
ps. niestety przedtem się zakochałam ;)

Izabell pisze...

Witaj Awiko,

odwiedzam Twoj blog, nawet chcialam zostawic komenta pod Twoimi zdjeciami (ladne kobity za tymi blogami sie ukrywaja) ale cos nie chcialo sie wkleic.

Ah... ja wlasnie nie moge sie przedrzec przez ten stan zakochania. trace kontrole, wtedy zaczynam wszystko niszczyc by nie dopuscic moze do tego bezpieczenstwa w ktore nie wierze chyba takze. Jestem taka slaba jezeli chodzi o te emocje. Tak ciezko to przelamac :( Dla mnie to zdumiewajace ze jest cos w nas co blokuje energie nawet jak chcemy ja odczuc. Ta blokada z przeszlosci. Moja blokada a jednak zyjaca swoim zyciem jakby.

Jestes szczeciara ze spotkalas taka milosc i ja odczulas:))

Sciskam Cie mocniutko.

Anonimowy pisze...

och, Izabell teraz do mnie dotarło, ze tez mnie "wrobiłaś". Przepraszam ale sie widać zagapiłam, tym bardziej, ze komp był w naprawie, a w domu spiętrzenie spraw. Tak więc zauważyłam Elę ale zaraz dopisze Twój link też:))))************
mirabelka

Izabell pisze...

:))))

Anonimowy pisze...

Nie wiem co napisać Ci Izabell, ale nie chciałabym przejść życia bez poznania stanu zakochania, choć wiązało sie to i ze sprawami wspaniałymi i bolesnymi. Awika dobrze napisała, że to uczucie, które jest często początkiem czegoś wspaniałego. Zakochać sie i prawdziwe potem pokochać. Przesyłam piosenkę, która może lepiej to wytłumaczy, co chcę powiedzieć:)))
http://budrystm.wrzuta.pl/audio/nUopXCRUrM/
Przytulam
mirabelka

Izabell pisze...

witaj Mirabelko,

ja nie chcialabym przejsc przez zycie bez poznania wszystkiego co czlowiek potrzebuje do poznania zycia i zdobycia madrosci. ale kiedy juz wiem jak jest, nie chce...nie lubie....zle sie z tym czuje...nie cieszy mnie to w ogole....ulomnosc DDA...

buzka

Anonimowy pisze...

Dzięki Izabell za odwiedziny i te ładne kobity :) Tak u mnie coś z tymi komentami , nie jest tak !
A propos tej blokady, u mnie ona żyje sobie również. Czasem jednak może się zdarzyć coś jak, dynamit ( w sensie pozytywnym) a wtedy bum i w blokadzie dziura :))) Wystarczy taka jedna dziurka, a potem zwala się reszta, kawałek , po kawałku. Oczywiście zwala sie , ale zostaje obok w pogotowiu, żeby na nowo się budować. Wystarczy drobne nadużycie tegoż zaufania a fala i budowniczy blokady wracają. Mówi się trudno. Ale jest coś jeszcze , czym więcej godzę się z tym że taka jestem, tym więcej się otwieram. Czyżbyś się zakochała, na dobre :)***

Izabell pisze...

bardzo ladnie i trafnie to opisalas Awiko :)

czy sie zakochalam? niestety nie jest mi to dostepne... a jak jest to nawet jak nie ma przeszkod by bylo szczesliwie...zawsze ciezko to przechodze. a przechodze ciezko nie dlatego ze cos jest nie tak na zewnatrz tylko wew mnie.
buzka