Wiecznie pytam siebie kim jestem. Zastanawiam sie, czy w ogole mozna siebie odnalezc, poznac do konca. Czy z cala pewnoscia mozna powiedziec do drugiej osoby ZNAM CIE lub okreslic siebie z cala pewnoscia, ze ZNAM SIEBIE. Ale wiem co czuje, a czuje rozdwojenie, czasami spojnosc, czasami paradoks, czasami logiczna calosc. Dlaczego tak jest? Mozna snuc wiele teorii.... Mam pare i kazda moze byc prawdziwa.....
Pierwsza to teoria realiow. Jestem DDA. To wiemy. Dziecko, ktore nigdy nie doroslo i bohater, ktory jest nad wyraz dorosly i walczacy. Poprzez psychiczna jak dla malucha traume moje JA uksztaltowalo sie tak, by w jak najwiekszym stopniu ochronic zdrowie psychiczne i przetrwac. Dlatego umysl musial dokonac wyboru, pekniecie spojnosci psychicznej lub dno psychiczne. I tak powstal dorosly - bohater. Odzielnie a jednak razem.....Ratunek za cene rozszczepienia...
Teoria numer dwa to ta filozoficzna, magicznie zachaczajaca o nasza potrzebe duchowosci. To takze ta najlatwiej zapisujaca sie w naszych umyslach. Bo kto nie lubi magii, bajek gdzie zawsze wszystko ma sens. I tak snuje opowiesci; przede mna moja matka byla w ciazy. Usunela ja. Nie przyznala sie jednak mowiac mi, ze to bylo poronienie.. Do tej pory mysli, ze nie wiem. Po tym dziecku znowu byla wpadka – ja. Tym razem zostalam poczeta. Czy ja mam dwie dusze, dwie energie w sobie z powodu tego zdarzenia? Moze ta energia nie odeszla tylko zawisla na moim jestestwie? Moze energia byla mi przeznaczona bym wlasnie znala dwie strony wszystkiego, bym podwojnie sie rozwinela i bym wiedziala....? Bo tylko wtedy zrozumiem, ze nic nie ma pewnego i wiekszosc teorii dotyczacych czlowieka da sie podwazyc? Czyli kim jestem? A moze naprawde moje poczucie, ze nie jestem z tej planety jest jak najbardziej prawdziwe? Moze Wszechswiat wyslal mnie tu bym szukala i rysowala pomocnicze mapy tym, ktorym spac nie daje pytanie dlaczego oraz kim jestem? Glos, ktory w sobie nosze i ktory nigdy mnie nie zawiodl...., moze to polaczenie z Pierwotnym Zrodlem owarte przez cierpienie w zbyt mlodym wieku. A moze to polaczenie z samym soba ....moze my jestesmy zrodlami wszystkiego.....To ten glos mowi mi IDZ, pokazuje jak omijac przeszkody, daje mi rozwoj poprzez potrzebe m.in podwazania nawet samej siebie i innych, ktore - jak zauwazylam – uwalnia umysl z ramek za cene poczucia bycia w powietrzu, w chaosie, w braku stabilnosci. Jak w tej przypowiesci De Mello;
Pewien człowiek natrafił na wysoką wieżę i wszedłszy do środka stwierdził, że jest całkiem ciemna. Macając dookoła, natrafił na kręte schody. Ciekaw, gdzie wiodą, zaczął się wspinać, a gdy się wspinał, odczuł rosnący w sercu niepokój. Obejrzał się, więc za siebie i z przerażeniem zobaczył, że za każdym razem, gdy wchodził na stopień, poprzedni odpadał i znikał. Przed nim schody wiły się w górę, a on nie miał pojęcia, dokąd wiodą; za nim ziała olbrzymia czarna pustka.
Pierwsza to teoria realiow. Jestem DDA. To wiemy. Dziecko, ktore nigdy nie doroslo i bohater, ktory jest nad wyraz dorosly i walczacy. Poprzez psychiczna jak dla malucha traume moje JA uksztaltowalo sie tak, by w jak najwiekszym stopniu ochronic zdrowie psychiczne i przetrwac. Dlatego umysl musial dokonac wyboru, pekniecie spojnosci psychicznej lub dno psychiczne. I tak powstal dorosly - bohater. Odzielnie a jednak razem.....Ratunek za cene rozszczepienia...
Teoria numer dwa to ta filozoficzna, magicznie zachaczajaca o nasza potrzebe duchowosci. To takze ta najlatwiej zapisujaca sie w naszych umyslach. Bo kto nie lubi magii, bajek gdzie zawsze wszystko ma sens. I tak snuje opowiesci; przede mna moja matka byla w ciazy. Usunela ja. Nie przyznala sie jednak mowiac mi, ze to bylo poronienie.. Do tej pory mysli, ze nie wiem. Po tym dziecku znowu byla wpadka – ja. Tym razem zostalam poczeta. Czy ja mam dwie dusze, dwie energie w sobie z powodu tego zdarzenia? Moze ta energia nie odeszla tylko zawisla na moim jestestwie? Moze energia byla mi przeznaczona bym wlasnie znala dwie strony wszystkiego, bym podwojnie sie rozwinela i bym wiedziala....? Bo tylko wtedy zrozumiem, ze nic nie ma pewnego i wiekszosc teorii dotyczacych czlowieka da sie podwazyc? Czyli kim jestem? A moze naprawde moje poczucie, ze nie jestem z tej planety jest jak najbardziej prawdziwe? Moze Wszechswiat wyslal mnie tu bym szukala i rysowala pomocnicze mapy tym, ktorym spac nie daje pytanie dlaczego oraz kim jestem? Glos, ktory w sobie nosze i ktory nigdy mnie nie zawiodl...., moze to polaczenie z Pierwotnym Zrodlem owarte przez cierpienie w zbyt mlodym wieku. A moze to polaczenie z samym soba ....moze my jestesmy zrodlami wszystkiego.....To ten glos mowi mi IDZ, pokazuje jak omijac przeszkody, daje mi rozwoj poprzez potrzebe m.in podwazania nawet samej siebie i innych, ktore - jak zauwazylam – uwalnia umysl z ramek za cene poczucia bycia w powietrzu, w chaosie, w braku stabilnosci. Jak w tej przypowiesci De Mello;
Pewien człowiek natrafił na wysoką wieżę i wszedłszy do środka stwierdził, że jest całkiem ciemna. Macając dookoła, natrafił na kręte schody. Ciekaw, gdzie wiodą, zaczął się wspinać, a gdy się wspinał, odczuł rosnący w sercu niepokój. Obejrzał się, więc za siebie i z przerażeniem zobaczył, że za każdym razem, gdy wchodził na stopień, poprzedni odpadał i znikał. Przed nim schody wiły się w górę, a on nie miał pojęcia, dokąd wiodą; za nim ziała olbrzymia czarna pustka.
Niewidzialna reka, ktora mnie prowadzi. Niezrozumiany sens mojego istnienia, ktory jest jak najbardziej sensowny.... Czy to nie jest piekne i zdrowe do noszenia w glowie i w sercu?
Ostatnia teoria moze byc racjonalna i naukowa ale takze wieloraka. Najpierw efekt lucyfera; bede tym kim zdarzenie mnie uksztaltuje. Nastepnie, ja to programy spoleczne, co jest po tym? Czy cos jest? Psychoanaliza wierzy, ze natura czlowieczego JA jest rozszczepienie i kompletna pelnia nigdy nie bedzie przez nas doswiadczona (moze to sie nazywa oswieceniem?). Freud wyroznil trzy osrodki w naszej psychice – ID, EGO I SUPEREGO, gdzie zdaniem niejakiego Erica Berne, ego dzieli sie jeszcze na DZIECKO, RODZICA i DOROSLEGO. Carl G. Jung dodaje jeszcze zbiorowe atchetypy. A Gestalt mowi o ronorodnosci, gdzie jedne czesci osobowosci moga panowac nad innymi. Teoria tozsamosci mowi o jednym JA ale o wielu w nim glosach (zrodlo: Charaktery, Sierpien 2007) Sumujac na przyklad moj glos wewnetrzny moze byc zwykla intuicja, swietnie wytrenowana przez lata. A intensywna nauka w dziecinstwie daje przewaznie swietne rezultaty w zyciu doroslym.
Czytam w Charakterach „Myslenie o sobie jako o zbiorze roznorodnych pozycji powoduje, ze latwiej jest nam rozumiec nasze rozne, czasem przeciwstawne, zachowania (...) Kiedy zdajemy sobie sprawe z posiadania wielu wymiarow siebie, poszerza sie zakres dostepnych sposobow radzenia sobie z roznymi zadaniami zyciowymi (...) Zwykle w problem uwiklana jest jedna lub kilka pozycji (JA), zas inne glosy pozostaja wylaczone, wiec konsekwencje zdarzenia nie sa tak rozlegle (DDA), I mimo bolesnych doswiadczen, dzieki tym pozostalym glosom mozemy nadal sprawnie funkcjonowac. Czasem pociaga to jednak pewne koszty psychiczne (...) Nie da sie ukryc, ze utrzymywanie takiej wewnetrznej demokracji, w ktorej kazda pozycja ma szanse zabrac glos, wymaga nakladow energii. A uswiadamianie sobie wlasnej wewnetrznej wielosci moze niekiedy wzbudzac przejsciowy lek i niepewnosc co do wlasnej tozsamosci. Niemniej wydaje sie, ze zyski wyraznie przewazaja nad kosztami.”
Czy nie pogubilismy sie troche w tak waznym pytaniu KIM JA JESTEM? Tyle odpowiedzi na roznorakie sposoby przedstawione. Osobiscie staram sie poznac wszystkie kolory mojego jestestwa, ale kiedy bede wiedziec, ze to juz wszystkie?
Czuje energie filozofa, mistyka i psychologa - naukowca, glupca i medrca. Czuje sie osoba dorosla i malym dzieckiem. Czuje sie jak ty i nie jak ty. Czuje sie pelnia i jej brakiem. Nie wiem i wiem a im wiecej wiem tym mniej wiem.
Jestem i mnie nie ma.......
Czytam w Charakterach „Myslenie o sobie jako o zbiorze roznorodnych pozycji powoduje, ze latwiej jest nam rozumiec nasze rozne, czasem przeciwstawne, zachowania (...) Kiedy zdajemy sobie sprawe z posiadania wielu wymiarow siebie, poszerza sie zakres dostepnych sposobow radzenia sobie z roznymi zadaniami zyciowymi (...) Zwykle w problem uwiklana jest jedna lub kilka pozycji (JA), zas inne glosy pozostaja wylaczone, wiec konsekwencje zdarzenia nie sa tak rozlegle (DDA), I mimo bolesnych doswiadczen, dzieki tym pozostalym glosom mozemy nadal sprawnie funkcjonowac. Czasem pociaga to jednak pewne koszty psychiczne (...) Nie da sie ukryc, ze utrzymywanie takiej wewnetrznej demokracji, w ktorej kazda pozycja ma szanse zabrac glos, wymaga nakladow energii. A uswiadamianie sobie wlasnej wewnetrznej wielosci moze niekiedy wzbudzac przejsciowy lek i niepewnosc co do wlasnej tozsamosci. Niemniej wydaje sie, ze zyski wyraznie przewazaja nad kosztami.”
Czy nie pogubilismy sie troche w tak waznym pytaniu KIM JA JESTEM? Tyle odpowiedzi na roznorakie sposoby przedstawione. Osobiscie staram sie poznac wszystkie kolory mojego jestestwa, ale kiedy bede wiedziec, ze to juz wszystkie?
Czuje energie filozofa, mistyka i psychologa - naukowca, glupca i medrca. Czuje sie osoba dorosla i malym dzieckiem. Czuje sie jak ty i nie jak ty. Czuje sie pelnia i jej brakiem. Nie wiem i wiem a im wiecej wiem tym mniej wiem.
Jestem i mnie nie ma.......
Podejmuje wyzwanie na wieczne szukanie siebie...choc mam chwile, ze ta podroz mnie przygniata......Ale powstaje...I znowu stawiam wieczne kroki.....
9 komentarzy:
Bardzo ciekawy post. Zainponowal mi bardzo. Jakies pare lat temu interesowalam sié psychoanalizá i zglebialam jej arkana nie tylko teoretycznie. Twoje poszukiwania sa jak najabrdziej uzasadnione w imié zasady "mysle, wiéc jestem".
Pozdrawiam.
witaj Auroro,
udalo sie w koncu zamiescic post, ciesze sie ze wpadlas i dziekuje za slowa uzanania:)
tak, jak najbardziej wyznaje zasade MYSLE WIEC JESTEM i probuje wielu roznych drog by poznac siebie i przy tym innych. psychoanaliza jest jedna z tych drog. cos w tym jest:)
pozdr serdecznie
podobają mi się te teorie
:))
Witam,
Tak sobie teraz pomyślałam ( po przeczytaniu tego posta)że im więcej wiem, im więcej sie dowiaduje o sobie tym bardziej uświadamiam się w przekonaniu, że niewiedza jest błogostanem. :)
Pozdrawiam.
witam serdecznie :)
tak, mysle ze na pierwszy rzut oka takie sie ma odczucie :)ale pod tymi emocjami mysle ze wlasnie iz szukamy to rozwijamy sie duchowo i emocjonalnie. po co? tu ciezko odpowiedziec. dla niektorych ludzi rozwoj i poznawanie jak najwiecej mozliwosci daje wiedze i zrozumienie siebie i innych i ta wiedza sama w sobie jest wartoscia i nie da sie jej zmierzyc. osobiscie - ciezko to wytlumaczyc - jak szukam to czuje jakby bardziej zycie bo nie odbieram je tylko za pomoca zmyslow, tylko takze czegos co nie zostalo zmierzone, moze to dusza, moze to umysl, moze to cos w moje glowie:) i doceniam bardziej zycie, ludzi, siebie :)jak mowi buddyzm szczescie jest droga ,nie cel :) (tak sie pocieszam moze:)))
pozdrowka:)
Otóż to. Szczęście jest drogą, a nie celem.
Kiedyś myślałam, że szczęście to m.in. spokój. Spokój w domu, w sensie równowaga, bezpieczeństwo, akceptacja, zaufanie itp. oraz spokój ducha - "uporządkowany umysł" :)
I dopóki do tego dążyłam czułam sie szczęśliwa (pomimo trudności), pełna energii, zachłanna na życie ;)
Teraz, kiedy mam już swój upragniony spokój, paradoksalnie nie czuje się szczęśliwa. Choć nie czuję sie również nieszczęśliwa :)
Zgadza się .... szczęście jest drogą, a nie cel :)
jak Ty Veronico dobrze rozumiesz co mam do przekazania w moich slowach:) jakby powiedziala Mirabelka, wieza Babel nie jest za wysoka u nas:)
pozdrowka serdeczne:)
:)))
równiez pozdrawiam :)
Prześlij komentarz