"Kiedy ulepszysz teraźniejszość,

wszystko co po niej nastąpi

również stanie się lepsze. "


Paulo Coelho



poniedziałek, 18 czerwca 2012

Dwa razy Z.

   Kontynuuje temat relacji damsko - meskich i historii kolezanki, ktora opisalam w poprzednim poscie (facet odszedl od kobiety, ktora miala raka, i zwiazal sie z kolezanka). Czytam wlasnie zbior opowiadan J.L.Wisniewskiego pt.£ozko. Oto co przykulo moja uwage:

(…)Wtedy dwa lata temu, wlasciwie nie zarejestrowalam znaczenia obecnosci Twojej zony. Byla jedynie mloda, piekna kobieta, ktorej mozna bylo Ciebie odebrac. Na tym swiecie nawet szczurzyce maja swoj wyscig. Odebralam juz dwoch mezczyzn innym kobietom I nie wiedzialam powodu, dla ktorego Twoja zona mialaby byc traktowana inaczej. Poza tym kochalam Cie. Wiem, jak prostacko to zabrzmi, ale wtedy ciagle traktowalam milosc jako niepodwazalne usprawiedliwienie wszelkiej niegodziwosci. Tak pewnie mysli wiekszosc kochanek. Dlatego przyszlam tamtego wieczoru do Twojego pokoju I zaczelam odbierac jej Ciebe. Najpierw chcialam wykrasc jej tajemnice. Sam fakt, ze bedziesz mnie – tak jak ja – calowal, rozbieral I dotykal, nie dzialal specjalnie na moja wyobraznie. Wiekszosc ludzi robi to prawie identycznie. Jest to tak standardowe, ze mozna napisac o tym poradnik. Tajemnica, ktora chcialam wykrasc Twojej zonie, polega na czyms zupelnie innym. Najbardziej chcialabym wiedziec, co bedziesz przy tym mowil, jak bedziesz oddychal, jak bedziesz pachnial, jak drzal, jak bedzie smakowac Twoja skora, Twoj pot, Twoja slina. Mysle, ze okrucienstwo, jakiego doswiadcza zdradzana kobieta, nie polega na tym, ze on dotknal wargami innych piersi, penetrowal jezykiem inne usta lub wlozyl swoj pen w inna wagine. Tym co boli o wiele bardziej, jest zdrada tej tajemnicy. Na jej dochowaniu, moim zdaniem, zasadza sie wiernosc.
JLWisniewski “£ozko”

   Pan Wisniewski ma niebywaly talent w opisywaniu doglebnym odczuc kobiecych i roznic damsko-meskich, ktore dla zwyklego Kowalskiego nie sa zauwazalne. Dokladnie, zdrada tajemnicy…..Przypatrzmy sie dwom zjawiskom; zazdrosci i zdradzie. Pierwsze czesto jest przypisywane kobietom i jest widziane przez facetow jako “fanaberia”. Oczywiscie faceci tez sa zazdrosni, ale inaczej. Kobieta generalnie wnika gleboko w szczegoly intymnosci i otwarcie pokazuje swoja zazdrosc. Facet (oczywiscie generalizuje tutaj) przewaznie nic nie powie, a nawet bedzie wstanie przybic piatke z facetem, z ktorym spotykala sie kiedys jego kobieta. Kobieta jest bardziej ekspresyjna pod tym wzgledem. Jawnie okazuje drugiej kobiecie dezaprobate. Dla zwyklego Kowalskiego moze wydawac sie to smieszne, lub nawet klaustrofobiczne. Jednak tego co kobieta sie obawia to wlasnie faktu, ze druga kobieta zna albo pozna ta tajemnice….O przeszlych nie chce wiedziec, o zagrozeniu ewentualnych pozniejszych tym bardziej. Dlatego wiekszosc kobiet nie lubi sluchac o ex-ach. Nie dlatego, ze chca wierzyc iz ona byla pierwsza i jedyna, ale dlatego, ze swiadomosc iz ktos dzieli z nia ta tajemnice, ktora ona teraz dzieli z ukochanym mezczyzna staje sie nie do zniesienia. Bo jak kochamy to chcemy byc ta wyjatkowa, ta szczegolna… A fakt jest taki, ze “wiekszosc ludzi robi to prawie identycznie”. Nawet slowa, sposob wyrazania jest przysposobiony to stylu osoby, ktora niesie to do nastepnych zwiazkow. Pamietam kiedys moj ex of 5 years kiedy chcial mi powiedziec, ze mnie kocha przez maila czy sms-a pisal KMC. Po latach, majac nowa dziewczyne wysylal do niej takie same skroty (nie pytajcie mnie skad wiem). Wtedy pierwszy raz zaczelo mnie to zastanawiac – czy to nastepna rzecz taka nieorginalna, powtarzajaca sie w ludziach jak to, ze slonce zachodzi I wschodzi? I tak latami weryfikowalam swoja obserwacje i mysle, ze jest prawdziwa. I zrozumialam, dlaczego  tak zadko zdarza sie iz drugiej kobiecie odpowiada przyjazn jej faceta z przeszla kobieta, ktora przeciez dotykal jak teraz nia, ktora zna tajemnice jego zapachu, drzenia, dotyku…. Intymnosc jest delikatnym tworem i raz zdradzona bedzie jak rozbity dzban, ktorego nie da sie posklejac. Jest to mocno zwiazane z zaufaniem, ktore takze raz nadwyrezone nigdy nie bedzie takie jak kiedys. Sprawy zaczynaja sie komplikowac jeszcze bardziej, gdy facet ma juz dzieci i w tej sytuacji nieuknione jest istnienie ex w zyciu i nowej partnerki. Swietnie jak ex zona/partnerka jest madra i rozumie delikatna sytuacje gdzie nowa partnerka moze miec problem z jej zbyt duza obecnoscia w ich zyciu. Jednak jezeli obecna partnerka sie wglebia, odczuwa ta tajemnice, i przyklada do niej wage – moze byc ciezko….

   Dla mezczyzny sprawa moze wygladac kompletnie inaczej. Powszechnie sie mowi, ze odzielenie seksu od uczuc jest latwe w przypadku meskiej populacji. Ruchy kopulacyjne nie oznaczaja wglebiania sie uczuciowego. Jednak dla kobiet sprawa nie jest taka prosta, bo naturalnie kobieta wglebia sie w zjawiska bardziej. To nie jest tylko seks, kiedy druga kobieta JUZ WIE jak smakuje skora jej faceta - pisze Wisniewski (moze on jest kobieta?). Dlatego nie zgadzam sie z pania Katarzyna Miller, ktora ostatnio wszem I wobec promuje ksiazke "Podaruj kochance meza kwiaty" abysmy nie robili z tego wielkiego halo.(choc dalabym kochance kwiaty z podziekowaniem, ze udalo jej sie pojechac na instynktach mojego faceta i dzieki temu wiem, jaki jest przecietny. Moge szukac cos lepszego). Pani Miller ma racje mowiac jak jest, jednak trywializujac odczucia kobiet, ktorym ciezej zdrade wybaczyc z powodu wglebiania sie w zwiazek z druga osoba (oczywiscie takze niektorym mezczyznom, generalizuje tutaj, przypominam), wcale nie szerzy madrosci. A madrosc to juz co innego niz “jak jest”. Madra osoba czuje jak by powinno i czuje jak jest glebiej, blizej, pelniej, mocniej. I tak facet rozumiejac to nie bedzie np. przypominal sobie historii o eksach i raczyl nia druga osobe; a to ze ex nie lubila tego, albo ze jak raz byli w sklepie to stalo sie to, lub ze razem kupywali tamto. Kompletny brak taktu. A kiedy poraz kolejny ogarnie go instynkt na widok innego ciala, bedzie chcial zachowac tajemnice dla tej, ktora wybral. Chyba, ze nie wybral, wtedy moze smakowac do woli. Jednak w relacji nie bedzie tanio sprzedawal tajemnicy tylko dla zwyklego ruchu miednica. Dotyczy to takze slow. Pamietam raz w programie Kuby Wojewodzkiego zasiadl do rozmowy Michal Zebrowski wraz z modelka Anja Rubik. Pan Wojewodzki staral sie sprowokowac pana Michala zaczepiajac – Ladna ta nasza Ania. Nie ? Powiedz, piekna kobieta? Pan Michal spojrzal drwiaco na prowodyra, rozpoznajac jego prosta samcza gierke. Oczywiscie Ania jest piekna kobieta – odpowiedzial –ale moja zona jest najpiekniesza. Wszyscy byli zaskoczeni jego odpowiedzia a pozniej rozeszly sie brawa i pomruki uznania. Na twarzy Ani Rubik rozlal sie wyraz nawyzszej zgody na to co powiedzial – bo pewnie ona sama chcialaby byc tak widziana przez wlasnego meza. To sie nazywa lojalnosc i prioretyzowanie -  nawet w slowie -  swojej zony jako kobiety, ktora wybral. No i niezla znajomosc kobiecych emocji – kazda kobieta przeciez chce byc dla swego faceta najpiekniejsza i nie bardzo chce sluchac o tym, ze jej facet zauwaza piekno innych kobiet. Choc ona sama slepa nie jest i widzi mestwo innych facetow i wie, ze zdrowy facet zauwaza naturalna biologiczna koleja rzeczy piekno innych kobiet (nikt nie jest robotem), jednak to emocje drugiej osoby, takt i lojalnosc w postawie jest na pierwszym miejscu kiedy dzieli sie z kims zycie. To odczuwa sie bardziej niz piekno dookola, bo widzi sie przede wszystkim piekno w oczach wlasnego partnera.

   Ale to pieknie brzmi, jak bajka, prawda? Jednak realia iI zasady biologii sa silne i rzadza czlowiekiem jak marionetka. Kto w ogole na codzien zglebia takie zaleznosci? Wlasne slowa, wlasne czyny, ktore swiadcza o postawie do bliskiej osoby….. Tajemnice, ktore dziela dwie osoby, jezeli nie sa swietoscia od samego poczatku – sa poddane silnym wachaniom i czesto ulegaja zlamaniu. A szkoda….

   Na koniec przypatrzmy sie temu zdaniu “Wiem, jak prostacko to zabrzmi, ale wtedy ciagle traktowalam milosc jako niepodwazalne usprawiedliwienie wszelkiej niegodziwosci.”. Czesto spotykam sie z oburzeniem kiedy mowie, ze milosc to nie wszystko. Wielu ludzi stawia ja na piedestale, jednak rozumiejac milosc jako wlasne szczescie w relacji z druga osoba. Jak juz pisalam wczesniej, milosc jest widziana strasznie wasko i schematycznie, a do tego egoistycznie. Przyklad kolezanki, ktora znajduje usprawiedliwienie w milosci pokazuje zlimitowane jej postrzeganie, bo milosc przechodzi egoizm i obejmuje wszystko, kazdy lisc i kazda mrowke. Kolezanka – na przyklad – jest szczesliwa tu i teraz z facetem, ktory odszedl od zony i to jest dla niej pelnia. Jednak jest to znowu pelnia sprytnie ustawiona przez naturalne zasady biologiczne. Widok sie zawerza, czlowiek wyobraza sobie, ze nie ma nic poza dzieleniem czasu z ta osoba. Jednak moim zdaniem kobieta ta nawet nie doknela prawdziwej milosci, ktora wychodzi poza typowe mesko-damskie relacje. Gdyby ja odczuwala w swoim sercu nie poddala by sie temu tak latwo i z otwarta radoscia. Wzielaby pod uwage NIE, rozwazala cierpienie rozlaki, odrzucenie tego co jej mozg rozpoznal jako swietnego dostarczyciela genow i emocji. Poddanie sie pod cierpienie – czy nie brzmi to utopijnie? Ale wierze, ze mozna, jezeli wartosciowuje sie cos wiecej niz typowy schemat romansowy – tam jest jeszcze droga poza tym, samotna czasami– odrazu mowie – ale ze sloncem we wlosach....."az czlowieka"...

Wiem, bo "i ja tam bylam.... bol i lzy swe pilam..."
Ale wygralam.....

Dobrej nocki Moi Drodzy.







16 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Ja trzymam się jak najdalej od facetów,którzy są w związkach,a zwłaszcza takich,którzy będąc w nich są gotowi na "pozbycie się tajemnicy",zawsze wierzyłam i wiem ,że istnieją tacy jak wymieniony Żebrowski i albo taki albo żaden.Niemniej, poruszył mnie ten post,znów uświadomiłam sobie,że to jest większość i byc może pisana jest mi samotność ale na ludzi-ameby się nie zgadzam....pozdrawiam.Agnieszka

Izabell pisze...

Dokladnie, albo na poziomie, albo w ogole!:)Pozdrawiam Aga!

Anonimowy pisze...

Ja się zastanawiam jak to jest z tymi facetami bo mój były też pisał KMC,czy to zbieg okoliczności czy mają tak pusto w głowie!

Izabell pisze...

Jak dla mnie to brak orginalnosci i wyobrazni - to tak jak z rozami - pierwsze co przychodzi wiekszosci to wlasnie roze, bo tak im zostalo to wtloczone do glowy, ze to jest znak milosci ble ble. kiedy ja wole bzy, sloneczniki, frezje, lub polne kwiaty- a jak dostaje roze to odrazu mam odczucie przecietnosci...i odrazu to mi pokazuje, ze facet nie podchodzi do mnie indywidualnie tylko hurtem - jak do wszystkich...eh....

Anonimowy pisze...

no....jak widzę róże to ręce mi opadają,bo to oznacza,ze facet w ogóle mnie nie zna i jest zbyt samolubny aby chcieć mnie poznać,więc od razu odpada...w ogóle,serio,to podgatunek jakiś,chociaż niektóre kobiety....z resztą..nawiązując do paru postów wcześniej..jak ktos już coś raz zrobi ,to można się spodziewać,że znowu zrobi to samo..i taki cytacik mnie naszedł :"Nikt nie jest w stanie obudzić w nas poczucia niższości bez naszej zgody".
Eleonora Roosevelt .pozdrawiam.Agnieszka.:)

Anonimowy pisze...

witam,

zwracam się do Was z ogromną prośbą o pomoc. piszę pracę na temat DDA, bardzo zależy mi na prawdziwych wynikach moich badań dlatego jeśli możecie poświęcić chwilę na jej wypełnienie będę niezmiernie wdzięczna. temat jest mi bliski dlatego trafiłam na tą stronę.
pomóżcie
madzia

to link:

http://www.ankietka.pl/ankieta/91425/dorosle-dzieci-alkoholikow.html

Izabell pisze...

Podobno faceci sa z Marsa a Kobiety z Wenus;) milego wieczorka Aga!

Izabell pisze...

Magda - zrobione - powodzenia w pisaniu pracy!

Anonimowy pisze...

Magda-zrobione :) Izabell- nie wiem ,oni są z Nibylandi chyba :) Ciekawe czy już zawsze będą się czepiać mnie psychole,schizofrenicy,kłamcy i idioci..serio,mam jakis radar czy coś,ale powoli moje NIE! rośnie w siłę,więc jestem dobrej myśli ,pozdrawiam,Agnieszka. :)

Izabell pisze...

tell me about it.. :)pozdrawiam!

Anonimowy pisze...

Po prostu jeszcze czasem łudzę się,że pierwsze wrażenie jest mylne,coś mi zaśmierdzi na dzień dobry to zamiast stwierdzić : nie,nie odpowiada mi to,to ja "uczłowieczam" danego osobnika a i tak za chwile wychodzi,ze intuicja mnie nie zawiodła i siedzę ni to zdziwiona ni to rozczarowana,wkurzona ,ze straciłam czas na oczywistości....zawsze brnęłam w znajomości bez przyszłości zasypując moje przeczucia,a powinnam krótko stwierdzić,przepraszam za kolokwializm :) : wal się na ryj! Powoli daje radę ostro ciąć uwłaczające mojej inteligencji znajomości :)Zwykle łaknęłam dobrego słowa od kogokolwiek ale teraz naprawdę lepiej się czuję sama ze sobą.pozdrawiam Agnieszka.

Izabell pisze...

jak sie ktos sam nie napracuje aby sie uczlowieczyc, to nic nie jest wstanie zmienic osobe na wiecej niz tylko psa Paw£owa....
dobranoc!

Anonimowy pisze...

Hmmm
Dawno nie wchodziłam na Twój blog Izabel ale wkońcu jestem :)
Stwierdzam, że przezyłam przemiane, a mianowicie wcześniej byłam kobietą przecięztną, która wiesza się na mężczyźnie, nie realizuje sie, boi się sprzeciwić itd.
Po rozwodzie przy dwójce dzieci stwierdzilam ze jestem w stanie sobie poradzić :) Przy pomocy ojca dzieci (wow w końcu instynkt się odezwał lub poczucie winy) spędzałam czasu z dziećmi-na maxa oraz spędzałam czas sama -na maxa ;) Stalam się samodzielna, odpowiedzialna jak lwica. Znalazłam czas dla siebie i przy tym zero prenensji do siebie że jestem złą matką.
Teraz stwierdzam,że stałam się jak facet. Nie wieżę w miłość, bo cóż to oznacza? Skupisko endorfin i zauroczenia. Ja teraz mam mnóstwo znajomych z którymi mogę porozmawiać, spędzić czas. Nie jestem wylewna jak kiedyś, ponieważ umiem porozmawiać sama z sobą i sama rozwiązać problem. Z obecnym partnerem spędzamy razem czas ale są chwile kiedy spędzamy osobno, każde ze swoimi znajomymi. Taka forma jest mi bliska najbardzie.....wolność.
Ja nie potrzebuje kwaitów: róż czy fiołków itd jestem w stanie sama sobie je kupic i nie miec pretensji do partnera, że nie kupuje mi kwiatów. Dla siebie jestem wartościową osobą, pozbylam się kompleksów...mam tylko mankamenty ..hahahahhahha.
Jestem szczęsliwa

Anna

Ps Jeśli chodzi o moją zmianę to również Twoja zasługa Izabell..bo gdy podnad dwa lata temu szukałam pomocy, rozwiązań znalazłam je u Ciebie na blogu...dzięki wielkie!

Izabell pisze...

Witaj Ania!Super czytac Twoj post - jestes szczesliwa - znalazlas swoj balans - gratuluje:)

Tylko jeszcze slowko na "nie wierze w milosc". Mysle, ze mialas na mysli milosc taka jaka nam sprzedaja w prasie, mediach itd?:)Bo milosc istnieje, jak widzimy, ciagle sie rozmnazamy hehehehehe

Zawsze powtarzam, milosc mnie nie zaskakuje ale co milosc robi z ludzmi potrafi mnie zaskoczyc heheh

ps. Ja tylko wskazuje co zauwazam - Ty zrobilas z tego uzytek dla siebie i strasznie mnie ciesza tacy ludzie jak Ty:)
Pozdrawiam!

Anonimowy pisze...

Tak oczywiście ...miłość = rozmnażanie...nie sądze że tak jest. Chyba że juz zatraciłam w sobie tę kobieca część romantyzmu :) Czasami stwierdzam ze mam męskie podejscie do wielu spraw...konkretnie na temat.
Kiedyś bałam sie podejmowac decyzji stawac twardo przy jakiejs opcji, teraz juz sie nie boję.
Wracając do rozmnażania...to tak jak było w moim przypadku : chcialam mieć dziecko, podziałał instynkt maicerzyński, miałam silną potrzebe opiekowania sie kimś. Ot to cała miłość :) Tak jak kiedyś pisałaś , Izabel, ...czysty egoizm. Teraz to wiem, że tak jest w życiu, ale teraz jestem tego świadoma i to jest piękne :)

Pozdrawiam

Anna

Izabell pisze...

Dokladnie - najwazniejsze to byc tego swiadomym - samo zycie;) Milosc zawsze nam cos daje - chocby poczucie spelnienia czy radosci z dawania. To zawsze wymiana. Zawsze mnie lekko smieszy kiedy slysze gloryfikacje milosci, szczegolnie w zwiazku z dzieckiem jak to sie pozbywamy egoizmu. Nikt by nie mial dzieci czy by sie nie wiazal bez egoizmu. Wazne aby byl konstruktywny;) Pozdrawiam!