"Kiedy ulepszysz teraźniejszość,

wszystko co po niej nastąpi

również stanie się lepsze. "


Paulo Coelho



niedziela, 8 maja 2011

Zapisalam w czerwonym notesie....

"Podstawowym problemem w milosci jest stanie sie na poczatek dojrzalym. Wtedy znajdziesz dojrzalego partnera, wtedy ludzie niedojrzali nie beda Cie w ogole interesowac. Tak to jest (..). 

"A gdy dwie dojrzale osoby laczy milosc, pojawia sie jeden z najwiekszych paradoksow, pojawia sie cos wspanialego: sa oni ze soba ale jedoczesnie sa calkowicie sami. Sa ze soba tak bardzo, ze niemal stanowia jednosc, ale ta jednosc nie niszczy wcale ich indywidualnosci.(...)

"Gdy nie ma w Tobie milosci, prosisz druga osobe aby Ci ja dala: jestes zebrakiem (...)"

"Milosc jest luksusem, jest obfitoscia. Ma w sobie tyle zycia, ze nie wiesz co z nia zrobic, wiec zaczynasz sie dzielic. W Twoim sercu pojawia sie tyle piosenek, ze musisz zaczac je spiewac czy ktos slucha czy nie." 
"Wtedy milosc nie jest zwiazkiem, lecz stanem".

Osho - Dojrzalosc: Odpowiedzialnosc bycia soba

Milosc jest w nas...niezalezna....Kochamy wtedy kiedy mamy jej w sobie za duzo....
Izabell

21 komentarzy:

Anonimowy pisze...

ot,i prawda,ale trudne to jak diabli...:( pozdrawiam.Agnieszka.

Anonimowy pisze...

http://www.eioba.pl/a/1k3/osho-zaryzykuj-bycie-uczciwym ,przeczytałam i chciałam się podzielić:) pozdrawiam.Agnieszka

Izabell pisze...

super!

The truth is my light!

:)

Anonimowy pisze...

:) http://fragmenty-ksiazek-osho.blogspot.com/2010/08/odwaga-radosc-niebezpiecznego-zycia.html
A to już kwintesencja wszystkiego:) Agnieszka.:)

Izabell pisze...

oooo! :)

"Doświadczenie życia jest bardzo gorzkie. Słodkie jest tylko w wyobraźni, a tak naprawdę jest bardzo gorzkie."

:)

no i oczywiscie;

"Nie przestrzegaj zasad narzuconych z zewnątrz. Żadna narzucona reguła nie może być słuszna, ponieważ zasady tworzone są przez ludzi, którzy chcą tobą kierować! " hehehe

Ja slucham swojej drogi we mnie - ona jest nawet silniejsza niz ja...Wysluchuje innych, zastanawiam sie, ale koniec jest we mnie. I poczatek.
Czasami reguly sa madre, ale w wiekszosci niestety wywodza sie ze strachu, z braku dojrzalosci, z potrzeby iluzji...

ooo to jest dobre tez:

"Nie można popaść w miłość będąc świadomym. Możesz kochać, ale miłość będzie wtedy wzlotem. Dlaczego używamy określenia popaść w miłość (ang. fall in love - przyp. tłum.)? To jakby upadek; spadasz, nie wznosisz się. Gdy jesteś świadomy, upadek nie jest możliwy - nie jest możliwy nawet w miłości. Nie może się wydarzyć; po prostu jest niewykonalny. Gdy jesteś świadomy wzrastasz w miłości. To coś zupełnie innego niż wpadnięcie w miłość. Właśnie dlatego zakochanych można rozpoznać po spojrzeniu: wyglądają na bardziej sennych, oszołomionych, rozmarzonych niż inni. Można ich poznać po oczach, ponieważ ich oczy są zaspane. Ludzie, którzy wzrastają w miłości są zupełnie inni. Widać po nich, że nie są już pogrążeni w marzeniach, mierzą się z rzeczywistością i dzięki temu rozwijają się."
ciagle to mowie :)

http://fragmenty-ksiazek-osho.blogspot.com/2010/08/osho-o-miosci.html

Izabell pisze...

"Dotykasz kamienia i robisz to tak, jakbyś dotykał ciała ukochanej osoby. Patrzysz na drzewo i robisz to tak, jakbyś patrzył w twarz ukochanego. To pewien stan istnienia. Nie jesteś zakochany - po prostu jesteś miłością. Dlatego jest to wzlot, a nie upadek."

Znalazlam swietny cytat Coelo:

"Miłość nie ogranicza się do relacji. Jest to celebracja życia".

I to tez staram sie wytlumaczyc - tak widze i odczuwam milosc. Czy jestem sama, czy nie, to nie wazne...kocham bo celebruje zycie. Nauczylam sie po emigracji. i emocjonalne wycie do ksiezyca z powodu samotnosci jest tak naprawde oznaka braku pewnej dojrzalosci wewnetrznej, pakuje nas w klopoty. To jest ludzkie, oczywiscie, ale czy jest to takze z wyzszej polki emocjonalnej? Czy to madra milosc?nie jest tym czyms duchowym, swiadomoscia, emocjonalna inteligencja - ja kocham, ciagle...sama czy z kims - milosc to kwiat, i to niebo nad moja glowa, i kiedy sie dziele teraz swoimi przemysleniami i kiedy sie nie dziele i smakuje to sama...:)

buzka!

Izabell pisze...

"Miłość powinna dawać wolność; miłość jest wolnością. Miłość uczyni ukochaną osobę jeszcze bardziej wolną, miłość doda skrzydeł, otworzy przed nią niebo. Nie może stać się więzieniem, zamknięciem. Ale nie znasz tej miłości, ponieważ ona przydarza się tylko wtedy, kiedy jesteś świadomy; ten rodzaj miłości przychodzi tylko ze świadomością."

Amen.

Anonimowy pisze...

...aby zachować swoją autentyczność, zawsze żyj w teraźniejszości - każde zakłamanie nadchodzi z przeszłości albo z przyszłości. To, co przeszło - minęło, nie przejmuj się tym. I nie dźwigaj tego jak piętno; inaczej nigdy ci to nie pozwoli być prawdziwym w teraźniejszości. A co jeszcze nie nadeszło - nie zdarzyło się, nie przejmuj się niepotrzebnie przyszłością; inaczej wejdzie ona do twojej teraźniejszości i ją zniszczy. Bądź prawdziwy w teraźniejszości, a wtedy będziesz autentyczny. Być tu i teraz znaczy być autentycznym.Osho Amen.Agnieszka:)

Anonimowy pisze...

a...jeszcze tyko Osho o sobie:) samo sedno:) :"• Gdy byłem dzieckiem, posłano mnie do nauczyciela, nauczyciela pływania. Był najlepszym pływakiem w mieście, nigdy nie spotkałem kogoś, kto tak bardzo kochałby wodę. Woda była dla niego bogiem, oddawał jej cześć, rzeka była jego domem (…)
Gdy chciałem nauczyć się pływać, zaprowadzono mnie do niego. Spojrzał na mnie, coś poczuł. Powiedział: "Nie ma sposobu by nauczyć się pływać. Mogę tylko wrzucić cię do wody i pływanie przyjdzie samo z siebie. Nie ma sposobu nauczenia się go, nie można go nauczyć. To taki talent, a nie wiedza." Tak zrobił, wrzucił mnie do wody, a sam stał na brzegu. Dwa, trzy razy poszedłem na dno i czułem, że prawie tonę. Zacząłem poruszać rękoma, przypadkowo, gorączkowo… ale ten talent pojawił się. Gdy życie jest zagrożone, wszystko zrobisz… Zawsze gdy robisz wszystko co możesz, gdy działasz totalnie, wszystko przychodzi samo z siebie!
Umiem pływać! Niesamowite! "Następnym razem - powiedziałem - nie musisz mnie wrzucać, sam wskoczę. Teraz wiem, że moje ciało ma naturalną pływalność. Nie jest to kwestia pływania, ale zharmonizowania się z żywiołem wody. Gdy jesteś w harmonii z żywiołem wody, chroni cię on."
Od tamtej pory tylu ludzi wrzucam do rzeki życia! Ja tu stoję… Nikt nie przegrywa jeśli dokona tego skoku. Nauczenie się jest nieuniknione. (Medytacja. Podstawy praktyki) Agnieszka.

Izabell pisze...

No wlasnie, co do terazniejszosci - tutaj nie za bardzo sie zgadzam, tak samo jak o "byciu jak dziecko".

Przeszlosc jest nami, nasz system neuronalny jest utworzony przez przeszlosc, to kim jestesmy swiadczy o tym nasza pzeszlosc, jakie dokonywalismy wybory, jakie mamy tendencje, jaki tok myslenia - tak mozemy poznac druga osobe a takze siebie i swoje bledy. nie moze przeszlosc nie istniec. a takze przyszlosc - trzeba troche i tam postawic noge, aby sie rozwijac, nalezy znac jakby przyszly droge, jakis cel.

Wiec tutaj Osho jest prawdziwym mistykiem, czyli zyj i zachwycaj sie teraz - ja uwazam to za nastepny brak balansu. Znany psycholog Zimbardo zajal sie perspektywa czasu i wyniki pokazaly, ze najzdrowszy jest caly obraz - przeszlosc, teraz i przyszlosc. Pobyc w kazdej bo kazda ma swoje zadanie. I jednak tutaj bym sie bardziej zgadzala.
Przeszlosc jest wazna, nalezy sie z niej uczyc, teraz jest wazne, nalezy je tworzyc, przyszlosc jest wazna, nalezy ja choc troche zaplanowac i myslec o konsekwencjach z teraz na przyszlosc.

Co do dzieci - Osho takze mowi,"badzmy jak dziecko" itd. Co to znaczy? Czy chodzi o zachwyt swiatem? Tak - wtedy sie zgadzam. ale powiedzialabym nie badzmy tylko jak dziecko, badzmy czasami dziecmi. Gloryfikacja dziecka jako istoty niewinnej i niektorzy jeszcze mowia madrej - jednak prawda jest taka, ze dziecko posiada ograniczony sposob widzenia i jest bardzo bezbronne, a czesto nawet bardzo okrutnie bezposrednie:)

A co Ty o tym myslisz? :)

Anonimowy pisze...

wiesz,ja co do teraźniejszości się zgadzam,tzn.chodzi o to,że mnie przeszłość nie pozwalała czy czasem nie pozwala iść do przodu,owszem czerpię z niej naukę itd.ale czasem jest moim kamieniem,który zaburza teraźniejszość,czasem już mi się nie chce analizować przeszłośći i rozmyślać o niej,a nie mogę przestać i wtedy nie mogę cieszyć się aktualną chwilą,potem znów boję się przyszłości,a co będzie jak to czy tamto,i męczę się znów wyobrażeniem przyszłości.A wydaje mi się ,że w teraźniejszości tkwi sens,bo to co w niej zrobię a czego nie,będzie skutkowało w przyszłości.Oczywiście,że nie chcę popełniać błędów i tylko przeszłość mi je uzmysławia,ale naprawdę męczy mnie rozgrzebywanie przeszłości,chcę nabrać lekkości bytu,tu i teraz.Co do "bycia dzieckiem",to fakt,tylko radość chwili i ciekawość świata bym "wyjęła" z dziecięcego umysłu:) bo dzieckiem nie chciałabym już być:) bywać czasem.Agnieszka.

Izabell pisze...

No tak...ciagle siedzenie w przeszlosci nie jest madre, jednakze tak sie dzieje, kiedy przeszlosc jest nierozwiazana :)Wtedy nalezy ruszyc, jak sie tam wroci i sie z nia rozprawi, w glowie, w sercu, a czasami w realu trzeba, bo inaczej i w glowie moze sie nie zmienic. Nie uwazam, jak Osho powiedzial, ze przeszlosc jest niewazna i przyszlosc jest niewazna. Jest wazna.

Ale potem, po odpowiedniej pracy, uwazam, ze nic nie powinno nas trzymac. Jak rzeka plynac z przeszlosci, poprzez terazniejszosc do przyszlosci. Widziec caly picture - brac z tego madrosc - wszystko jest wazne. Sama terazniejszosc nie jest calym picture.
:)
dobranoc!

Anonimowy pisze...

jasne,że te trzy światy się przenikają i tworzą całość,nie wydaje mi się aby Oho lekceważył przeszłość i przyszłość,z resztą nie wiem,może tak sobie myśli:)mogę o sobie tylko powiedzieć,że niepotrzebnie rozpamiętuję przeszłość,nawet tą niedaleką i wcale nie roztrząsam złych chwil tylko tonę w rozpamiętywaniu dobrych,potem snuję "chcenia" co do przyszłości,i boje się jej,zamiast korzystać z chwili,której nie doceniam,nie zauważam czasem, nie celebruję i to mi w sobie nie odpowiada :( pozdrawiam.Agnieszka

Izabell pisze...

no, ja sobie wracam do dobrych chwil z przeszlosci, ale najbardziej lubie fantazjowac i wizualizowac - wtedy nie ma mnie nawet w tych trzech formach czasu:))

Anonimowy pisze...

• Istnieje wspaniałe prawo, zwane „prawem afirmacji". Jeśli jesteś o czymś głęboko, całkowicie przekonany, to się urzeczywistnia. Właśnie dlatego ludzie są nieszczęśliwi - z mocy tego prawa - bo wyobrażają sobie nieszczęście! Właśnie dlatego istnieją też ludzie szczęśliwi - co prawda niewielu, ponieważ tylko niewielu ma świadomość tego, co sami robią ze swoim życiem. Gdy potwierdzają, afirmują istnienie radości, stają się radośni.
Postaw sobie taki cel: przestań afirmować rzeczy negatywne, a zacznij afirmować pozytywne. W ciągu kilku tygodni ze zdumieniem odkryjesz, że trzymasz w swoich rękach magiczny klucz.
Na przykład jeśli łatwo się smucisz, to każdego wieczoru mów sobie przed snem głęboko i po cichu - lecz na tyle głośno, byś słyszał - że będziesz wesoły, że uda ci się, że już czujesz, jak zbliża się ten stan. Doświadczyłeś już swego ostatniego smutku... i koniec z tym! Powtórz to dwadzieścia razy i zaśnij.
Rano, gdy poczujesz, że sen odchodzi, nie otwieraj jeszcze oczu - znów powtórz afirmację dwadzieścia razy. Zauważ potem, jak zmieni się dzień. Będziesz zaskoczony otoczy cię zupełnie inna jakość.Osho.
A co myślisz o tym? :) A.

Izabell pisze...

Niom, znowu pozytywna psychologia mowi, ze myslenie pozytywne pomaga jednak nie za duzo jej powinno byc. Trzeba byc realista takze. Jezeli na przyklad czuje, ze jestem smutna, nie chce sobie mowic ze nie jestem i bede wesola. Uwazam ze zdrowo jest byc uczciwym wzgledem swoich uczuc, jak sie smuce, to placze, jak sie ciesze to sie usmiecham. Oczywiscie wszystko w balansie, jezeli jest mi smutno to trzeba sobie dac czas na smutek, a potem sie odbic, znalezc droge do zmienienia sytuacji.

Afirmacje wydaja mi sie juz troche takie za bardzo nalezace do pop-tematyki:)

A takze nalezy pamietac, ze Osho mowi z perspektywy jakby mistyka, czyli osoby, ktora jest jakby w wiecznym zachwycie, nie pyta jak? co? gdzie? kiedy? a uwazam, ze pytania sa wazne. Przypomina mi to pewna przypowiesc de Mello;

Według starodawnej legendy, kiedy Bóg stwarzał świat, zwróciło się do niego czterech aniołów. Pierwszy powiedział: "Jak ty to robisz?" Drugi:, "Czemu to robisz?", trzeci: "Czy mogę w czymś pomóc?" Czwarty: "Ile to jest warte?" Pierwszy był naukowcem; drugi filozofem; trzeci altruistą, a czwarty, pośrednikiem w handlu nieruchomościami. Piąty anioł przyglądał się w zadziwieniu i bił brawo z bezmiernego zachwytu. Ten był mistykiem.

Oprocz handlowca nieruchomosciami:) dla mnie trzy Anioly to jednosc, bo patrzaca z roznych stron. Nauka nie wyklucza zachwytu, nawet jak da sie wytlumaczyc dlaczego kwiatek pachnie. Pelnia to wiedza i zachwyt!
:)

Izabell pisze...

chociaz o altruizmie takze popolemizuje:) w koncu taki mialam projekt koncowy na studiach :)

Anonimowy pisze...

ja w sumie to nie wiem...powtarzanie sobie przed zaśnięciem itd.jakieś to wszystko takie baśniowe się wydaje...sztuką jest chyba zaakceptować fakt,że "złe"i "dobre" rzeczy wydarzają się na przemian i nie ma co zaklinać rzeczywistości czy coś w tym guście..z dobrego czerpać siłę,aby dać sobie radę ze złym i nie katować się przymusem wiecznego uśmiechu i zadowolenia.dokładnie: mam ochotę,mam prawo być smutna i będę ryczeć,a nie uśmiechać się na przekór jak głupi do sera.na wszystko jest czas i miejsce...A. p.s.to fakt,anioł od nieruchomości też mi jest daleki:) i tak.pytania są zawsze ważne.

Izabell pisze...

na pewno to tworzy represje i pozniej i tak wyjdzie w roznych postaciach, oby nie chorob...

Anonimowy pisze...

jutro będzie ładna pogoda,jutro będzie cudownie,będę się uśmiechać do ludzi i kwiatów:):) czego i Tobie życzę:) dobranoc...A.

Izabell pisze...

a ja jutro pewnie sie troche pousmiecham, troche podenerwuje, lub troche zasmuce - czyli welcome life:))

dobranoc!