"Kiedy ulepszysz teraźniejszość,

wszystko co po niej nastąpi

również stanie się lepsze. "


Paulo Coelho



piątek, 11 marca 2011

Zapisalam w czerwonym notesie....

(...) 
Czy przyszło ci kiedykolwiek na myśl, że możesz kochać tylko wtedy, gdy jesteś sam? Co to znaczy wi­dzieć osobę, rzecz, sytuację taką, jaka jest ona w rze­czywistości, a nie tak, jak ty sobie ją wyobrażasz, i zareagować tak, jak na to zasługuje? Nie możesz kochać tego, czego nawet nie widzisz.
A co ci przeszkadza widzieć? Twoje koncepcje, schematy, przesądy, projekcje, twoje potrzeby i przy­wiązania, etykietki, które wyciągnąłeś ze swojego uwarunkowania i swoich przeszłych doświadczeń. Widzenie to najbardziej mozolne przedsięwzięcie, ja­kie człowiek może podjąć. Dlatego że wymaga ono zdyscyplinowanego, uważnego umysłu. Tymczasem większość ludzi woli raczej popaść w lenistwo umy­słowe niż zaprzątać sobie głowę tym, by widzieć każdą osobę i rzecz od nowa w jej świeżości chwili obecnej.
Już porzucenie swojego uwarunkowania po to, by widzieć, jest wystarczająco trudne. Ale widzenie wzywa do czegoś jeszcze bardziej bolesnego. Do porzucenia kontroli, którą sprawuje nad tobą społe­czeństwo; kontroli, której macki dosięgły najgłęb­szych korzeni twojej istoty, co powoduje, że porzuce­nie jej oznacza rozdarcie siebie samego.
Jeśli chcesz to zrozumieć, pomyśl o małym dziec­ku, któremu dano skosztować narkotyku. Gdy obej­mie on całe ciało dziecka, zaczyna być ono uzależnio­ne i całą swoją istotą woła o narkotyk. Wtedy brak narkotyku wydaje się taką udręką nie do wytrzyma­nia, że lepsza zdaje się śmierć.
Dokładnie tak samo postępowało z tobą społe­czeństwo, gdy byłeś dzieckiem. Nie pozwalano ci cie­szyć się stałym, pożywnym pokarmem życia: pracą i zabawą, towarzystwem innych osób i tym, co daje przyjemność zmysłom i umysłowi. Dano ci skoszto­wać narkotyku, który nazywa się Aprobata, Uznanie, Uwaga; narkotyku, który nazywa się Sukces, Pre­stiż, Władza. Skosztowawszy ich, stałeś się uzależ­nionym narkomanem i zacząłeś się strasznie bać, by tego nie utracić. Perspektywa błędu, pomyłki, kry­tyki ze strony innych przerażała cię. Stałeś się zatem tchórzliwie zależny od innych ludzi i utraciłeś swoją wolność. Mają oni teraz władzę nad tobą: mogą cię uszczęśliwić lub unieszczęśliwić. I mimo że nienawi­dzisz cierpienia, jakie ta zależność sprowadza, jesteś całkowicie bezradny. Nie ma ani minuty, abyś świa­domie lub nieświadomie nie był dostrojony do reakcji innych, maszerując zgodnie z rytmem ich wymagań. Jeśli cię ignorują lub nie aprobują, doświadczasz tak nieznośnej samotności, że czołgasz się do ludzi, by błagać o komfort Poparcia, Zachęty, Podtrzymania. Życie z ludźmi w takim stanie pociąga za sobą nie kończące się napięcie, ale życie bez ludzi przynosi agonię samotności. Utraciłeś swoją zdolność widze­nia ich jasno takimi, jacy są, i stosownej reakcji, po­nieważ twoje postrzeganie ich jest przeważnie przy­ćmione twoją potrzebą otrzymania narkotyku.
Konsekwencja tego wszystkiego jest straszna i nie do uniknięcia: stałeś się niezdolny, aby kochać kogokolwiek lub cokolwiek. Jeśli pragniesz kochać, mu­sisz się jeszcze raz nauczyć widzieć. A jeśli chcesz widzieć, musisz zrezygnować z narkotyku. Musisz wydrzeć z siebie oddziaływanie społeczeństwa, które przeniknęło cię aż do szpiku kości. Musisz odpaść. Na zewnątrz wszystko będzie tak jak przedtem, na­dal będziesz w świecie, ale już nie ze świata. A w swoim sercu będziesz teraz nareszcie wolny i zupeł­nie sam. Tylko w tym odosobnieniu, tej całkowitej samotności umrze uzależnienie i pragnienie, a naro­dzi się zdolność do miłości. Bo nie będziesz już pa­trzył na innych jak na środki zaspokojenia twojego narkotycznego głodu.
Tylko ktoś, kto tego spróbował, wie, jakie to stra­szne. To tak jak zaproszenie samego siebie do śmier­ci. To tak jak proponowanie biednemu narkomanowi, aby zrezygnował z tego szczęścia, które znał do tej pory, na rzecz smaku chleba i owoców, czystego, świe­żego powietrza o poranku, słodyczy źródlanej wody, gdy on tymczasem usiłuje poradzić sobie z głodem narkotyku, reakcją organizmu i wewnętrzną pustką, jakiej doświadcza z powodu jego braku. W jego roz­palonej głowie nic nie może zapełnić tej pustki, tylko narkotyk. Czy potrafisz sobie wyobrazić życie, w któ­rym odrzucasz doświadczenie radości z choćby jedne­go słowa aprobaty czy uznania, lub oparcia się na czy­imś ramieniu; życia, w którym od nikogo nie zależysz emocjonalnie, więc już nikt nie ma władzy, aby uczy­nić cię szczęśliwym lub nieszczęśliwym; życia, w któ­rym wyzbyłeś się potrzeby posiadania jakiejś szcze­gólnej osoby, ani nie chcesz być dla kogokolwiek kimś szczególnym i nikogo nie chcesz nazywać swoim? Na­wet ptaki powietrzne mają gniazda, a lisy swoje nory, ale ty nie będziesz miał miejsca, gdzie mógłbyś skło­nić głowę w czasie wędrowania przez życie.

Jeśli kiedykolwiek dojdziesz do tego stanu, bę­dziesz wreszcie wiedział, co to znaczy widzieć jas­nym, nie zamąconym przez lęk lub pragnienie wzro­kiem. I będziesz wiedział, co to znaczy kochać. Ale aby dotrzeć do tej krainy miłości, musisz przejść przez mękę śmierci. Bowiem kochać ludzi to umrzeć dla potrzeby ludzi i być zupełnie samym.
W jaki sposób można kiedykolwiek dojść do takie­go stanu? Poprzez nieustanną świadomość, nieskoń­czoną cierpliwość i współczucie, jakie miałbyś dla narkomana. Pomoże ci to, gdy zajmiesz się takimi czynnościami, które potrafisz wykonywać całym so­bą; zajęciami, które tak bardzo lubisz, że gdy jesteś nimi zajęty, kompletnie cię nie interesuje sukces, uz­nanie czy aprobata. Pomoże ci także zwrócenie się ku przyrodzie; odpraw tłumy i idź na górę, a tam w ciszy zjednocz się z drzewami, kwiatami, zwierzę­tami i ptakami. Obcuj z morzem, niebem, chmurami i gwiazdami. Wtedy będziesz wiedział, że twoje serce przeniosło cię na olbrzymią pustynię samotności. Ni­kogo tam nie ma obok ciebie, absolutnie nikogo. Z początku będzie to nie do wytrzymania, ale to tylko dlatego, że nie jesteś przyzwyczajony do samo­tności. Jeśli uda ci się zostać tam przez chwilę, pu­stynia nagle zakwitnie Miłością. Twoje serce za­krzyknie pieśnią. I odtąd zawsze będzie wiosna.

A. de Mello "Wezwanie do milosci"

63 komentarze:

m. pisze...

Witaj, lubię tutaj do Ciebie zaglądać, zwykle robię to po cichu, ehh sama jestem DDA...
Pozdrawiam ciepło

Anonimowy pisze...

deMello chyba nigdy nikogo nie kochal...

Michal

Izabell pisze...

nie.... to Ty nikogo nie kochales...tylko sie narkotycznie przywiazales.... taka roznica...

Anonimowy pisze...

W samotności rodzą się szaleńcy, a nie ludzie, którzy potrafią z innymi wspolistniec ;)

Michal

Izabell pisze...

To ze nierozumiesz o jakiej samotnosci mowi de Mello swiadczy tylko o tym jak bardzo sie jej boisz... dlatego jestes gdzie jestes.

Izabell pisze...

Hej Martynko! dzieki, ze sie w tej ciszy odezwalas i dalas znac, ze jestes! :) pozdrawiam!

Anonimowy pisze...

Ja się nie boję, mamy poprostu inny ogląd na świat, cenimy sobie inne rzeczy i tyle.

Michał.

Izabell pisze...

nie, raczej ty rozumiesz samotnosc czy milosc poprzez to co powszechnie sie sadzi,albo to z czym nie dajesz sobie rady, a de Mello rozumuje to wszystko poprzez pryzmat odwrotny do powszechnego myslenia - odslaniajac pewna glebie. ale oczywiscie kazdy ma prawo cenisz sobie co uwaza.

Izabell pisze...

*cenic

Anonimowy pisze...

Cenic tak, ale wmawiac innym jak co rozumie, to juz nie bardzo :)

Izabell pisze...

Nie wmawiac tylko czytac co piszesz -"W samotności rodzą się szaleńcy, a nie ludzie, którzy potrafią z innymi wspolistniec ;)" - naprawde nie brzmi to jak rocket science by zrozumiec co napisalas, a tego znalezc nie mozna w tym co napisal de Mello i zobacza to Ci co potrafia zrozumiec roznice pomiedzy jak jest i jak byc powinno (w relacji do madrosci i duchowosci of course).
dobranoc

Anonimowy pisze...

to zabawne..teraz jestem na "głodzie"emocjonalnym,kocham i właśnie dlatego się wycofałam,żeby nie podchodzić roszczeniowo do najbliższej mi osoby,żeby nie oczekiwać,aby była zgodna z moją "wizją".Dygoczę wewnętrznie,żeby spowodować odpowiednie wg mnie słowo i reakcję tej osoby,ale się powstrzymuję,co piekielnie boli,ale jestem blisko pustyni:)a zabawne jest,to,że właśnie przeczytałam Twój post będąc w "narkotycznym"płaczu..pozdrawiam. Agnieszka

Izabell pisze...

ah... jak madrze starasz sie kochac Ago! ja ostatnio podjelam podobna decyzje - musialam oddac wolnosc komus, aby zobaczyc jak radzi sobie beze mnie, by nie naginac swoja osoba postawy i decyzji... to ciezkie..."glod narkotyczny"..smutek.. jednak nie moglam inaczej, jezeli chce madrze kochac...
przesylam ciepla energie!

Anonimowy pisze...

damy radę:)mam nadzieję..
Agnieszka

Anonimowy pisze...

http://www.youtube.com/watch?v=M2bH7OMyqPA, lubię tę piosenkę,choć nie jest "zgodna"z aktualną samotnością:)pozdrawiam.Agnieszka

Izabell pisze...

Sia - znam ja tez:) swietna piosenka...tyle, ze video na ciezki temat...


Ouch I have lost myself again
Lost myself and I am nowhere to be found..

ale znajdziemy sie i damy rade:)

Anonimowy pisze...

ech..ale ciężko....każdego dnia od nowa..aż się boję rano oko otworzyć :(
Agnieszka...

Izabell pisze...

To minie... choc ciezko uwierzyc w to teraz - chcialoby sie aby juz minelo:(
Tym razem ja Ci poddaje piosenke -
bardzo fajne slowa, szczegolnie ten werset mi sie podoba:

I am strong, I am not weak
I am not in a place where I can talk to you
I am not hot, I am not cold
I am not for sale, I am sold
I am not a prisoner, yet I'm not free
I lost my mind, but I can see
I feel a witch upon my back
She stole my soul, I want it back.


http://www.youtube.com/watch?v=ckMYp4hhEh0

Anonimowy pisze...

niezłe słowa...
znam osobę,o której można powiedzieć,ze jest na pustyni..ale cos jest nie tak jak dla mnie,sprawia wrażenie martwej,samolubnej,utrzymuje relacje z innymi dopóki jest miło i bezproblemowo,gdy mowa o emocjach,robi w tył zwrot i milczy..nie wiem..chyba nie chciałabym byc taką emocjonalną ameb ą..Agnieszka

Izabell pisze...

Dzis mam nastroj na ladne pisanie;)
Temat: pustynia :)

Pustynia to ukryte zycie, ktore nalezy odnalezc w jej glebi, nie w tym co widza oczy(powierzchnia), nie w poddawaniu sie fatamorganie i wkladaniu w nia calych nadziei lub ucieczki od czegos jak dziecko. w tej osoby przypadku brzmi to jak fatamorgana, ze pustynia jest pusta i ma byc pusta, a to nie rzeczywistosc. jednak urywanie rozmow o emocjach - jak napisalas - swiadczy, ze nie przebywa na pustyni o jakiej mowie... tylko w fatamorganie klatki.


Pustynia jest dla tych pusta, co maja pustke w sobie, wtedy widza pustke i wierza w pustke, i takze rozumieja slowo "pustka jako nic i apatia. typowy program... a pustka jest przeciez przepelniona istnieniem...jak powietrze...to jest niezalezne, jak moze istniec "nic"?

Czesto fatamorgana (przywiazanie sie do niej) sprawia, ze mysla iz sa w zrodle, do momentu kiedy zniknie.... dla tych co maja odkryte zrodlo wewnetrzne (choc nie jest to przeciez latwe, bo by sami oswieceni/medrcy po swiecie chodzili:)) - ktos to ladnie napisal - pustynia zawsze ma zrodlo, choc ukryte, jest niezalezne - to jakis taki fundament, ktory zawsze jest pod stopami.

przebywajac na pustyni - ze zrodlem wewnetrznym mozna odroznic fatamorgane, od rzeczywistosci, choc takie lekcje nie sa latwe....bola i nalezy temu pozwolic plynac. niektorzy zwroca sie znowu tam gdzie nic nie bedzie ich szarpac - a inni wybiora ta trudniejsza droge.


The end.
dobranoc.

Anonimowy pisze...

"utrzymuje relacje z innymi dopóki jest miło i bezproblemowo,gdy mowa o emocjach,robi w tył zwrot i milczy..nie wiem..chyba nie chciałabym byc taką emocjonalną ameb"

Cos o tym wiem...

Michal

Anonimowy pisze...

Fakt,zebrało Ci się na ładne pisanie:)
A wiesz,że pojęcie tej fatamorgany tez przyszło mi do głowy w odniesieniu do tej osoby?Palnęłam głupstwo i podzieliłam się z nią tą refleksją..kojarzysz spojrzenie osoby,która kompletnie ale to dokumentnie nie wie o czym mówisz?i odpowiada:nie wiem co odpowiedzieć na twoje stwierdzenia.
I w tył zwrot.
Co do pustyni...masz rację,droga do niej to męka,śmierć,metamorfoza,strach i ból ale nagle,zupełnie niepostrzeżenie,przy okazji wszystko mija,łagodnieje i robi się cicho...a jeśli to fatamorgana?podejrzany ten spokój:)
dobranoc.Agnieszka

Izabell pisze...

:)

Te "niewiem" swiadczy, ze droga do wglebiania jeszcze przed ta osobe. zalezy czy chce sie dowiedziec czy nie.

i dobrze, ze tak "palnelas". Spotkac kogos na drodze, kto pcha do myslenia - to szczescie :)


Cisza jest przepelniona szczesliwa cisza i rozchodzi sie w okol. Wszystko uznaje sie za dar, cieszy maly kamyczek na drodze, chmurka na niebie - samo w sobie. Szczescie niezalezne, bo zalezy od naszego wewnetrznego zrodla,wszystko sie kocha,ale sie czlowiek nie przywiazuje, nie staje sie czyms innym niz jest. Tak sie rozpoznaje, ze to nie fatamorgana:) tak przynajmniej to rozumuje:)

a ja dzis bede starala utrzymac dobe emocje piszac do konca projekt - to bedzie test! :)
milej niedzieli.

Anonimowy pisze...

Michale,czy to znaczy,że sam tak robisz?Czy,że też masz "problem"z uciekającymi amebami:):(

Izabell,czy przywiązanie i uzależnienie to to samo?czasem mam takie wrażenie...wiem,ten rodzaj ciszy jest błogi:)jest mi teraz przyjemnie samej ze sobą...pierwszy raz w życiu,dlatego boje się czy to nie fatamorgana:)
Pozytywnych emocji i udanego projektu:) miłego wieczoru.Agnieszka

Izabell pisze...

Jezeli nawiazemy do De Mello to w jego slowniku przywiazanie to narkotyk "A co ci przeszkadza widzieć? Twoje koncepcje, schematy, przesądy, projekcje, twoje potrzeby i przy­wiązania, etykietki, które wyciągnąłeś ze swojego uwarunkowania i swoich przeszłych doświadczeń(..)"

Jezeli nawiazemy do Buddyzmu - kazde przywiazanie (attachment) to zrodlo cierpienia. Disattachment to wolnosc a tylko w wolnosci jest madra milosc.

Czyli nie dwie planety stapiaja sie w jedno, tylko dwie planety odzielne ze swoimi ksiezycami a jednak w wymianie energii, ktora moze byc zerwana i to przyniesie smutek (normalne i ludzkie), ale Cie nie zalamie, nie sprawi, ze przestaniesz byc szczesliwa, bo szczescie bedzie wszedzie niezalezne. nie ma gloryfikacji. czyli "jestem z Toba bo mam nadmiar milosci, a nie jej brak" lub "kocham Cie, bo moge zyc bez Ciebie, zawsze bede szczesliwa".

Jezeli nawiazemy do mnie, do Izabell - ja lubie i de Mello i Buddyzm ;)

juz polowe napisalam - uff :)

milej niedzieli.

Anonimowy pisze...

Budda:)kocham z nadmiaru a nie braku,kocham Cię bo mogę żyć bez Ciebie...nie mam więcej pytań:)gdy osiągnę taki stan,to zemdleję z radości:)pozdrawiam Cię serdecznie:)Agnieszka.

Anonimowy pisze...

@Agnieszka

Raczej to drugie :)

Nie lubię też jak ludzie zawsze znajdą sobie jakąś zasłonę przed światem, chociażby był to sam deMello czy Budda... oni nie są tak naprawdę wolni...

Michal

Izabell pisze...

hahahaha

Oh tak, bo Ty Michal wiesz kto jest wolny a kto nie, poprzez swoje zycie w klatce, ktora sam sobie zbudowales i ktora nazywasz wolnoscia czy czlowieczenstwem. I ciagle tam placzesz.
Ty spisz... i nie mozesz obejsc sie bez fatamorgany... jak dziecko.

Izabell pisze...

Dorosnij w koncu.

Anonimowy pisze...

Ja nie mam żadnej fatamorgany, prawda o życiu i ludziach jest zwyczajnie i brutalnie prosta.

Ja nie placze, bo nie ma po czym lub po kim, jakkolwiek bysmy tego nie nazwali i to jest wlasnie przebudzenie :)

Anonimowy pisze...

A wolny jest ten kto świadomie wybiera to co chce czuć i myśleć...

Izabell pisze...

Tak prawda jak jest, jest jedna - jednak jak moze byc to juz inna sprawa. a to zalezy juz od naszego wysilku do rozwoju.


jezeli juz nie placzesz - to tylko pogratulowac przejscia przez zaloby stages - ale to nie przebudzenie.

Izabell pisze...

No wlasnie, a Ty nie chcesz tak wybierac - bo widzisz tylko jak jest i na tym poziomie zostajesz bo tylko tak potrafisz. nie wybierasz swiadomie a na pewno nie jak czuc. Ty chcesz czuc jak Cie nauczono.

Anonimowy pisze...

Wysilku? Nazwyasz wysilkiem ucieczke od tego co sie czuje? To ma byc rozwoj? :)

Michal

Izabell pisze...

Najbardziej wkurzajace dla osoby inteligentnej jest fakt, ze czegos nie pisze i cos tlumaczy, a druga osoba wmawia jej, ze pisze tak jak jest w tej osoby glowie. Dlatego nie mam sily z Toba rozmawiac - bo Ty nie rozumiesz czytanego tekstu. Nie rozumiesz co ja pisze, co inni pisza - bo wyglada na to, ze glebia jest dla Ciebie zbyt gleboka. ja nigdzie nie widze tu nic o ucieczce, tylko o swiadomosci i madrym odczuwaniu.
To Ty uciekasz, dlatego ciagle jestes w tej swojej klatce mowiac, ze sie przebudziles, ciagle bedac w tym samym miejscu.

Koncze rozmowe - bo od miesiecy sie powtarzasz, a ja jak grochem o sciane.
Powodzenia.

Izabell pisze...

nacisnelam nie ten button - "I zostane na tym poziomie, bo jestem czlowiekiem ze wszystkimi tego konsekwencjami, przywiazaniem, pragnienieniami i tak dalej... "

swietnie - zostan sobie tam, rozwoj nie jest dla wszystkich, a na pewno nie swiadomosc. mam nadzieje, ze Ci co z powodu przywiazan i pragnien "typowo czlowieczych" nie beda potem ladowac u psychiatrow, lub powodowac wojen,
dobranoc.

Anonimowy pisze...

Michał,jakoś nerwowo się zrobiło..
myślę sobie,że gdyby wszystko u Ciebie było elegancko ze świadomością,uczuciami,wolnością itd.to raczej nie zaglądałbyś na tego rodzaju bloga.Mówisz,ze ludzie wymyślają sobie zasłony dymne,ja,ze swego punktu wiedzenia,staram się właśnie wyjść z zasłony dymnej.Zawsze uwieszałam się na kimś emocjonalnie,chciałam aby mi pomagał ogarnąć demona,którym sama byłam,zrobiłam z bliskich mi ludzi zasłonę dymną przed samą sobą,i wymagałam od nich aby spełniali moje "chciejstwa".W tym o czym pisałyśmy z Izabell,wydaje mi się,ze chodzi o to aby przytulic siebie samego,wybaczyć sobie,pokochać tak jakbyśmy chcieli ,żeby inni nas kochali,gdy to się stanie wtedy z czystym sercem możemy iść do innych nie osaczając ich,zobaczyć ich nie przez pryzmat własnego bólu i pragnień tylko dojrzenia prawdziwej,rzeczywistej,innej od nas tej drugiej ,bliskiej nam osoby.
Wtedy, nadmiarem miłości,którą masz w sobie,(po wcześniejszym obdarowaniu siebie samego),możesz bez lęku podzielić się z najbliższą Twemu sercu osobą.A gdy coś pójdzie nie tak,bo ktoś nie jest gotów na Miłość itd.,wtedy Ty nie padasz na twarz z rozpaczy,bo masz siebie.

Agnieszka

Izabell pisze...

Amen :)
:*

Anonimowy pisze...

Agnieszka, przepraszam ale zupełnie nie rozumiem tego co napisałaś, po co to przylepianie łatek? Ja siebie kocham nie mam z tym najmniejszego problemu, mam w okół siebie ludzi którzy też mnie kochają. W czym problem? :) W tym że rozmawiam i mam inne zdanie, no mam, trudno, chyba nikogo tym nie uraziłem, bo nie było to moją intencją...

Michał.
Michał.

Anonimowy pisze...

Po co rozprawiać o jakichś miłościach czy głębiach skoro ludzie zwyczajnie nie potrafią się jak ludzie zachowywać tylko się usprawiedliwiają jakimiś fantazjami.

Michał.

Anonimowy pisze...

"...możesz bez lęku podzielić się z najbliższą Twemu sercu osobą.A gdy coś pójdzie nie tak,bo ktoś nie jest gotów na Miłość itd."

No i git :). Chociaż to nic innego nie znaczy jak to że ktoś Cię po prostu mentalnie przeleciał, całe szczęście że się od tego w ciąże nie zachodzi :)).

Izabell pisze...

Ty masz zdanie na rzecz o ktorej my nie mowilismy - jakis pustkach i odcinaniu od ludzi. To Aga miala na mysli.

Kochasz siebie? ooooo to cos nowego. cud? i niestety watpie operajac sie na mojej wiedzy o Tobie.. choc zycze Ci tego.

po co rozprawiac? bo po to dostalismy rozum, i na tym polega rozwoj. nie jestes zainteresowany to prosze Cie nie odwiedzaj tego blogu. tutaj sie rozprawia. Siedziec cicho to zgadzac sie na to wlasnie jak sie ludzie zachowuja. ale oczywiscie Tobie tak wygodniej.

Izabell pisze...

Mentalnie przelecial jak i nie raz fizycznie - i wlasnie dlatego nie laduje sie wtedy u psychiatry tylko przezywa normalna zalobe i potem i tak jest sie szczesliwym - z ta osoba czy bez. Bo jest sie zawsze szczesliwym - tak naprawde.

Anonimowy pisze...

Michale,żadnych łatek nie dolepiam,pisałam o sobie a nie o Tobie,oraz o całym zagadnieniu,którego nie jarzysz zupełnie.Masz zamknięty umysł na zdanie innych.Tym razem gębę Ci doprawiam.No i właśnie jak przydarzy Ci się ,że "ktoś cię mentalnie przeleci,bez zabezpieczenia" ,to chodzi o to ,żeby z bólu nie paść na pysk.Może jesteś oświecony i Ciebie nie dotyczy ten rodzaj bólu ale mnie tak, i dlatego próbuje uwolnić się od stanu w którym ktoś inny decyduje o moim być lub nie być.Nadal ufam ludziom ale zakładam ,że znów ktoś mnie przeleci mentalnie i uczuciowo,tyle,że nie upadnę po tym. I tyle w tej kwestii.Piszę o sobie, a nie o Tobie,czujesz to?
Agnieszka

Anonimowy pisze...

@Agnieszka

Powiedzmy że czuję, ale nie można zjeść ciastka i mieć ciastka, tak się nie da.

Michał

Izabell pisze...

jedz wiec ciastka madrze ale sie nie objadaj i nie stawiaj ich w centrum swojego zycia, bo jak sie skoncza wowczas, nic innego nie zaspokoi Ci juz glodu psychicznego. A jest wiele rzeczy, ktore takze sa tak samo wartosciowe i godne smakowania, nie tylko ciastka.

Anonimowy pisze...

Jak będę chciał zjeść ciastko to po prostu je zjem nawet jeśli będzie trzeba zmierzyć się czasem z bólem brzucha. A jeśli nie będę miał ochoty już jeść ciastek, to nie i nikt mnie do tego nie nakłoni. Cena wpisana jest w potrzebę ja to akceptuję, albo tego chcę i gotów jestem za to zapłacić albo nie i nie nazywam bolącego brzucha chorobą, tylko reakcją zdrowego organizmu, skoro już jesteśmy przy metaforach.

Michał.

Anonimowy pisze...

Michał
Ale ,ze co?o jakim ciastku mówisz w odniesieniu do tego co napisałam?
tym razem ja nie wiem o czym piszesz.
Wiesz ograniczona jestem iluzją i nie wiem o czym Pan Oświecony do mnie mówi.:)

Anonimowy pisze...

"jedz wiec ciastka madrze ale sie nie objadaj i nie stawiaj ich w centrum swojego zycia"

Ale tym gorzej dla ciastka...

Michał.

Izabell pisze...

bol jako reakcja zdrowego organizmu na NIEZDROWE ZACHOWANIE. organizm dajacy Ci znac, ze PRZEGINASZ. wiec cierpmy, Moi Drodzy!

niestety chcesz kochac miloscia dziecka - Twoj wybor.. albo i nie, bo inaczej nie potrafisz.

Izabell pisze...

"Tym gorzej dla cistka.."

nie, jezeli i ciastko jest dojrzale by dojrzale kochac.

Izabell pisze...

*ciastka

Anonimowy pisze...

ach ,zrozumiałam.Trzeba było Michale od razu pisać,że lubisz tego rodzaju stan cierpienia.Mnie to znudziło,nie mam ochoty na to,żeby tak przeżywać bezduszne zachowania innych.Naprawdę podziwiam takie twarde jednostki jak Ty,że sobie wybierają czy maja ochotę cierpieć czy się radować.Ja gdy cierpię,to bez trzymanki i jak kocham to bez kontroli,a nie do końca mi to służy,więc próbuje z ciastka trochę kalorii wyrzucić:)dla zdrowia:) Agnieszka

Anonimowy pisze...

"Ale ,ze co?o jakim ciastku mówisz w odniesieniu do tego co napisałam?
tym razem ja nie wiem o czym piszesz.
Wiesz ograniczona jestem iluzją i nie wiem o czym Pan Oświecony do mnie mówi.:)"

Jeżeli się czuje i chce się czuć to trzeba ponieść tego konsekwencje, a nie mówić "że nic mnie nie rusza" bo to jest obłuda, to jest proste wystarczy zejść na ziemie :)

Michał.

Izabell pisze...

Aga, mowie Ci, on kompletnie nic nie rozumie o czym piszemy, albo specjalnie udaje ze nierozumie. to pewnie z tej samotnosci. Teraz zaczyna o jakims NIC NIE CZUCIU. niech sobie cierpi. widac wtedy czuje sie najbardziej czlowiekiem.

ja sie czuje najbardziej w madrym przezywaniu.
pozdrawiam Aga!

Anonimowy pisze...

"bol jako reakcja zdrowego organizmu na NIEZDROWE ZACHOWANIE. "

Stan zapalny to jest oznaka że Twój organizm jest zdrowy i podejmuję zdrową odpowiedź na złą sytuację, gorzej gdyby udawał że nic go nie rusza. To nie jest reakcja patologiczna. Płacz, tęsknota, smutek, rozgoryczenie, ból, złość etc, to nie jest reakcja nienormalna na zaistniałą sytuację, jest ok.

"organizm dajacy Ci znac, ze PRZEGINASZ"

Ha ha, Nie, daje Ci znac ze znalazlas sie w niewlasciwym towarzystwie. Widzsz roznice?


Michał

Anonimowy pisze...

Izabell,zgadzam się z Tobą:)albo nas prowokuje dla zabawy albo nie wiem:)

Michale,nie wiem o co Ci chodzi ale usilnie staram się pojąć,tak z ciekawości.Najpierw piszesz ,ze masz problem z uciekającymi amebami emocjonalnymi:) potem, że inni Cię kochają ,Ty sam siebie kochasz,ze cierpienie nie stanowi dla Ciebie problemu.Albo wiec nigdy nie kochałeś, albo nigdy nie cierpiałeś przez zatracenie samego siebie,albo sobie jaja robisz pisząc na podobnych blogach.Powiedz,po co zaglądasz tu,skoro jesteś pogodzony z Życiem,Światem,Ludźmi a przede wszystkim ze sobą.Może znasz prawdę objawioną i starasz się nam ja wtłoczyć do głów?Ja nie zgadzam się na auto-destruktywne cierpienie i tyle.Agnieszka.

Izabell pisze...

Tak, widze roznice pomiedzy stanem zapalnym a bolem. i to chodzi.

Anonimowy pisze...

@Agnieszka

Zaglądam tu, bo miałem tu kiedyś kogoś kogo bardzo lubiłem, i uważam że Twoje oceny są nie dość, że nie trafione to nie na miejscu. Podejrzewam, że to nie jest wyłącznie miejsce dla osób podobnych Tobie szukających kogoś do wzajemnej adoracji, chociaż nie mogę dać głowy. Izabell sobie doskonale poradzi bez Ciebie!

Michał.

Izabell pisze...

Dla niego lubic oznacza nazywac innych odczlowieczonym, potem przepraszac, potem znowu bluzgac, a potem nazywac zimnym jak ta osoba nie odpowiada. I pisac przez miesiace nawet jak ta osoba nie odpowiada.

On nie potrafi inaczej - dlatego jest nieszczesliwy.

Anonimowy pisze...

Michał,
bardzo Cię przepraszam ale jedną z niewielu rzeczy jaka mnie irytuje,to odwracanie kota ogonem,dzieje się tak, gdy komuś siadają argumenty,wtedy mówi,że coś lub ktoś jest nie na miejscu.
Po pierwsze,nie szukam miejsca wzajemnej adoracji,tylko trafiłam na tematycznego bloga,w którym zakładam,że nie chodzi o rozmowę o samochodach czy znaczkach pocztowych,wtedy nosiłby inną nazwę jak mniemam.Po drugie: spodobał mi się tekst zawarty w poście Izabell i miałam ochotę podzielić się z nią moim odczuciem,jeśli pozwolisz.Po trzecie zaś: nikogo nie oceniam tylko dyskutuję,oraz nie wątpię ,że Izabell da sobie radę,choć nie rozumiem co ma piernik do wiatraka w kontekście całej tej dyskusji.
Zawiało czymś dziwnym w Twoim komentarzu..Agnieszka

Anonimowy pisze...

Izabell,
to zmienia postać rzeczy,niepotrzebnie zużyłam energię:)
Tak czy owak odczuwam ulgę,że zamieszczasz tego rodzaju posty,czuje się spokojniejsza wiedząc,ze nie tylko ja zmagam się z TĄ MATERIĄ:) jak już zakończysz swój projekt( z powodzeniem),to zamieść coś równie interesującego:) Agnieszka

Izabell pisze...

Dokladnie - i to jest miejsce dla osob walczacych z ta sama MATERIA.
i szukajacych roznych drog wlasnego rozwoju poprzez myslenie, zadawanie pytan, dyskusje, ale na pewno potrzebna tu zdolnosc rozumienia czytanego tekstu - a widzimy, nie wszyscy ja posiadaja:)
Pozdrawiam!