"Kiedy ulepszysz teraźniejszość,

wszystko co po niej nastąpi

również stanie się lepsze. "


Paulo Coelho



środa, 24 listopada 2010

Zapisalam w czerwonym notesie....

„Dlatego pierwszym aktem miłości jest widzieć tę osobę czy ten podmiot, tę rzeczywistość taką, jaka ona jest naprawdę. A to pociąga za sobą ogromną dyscyplinę porzucania własnych pragnień, przesądów, wspomnień, projekcji, wybiórczego sposobu pa trzenia. To jest tak dalece wymagająca dyscyplina, że większość ludzi raczej woli rzucić się w wir dobrych uczynków i służby niż poddać się palącemu ogniowi tego ascetyzmu. Gdy podejmujesz się pomocy osobie, której nawet nie raczyłeś zobaczyć, to czy chodzi ci o zaspokojenie potrzeb tego człowieka, czy twoich? A zatem pierwszym składnikiem miłości jest na prawdę zobaczyć drugiego.
Drugi czynnik jest równie ważny. Zobaczyć samego siebie, rzucić bezlitosne światło świadomości na własne motywy, emocje, potrzeby, nieuczciwość, szukanie samego siebie, tendencję do kontroli i manipulowania. To oznacza nazywać rzeczy po imieniu, niezależnie od tego, jak bardzo bolesne może być to odkrycie i jego konsekwencje. Gdy osiągniesz ten rodzaj świadomości drugiego i siebie, będziesz wiedział, czym jest miłość. Ponieważ twój umysł i serce staną się gotowe, czuwające, czyste, wrażliwe, będziesz miał jasność widzenia, wrażliwość, która spowoduje, że w każdej sytuacji, w każdym momencie odpowiednio zareagujesz. Czasem będziesz popychany do działania tak silnie, że nie będziesz się mógł temu oprzeć, innym razem będziesz powstrzymywany i hamowany. 

Czasami twoja miłość spowoduje, że zignorujesz drugiego człowieka, a innym razem poświęcisz mu tyle uwagi, ile on pragnie. Będą momenty, gdy będziesz łagodny i poddający się, kiedy indziej będziesz twardy, bezkompromisowy, stanowczy, nawet gwałtowny. Ponieważ miłość zrodzona z wrażliwości przybiera wiele niespodziewanych form i odpowiada ona nie na sztucznie skon­struowane wskazówki i zasady, ale na obecną, konkretną rzeczywistość.”
A. De Mello " The way to love"

P.S. I tak w nastepnym roku koncze pierwszy etap mojej dlugiej podrozy na jaki sie zdecydowalam. To juz 4 rok kiedy w obcym kraju i jezyku zglebiam "oficjalnie" ludzka psychike. Otrzymam dyplom  "oficjalny" bachelor-a in psychology, a po tym nastepny I nastepny tak skonstruowany, aby spoleczenstwo wiedzialo, ze posiadam jakas wiedze i praktyke do wykonywania tegoz zawodu. Nie wszyscy pamietaja, ze czesto to moze nic nie oznaczac  - sucha wiedza I brak samorefleksji, samokrytyki, samoobserwacji oznacza jedno – emocjonalna slepote. Dla psychologa - to ok - moze siedziec w statystykach, dla psychoterapeuty - nie bardzo. Jednak wiedza na temat tego zawodu jest tak znikoma, ze mity unoszace sie pomiedzy ludzmi staja sie w ich glowach prawda. Wiekszosc ludzi mysli, ze dyplom psychologa/psychoterapeuty oznacza dyplom na bycie milym, lub to dyplom na  wieczne dzialanie w kierunku cudzego dobrego samopoczucia, nawet w zyciu prywatnym (oznacza to zadnych stwierdzen na np. imprezie, decyzji, opinii, ktore moga sie nie spodobac, a bron boze po prostu tak sie z kims zdrowo posprzeczac! ), albo dyplom, ktory zobowiazuje do wlasnego perfekcyjnego zycia, bez argumentacji, klesk, konczenia znajomosci i ich budowania. Wynika to tylko z braku wiedzy i zrozumienia tego zawodu i tych ludzi, ktorzy staraja sie pracowac jak najlepiej. Pracowac! zaznaczam - ale po pracy jest zycie.... juz raz mowilam - to nie bycie ksiedzem! 

Czyli moj dyplom, ten I w przyszlosci nie jest dyplomem na bycie milym, ciaglej gotowosci do bycia psychologiem 24h na dobe bez bycia po prostu Izabell - czyli dyplom na wieczne £echtanie ludzkiego ego. Nie bedzie opierac sie na jednej zasadzie, ale na rzeczywistosci w jakiej akurat bede - praca czy prywatne zycie. Bede musiala wybrac jedno narzedzie z wielu. Moje ruchy nie przyniosa instant happiness jak zupe w proszku – czasami pomoc I uswiadomienie bedzie zaczynala sie od bolu, zlosci, krzyku – tej naruszonej struny, ktora dotkne I bedzie bolesnie brzmiec i grzmiec, a ja z otwartoscia bede tego sluchac i towarzyszyc. Czasami nie ma innej drogi i nie ma co marzyc, ze droga umyslu wiedzie przez skroty. A czasami bedzie tak, ze nie bede mogla nic zrobic i choc w pracy bede zachowywac etyke, kiedy wyjde z tej pracy bede Izabell i fakt psychologa rzucany w twarz kiedy po prostu chcesz zdrowo kreowac swoje zycie nawet jak sie to komus nie podoba - to po prostu nie tyle nie fair co powiedzialabym ignoranctwo.

Ale nigdy – I to moge obiecac – nie jest tak I nie bedzie, ze za moj cel bede obierac sobie przyjemnosc z takowej sytuacji, lub ze celowo bede powodowala niezadowolenie by nakarmic swoje ego …Bo moje ego bylo miazdzone tak dlugo, a potem tak dlugo hodowalam na tym kwiatki, ze nie przypominam sobie kiedy ostatni raz czulam w sobie nienawisc.... Czuje dwa stanu: zapach kwiatow albo w ogole go nie czuje, ale nie czuje juz odoru nawozu....Ale wiem, ze dziecko tego czasami nie zrozumie, tak jak kiedys moja mala Siostra, kiedy mama musiala wyciagnac konsekwencje z jej zachowania powiedziala: Ty mnie juz nie kochasz....
Nie wszyscy beda to rozumiec i nie wszyscy beda to lubic, beda oceniac i odwolywac Cie od czci i wiary .... bo dziecko nie rozumie. Kiedy wyjde z pracy i bede normalna osoba, ktora z jednymi sie kumpluje z innymi nie, z jednymi sie spiera, z innymi nie, tutaj sie moze rozwiedzie, a tu znowu wyjdzie za maz ale bedzie nadal z wiara patrzec w przyszlosc, ludzie beda widziec, zes psycholog a sie Ci zwiazek nie udal, a zes sie poklocila z tym czy tamtym.  Wierzcie mi -   najlepszy dyplom dla psychologa to fakt, ze sobie ze wszystkim radzi, jest w balansie, dotyka wszystko co czlowiecze w sobie przede wszystkim i buduje...buduje..... Bo dyplom dla Szamana Umyslu to nie jest fakt, ze jego zycie jest perfekcyjne - tylko, ze sobie swietnie radzi z tym, ze nie jest. A na kozetkach pojawiamy sie wtedy kiedy sobie juz nie radzimy. Jak Freud kiedys zaznaczyl, celem jest byc zdrowo nieszczesliwym - nie depresyjnie nieszczesliwym. I zawsze z miloscia.... z miloscia....


Wiec obwieszczam wszem i wobec,ze nie bedzie to dyplom do glaskania i moje zycie nie bedzie zyciem ksiedza, ale na pewno bede zawsze starala sie cos wybudowac.... z miloscia.. ale:  Czasami twoja miłość spowoduje, że zignorujesz drugiego człowieka, a innym ra zem poświęcisz mu tyle uwagi, ile on pragnie. Będą momenty, gdy będziesz łagodny i poddający się, kiedy indziej będziesz twardy, bezkompromisowy, stanowczy, nawet gwałtowny. Ponieważ miłość zrodzona z wrażliwości przybiera wiele niespodziewanych form i odpowiada ona nie na sztucznie skonstruowane wskazówki i zasady, ale na obecną, konkretną rzeczywistość.”


Bogowie, przyspieszcie czas bym juz mogla cieszyc sie zakonczeniem pierwszego oficjalnego etapu....Ile ja eseji nagrozmalilam! Goooosh!!!! Nie moge sie doczekac praktyki!!!

Amen :)))

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Gratujacje:-) A czy sama jako DDA byłaś kiedyś na terapii? Mam na myśli poznawanie swojego przyszłego zawodu od strony drugiej osoby. Pozdrawiam

Izabell pisze...

Nierozumiem pytania,widze dwie rzeczy do rozroznienia - chodzi o DDA terapie czy generalnie terapie przygotowawcza do zawodu, ktora bedzie zawierac szerokie spektrum. bo jezeli to pierwsze - to jak mowilam, nie wszyscy DDA tego potrzebuja - to zalezy od osoby i jej gietkosci emocjonalnej. DDA to nie odrazu etykietka destrukcyjna i brak narzedzi do wlasnej sobie pomocy. Jezeli chodzi o odpowiedz do drugiego - tak jak napisalam na koncu - nie moge sie doczekac praktyki! I nowych odkryc na temat siebie i innych. Narazie musze liczyc na opowiesci psychologow-psychoterapeutow, uczelnie i na swoj rozum - a to wszystko jest wazne. a wierz mi, umiem analizowac do samego dna.

pozdrawiam

Izabell pisze...

ah - i jeszcze mi przyszlo cos do glowy - dopiero dzis bo wczoraj jakos bylam nie bardzo w dobrej energii -
na temat - poznawanie przyszlego zawodu od drugiej strony - czyli rozumiem pacjenta. ano wiec, ze swoich doswiadczen a takze zebranych danych wychodzi, ze aunoterapia i autopraca przynosi takie same emocje jak bycie na terapii - czesto moze to byc zlosc, strach lub lzy. wiec ja bylam taka pacjentka - dla siebie, wiec wiem jak to jest dotykac rzeczy ktore bola.
jednak mysle, ze na terapii jest latwiej - bo wymiana spoleczna jest jedna z najsilniejszych form walki z demonami - ma sie ta osobe, ktora duzo na siebie przyjmuje...jednak wlasna praca poza tym jest bardzo wazna, sam na sam.
ale ja zawsze bylam introwertyczna energetycznie i czesto ze soba jakby brutalna - lubie ciezki rzeczy w sobie rozpracowywac - nie uciekam. i moge tylko oceniac prace po owocach, co robie.

pozdrawiam jeszcze raz :)