"Kiedy ulepszysz teraźniejszość,

wszystko co po niej nastąpi

również stanie się lepsze. "


Paulo Coelho



piątek, 11 czerwca 2010

Powrot do milosci.

Komorka wibruje od polaczenia przychodzacego. Jedno spojrzenie na wyswietlacz – Brat. Zaskoczona odbieram telefon. Brat? Mowie odrazu – cos sie stalo? Zero slow.... mija kilka sekund.... w koncu szloch. Ogarnia mnie mysl, ze cos sie stalo mamie lub siostrze, bo po co by dzwonil? Czemu placze? Nie rozmawialam z nim od czasu Swiat kiedy tak bardzo przytloczyl mnie swoim zachowaniem. Momentalnie czuje jak cos trzyma mnie na dystans, jakby reka w gescie Poczekaj, Sluchaj - tak jest zawsze w sytuacjach ktore wykraczaja poza normalna rutyne. Siostra? Slysze jakby echo z drugiego konca swiata. Kocham Cie… I dalszy szloch.

Odetchnelam z ulga i cieplo rozlalo sie w okolicach serca. Wedzialam juz, ze chodzi tu o cos innego. Z Mama I Siostra jest wszystko w porzadku. To moj Brat ma jakis przelom wewnetrzny I zadzwonil do mnie by go ze mna przezyc. Ja tez Cie kocham – odpowiedzialam – cos sie stalo? Zawiesilam glos na przestrzen lez, ktore brat wylewal w sluchawke. A to sie nigdy nie zdarzylo w mojej obecnosci. Nigdy nie doswiadczylam lez swojego brata. To bylo cos bardzo waznego. Musialam byc ostrozna by nie zwinal sie jak slimak w skorupe po zbytnim dotknieciu.


Jestem takim skurwysynem, takim hujem czasami. Nie wiem co sie ze mna dzieje, kurwa – slysze dalej i czuje zaskoczenie jego przeklenstwami. Brat nigdy nie przeklinal. Mama A.(dziewczyny brata) zmarla (na raka). I tak mnie to rozwalilo. Przepraszam Cie Siostra za wszystko, nie wiem dlaczego zachowuje sie czasami jak skurwiel, ranie bliskich mi ludzi. Jestem draniem.

Wow – pomyslalam. To jednak wielkie, wielkie wydarzenie uslyszec to z ust Brata.

No jestes Bracie czasamimowie bez sciemniania jak rasowa przeciwniczka "g£askania doros£ych" tekstami iluzorycznymi nie bede mowic, ze nie – pozostawiam pauze by to do niego doszlo – jednak - dodaje po chwili – ja zawsze w Ciebie wierze, Bracie. Zawsze wierze, ze dojdziesz do odpowiednich wnioskow - dokonczylam tym razem jak rasowy budowniczy, ktory na zgliszczach upadnietych iluzji buduje jasniejaca i przejmujaca prawde o ludzkich mozliwosciach. Tylko wtedy znaczenie ma sens.

Nie moge jednak pozolic Ci na takie zachowania, musze jakos pokazac, ze jest cos nie tak. Ale zawsze z wiara, ze zrozumiesz Bracie - plyne w slowach dalej.

Slysze tylko szloch.

Mama A. umarla I rodzina cala zebrala sie w domu by ja pozegnac – ciagnie brat – usiadlem z boku, by nie przeszkadzac a jej babcia, dlaczego tam siedze z boku, usiadz na przedzie z A., nalezysz do rodziny. A ja juz chce uciekac, juz oczy mi sie szkla. A. mnie glaszcze a to sprawia, ze czuje sie jeszcze gorzej. Nie wiem jak podejsc do cieplych gestow, rodzinnego ciepla – chce zwiewac.

Wiem Bracie – wiem co czujesz – mowie – zostales wrzucony z pustki I zimnoty w chaos pozytywnych emocji I akceptacji. To musi byc szok. Rozwala Ci to cale zycie. Ale musisz o tym rozmawiac Bracie. Musisz wygadac, wyplakac, wykrzyczec. Mowisz, ze wracam do tematu ojca I po co, lepiej nie wracac. Ale wlasnie dlatego wracam bo widze jak on zyje pomiedzy nami, w Tobie. To samo nie minie. Ignorowanie nie zmienia faktu, ze tego nie ma.

Powtarzam sobie, ze wszystko mija – mowi brat.

Trauma sama nie mija – mowie – nie myslimy o niej po prostu ale ona rzadzi naszym zachowaniem. Dopoki sie nie wroci tam, nie przezyje tego swiadomie, nie oplacze dziecinstwa I nie zaakceptuje ze bylo jak bylo. Nie ma drogi na skroty.

Ja to wszystko wiem – mowi.

Ja wiem, ze wiesz, ale nie jestes swiadomy. Jakbys byl, to bys tego nie robil , bo wiem, ze chcesz zyc madrze I dobrze.

Ojciec zanim odszedl – zaczal Brat I tutaj nastepny wazny znak, zaczyna o nim mowic – po awanturze jaka zrobil poprzedniego dnia przyszedl do mojego pokoju I sie rozkleil przy mnie. Potem zaraz agresywnie powiedzial; Nigdy nie doprowadzaj mnie do takiego stanu, I wyszedl. Wrocil na drugi dzien pijany. Mowil, faceci nie placza, nie badz baba. I ja mam to tak zakodowane teraz, nie potrafie sie tego pozbyc, choc wiem, ze tak byc nie powinno.

Nie wiesz jak bardzo bysmy chcieli bys sie rozkleil – odpowiadam – Tylko slabi ludzie nie placza, slabi wewnetrznie bo ukazanie wrazliwosci jest cecha silnych. Ja musialam nauczyc sie plakac – slyszalam nie raz jak ludzie, ktorzy uwazaja, ze duzo mysla, mowili mi ze mysleli iz jestem silna a tu placze. Nic nie rozumieja Bracie. Sa jak dzieci we mgle, obleczeni sztuczna przykrywka, ktora odziela ich od emocji. Mowia mi nie placz? Ojciec mowi nie placz? Dzieki bogom za moja przekore - wlasnie, ze bede. Mowia mi nie denerwuj sie? Dlaczego nie kiedy cos mnie denerwuje. Mowia nie mow zle o matce? Dlaczego skoro mam powod I takie uczucia we mnie istnieja. To sa ludzie, ktorzy sami stali sie wytworem spolecznym, ktorzy przesadnie daza do wyplenienia emocji, ktore sa ludzkie, ktore musza istniec by balans zdrowia zostal zachowany.

Ja to wszystko wiem – znowu mowi Brat – ale jest tak ciezko, Siostra, tak ciezko – to tak strasznie boli.

Wiem Bracie – ja tam bylam…. Ja mam o tyle latwiej ze wyemigrowalam I uczylam sie wiele krok po kroku od ludzi tutaj, w codziennosci. Od ludzi, ktorzy pozwolili mi wyplakac co bylo do wyplakania, ktorzy nie zakazaywali mi emocji I odczuc do ktorych mialam prawo, ktorzy przesadnie tlumaczyli bol zadany przez moich wlasnych rodzicow. Ty zostales wrzucony w zwiazek z tzw. “normalna”, dla ktorej rodzina to piekna rzecz, ktora zapewnia oparcie I cieplo. A dla nas rodzina to jakas czarna magia. Ale mozesz to wypracowac Bracie. Rozmawiaj, mow co czujesz, porozmawiaj o ojcu. Wyrzuc to. Pewnego dnia w koncu przestaniesz o tym mowic, bo juz powiesz wszystko.

Juz rozmawialem z A. – wypowiedzial szlochajac co chwila – przepraszam Siostra jeszcze raz.

Alez ja przyjmuje przeprosiny – odpowiedzialam z sercem w gardle z radosci i wzruszenia - naprawde nie wiesz jak ja sie ciesze sie ze zadzwoniles - glos zadrzal. I choc brzmi to dziwnie to powiem, ze zycze Ci duzo lez, ktore Cie oczyszcza z tego co powinno byc wyplakane.

A potem przeszlismy do rozmow o codziennosci, o pracy, o mojej emigracji. Brat rzucil:

I tak najlepiej bylo kiedy Cie straszylem jak bylas mala. Mama wychodzila do pracy na noc, a ja wtedy niby wychodzilem z domu ale przebieralem sie za rozne potwory I Cie straszylem.

Brat wracal do naszego czasu, kiedy bylismy tak nieszczesliwi, jednak pomimo tego bylismy nadal rodzenstwem, ktory zawsze sie kochalo nieprzemiernie, ale milczaco. Tego akurat nie pamietam – powiedzialam – pamietam tylko jak byl kiedys magnetofon na kasety I z kolega wlaczyles nagrywanie, podeszles do mnie I zaczeles pyrgac, a ja sie wydarlam MAMOooooooooo. I to nagrales. Potem pusciles I sie smialiscie a ja pamietam nawet wtedy swoja mysl, a chyba mialam z 10 lat – ale ze mnie skarzepyta hahahaha

Na koncu Brat powiedzial, ze wystawi mi rekomendacje za terapie:))) To juz druga jaka zostalam obdarzona, pierwsza byla od mojego przyjaciela, ktory choc przeze mnie wstrzasniety, wykorzystal odpowiednio moje slowa I jest teraz szczesliwym czlowiekiem ;) Aby dobic czlowieka trzeba zabrac mu nadzieje. A szczera rozmowa z cieplym podejsciem nigdy nikogo nie zabila. Wstrzasam ludzmi poprzez czesto szokujace dla nich slowa, dlatego bo nie wierze w glaskanie. Poza tym co znaczy szokujace? Szokujace jest to czemu na codzien nie przypatrujemy sie dostatecznie blisko, by zobaczyc i zrozumiec takze i cienie. Wtedy czlowiek jest zszokowany. Kiedy ktos 24 godziny na dobe przezywa, szuka ekscytacji i zyje na jednej stronie ksiezyca, a potem w momentach ciemnych jest zszokowany nagla zmiana, na ktora mentalnie nie jest gotowy. Albo odwrotnie, ktos za bardzo zamkniety zostaje wrzucony w wir zdarzen - jak moj Brat. Ostatnio mialam ciekawa rozmowe na temat prawdy z moimi college girls i na prawde bylam bardzo zdziwiona jak wiekszosc chce byc oklamywana. Na przyklad taka trywialna sytuacja - zmiana kolorow wlosow - powiedziec kumpeli, ze zle wyglada czy nie? I tak, to nie prawda doluje czlowieka, tylko jego brak przygotowania na prawde, a takze brak akceptacji, ze "nothing is perfect". To wewnetrzna sila pozwala na przyjecie prawdy, to wycwiczona refleksja nad soba i swiatem przynosi gotowosc na pozbycie sie zludzen. Oczywiscie mowie tu o prawdach, ktorych jestesmy pewni, jak smierc, choroby, a takze ciezkie dziecinstwo, wlasne problemy wynikajace w sytuacji. Natomiast co do koloru wlosow? Kumpela sie pyta- ja odpowiadam z taktem i kultura. Nie pyta sie, to nic nie mowie - bo wiem, ze kazdy ma inny schemat percepcji, co mi sie podoba, innym nie. Jednak nie wyskakuje z pustymi komplementami, by zbudowac czyjes ego, tak jak i ja ich nie potrzebuje. My sami za nie odpowiadamy w duzej mierze. Reszta powinna byc dodatkiem, nie fundamentem od ludzi. Dlaczego? Bo co innego mnie buduje - moje zrodlo we mnie. To nad nim mam pracowac by dalo mi szczescie - bo tylko stamtad szczescie trwa....

Jak mowil De Mello, dzieci nalezy glaskac, dorosli powinni wziasc odpowiedzialnosc za swoje zycie I spojrzec realiom w twarz. Ja traktuje doroslych jak doroslych, ale czesto okazuje sie, ze sa ale wiekiem, jednak nie emocjonalnie. Czesto mysle, ze wlasnie na tym polega rozwoj, ze do tego dazymy, do stania sie dojrzalymi, abysmy mogli z akceptacja przyjac wszystko co musimy zaakceptowac i wykorzystac do budowania, co mozemy budowac w mysl slow: Nic co ludzkie nie jest mi obce - wiec skoro tak jest, nie oznacza, ze zmienic nie mozna - nie ma co sie zalamywac.

Ta powyzsza rozmowa byla jedna z bardzo ciezkich sytuacji, jednak bardzo budujaca I pozostawiajaca silne fundamenty do rozwoju. Analizujac ja doglebnie zaczelam zastanawiac sie nad natura wybaczania. I doszlam narazie do ninejszych wnioskow – wybaczenie, tak jak I milosc, przyjazn nie istnieje samoistnie jako odrebny byt. Obserwuje ja jako dynamike pomiedzy dwiema osobami, lub dynamike przeplywu pomiedzy sytuacja I osoba, a takze moze byc dynamika pomiedzy soba I swoim wewnetrznym swiatem. Jednak wszystkie te formy przybieraja troche inny ksztalt w zaleznosci od odbiorcy, biorcy czy sytuacji. Czyli wybaczenie bez proszenia o wybaczenie nie moze calkowicie zaistniec pomiedzy dwoma osobami. Moze ono przybrac polowiczna postac, jednak nie w pelni taka jak w sytuacji, ze osoba prosi o wybaczenie, a druga jest otwarta na ta prosbe. Emocje sa inne. Jednak kiedy to sie nie zdarza, wybaczenie wyglada inaczej. Na przyklad moj ojciec I te teksty wszem I wobec, ze musze wybaczyc, czyli dokladnie co? - zadaje pytanie. I tak krzywda zyje gdzies w podswiadomosci, a czy ojciec z tego cos sie nauczy jak mu wybacze? Jak mozna sie zdrowo usmiechnac do rodzica kiedy zostalo sie psychicznie stlamszonym w dziecinstwie? To nie jest normalne by potem nie miec zalu do rodzicow, ciezkich odczuc i pieknie jak Swiety wybaczyc i robic dla rodzica wszystko. Jednak jedna forme wybaczenia mozna wypracowac, w momencie braku skruchy ze strony oprawcy – jest to wybaczenie jako czlowiekowi. Wybaczam ojcu jako czlowiekowi, ktory nie wiedzial, ale jako dziecko nie wybaczam ojcu, bo nie zostalam o to poproszona - i sorry, dlaczego mam nie byc? To ja bylam dzieckiem, on mnie zaprosil na ten swiat. Dlaczego nie mam prawa do przeprosin? Bo rodzic do bog? Niestety, ja tak nie uwazam. Wybaczenie w takiej formie nie jest mozliwe. Jednak skoro wybaczylam mu - jak czuje - jako czlowiekowi, moj brak wybaczenia jako ojcu nie przyjmuje formy zlosci, nienawisci, czegos co zrzera mnie od srodka - jak wiekszosc okresla brak wybaczenia. Nie mam problemu by mu reke podac i zapytac How are you? Jest to forma po prostu braku jakiejkolwiek potrzeby emocjonalnej jego istnienia w moim zyciu jako ojca I traktowania go jak ojciec. Bo to trzeba wybudowac w dziecku. Choc czesto spoleczenstwo moze duzo wybudowac. Nawet nasze tesknoty. Tylko tyle. Jest to spokojna pustka, bez sztormow. Burzowo jest w momencie braku wybaczenia takze jako czlowiekowi - i to jest wlasnie ta sytuacja, ktora nie pozwala na rozwiazanie problemow z dziecinstwa. To trzeba zmienic w sercu DDA. To jest naturalna konsekwencja zla – ktos sprawil mi zlo, czy ja musze na sile budowac emocje do tej osoby, pomimo braku do tego produktu z mojej strony? Ja nic nie musze. I to mnie uwalnia - nie ma presji. Kto powiedzial, ze milosc do rodzicow mamy wrodzona? Jest wiele na ten temat teorii - niektore mowia, ze po prostu pierwszy opiekun tworzy silna wiez, i nie koniecznie musi to byc biologiczny rodzic. A takze spolecznosc, szczegolnie w Polsce, ktora przyklada wielka wage do polaczenia krwi i ciala. Przypomina mi tutaj problem adopcji - poza Polska, to jest normalne i naturalne, ze kocha sie adoptowane dziecko i nikt nie wytyka tego palcami. W Polsce realia polaczen biologii i jej waznosc jest silna, adopcje sa ukrywane z powodow spolecznych, i dzieci przejmuja z tego wiele. I tak moze czasami adoptowane dzieci sprawiaja problemy nie dlatego, ze sa adoptowane, ale dlatego, ze czuja iz nie znaja biologicznych rodzicow bo tak spoleczenstwo mowi jak wazna jest WLASNA (czyt.z krwi i genow) rodzina. Dziwne, ze mniej tutaj tego zauwazam.

Oczywiscie hipotezuje tutaj, debatuje, analizuje jak kazdy psycholog/filozof powinien robic. Choc jest wiele na ten temat badan do zapoznania sie- kto zainteresowany.

Moj brat zrozumial blad, poniewaz czulam, ze przekroczyl granice mojej wartosci jako Siostry. Gdybym byla jak moja matka I zgodzilabym sie na takie traktowanie, czy cos by sie zmienilo? Konsekwencje emocjonalne sa potrzebne do tego aby okreslac granice swojego zachowania a takze granice dla innych. (przypomina mi sie tutaj SuperNiania i brak zrozumienia u rodzicow, ze milosc to nie rob co chcesz). To jest nawiazanie do mojego poprzedniego postu na temat bycia za mdle – milym, rzucajac slowa, ktore powinny byc wypowiadane z kontemplacja I ostroznoscia.

Wybaczenie tzw. calkowite moze powstac w nawiazaniu do drugiej osoby wtedy kiedy nie zostalo sie bardzo dotknietym, tudziez zmiarzdzonym do cna. A dziecinstwo jest wlasnie takim potencjalnym czasem, kiedy mozna skutecznie to zrobic. Na cale zycie dla tej osoby. Czy Ksiadz wypowiadajac – wybaczam Ci – mialby to samo na mysli, gdyby nie mial dystansu do obiektu, ktoremu wybacza? Jakis dystans jest zachowany, jednak w przypadku dziecka to jest trudne, poniewaz wowczas jest sie jak otwarta ksiega z miekka oprawa. Wybaczenie nie bedzie takie samo jak sobie wyobrazamy w innych sytuacjach, kiedy rozumiemy wiecej i jestesmy uksztaltowani – ale nie bedzie mniej zdrowe, kiedy jest polowiczne (czytaj jak wyzej, bez zlosci juz - jak je je odczuwam i rozumiem) jezeli zaakceptujemy ten fakt. Powtorze na wszelki wielki - wybaczenie jako czlowiekowi nie jest gorsze od tzw. pelnego. Uzdrawia i pozwala poczuc sie wolnym od winy, zlosci i rozpaczy. Akceptacja tego czego zmienic nie mozemy, jednak nie calkowite oddanie sie temu, kiedy czuje pustke i mam do tego prawo po tym co przeszlam. Jezeli czuje, ze nie ma we mnie wybaczenia ojcu jako ojcu, ciagniecie osoby do jedynego rozumianego przez wiekszosc typu wybaczenia czym jest; pojednanie, mowienie o nim i tlumaczenie go jak kogos bez rozumu calkowicie, zaproszenie do swojego swiata, kto nawet nie wykazal sie zadnym wysilkiem w wybudowaniu tego wybaczenia – sorry.... Normalne jest to, ze mozna nic nie czuc i nie chciec. Niektorzy pomimo tego czuja i chca. Maja prawo. Ale to jest jedna grupa - jak juz mowilam nie kazdy przezywa DDA w takich samych rozmiarach. Choc kiedy zaczynam sie w to drazyc, pojawiaja sie nowe analizy i sceptycyzm - represja jest takze czescia naszych procesow.


Wiec mysle, ze takze to moze tyczyc sie milosc, przyjazni – jest to nie rzeczownik ale czasownik. Jest to dynamika, ktora potrzebuje odbiorcy I biorcy zachowujace pewne zasady, bo czy sie nam to podoba czy nie – wszystko ma swoj program obleczony w potrzebne komponenty by dzialalo. Dla kazdego sa to czesto rozne proporcje ale sa takie, ktore sa mianownikiem gatunku ludzkiego I wszyscy dzielimy je I potrzebujemy tak samo.

Zaznaczam, ze opisuje co mysle na ten czas - co do tej pory zaobserwowalam i przeanalizowalam- kto wie co bedzie jutro?

Wiec moj Brat zranil mnie cztery miesiace temu, swoja zimnota I potraktowaniem mnie jak obca. Wybaczenie pelne, czyli takie ktore sprawia, ze moje uczucie do niego jest takie same a moze nawet I silniejsze niz wczesniej ma miejsce dlatego ze dynamika w tejze sytuacji wypelnila odpowiednio program; po pierwsze jestem juz dorosla, zraniona zostala osoba dorosla, ktora ma juz stabilna strukture neuralna. Po drugie osoba zrozumiala I przeprosila, a jest to dowod odwagi tejze osoby, a takze pokazania, ze zalezy mu na istnieniu w moim swiecie nie tylko jako czlowiek, ale osoba blizsza niz reszta populacji– jako moj Brat. A takze praca z mojej strony, bardzo wazna sprawa - otwartosc na przyjscie tej osoby i przyjecie tej osoby z cieplem i wysluchaniem. A skad sie ta gotowosc bierze? Ze zrozumienia jak czlowiek dziala. I kolo sie zamyka.


Jestem tak bardzo szczesliwa, ze Brat wrocil do domu….. we all are coming back to life.... because life is inside us.... Wake up....





Where were you when I was burned and broken
While the days slipped by from my window watching
And where were you when I was hurt and I was helpless

Because the things you say and the things you do surround me
While you were hanging yourself on someone else's words
Dying to believe in what you heard
I was staring straight into the shining sun

Lost in thought and lost in time
While the seeds of life and the seeds of change were planted
Outside the rain fell dark and slow

While I pondered on this dangerous but irresistible pastime

I took a heavenly ride through our silence
I knew the moment had arrived
For killing the past and coming back to life


I took a heavenly ride through our silence
I knew the waiting had begun
And I headed straight..into the shining sun

2 komentarze:

kohi pisze...

Tez jestem DDA i nadal sobie nie radze , najbardziej boli uzależnienie od ludzi którzy nas ranią:( Pozdrawiam Ewa
http://dom-kohi.blogspot.com/

Izabell pisze...

Wiem....
pozdrawiam i duzo odwagi i sily zycze - choc brzmi to banalnie.