"Kiedy ulepszysz teraźniejszość,

wszystko co po niej nastąpi

również stanie się lepsze. "


Paulo Coelho



niedziela, 28 marca 2010

Zapisalam w czerwonym notesie...

Siddhartha Hermann Hesse

Rozdzial:
Przebudzenie

Zastanawial sie gleboko, jak gdyby zanurzal sie w gleboka wode, az do dna tego wrazenia, az tam, gdzie tkwia przyczyny, bo myslenie polega wlasnie, jak mu sie zdawalo na dociekaniu przyczyn I jedynie w ten sposob wrazenia staja sie wiedza I nie gina, ale nabieraja wagi I poczynaja emanowac tym, co sie w nich zawiera.

Stwierdzil, ze cos go opuscilo, jak weza opuszcza stara skora, ze czegos juz w sobie nie znajduje, czegos cos towarzyszylo mu I nalezalo do niego przez wszystkie lata mlodosc: pragnienia, by miec nauczycieli I sluchac nauk.

Ale coz takiego, czego chciales sie nauczyc z nauk I od nauczycieli, czego to takiego ci, ktorzy wszak tylu rzeczy cie nauczyli nie mogli cie nauczyc? I dopowiedzial sam sobie: chcialem sie nauczyc, czym jest ja I jaki jest jego sens. Chcialem sie nauczyc uwolnic od tego ja, chcialem je pokonac. Ale nie moglem go pokonac moglo mi sie tylko wydawac, moglem tylko od niego uciekac, chowac sie przed nim. Zaiste nic na swiecie nie zaprzatalo mojej mysli tak bardzo jak moje wlasne ja, ta zagadka, ze zyje, ze jestem osobnym bytem, oddzielnym od wszystkich innych, ze jestem Siddhartha. A o niczym nie wiem tak malo jak o samym sobie!

Jezeli nic o sobie nie wiem, jezeli Siddharta pozostal dla mnie obcy I nie znany, to bierze sie to z jednej, jedynej przyczyny, balem sie siebie, uciekalem od siebie! Celem moich poszukiwan byla atman, byla braham, zgodzilem sie rozlozyc swoje ja na czastki, zrywac kolejne warstwy, aby odnalezc to, co kryje sie w jego nieznanym wnetrzu, rdzen, atman, zycie, boski pierwiastek, zrodlo zrodel. Ale w ten sposob utracilem samego siebie! (…)

Chce sie uczyc od siebie samego, chce byc uczniem, chce siebie poznac, poznac tajemnice Siddharthy. Rozgladal sie w okol, jakby po raz pierwszy zobaczyl swiat. Swiat byl piekny, swiat byl kolorowy, byl dziwny I pelen zagadek!(…)

Jakiz bylem tepy I gluchy! Gdy ktos czyta pismo, ktorego sens chce odkryc nie lekcewazy wszak znakow I liter, nie nazywa ich zludzeniem, przypadkiem, nic nie warta skorupa, ale czyta je, litere po literze, studiuje, kocha. Ja tymczasem, ktory chcialem czytac w ksiedze swiata I ksiedze wlasnej istoty, gardzilem znakami I literami, z gory umysliwszy sobie, ze tak wlasnie trzeba, nazywalem swiat zjawisk zludzeniem, wlasne oczy I jezyk nazywalem przypadkowym I bezwartosciowymi zjawiskami. Nie, to juz skonczone, przebudzilem sie, naprawde sie obudzilem I dzis dopiero przyszedlem na swiat.

Siddhartha stal bez ruchu I przez mgienie oka, przez chwile potrzebna dla nabrania tchu uczul mroz w sercu, poczul ze serce drzy mu w piersi I kurczy sie od wewnetrznego chlodu, jak male zwierzatko, ptak albo trwozliwy zajac, zrozumial jaki jest samotny. Calymi latami zyl bez ojczyzny I nie czul tego. A teraz poczul. Zawsze, nawet w momentach najglebszej kontemplacji byl synem swego ojca, braminem, nalezal do wyzszego stanu, do stanu kaplanow. Teraz byl juz tylko Siddhartha, czlowiekiem kto zaczerpnal tchu I przez chwile czul, jak przenika go chlodny dreszcz. Nikt nie byla samotny jak on. Czlowiek sztachetnego rodu zyje zyciem swego stanu, rzemieslnik znajduje oparcie wsrod rzemieslnikow, dzieli ich zycie, mowi ich jezykiem. Bramin zyje wespol z innymi braminami, asceta ma ze soba innych samanow, a nawet najbardziej zagubiony pustelnik w puszczy nie jest sam ani samotny, ma gdzies swoje miejsce, nalezy do jakiego stanu, ktory jest mu ojczyzna. (..)Ale gdzie bylo miejsce Siddharthy? (… )

W tej chwili, kiedy swiat oddalil sie od niego, odplynal gdzies, on zas stal samotny jak gwiazda na niebie, w tej chwili chlodu I zwatpienia narodzil sie Siddhartha bardziej zwarty, skupiony w sobie, bardziej jeszcze bedacy soba niz przed tem. Czul wyraznie: to byl ostatni dreszcz przebudzenia, ostatni skurcz porodowy.


Od Izabell:

I tak narodzila sie Izabell, bardziej zwarta, bardziej skupiona na sobie. W momencie urodzenia sie Doroslego z rozpaczonego i nieszczesliwego Dziecka, w bolach i lzach dokonalo sie uwolnienie. Poprzez zaprzestanie sluchania tych "dobrych ludzi", ktorzy karcili za lzy, ostre slowa, bunt, a ktorzy sami skrywali niejeden bol pod maska represji, poprzez zaprzestanie szukania pomocy na zewnatrz siebie - zaczela sluchac swojej wewnetrznej Drogi, swojego wewnetrznego Nauczyciela, ktory pozwolil na wszystko na co spoleczenstwo nie pozwalalo i co nie potrafilo wytrzymac. Dorosly wytrzymal.... wewnetrzny Dorosly. I narodzila sie 5 lat temu na nowo, w ciezkich bolach porodowych. Nadal czyta litery i znaki otaczajacego swiata, tyle mozna sie przeciez nauczyc. Jestesmy polaczeni, nie da sie bez Ksiegi Swiata poznac jakiejkolwiek Prawdy na temat zycia. Ale ojczyzna zostala zalozona w wewnatrz, u zrodla JA. Bo wszystko we mnie i wszystko przeze mnie... tak jak i wszystko w Was i wszystko przez Was...


Brak komentarzy: