"Kiedy ulepszysz teraźniejszość,

wszystko co po niej nastąpi

również stanie się lepsze. "


Paulo Coelho



piątek, 26 lutego 2010

Spirytualne dywagacje.

Kategoryzacja nie jest lubiana – jak zauwazylam. Ale ma ona plusy i minusy. Poznac siebie to skategoryzowac, ale oczywiscie nie zamykac kategoryzacje na cztery spusty. Kiedy nazwiemy smutek smutkiem, zal zalem, czy wlasny charakter na przyklad jestem asertywna, jestem wzrokowcem – to pomaga w podejmowaniu kolejnych krokow. Jestem DDA. Juz wiem, w ktora strone mam sie poruszac.

I tak w tym poscie chcialabym zaczerpnac statystycznej kategoracji w odniesieniu do tego kim jestem, lub kim mysle, czuje, ze jestem po wielu latach analizy.

Po wielu obserwacjach stwierdzam, ze jestem 60% umyslem naukowym, a w 40% jestem osoba spirytualna. Osoba racjonalna zaczyna slowa od JA MYSLE, kiedy spirytualna zaczyna od JA CZUJE. Ja czesto wypowiadam te pierwsze oraz ALE TO NIE JEST LOGICZNE! Hahaha Niby dwie przeciwstawne wydawaloby sie bieguny, ale jednak uwazam iz sa mozliwe by wspolistniec. Ale przydaloby sie tu objasnic co dla kogo jest spirytualnoscia, ja mam swoja spirytualnosc, zaczerpnieta I z zycia, I z wew. siebie I od innych ludzi, ktorzy do mnie przemowili (wiekszosc niezyje).
Poniewaz przewazajaca czesc mnie jest racjonalistka I realistka, moja duchowosc nie opiera sie na wierze, na oblekanie swiata w patetyczne – jak dla mnie – frazesy typu milosc wszystko zwycieza, zycie jest najwyzsza wartoscia, traktowanie ludzi jako obiektu obserwacji jest brakiem serca, zycie jest cudem, Bog Cie kocha lub jest miloscia itd. Nie lubie slowa WIARA w nawiazaniu do zjawisk zewnetrznych, choc lubie je w polaczeniu z WIARA W SIEBIE I SWOJE MOZLIWOSCI, czyli kierujac do naszego wnetrza. Czyli w rozmowie ze mna teksty, ktore ja nazywam ckliwe (bardziej ostro, ale juz sie ujawnilam z moimi ostrymi myslami), albo pomagajace naszemu umyslowi pozostac w zdrowym stanie (psychologicznie) nijako mnie jednak nie przekonuja. To dla mnie za malo. Zbyt duzo pytan,a dopoki sa, jest tez Droga. Ja nie potrzebuje odpowiedzi, ktora sprawi, ze poczuje sie komfortowo. Jestem silna na Prawde, jestem przygotowana nawet na to, ze Prawda moze ukazac iz zyjemy w jakims organizmie, a my ludzie to jakies male robaki, ktore pracuja na tego stworzenia energie. Prawda zalamala by wiekszosc – zycie nagle ukazaloby sie jako bezsens. Ale nie dla mnie – bo jak mowilam, sama prawda ma sens sama w sobie, co ciezko naszemu umyslowi ogarnac. Bo co znaczy sama w sobie? I tu zaczyna sie moja spirytualnosc, moja religia, ktora odbija sie we mnie echem I nie wiem skad przybyla. Ciezko mi ja ubrac w slowa - jakby tutaj kategoryzacja nie byla odpowiednia. Nie przypominam sobie by ktokolwiek, w jakikolwiek sposob staral sie rozwijac mnie w tym kierunku. Raczej – jak wiekszosc bylam wpychana w religie katolicka, ktora juz wtedy jakos mi sie wydawala dziwna. Ale spirytualnosc to nie religia - ona takze ma korzenie w spojrzeniu realistycznym, jest praktyczna. To trzecie oko, szosty (czy siodmy nawet) zmysl - jak dla mnie.

Pragne tutaj jednak zaposilkowac sie filmem, ktory niedawno byl dla mnie pelen tematow spirytualnych. Wiekszosc widziala film AVATAR. Ogladajac ten film na prawde nie rozumialam dlaczego ludzie tak sie nim zachwycaja. Historia prosta jak drut, zaczerpnieta z duchowych przeslan, w ktorych tkwie od lat (ksiazki, filmym, zdjecia, zycie, moja dusza). Ok, wizualnosc – no swietnie, biorac pod uwage jaka prace w to wlozono, ale bedac w swiecie fantasy tak dlugo (uwielbiam swiat fantasy od lat) moj smak sie wyostrzyl. Niebieskie stwory sa dla mnie latwe do rozlozenia na czesci pierwsze I nie trudno rozpoznac ich z innych zrodel, ktore juz dawno istnialy, tylko na nowo zostaly zlozone w inne konfiguracje. Czemu wszyscy pieja z zachwytu? Moje odpowiedzi ( jak zawsze czesto szczere co niektorym wydaja sie ostre lub aroganckie, w koncu przytakniecie jest oczekiwane) czy film mi sie podobal (I ludzie juz oczekuja ze odpowiem zgodnie do wiekszosci, ale nie ma tak dobrze ze mna, taka ze mnie bestia) odpowiadam uczciwie – nooooo, byl ok, ale aby mnie zaskoczyl?to nie bardzo..... Wiekszosc dostaje jakiegos szoku jakbym zdradzila wlasna nature, jak to? pytaja z niedowierzaniem – film byl fantastyczny, te stwory, historia, kreatywnosc ludzka – wyliczaja na jednym tchu. Odpowiadam piosenka “ Ale to juz bylo…”.

Po analizie, dlugich dniach na mysleniu w koncu doszlam do wniosku, ze to normalne, iz ludzie zachwycaja sie tym filmem. Po piersze wiekszosc ludzi nie jest jakos zainteresowana swiatem fantasy, wiec jak sie widzi cos pierwszy raz, albo bardzo rzadko - to jednak zaskakuje. Znowu jak z cudami – zdarza sie raz na billion lat, nie mozna tego wytlumaczyc to traktujemy to jak cud. Po drugie – historia. I tu zaczyna sie temat, ktory dzis rozpoczelam - spirytualnosc. Wiekszosc ludzi pierwszy raz slyszalo o rozmowie z drzewem, albo modlitwie przy zabijaniu zwierzaka. I to bylo dla mnie szokiem - choc ciezko mnie zaszokowac. Nic tylko moja dusza usiadla i zaplakala....Bo w mojej spirytualnej duszy swiat Ziemi Matki zyje od dawna i slysze Jej glos.... Ktos lub Cos szepcze mi odpowiedzi, ktore z powodu rozumu czesto rozbijam na czesci logiczne, a z powodu krytyki wlasnej staram sie widziec obiektywnie. Ale czesto moja dusza zna odpowiedzi, zanim mozg ruszy do akcji Tylko jak to ubrac w slowa?..... ale.... ale.....ale.....w mojej glowie.
Nauka mowi jak jest, nie jak byc powinno - ten tekst bardzo mi sie podoba. Odpowiednie rozpoznanie sytuacji to odpowiedz na pytanie jak byc powinno, jak jest madrze, jak jest dobrze. Psycholog by odpowiedzial – no oczywiscie tak by odniesc jak najmniej ran. Spirytualna osoba odpowie – tak aby nauczyc sie jak najwiece nawet za cene ran. Osoba z dusza peknieta na pol pomiedzy rozumem a spirytualnoscia co odpowie? Na pewno sie rozpisze, jak to robi teraz.

Najlepszy tekst byl kiedy moj madry kolega John powiedzial mi, ze ludzie czesto narzekali, ze szkoda iz swiat nie jest taki kolorowy I niezwykly jak w filmie. Niektorzy podobno dostawali depresji! Na facebooku czytam opisy – CHCE ZYC W AVATARZE! – mama mia! Moje 60% racjonalnosci I logicznego uzywania neronow nie pozwala mi na bycie potulna I jak zwyke zabralam sie do sarkastycznych stwierdzen. Wiekszosc - oburzona, mniejszosc - jakos przeszla przez moj sarkazm I rozpoczela inteligentna rozmowe. Odchodzac od tematu przyznam sie znowu brutalnie – smiesza mnie te oburzania. Nie nienawistnie, ale na pewno slodko-gorzko. Oburzenie tym rozni sie od zwyklego nie zgadzania sie na czyjes wypowiedzi, ze wywoluje u osoby utraty oddechu od szoku wraz z agresywna forma wypowiedzi. Zwykla niezgoda, moze nie jest potulna, moze byc sarkastyczna, ale jednak oddechu sie nie traci a na pewno chce sie dalej rozwijac temat. Wiec wiekszosc byla oburzona I dotknieta.

No ale sami powiedzcie – zyjemy w swiecie fantasy! Czyz nie???? Tylko tak ludzkosc jest przyzwyczajona do widoku drzewa na ulicy czy w parku, ze nie jest to szokiem dla naszej percepcji. Przeciez trzeba zupe ugotowac, dzieci do szkoly no I kasa, praca I kasa - gdzie tu czas na spirytualne patrzenie. A tu ide do kina I co? Nagle taki swiat avatarow, kolorowy I jeszcze wszystko blyszczy sie I swieci, a drzewo dusz odpowiada na modly. I te latajace I nie latajace stwory, a tu – odwracajac oczy od monitora – zycie jest takie szare. A gdyby taki stwor z planety Pandora wyladowal na planecie Ziemia I zobaczyl taka to o to zyrafe powiedzmy – co by poczul? Jak by widzial nasz swiat? Jako swiat fantasy, z ciekawymi dziwnymi zwierzakami w okol. I to jest wlasnie spirytualnosc! Widziec swiat jakby sie widzialo go pierwszy raz, ale jednak z jakas gleboka wiedza o jego znaczeniu i zlozonosci!

Wracajac do filmu – ciesze sie, ze powstal, przez typowe narzedzia, na ktore czlowiek odpowiada zostala przekazana prosta prawda, brzmiaca w ustach Mistrzow Madrosci – Ziemia jest naszym Bogiem, jest tutaj, pod naszymi nogami, zyje I slucha Twoich modlow. Ale nie odpowiada tak szybko jak w filmie, albo z taka oczywistoscia. Tutaj potrzeba juz wysilku I poszukiwan jakis znakow. Daje narzedzia, bysmy mogli uzyc je do rozwoju swiatla i swiadomosci. Ziemia zasluguje na szacunek, kazdy mieszkaniec od mrowki po slonia do czlowieka, zasluguje na zycie. A ze musimy zabijac by przetrwac – szacunek do zycia, ktore odbieramy jest najwyzsza forma inteligencji emocjonalnej, a na pewno madrosci. Poprzez szacunek rozumiem gleboka wdziecznosc I podziekowanie za mozliwosc przetrwania poprzez inne zycie. Ale kto idac do sklepu kupujac mieso na kotlety mysli o tym, ze wlasnie ten konik, czy ta krowka miala swoj integralny wewnetrzny swiat, dany w takim ksztalcie jaki charakteryzuje tylko jej gatunek, a moze jakis swoj indywidualny, w ktory ludzie nie chca wierzyc (choc w inne rzeczy niewidzialne chetnie wierza) I, ze takze zasluguje na podziekowania I szacunek? Dziekowac kotletowi? Wierzcie mi, ludzie patrza na mnie jak na wariatke (ktora niewatpliwie jestem) ale wytlumacz takiemu Kowalskiemu, ze to dzieki takim wariatom nie dzgamy sie wloczniamy w dzungli I idziemy do przodu. Ale za to Kowalski pojdzie do kina I miejmy nadzieje, ze jakies klepki uchyla czeluscia I wpuszcza troche swiatla.

Znowu jestem sarkastyczna? Beszczelna? Arogancka? Ah....wybaczcie.... ale jedyna droga to nie glaskanie (co i tak jest dla mnie podejrzane). Choc glaskaniem prawdopodobnie dostalabym wiekszy przyklask – ale kto by mnie wtedy "challengowa£"? :)

Teraz mam zamiar opisac tylko moje spirytualne odczucia, bez rozumu, analizy, odlozone tylko na tzw. sercu (I tu znowu mysl, przeciez to tylko miesien hehe). Ale mam taka czesc, ktora w momentach daje mi odczuc cos poza swoim rozumem, ktora jakims echem odbija sie we mnie, jakby szeptana przez cos lub kogos. To echo mojej drogi. Nie wiem czy jest we mnie, czy cos zewnetrznie ja kreuje – zreszta nie chce teraz analizowac co jest prawda, to nie jest robota spirytualnej czesci mnie. Wiec opowiem Wam bajke, bajke o glosie, ktory zyl sobie w zrodle energetycznym tej kobiety. Kobieta ta jako male dziecko (ktore wiadomo wiecej bazuje na naturze niz rozumie) rozmawiala z drzewami, ptakami, zwierzakami. I czula ich odpowiedz, choc nie zdawala sobie z tego sprawy do konca, bo swiadomosc nie zostala jeszcze rozwinieta do tego stopnia. Jednak kierowala sie jakimis dziwnymi wlasnym zasadami, ktore nie zostaly wcisniete jej w domu czy szkole, I moze wlasnie dlatego… (ale to znowu racjonalna odpowiedz;)) Wiec dziewczynka ta czesto zatapiala sie w oczach przechodzacego psa I miala wrazenie ze on WIE. Co wie? Zna prawde o nas, o swiecie ale nie moze powiedziec bo potrzebna jest Droga. Sami musimy nia przejsc. A potem oczy tych koni, I oczy tych ptakow – oni wiedza…. Jakos dumnie sie na to zgadzaja albo nie maja wyboru…? Dziewczynka zawsze omijala golebie na ulicy – bo po co je straszyc I niepotrzebnie stresowac. Potrafila stac sie bardzo zla kiedy ktos nie zwracal na to uwagi I bezmyslnie rozszarpywal spokojny truch ptactwa. (AVATAR - scena pierwszego spotkanie glownych bohaterow i jej slowa TO TWOJA WINA, ONE NIE MUSIALY GINAC, STUPID!) Nie pozwalala wyrzucac na wpol zeschniete kwiatki, bo przeciez jest szansa, ze cos sie ruszy w ich zielonych zylach, trzeba sprobowac uratowac, trzeba dzialac. To, ze wygladaly brzydko ze zeschnietymi badylami – to co z tego? Niszczyc z powodow estetycznych? Jakos nie miescilo sie to w glowie. Byla ponad to.

Poza tymi wszystki dziwnosciami dziewczynka nigdy nie czula sie sama, zawsze miala z kim pogadac – przeciez Niebo jest wszedzie.

I ten wewnetrzny glos….. drogowskaz...

Jako dorosla kobieta nadal unika straszenia golebi (cierpienie/stres bez potrzeby) I czesto wdaje sie w dyskusje z przechodniami, kiedy oni to robia - taka jest beszczelna. Niestety wiekszosc uwaza to za wariactwo. W pracy biega z butelka z woda, bo nikt nie slyszy spragnionych roslin w doniczkach. Potem przeklada papiery z jednego pudla do drugiego. bo widzi, ze znowu po raz setny ktos nie szanuje drzew, ktore zostaly wyciete dla tych pudel, i pozostawia je w polowie puste. W lazience miala powazna rozmowe z kolezanka, ktora myla zeby i pozwolila wodzie leciec ciurkiem - bez sensu. Kolezanka oczywiscie nie rozumiala o co chodzi. Prawdopodobnie nigdy nie "istniala w momencie" glebiej niz rutynowo. Czy nikt nie widzi jak bezmyslnie traktuje Zrodlo naszego Zycia? Niby jestesmy tak rozwinieci, nie siedzimy w jaskiniach, ale swiadomosc odpowiedzialnosci za to co jest nam dane i waznosc wladzy nad tym jest jak kamieniem w wode. A jakby tak wszyscy zaczeli zauwazac takie male rzeczy, bo w grupie sila, to moze w koncu moglibysmy dumnie pochwalic sie slowem CZLOWIECZENSTWO.

Rozmawiam z drzewami i one cos mi przekazuja.. - mowie do kolegi. Rozmawiasz z drzewami? - robi wielce przesmiewcza mine - Jestes Kosmitka, normalnie.

I wez wytlumacz dalej, ze CZUJE iz jestem, ze to nie moje miejsce, ze ktos przyslal mnie chyba tutaj z jakims wewnetrznym drivem do budowania, ulepszania, przekazywania jakiejs wiedzy, ktora w wiekszosci mam wrazenie pochodzi od kogos innego we mnie. Dodatkowo wyposazyl mnie w to dziwne uczucie, ktore zaczyna spiewac kiedy czyta slowa Madrych Glow, lub spotyka ludzi na drodze, ktorzy doprowadzaja moja dusze do bolu z radosci, ze istnieja - nie dlatego, ze sie ze mna zgadzaja, ale dlatego, ze wypowiadaja rzeczy przede mna, ktore sa wyryte chyba w moim DNA. Czy to energetyczne Siostry i Bracia?I widze, ze puzzle jest kompletne.

A moze to wszystko poczatek jakiejs schizofrenii, albo mojego Ego, ktore chce by tak bylo pieknie z ta wiedza we mnie - mysli Kobieta i strzepuje ze swojej duszy te 40% i kieruje sie energetycznie w strone tych 60% siebie. Bo biorac pod uwage pewne zalozenia..... (i tu nastepuje wszystko co zawiera Ja Mysle oraz To nie jest logiczne.......).




2 komentarze:

awika pisze...

Na prawdę Piękny bardzo prawdziwy tekst, mam podobnie z tymi 40% i 60%, i odczuciami odnośnie zachwytu nas Avatarem, ja zobaczyłam na ekranie swoje wewnętrzne myśli i odczucia, a inni zobaczyli to po raz pierwszy. Zachwyt nad niby zwyczajnym światem; drzew, kwiatów, ptaków i jedzenia kotletów i kiełbasy, podziękowania za czyjeś życie.Nie jest mi obce. Często rozmyślam nad mięsem nie jak nad kotletem, ale nad kimś, kto umarł żebym ja mogła, jeszcze pożyć, zanim stanę się pokarmem dla innych, i kto jak ja miał swój wewnętrzny świat zanim umarł, czuję go. Nie tylko mięso, ale i rośliny i drzewa, kwiaty itd.. Pozdrawiam cię serdecznie, piękny post, bardzo mnie ucieszył :)

Izabell pisze...

Witaj Awiko;)
Ciesze sie, ze nie jestem jedyna Kosmitka ;)

pozdrawiam cieplo :*