"Kiedy ulepszysz teraźniejszość,

wszystko co po niej nastąpi

również stanie się lepsze. "


Paulo Coelho



wtorek, 11 września 2007

Pamietajcie o planach!

Jutro lece do Barcelony na 4 dni. Podobno ma byc 30st upal. Hurraaaa!!!! To jest to co misie lubia najbardziej. Sloneczko grzejace cialko, piasek i szum morza. Szkoda ze tylko 4 dni ale lepszy rydz niz nic. Moze w koncu takze zbuduje FOTO blog by podzielic sie z Wami moimi zdjatkami, ktore uwielbiam. Ale to przyszlosc. I poniekad jest ona moim tematem.

Kolejna obserwacja. Pewnie nie powiem nic odkrywczego, ale nie to jest wazne. Wazna jest uwaga by o tym pamietac. To jest najtrudniejsze, utrzymanie swiadomosci by moc sie zatrzymac i zadzialac jak chcemy a nie jak chca nasze programy. I tak do mojej listy pomocy sobie samej majacej na wzgledzie moj potencjal, osobowosc itd chce dolaczyc punkt PLANOWANIE I STAWIANIE CELOW PRZYSZLOSCIOWYCH. Co mam na mysli?

Poniewaz moj sens istnienia nie ma nic wspolnego z osiagnieciem raju po smierci czy wysilkiem usatysfakcjonowania boga poprzez min.chodzenie do kosciola (z calym szacukiem:)) lub osiagniecia niebotycznego bogactwa, zauwazylam iz istnienie bez kompletnego planu na zycie nie jest zdrowe. Odkad jestem na emigracjii co jakis czas mam nawroty depresyjne. Na poczatku pozwalalam przeplywac tym emocjom, zamykajac sie w zamku swoich uczuc. Jednak teraz czuje, ze jestem gotowa na nastepny etap. I tak male cele i plany pomagaja mi trzymac demony na bezpieczna odleglosc. Obecnie staram sie pamietam, by zawsze miec na co czekac. By podczas uczucia przygnebienia wyjac ASA z rekawa i powiedziec sobie Ocho! ale mnie czeka wycieczka do Barcelony za miesiac (na przyklad). Lub Wszystkiego mam dosyc ale zaraz, przeciez zaczynam w krotce swoje wymarzone studia!!! Jaka to radosc, jakie szczescie. Poprzez wyobrazenie sobie celu, jaka droga staje sie piekna i latwa. Depresja to tylko kamien lezacy mi przed stopami, ktory nalezy obejrzec (bo moze czegos nauczyc), ale nie wkladac go do kieszeni bo bedzie ciazyl.

I tu jest wlasnie ta pulapka , o ktorej chce przestrzec. Mozemy ja nazwac PULAPKA SZEROKIEJ KIESZENI :))Wazne jest aby nasze plany nie przerodzily sie w wyscig szczurow, czy w uzalenienie od czegokolwiek tak, ze speed-ujac zatracimy widoki naszej wedrowki. A takze nie zapomnijmy by w/w kamieni nie zabierac ze soba w podroz, bo wowczas posiadajac szerokie kieszenie (a DDA ma je przeeeeolbrzymie) w ogole sie zatrzymamy. Pamiec o kamieniach, ze sa, czym sa, dlaczego sa jest bardzo rozwijajace. Ale nie kiedy sie do nich czlowiek przywiaze tak by je dzwigac. Lepiej poszukac wzrokiem trawki, motylka i myslec ile jeszcze piekna zobacze oprocz kamieni. Ciezko to wytlumaczyc, ten balans, bo w koncu w tym jest najwiekszy problem. Byc w powietrzu ale dotykac takze ziemi. Miec w sobie cechy dziecka ale tez byc doroslym. Pamietac o kamieniach ale by nie dzialaly negatywnie. Wazne by probowac. Pragne takze zaznaczyc, ze mozliwe jest iz kazdy ma swoje etapy, niekoniecznie w takiej kolejnosci jak moje. U mnie najpierw bylo pozwolenie na bol, zle emocje, kategoryczna odmowa odebrania mi tego prawa. Tak czulam. A teraz obserwuje, ze sciezka nadal biegnie. Intuicja i jeszcze raz intuicja.

Dalej, w moim osobistym przypadku, poniewaz w wiekszosci czasu nauczylam sie (powtarzam, nauczylam, to jest stan do nauczenia sie!) znajdywac radosc w listkach, w ptaszku swiergolacym na drzewie, w malym robaczku, oraz zachwycac sie i traktowac to jak cud, staram sie by i plany byly stonowane i proste, niezalezne od tendencji spolecznych, tylko moje. Wowczas patrze na nie oczami dziecka. Klaszcze w dlonie i mowie Jak fajowo. Nawet jak na poczatku nie czuje sie tej radosci (bo przewaznie jest w glowie program ze cukierek to nie to samo co przeolbrzymi lizak), to poprzez zaklaskanie jak dzieciak, poprzez skupienie sie na tym cukierku, ktory tez jest slodki przeciez, wzbudzamy pozytywne uczucie. To rytual dzialajacy na nasze programy w mozgu jak na przyklad dla nie ktorych pusty kosciol i palace sie kadzidlo. Ale ze cukierek nie wiaze sie z pytaniami o prawde jedyna to wybieram cukierka. Symbol dziecka, ktory jest tu i teraz, a nie doroslego ktory pamieta o innych slodkosciach.Warto takze pracowac nad swoja cierpliwoscia, bo jej brak wyklucza rozwoj, za czym idzie zdobywanie madrosci.

I tak lece do Barcelony. A potem zaczynam studia. Nastepnie lece do Polandu na weekend w pazdzierniku. A potem UWAGA pierwsze swieta od 7 lat w swoim domu rodzinnym.

Mam zaklepane pol roku. Oby pomagalo :)
Buzka:*

8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Witam :)

Może trochę nie na temat, ale tak mi się skojarzyło....
Ostatnio przeczytałam, że depresja u DDA (i nie tylko) to gniew skierowany do wewnątrz, przeciwko sobie. Ma to również związek z poczuciem straty i odrzucenia.

Pozwolę sobie coś zacytować:
"... dzieci alkoholików uczą się nie odczuwać gniewu. Zamiast tego racjonalizują, znajdują dla wszystkiego wytłumaczenie, a w końcu popadają w depresję. Słowa, którymi opisują swoje załamanie, są pełne złości. Jeśli tłumi się gniew, staje się on nie do wytrzymania i w końcu przemienia się w furię. Dzieci alkoholików boją się furii, ponieważ nie wiedzą, do czego byłyby zdolne pod jej wpływem. Niektóre mówią: „Nie pozwalam sobie na złość, gdyż jeśli stracę kontrolę, mógłbym zabić". Ponieważ jednak nigdy nie skrzywdziłyby innych, kierują gniew przeciwko sobie i myślą o samobójstwie." - J.Woititz "Lęk przed bliskością"

P.S. życzę Ci udanego wyjazdu :)
Pozdrawiam

Anonimowy pisze...

Chyba jest jakiś błąd w godzinie, bo o 4:51 to ja jeszcze śpię :))

P.S. aktualnie na moim zegarku jest 13:55 :)

Anonimowy pisze...

witam, na chwilke jestem w necie. zaraz lece na salse.huraaa.

chyba cos nie ustawilam z ta godzina:)

fajny cytat. dlatego tak bardzo zle sie czulam kiedy ktos zabranial mi tego zalu, bolu i nawet obwiniania rodzicow. chcialam przez to przejsc, nie spychac.
jednak jezeli chodzi o moja osobe to wlasnie ja zawsze wyrazalam ten gniew, poprzez krzyk i klotnie. nigdy nie tlumilam go, moj brat ma taki potencjal ze go tlumi ale przez cwiczenia wyrzuca. jednak to nie pomaga czasami. to powraca. sinusoida. moze ja nie wiem ciagle o czyms??? moze podswiadomie cos jeszcze spycham.moze to zal? tak mysle ze czasami lapie mnie zal za tym co nigdy nie wroci. moj poczatek....

co do gniewu, ktory daje uczucie iz mozna by zabic. o tak, tak bylo. czulam sie jakby zachlysnieta tym gniewiem. ale slowa mi wystarczyly.

do nastepnego i dziekuje.
pozdrawiam:)

Anonimowy pisze...

Witam,
Reaguje podobnie jak Ty. Gniew rozładowuję krzykiem i kłótnią (ale pracuje nad tym :)) dlatego zastanawiałam się skąd u mnie czasami te dołki.
Też mam wiele żalu, pretensji i złości do rodziców, bo uważam, że jedynymi istotami, które powinny nas kochać bezinteresownie są właśnie rodzice, ale jak wiadomo rzeczywistość jest nieco inna :)
Z drugiej strony... zaczynam się już z tym pomału godzić, bo czy można mieć pretensje do kogoś, o to że robi coś źle, bo inaczej nie umie, bo nikt go tego nie nauczył, nie pokazał mu jak to "prawidłowo" robić? To trochę tak jakby mieć pretensje do niemowlaka, że płacze z głodu zamiast wstać i zrobić sobie kanapkę :))

Ostatnio doszłam do wniosku, ale chyba większość DDA ma takie wrażenie .... że choć jestem dojrzałą, odpowiedzialna kobietą to gdzieś tam w środku jestem jeszcze małą, zagubioną dziewczynką, która CZASAMI chciałaby, żeby ktoś wziął ja za rączkę i poprowadził przez życie :) Dziesięciolatka uwięziona w ciele dorosłej kobiety :)

Pozdrawiam :)

Anonimowy pisze...

gdyby nie to iz to jest blog powiedzialabym - rozumiemy sie bez slow:)))))

pozdr serdecznie:)

Anonimowy pisze...

:))

Anonimowy pisze...

Ha! Witam jeszcze raz wsrod nas, studentko *dumna* :DD
Swietna metafora z kamieniami. Nie mozna ich nosic, ale tez nie mozna omijac - bo absurdalnie potem mozna sie o nie potknac (jakby szy za nami jak jakies zombiaki;))
Plany - nieglupi patent. Podobuje mi siem to :D
My goth, swieta w domu? Kolejna okazja by sie dowiedziec kolejnych paru rzeczy :)
Bedziesz w weekend w Polandzie... Fuck, akurat wyjezdzam z D.:(

A Apropos Waszej rozmowy tu, na forum. Stanal mi przed oczyma opanowany na codzien K., ktory skopal psu puszczek bo nan zaszczekal... Mam nadzieje, ze jakos uda mu sie ruszyc.
I Tobie zycze dlaszych sil.

I jak bedziesz planowac to wez gdzies wcisnij jeszcze jedna wizyte w Kaczogrodzie, to pojade wo Wawki w koncu ;))) Buziaki:**

Anonimowy pisze...

hehehehe

powiem tak drastycznie, to jego przydaloby sie skopac....:(

w swieta wyjezdzasz? bo bede od 21 grudnia.
kiss