"Kiedy ulepszysz teraźniejszość,

wszystko co po niej nastąpi

również stanie się lepsze. "


Paulo Coelho



wtorek, 15 września 2015

#StopMowieNienawisci

   Kiedy bylam ma£a.... dawno, dawno temu....mieszkalam w miejscu, ktore jawi£o mi sie jako ciemna jama, a ja w niej.... Nie potrafilam ulozyc to jeszcze w logiczna calosc ale po prostu czulam, ze wszedzie wokol jest ciemnosc, i ze mnie przenika.... Ta ciemnosc miala mase. Byla ciezka. Ja bylam jej nosicielem. Zycie zawsze bylo dla mnie wysilkiem. Czulam tak odkad pamietam. Wysilek niesienia jakiegos ciezaru. Nie pamietam by bylo inaczej. Nie potrafilam jeszcze odroznic czy to moja natura czy to swiat w ktorym zyje. Wiem, ze nigdy nie czulam sie wdzieczna za to, ze przyszlo mi "stac sie"....  Bylam jednak i silaczka. Geny Ludzi Gniewu paradoksalnie dawaly mi sile do dzwigania wszystkiego w okol i wszystkiego co we mnie. Wiecej. Dawaly mi naped do obronnej walki. Ludzie patrza na gniew jako na cos negatywnego, cos niszczacego. Ale to byla moja bron. Bez niego - tak mysle - poddalabym sie dawno temu. Mysle tez, ze wiele mlodych ludzi, ktorzy sie poddali (np.Dominik) wlasnie nie mieli tej broni w sobie. Byli odslonieci, a w srodku wrazliwy i ostateczny punkt decyzyjny. Ich osobowosc/geny nie wytworzyly ochronnego pancerza. Dorosli tez nim sie nie stali, a czyz nie tak byc powinno?

   Pamietam wiele takich momentow, ktore zostawily glebokie slady. Nie. Nie bylam bita. Mialam co jesc. Byly to zawsze slowa. Codzien, przez 24 lata i jeszcze rok na emigracji kiedy zdecydowalam kompletnie odciac sie od polakow. Tnace jak tepa zyletka kazdy skrawek twojego czlowieczenstwa. Jednak mowili to do Czlowieka Gniewu. Im bardziej uderzali tym bardziej roslam w sile. To tez zawsze bylo dziwne. Teraz juz wiem, ze w psychologii nazywaja to hardiness/odpornosc psychiczna lub/i post traumatic growth/potraumatyczny wzrost. Tak, z jednej strony mialam szczescie do genetycznej loterii w tym wzgledzie. Ale wiecie czemu zolw ma tak twarda skorupe? Bo w srodku chroni jednak wrazliwe wnetrze...

   Bylam pulchna dziwczynka w dziecinstwie. Do tej pory umiem zjesc za dwoch. W kazdym agrumencie z kolezankami bylo to mi wyrzucane. "Spadaj grubasie" "Eeeee gruba." A bylam nienajgrubsza w swojej klasie (podstawowce). Pamietam te sytuacje i odczucie z tym zwiazane. Czesto wynikalo to nie z odwetu na moj atak, bo zawsze bylam przeczulona na emocjonalny transfer (jak wspominalam, jest to transfer np. negatywnej emocji wyniklej ze sprzeczki z szefem na czlowieka ktory nie ma z tym nic wspolnego). Ot tak, bo podzielilam sie opinia. Mysle, ze zawsze bylam typem mysliciela i tym czym sie dzielilam wiekszosci sie nie podobalo. Zawsze stalam w opozycji do wiekszosci. Nic nie moglam poradzic, ze czulam inaczej. Na przyklad kiedy kolezanki rajcowaly sie chlopakami, zaczynaly palic/pic i insze ja jakos nie moglam tego zrozumiec. Zawsze bylam jakby umyslem z boku, obserwujac zaleznosci i zachowania innych. Oczywiscie mialam swoje zauroczenia, ale pamietam, ze szybko mi przechodzily, bo wychwytywalam zawsze cos co wydawalo mi sie takie..... proste, podstawowe, powszednie. Czesto tez bylo tak, ze nic sie nie odzywalam i to wystarczalo do tego aby przyklejono mi £atke. Jaka? Raz ktos mi powiedzial, ze nie musze nic mowic bo widac, ze twarda ze mnie sztuka. A w Polsce, moim zdaniem, nie jest to bezpieczne wrazenie. Beda chcieli cie za wszelka cene z£amac, bo wlacza sie im kompleks. A ja poprostu chcialam zwyklych debat, nie argumentow. Bo w debacie dazy sie do tego co jest prawda a nie kto ma racje. Nie ma nawiazywanie do personaliow, ale do teorii, ksiazek, innych ekspertow w tej dziedzinie, wlasnego rozumowania. Kiedy emocjonuje sie czlowiek przy temacie, i temat jest tym celem, to jest ok. Ale nie wyladowuje sie emocji na czlowieka za samo dzielenie sie opinia. Temat to jest obszar, ktory w rozmowie jest celem. Nie sam czlowiek, ktory na ten temat rozprawia. Ale taka sztuka to wyzsza polka. Moim zdaniem w Polsce marginalna....

   Moj mozg zawsze produkowal dziwne odpowiedzi na te i wiele innych sytuacji. Ostatnio obejrzalam program o najmlodszej dziewczynce, ktora dostala sie do Mensy. Mowila, ze jak widzi zadanie matematyczne to ona po prostu zna odpowiedz, ale nie wie jak do tego doszla. Uderzylo mnie to. Ja tak zawsze mialam z samym zyciem. Zawsze wiedzialam co wybierac i jak wybierac madrze. Zawsze wiedzialam instynktownie co robic. Mialam jakies odpowiedzi od mojego mozgu. Dlatego nigdy nie moglam powiedziec, ze zrobilam w czyms blad, ze nie wiedzialam gdzie bylam jak cos robilam. Ja zawsze wiedzialam, zawsze decydowalam, zawsze obracam sytuacje z roznorakich stron przypisujac temu prawdopodobienstwo i decydowalam. Opowiem Wam jedna historie.

   Kiedys mialam nauczyciela od historii. Mlody czlowiek. Czas podstawowki. Siedzialam w pierwszej £awce. Bylam wtedy pulchna nastolatka. Jakos historyk upatrzyl mnie sobie (moze dlatego, ze czesto siedzialam bokiem, bo mialam z tylu kolezanki, z ktorymi gadalam) i bez glebszej refleksji wymysil dla mnie przezwisko, ktore zaraz podchwycila cala klasa i uzywala tego do sprawiania mi przykrosci. Nauczyciel, ktory kto jak kto powinien znac zaleznosci pomiedzy dzieciakami i jakie problemy tam wystepuja...... Pamietam to jak dzis, kiedy to bylo uzywane. Zalozmy, ze przezwisko to bylo Grubcia. Wymyslilam, bo nie chce powtarzac prawdziwego. Nadal ciarki mi przechodza. I na przyklad ktos chcial cos ode mnie to wolal mnie tym przesmiewczo. Jak ktos przebiegal obok mnie to wolal tym zasmiewajac sie z kolezkami. Tak. Bolalo. Tyle, ze ja mam dziwnie tak, ze jak cos mnie boli to wlacza mi sie gniew. Nie gniew reaktywny, ze zaczynam sie drzec, ale motywacyjny, nie do zatrzymania. Potrafie byc wtedy bardzo konsekwenta by cos wyplenic. W pop psychologii mowi sie czesto, ze gniew oznacza podszyty lek. Moze czasami. Ale nie jest to jedyna formula. Kiedy mnie osa ugryzie albo uderzam palcem we framuge tak mnie to boli, ze czuje jak mnie gniew zalewa. Oczywiscie jestem wtedy wsciekla na ose lub framuge i puszczam wiazanke :-) Wiec bol wystarczy by sie wsciec. I tak kiedy uzywanie przezwiska sie rozkrecalo moj mozg wygenerowal mi pomysl. A ze ufam sobie niezmiernie, zaczelam wprowadzac go w czyn. Mialam wtedy chyba z 12-13 lat....

Kolega wola mnie w klasie:
 - Ej Grubcia.
Nie odwracam sie.
-Eeeejj Grubcia.
Ignoruje dopoki nie uslysze swojego imienia.
 - Gruuubbciiaaaaaa - hihy, smichy
Odwracam sie i mowie: 
 -  Tak Krosta? (chlopak mial na nazwisko Krostewicz i dzieciaki takze mu dokuczaly  przekrecajac nazwisko. To oczywiscie nie przyczynilo sie do refleksji "Nie rob drugiemu co Tobie nie mile").
Koledze doslownie opadla zuchwa. Cos tam pomrukal, pomrukal i przestal.

Kolejny kolega.
- Ej Grubbciiaaaaaaaaa... hehe....
Szybko objechalam go wzrokiem w poszukiwaniu punktu zaczepienie i zapytalam spokojnie ale z naciskiem:
 - Tak, Plastusiu? (mial odstajace uszy).
Szczeka mu opadla.

Uzywanie mojego przezwiska nie trwalo nawet miesiaca. 

   Wiele razy slysze aby nie odpowiadac agresja na agresje, atak na atak, bo to moze tylko eskalowac sytuacje. Niektorzy dopisuja jeszcze romantyczne idee o przekazywaniu agresji dalej. Ja mam kompletnie inne doswiadczenie. Tak. Nie odpowiadala bym gdyby ktos realnie mi zagrazal. Gdybym czula, ze ktos ma przewage miesnia, jestem sama i ktos nadwyraz jest niebezpieczny. To jest zawsze wybor - fight or fly (walcz lub uciekaj). Nastepnie, uzywalabym sposobu romantycznego gdybym wierzyla, ze ktos mowi tym jezykiem. To nie dziala jezeli ktos sam nie wykazuje sie inteligencja emocjonalna, glebia mysli, samorefleksja. Nie zalapie jezyka, ktorego w sobie nia ma. Niestety Polska jest krajem, ktory nie zna tego jezyka, a ta mniejszosc, ktora ja zna jest widziana jako s£aba, miekka, albo gorzej, ciota, mieczak i insze. Polak jest hardy, nie dziala na modu£ach miekkich. Czesto to widze, kiedy np. mowie do znajomej: przykro mi, ze to ci sie przytrafilo. Kilka min i ruchow ciala zalewaja osobe w nanosekundzie; widze zaskoczenie, odrzucenie, wzruszenie ramion, zbycie. Zero wyjscia do osoby, ktora chciala powiedziec dobre slowo. Zero wiary, ze to bylo szczere. Ucieczka przed wlasna wrazliwoscia.... Strasznie to dziwne.....W moim sposobie, ktory moj mozg mi podsunal, najpierw zastosowalam ignorowanie, ktore nie pomoglo a nasilalo zachowania, a nastepnie uzylam metode lustra. Czyli dalam dokladnie to samo co mi dano, choc z innymi intencjami (bronilam sie, chcialam aby to ustalo). Wowczas nastepowala emocjonalna reakcja, osobe tez to bolalo, bo znajdywalam wrazliwy punkt. Dopiero wtedy, poprzez realny bodziec bazujacy na egoizmie osoba £apa£a o co chodzi. Do tego bylam bardzo konsekwentna, ale nie agresywna. Jak wbijanie gwozdzia. 

Troche psychologii.

   Znacie definicje pozytywnego i negatywnego wzmocnienia? Otoz pierwsze oznacza wzmocnienie zachowania poprzez dodanie przyjemnego bodzca/nagrody po wykonanym zadaniu (pochwala rodzica za posprzatanie pokoju). Drugie natomiast nastepuje wtedy gdy awersyjny bodziec jest usuniety kiedy zadanie jest dobrze wykonane (np. dziecko nie wstanie od stolu dopoki nie zje wszystkich warzyw). Oba te wzmocnienia maja za zadanie zwiekszenie prawdopodobienstwa wykonania zadaniaJest jeszcze kara. Kara to negatywna konsekwencja po wykonanym zachowaniu. Ma na celu zmniejszenie jakiegos zachowania. (W polskim tlumaczeniu widze, ze negatywne wzmocnienie jest traktowane jak kara, ale juz w zagranicznym nauczaniu jest rozroznienie). Jest pozytywny i negatywny bodziec do stosowania kary. Pozytywny jest wowczas kiedy dodaje sie negatywne konsekwencje po zachowaniu (np. karny kacik). Negatywna wtedy kiedy odbiera sie pozadany przez osobe obiekt po wykonaniu zachowania (czyli odbiera sie cos ulubionego, pozadanego np. nie ma TV, bo lekcje nie sa odrobione). Badania nad tym aspektem pokazuja, ze miksowanie pozytywnego i negatywnego wzmocnienia jest najbardziej korzystne. Jednak to jest rezultat dla doroslych. Nie kiedy sam jestes dzieckiem wsrod dzieci.

   Analizujac to teraz, wowczas intuicyjnie uzylam mixu kary z negatywnym wzmocnieniem. Czyli za zachowanie byla kara w postaci odpowiedzi na ich czu£y punkt. I bylam konsekwentna. Za kazdym razem kiedy tak sie do mnie zwracali, dostawali taka sama odpowiedz. Przestalam kiedy oni przestali uzywac przezwiska, kiedy sie do mnie zwracali. I powiem Wam, ze metode lustra (jak to nazwalam) uzywalam przez wiele lat dorastania w wielu sytuacjach. Zawsze dzialal. Czas dorastania dla wielu dzieci jest czasem braku kompletnej refleksji i empatii. To czas egoistyczny. Niestety, nie zawsze zmienia sie to pozniej i moim zdaniem w takim kraju jak Polska jest to nagminne. Terroryzm emocjonalny czyli jezyk przemocy jest polska codziennoscia. I teraz wiem, ze to bylo moja ciemnoscia. Nie tyle pijacy ojciec i zimna matka, ale zimne emocjonalnie srodowisko, nauczyciele, pracodawcy, znajomi. To slychac nawet w tonie glosu, w sposobie ukladania zdan, jak ludzie odpowiadaja, jak rysy twarzy sie ukladaja. Bylam na to zawsze bardzo wrazliwa. Mierzwilo mnie przebywanie wsrod polakow. Przez wiele lat nic nie robilam w Polsce tylko sie bronilam, wiec opuszczenie gardy zajelo mi troche czasu. A moglam ja opuscic, bo tu nikt mnie nie atakuje jak mam inne zdanie, a wyzwisk nie slyszalam od lat. Irlandia opiera sie na miekkich zasadach zachowan miedzyludzkich. Szybciej znajda sposob aby osobe wytlumaczyc niz znalezc cos przeciwko niej. Teraz wiem, ze to iz sie bronilam, a nie, ze sama stalam sie opresorem ot tak by przynalezec do grupy lub dlatego, ze w takim kraju sie wychowalam, wychodzilo z tej wrazliwej czesci mnie, ktora musialam zamknac skorupa by ochronic czlowieczenstwo. Inaczej nie wiem, czy bym przetrwala. Niestety glosna sprawa Dominika i wielu innych pokazuje, ze nie wszyscy buduja ta skorupe. Sa otwartym wnetrzem. Dorosli zawodza choc to oni powinni trzymac tarcze widzac emocjonalne meczenie drugiego czlowieka. Niektorzy po prostu nie maja sily do walki z nienawiscia spoleczna lub sie boja. Ale wielu tego po prostu nie zauwaza, bo sami tacy sa. Stosuja takie same techniki w pracy, a ostatnio czytalam artykul "Polak za kierownica" - po prostu straszne.....Polska Prawem Dzungli - silniejszy wygrywa....

   Ostatnie wydarzenia immigracji syryjskiej pokazaly jak wiele nienawisci, zlosci, agresji, chuliganstwa a przy tym strachu siedzi w polakach. Nie wspomne o niewiedzy. Rozumiem strach przed terrorystami, ale mieszkam wsrod muzulmanow, pracuje i z jednym mieszkalam w jednym domu i nigdy przez 11 lat w Irlandii nie bylo z nimi problemow na zadnym tle tym bardziej religijnym. Nigdy nie doznalam krzywdy czy ponizenia od muzulmanina. Ale od polakow - wiekszosc mojego zycia. Dlaczego wszedzie cos sie z muzulmanami dzieje, a w Irlandii nic? Czemu tu sie asmyliluja a slyszymy ze we Francji i Anglii nie? (ja mam teorie). I czemu nikt o tym NIC nie slyszy, ale za to o tych najbardziej brutalnych rzeczach slyszymy non stop? Duzo czynnikow tu sie naklada, nie bede sie teraz tym zajmowac. Ale to co czytam na forach to nie dyskusje i racjonalne komentarze za i przeciw ale wyzwiska, ponizanie slowne drugiego czlowieka kiedy ma inne zdanie, bluzgi, prostactwo, dzicz, ignoranctwo, ksenofobia, generalizowanie, segregacja i dyskryminacja i wiele innych obrzydliwych zmij. Tylko raz widzialam rzeczowy wywiad gdzie ci na Nie uzywali logicznych argumentow, tak jak i ci na Tak. Reszta to reaktywna bezmyslna wojna, ktora nigdy sie nie skonczyla w psychice polskiego obywatela i teraz ma odpowiedni wiatr aby sie ukazac. Pokolenia bezmyslnie, nieswiadomie przekazuja ja dalej nastepnym - jak nie powod na zew, to pomiedzy ludzmi.

Dlatego zachecam Was do poparcia akcji #stopmowienienawisci. 
Pozdrawiam i dobrej nocy.

http://stopmowienienawisci.pl/







11 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Poruszylas bardzo wazny temat. Nie chce generalizowac wiec posluze sie swoim przykladem i moim doswiadczeniem znajomosi z 'kolezanka' z pracy. Mieszkam w Anglii od 11 lat. Trafilam do pracy gdzie wsrod kilknastu narodowosci znalazla sie 1 Polka, wlasnie taka 40-letnia dzis kobieta. Zaczelysmy rozmawiac i spedzac ze soba sporo czasu, ja zaczelam sporo o sobie opowiadac. Zaczelysmy jezdzic na zmiane 1 autem do pracy zeby zaoszczedzic. No coz, naiwnie myslalam ,ze bedziemy przyjaciolkami. Tylko po krotkim czasie zauwazylam jakbym mowila do zimnej sciany. A potem bylo coraz gorzej. Gdy ona prowadzila auto a ja siedzialam jako pasazer zauwazylam, ze glosno przeklina i wyzywa innych kierowcow, ktorzy niby to sa na jej drodze. Na poczatku to ignorowalam. Pewnego dnia jej slowa i wyzwiska zaczely we mnie dziwnie trafiac. A moja reakcja bylo zamrozenie. Nie potrafilam wypowiedziec ani 1 slowa. nie moglam sie nawet ruszyc. Myslalam jakby tu sie wydostac z tego auta i jak najdalej od tej osoby. Ale nic nie zrobilam. To trwalo 2,5 roku. Nienawidzilam jej. Nienawidzilam chodzenia do pracy chociaz bardzo lubilam prace i ludzi. Zamknelam sie w sobie i dalej przebywalam w jej towarzystwie. W aucie udawalam, ze spie albo nic nie mowilam. Oprocz 1,5 h w aucie spedzalam tez 1h na lunchu! Wszystko skonczylo sie gdy ona przeprowadzila sie do innego miasta i przestalysmy razem dojezdzac. Ja automatycznie znalazlam inna grupe ludzi zeby chodzic inna pora na lunch. Zaczelam czuc ogromna zlosc i poczucie winy do samej siebie dlaczego to robilam??? Dlaczego tkwilam przy tej toxycznej i zimnej osobie mimo, ze moglam powiedziec po prostu: nie chce dalej z toba jezdzic. do widzenia. Dzieki terapii, na ktorej bylam dlugi czas, odkrylam, ze jej przeklenstwa byly moim wyzwalaczem. Moj ojciec alkoholik tak sie zachowywal przez cala noc. Przy tym byl agresywny, wulgarny, szastal cala rodzina jak smieciami. Nie moglam sie przed nim ukryc ani uciec bo to wszystko odzialo sie w 1 pokojowym drewnianym domu na wsi. Ja cale zycie nie czulam sie godna bycia czlowiekiem i zycia na ziemi. Moje poczucie wartosci nie istnialo. Wszystkiego sie balam a szczegolnie ludzi i nowych sytuacji. I prosze, ja dorosla osoba trafiam na Polke, ktora przypomniala mi moje cale dziecinstwo i sprawila, ze stalam sie mala dziewczynka uwieziona bez szans na ucieczke. To jest trauma. Zasatanawiam sie czy zniszczenia, ktore moj ojciec mi wyrzadzil sa natury wylacznie emocjonalnej czy dochodzi tez w tym ukladzie fizjologia? A moze nawet mam sparalizowana jakas czesc ukladu nerwowego. Moje sciezki neuronow sa poprzecinane i rozszarpane na amen. Ogladam na yt blogi (glownie USA,UK) w ktorych ludzie sie wypowiadaja. Kazdy ze swoja teoria i ksiazka napisana na ten temat. Ja mysle, ze bede musiala znalezc swoja droge na zdrowienie i wyjscie ze stanu zamrozenia.

Chce napisac jeszcze odnosnie Syryjczykow. Przeraza mnie to co dzieje sie w Polsce. Nienawisc i wrogosc wobec tych ludzi tylko dlatego, ze sa Muzulmanami. Mysle, ze strach i uprzedzenie w polaczeniu z niewiedza sa bardzo zakorzenione wsrod Polakow i niestety sami jako narod sie niszcza. Stad ta niemoc i wieczne narzekanie na rzad oraz ciezkie zycie i slabe zarobki. Juz sie na to nie nabieram. Dzieki. Aga

Izabell pisze...

Aga, pewnie zainteresuje Cie ten artykul. Ciekawe czy o tej ksiazce Donny mowilas.

https://www.psychologytoday.com/blog/the-last-best-cure/201508/7-ways-childhood-adversity-changes-your-brain

https://www.psychologytoday.com/blog/the-last-best-cure/201508/8-ways-recover-post-childhood-adversity-syndrome

Tu masz krotki test na to:
http://www.theannainstitute.org/Finding%20Your%20ACE%20Score.pdf
4 i wyzej znaczy juz ze problem jawi sie serio.

radze takze zrobic takze te dwa testy:

http://www.resiliencescale.com/…/resilience-scale-25-survey/
http://testyourself.psychtests.com/testid/2099


Test na hardiness i resilience. Ich wysokie natezenie oznacza wewnetrzne mechanizmy obronne przeciwstawiajace sie ciezkiemu doswiadczeniu, wiec zmniejsza wplyw ACE.

Dokladnie, szukaj swojej drogi. Sluchaj siebie. Jest wiele teorii, wiele z nich to tylko hipotezy, pomysly, idee, ewentualnie korelacje. Choc w artykule podaja terapie jak np. EEG Neurofeedback, sprawdzilam research i nie ma podstaw naukowych potwierdzajacych skutecznosc inna niz placebo, ale ja zawsze mowie, ze nigdy nie wiadomo czy "tanczenie w okol ogniska" nie poprawi nam naszego samopoczucia.

Historia z pania Kierowca brzmi jak tortura. Strach zamrozil a jednoczesnie nienawisc i niechec poglebial moze tez stan. To wlasnie opisywalam, ze w zaleznosci od reakcji organizmu i emocji, albo dzialamy, albo uciekamy, lub - nie dopisalam - ale jest trzecie, udajemy "martwa" czyli zamrozenie.

Tak, moim zdaniem to co widzimy teraz w Polsce to dokladnie to co przemykalo w zyciu codziennym. Teraz jest powod aby to wylac i to sa pomyje, niestety.
Ja tez nie dam sie nabrac :-)
Pozdrawiam Aga.


Anonimowy pisze...

Dziekuje za Twoja odpowiedz i linki. Ten artykul na psychology today czytalam. Jest bardzo pomocny i ciekawy w tym sensie, ze od razu nasunela mi sie mysl jak psychologia ewoluuje. Kilkadziesiat lat temu A. Terruwe nazwala i wyodrebnila Emotional Deprivation Disorder. Przypomnialo mi sie tez, ze gdy trafilam na terapie moja terapeutka dala mi diagnoze: zespol niezaspokojenia emocjonalnego. Gdy bylam u niej 1wszy raz non stop plakalam przez 1h. a na koniec terapii po 2latach powiedzialam jej czego mi zabraklo. Zabraklo mi uwagi i skupienia na cialo i uklad nerwowy. Ona oczywiscie skupila sie na emocjach i psychoanalizie. Powiedzialam jej, ze kilka razy doznalam reakcji traumatycznej na zajeciach. Ale nie sadze, ze to do niej trafilo. Nie mam jej niczego za zle bo ona dala mi podstawowy budulec do rozwoju jak sie teraz okazuje, czyli Empatie i Afirmacje. Reszta sama zrobilam. Zostala mi jeszcze trauma w ciele. Nawet poczucie wartosci buduje i wrocilam do zycia. Wiem to i czuje. Takze wracajac do mojego wstepu: EDD ewoluuje w PCAS (post childhood adversity syndrome) a znowu inni mowia wprost C-PTSD. Trudno mi sie w tym polapac zwlaszcza, ze moje symptomy sa tak zywe bo obserwuje siebie i swoje reakcje. Tak na marginesie ta kobieta z pracy jest juz 3tyg na wakacjach a moj mozg caly czas sie zachowuje jakby tu byla!! Czy to nie paradox. Podswiadomie tez czuje, ze poczucie wartosci, z ktorego bylam okradziona juz na starcie, a ktore jest pionem i podstawa zycia odegralo wielka role w rozwoju mojej traumy. Moze ten caly proces polega na przekierowaniu energii (zlosci, gniewu) w energie zycia, czyli przeciwstawieniu sie, pokazaniu sie kim jestem i ze mam prawo do zycia. Pewnie musialabym to cwiczyc w scence z kims kto sie zna na rzeczy. Chyba ze ciagle systematyczne cwiczenie wyrobiloby nowe sciezki neuronow. Pisze to na chlopski rozum bo tak sobie to tlumacze :)

Czy moglabys napisac na blogu o wspoluzaleznieniu (codependency). Polskie podejscie jest w kontekscie alkoholizmu i wzielo sie jak dobrze pamietam z ruchu Alanon, 60 lat temu. Tymczasem amerykanska wersja krazy glownie wokol ofiar narcyzow, (juz nie tyle alkoholikow i ich zon bezposrednio) ale takze wlasnie ludzi, ktorzy sa owocem zaniedbania przez rodzicow, ktorzy nie dali swoim dzieciom milosci bo sami jej nie mieli itd. Dzieki i pozdrawiam. Aga

Izabell pisze...

Nie trzeba bardziej komplikowac niz ze to po prostu neglect i emotional deprivation. Mysle ze teraz mozesz juz pracowac sama poprzez autoterapie. Czyli programowac mozg na nowo. Cbt jest jedyna najbardziej przebadana terapia w szczegolnosci w traumach i wlasnie opiera sie na cwiczeniach. Ale przed tym trzeba zaakceptowac past, potem cwiczyc zauwazanie co sie dzieje z cialem w sytuacjach roznorakich jak np. W samochodzie zamrozenie i zaczac robic odwrotnie to tego co dotychczas.czyli w samochodzie obserwujac siebie ze zle to na Ciebie dziala wiec asertywnie dazysz do tego aby zmienic sytuacje. I tu albo mowisz kolezance ze przeszkadza ci takie zachowanie albo przestajesz jezdzic. Czujesz strach ale sluchasz analizy siebie i sytuacji.
A na cialo to joga, cwiczenia i medytacje.

Pomysle nad tym wspoluzaleznieniem choc zastanawiam sie czy po prostu zaniedbanie nie jest tranzytem prowadzacym do alkoholu lub poprzez personality disorder i rozne inne wiec pewnie nie jest odzielony czesto od tych aspektow. Bo powod ze nie dali milosci bo jej nie mieli jest w nich samych. Wielu nie mialo a i tak daje.... Popatrze.
Pzdr

Anonimowy pisze...

Dzięki Dziewczyny!właśnie tego elementu mi brakowało w moim przeprogramowaniu,to naprawdę wielka ulga, że to czego doświadczam czy odczuwam nie jest czymś dziwnym czy złym,wręcz przeciwnie. Najbardziej denerwuje mnie fakt, że gdy nie reaguje i nie poddaje się tlumowi, oni w swej agresji potrafią tylko powiedzieć " Co pani idealna, myślisz ze taka mądra jesteś?"pozdrawiam, Agnieszka

Anonimowy pisze...

Na kilka tygodni przed zakonczeniem wspolnego jezdzenia z (nazwe ja M), zdarzyla sie sytuacja. Gdy wjezdzala w boczna droge i zwolnila do 5km/h maly chlopczyk, moze 10 lat na deskorolce wypadl a raczej wjechal na jezdnie. Byl ciemnoskory a jego matka owinieta w szaty i chustke na glowie stala na chodniku z innymi dziecmi. M.zahamowala ale chlopiec szybciej sie zorientowal ze auto sie zbliza i odskoczyl. W tej samej sekundzie M. zaczela tak strasznie przeklinac tego malego, ze ja znowu zamarlam w bezruchu. Serce mi walilo i bylo mi niedobrze, mialam ochote zwymiotowac. Nie ze strachu, ze cos by sie stalo dziecku i nam ale przez te jej przeklenstwa i wyzwiska. Wzielam sie w garsc i zapytalam: 'dlaczego tak przeklinasz?' -na tyle moglam sie wtedy zdobyc. A ona odpowiedziala dobitnie i patrzyla mi w oczy: 'Bo ja tak mam!'. Poczulam duza ulge i zadowolenie z samej siebie. A na podstawie jej odpowiedzi spisalam ja praktycznie na straty bo pomyslalam jak nieszczesliwa i zimna jest osoba. Gdy widzialam ja na korytarzu w pracy roznie reagowalam. Moj mozg widzi w niej predatora i kaze mi uciekac. Czasami opanowuje sie i mowie sobie, ze ona mi nie zagraza. Wiec gdy ona mi mowi 'czesc', ja jej przewaznie nie odpowiadam. Wtedy ona gapi sie na mnie a jej mina oznacza zdziwienie. Mam jeden dylemat. Z jednej strony chce jej powiedziec o tym co sie stalo nie dla wyjasnienia ale bardziej dla samej siebie. Z drugiej strony mysle, ze to niepotrzebne. Ona nie musi o mnie wiedziec. Z jednej strony ja chce byc prawdziwa a zdrugiej jakbym chciala i szukala zemsty. To mnie meczy :/

Izabell pisze...

Agnieszki, rozpoznaje Was tylko po sposobie pisania i podpisach, jedna Aga, druga Agnieszka :-)

Agnieszka, moim zdaniem, szczegolnie w Polsce ludzie nie lubia kiedy nie spelnia sie ich oczekiwan. Ja czesto slysze, ze nie mam empatii jak stawiam granice lub sie z czyms nie zgadzam bo wymagaja odemnie bycia terapeuta 24h i to za darmo. O tym tez napisze post.

Aga, trzymaj granice i tyle. Nastepnym razem jak bedziesz w sytuacji podobnej wyrazaj swoje zdanie na miejscu i stawiaj granice. Trenuj umysl odwrotnoscia. Czyli rob to czego wczesniej nie robilas.

Milego dnia Agi :-)

Anonimowy pisze...

Agnieszka -znak rozpoznawczy Bieszczady ☺

Izabell pisze...

Tak, to pamietam ;-)
Milego weekendu!

Anonimowy pisze...

W nowych sytuacjach stawiam granice. Czasami nawet mam gdzies, ze przesadzam. Rozsadza mnie zlosc i bronie sie. Tylko w tej 1 sprawie utknelam. Ale dzieje sie tez cos pozytywnego. Ja z nikim sie nie dzielilam tym co sie we mnie dzialo. Poprostu nikt mnie nie potrafil zrozumiec! Dopiero tutaj zdobylam sie na otwarcie. To po prostu trwa bardzo dlugo! I mam tego dosyc. Jesli jest cos nie do zniesienia i im wiecej czasu spedzam nad rozwiazaniem jakiegos wewnetrznego konfliktu, musze sie nauczyc nowych rzeczy, tym pokonuje sama siebie i staje sie silniejsza.

Dzieki za wsparcie :)
P.S z testow wyszly mi resilience 99%, hardness 75. Ale musze zaznaczyc, ze w tym ostatnim pojawialy sie odpowiedzi ze slowem 'excited' a ja traktuje to slowo z przymruzeniem oka.

Ja jestem 'nastroje i nie tylko' :)

Izabell pisze...

Aga, dokladnie, trwa za dlugo. Ja Ci juz raz cos na ten temat mowilam, wiesz co to jest ruminacja? Tak tylko zaznaczam. Czas na nowy etap czyli skupienie na karmieniu Twoich "resources" i budowaniu przyszlosci tak jak chcesz aby wygladala. Do dziela!

Tu zawsze jest miejsce na otwarcie, feel free :-)

Milego tygodnia w nastrojach i nie tylko (tych konstruktywnych :))