"Kiedy ulepszysz teraźniejszość,

wszystko co po niej nastąpi

również stanie się lepsze. "


Paulo Coelho



sobota, 13 października 2012

Polskie wakacje cz.2 ostatnia

Czas dokonczyc opis paru spostrzezen z polskich wakacji. Jedna rzecz zapadla mi w pamieci z Leby. W trakcie spaceru gdzie nie mozna bylo nawet szpilki wcisnac, tyle bylo ludzi, zauwazylam zbiegowisko a w samym srodku…lezacego mezczyzne. Byl pijany, smierdzacy i obdarty – stereotypowy pijaczek. A przy nim nachylajacy sie mezczyzna. Bynajmniej nie do pomocy ale do robienia sobie zdjecia z lezacym jak z trofeum. Kto robil mu zdjecie? Jego kobita z dzieckiem w wozku. I nikt nie widzial w tym zadnego problemu. Bylam w szoku. Juz otwieralam buzie by zareagowac, ale facet chyba to zauwazyl, bo spojrzal na mnie i sie odsunal. Przez dlugi czas ze zloscia patrzyl sie na mnie kiedy opowiadalam swojemu kumplowi Johnowi co zaszlo. Znowu iracjonalnosc – nie wstydzil sie zrobic to przed tyloma ludzmi ale jak juz ktos opowiadal o tym co zaszlo to wowczas wynika dla niego problem. Powiem Wam szczerze, ze iracjonalnosc jest wszedzie. Niby mamy mozg, niby mozemy go uzywac w wiekszym spektrum niz zwierzaczki, ale tak sie czesto nie dzieje. A nawet powiem dobitnie, ze uzywamy go mniej niz zwierzaczki, bo jak dla mnie one sa zawsze racjonalne, zawsze jest jakis powod, ktory swiadczy o checi przetrwania. A z czlowiekiem? Moze przewidywac, moze przemyslec ale ni w to graj. Powinnam sie do tego juz przyzwyczaic, ale ciagle nie moge. Nie, nie mowie, ze jestem idealna. Bo nie chodzi o idealnosc. Ale moge szczerze powiedziec, ze przez cale zycie z powodu ciaglego wysilku by siebie przekraczac (swoje prymitywne odziedziczone reakcje, czy wtloczone przez srodowisko schematy itd) czesto mi sie udaje zachowac glebiej (albo tak lubie myslec;)). A patrzac w okol nie widze tego czesto. Ale to tylko moja personalna opinia.

Ale opuscmy £ebe. Teraz Warszawa. Opisze tutaj dwa spostrzezenia, ktore wynioslam z warszawskich wakacji. Pierwszy wiaze sie z moim towarzystwem i dawnymi schematami. Spotkalam sie z grupka znajomych jak co roku. Niby lubie te spotkania, moze z powodu echa przeszlosci, ale generalnie one zawsze sa jak dla mnie jednostronne i bezproduktywne. Dlatego wole spotykac sie indywidualnie. Jednak raz w roku zwolujemy sie i tym razem tak bylo. Wyobrazcie sobie, ze siedzielismy gdzies z trzy godziny, nie widzielismy sie rok a tylko raz przez krotka chwile kolezanka zapytala co u mnie slychac. Spotkanie wygladalo generalnie tak, ze ja siedzialam sluchajac i obserwujac innych. Rozmowa znajomych dokladnie brzmiala nastepujaco:

Moje dzieci jak poszly do szkoly pierwszy raz to stalo sie to i to – mowi jedna.
A moj syn jak poszedl to bylo tak i tak – mowi druga.
To moja corka zawsze reaguje tak i tak – mowi trzecia.

Co mozemy zauwazyc w tym stylu? Ano ani razu nie slyszalam aby ktos okazal czyste zainteresowanie poprzez zapytanie: A jak Twoj syn zareagowalna to i tamto kiedy poszedl do szkoly? Czyli wszystko wychodzilo od JA i opowiadaniu o sobie. Nie widzialam zadnego wyjscia do drugiego czlowieka poza JA. Czulam jakby kazdy sie przescigal w mowieniu o swoich doswiadczeniach, ale nie slyszalam aby ktos okazal jakiekolwiek zainteresowanie w doswiadczeniach innych. Generalnie rozmowa nakrecala sie sama, kazdy zajety opowiadaniem o swoich doswiadczeniach bez okazywanej zachety z drugiej strony, a w tym wszystkim ja, siedzaca cicho. I nikt tego nie zauwazyl. Nikt nie wyciagal ode mnie wiadomosci jak sie czuje, jak tam w Irlandii. Nikt nie byl zainteresowany jak tam jest, jakie sa roznice, jakie sa moje plany. Tylko raz kolezanka zapytala: A co u Ciebie slychac? Aby zaraz po minucie na powrot wrocic do wyjscia z wlasnego ego. Kiedy na nastepny dzien spotkalam wlasnie ta kolezanke, rozmowa byla juz bardziej skierowana na balans. Jednak kiedy jakos doszlismy do roznic kulturowych pomiedzy Irlandia i Polska zachaczylam o moje przemyslenia. Kiedy powiedzialam iz w Irlandii rzadko sie zdarza, ze bedac w grupie i nic nie mowiac ktos tego nie zauwaza, tylko wprost przeciwnie, przewaznie czlonkowie staraja sie osobe osmielic i porozmawiac. Kolezanka zadala bardzo jak na moj gust polskie pytanie – Ale czy to jest szczere?

Mam wrazenie, ze ciezko polakowi uwiezyc ze ktos moze byc zyczliwy ot tak, szczegolnie do osob obcych. Bo szczere jest olewactwo, wylewanie zlosci i agresji," bo tak sie czuje akurat dzis" podejscie. Zyczliwosc nie moze byc szczera. Dlatego tak jada po Kasi Cichopek. Ciagly usmiech. Tutaj bylaby kochana za to, bo pomimo prawdopodobnie swoich problemow, potrafi odzielic to co nalezy do niej i z czym musi sobie radzic a to co nalezy do ludzi, ktorzy nienaleza do jej swiata. Wiec czemu ma sie zloscic na tych co nie maja nic wspolnego z jej problemami? Nie, dla polaka to trzeba wylac na kogo sie da, a usmiech to – jak powiedziala Doda (to sie usmialam) tylko wtedy kiedy przez pomylke wystapi na twarzy spazm (hahaha).

Pozniej wieczor stal sie jeszcze ciekawszy. Caly wieczor widzialam jeszcze ostrzej niz kiedy zylam wsrod nich jak bardzo irytujaca i jak bardzo boli slepota na pewne sprawy. Mamy w swojej grupie dziewczyne, ktora nikt nie lubi. Z opowiesci i roznych historii mowia ze jest falszywa, ze jest obludna i ma ciagle usmiech klamliwy na twarzy. Jak Kasia Cichopek – skwitowala moja kolezanka. Znam troche ta dziewczyne z czasow kiedy obracalam sie w tym towarzystwie. Mialam z nia jakies scysje. Ale zaliczalam je jak do kazdych klotni, ktore zdarzaja sie w zyciu. Tamtego wieczora jednak uderzyly mnie jednak mocne etykiety, ktore nawet dla mnie, osoby, ktora uwaza, ze kategorie sa bardzo potrzebne w opisie i zrozumieniu zjawisk byly ciezkie do sluchania. Bylo to nawet nie kategoryzacja, tylko szufladkowanie z zamknieciem na klucz. Nie ma cienia watpliwosci. I tak slyszalam stwierdzenia: Ona jest falszywa. Zapytalam – dlaczego?. Bo najpierw sie do mnie usmiechala, udawala kolezanke a potem okazalo sie ze stanela po stronie mojego exa (ktory notabene jest bliskim kumplem meza tej falszywej dziewczyny). Ale dlaczego mialaby chciec to zrobic? – znowu zapytalam. A ona – bo po prostu taka jest jej natura. Jest falszywa.
Rece mi opadly i powiedzialam – ale popatrz na to z drugiej strony. Ty czujesz ze jest falszywa w stosunku do Ciebie, jednakze moze ona jest lojalna do kumpla swojego meza. Nie mowie ze zachowuje sie madrze, ale ze ktos jest falszywy jest mocnym stwierdzeniem. Takie zamykanie szuflady, bez innych opcji, ktore wplywaja na takie a nie inne zachowanie jest mysle krzywdzace.
Kolezanka zaczela myslec, ale juz druga nie. Zaczela wyklad jak to slowami mozna duzo zrobic, ale czyny swiadcza o czlowieku i ze czynami nie oszukasz. Wiec falszywa kolezanka jest falszywa bo ona obserwuje i to jej wystarczy.
To jest znowu powszechny mit i powtarzane przez wieki przyslowie, ze to czyny sa wazniejsze niz slowa i to swiadczy o czlowieku. Ale wezmy przyklady ludzi, ktorzy moga klamac swoim zachowaniem kim sa. Ile osob chowalo druga rodzine przed pierwsza. Ile osob pokazuje, ze niby zalezy na kims a nie zalezy, po prostu chce na przyklad wyciagnac kase lub dla seksu, itd itd. Jest duzo przykladow. Wdalam sie w rozmowe zachowujac asertywnosc, a potem wyszedl moj temat. Powiedzialam, ze tak mocna kategoryzacja moze byc bardzo dotkliwa, bo taka byla dla mnie kiedy mialam swoje zdanie a nikt nie chcial je akceptowac tylko ze mna walczyl. A kolezanka na to, ze powod byl taki iz bylam mloda, mialam 13 lat kiedy wszyscy byli starsi (18lat) i traktowali mnie jak dziecko. Tyle, ze ja nadal oserwuje, ze jest tak samo. Musze jakby forsowac swoj glos a w tym moje zdanie. A najlepsze bylo kiedy kolezanka dodala, ze zachowywalam sie jak dziecko (skoro nim bylam) bo .... skakalam ciagle.

Wobrazacie sobie?

Co z tego ze skakalam? - odpowiedzialam. To oznacza ze nie mam swojego zdania, lub nie mam madrych rzeczy do powiedzenia? To oznacza ze jak ktos husta sie na hustawce to nie moze juz miec swojego zdania ktore moze przekraczac to co widza ci niby dorosli? Tutaj znowu nachylamy sie do tematu wsluchania sie w dziecko. Nie zakladania, ze jest male to nic nie wie i nic madrego moze nie zauwazyc. Dlatego traktuje dzieci powaznie, co mowia, jak mowia i jestem otwarta na nauke takze i od nich.

No ale pamietan, ze mozna bylo powaznie porozmawiac z Toba bo mi pomogla rozmowa z Toba na temat naszych ojcow (bo oboje pili). – dodala kolezanka.

To w takim razie mozna bylo wysluchac kogos mlodszego czy nie w takim razie?

No mozna bylo, ale jak byl czas na powaznie to rozmawialas powaznie, a jak nie to skakalas.

Juz kompletnie stracilam glowe – jak dla mnie to wszystko bylo chaotyczne. Sokratowska metoda pytan czesto to ujawnia. Prawda jest taka, ze jak patrzymy tylko na zachowanie a nie sluchamy lub odwrotnie, tylko na slowa a nie wpatrujemy sie, tracimy wiele cennych informacji. Ktos kto stoi na glowie moze powiedziec nam wiele madrych rzeczy, ale takze ktos moze powiedziec wiele madrych rzeczy ale kompletnie sie tak nie zachowywac. Zawsze powtarzam akcja i slowa to jak brat i siostra – ich spojnosc swiadczy o glebokim poznaniu i glebokim zyciu oraz rozwoju. Ale do tego wroce jeszcze w nastepnym poscie.

A na koniec mojego wywodu ciekawe statystyki - http://natemat.pl/34675,zaskakujace-badania-polska-szkodzi-zdrowiu-psychicznemu

"A co sie dziwisz?" - Ja sie nie dziwie;) (sssssarkazzzm :))
Dobranoc.

33 komentarze:

Anonimowy pisze...

czekam na wieści o Twojej dobrej energii :) hiszpańskiego słońca....bo relacji międzyludzkich ostatnio nie ogarniam,ostatnio..nigdy,pozdrawiam,Agnieszka p.s. przed momentem byłam w salonie sieci komórkowej,i chodziło o jakąś prostą kwestię ale podstawą było zachowanie się jak życzliwy człowiek,nawaliła mi karta sim,i grzecznie przyszłam z zapytaniem o rozwiązanie problemu,nie byłam zdenerwowana,uśmiechałam się,mówiłam spokojnym głosem,puenta taka,że czegos tam nie przyniosłam,czy jakas pierdoła i facet tak sie zaczął na mnie drzeć, po prostu nieadekwatnie do sytuacji,darł sie na mnie na cały salon,wszyscy wzrok na mnie,jakbym mu cos ukradła czy zrobiła krzywdę ...zdziwiła mnie moja reakcja, wysłuchałam z usmiechem co ma do powiedzenia i wyszłam, zwykle odpieram atak,ripostuje ale tym razem zaczęłam sie zastanawiać: facet sfrustrowany, może nie lubi swojej roboty,pokrzyczelibysmy na siebie i co z tego? z resztą, ostatnio byłam w kinie,sama, na Jestes Bogiem (koniecznie do obejrzenia) i ryczałam jak nienormalna przez cały film i moze dlatego odpuściłam facetowi w salonie, nie każdy sobie radzi z rzeczywistością..

Izabell pisze...

Hej Aga! Skrobne cos w krotce jak tylko post mi sie urodzi w glowie:)

ojej, to mialas reakcje - ostatnio zastanawialam sie nawet nad pomyslem, aby je spisywac i publikowac, wymysle jakas serie. cel bylby taki aby po prostu poprzez takie przyklady zauwazac/uczyc sie/zreflektowac nad wlasnym i innych zachowaniem w roznych sytuacjach, a takze aby poprzez to zminimalizowac agresywne zachowania. ja sie przynajmniej ucze na takich przykladach. Oczywiscie zwolennicy pozytywnych wzmocnien tu by sie ze mna nie zgodzili, ja jednak uwazam, ze wlasnie jak najwiecej przykladow negatywnych zachowan i refleksja nad nimi bedzie jakby nas na nie uczulac zaczynajac od siebie. dlatego bez skrupulow opowiadam o nich. ostatnio Siostra napisala mi o jednej, opowiem nastepnym razem jak ja znajde.

Fakt, nie kazdy radzi sobie z rzeczywistoscia, ale ja nie musze dzwigac czyjej frustracji, mam swoje demony... przykro mi, ze tak ten facet Ciebie potraktowal....

Slyszalam o filmie, nie moge sie doczekac by go zobaczyc!
pozdrawiam!

Anonimowy pisze...

Zazwyczaj reagowałam i odbijałam piłeczkę,ale tym razem naprawdę pomyślałam sobie,że mam w nosie..Jak ktos jest głupi,to nie pojmie tego ,że jest głupi,bo jest głupi,więc szkoda moich nerwów i czasu,sama ze sama ze sobą mam kłopot,więc odpuszczam sobie reagowanie na takie debilne zachowanie jak tego kolesia,i tak wrócił zadowolony z siebie do domu i nic nie zajarzył,zero refleksji,więc po co ja mam sobie zaprzątać głowę frustratami,mam dość,naprawdę...czekam na słońce:) A.

Izabell pisze...

Spoko, zrobilas jak czulas;) ja jednak mam inne podejcie - nie zakladam, ze ktos jest na tyle glupi, ze nie zalapie pewnych rzeczy. Uwazam, ze ludzie zachowuja sie glupio ale maja potencjal do tego by wiedziec. Jak dla mnie on wrocil zadowolony do domu, bo nie napotkal nic co by dalo mu do myslenia. i tak bedzie zawsze, bo ludzie nie chca brac udzialu w zmianach bo to wymaga wysilku, nerwow itd. i niestety to tego wymaga, szczegolnie jak ma sie agresywnego slepca przed soba, niestety ryzykuje sie klotnie itd. dlatego pracuje nad sona wewnetrznie aby mnie to nie ruszalo, i wtedy bede mogla zawsze zapoczatkowac jakas zmiane. i nie mowie o pyskowaniu. ja zawsze zadaje pytania egystencjonalne lub z zapytaniem racjonalnym, jak na przyklad w tym przypadku prawdopodobnie zapytalabym, dlaczego Pan na mnie krzyczy? Czy my sie znamy? powiedzialby pewnie nie - to odpowiedzialabym, to czy uwaza Pan ze zasluguje na Pana krzyk? nie mowie, aby to dzialalo, bo nie o to chodzi. chodzi o to ze przyczyniam sie takimi malymi cegielkami do swiadomosci spoleczenstwa. jak sie nie uda trudno, ale cos zrobilam. chyba mam glebokie poczucie misji ;)

ale jak napisalas - masz dosc - bo wlasnie ile mozna dzwigac, jestesmy ludzmi, kumulujemy takie energie, zalamki sa po drodze i to tez normalne.
u mnie zimno, eh...
milego weekendu Aga, odpoczywaj:)

Anonimowy pisze...

hmmmm,ja nie mam takiego zacięcia społecznego:) zwykle po paru minutach widzę,kto jest reformowalnym frustratem a kto nie,niektórzy po prostu taką maja naturę i nie chce mi sie drążyc jaka jest geneza takiego a nie innego zachowania,jeśli juz to skupiam sie na najbliższych,po prostu wierzę swojej intuicji,która mówi mi czy warto sie zatrzymac czy nie,tak czy owak,dziś wybieram się na Samsarę:)A.

Izabell pisze...

Nie jestem pewna czy przez minute mozna poznac czyjas nature. Mysle, ze potrzeba poznac osoby myslenie, jej historie, przeszle zachowania i ich tendencje, nawet rodzine, bledy poznawcze, wartosci itd aby rozpoznac co jest natura czlowieka a co jest tylko czyms nabytym. Mysle, ze reakcja - odpuszczam sobie, nie wiaze sie z intuicja, ale po prostu z niechecia do bicia glowa w mur, bo to wymaga zawsze wysilku emocjonalnego. nie jest to przyjemne.
dla mnie takze nie wazne jest czy ktos to zalapie czy nie, czy sie zmieni czy nie. mam spokoj glowy ze nie bylam pasywna i odbebnilam swoj obowiazek jako czlowieka, ktory chce zyc w lepszym spoleczestwie, wiec cos robie.

Oj - milego ogladania! naprawde piekny film!:)

Anonimowy pisze...

Można.Intuicyjnie wyczuć,czy ktoś jest reformowalny czy też nie. Tysiąc razy zagłuszałam intuicję i brnęłam w wyciąganie człowieka z człowieka,i zawsze niepotrzebnie,teraz tego nie robię.Zbyt dużo mnie to kosztuje. Niemniej szanuję takie osoby jak Ty,ja tak nie potrafię...Film wbił mnie w fotel,po prostu wbił :) A.

Izabell pisze...

No wlasnie - zbyt duzo Cie to kosztuje - dokladnie to powiedzialam. Moim zdaniem sa to dwie rozne rzeczy, intuicja i to ze sie ma dosyc i nie widzi sie sensu. bo to jest ciezkie...

Niestety jestem racjonalistka, nie wierze w okreslanie potencjalu czlowieka poprzez intuicje, intuicja bazuje na naszek ukrytej wiedzy, to nie czary mary. Intuicja moze mi powiedziec jaki ktos jest teraz ale kim bedzie w przyszlosci? potrzebuje wiecej danych, i nawet one sa obarczone bledem.

A takze warto pamietac, ze moze to nie fakt ich braku potencjalu, ale fakt, ze nie znalezlismy klucza do jego obudzenia u tej osoby. Duzo rzeczy wychodzi z nas. i ja nie podaje reki - ja tancze swoj taniec. nie zatrzymuje sie tylko dlatego ze ktos nie chwyta.

Ale na koniec, nie wazne czy ktos to chwyci czy nie - chce aby moim bliskim bylo lepiej, wiec cos robie, chocby mala rozmowa. jakby wiecej ludzi nie bylo pasywnych, to moze i mniej furiatow by chodzilo. widze to tu w Irlandii, tu nie ma akceptacji na agresywne reakcje w codziennym zyciu. i dlatego jest tutaj tego o wiele mniej.

niom:)super film nie? okropnie mnie ruszyl:)

Anonimowy pisze...

Ja nie jestem racjonalistką,pod żadna postacią,nie uważam też,ze intuicja to jakies czary mary,moja intuicja charakteryzuje sie tym,że nie zważa na moje kompleksy,zahamowania,strach,zdarzyło sie parę razy,ze wszyscy wokół postawili krzyżyk na kims,ocenili go sztampowo i stereotypowo,i mówili,ze jestem naiwną kretynką wierząc ,ze jest inaczej niz oni wyrokują i to ja miałam rację,czułam od początku ,ze mam rację. Chodzi o to,ze gdybym tę intuicję wykorzystywała należycie, posłuchała jej i nie starała jej uciszyć,to nie cierpiałabym przynajmniej ze 3 razy,po prostu "trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejsc ,niepokonanym".Wiesz, z tym zmęczeniem ,to nie chodziło mi o to ,że dla mnie jest zbyt ciężkie przebywanie z "ciężkimi przypadkami" :),bo ja zawsze walczę do upadłego,tylko podałam rękę mojej intuicji,która nigdy mnie nie zawodzi,nigdy i zawsze wiem czy z tej mąki będzie chleb,tylko odpuszczam sobie walkę z wiatrakami. Tak czy siak,generalnie chodziło mi o to,że tan koleś z salonu niespecjalnie wydał mi się groźny choć był agresywny,po prostu tym razem odpuściłam sobie . A. Film był przerażający i piękny zarazem :)

Izabell pisze...

Z szacunkiem:) musze tu jednak podebatowac - intuicja jest racjonalna, tylko ukryta. mowi o zagrozeniach tu i teraz, a nasza racjonalnosc szacuje jakby powodzenie czegos w przyszlosci. intuicja nie jest jasnowidzeniem. jezeli np. rozmawiasz z kims w sklepie na temat telefonu, to nic o tej osobie nie wiesz ale czytasz cos z jego ruchow czy z tonu glosu i mozesz wyczuwac jakies zagrozenie ale nie potencjal tej osoby. wyobraz sobie ktos przychodzi na terapie i terapeuta mowi po 5 minutach rozmowy o pogodzie, ze z tej maki chleba nie bedzie.

inaczej jest kiedy chlebem jest nasza wspolna przyszlosc z taka osoba. wtedy jest czas na rozmowe i na obserwacje tej osoby w codziennym zyciu. wtedy podejmuje sie decyzje czy chce sie czlowiek bawic w nauczyciela czy nie. ja radzilabym wtedy nie. ale nie dlatego ze ktos nie moze sie poprawic (mowie poprawic, nie zmienic calkowicie bo w to raczej nie wierze) ale dlatego, ze kazdy proces jest obarczony upadkami i ponownymi probami, i to bedzie afektowac wspolna przyszlosc. i moze to sie nigdy nie skonczyc. ale nie wiadomo do konca.

kazdemu zdarzylo sie nie zgadzac z tlumem na jakies tematy, clzowieka czy zachowania - ja to robie na codzien :)

niom, normalnie ja sobie teraz siedzie i pisze a tam w tych fabrykach.... poprostu odgrom tego swiata jest niewyobrazalny. i nie jest radosny generalnie...

Milego poniedzialku:)

Anonimowy pisze...

musze się zastanowić :) bo z jakąs częścią sie zgadzam ale wiesz..nie do końca :) miłego wtorku:)A.

Izabell pisze...

Fajnie, bedziemy mialy o czym debatowac;) to zawsze rozwija:)
milego wieczorka!

Anonimowy pisze...

Zatem: http://www.graptolite.net/intuitio.html,na tym trochę się oprę:) "Oceniając człowieka w ciągu kilku sekund, opieramy się na intuicji wynikającej z naszych doświadczeń,
potrafimy trafnie oceniać ludzi i podejmować decyzje, formułować sądy na temat otaczającego nas świata.
Obserwacje i badania laboratoryjne pokazują, że bardzo wiele dzieje się poza udziałem naszej świadomości, duża
część procesów mentalnych jest regulowana automatycznie, w sposób utajony. Regulacje automatyczne odnoszą się
nie tylko do procesów fizjologicznych, ale i do funkcjonowania umysłu i wyższych procesów myślowych. Intuicja nie
jest siłą mistyczną lecz procesem, który jest nieświadomym nabywaniem informacji, nabywaniem kowariancji, mózg
wykrywa to czego świadomość nie jest w stanie kontrolować. Nie mamy kontroli nad procesami automatycznymi, to
one nami rządzą, poczucie sprawowania kontroli nad otoczeniem jest tylko iluzją. [Balas, R. 2005-03-13/1 ]. " Piszesz,że intuicja jest racjonalna i ostrzega nas przed tym co jest tu i teraz. Nie zgadzam się z tym,owszem jej elementem jest racjonalizm ale nie jej istotą,jej istotą jest coś czego akurat nazwać do końca nie można,odczuciem, pewnościa opartą na "niewielu danych" . Piszesz,ze terapeuta,po sekundzie rozmowy o pogodzie nie może stwierdzić ,ze z tej mąki chleba nie będzie, owszem,nie może,choćby dla tego,ze to jest jego zawód i dostaje za to pieniądze,ale to co mu intuicja podpowie,pozostanie jego tajemnicą.Ja chciałabym odnieść sie do relacji zwykłych, codziennych, nie na kozetce. Otóż,poznałam faceta jakis czas temu,po dziesięciu minutach rozmowy ,usłyszałam głos w sobie" to jest człowiek ,który odciśnie na Tobie piętno,ta znajomość się nie skończy na miłej rozmowie,wiedziałam że to potrwa dłużęj niż rok,wiedziałam jakich "narzędzi użyje",czułam jak nadchodzi Armagedon ale nie ,ze tu i teraz,tylko za dobrych parę miesięcy,przez kilka następnych miesięcy,patrząc z boku na te znajomosc moznaby powiedzieć:ale super,o co Ci chodzi....ale na tydzień przed zdarzeniem ,które przeczuwałam ,po prostu ZOBACZYŁAM tę scenę,poczułam co sobie mysli i czuje ten człowiek i co zrobi.No wiem,brzmi to jak tania opowieść jasnowidza z Głuchowa :) ale chodzi mi ,o to,że podczas 10min.rozmowy ,mój głos wewnętrzny nie oparł się na racjonalnym analizowaniu tylko to było jak flesz,poczułam jaki to jest człowiek,i co soba reprezentuje.Naprawdę,trafnie oceniłam jego potencjał.I chcę,powiedzieć,ze już nigdy nie zagłuszę swojego głosu wewnętrznego intuicji własnie,po prostu tego mogę byc pewna i nie mam zamiaru po raz ęty,gdy wiem ,ze to nie ma sensu,zastanawiać sie dlaczego ktoś się zachowuje tak a nie inaczej itd...... A.

Izabell pisze...

Wybacz Aga, ale ten artykul a szczegolnie co wkleilas mowi wlasnie dokladnie ze jest racjonalna, ale opiera sie na niewielu danych ukrytych. dlatego jest niezwykla. i dzieje sie poza nasza swiadomoscia. ale te dane maja podswiadoma logicznosc.
"Procesy intuicyjne opierają się na trzech zjawiskach:
- uczenie się mimowolne, automatyczne nabywanie wiedzy, która jest dla nas nieuświadomiona,
- automatyzmy, pierwotne i wtórne – sztywne programy reagowania regulujące nasze zachowania i biorące udział w formułowaniu sądów intuicyjnych w
rozwiązywaniu problemów w sposób intuicyjne,
- markery somatyczne, które są reakcją emocjonalną na konsekwencje przyszłych zdarzeń, ostrzeżenia organizmu przed negatywnymi skutkami przyszłych
wyborów"
czyli ostrzega przed niebezpieczenstwem - ale nie okresla czyjegos potencjalu prosze Cie. to wszystko na gorze to bardzo racjonalne wytlumaczenie. uzywasz jezyka jak dla mnie spirytualnego - ale wszystko ma swoje miejsce.

wszystko jest pattern matching - czyli schematy pasuja do naszego doswiadczenia i do naszej biologii. Jest taki model stworzony przez psychologow Recognition primed decision - okazalo sie ze im wieksze masz doswiadczenie tym lepsza intuicje. np. ja mam swietna intuicje jezeli chodzi o dzieci, umiem wykryc bol nawet gdy dziecko sie usmiecha a to dlatego ze zycie tak mnie wyszkolilo i sama bylam takim dzieckiem.
Intuicja tylko potwierdza, ze swiadomie uzywajac logiki nie jestesmy tak wydajni jak samoistna praca naszego mozgu.
poza tym czesto dostrzegamy rzeczy o ktorych nie wiemy, i nasz mozg wiaze to w calosc.

ha! wiedzialam, ze mialas na mysli jakies swoje doswiadczenie prywatne. dlatego mowilam, ze potrzeba wiecej danych by okreslic kogos potencjal a nie jak ze sprzedawca 5 min o telefonie i juz wiesz.

uwazam ze to jest bardzo krzywdzace oceniac ludzi po 5 min, odbierac im zdolnosc ktora jest przypisana kazdemu czlowieku, tylko dlatego ze zostalas zawiedziona w swojej wierze w jakiegos czlowieka, albo..nie chcial byc taki jakiego moze go chcialas widziec. mamy swoje schematy, bledy atrybucji, stereotypy w glowach - swiat nie bedzie lepszy po takich ocenach. a patrzac na historie swiata wiemy do czego prowadzi pochopne ocenianie ludzi.

A takze to straszne mowic, ze terapeuta pracuje z klientem tylko dlatego ze dostaje kase. taka osoba nie powinna w ogole byc dopuszczona do takiej pracy. moja nauczycielka psychoterapii zlapalaby sie za glowe. To jest ciezka emocjonalnie wycienczajaca praca - myslisz ze to byloby zdrowe dla terapeuty ciagle nawijac z kims bez zadnego progresu???

i ja takze nawijam to do codziennego zycia - tam szczegolnie negatywne jest ocenianie ludzi pochopnie - moze ten sprzedawca mial przeblysk flasha, patrzac jak ogladasz telefony lub w jaki sposob uzywasz slow i pomyslal, ze i tak nie nic nie kupisz i generalnie nie ma sensu , albo ze po prostu Cie nie lubi wiec sie wydarl????


poza tym to jest biologicznie nie mozliwe ze czlowiek niczego sie nie uczy i nie zmienia. jedni sie duzo zmieniaja, inni malo albo tylko male rzeczy w sobie, ale chocby biologiczne starzenie juz sprawia ze sie zmieniamy. mozg spowalnia, stajemy sie bardziej refleksyjni itd itd

dokladnie, brzmi to jak jasnowidz z Gluchowa. nie mowie, ze nie moga sie takie rzeczy zdarzyc - ale widziec co sie stanie za kilka miesiecy dokladnie jaka sytuacja jak dla mnie brzmi magicznie. poza tym jestem pewna ze bym wylapala racjonalnosc w tym wszystkim typu - facet klamal w przeszlosci to i bedzie tak robil w przyszlosci i tak sie stalo.

Na koniec - nie mowie nie ufaj swojej intuicji - jak najbardziej sluchaj siebie. Jednak potrzeba duzej pracy nad soba, rozpoznania swoich schematow, bledow atrybucji, mechanizmow obronnych itd itd aby wiedziec czy to jest intuicja czy po prostu fakt, ze ktos jest np. kompletnie inny niz my i po prostu to sa zwykle niekomfortowe emocje.

Pozdr

Izabell pisze...

i na koniec:

Bez ćwiczenia intuicji, można popłnić szereg błędów i myśleć magicznie-życzeniowo.
O to grzechy intuicji (Fazalgić, 2005):
-konstruowanie wspomnień (fałszywych pod wpływem fałszywych wspomnień);
-fałszywe rozumienie własnego umysłu (nie wiemy dlaczego, ale tak robimy);
-błędne predykcje swoich stanów uczuciowych;
-błędne predykcje swoich zachowań;
-złudzenie, że “wiedziałam, że to się zdarzy” (na podstawie fałszywych wniosków);
-złudzenie “służące ja” (przesadzone osądy o sobie samym);
-nadmierna pewność siebie;
-fundamentalny błąd atrybucji (przypisywanie pewnych zachowań innym, poprzez ocenę charakteru, a przy bagatelizowaniu niezauważonych wpływów sytuacyjnych);
-trwałość przekonań i błąd potwierdzenia;
-reprezentatywność i dostępność (nielogiczne i nieprawdziwe osądy);
-złudna korelacja (intuicyjne widzenie związków, tam gdzie ich nie ma);
-formułowanie (zawodzi, bo zawiodla forma i przypadkowość).

Anonimowy pisze...

Tak.Myślę,ze w takim razie mogę określać sie jako jasnowidz z Głuchowa:) a tak na serio:ja z tego artykułu wyczytałam,ze owszem, intuicja oparta jest na rozumie ale jej większa część jednak stanowi coś niedookreślonego,przeczucie,odczycie, emocje itd. ale ok,zostawmy definicję,po prostu mój głos wewnętrzny nazwałam intuicją.Co do tego faceta ,którego poznałam,to chodziło o to,że właśnie po 10 min.rozmowy,poczułam jakim jest człowiekiem,nie miałam żadnych racjonalnych danych itd. i sobie pomyslałam: to nie ma sensu,tak mi sie wydaje ale sprawdzę,bo może się mylę i żle oceniam człowieka,po 10 min.rozmowy na pewno nie wolno stawiac na kims krzyżyka etc. Ale okazało się,zę sie nie pomyliłam, nawet o jotę, i to nie był jedyny przypadek.Działa też to w drugą stronę, obcujesz z człowiekiem ,przez długi czas i powiedzmy,ze jego zachowania wskazuja na to,ze lipa, jest niereformowalny (nie chodzi mi tu o zmiane kogoś na swoja modłę),ale wiesz o czym mówię,ale ja przeświadczona o tym ,ze jest inaczej,brnę dalej, nie poddaję się i po latach okazuje się ,ze miałam dobre przeczucie.Co do terapeuty,wybacz,źle to zabrzmiało,nie tak to chciałam ując,idąc moim "rozumowaniem",ze hipotetycznie intuicja czy coś,jest w stanie określić potencjał człowieka ,to terapeuta może mieć flesz,wiesz jako człowiek, i pomyśleć : słąbo to widzę,ale będąc terapeutą ,z szacunku do człowieka, swojego zawodu, chęci pomocy itd. przeciez nie powie tego.Suma sumarum: nieważnie czy to racjonalne czy nie, nieważnie czy jestem z Głuchowa :)),czy nie,podejrzewam,że nigdy nie poddam sie w kwestii chęci porozumienia z innymi, to znaczy wiadomo,sa naprawdę przypadki ,którymi nie warto się zajmować,sama wiesz,ale też,nie mam tak jak Ty,terapeutycznego-psychologicznego podejsćia do człowieka,ale to mówię z wielkim szacunkiem,naprawdę,jestem zbyt "rozbiegana wewnętrznie",zbyt emocjonalna,to :zbyt,naprawdę mi przeszkadza w życiu. p.s.co do tego człowieka ,który na mnie sie wydarł: no własnie,ja tam przyszłam z awarią karty sim,poczułam,ze go drażnie,że mnie nie lubi,bo to się zdarza,ze po 10 min.rozmowy,ktos kogos nie lubi :),mimo,ze ja byłam naprawdę miła,nie złościłam sie jako to klient,który ma pretensje ,ze musi cos reklamować,i jego złośc była jakaś podskórna,więc usmiechnęłam się i wyszlam,nie wiem czemu,naprawdę zwykle wdaję sie w dyskusję i jego zachowanie było naprawdę słabe ale cudza złość tym razem spłynęła po mnie jak po kaczce,opowiadam to tylko jako ciekawostkę.Kończąc: nie chcę stwarzać nowej definicji inuicji,bo się na tym nie znam i nie ma nawet takich ambicji,chciałabym ją w końcu jakoś wykorzystać,żeby trochę przytemperowala moja naiwność,sama nie wiem,jakos ogarnąć się,mieć jakiś stabilizator,jakiś cień pewnosci,zę to co czuje i robię jest słuszne i mnie nie krzywdzi..i takie tam A.

Izabell pisze...

Hej Aga! sorry za opoznienie - busy:)

wracajac do naszej ciekawej debaty;

nie Aga, artykul - z tego co ja rozumiem - mowi o tym, ze ta emocja, odczucie skads pochodzi. Zawsze jest jakies wytlumaczenie jednakze nie zawsze je znamy, bo nie operujemy jeszcze potrzebnymi narzedziami. i ze pochodzi z zakodowanych podswiadomie informacji i ostrzega przed niebezpieczenstwem. dla mnie to jest rozumne.

wybacz nadal nie zgodze sie co do terapeuty ani generalnie nie wierze w 10min okreslenie potencjalu czlowieka. to byloby zbyt proste. moze mnie cos ostrzegac przed niebezpieczenstwem i moge to pozniej przezucic na fakt, ze skoro teraz czuje ze jest niebezpieczny to i w przyszlosci tak bedzie, ale dla mnie to jest wtedy podejscie racjonalne, polegajace na polaczeniu jakis przeslanek i ochronie siebie. to jest zalozenie z moich obserwacji i doswiadczenia.

Obracam sie troche wsrod psychologow i terapeutow i nigdy nie slyszalam aby ktos mial blyski ze po 10 min wie czy warto pracowac czy nie. czlowiek jest tajemnica dopoki sie z nim nie obcuje. terapeute obowiazuje zasada spojnosci - nie ukrywa swoich odczuc z szacunku - wlasnie z szacunku o nich zawsze mowi. poza tym jalowa praca terapeuty moze wykonczyc osobe psychicznie, i to z dwoch stron.

poza tym jak wklepilam poprzednio - intuicja moze byc mieszana z naszymi bledami atrybucji, strachami, schematami itd itd

moze Aga mialas takie momenty ze cos przeczulas odrazu i akurat tak wyszlo. Statystycznie takie rzeczy maja swoje miejsce i sie zdarzaja jak wygrane w totka. jednak natura wygranej w totka jest taka ze zdarza sie raz na jakis czas.

kiedy mowisz o tym, ze osoba odczuwa ze nic z tego nie bedzie a jednak nadal brnie i potem sie okazuje ze trzeba bylo sluchac intuicji, mowisz o sobie?bo pamietam cos wspominalas o tym doswiadczeniu.

widzisz dla mnie osobiscie to brzmi ze intuicja ostrzegala Cie przed niebezpieczenstwem, albo moze wlasnie fakt, ze generalnie kiedy wchodza w gre emocje i rozum to zaczyna sie okropna walka. wiekszosc wybiera emocje, bo sa one generalnie bardzo gloryfikowane. i tak ktos jest alkoholikiem, ale emocje, zauroczenie itd i tak sprawiaja, ze osoba nie moze sie oprzec. wiec ktos chce wierzyc w zmiane nawet jak intuicja mowi "ej uwazaj". ja generalnie uwazam ze jezeli ktos nie zabral sie za wlasna zmiane beze mnie to bedzie ciezko. uwazam ze taka jest tego zasada. a cuda sie zdarzaja, ale totkowe. daje szanse aby ktos udowodnil mi ze sie myle, ale beze mnie jako podpory - dojrzalosc to stanie na wlasnych nogach.

no wlasnie, jezeli ktos mnie okresla po 10 min, to nie bardzo mi sie to podoba. rozumiem, ze ma sie pierwsze wrazenie, ze sa jakies emocje i moze odrazu sie osobe nie lubi. ale nie zgodze sie by to mialo mi okreslic osobe calkowicie, czekam na dane by potwierdzic przeczucie. a na pewno nie podobalo by mi sie ze ktos zachowuje sie do mnie agresywnie bo ma pierwsze przeczucie....


konczac - zgadzam sie calkowicie aby sluchac swojej intuicji i wsluchiwac sie w siebie, ale nie okreslac przez to calosci tak latwo. niebezpieczenstwo-tak, ale czy potencjal?wiesz, mysle, ze jezeli chodzi o zwiazki to w szczegolnosci sluchac swojej intuicji, bo taka osoba bedzie najblizej nas i moze nas bardzo zranic w przyszlosci, bo jego bledy beda dotykac i nas. a nie ma cudow, potkniecia w procesie sa i beda, a wiekszosc porzuca prace nad soba jak chemia przejdzie. moje pytanie jest takie, czy mam na to sile i chec czy nie? czy zagram w totka?

mowisz, ze jestes emocjonalna - moze wlasnie o to chodzi - zawsze ryzykowalas bo czulas, mialas emocje, ktore sprawialy, ze chcialas dac szanse. a intuicja rozumnie podpowiadala - ej, uwazaj. widzisz, emocje potrafia byc bardzo nieracjonalne - daja wiare. a wiara to nie to samo co rzeczywistosc, jednakze wiara ma swoja wazna role;)

poznaj siebie i sluchaj siebie:*

milej niedzielki.

Anonimowy pisze...

Przepraszam Cię Izabell,ale trochę później dokończę temat,tymczasem tyle się dzieje w moim życiu wyczerpujących mnie emocjonalnie spraw,że nie mogę poskładać mysli...pozdrawiam.A.

Izabell pisze...

Hej Aga, w porzadku - wszystko ok z Toba?

Anonimowy pisze...

Chyba ok,staram się,wprowadzić w czyn zmiany,które są niezbędne,wiesz "wyrywam chwasty",ale jest mi trudno, bo lata zaniedbań zrobiły swoje,a to,że jestem neurotyczką hamuje mnie ,bo wpadanie w ekstremum i napady lęku powodują,ze muszę w kółko zaczynać od nowa,a to mnie tak wykańcza,że mam ochotę wszystko w cholerę rzucić i olać,ale to oznaczałoby ,ze się cofam w rozwoju i poddaję,a na to się zgodzić nie mogę, za daleko zaszłam ,żeby się wycofać..w każdym razie,jestem zmęczona chwilowo,p.s. ale przeczytałam fajną książkę " 10 głupstw,które robią kobiety,aby skomplikować sobie życie"L.Schlessinger,zawsze ,gdy u mnie zachodzą zmiany,natykam się na odpowiednią literaturę:) A.

Izabell pisze...

No tak, ciezko kiedy chwasty sie rozrastaja dlugi czas - ale jakie mozna w ten sposob zdobyc doswiadczenie jako ogrodniczka (zycia) ;))

a ksiazka brzmi ciekawie hehe jakby zamienic tytul na generalnie glupoty ludzkosci, to papieru by nie starczylo - a tak kobiety tylko 10? nie tak zle;)

neurotyzm to wyzwanie...

Anonimowy pisze...

Przeczytaj tę książkę,jest świetna:)
1.Głupie przywiązanie: Czy jestem tylko dodatkiem do mężczyzny?
2. Głupie umizgi: Nareszcie znalazłam kogoś do kogo mogę sie przywiązać..i inne głupie randkowe wyznania
3. Głupie oddanie: Ale ja go kocham....i inne,jeszcze głupsze romantyczne bzdury
4.Głupia namiętność: Ach,brak mi tchu-to musi byc miłosć..
5.Głupie wspólne mieszkanie: Szczyt kobiecego samookłamywania się
6.Głupie oczekiwania: Najpierw zdasz się na niego,potem go znienawidzisz
7.Głupie poczęcie: Płodzenie dzieci z najgorszych powodów
8. Głupie uzależnienie: Zgadzam się,by krzywdził moje dzieci
9. Głupia bezradnosć : Zawsze jestem taka pokrzywdzona..-użalanie się nad sobą
10. Głupie wybaczanie: wiem,ze mnie zdradza,ze pali,pije,że jest brutalem ale...

Izabell pisze...

ooo i juz mi sie podoba;)

Anonimowy pisze...

noooo neurotyzm ,to przekleństwo,tragedia i masakra,czasem jak najdzie mnie lęk,to nie moge oddychać,dosłownie, pocę się i czuję że za chwilę serce mi stanie,często w takich chwilach,dzwoniłam do przyjaciół ( sztuk 3:) ,i gadałam i gadałam,ale potem doszłam do wniosku,ze oni maja własne problemy i strachy i nie mogę wciąż gadać tego samego,teraz sama sie uspokajam,powtarzam sobie dobre myśli na głos jak mantrę i pomaga, "napady " trwają już krócej i może kiedys uda mi się je zwalczyć na amen :) A.

Izabell pisze...

Brzmi jakbys miala jakies ataki paniki? Czy dowiedzialas sie lub zauwazylas kiedy sie aktywuja?

Anonimowy pisze...

owszem,zwykle atak paniki i lęku nadchodzi,gdy uzmysławiam sobie,że tracę kontrolę nad niektórymi zdarzeniami inna rzecz,że najczęściej potrafię odnaleźć się w największym stresie,bo to moje środowisko naturalne.to działa tak,że pozytywne sytuacje,powodują u mnie lęk,bo nie bardzo wiem co z tym zrobić,i nie wierzę i doszukuję się jakiegoś oszustwa i kłamstwa,wkurza mnie to potwornie,ale naprawdę bardzo się staram zaufać dobrym zdarzeniom i ludziom.

Izabell pisze...

Tak, raz szarpniete zaufanie, szczegolnie w dziecinstwie jest ciezko pozniej poczuc ponownie i jeszcze w nie uwierzyc. Ja generalnie potrzebuje duzo aby zaufac, musze widziec jakas stabilnosc i spojnosc w drugiej osobie. A jak wiemy, swiat stabilny i spojny nie jest. jednakze nauczylam sie podchodzic do tej nieufnosci pozytywnie, czyli nie zakladac niczego ale czekac czy mam racje czy nie, staram sie widziec i szklanke pelna do polowy i pusta. jak w tym cytacie - stoj spokojnie, a zobaczysz jako cialo Twojego wroga splywa z nurtem rzeki - czy cos takiego. przewaznie samo wyplywa pozniej na wierzch jak jest jakis przekret. wiec staram sie stac spokojnie:)

Czyli boisz sie ze utracisz kontrole i wszystko sie rozleci? oj, wiec sama jakby doprowadzasz sie do atakow paniki, z leku?

Dokladnie, jak sie dobrze dzieje, to nie wiadomo co z tym zrobic - to jest jakis program w glowie do przepracowania.
:*

Anonimowy pisze...

mam pewną trudność,do wszystkiego mam ambiwalentny stosunek.Gdy jest dobrze,doszukuje się złego ,gdy jest żle szukam dobrego,gdy znajde to dobre,wtedy rzucam na siebie podejrzenie,że się oszukuję,że zamykam oko na te złe rzeczy..rozumiesz?...ja albo ufam od razu ( ten flesz :),albo od razu nie i nigdy nie zaufam,a jak ufam,to ufam naprawdę...generalnie...męczące jest to wszystko..A.

Izabell pisze...

Dlatego wazne jest aby szukac zawsze dowodow stanu rzeczy - nie poprzez emocje, ale po prostu zimna ocene pewnych sytuacji i zachowan. znajac przy tym nasze tendencje. U mnie w szkole fajnie to opisuja, formujemy hipotezy i wowczas dodajemy lub odejmujemy od nich i wowczas szukamy dowody na za i przeciw. i dokonujemy wyboru.

Anonimowy pisze...

nie,Izabell..to nie dla mnie,ja nie funkcjonuję metodą " szkiełka i oka",emocjonalność,uczuciowość i to coś zwane ituicją lub nieintuicją ale głosem wewnętrznym-to jestem ja,to jest integralna częśc mnie,muszę to tylko uporządkować,mieć nad tym kontrolę.Muszę się zdyscyplinować,i słuchać tego głosu, bo uwierz mi,naprawdę nigdy mnie nie zawiódł i nigdy nie pomylił sie w ocenie,naprawdę wystarczy flesz.nigdy sie nie pomyliłam ale czy skorzystałam z tej wiedzy,to już inna kwestia.Ja akurat nie powinnam dłużej rozmyślać nad czymś ,bo wtedy zaczynam mieć ambiwalentny stosunek,a to powoduje,że jestem w stanie przytoczyć taką samą,logiczną ilośc argumentów na NIE jak i na TAK...a to doprowadza mnie do paniki i koło się zamyka..A.

Izabell pisze...

tak jak juz mowilam, emocjonalnosc i uczuciowosc bez szkielka i oka, ktore pozwala na odpowiedni rozwoj i kierunek emocjonalnosci nie istnieje. wowczas jestesmy tylko zwierzetami, ktorymi szastaja emocje i po prostu sie reaguje. mowisz o kontroli - bez szkielka i oka, czyli cwiczenia, zrozumieniu natury rzeczy poprzez dystans, badania, obserwacji nic nie zdzialasz.

widzisz ja lacze sfere emocji i rozumu - balans pomiedzy dwoma - kazde przegiecie jest znieksztalceniem.

"Nigdy sie nie mylilam" - Niestety nie moge w to uwierzyc. nikt nie jest Bogiem, w jasnowidzctwo takze trudo uwierzyc:) slowo NIGDY duzo mowi jak operujesz:) ale w przewidzenie poprzez analize pewnych faktow i obserwacji jak najbardziej. dobrym przykladem jest Sherlock Holmes - ostatnia czes filmu bardzo dobrze to pokazuje, jak widzi szczegoly i widzi co sie zdarzy. to wszystko jest praca mozgu, a mozg to maszyna ktora ma swoje drogi do ukladania informacji. i takze koduje podswiadomie, nie wiemy co mozg koduje. zreszta jest udowodnione jak bardzo czlowieczy mozg lubi bledy atrybucji i rozne techniki obronne. a flash jest racjonalny, ale ukryty przed nasza swiadoma logicznoscia. dla natury jest bardzo racjonalny.

Ale probuj tak aby bylo Ci dobrze. Jednak "nigdy" szufladkuje swiat a klucz. to nie jest dobre - moim zdaniem.

Milego weekendu!

Anonimowy pisze...

W rzeczy samej,nie można oddzielić rozumu od emocji i odwrotnie,ale w każdym z nas istnieje przewaga,którejś "opcji",ja mam przewagę emocji i odczuwania szóstym zmysłem,i tego jestem pewna.Nie, nie jestem Bogiem,chodziło mi o to ,że do dzisiaj naprawdę nigdy nie pomyliłam się,ale to nie jest tak,że czuję coś w sekundzie,skupiam się nad tym jakaż to ja genialna jestem,nie,wręcz przeciwnie,mam szacunek do drugiego istnienia i mimo wszelakich odczuć jestem otwarta na "niewiadomą"drugiego człowieka,każdy ma u mnie czystą kartę,interesuje mnie jak się zachowuje wobec mnie,nie analizuję jego zachowań z preszłości,tzn.nie przekreślam,nie idealizuję itd..Wszystkie rozterki,analizy, ambiwalencje dotyczą mnie,tego jak reaguję,jak się zachowuję,czego bym chciała,czego sie boję...zawsze zaczynam od siebie wszelkie zmiany.tak czy siak,trochę się zmęczyłam sama sobą,chiałabym odpocząć od siebie :)A.

Izabell pisze...

Poczekaj bo nie zrozumialam - nie mozna odzielic, cyz mozna i jest wtedy przewaga?

Bo widzisz mozna, a rozwoj swiadomosci polega na balansie tych dwoch rzeczy. Generalnie ja bym jeszcze powiedziala wiecej, nalezymy do swiata zwierzat i tacy sie rodzimy i panuje przewaga instynktow i emocji, potem dojrzewamy i uczymy sie pewnych kontroli, jednakze nie madrego zarzadzania, czyli wyboru czy to co czuje jest warte by za tym podazyc? Czy powoduje ze ja jestem happy i swiat tez jest happy. Na tym polega rozwoj.

aaaa, to teraz juz brzmi inaczej "mam szacunek do drugiego istnienia i mimo wszelakich odczuć jestem otwarta na "niewiadomą"drugiego człowieka,każdy ma u mnie czystą kartę,interesuje mnie jak się zachowuje wobec mnie,nie analizuję jego zachowań z preszłości,tzn.nie przekreślam,nie idealizuję itd..Wszystkie rozterki,analizy, ambiwalencje dotyczą mnie,tego jak reaguję,jak się zachowuję,czego bym chciała,czego sie boję...zawsze zaczynam od siebie wszelkie zmiany." bardzo fajnie to napisalas i teraz nie mam juz co debatowac bo madre to jest, szczegolnie o otwartosci:)

ale rozumiem tez kiedy pisalas, ze moglas posluchac siebie i cos uciac. to jest wlasnie tez wybor, czy jest to ze my mamy skrzywienie czy rzeczywiscie dobrze przewidujemy... Zawsze mowie, ze swiat moze ma odcienie szarosci ale decyzje trzeba podejmowac biale - czarne inaczej bedziemy sie wiecznie bujac.

tak, odpoczac od siebie - a moze ze soba ale bez myslenie i analizowania jak wspomnialas? ostatnio tak mi zimno ze siedze ciagle w wannie i w ogole o niczym nie mysle tylko wczuwam sie w cieplo przechodzace moje tkanki;)

milego weekendu!