"Kiedy ulepszysz teraźniejszość,

wszystko co po niej nastąpi

również stanie się lepsze. "


Paulo Coelho



piątek, 18 listopada 2011

Swiat oczami DDA - Zwiazki

   Tym razem skupimy sie jednym aspekcie milosci; zwiazkach miedzyludzkich. Ten zwiazek jest wyjatkowy w swojej problematyce dla DDA. Tak jak wspomnialam pierwszy przyklad jest silny, bo przezywany w najbardziej wrazliwym momencie kiedy to nasz system nerwowy dopiero co sie ksztalci. Naruszony silnie pod wplywem negatywnego I przekraczajacego swoje limity stresu, pozostawia zakodowane slady pamieciowe, ktore moga odzywac sie po latach. Moga, ale nie musze. Nie ma jednego schematu; inni doskonale radza sobie z tym aspektem, inni przeginaja w jedna albo w druga strone uciekajac od zwiazkow lub zbytnio sie w nie zatapiajac. Rozpoznanie swojego schematu to pierwszy I podstawowy krok.

   Podejscie do zwiazku z drugim czlowiekiem ksztaltuje sie pod roznymi wplywami. Pierwszy przyklad to oczywiscie dom. Moje obserwacje zwiazku moich rodzicow zakodowaly mi antyprzyklady – mam zakodowane jak zwiazek NIEPOWINIEN wygladac. Brak odpowiedzialnosci za siebie za czym idzie za wlasna rodzine, brak szacunku, brak komunikacji, brak ciepla, przyjazni, wsluchiwania sie w siebie nawzajem. W mojej glowie, prawdopodobnie pod wplywem mojej osobowosci wszystko zakodowalo sie jako antyprzyklady. Patrzac wstecz nie zauwazam abym wybierala facetow pod jeden mianownik - byli to roznorodni ludzie. Nie chcialam powielac ich schematow bo instynktownie czulam, ze to nie tak powinno byc. Dlatego nie zgodze sie na nic mniej. Natomiast u wielu Doroslych Dzieci z rodzin dysfunkcyjnych zachowania w domu moga zakodowac sie jako schematy do powielania. Na przyklad znam osobe, ktora wychowywala sie w domu, w ktorym matka byla do rany przyloz, wycofana i ofiarna, a ojciec byl zimny emocjonalnie I czesto egoistyczny. Kobieta ta teraz w swoim doroslym zyciu jest doslownie ZEBRAKIEM MILOSCI. Czyli zebrze o uwage od mezczyzn, o ich zaangazowanie. Nie moze zrozumiec, ze jej brak powodzenia w tej sferze zycia jest spowodowany jej desperacja oraz klamstwami, ktorych uzywa by sie facetowi przypodobac. Na przyklad mowi facetowi, ze jest atrakcyjny, ale juz za jego plecami mowi, ze jest brzydki i nie chce miec brzydkich dzieci. Nie zdaje sobie sprawy, ze wszyscy w okol, od sfery prywatnej po prace przejrzeli jej gre I niestety nikt nie ma do niej szacunku. Co wiecej, w kazdym przypadku odrzucenia jej przez faceta, kobieta tlumaczy to sobie sytuacjami zewnetrznymi, kompletnie nie odnoszac tego do siebie. To sie nazywa zewnetrzny locus of control. Czyli to nie jest fakt, ze po prostu facet wybral kogos innego, poczul cos szczegolnego do kogos innego, lub po prostu po paru spotkaniach stwierdzil, ze to nie jest to. Kobieta nie potrafi sie z tym pogodzic, obwinia ta druga, lub ignoruje fakt decyzji faceta o niedopasowaniu I braku chemii i nadal go nagabuje, dzwoniac, piszac, i robiac wywiady w pracy za jego plecami. Schemat powtarzany przez ta kobiete jest niestety zalosny, bo stawia ja na poziomie zebraka, na ktorego nikt niechce spojrzec. To jest smutne, bo ludzie wyczuwaja, ze jej tak na prawde nie ma, nie ma twardej struktury tylko desperacja pierwszego przykladu – ojca, ktory ja takze ignorowal i jej wszelkie proby wolania o uwage nie odnalazly odzewu. Kobieta dodatkowo byla w stanie na przyklad odezwac sie po 10 latach do dawnego faceta – przyjaciela (a moze i wiecej niz przyjaciel), ktory zerwal z nia kontakt nie tlumaczac dlaczego. Nie potrafila  pozegnac sie z kims, kto widac nie mial odwagi wytlumaczyc decyzji, tylko znalazla go na FB I zaczela pisac. Aby historia byla ciekawsza odezwala sie jego zona. Zaczela sie wymiana slow, zona zarzucala jej podejrzane intencje, kobieta zarzucala jej czarno-bialy swiatopoglad, nie widzac faktu, ze ona tak samo traktuje swoje zwiazki czy to z facetami czy z przyjaciolmi. Podejrzany jest jednak fakt, ze kobieta potrafi wytlumaczyc faceta, wybaczyc mu, zebrac o powrot, jednak nie jest wstanie byc tak samo otwarta do kobiet. Wprost uwaza ich za wrogow czychajacych na jej faceta. Tutaj pewnie nawiazanie do jej matki, ktora byla cicha ofiara, ciepla I cierpiaca w milczeniu, czyli bez silnego wplywu na swoje dzieci. Kobieta stala sie jak swoj ojciec, ktory nie mial szacunku do wlasnych kobiet w domu z egoistycznych pobudek. Ona takze stawia faceta na piedestale, potrafi sie nawet slizgac aby tylko byc w jakimkolwiek zwiazku, nawet jezeli facet od niej ucieka. Jednoczesnie kobieta dyskryminuje inne kobiety, tak jak ojciec nie zwracal uwagi na nia.

  Wiec jak widac, samo-refleksja nie jest czesto rzecza nadana. Niektorzy musza ja po prostu wypracowac. Ale to trudne w obliczu programowania z dziecinstwa. Jednak ci co pragna dojrzalosci I madrosci podniosa rekawice.

   Niedawno przeczytalam fajna ksiazke z gatunku pop-psychologii; Dlaczego mezczyzni kochaja Zo£zy. Zauwazcie, ze w sferze kobiecej ta walka o samca czesto przyjmuje priorytetowy cel. W przypadku wyzej opisanej kobiety, jest ona w stanie zrobic wszystko, nawet oczernic w oczach faceta inne kobiety, nawet jakby to byla kolezanka czy bliska przyjaciolka, aby tylko mu nie przyszlo do glowy ktorakolwiek polubic i vice – versa. Jednak tak postepuja zebracy, nie zo£zy. Jednak z ewolucyjnego punktu widzenia, takie zachowanie jest znane psychologom. Oto co czytam w Charakterach (Wrzesien 2010), "Szarpanie reputacji seksualnej rywalki pelni konkretna funkcje - ma sprawic, ze stanie sie ona mniej atrakcyjna jako kandydatka na przyjaciolke w oczach innych kobiet i jako stala partnerka w oczach potencjalnego partnera seksualnego (...). Badania przeprowadzone przez zespol z Laboratorium Davida Bussa wykazalo, ze w trakcie rywalizacji seksualnej kobiety stosuja takie strategie, jak nazywanie konkurentki kobieta, ktora zmienia mezczyzn jak rekawiczki, rozpowszechnianie opinii, ze rywalce zalezy tylko na tym zeby ktos ja przelecial, powiedzenie, ze miala zbyt wielu partnerow, powiedzenie, ze sypia z kim popadnie." W przypadku wyzej opisanego przypadku, kobieta potrafila uzywac jeszcze lepszych tekstow za plecami wlasnej kolezanki, aby tylko zdyskredytowac ja w oczach jej owczesnego celu, u ktorego zebrala o uwage - ze ta inna dla jednego orgazmu jest gotowa zrobic wszystko! Znowu mozemy zaobserwowac jak prymitywne instynkty, ewolucyjna walka i zakodowane w umysle schematy moga utworzyc mieszanke wybuchowa, ktora tak naprawde unieszczesliwia ta osobe osobiscie.

   Jednak Zo£za jest zupelnie inna - to kobieta, ktora nie zniza sie do takich niskich zachowan. Ksiazka o zo£zach traktuje o poczuciu wlasnej wartosci, o dumie kobiecej, ktora nie gania za facetem na sile aby wypelnic w sobie pustke. Zo£za to niezalezna kobita, ktora doskonale czuje sie w zwiazku jak i bez niego. Jezeli facet ja zostawia, lub zle ja traktuje, lub zachowuje sie jak pies biegajacy za cieczka, Zo£za nie poniza sie I nie zachowuje jakby byla przyklejona do niego na super-glue a jego brak spowoduje rozsypke wszystkiego tym, czym jest. Zo£za mysli “ skoro nie chce ze mna byc, jego strata” lub “skoro wybral inna, widac to nie to. Znajde kogos odpowiedniejszego”. Oczywiscie odpowiedz na Zo£ze jest Zo£zik. Zo£zik takze nie jest zebrakiem milosci, potrafi zyc w zwiazku jak i bez niego. Traktuje kobiete z szacunkiem, jednak nie jest Kacprem, ktory jest gotowy zmiesc kazdy kurz spod stop wybranki. Zasluga Zo£zika jest wspieranie Zo£zy w rozwoju, jaki i Zo£zy wspieranie jego w rozwoju. Jest to takze dawanie wolnosci wyboru. Zo£zik wie, ze moze odejsc kiedy chce, ale nie chce bo dobrze mu z Zo£za. I nawzajem. A dobrze jest mu dlatego, bo Zo£za nie jest Zebrakiem, nie wisi na nim, jak i on nie jest – nie zalewa ja wlasnymi niespelnionymi potrzebami. Milosc to nadmiar. Milosc to nie potrzebowac kogos, ale pragnienie po prostu dzielenia sie nadmiarem. Jezeli takiego kogos nie ma w osobie partnera, wowczas Zo£za I Zo£zik dziela sie tym ze swiatem, z rodzina, przyjaciolmi, z samym soba, ludzmi napotkanymi. Bo Zo£za I Zo£zik nie gloryfikuja jednego typu milosci. Kazde jego oblicze jest wartosciowe tak samo.

   Osobiscie podchodze do zwiazku bardzo serio. Dodam wiecej – bardzo, bardzo serio. Dlatego bo bylam sama swiadkiem I odbiorca bolu jaki mozna odczuc w takim kontakcie. I dlatego, ze jestem nadwrazliwa na wiele bodzcow z natury. Jest to rzeczywistosc w ktorej staramy sie byc jak najblizej z drugim czlowiekiem. I jak blisko jestesmy tak mocno tez mozemy byc zranieni. Jest to odpowiedzialnosc na kazdym kroku, za siebie, za czym idzie za druga osobe. Bo kazde nasze decyzje i slowa beda afektowac druga osobe. Dlatego to jest unia dwoch planet. Jednak nie oznacza to faktu klamania czy ukrywania niewygodnych rzeczy. O bolu mowie wlasnie w nawiazaniu do klamstwa, w nawiazaniu do oszustwa, do zniszczenia zaufania. Bol prawdy jest inny, on uwalnia, choc bolesnie ale jednak zachowuje sie wtedy szacunek do osoby, ze dala nam wybor, ze nie manipulowala faktami, aby egoistycznie nas zatrzymac. Przynajmniej tak podchodza do tego ludzie co dotkneli Agape ;)

   Wiec czym jest dla mnie zwiazek? Kilkoma rzeczami.

   Zwiazek to chemia. Tak… wiemy, ze uwalnia sie fenyloetyloamina oraz dopamina I zalewa mozg. Jednak tutaj jest roznica w jakosc chemii, na ktora ma wplyw nasza znajmosc siebie, czlowieka, zjawisk zyciowych. Chemia moze powstac od pierwszego wejrzenia, ale takze moze sie tworzyc w czasie. Mam oczywiscie na mysli chemie milosna. Ja jestem zwolennikiem tej drugiej opcji. Zakochanie, zauroczenie, ktore jest jak grom z jasnego nieba czesto zaslepia tak bardzo, ze po latach zaczynaja otwierac sie oczy a widok moze nam sie juz nie podobac. Oczywiscie polscy rycerze sredniowieczni beda optowac za “pojsciem za glosem serca” lub za spontanicznoscia I szalenstwem, jednak jak wiemy na dluzsza mete to po prostu nie dziala, jezeli myslimy o glebokim polaczeniu emocjonalnym z druga osoba. Zreszta porywy serca to nic innego jak biologia spelniajaca swoja powinnosc, do czasu dzieci, ich wychowania itd. To za malo na bliskosc. Bliskosc wymaga czego swiecej. Druga opcja to powolne kroczenie I poznawania krainy pt. drugi czlowiek. Czyli chemia jest ale nas nie zalewa, nie jest najwazniejszym I podstawowym czynnikiem naszych emocji. Energia przeplywajaca tylko nas dopinguje do poznania drugiej osoby, kim jest? Co mysli? Jakie ma zasady? Jak sie zachowuje? I na koncu do ewaluacji czy to co soba reprezentuje jest dobrym kapitalem do stworzenia zwiazku. Znowu slysze glosy sredniowiecznych rycerzy I ksiezniczek – co tak zimno? Gdzie spontanicznosc? To nie powinna byc kalkulacja! A ja sie z tym nie zgadzam. Analiza nie odbiera nic z piekna. Znowu przytocze przyklad jaki podal moj przyjaciel John – to, ze analizuje kwiat, dlaczego jest zielony, jak powstaje, w jakiej ziemi najlepiej rosnie, jakie barwniki I chemie zawiera, nie przeszkadza w poczuciu podziwu I milosc do tego malego cudu natury. Daje to takze cos wiecej - znajmosc jak sie z tym kwiatem obchodzic, by kwit£. Pewna psycholozka rodzin, ktorej imienia nie pamietam powiedziala, ze podejscie romantyczne jest najbardziej zgubne, choc daje najwiekszy haj. A ludzie niedojrzali chca haju, nie poglebienia relacji. I moze to sie romantykom nie podobac, ale malzenstwo na przyklad jest oczywiscie zwiazkiem ludzi, ktorzy sie kochaja, ale jest takze biznesem. Czy sie chce czy nie. Firma pt. malzenstwo. I wowczas nalezy sobie zadac pytanie, czy osoba jest odpowiedzialna, czy dokonuje odpowiednich wyborow, bo mozna wpasc w tarapaty.  A chemia nie zrobi tego za nas. Zapytacie pewnie a co z zaufaniem w takim razie. Prof. Sztompka na pytanie czy mozna zracjonalizowac proces zaufania, nie darzyc nim slepo, odpowiedzial w Charakterach, ze trzeba. Bo wiecie spoleczenstwo niemieckie takze Hitlerowi zaufa£o i wiemy jak sie skonczylo. Obserwujemy, analizujemy czy osoba spelnia kryteria do tego aby moc na nim/na niej polegac. Czy dotrzymuje slowa, jakie byly jej/jego wczesniejsze wybory, czy ma poczucie odpowiedzialnosci ale takze czy jest czuly/a, czy komunikacja jest otwarta i czy czujemy sie w tym wszystkim soba. Rokowania opieraja sie na obserwacji pewnych tendencji w czlowieku.. Czyli patrze co osoba soba reprezentuje, czy nagina sie do systemu, czy dotrzymuje slowa, czy szanuje slowo,za czym idzie zachowanie w ich relacji. Duzo tego. Nie zyciowo - ktos by powiedzial. A ja odpowiadam - teraz wlasnie wglebiacie sie w zjawiska zyciowe. I tam pod spodem siatka pajeczyny jest bardzo gesta.

   Zwiazek to decyzja. Decyzja, ktora najlepiej jak jest podjeta po czasie chemicznym. Decyzja jest podjeta na podstawie rokowan oraz naszych emocji. Czyli czy czujemy cieplo na sercu, ale takze czy do odpowiedniego dla naszego szczescia czlowieka. Decyzja bedzie poddawana probom I pokusom kazdego dnia. Ostatnio czytalam w Twoim Stylu na temat Testerek Zwiazkow. Kobiety wynajmuja taka testerke, ktora ma za zadanie sprawdzic czy jej facet jest sklonny ja zdradzic. Oczywiscie nie dziwota, ze to wiecej kobiet niz mezczyzn szuka takiej usulugi. Z wielu powodow: to facet, nie kobieta ma wieksze tendencje do szukania przygod. Jest w tym troche biologii (bo kobieta rodzi I czesto kieruje sie bardziej na dzieci niz przygody plus testosteron meski), kultury (patriarchat), wychowania spolecznego. Wiec taka testerka sprawdza decyzje takiego faceta, ktora w wiekszosci nie byla nawet podjeta prawdopodobnie choc troche z glowa, tylko szlo sie z fala. Wiec szpieg kamufluje sie na rozne sposoby w zaleznosci od faceta upodoban. Lubi silne kobiety – testerka odgrywa businesswoman, lubi kobiete z sasiedztwa, testerka przyjmuje naturalna i przyjacielska postawe. Wedka zarzucona jest podstepem; a to prosba o wymiane kola, a to poproszenie o ogien, a to ksiazki wypadniete z reki. I sie toczy rozmowa, potem od A do B zaczyna sie flirtowanie. Testerka daje odczuc jak duzo maja ze soba wspolnego. Uwodzi. I z 10 przypadkow 6 wpada, a 4 nie £apie przynety – jak oceniaja same testerki. To wywolalo moj optymizm, bo dawalam gorsza statystyke (hehe) Z moich obserwacji i doswiadczen powiedzialabym 2 na 10 nie £apie przynety. Tak czy siak, biologia nadal wygrywa – nie sila znaczenia, decyzji. Pamietam kiedys slowa aktora Ma£aszynskiego, ktory stwierdzil, ze kiedy rozpoznaje, iz rozmowa idzie we frywolnym kierunku i atmosfera sie zageszcza, poprostu ucina to i wychodzi. Dlaczego? Zbyt dobrze zna swoja biologie. Podjal decyzje z kim chce spedzac swoje dni wiec trzyma sie decyzji. Woli skierowac energie na poglebienie tej relacji. Ladne s£owa, mam nadzieje, ze jego czyny tez sa takie £adne. Bo pokusy sa i zawsze beda, a po latach moga byc odczuwalne mocno – i to takze bedzie miara sily naszej decyzji.

   Zwiazek to odpowiedzialnosc. Podjete decyzje beda obejmowac juz nie tylko jedna osobe, ale i dwie. Kazda decyzja bedzie jakos wplywac na emocje drugiej. Kazda sytuacja bedzie wplywac na ta druga osobe. Kazdy smutek, radosc, nawet tylko z zakresu na przyklad pracy, bedzie wplywac na druga osobe. Nawet powiem wiecej, kazda przeszla decyzja moze wplywac na druga osobe. Czyli glupoty, brak odpowiedzialnosci w przeszlosci moze miec dlugotrwale konsekwencje, ktore moga byc ciezkie do zaakceptowania lub usuniecia w przyszlosci. Dla niektorych przeszlosc to przeszlosc, ale dla innych – jak i dla mnie – przeszlosc mowi o naszych tendencjach, naszych zasadach, mora£ach, sile ducha. Nie ma ucieczki od przeszlosci, ona okresla kim jestesmy. Kto ja ignoruje i wierzy, ze czlowiek ot tak sie zmienia w trakcie rozwoju spiesze powiedziec, ze podstawowe rzeczy ciezko zmienic a nawet wiele jest niemozliwe do zmienienia. Osoba nieodpowiedzialna nie stanie sie nagle odpowiedzialna, a klamca nie zacznie nagle mowic prawdy, szczegolnie pod wplywem stresu. To jest niski stopien samokontroli, bo u kazdgeo plasuje sie na innych poziomach. Cytujac znowu s£owa prof. Sztompki (Charaktery, grudzien 2010) “ W relacji z kims dokonujemy kalkulacji, oceniamy jego wiarygodnosc tak zwana inferowana – bedaca wynikiem wnioskowania. Aktywnie poszukujemy informacji o partnerze, weryfikujemy jego obietnice, dokonujemy projekcji jego interesu – czy ma on interes w tym, by spelnic nasze oczekiwania. Na wiarygodnosc immanentna z kolei skladaja sie: reputacja partnera, rekomendacje I referencje (..). Wazny jest nie tylko wizerunek ale takze jaki ktos jest w dzialaniu. Obserwujemy, czy spelnia on wspomniane kryteria, czy jest skuteczny, moralny, lojalny. Jednym ze sposob sprawdzenia tego jest patrzenie na jego przeszlosc: czy dowiodl, ze jest uczciwy, ze potrafi sprostac moralnym wyzwaniom I podjac moralnie decyzje. Na tym w moim rozumieniu polega charakter – oznacza on konsekwencje, konsekwentna postawe”.
Amen bym powiedziala.

   Wydaje sie to znowu bezduszne? Oczywiscie latwiej nie myslec o takich sprawach, ale jak mowilam, mnie nie interesuje £atwiej. Mnie interesuje dostac sie do dna. Postawa analizy na pewno nie uchroni nas od pomylek I czesto mozemy zadecydowac o podjeciu ryzyka. Jednak analiza zmniejsza prawdopodobienstwo skonczenia z reka w kiblu. Choc wspominajac kobiete, ktorej przyklad podalam na poczatku, dla niej rzadne znaki ostrzegawcze nie beda wystarczajaco silne aby powstrzymac jej glod zwiazku. Kody w umysle sa zbyt silne.

   Poczucie odpowiedzialnosci jest bardzo waznym aspektem w zwiazku. Szczegolnie gdy ktos planuje stworzyc rodzine z dziecmi. Przywolanie dziecka na swiat to wielka odpowiedzialnosc. Nikt kto ja czuje nie pozwoli na to aby pojawilo sie na swiecie przypadkowo, w relacji, ktora ma tylko chemie w swojej strukturze lub w relacji destruktywnej. Dorosle Dzieci bedac same w traumie wiedza, jak to £atwo jest zniszczyc komus psychike, a jak ciezko ja jest odbudowac. Nie wszyscy niestety biora sobie ta lekcje do serca. Alkohol, seks bez zabezpieczen, platanie sie w toksyczne relacje itd itd – mozna tak mnozyc. A prawo dziecka do bycia dzieckiem milosci, czyli glebokiej bliskosci stworzonej przez dwie osoby jest jak najbardziej oczywista. Tak jak ptaki buduja gniazda dla pisklakow, tak I obowiazkiem rodzicow jest przygotowac sie emocjonalnie do przyjscia malego czlowieka I stworzenie mu cieplych warunkow do rozwoju. 

   Pisalam kiedys na temat cech DDA, o tym, ze przewaznie sa ekstremalne. Jedna z nich mowila, ze DDA sa nieodpowiedzialni, a ja dopisalam ze jest drugie ekstremum, sa nad wyraz odpowiedzialni. Ja reprezentuje ten drugi typ. Jestem ekstremalnie odpowiedzialna, poniewaz odczuwam nawet fizycznie w scisnietym zoladku ciezar decyzji, ktore moglabym podjac. Wielu granic nie przekrocze i wierze, ze przewidywanie i myslenie o konsekwencjach swoich czynow jest dobrym poczatkiem. Szczegolnie jezeli obejmuje to nowe zycie, ktorego rzeczywistosc mialaby zalezec ode mnie. Zawsze zadaje sobie pytanie, jak mozna w 21 wieku wpasc??? Jakby swiat zapominal skad sie biora dzieci a cywilizacja nie wymyslila sposobow by sie zabezpieczyc. Jak sie ma glowe na karku to nigdy nie zapomina sie o odpowiedzialnosci tworzenia nowego zycia. Zadne pozadanie i emocje nie zaslepia tego poczucia. Przynajmniej moje nigdy nie zaslepily. Moje dziecko we mnie nie pozwala mi zapomniec o tej odpowiedzialnosci. Ale powiem wam, ze wlasnie to zapominanie jest bardzo sprytnym narzedziem Natury, do ktorego czlowiek tanczy jak mu Natura zagra. Gdyby tak nie bylo, pewnie polowy ludzkosci by nie bylo hehe  Ale to wszystko to takze zlozony temat, wrocmy do zwiazku.

   Zwiazek to komunikacja. Komunikacja bez tabu. Nie ma tematow o ktorych nie mozna porozmawiac. Milczenie, ukrywanie, unikanie komunikacji zapetla dynamike zwiazku i pozniej po latach staje sie jednym klebkiem nerwow. Partnerzy oddalaja sie od siebie, przestaja przebywac emocjonalnie w drugiej osobie i nastaje proznia. Slowa sa wazne. Mowilam juz o tym. Slowa i za tym zachowanie to brat i siostra. Sa tak samo wazne. Komunikacja negatywna to taka w ktorej czlowiek sie unosi, emocjonuje, zaglusza druga osobe i przestaje ja slyszec. Jezeli jest jeszcze w tym agresja i ponizanie slowne to granica za ktora jest juz przepasc jest przekroczona. Jak w piosence Perfectu - Gdy emocje już opadną, Jak po wielkiej bitwie kurz, Gdy nie można mocą żadną, Wykrzyczanych cofnąć słów.... Jezeli raz przekroczy sie granice szacunku, juz nigdy nie bedzie jak przed dokonaniem feralnego kroku. Kiedy bylam w 5-letnim zwiazku, daaaawno temu, ostatni rok byl pasmem zadawania sobie ran. Komunikacja generalnie nie istniala, tylko wyrzucanie sobie nawzajem. Przekroczylam granice slowna, rzucilam niecenzuralne wyzwisko Ty huju! i po tym poczulam, jak moj szacunek do niego jako czlowieka zostal przeze mnie zdeptany. Wstydzilam sie pozniej tego, bo to swiadczylo o moim braku refleksji nad moja zloscia i braku kontroli. To ja poleglam. Gryzlam jak wsciekle zwierzatko, jak prostak, ktory nie potrafi konstruktywnie poradzic sobie z sytuacja. To byl nasz koniec.

   To dziala takze w druga strone - nie wyobrazam sobie czulosci, ciepla i zaangazowania w kims, kto w ogole osmieli£ sie mnie wyzwac. Oddanie moich lat osobie, ktora nie patrzy co mowi czy co robi, ktora nie ma pokory w sobie i kontroli. Nie wyobrazam sobie nawet przyjazni z osoba, ktora przekracza taka granice. A przyjazn jest nastepna relacja bardzo wazna w zyciu. Przyjazn to zwiazek dusz. Buduje sie ja dlugo i na wielu probach. I zawsze wyznawalam zasade -kto przestal byc przyjacielem, nigdy nim nie byl.

Zwiazek to czu£osc. Cieple gesty jak uscisk dloni, przytulenie, pocalunek, jakikolwiek gest, ktory swiadczy o  tym, ze dbamy o druga osobe, o jej dobre samopoczucie, o jej szczescie. Mnie osobiscie rozczula jeden gest  i pewnie nie trudno mozna znalezc powiazanie do mojej przeszlosci - cieply pocalunek na czole. Mowi sie, iz jest on ojcowski. Ja go nigdy nie doswiadczylam i pewnie dlatego paradoksalnie uruchamia we mnie poklady poczucia bezpieczenstwa, kiedy go otrzymuje. Moze podswiadomie zawsze mi tego brakowalo, takich gestow od pierwszego meskiego przykladu. Jednak dlaczego akurat pocalunek na czole? Czemu nie czuje tego tak mocno w innych cieplych gestach, ktore przeciez tez sa przemile? Pocalunek na czole rozczula mnie ogromnie i czesto sama obdarowuje swoich najblizszych takim to pocalunkiem. W ten sposob mowie i czytam - dbam o ciebie, dbam o twoje bezpieczenstwo. A bezpieczenstwo do deficyt w psychice DDA.

   No i na koniec najlepsze haha. Zwiazek to intymnosc. Specjalnie nie pisze, ze zwiazek to seks, co jest niby oczywiste, jednak seks jest dwojaki - taki, ktory wyraza intymnosc, przywiazanie, oddanie - ten mozna ladnie nazwac kochaniem sie lub uprawianiem milosci. Ale jest takze taki, ktory jest narzedziem hedonistycznej uciechy - ten to po prostu uprawianie seksu. W zwiazku taniec cial jest tancem milosci. Jest zatapianiem sie w oczy partnera, jest obserwacja cial, jest proba zlepienia sie w jedno. I najlepiej przy zapalonym swietle!!! hahaha W zwiazku seks wyraza nasza potrzebe polaczenia sie z druga osoba. Nie mozna juz byc blizej fizycznie z drugim czlowiekiem, jak tylko przez seks. Jego brak sygnalizuje jakis nierozwiazany problem, jakies zablokowanie lub oddalenie. Jego naduzywanie....? Prawdopodobnie ciagle nadmierna chemie haha. Kiedy czlowiek odslania swoj umysl i cialo, nie ma juz co ukrywac. Oczywiscie jezeli jest na tyle odwazny by to zrobic. Czesto £atwiej jest odkryc cialo niz wlasne mysli i to kim sie jest. Intymnosc jest wrazliwa sfera w zwiazku i zdrada tej intymnosci wywo£uje wielki bol. I tutaj raz przekroczona granica powoduje rozsypke intymnosci, za czym idzie oddalenie. . . Intymnosc to kredyt zaufania, delikatny twor, wrazliwy, szczegolnie u kobiet. My kobiety podchodzimy do tego bardzo powaznie w zwiazku. Podobno nadajemy temu wieksze znaczenie (generalizujac statystycznie). Powodow takiego stanu rzeczy mozna znowu doszukiwac sie w wychowaniu, biologi czy psychice. Oczywiscie kobiety potrafia uprawiac seks tylko dla hedonistycznych uciech, ale nie zgodze sie z faktem, ze z tych samych powodow co faceci. Czesto patrze na Irlandki, dla ktorych weekend bez imprezy i seksu to weekend stracony, jak biora garsciam to co kiedys bylo zarezerwowane tylko dla mezczyzn. Jednak obserwuje takze, ze motywacja takiego zachowania jest zle rozumiana emancypacja - czyli badzmy jak mezczyzni. 

   Dzis znowu sie rozspisalam, ale temat jest znowu jak rzeka, jezeli sie do niej g£ebiej wejdzie. Zwiazki miedzyludzkie sa skomplikowane, pelne emocji i niestety czesto uginaja sie pod wplywem tychze emocji. I nie byloby w tym nic tragicznego, gdyby te emocje byly dojrzale, widzace, a nie emocje automatyczne, reagujace, emocje dziecka. Bo wiecie....kiedy kocham jedna osobe, przez nia kocham innych i caly swiat i siebie. Uczucie do jednego czlowieka to poczatek drogi w poznawaniu milosc i jej ogromu. A mowie Wam, czuje ze jest ogromna.... ze jest.....  


Na dobranoc piosenka zwiazkowa :) Hit sprzed paru lat!

Nite Nite




Mówią, mówią że
Mówią, że to nie jest miłość... nie
Że się tylko zdaje nam, zdaje im
Że już się nie złożą w żaden rym
Mówią, mówią że
Mówią, że to wszystko skończy się
Koraliki wspólnych lat i zim
Fotki gdzie na zawsze ona z nim

Mówią, mówią że
Mówią, że to nie jest miłość... nie
Że się tylko zdaje im
Że dawno już przegrali z losem złym
Mówią, mówią, że już nie
Mówią, że to wszystko skończy się
Wspólnie radowanie byle czym
Tym, że on w jej myślach - ona w nim

To co mam
To co się zdarzyło nam
To pachnący chlebem dom
Z roześmianą buzią twą


To co mam
To co się zdarzyło nam
Twój policzek, kiedy mróz
Na pierzynie Wielki Wóz


Niech mówią, że to nie jest miłość
Że tak się tylko zdaje nam
Byle się nigdy nie skończyło
To wszystko co od ciebie mam...


Mówią, mówią że
Mówią, że to nie jest miłość... nie
Że się tylko zdaje im
Że dawno już przegrali z losem złym
Mówią, mówią, że już nie
Mówią, że to wszystko skończy się
Wspólnie radowanie byle czym
Tym, że on w jej myślach - ona w nim

To co mam
To co się zdarzyło nam...
Całe Tatry wzdłuż i wszerz
Tęcza wstążki, kiedy deszcz

To co mam
To co się zdarzyło nam...
Zmierzchy z nagłym brakiem tchu
Noce bez godziny snu


Niech mówią, że to nie jest miłość
Że tak się tylko zdaje nam
Byle się nigdy nie skończyło
To wszystko co od ciebie mam...

Niech mówią, że to nie jest miłość
Że tak się tylko zdaje nam
Byle się nigdy nie skończyło
To wszystko co od ciebie mam...

8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

zgadzam się,żebractwo jest najgorsze,a pocałunek w czoło...:) pozdrawiam.Agnieszka

Izabell pisze...

pozdrawiam Aga! :)

Anonimowy pisze...

Długo Cię nie ma....wszystko dobrze?pozdrawiam, A.

Izabell pisze...

Dobrze, dziekuje:))) busy ze zdjeciami no i zima przyszla to juz spadek energii....:) a jak u Ciebie? wszystko do przodu?

Anonimowy pisze...

Witaj, już długo szukałam tego typu bloga i wreszcie znalazłam. To co przeczytałam w ostatnim poście strasznie mnie uderzyło. Od paru dobrych lat wiedziałam,że coś jest ze mną nie tak - jestem typowym przykładem DDA, choc dopiero teraz zaczynam się do tego przyznawac...jeśli pozwolisz częściej będę tu zaglądała....

Anonimowy pisze...

a........ trochę częściej w dole...ale może to rzeczywiście kwestia głupiej zimy,braku słońca.....A.

Izabell pisze...

Zapraszam serdecznie!

Izabell pisze...

@Aga - oj tak, zima jest glupia ;)