"Kiedy ulepszysz teraźniejszość,

wszystko co po niej nastąpi

również stanie się lepsze. "


Paulo Coelho



niedziela, 3 stycznia 2010

Nightmare before christmas.

Mala przerwa w moich wynurzeniach. Naczynie stalo sie puste, jednak zycie - jak zwykle - nie dalo mi pozostac w nicosci przezyc i zapelnilo ponownie naczynie w emocje i przemyslenia.

Cofnijmy sie w czasie - czas przed Swietami...

Tak, to znowu nastal ten czas. Mikolaje, choinki I te wazne slowo – rodzina. Ten koniec roku okazal sie dla mnie stresujacy. Wszystko zwalilo mi sie na glowe – problemy w pracy, szkola, troche powiklan zdrowotnych. Ale chyba to co najbardziej bolalo to te slowo - rodzina... To powraca... nie tak silnie jak kiedys ale jednak. Ale pozowlilam sobie na smutek, zlosc I pesymistyczne mysli, ktore wiedzialam, ze sa tylko na chwile, ze sa ludzkie. Bo wszystko mija, blednie, oddala sie – jezeli sobie na to pozwolimy.

Oczywiscie duzo nauczylam sie z powodu ostatnich wydarzen. Nie ma porazek – sa tylko lekcje. Pierwsza lekcja – praca. W mojej firmie mialo miejsce niemile zdarzenie. Moj wspolpracownik po zwroceniu spokojnie uwagi aby przestal na mnie krzyczen wyzwal mnie I odwrocil plecy. Postukalam go palcem ze slowami czy moze sie nie odwracac. Jego rekacja byla natychmiastowa – podiosl reke I dwa razy uderzyl mnie z rozmachem. Mozecie sobie wyobrazic moj szok. Stalam jak zamrozona. Niestety moj szef nie chcial slyszec zadnych wyjasnien – jak zreszta zwykle - wystawil nam obydwojga ostrzezenie. Jednak ja sie nie nie zgodzilam, nie czulam, ze zrobilam cos zlego, spokojnie po prosilam goscia by na mnie nie krzyczal - wiec postanowilam przeciagnac to dalej.

Sa rzeczy, ktore doprowadzaja mnie do szewskiej pasji – pomiedzy wieloma jest to przerywanie, agresywne zachowania (ktore przypominaja mi ojca) a takze wyklinanie. Czyli wszystko co sie sklada na buractwo (moja opinia). Niestety moj manager to prosty chlop, stara data – general na spoczynku I tak chce nas traktowac. Ja jednak nie jestem zolnierzem. Kazdy ma prawo byc wysluchany, kazdy ma prawo wyrazic swoja opinie. Mozna sie z nia nie zgadzac – jednak wyzszy poziom rozwoju emocjonalnego i zrozumienia jest chociazby jej wysluchanie. Przeczytalam niedawno swietny cytat -I disapprove of what you say, but I will defend to the death your right to say it. Evelyn Hall

Wiec niezgodzilam sie na swoje ostrzezenie – pociagnelam sprawe do oficjalnego szczebla I zostalam wysluchana. Moj szef wygladal jak zbity wsciekly pies. A ja po tygodniu lez, stresu I wscieklosci z powodu nielogicznosci calej sytuacji odczulam ulge. Logicznosc….. Najwiekszy bol mojej duszy, jezeli czegos nierozumiem, a nierozumiem kiedy nie widze racjonalnosci, a sytuacja w pracy byla nieracjonalna. Omijano prawde by nie powiedziec za duzo. Nikt nie bral pod uwage, ze kolega ma depresje I skoki nastroju, ze byl pol roku nieobecny w pracy, bo sie leczyl w klinice. Nadal ma glebokie spadki I ja wlasnie na taki natrafilam. Widze to, ale nie wszyscy widza, choc patrza.

Pociagnaleo to nastepne tematy o ktorych ostatnio rozmyslalam. Pierwszy temat – temat sily. W calym zamieszaniu doswiadczalam sily mojej biologi, ktora zostala w wielu miejscach odmrozona. Moje lzy splywaly mi po policzkach I nie moglam ich powstrzymac, az zaczelam przeklinac siebie, ze jestem kobieta sklonna do takiej reakcji. Czy to bylo madre? Nie…. Ale wierzcie mi, przez wiekszosc swojego zycia w Polsce malo plakalam. Bylam zamrozona. A teraz nie potrafie inaczej. Jednak program w glowie mowi – nie pokazuj slabosci. I nie chodzi tu o lzy same w sobie, ale o to kto jest ich swiadkiem. Zle sie czulam, ze ludzie z pracy widzieli jak sie rozklejam. Bo nie ufam ludziom z natury, a szczegolnie tym, ktorzy nie stanowia bliskiej czesci mojego swiata. Nie czuje sie wtedy bezpiecznie, wlacza mi sie mysl, ze wykorzystaja to predzej czy pozniej przeciwko mnie. A takze, ze generalnie w myslach nadaja mi latke slabej i patrza z litoscia. No wlasnie... Trzeba wiedziec komu ufac, komu mozna sie wyplakac.... Glebsze rozumienie maja tylko wyjatki, ktore za cel maja poszukiwanie madrosci, siebie, poznania siebie i swiata. I to laczy drugi temat – wiele razy slyszalam od ludzie slowa A SPRAWIASZ WRAZENIE TAKIEJ SILNEJ….. Ludzie Ci przez sile rozumieja brak jakiejkolwiek wrazliwosci, jakichkolwiek upadkow, smutkow, czy wlasnie… lez… Czyli za sile uwaza sie bycie maszyna, czlowiekiem z marmuru. Wowczas odczuwam wielki zawod, jakby ktos stracil moje zaufanie, bo nie wszystkim pokazuje swoja wrazliwosc. To dar zaufania z mojej strony, wielki krok, ktorego sie ucze od paru juz lat. Nie zawsze przyjety jest jak powinien – z troska, akceptacja, zrozumieniem. Bo malo madrosci na swiecie - madrosci, ktora rozumie wszystko co laczy sie z emocjami ludzkimi - nawet tymi, ktore staja przeciwko ucywilizowanym programom. I tu znowu wglebilam sie w swoje mysli – sila…. Madry wie, ze sila jest powstawac I isc dalej. Sila jest pozwolic sobie na WSZYSTKIE negatywne mysli, smutki I zale I pomalu zmieniac je w pozytywne sily napedowe. Ale to wymaga czasu. Nie pozwolcie by ktos Wam wyznaczal czas, ale tylko wtedy kiedy zauwazacie swoj progres - dawanie sobie czasu a przy tym stanie w miejscu nie jest to o czym mowie. Nie pozwolcie takze by ktos negowal Wasze czlowiecze emocje, nawet najbardziej negatywne. One maja istniec - to jest bycie czlowiekiem!Akceptacja uwalnia je. Nie maja juz czym sie karmic, bo sie je rozumie I akceptuje. Ale nie dzialajcie na nich - dzialajcie konstruktywnie. Przypomina mi to wyklad na ktorym nauczyciel objasnial teorie Freud-a i zaznaczyl – Kazdy z nas ma emocje, mysli takie, o ktorych wstydzimy sie lub boimy powiedziec. Freud uwazal, ze to przez culture, cywilizacje, spoleczenstwo, ktore neguje nasza nature. Ale mozemy cos z tym zrobic – nie dzialac na nich ale wysluchac, zaakceptowac I uwolnic, a najlepiej podzielic sie z kims zaufanym. To jest wlasnie praca psychoanalityka - to smutne czasami, ze trzeba isc do obcego czlowieka by moc wyrazic wszystko co moze szokowac zwyklego zjadacza chleba, ktorzy czesto nas otaczaja. No coz, jak wiemy nie wszyscy sie nadaja na takie szoki od innych - ale ja jestem gotowa. Przede wszystkim gotowa na swoje emocje.

Jednak sie nie poddalam. Jak zwykle, powstalam. Po czasie stresu, ktory po tygodniu nadal byl we mnie odczuwalny. Czulam sie wyrzuta z energii, moj mozg odmawial myslenia I zapamietywania. Stres zabil wiele moich neuronow. Ale I tak walczylam o wysluchanie. Wiedzialam, ze mam do tego prawo. Nigdy sie nie poddam….

Nastepny temat jaki mi sie przypaletal po calym zajsciu to wsparcie. Mianowicie po incydencie poszlam do lazienki I zamknelam sie tam na dwie godziny. Plakalam zarliwie I chcialam robic to w samotnosci (brak zaufania). Nie chcialam nikogo. Jednak ludzie z departamentu nie pozwolili mi na to. To bardzo irlandzkie podejscie, oni sami czuja sie niekomfortowo jak widza osobe zalana lzami. Co rusz kazda z osob pukala w drzwi mojego zamknietego "pokoju placzu" (lepsza nazwa niz toaleta;) by dowiedziec sie czy wszystko ze mna ok. Oczywiscie nie bylo, jednak chcialam zostac sama. Po paru wizytach poprosilam by zostawiono mnie sama. Nie stalo sie to jednak na dlugo, musialam wyjsc by pokazac ze daje rade. Wowczas obleczono mnie cieplymi slowami, slowami pocieszania, tlumaczenia mi rzeczy ktore wiedzialam ale w kolowrotku emocji potrzebne byly mi do przypomnienia. I wowczas oswiecila mnie nastepna lekcja – najbardziej zdrowe I na pewno szybsze przejscie poprzez problemy jest wypadkowa towarzystwa jakie przy Tobie jest. Jezeli masz przy sobie osobe, ktora pozwala Ci byc soba, wyplakac sie I nie umniejsza Twojego bolu, ale towarzyszy Ci w nim wowczas szybciej stajesz na nogi. Moj kumpel - John, ten 20letni, ktory przebija wielu starszych nawet ludzi swoja wnikliwoscia i mysleniem - na koncu nawet mnie rozbawil. Energia, ktora dostalam po szoku pozolila mi na szybkie zlapanie rownowagi I wsparcia. Czulam sie o wiele lepiej, kiedy wygadalam sie, kiedy mnie wysluchano I kiedy czulam, ze nie jestem sama. Sama rowniez bym sobie poradzila, ale mysle, ze proces jest wtedy dluzszy, ciagnacy sie jak klej I wymaga to sporo czasu by go zniwelowac. Duzo takze zostaje zamrozone, kiedy niewypowiedziane. Tutaj klania sie podstawowa zasada psychoterapii – wygadanie, odpowiednie wysluchanie, bez oceniania moralno-spolecznego. Swietne. Pozwolenie mi na bycie dotknieta, placzaca I uwazanie to za cos normalnego, nie slabosc. Sama czesto widze, jak ktos sie czegos wstydzi powiedziec , a ja wowczas daje znac – sluchaj to jest ok, ja rozumiem - osoby wtedy wylewaja to co na duszy I sie uwalniaja. Potem przechodzi sie do rozmowy pt. ALE, ktora jest druga strona lustra - bardziej wglebiajaca sie w stan rzeczy. Dwoistosc... Czy zauwazyliscie, ze generalnie dwoistosc jest wszechobecna? Dwoje uszu, dwoje oczu, czern-biel, mezczyzna-kobieta, serce-rozum.. Ja jestem DWA..

Inne lekcje – bardzo duzo nauczylam sie o hierarchi I zasadach biznesowych. Sa tak sztuczne I tak mnie duszace, ze nie widze siebie w tym swiecie. Nie ma tam miejsca na czlowieka z jego strachami, potrzebami, jest tam miejsce na czlowieka tylko w kontekcsie zyskow. Co z jednej strony jest zrozumiale – ale ze strony humanisty, troche z tym ciezko. Najciezej jest kiedy slysze slowa, ktore sa wypowiadane bo tak wypada lub bo tak trzeba, zachowania, ktore sa gra a ty widzisz jej zasady i manipulacje. Wowczas duchowa czesc we mnie nie daje mi oddychac i buntuje sie, krzyczy i wierzga... Duchowo-racjonalna...Tak latwo jest zmanipulowac nastroje, tak latwo znieksztalcic prawde... Nie moge istniec w swiecie rekinow biznesu... to nie jest dla mnie zycie, choc stworzone przez zycie przeciez, bo zycie to takze ludzie.....


Ale to nie koniec - Nightmare before Christmas mial trwac i przeobrazic sie w Nightmare during Christmas time... O tym nastepnym razem.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Uwielbiam Cię;)
Piszę pracę o DDA, o ich pozytywach i dotarłam to Twoich postów. Są świetne! I idealnie wyrażają to, co ja czuję. Chciałabym kilka cytatów użyć w mojej pracy, i proszę o zgodę...:) Nie znalazłam tu Twojego maila, więc muszę to przekazać w ten sposób. Jeśli będziesz miała chwilkę i odrobinę chęci do współpracy...napisz, będę bardzo wdzięczna. Mój adres e-mail: ewelina_09@buziaczek.pl
Pozdrawiam!

Izabell pisze...

Witaj, przepraszam za zw£oke z odpowiedzia. mialam egzaminy.

dzieki za dobre slowa. a ja wlasnie zbieram sie by opisac negatywy bo ostatnio odebralam sygnaly, ze ludzie mysla iz wyleczyc sie znaczy nie miec negatywnych emocji. ale o pozytywach jak najbardziej chetnie porozmawiam.
moj mail miesci sie w moim profilu, w opcjach kontakt. ale dodam jeszcze na stronie.

oczywiscie, ja zawsze jestem chetna do wspolpracy;)
Pozdrawiam.