"Kiedy ulepszysz teraźniejszość,

wszystko co po niej nastąpi

również stanie się lepsze. "


Paulo Coelho



poniedziałek, 2 lutego 2009

Pada snieg i dalsze rozwazania.

Zadzwonilam do dawno nie slyszanej kolezanki. Co slychac? – zarzucilam. Same smutki – odpowiedziala. I tak dowiedzialam sie jak kolezanka, pracujac w znanej firmie prawniczej na stanowisku asystentki menadzera, zostala zwolniona. Dzieki Bogu tutaj nie mozna zwalniac ludzi z dnia na dzien, bez darowanego grosza. Dziewczyna dostala tzw. package, 6 miesiecy wypowiedzenia platnego. Jednak po tym czasie zostaje juz tylko zasilek. Kolezanka ma doswiadczenie, lecz niestety wiekszosc firm nie zatrudnia ludzi z wysokimi kwalifikacjami z powodow klopotow z plynnoscia finansowa. Sa za drodzy - po prostu. Plus kolezanka kupila mieszkanie w Krakowie, gdzie musi je wykonczyc, a teraz jest bez pracy. Nie wspomne o problemach sercowych, gdzie jej facet z ktorym spotyka sie od 7 miesiecy zerwal z nia. Przyczyna byl jego brak umiejetnosci zaufania. Byl bardzo zazdrosny i zaborczy na tyle, ze sprawdzal jej komorke, a takze zabranial spotykac sie ze znajomymi plci meskiej. Podejrzenia bardzo prozaiczne, na pewno z nimi flirtuje i sypia. Kolezanka jest porzadna i jednoczesnie silna kobieta. Ma duzo znajomych, kobiety i facetow i nie za bardzo jej pasuja stawiane granice co do prywatnych znajmomosci. I z jakiego powodu - z powodu plci. Chce jednego faceta, zwiazek, rodzine. Nigdy nie ocenilabym jej jako osoby nawet flirtujacej. Kolezanka pochodzi z tzw. normalnej rodziny. Potrafi tworzyc zdrowy zwiazek. Tutaj czesc meska nie daje rady.

Wiec ja zostawil. Przez nieumiejetnosc skontrolowania wlasnych demonow. Znam ten strach bardzo dobrze. Znam ten wysilek zatrzymania wyobrazni i powstrzymania przeszlych schematow, ktore zostaly wchloniete w mlody umysl. Sama mam wielki problem z zaufaniem w zwiazku. To drazy jak trad. Na koncu pozostaja juz tylko szczatki dawnego uczucia, znieksztalcony zwiazek, pelen bolu i pretensji. A tego sie nie chce, tak naprawde. Chcemy kochac, chcemy tworzyc. Ale strach czesto wygrywa, wiec gryziemy. Wiec on uciekl od tego bolu. Bo to latwiejsze, niz pozostanie. Albo silniejsze.

Smutno bylo mi jej sluchac. Mialam scisniety zoladek z powodu wspolczucia. Szczegolnie gdy w historii odnajduje sie siebie. Ale paradoksalnie znowu uzmyslowilo mi to jaka ja jestem szczesciara. Ja przeciez nie mam problemow, ktorych najbardziej sie boje; utraty pracy, spinania psychicznych miesni by zbudowac cos z osoba bardziej stracona niz ja, bolu zlamanego serca, ktory powoduje, ze gryze sciany. Niepewnosc jutra, czy zaplace za kredyt i rachunki, czy dalej bede kontynuowac szkole. To wszystko to dopiero bylyby problemy. Ale moja chemia w mozgu i tak robi swoje. Jednak w poszukiwaniu pozytywnych aspektow - nie trwalo to dlugo. Nagle mnie uderzylo, jednak limit kryzysowy ustabilizowal sie po krotkim czasie. Ale tym razem sie wystraszylam. To byl szok. Dobrze, ze moglam Wam sie chociaz wygadac. Pisanie i Wasza nieoceniona obecnosc jest czescia mojego spadochronu. :*****************
Dorzucilam jeszcze tym razem czekolade:)) By the way - juz nie moge na nia patrzec, wiec wzielam sie za to co tygryski lubia najbardziej - mleko w proszku :)))) O diecie narazie nie mysle :)

Wracajac do tematu; kiedys na lekcji na temat szczescia, wykladowca stwierdzil, ze psychologowie obserwuja znaczaca poprawe w samopoczuciu, kiedy widzimy tych ludzi, ktorym jest gorzej, a nie lepiej. Paradoksalnie wszyscy patrzymy na tych co maja to, czego my pragniemy. A sa osoby, ktore nie maja nic z tego co my mamy. To straszne podpierac sie nieszczesciem innych, ale porownywanie – ciagnal wykladowca – jest rzecza rozwinieta w spoleczenstwie i dopoki ono istnieje, tak bedziemy robic swiadomie lub nie. I to nie oznacza, ze cieszymy sie, ze innym jest zle. Moj zoladek na pewno sie nie cieszyl jak sluchalam kolezanki. Jednak cieszymy sie, ze nasza szklanka jest do polowy pelna, a kiedy stajemy z tym faktem twarza w twarz, czesto zachodza zmiany w naszym mysleniu. Dlatego sluchajac o dzieciach w Afryce, nie widzac tego ,potrafimy nie myslec o tym na codzien. Jednak dotykajac tego bezposrednio – obrazy zajerestrowane przez nas mozg nie sa latwe do zignorowania.
Wiec powtarzam sobie, ze ja nie mam problemow i jestem bardzo szczesliwa osoba. I jeszcze pomaga mi bialy obraz za oknem, ktory mnie roztkliwia.
Wracajac do domu zostalam zasypana sniegiem. Doslownie. Zrobilo sie bialo i bajecznie, a moja energia momentalnie podskoczyla. Ah, jak pieknie jest teraz w Dublinie!



Wszystko sie sniezy i bieli. Ta biel doskonale przedziera sie przez moje blokady. Dzis tanczylam na sniegu, pstrykalam fotki i czulam sie jak dawniej, kiedy bialy puch obsypywal mi drogi a ja ze swoim kochanym, jedynym wowczas przyjacielem, psiakiem Cezarkiem biegalam po pagorkach i lesie. Wyobrazalam sobie szklana, biala kraine, magiczna i fantazyjna, a ja spiewalam tam glosno swoje smutki i radosci. Bylam samotnikiem z psem u boku, ktory naprawde zaslugiwal na swoje imie, Cezar. I zawsze razem, w czarna noc, po bialym dywanie plasalismy jak szaleni. Biel wowczas uwalniala od brudu ulic i budynkow i od ciemnych plam na duszy. Na drzewach puch tworzyl bialy kozuch, a ja zylam w tej swojej bajkowej wyobrazni dodajac swoje marzenia, swoje fantazje, swoj spiew. Swiat juz dawno nie wygladal tak magicznie jak dzis. No i oczywiscie trzeba bylo oddac honory aniolom za te wietrzenie pierzyn i poduszek. Dawno juz takiego aniolka lub orzelka - jak ktos woli - nie robilam :) Dzisiaj jestesmy dziecmi Ann - krzyknelam do swojej wspollokatorki. Skaczemy, tanczymy, robimy aniolki!

Zaniosla sie gromkim smiechem :) Zasmialam sie takze. I tym razem to poczulam....

17 komentarzy:

salehliam pisze...

Uczucie lęku potrafi zniszczyć wszystko, ale czasem szalenie trudno go powstrzymać. Okazuje się, że wszystko jest ok, a głowa wciąż domaga się i szuka zapewnień, pożera najpierw siebie, a później wszystko do okoła :(

Izabell pisze...

Ah tak. Tak ciezko walczyc. Czasami to rzadzi nami tak silnie siejac spustoszenie... to boli. to rozrywa.

ale sie nie poddam. wojownicy nigdy sie nie poddaja ;) (chyba ta pozytywna czesc mnie wyrzuca mnie na powierzchnie:))

moj brat kiedys mi powiedzial, musisz sobe wybaczac. wiem, ze robie co moge wiec kiedy mi sie nie udaje, wybaczam sobie i staram sie isc dalej.

salehliam pisze...

Twój upór badzo mi się podoba :)
Nie poddawaj się, ale nie pozwól się też skrzywdzić.

Wiem, że kiedy człowiek sobie nie wybacza, zaczyna powoli stawać się tym co go dotyka, tym od czego cierpi.

Kochaj siebie z całych sił :).

Izabell pisze...

:))) w koncu ktos jest zadowolony z mojego uporu ;))

z tym krzywdzeniem.... czasami tak trudno odciac sie od tego co znane. z jednej strony mozna zapamietac sie w tym i nie rozpoznac, ze granica juz zostala przekroczona. a czasami tak sie boimy skrzywdzenia, ze w ogole nie ruszamy z miejsca. Ciagle sie z tym borykam....

Michal, Ty tez masz siebie kochac!pamietaj!
:))

salehliam pisze...

Może z tym jest czasem tak, jak z tym powiedzeniem...

"When a disciple is ready, master appears" ;)

salehliam pisze...

Oczywiście nie dosłownie, bo jedno i drugie jest wyłącznie w nas samych :)

Izabell pisze...

podobno jest :))

salehliam pisze...

:))) Tylko czasem świat za tym nie nadąża :)))

Izabell pisze...

albo my sami?
:)

salehliam pisze...

Świat się czasem powinien trochę zatrzymać i zdaje się właśnie za tym najbardziej nie nadążać :)

Izabell pisze...

:)
wiec jak nie moze nadazyc to gdzie ta dyscyplina? moze jej nie ma jednak w nas? moze trzeba ja stworzyc od poczatku?albo moze czlowiek sie z tym rodzi? z potencjalem do dyscypliny, rozwoju? wlasnie moze Ci z uporem osla posiadaja ten potencjal, a pedziwiatry nie potrafia zatrzymac wiatru?
:)))

salehliam pisze...

Oby tyko dyscyplina nie osierociła gdzieś po drodze ciekawości :)

Izabell pisze...

a u mnie to bardzo prawdopodobne, ze nie osieroci :))

salehliam pisze...

Mnie się zdarzyło :)

Izabell pisze...

ale juz jest lepiej? :)

salehliam pisze...

Powoli zaczynam się przyzwyczajać do tej pustki na każdym swoim małym szczycie co kilka lat. Ale ważne żeby iść i żeby droga była bardzo ładna.

Izabell pisze...

Moze w tej pustce rodzi sie ciekawosc na nowo :)