W co wierzysz, Izabell? Zadala mi pytanie kolezanka.
Hmmmm – zastanowilam sie. Ogolnie slowo WIARA nie przemawia do mojego mozgu, ktorego praca jest nadwyraz silniejsza niz pragnienia w co chcialabym wierzyc. Moze moja naturalna tendencja do skakania w przepascie z niewiadomym koncem dusi we mnie potrzeby tlumaczenia sobie wszystkiego tak, by lekko mi sie zylo. Wiara jest to dla mnie zalozenie, ze cos istnieje, lub cos sie stanie w zamknietym aspekcie. Co oznacza, silne przekonanie, ze nie moze byc inaczej. Plus nie ma na to jeszcze dowodow ktore choc troche przekonaly by moja logiczna czesc umsylu. Wiara na pewno pomaga, ale moim zdaniem zamyka takze na aspekt poszukiwacza. A ja poszukiwaczem chce byc, bede i jestem.
Biorac pod uwage rozne aspekty zycia, szczegolnie te niemile, ciezkie do udzwigniecia, kontrowersyjne I zimne, brak wiary pomaga mi paradoksalnie oswoic I ewentualnie przyzwyczaic sie do przyszlych ewentualnych kolei zycia. Na przyklad – moze to straszne, ale biore pod uwage to, ze moge miec raka w przyszlosci. Mama miala, babcia miala, dziadek mial. Logicznie wychodzi, ze tez moge miec. Staram sie sobie wyobrazic kiedy sie o tym dowiaduje. Wizualizacja pomaga oswoic strach, bo strach jest zawsze najwiekszy kiedy sytuacja zaskakuje. Nie mowie, ze go na pewno dostane, nie czekam na niego - to oczywiste - ale nie wierze takze, ze na pewno tak nie bedzie. Wierze natomiast, ze zrobie wszystko by to zwalczyc. Generalnie, slowo wiara po prostu nie pasuje do mojego swiata. Jestem zbyt posrodku, niz na lewej lub prawej strony zjawisk.
Ale pragne tu podjac wyzwanie I oprzec sie pytaniu w co wierze. Wyciagnac pare nitek, ktore usilnie w sobie szukam. Postanowilam sobie wypisac moj akt wiary. Jednak po czasie I tak widze, ze tam zawsze jest logika. Wszystko co przeczytalam, potem odnazlam jakies dowody popierajace idee, po rozmowach z ludzmi, obserwacji swiata - to wszystko jest wynikiem moich i innych teorii. Zadaje sobie wiec pytanie czy moja tendencja nie zapedzila mnie w slepy zaulek? w koncu jak mozna kochac - bez wiary, jak mozna ufac bez wiary, jak mozna tworzyc bez wiary, ze jest to dobre? Musze miec choc troche wiary by odkrywac, troche wiary by znalezc w czlowieku dobro, troche wiary chocby w siebie.
Po czasie zaczynam rozumiec; chce wierzyc w droge do prawdy, ze moge choc troche ja zrozumiec, ale nie chce wierzyc, ze ja znam dopoki jej nieskosztuje...
Znowu paradoks.
AKT WIARY,
Wierze, ze energia przeplywajaca w naszym ciele to wlasnie tzw. Bog I to my mozemy stworzyc Raj, nie czekac na niego po smierci,
Wierze, ze po smierci jest jak przed moim urodzeniem. Nicosc I spokoj.
Wierze, ze jezeli Glowny Programista istnieje to nie ma ludzkiej twarzy.
Wierze, ze jakbysmy wygladali jak konie I zachowywali sie jak one, stworzylibysmy Boga na nasze podobienstwo.
Wierze, ze jedyna mozliwa wolnosc jest zrozumienie (poczucie), ze nie jestesmy do konca wolni,
Wierze, ze czesto jestesmy bardziej lub mniej przewidywalni ale mamy gdzies wspolny mianownik ten sam dla wszystkich, nie do przekroczenia.
Wierze, ze brak pasji I pomyslu na zycie generalnie pcha ludzi do przedwczesnych decyzji, np. zalozenie rodziny.
Wierze, ze zycie ludzkie jest pytaniem, nie odpowiedzia.
Wierze w swiadomosc.
Wierze, w balans jako w zycie zdrowe I kompletne.
Wierze, w naturalne tendencje z jakimi sie rodzimy.
Wierze, ze rzeczy materialne potrafia odebrac poczucie wolnosci,
Wierze, ze tylko Wielcy potrafia zyc w oderwaniu od konsumpcji.
Wierze w poziom empatii, ktory powoduje fizyczne poczucie bolu, wywolane przez odpowiednia sytuacje w drugiej osoby zyciu.
Wierze, ze tylko nieliczni sa stworzeni do naciagania granic zasad Natury.
Wierze, ze szczescie to droga, nie cel.
Wierze, ze prawda jest dla Wielkich, nie dla Maluczkich,
Wierze w to, ze nic nie wiem……
Wierze, w siebie.
2 komentarze:
Ktoś kiedyś mi powiedział: Nawet żeby zjeść zupę podaną przez kogoś, trzeba wierzyć. Wierzyć, że ten ktoś nie chce mnie otruć.
nosicielka samotności
Swietne :)
Prześlij komentarz