"Kiedy ulepszysz teraźniejszość,

wszystko co po niej nastąpi

również stanie się lepsze. "


Paulo Coelho



sobota, 4 października 2008

Przyciaganie niebieskie.

W mojej firmie jest osoba, ktora wykazuje wszelkie cechy alkoholika. Najpierw, widzisz ciagle inna butelke wina na biurku, z ktorej pewnie pociaga na przerwach i po pracy. Po drugie facet jest chudy niemilosiernie. Domyslac sie mozna, ze jego sniadanie, obiad I kolacja, to wlasnie alkohol. Po trzecie, czuc od niego ten alkohol. I czuc, ze nie za bardzo tez dba o swoja higiene. Wyobrazcie sobie, ze przez pare lat nikt mu nie zwracal tutaj uwagi. Irlandzka dobroc. Przymykanie oka. Ja wyznaje zasade, ze sa granice. Chyba jednak ktos sie ocknal, bo facet zniknal na pare tygodni. Wrocil "czysty"...tak wyglada przynajmniej w pracy. I obecnie zero butelek na biurku, zero przykrego zapachu, czy swadu alkoholu. Nie wiem, czy pije nadal. Moze sie dobrze ukrywa, co takze jest ogolnie znane w tejze chorobie. W koncu ciezko zerwac nalog, chyba ze ma sie do tego motywacje. Facet stracilby prace, wiec motywacja chyba byla.

Ale co chce dokladnie powiedziec, opowiadajac Wam o nim. A no, ze alkocholik ten zaprosil mnie na randke...

Przyciaganie ludzi z podobnymi problemami jest niebywale. Ja sama obserwuje pewne emocje, ktore automatycznie sie uruchamiaja kiedy rozpoznaje problem. W tym przypadku mialam niebywala okazje do tej obserwacji, poniewaz osoba byla poniekad “latwa” do przeczytania od pierwszej chwili.

Wiec swiadomie wylapalam bezgraniczne zrozumienie i bezpieczenstwo sytuacji. Poczulam sie jak w domu, powiedziawszy obrazowo. Wiedzialam gdzie lezy noz i po co akurat tam lezy. Wiedzialam gdzie sa schowane wartosciowe rzeczy i dlaczego akurat tam. I czuje takze wtedy jak moje zmysly sie wyostrzaja i to chyba widac w jakis sposob – jak pewnie u wiekszosci DDA czy alkoholikow, tylko nie zdaja sobie z tego sprawy – poniewaz on widac poczul sie tak przy mnie dobrze, ze szybko nawiazal kontakt. Choc malo z innymi rozmawia. I uwierzyl, ze ma szanse zapraszajac mnie na kawe.

Zrozumienie.... ktore czlowiek nie jest sam w sobie dac. Samotnosc.... ktora nagle podswiadomie wyczuwa wypelnienie z tej samej materii, od drugiej osoby.



Mialam ochote porozmawiac o tym z nim. Dolozyc swoja cegielke w pomocy innemu czlowiekowi. Ale wiedzialam takze, ze skoro od poczatku ma romantyczne emocje, prawdopodobnie zrozumie moje intencje pod ich dyktando. Wowczas sprawa bylaby skomplikowana. I na pewno z porazka dla niego. Dystans emocjonalny i dbanie o ten dystans jest bardzo wskazane w sytuacjach, gdzie czlowiek jest glodny cieplych emocji i moze latwo przekierowac ta potrzebe na wszystko co ja obiecuje. To ciezka robota, poniewaz ten dystans jest czesto znikajacym punktem. Jak w baysball-u. Czasami potrzeba ostrego odbicia, czasami cieplej rekawicy do ich zlapania z wysokosci, ktora moze Cie wgniesc w boisko. Wyczucie co akurat jest bardziej odpowiednie w tym momencie – to sztuka.

Wracajac do kolegi, narazie co czuje, iz moge zrobic, to obserwowac i wplatac w zwykla niby rozmowe nitki swiatla i madrych mysli. Nie za duzo rozmow, ale krotkich i tresciwych. Taki widze swoj wklad w budowaniu jego akurat spadochronu... A nie wiadomo... czasami jedna nic moze uratowac zycie.

Brak komentarzy: