Inaczej doświadczają samotności dziewczynki, inaczej chłopcy. W naszym patriarchalnym (wciąż coraz mniej, ale jednak) społeczeństwie, kobieta często określa swe życiowe role poprzez swój stosunek do mężczyzny. „Jestem matką, jestem żoną, jestem dziewicą" - wszystko to mówi nam, czym kobieta jest dla mężczyzny. Nie mówi za to nic o tym, czym jest dla siebie, kim jest, gdy jest sama i nie musi o mężczyznach myśleć. Niestety, dla wielu kobiet samotność to właśnie ciągłe myślenie o mężczyźnie. O tym, którego nie ma, który był lub który być może się pojawi. To utrudnia odnalezienie dobrej samotności.
Już małe dzieci różnią się od siebie pod tym względem. Dla dziewczynek samotność to bez wyjątku doświadczenie przykre, smutne, kojarzące się z utratą albo nieobecnością bliskich osób. Chłopcy natomiast już w tym wieku zaczynają mówić o dobrej samotności. „Lubię być czasem sam, bo mnie wtedy nikt nie pilnuje. Mogę poszaleć, mogę się bawić w co chcę. Mogę zjeść tyle cukierków, ile chcę i oglądać telewizję do późna. Albo zadzwonić do kogoś, bo jak mama jest w domu, to nie pozwala".
Różnica między płciami w odczuwaniu samotności wynika z ról, jakie przeznacza dla nich społeczność. Dziewczynka w przyszłości strzec domowego ogniska, wychowywać dzieci, dbać o wygląd i humor męża. Uczy się ją więc wyczulenia na potrzeby innych osób. „Zobacz, jaka mama jest przez ciebie smutna. Spytaj tatę, czy czegoś mu nie trzeba podać" - takie słowa z pewnością częściej słyszą małe kobiety niż mali mężczyźni. Tak szkolona dziewczynka uczy się więc czerpać radość z bliskich relacji, z emocjonalnej harmonii, jaka panuje między dwiema osobami. Ich brak w życiu jest dokładnie tym, co rozumiem w tej książce przez samotność. Chłopcy z kolei częściej opierają swe zadowolenie z życia na zdobyczach, na wygranej, na pozycji, jaką są w stanie wywalczyć sobie w Grupie. Samotność przychodzi do nich inną drogą - przez to właśnie, że nie nauczono ich dzielić się swą radością, współodczuwać z drugą osobą. Te cechy nie pomagają jednak zdobyć pozycji środkowego napastnika na boisku albo funkcji dyrektora poważnej firmy. Żadna więc płeć nie jest tu specjalnie uprzywilejowana. Dorosłe dziewczynki będą tylko odczuwać samotność bardziej wprost, będą wiedzieć dokładnie, czego im brakuje. Dorosłym chłopcom trudniej będzie zrozumieć, że ich alkoholizm, przepracowanie lub choroba wrzodowa wynikają z braku bliskiej osoby, która może zdjąć z nich połowę zmartwień i smutków, a podzielić się swą radością.
"Wirus samotnosci" Wojciech Kruczyński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz