Sypie jak z pierzyny, chodzic normalnie nie mozna, zimno i wietrznie co oczywiscie mnie bardzo unieszczesliwia i pakuje do jaskini jak na misia przystalo. Ale to nie wszystko - dzis egazmin z Lakana i jezyka psychoanalizy i myslalam, ze mi glowa peknie od nadmiaru teorii. Ale to nadal nie wszystko - Korea Polnocna i jej nuklearne ambicje powoduja tylko, ze rusza mi sie wyobraznia i zaczyna toczyc sie torem III Wojny Swiatowej - a fakt interesowania sie I i II jakos nie specjalnie pomaga mi sie uspokoic.... Nie pomaga mi takze fakt, ze juz swoj atak przeprowadzili i im bardziej wczytuje sie w ich historie i decyzje tym bardziej czuje zagrozenie. Historia lubi sie powtarzac.... a to dlatego, ze nic sie z tej histori ludzkosc nie uczy, jak tylko daty....
Ale to znowu nie wszystko - dochodzi do tego fakt, ze ostatnio moje ramiona emocjonalne zginaja sie od nadmiaru polozonych na nich ludzkich tajemnic i jeden szok za drugim powoduje moja chwiejnosc.....Bo te tajemnice pochodza od ludzi mi bliskich... a wowczas obiektywizm jest czesto zachwiany, to zabiera wiecej mojej energii.... Poczucie emocji w sobie, rozroznienie i przypatrzenie sie wlasnemu wnetrzu w parze z widzeniem drugiej osoby, kiedy sie jest z nia emocjonalnie zwiazanym....I najgorszy fakt, ze jedyne co mozesz zrobic to stac w pogotowiu - droga musi byc przebyta przez zainteresowanego... A ta osoba - myslisz, ze wiesz o niej duzo, ale czujesz, ze cos jest niewypowiedziane, jednak nie naciskasz...A potem jednego dnia widzisz ta osobe taka sama jak od paru lat, z pewna rezerwa jak zawsze, a potem BUM! - dowiadujesz sie od niej najskrytszej tajemnicy, ktora wyciska tak wielkie emocje na twarzy osoby, ze zaczynasz je przejmowac..... przynajmniej ja mam takie tendencje.... kabel energetyczny, ktory rozladowuje jej nadmiar dziala znakomicie, pod warunkiem, ze nie jest za blisko zrodla.... Przyjmujesz jednak wszystko spokojnie i ze zrozumieniem, cieszac sie z okazanego zaufania, swietnie sie kontrolujac, choc czujesz jak cos Ci szarpie wnetrznosci.... Wszakze nic co ludzkie nie jest mi obce... tajemnica sama w sobie nie jest bulwersujaca, ale ten wyraz bolu na twarzy osoby Ci bliskiej.....Ale potem spotykasz przyjaciela znowu nastepnego dnia, i zamiast rezerwy i tego napiecia, ktore istnialo w tej osobie i trzymalo ja w rezerwie, ten lekki dystans, ktory zawsze cechowal Wasza przyjazn przeradza sie w odwazne epatowanie braku tego dystansu - jak z czarnego w biale... I teraz zarzucane ramiona jako dziekczynne gesty dla mojego zrozumienia.... jednak we mnie choc zrozumienie to takze wzburzone emocje bo oto stoi przede mna ktos zupelnie inny, z innymi zachowaniami - zmiana tak b£yskawiczna, ze az boli...A takze, zmiana blyskawiczna to takze odrazu podejrzenie i zwiekszona obserwacja - za szybka zmiana - nasze polaczenie ciagle trwa. Ta wolnosc i euforia przyjaciela trwa we mnie... czuje ich ciezar na moich ramionach....czuje, ze sie na mnie opiera....
Jest taki stan w psychoterapii, ktory okreslamy nawiazywaniem sie emocji pomiedzy pacjentem a terapeuta - moze on byc bardzo silny z powodu silnych emocji pacjenta. Terapeuta musi byc bardzo uwazny, obserwowac siebie, kontrolowac i rozpoznawac pulapki - wszystko dzieje sie na poziomie abstrakcyjnosci - w tym tez cala trudnosc. Jednakze male pozwolenie sobie na brak dystansu moze spowodowac wielkie problemy. Na przyklad slyszeliscie o popularnym p. Eichelbergeru i jego "wpadce" kiedy wiez nawiazana z pacjentka okazala sie tak wielka, ze wymknela sie spod kontroli? Dawno o tym slyszalam, nie znam szczegolow, jednak pamietam co pomyslalam - jak czasami emocje moga Cie przerosnac - jak wazny jest trening i uwaga - cwiczenie swiadomosci. I tak sie wlasnie czulam ze swoim przyjacielem - jego tajemnica, tak dobrze ukrywana przed swiatem przyniosla mi wielki ruch w moich emocjach i ja wiem, ze to sa jego emocje, ktore przejelam. I przypomnialam sobie dokladny moment, kiedy chlusnal na mnie energetycznym ladowaniem, jeszcze nie dokladnie mowiac o co chodzi. Wzburzyl je we mnie, bo sam byl wzburzony tak bardzo, iz nie chcial byc tam sam.... A ja gruba kreska mam odzielony swiat mojego serca, gdzie pozwalam emocjom na wiekszy ruch i zaangazowanie i reszta swiata, gdzie obserwuje wszystko z swietnie utworzonym dystansem naukowca. Doceniam te dwa stany. Tajemnica sama w sobie nie jest czyms bulwersujacym, ale jak mnie do niej przyjaciel przygotowal i jak teraz jest innym czlowiekiem.... tak z dnia na dzien..... Dzis mam wielkie wachania energii.....
I ten snieg za oknem i zimno.... i ta Korea Polnocna....
Swiat stoi przed wielkimi wyzwaniami..... i ja tez.... jutro znajde sile....albo dzien pozniej.....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz