Dublin Zoo - link takze ponizej. Enjoy!
"Kiedy ulepszysz teraźniejszość,
wszystko co po niej nastąpi
również stanie się lepsze. "
Paulo Coelho
poniedziałek, 26 lipca 2010
Spirytualnie cz.2- Animal Spirit
Dublin Zoo - link takze ponizej. Enjoy!
niedziela, 11 lipca 2010
Zapisalam w czerwonym notesie....
A Basket of Fresh Bread
The Prophet Muhammad said,
"There is no better companion on this Way, than what you do.
Your actions will be your best friend, or if you're cruel and selfish,
your actions will be a poisonous snake that lives in your grave."
But tell me, can you do the good work without a teacher? Can you even know what it is without the presence of a Master? Notice how the lowest livelihood requires some instruction.
First comes knowledge, then the doing of the job. And much later, perhaps after you're dead, something grows from what you've done.
Look for help and guidance in whatever craft you're learning. Look for a generous teacher, one who has absorbed the tradition he's in.
Look for pearls in oyster shells. Learn technical skill from a craftsman.
Whenever you meet genuine spiritual teachers, be gentle and polite and fair with them. Ask them questions, and be eager for answers. Never condescend. If a master tanner wears an old, threadbare smock, that doesn't diminish his mastery. If a fine blacksmith works at the bellows in a patched apron, it doesn't affect how he bends the iron.
Strip away your pride, and put on humble clothes. If you want to learn theory, talk with theoreticians. That way is oral.
When you learn a craft, practice it. That learning comes through the hands.
If you want dervishood, spiritual poverty, and emptiness, you must be friends with a sheikh.
The mystery of spiritual emptiness may be living in a pilgrim's heart, and yet the knowing of it may not be his. Wait for the illuminating openness,
as though your chest were filling with Light, as when God said, Did we not expand you?
(Qur'an, XCIV,1)
Don't look for it outside yourself.
You are the source of milk. Don't milk others!
There is a milk-fountain inside you.
Don't walk around with an empty bucket.
You have a channel into the Ocean, and yet
you ask for water from a little pool.
Beg for that love-expansion. Meditate only
on THAT. The Qur'an says,
And he is with you
(VII,4)
There is a basket of fresh bread on your head,
and yet you go door to door asking for crusts.
Knock on your inner door. No other.
Sloshing kneedeep in fresh riverwater, yet
you keep wanting a drink from other people's waterbags.
Water is everywhere around you, but you only see
barriers that keep you from water.
The horse is beneath the rider's thighs, and still he asks, Where is my horse? "Right there, under you!" Yes, this is a horse, but where's the horse?
"Can't you see!"
Yes, I can see, but whoever saw such a horse?
Mad with thirst, he can't drink from the stream running so close by his face. He's like a pearl on the deep bottom, wondering, inside his shell,
"Where's the Ocean?"
His mental questionings form the barrier. His physical eyesight bandages his knowing. Self-consciousness plugs his ears.
Stay bewildered in God, and only that.
Those of you who are scattered, simplify your worrying lives. There is one righteousness: Water the fruit trees, and don't water the thorns.
Be generous
to what nurtures the Spirit and God's luminous reason-light. Don’t honor what causes
dysentery and knotted-up tumors. Don't feed both sides of yourself equally.
The spirit and the body carry different loads and require different attentions.
Too often we put saddlebags on Jesus and let the donkey run loose in the pasture.
Don't make the body do what the spirit does best, and don't put a big load on the spirit that the body could carry easily.
(Mathnawi, V, 1051-1094)
Don’t ask what love can make, or can do. Look at the colors of the world!
Today, like every other day, we wake up empty, and scared. Don’t open the door to the study and begin reading.
Take down a musical instrument and start to play. Let the beauty you love be what you do. There are a hundred ways to kneel and kiss the ground.
Be patient.
Respond to every call that excites your spirit
(...)
Rumi
piątek, 9 lipca 2010
Czasami siadam i placze.
Najlepszy tekst ostatnich dni jaki do mnie dotarl: Sam jestes mlekiem, przestan doic innych.
I teraz – czy rozum przeszkadza mi plakac nad rzeczami waznymi? Czy przeszkadza mi byc duchowa osoba? Nie, moi drodzy – to wlasnie rozum kaze mi plakac. Bez niego nierozumialabym dlaczego plakac powinnam. Nie na darmo nauki, sa popierane przykladami z zycia, by zauwazyc konsekwencje I brak logicznosci w zachowaniach. Ty jestes mlekiem – przestan doic innych. Nosisz kosz na wlasnej glowie pelen jedzenia, a pukasz od drzwi do drzwi proszac o okruchy. (Rumi). Siegnij do kosza – wowczas milosc przestanie byc potrzeba, bo bedziesz mial jej az nadto I zaczniesz ja przez to rozdawac. Stanie sie darem, rozdawanym bez dna I granic. Zacznie budowac na twardych podstawach. Nigdy sie nie skonczy, bo nie wyrwiesz z siebie zrodla. Ono zostalo Ci dane jak krew. Ale ukryte lepiej niz ona. To Twoj potencjal.
I tak – ruszaja mnie rzeczy, ktore “normalnemu” czlowiekowi zajetemu ukladaniem sobie zycia pod dyktando spolecznosci nie przychodza nawet do glowy. Slysze zmartwienia w okol: co ludzie pomysla jak nie zrobie tego czy tamtego, lub afirmacje – nie bede miec tego czy tamtego to szczesliwa nie bede. Tak – to boli i nad tym placze. Ciagle zadaje sobie pytanie – jak mozna przez cale zycie nie zadac sobie pytania KIM JESTEM? Czym jest zycie? Dlaczego?. Szokiem sa dla mnie ludzie, ktorzy mowia, ze nigdy sie nad tym nie zastanawiali. Kiedy codzien chocby widzisz siebie w lustrze, czy naprawde siebie widzisz?. Jak mozna byc tak blisko a jednoczesnie tak daleko? Tak, dziwia mi sie. Tak, nie rozumieja. Tak, czesto nie potrafie ubrac to w slowa, bo slowa to za malo. Ale to jest zapisane w potencjale ludzkim, ta wiedza, jednak nie kazdy tam siega. I nad tym tez placze… tak… to takze mnie boli…. Nieruszaja mnie male stopki niemowlaka, bo sa takie male I takie slodkie. Ale nad tym po jakim swiecie te stopy beda musialy stapac, jak bede zbaczac z drogi z powodu roznych wiatrow I przeszkod. I modle sie by nie dajac sie pradowi, odnalazly zrodlo w ktorym zanurzyc sie warto. Pomimo. Bo istnieje. I wcale nie musze w to wierzyc, bo to czuje I dlatego to istnieje – nastepne slowa, ktore do mnie nie przemawiaja. Na to sa dowody. Wystarczy poszukac. Duchowosc jest racjonalna - albo to sie rozumie, albo nie. Wystarczy poobserwowac - chocby przekaz - jestesmy wszyscy polaczeni. Wystarczy popatrzec - jestesmy. Nie zostalo to wymyslone "bo sie czulo" tylko bo sie zaobserwowalo. Zostalo to zaobserwowane przez ludzi wrazliwych, otwartych na prawde. Energia? Ona tez istnieje. Jest wszedzie. Jej wymiana juz po rozmowie do roslinki w domu ukazuje sie jego polepszonym stanem. Po wyciszeniu, zaczynasz sam ja w sobie odczuwac. Jednak romantyzm swiata nie z tego swiata jest kreowana przez ludzi, ktorzy nie odnalezli w sobie zrodla tej energii i sie nad nim nie zachwycili. Dlatego tworza cos zamiast. A zrodlo jest w nas, dane od poczatku.
Po napisaniu tego posta doszlo do mnie to nagranie. Posluchajcie, szczegolnie o retinie naszego oka - tam nie ma czary mary i romantyzmu o niewidzialnym przyjacielu - a jednak ma to glebie, a jednak jest duchowe, a jednak jest madre. Wzruszylo mnie to, ze monk zajmujacy sie duchowoscia szukal odpowiedzi racjonalnej, w nauce, wiedzac, ze wszystko jest jednoscia i wszystko sie przenika. Potrzeba szukania i zobaczenia piekna wywodzi sie z jego ducha, zrozumienia z rozumu i obserwacji. To jednosc. Glebia zachwytu nad potencjalem i rozumienie rzeczywistosci, ktora sama w sobie posiada piekno. I nie potrzebuje iluzji by nia uniesc. Potrzebuje zatrzymania i zobaczenia i zrozumienia. I wtedy zachwytu. Nie szukaj poza Ziemia, najpierw zauwaz co dookola a najwazniejsze poczuj energie w sobie. To stamtad zaczyna sie podroz. Droga czeka. Podejmij ja juz dzis.
czwartek, 1 lipca 2010
"Home"
The night's synthetic half-light
Rolls over your steering wheel
I'm closing my eyes just for a while
(Can you call me when we're almost halfway)
The house
The first thing I see
Filled up with a family
Surrounded by city and by sea
Can you call me when we're almost halfway
Will you wake me when we're almost halfway
I don't wanna take this trip alone
A saint is chasing a snake
For everybody's sake
And so they go burning cars
(Can you call me when we're almost halfway)
The mother prepares the weapon
Before handing it to son
Who watches his daddy runs
(Can you call me when we're almost halfway)
Will you wake me when we're almost halfway
I don't wanna take this trip alone
Cause I'd never reach my home
The flames wander through the city
And set fire to the sea
Then out of the blaze appears a face
(Can you call me when we're almost halfway)
A girl with a look in her eyes
As if to say, "I despise
Such poisonous family ties"
(Can you call me when we're almost halfway)
But a poison as sweet as nectar
Could never forget or neglect her
It carries her home and closes her eyes
(Can you call me when we're almost halfway)
So she goes back under
Swallows the water
Fixes her face like a good little daughter
And follows her family
Who follow a saint and a snake
(Can you call me when we're almost halfway)
Will you wake me when we're almost halfway
I don't wanna take this trip alone
Cause I'd never reach my home
No I'd never reach my home
No I'd never reach my home
Home