"(..)Pozwoliłem sobie kiedyś wyrazić się, że sklepienie grożące
zawaleniem można podeprzeć i umocnić przez to - choć brzmi to
paradoksalnie - że się je obciąży. Dość podobnie dzieje się z
człowiekiem: wraz z zewnętrznymi trudnościami jak gdyby wzrastała
jego wewnętrzna odporność."
V.E.Frankl
4 komentarze:
"Sytuacje trudne rozwijają, sytuacje zbyt trudne są destrukcyjne" - tak mawiała jedna moja profesor z klinicznej. W takim razie te obciążenia powinny jednak być na naszą miarę... Pozdrawiam. aneta
Jak wiatr nie wieje latawcowi w twarz to przecież nie poleci...
Witaj Anetko,
tak:) limit jest dla kazdego inny pewnie - tylko tak sobie mysle czasami, ze miara jaka czlowiek mierzy nie jest ta miara rzeczywista jednak - to strach skraca ta miare, oczywiscie dodajac wiele innych komponentow wplywajacych. Czytajac na przyklad przezycia z obozow koncentracyjnych - ludzie przezywali okropne rzeczy, straszliwe, az dziw bierze jak ta miara moze byc daleko, az dziw bierze, ze ten co zalamywal sie po malych zyciowych perypetiach, potrafil skumulowac w sobie sile by przetrwac i nie zwariowac . A oni akurat mieli powod. Byli nawet tacy, ktorzy umieli przechodzic wlasny bol i nie poddawali sie automatyzmowi pozostajac ludzmi kierujacymi swoja wola - oczywiscie w duzej mniejszosci - ale sa dowodem na potege czlowieczenstwa. wiec gdzie jest ta granica - co ja okresla? moze my sami....
pozdrawiam serdecznie.
no nie poleci... :)
Prześlij komentarz