Pierwsze minuty na ziemi amerykanskiej, dotknietej przez miliony emigrantow w niekonczacej sie rozciaglosci czasowej. Gleboki wdech. Kolejka z lotniska, potem metro do hostelu. Na stacji spotykam pare, ktora jak sie okazuje takze zabukowala sie w tym samym hostelu. Od samego poczatku nie bylam sama. Tak bylo do ostatniego dnia. W tym kraju ciezko czuc sie samotnym. Spotykasz non stop ludzi, ktorzy sa ciebie ciekawi. Moja para mieszka w Angli, kobieta jest z Kanady. To jest ich rocznica slubu. Sa tak bardzo sympatyczni. Fajna z nich para. Emanowali rzadko spotykanym miedzy dwojgiem ludzmi balansem porozumienia, poczucia humoru i radoscia wymieniania swoich spostrzezen. Nie wyczuwalam miedzy nimi zgrzytow energetycznych. Nic na sile.
Hostel mieszczacy sie na 101 west Street. Recepcja - swietna, tylko pokoje byly o wiele bardziej ubogie. Bylo jednak czysto – a to wazne. Po paru minutach juz znalam sprzataczke, portiera, ktory dawal mi takie poczucie bezpieczenstwa w hostelu, iz bylam w szoku. Wielki czarnoskory mezczyzna z wielka checie do prostowania mi nowojorskich drog. Czulam sie jak coreczka tatusia heheheMoj pokoj posiadal 6 miejsc do spania. Jedno lozko bylo juz zajete. Wybralam swoje a nastepnie wybralam sie z poznana para na jedzonko i drinka. Tak sie ciesze, ze Cie poznalismy. Juz teraz czuje dobra energie miedzy nami– polechtala Kanadyjka.
Jednak podczas tych 4 dni otworzyl sie przed moimi oczami swiat sztuki. Wymienialismy sie muzyka, robilismy zdjecia i jak dzieci rozsmakowywalismy sie w kolorach uchwyconych chwil. Poruszyl we mnie artyste, ktory zostal przeze mnie zaniedbany. Kiedys spiewalam kazdego dnia. Jako dziecko potrafilam spiewac w autobusach, a ludzie bili mi brawo. Po jakims czasie zamilklam. Przez wiele lat sklanialam sie takze do fotografii, ale nigdy nie przyszlo mi do glowy by sie tym zajac wiecej niz tylko podziwianiem prac innych. Jednak moje zdjecia zwykla cyfrowka wielu zachwycaly. Raz wygralam nawet w polskiej gazecie w Dublinie pierwsze miejsce w konkursie fotograficznym pt. Irlandia. Lubilam to nieswiadomie. Ludzie potrafia uswiadamiac mi czesto moja wielowymiarowosc. Jednak sa tacy, ktorzy potrafia tak mnie zszokowac, ze wowczas mam moment glebokiego przekonania o naukach, ktore musimy sie nauczyc i o ludziach, ktorzy po to zostali postawieni na naszej drodze, by pokazac nam te zaniedbane zakamarki duszy. To byl wlasnie ten moment. Cztery dni w swiecie obrazu, zachety i uznania do moich kompozycji na zdjeciach od profesjonalisty otworzyly we mnie nowe pragnienie – pragnienie tworzenia obrazu, chwytania mijanych chwil. To bedzie moja odskocznia od psychologii, od ciaglego myslenia i drazenia zrodla naszego bytu. To bedzie takze powod do wyjscia na zewnatrz, bo moje tendencje do zamykania drzwi pokoju i tworzenia sobie w nim swiata sa silne.
Zamyslilam sie. Albo to moj mozg powoduje, ze tworze sens albo on taki istnieje. Oczy..... Wzrok..... To jest jedno z moich najwazniejszych narzedzi. To nie ton glosu mowi mi najwiecej, tylko to co widze, to co obserwuje. Mowa ciala, czesto trwajaca mniej niz sekunde... A teraz doszedl obraz... Zrozumialam dlaczego lubie obrazy, dlaczego zawsze mam pomysl na zdjecie kiedy widze miejsce, dlaczego zauwazam rzeczy gotowe na ciekawy temat. To jest moje narzedzie pracy. To wzrok. Ja musze widziec. I wielu ludzi wyczuwa z moich oczu energie. Nie pierwszy raz to slysze. Psychoanalitykiem nie zostane – oni skupiaja sie na mowie, czesto nie patrzac na klienta. Mowa jest wazna, sluchanie jest bardzo wazne, ale bez obserwacji – nie nakarmie intuicji.
Powinnas cos z tym zrobic – lechtal moja proznosc Artysta. Predyspozycje masz, teraz naucz sie obslugi technicznej i baw sie. A jak postanowisz przyjechac do Australii, dam ci prace w swoim studiu fotograficznym. Hehehe.
Nowy Jork.... miasto plynacych strumieniami ludzi.... Usmiechnietych, ciagle gotowych do pomocy. W tak olbrzymim miescie niespotkalam ani razu osoby, ktora wyzylaby sie na mnie emocjonalnie, czy to w sklepie, czy na ulicy. Czulo sie bliskosc spoleczna. W tym miejscu wielu polakow mowi – tak, sa mili ale to jest sztuczne, nieszczere, na pewno tego nie czuja. A skad wiesz co czuja? – pytam sie – tak po polsku nie mozesz uwierzyc, ze ktos po prostu chce i jest mily, chce tworzyc pozytywne spoleczenstwo? Czy szczere jest tylko chamstwo?
Tak trudno nam polakom uwierzyc w bezinteresowny gest....
Jednak po kongresie w Philadelphi pomimo rozumienia i doceniania wysokiego poziomu spolecznego rozwoju, mialam dosc usmiechow, dosc przeplywu energii, ktora wyplywala ze mnie strumieniami bez odnawialnego zasilania. Potrzebowalam pobyc sama..... Ale ta opowiesc rozpoczynajaca swoj bieg na Pierwszym Miedzynarodowym Kongresie Psychologii Pozytywnej, juz nastepnym razem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz