"Kiedy ulepszysz teraźniejszość,
wszystko co po niej nastąpi
również stanie się lepsze. "
Paulo Coelho
wtorek, 30 czerwca 2009
American Dream. cz. 1
Pierwsze minuty na ziemi amerykanskiej, dotknietej przez miliony emigrantow w niekonczacej sie rozciaglosci czasowej. Gleboki wdech. Kolejka z lotniska, potem metro do hostelu. Na stacji spotykam pare, ktora jak sie okazuje takze zabukowala sie w tym samym hostelu. Od samego poczatku nie bylam sama. Tak bylo do ostatniego dnia. W tym kraju ciezko czuc sie samotnym. Spotykasz non stop ludzi, ktorzy sa ciebie ciekawi. Moja para mieszka w Angli, kobieta jest z Kanady. To jest ich rocznica slubu. Sa tak bardzo sympatyczni. Fajna z nich para. Emanowali rzadko spotykanym miedzy dwojgiem ludzmi balansem porozumienia, poczucia humoru i radoscia wymieniania swoich spostrzezen. Nie wyczuwalam miedzy nimi zgrzytow energetycznych. Nic na sile.
Hostel mieszczacy sie na 101 west Street. Recepcja - swietna, tylko pokoje byly o wiele bardziej ubogie. Bylo jednak czysto – a to wazne. Po paru minutach juz znalam sprzataczke, portiera, ktory dawal mi takie poczucie bezpieczenstwa w hostelu, iz bylam w szoku. Wielki czarnoskory mezczyzna z wielka checie do prostowania mi nowojorskich drog. Czulam sie jak coreczka tatusia heheheMoj pokoj posiadal 6 miejsc do spania. Jedno lozko bylo juz zajete. Wybralam swoje a nastepnie wybralam sie z poznana para na jedzonko i drinka. Tak sie ciesze, ze Cie poznalismy. Juz teraz czuje dobra energie miedzy nami– polechtala Kanadyjka.
Zamyslilam sie. Albo to moj mozg powoduje, ze tworze sens albo on taki istnieje. Oczy..... Wzrok..... To jest jedno z moich najwazniejszych narzedzi. To nie ton glosu mowi mi najwiecej, tylko to co widze, to co obserwuje. Mowa ciala, czesto trwajaca mniej niz sekunde... A teraz doszedl obraz... Zrozumialam dlaczego lubie obrazy, dlaczego zawsze mam pomysl na zdjecie kiedy widze miejsce, dlaczego zauwazam rzeczy gotowe na ciekawy temat. To jest moje narzedzie pracy. To wzrok. Ja musze widziec. I wielu ludzi wyczuwa z moich oczu energie. Nie pierwszy raz to slysze. Psychoanalitykiem nie zostane – oni skupiaja sie na mowie, czesto nie patrzac na klienta. Mowa jest wazna, sluchanie jest bardzo wazne, ale bez obserwacji – nie nakarmie intuicji.
Powinnas cos z tym zrobic – lechtal moja proznosc Artysta. Predyspozycje masz, teraz naucz sie obslugi technicznej i baw sie. A jak postanowisz przyjechac do Australii, dam ci prace w swoim studiu fotograficznym. Hehehe.
Nowy Jork.... miasto plynacych strumieniami ludzi.... Usmiechnietych, ciagle gotowych do pomocy. W tak olbrzymim miescie niespotkalam ani razu osoby, ktora wyzylaby sie na mnie emocjonalnie, czy to w sklepie, czy na ulicy. Czulo sie bliskosc spoleczna. W tym miejscu wielu polakow mowi – tak, sa mili ale to jest sztuczne, nieszczere, na pewno tego nie czuja. A skad wiesz co czuja? – pytam sie – tak po polsku nie mozesz uwierzyc, ze ktos po prostu chce i jest mily, chce tworzyc pozytywne spoleczenstwo? Czy szczere jest tylko chamstwo?
Tak trudno nam polakom uwierzyc w bezinteresowny gest....
sobota, 27 czerwca 2009
Im back.
czwartek, 11 czerwca 2009
Dla tych co niespodziewanie odeszli....
Opieszalosc ludzka nie zna granic. Szczegolnie ludzie dzierzacy odpowiedzialnosc za najwazniejsze sprawy, jakos wyjatkowo nie umieja lub nie chca jej odpowiednio dzierzyc. Co za swiat! Kiedy swiat obiegla wiadomosc o tej tragicznej katasrofie nie moglam spokojnie oddychac. Czulam kamien w zoladku i wielki, przeogromny smutek. Moja wyobraznia ruszyla z kopyta i przez kilka dni to ja bylam na tym samolocie i czulam ten strach, rozpacz, slyszalam krzyki ludzi, ktorzy przez kilka chwil byli swiadomi, ze zaraz umra. Moze po uderzeniu o tafle wody wielu jeszcze doswiadczalo przytomnosci i tonac wiedzieli, ze to koniec? Jak straszne, jak przeokropne to musialo byc!!! To co ja doswiadczalam bylo tylko scisnietym zolodkiem ale i tak nie dawalo mi to spac. A co mowic o tych, ktorzy doswiadczyli tego strachu i bolu niewyobrazalnego dla mnie, na wlasnej skorze? Moj empatyczny bol byl niczym w porownaniu do ich przerazliwego strachu, a ja juz bylam odcieta kilka dni od realiow.
Po wszystkim, czytamy o ludziach z lotu 477. A to o parze, ktora bala sie panicznie lotow, z powodu katastrof jakie moga nastapic. Dlatego zawsze sie rozdzielali, wsiadali do roznych samolotow na wszelki wypadek, aby choc jedno przezylo. Maz bral corke, zona – synka. W ten fatalny dzien to wlasnie matka z synem wyciagnela tragiczny los na loterii zycia. Czytamy o mezczyznie, ktory spoznil sie na swoj samolot i zostal przebukowany na lot 447. Albo o kobiecie, ktora spoznila sie na ten lot, a nastepnie po locie nastepnym, zginela w wypadku samochodowym po wyladowaniu na rodzimej ziemi. Smierc nie oddala co do smierci nalezy.... Nie wspominajac o innych ludziach, posiadajacych wlasne historie.... To szok... To wielki smutek....
Pamietam 11 wrzesnia 2001 i walace sie w gruzy budynki World Trade Centre. Nie moglam uwierzyc co widzialam w telewizji, a co dopiero stac na przeciwko walacych sie olbrzymow!!! Nie ominely mnie jednak burze wyobrazni i emocji jakie prawdopodobnie tam panowaly. To mnie fizycznie i psychicznie boli. Ci co niszcza, jak zwierzece pragnienia mordu posiadaja!!!!! I o co??? !!!!!!!!
Niedlugo bede tam, by dotknac tej ziemi przesiaknietej tragedia i krwia ludzka.
Pamietam takze film TITANIC. Slynna hoolywodzka produkcja. Lzy na projekcji. Wszyscy plakali z powodu rozdzielenia kochankow. A ja ryczalam jak bobr widzac spadajace ciala obijajace sie o burte. Rozdzierala mnie wscieklosc na tych, ktorzy potrafili zgniesc druga osobe by samemu przetrwac. Ale czy wiem jakby moj mozg zadzialal pod wplywem tak przeogromnego stresu? Nie zmienia to faktu, ze nie moglam sie otrzasnac przez pare dni. A jeszcze przerazajace bylo to, ze podczas rozmowy z ludzmi na temat filmu slyszalam pytanie PLAKALAS? Oj tak – odpowiadalam. AAA TAK, MILOSC, ROZLACZENI KOCHANKOWIE HAHA I musze stwierdzic, ze slyszalam to zazwyczaj od facetow. Nie – odbijalam pileczke – chodzi o tych ludzi, ktorzy sie topili i rostrzaskiwali glowy o burty. To szybko ich prostowalo. Czy tylko ja widzialam tam zywa tragedie? Ludziom tak bardzo brakuje wyobrazni?
W sobote wylatuje do Ameryki. 7 godzin lotu. Nie przecze, ze moja wyobraznia zaczyna znowu ruszac w swoj taniec. Czy moge byc pewna, ze dotre do celu? Czy ogromny pech zostal wyczerpany juz przez Air France lot 447? Nie wiem.....
Ale wiem, ze zamykanie sie w kokonie niczego nie zmieni. Nie ma zycia – bez ryzyka...
Wiec do uslyszenia....
niedziela, 7 czerwca 2009
The wall.
Marilyn Monroe - zatracona, stracona, obiekt fantazji calego swiata. Fascynuje mnie bez przerwy.
Nienawiść to jest serca trwoga, Gdy nie czuję nic Odwaga, aby z tym jakoś żyć Bo kiedy się zmienia serce z kamienia W najczulszy skarb To tak, jakby człowiek Wychodząc z cienia, Zobaczył blask Otulam się różową kołdrą Myślę o czym chcę Co będzie jutro - chyba już wiem Twoje i moje czasu powoje Praca i sen Ludzie, dla których nigdy nie będę Taka, jak chcę ....
poniedziałek, 1 czerwca 2009
Dotyk swiatla spod rzes.



Pamietajcie o cieplych gestach Moi Drodzy. Pamietajcie o spadochronie (http://pamietnik-dda.blogspot.com/2007/11/slodki-swiat-jest-zaklety-w-malych.html ), ktory budujemy dla kogos kazdego dnia, a ktory i dla nas jest budowany. Nigdy nie wiadomo, kiedy moze sie przydac. Nigdy nie wiadomo kiedy bedzie potrzebny do bezpiecznego ladowania.