Ale najpierw pokomentuje sprawe Nergala I wiem, ze jest duze prawdopodobienstwo, ze nie spodoba sie wielu o czym tu mowie, biorac pod uwage ze 95% polskiego spoleczenstwa okresla sie miara chrzescijan. 95% behawioralnie uwarunkowanych, ktorzy nigdy swiadomie nie wybrali co chca reprezentowac, bo zeby swiadomie wybrac trzeba najpierw zrodlo opuscic, poblakac sie by zdobyc jakas wiedze, poprobowac z roznych drzew wiedzy I wtedy ewentualnie wybrac. Ale komu sie chce – jak widac.
Cytat z Nergala, choc moze wydawac sie mocny, dla mnie jest przezabawny. Typowy dr. House. ”Myślę, że nie bez powodów Kościół wymyślił termin "owieczki". To lżejsza wersja baranów". Usmialam sie po pachy. Swietne normalnie. Dr. House jak sie patrzy:) I wcale sie nie smieje dlatego, bo to nie dotyczy mojej postawy – nie jestem chrzescijaninem, nie naleze do zadnej religii (jak I zreszta Medrzec Jezus nie nalezal). Jednak mam swoje poglady tak jak i swoje poglady maja chrzescijanie (chociaz z tym “swoje" w kontekstach religii bym polemizowala). Wiec pytanie, gdyby ktos ugodzil w moje poglady, mowiac, ze jestem baranem slepo podorzajacym za doktryna, jak bym sie czula? Czy zareagowalabym jakby mi matke zabito? Ano byloby tak, gdybym byla tak przyczepiona do swoich pogladow, ze okreslalyby moje jestestwo, moje czlowieczenstwo i ... jakbym w srodku czula, ze moge byc baranem a nie chce o tym wiedziec. A tak nie jest u osob, ktore maja otwarte umysly I widza bigger picture, do ktorych nieskromnie mam nadzieje sie zaliczam. A przynajmniej staram sie. Na pewno bylabym zniesmaczona wyzywaniem czy jezykiem, bo dbam o higiene wlasnej postawy, jednak........ Popatrzmy na to z dwoch stron I zaanalizujmy.
Strona Nergala – jest artysta, ktory lubi szokowac, eksperymentowac na scenie, przekraczac granice. Podarl Biblie. Jestem ciekawa czy w ogole ja przeczytal, ktos sie doczytal? Anyway, nawet jak przeczytal, dla niego to jest prawdopodobnie nastepna ksiazka filozoficzna. Wszyscy oburzeni jego wystepkiem. Zbeszczescil swietosc w kraju gdzie podstawa wiary czlowieczej jest monument Jezusa w jakejs miescinie, ktora i tak jest malutka w porownaniu z ego ludzi, ktorzy go tam postawili. Wszystko jest na zewnatrz, nic wewnatrz. Bo jezeli jest sie wypelnionym wewnatrz, nic nie trzeba udowadniac swiatu I stroic przy tym piorka. Po prostu sie w tym jest i wiedzie sie swoje zycie nie patrzac kto w co wierzy, chciaz nie wyklucza to ciekawosci i debat na ten temat. Ostatnio moim ulubionym slowem jest “pieknie sie roznic”. OOoooo to potrafia nieliczni, tylko Ci co opuscili juz swoja jaskiniowa dziedzicznosc i sa wolni na tyle, ze nie przylepiaja sie do swoich pogladow tak, jakby to byl ich jedyny sposob przetrwania.
Jednak nie jest tak, ze nie widze pewnych bledow w podejsciu Nergala. Jestem zwolennikiem rozmowy bez przemocy, jak pewnie mozna bylo wywnioskowac z moich ostatnich postow. Nie widze jasnego celu w podarciu Bibli czy w podarciu zdjecia papieza, lub w nazywaniu ludzi baranami. Bo co mialoby to w sumie zmienic? Czy w ten sposob dotre do ludzi? Proste zachowania i ekspresje niestety wywoluja lawine takich samych prostych reakcji. Nie ma co sie dziwic reakcji agresywnej tych wszystkich, ktorzy choc na innym koncu reprezentuja takie same proste schematy zachowawcze. A jezeli moja postawa konstruktywna takze wywola taka reakcje, to juz problem barankow. Ja swoja robote wykonalam odpowiednio. Moge patrzec sobie w oczy. Szczegolnie na temat tak wralizwy w naszym kraju, jak chrzescijanstwo. Ale musze tu dodac, ze jest ciezko w naszym kraju o tym pieknie rozmawiac, bo polak odrazu czuje sie atakowany nawet wtedy kiedy na celu masz podebatowanie. Na przyklad ostatnio kiedy bylam w Polsce i zebralismy sie z grupa moich znajomych na wieczorne drinki, jedna z kolezanek, ktora jest bardzo religijna reagowala agresywna tonacja na moje slowa na temat religii. A na prawde nie uwazam, ze duzo powiedzialam, umiem wiecej (i czesto robie to specjalnie by popatrzec na granice innych). Zarzucilam cos na ksztalt: ..... religia jest pewnym swiatopogladem.... a tu agresywna reakcja - jakim swiatopogladem, to nie swiatopoglad! To bylo irytujace bo nie podarlam Bibli i nie nazwalam jej szmt£awcem, wiec o co chodzi? Wiec glaskanie tez nie jest dobrym sposobem. Droga srodka na pewno, ale jak kazdy ma inna jego wage? Ja wiem, ze moja sklania sie ku sarkazmowi a nie wszyscy maja takie same podejscie. Trudno....co zrobic;)
Nie wiem czy kiedykolwiek zdobylabym sie na podarcie Biblii. A to dlatego, ze chociaz takie rzeczy sa mi obojetne, bo lubie podchodzic do rzeczy ze strony faktow i analizy, nie emocji, a takze mam twarda konstrukcje osobowosciowa, ktora nie przyjmuje takich rzeczy jako czesc mojego miesnia sercowego (w koncu moge sie mylic i jak bedzie trzeba zmienic poglady jak nowe fakty wyjda na jaw, nadal chce miec swoj miesien sercowy), dodatkowo nie caluje krzyza, jednak Biblia zawiera wiele ciekawych przeslan filozoficznych czy historycznych. Jak kazda ksiazka z pewna wiedza jest dla mnie wartosciowa. Jednak rozumuje, ze Nergalowi chodzilo o jej swietosc, o traktowanie jej na rowni z Bogiem, w ktorego i tak nie wierzy. Ok, ma taka forme ekspresji na scenie, jego sprawa. Troche prosto, jednak I tam nie zamierzam sie wsciekac bo…. lubie dr. Housa :) Raczej przekrece oczami i ziewne.... potrzebuje czegos bardziej inteligentnego by mnie ruszyc.
A teraz druga strona:
Niektorzy duchowni nawet biskup I ten jego list….. ludzie…. Wzywaja szatany, obraze boska (a to on sie obraza??) i wszystko znowu w fomie jak na moj gust nizszy niz Nergala, bo stawiajac siebie w swiecie, szczegolnie w Polsce, na piedestale wiary w dobro I milosc. Kosciol niby ma reprezentowac te wartosci. A milosc sie nie unosi. To nie od Nergala wymagalabym tu postawy najwyzszej tylko od przedstawicieli ludzi, ktorzy mienia sie uczniami Jezusa I dziecmi bozymi. A on sam co by zrobil gdyby spotkal takiego Nergala? Ano pewnie Jezus poszedlby I namascil mu najpierw stopy, pozniej zaprosil na wieczerze I wdal sie w debate przy ktorej moze by sie “pieknie roznili”, albo I nie. Bo daje wieksze prawdopodobienstwo, ze medrzec Jezus, urodzony z kobiety Nie – Dziewicy (daje sie zalozyc) powiedzialby prawdopodobnie cos takiego: Nie wierzysz we mnie, nie wierzysz w Boga Ojca mojego, a nie zabijasz, nie kradniesz I nie klamiesz. Nie potrzeba Ci mojego dekalogu, bo nie jestes slepy I widzisz go w sobie. Tam go umieszczono. Dla mnie mozesz sobie drzec Biblie (do ktorej palca nie przylozylem), mozesz klnac na Kosciol, bo nawet ja do niego nie naleze, mozesz dysputowac ze mna, nie zgadzac sie, nawet nazwij mnie baranem. Nie czuje sie nim wiec mnie to nie rusza. Nadal nie zabijasz, nie kradniesz I nie klamiesz. Co mnie obchodzi reszta? Jestem z Ciebie dumny.” I moze jeszcze “ ale postaraj sie jednak “pieknie roznic”. A potem Kto jest niewinny niech pierwszy rzuci kamien.
Swiat mysli, ze sie zmienilismy i ze sie rozwijamy. Nie sadze, ze to tyczy sie naszych zachowan. Do tego trzeba wysilku. Ani chrześcijaństwo, ani pozostałe religie nie zdołały zmienić człowieka na lepsze - Nietzsche.
Jezeli ktos by mnie zapytal co mysle na temat religii odpowiedzialabym, ze z perspektywy madrosci jaka czuje i faktow jakie znam nie jestem jej zwolennikiem. Albo odpowiedzialabym cytatem – "Chrześcijaństwo mogłoby być dobrą rzeczą, gdyby ktoś kiedyś je wypróbował " - G. Shaw. Chodzi tu u kazda religie, ktora ma na celu milosc i dobro – uzupelnie.
Ze swojego dziecinstwa pamietam jak wzrastalam do uwolnienia z poczucia winy, ze nie chce mi sie chodzic do kosciola (bo czulam, ze to strata czasu), ze spowiedz mnie stresuje I chce jej uniknac ile moge, oraz ze widze ciagle jakies niescislosci I sprzecznosci z tym co nosilam w sobie i z faktami z zewnatrz. Moja rodzina nie byla specjalnie religijna, ojciec calkowicie antyklerykalny, matka od czasu do czasu prowadzala nas na msze. Mialam czas poszukiwan jak kazda mloda osoba. Choc oczywiscie to jest powszeche myslenie, ze tylko mlodzi poszukuja. Ja szukam dalej, wyzywam bogow, energie, zrodlo etc na pojedynek i w glebi siebie slysze glos. Energia sie cieszy, ze ja challenguje. Zawsze myslalam, ze jezeli Bog by istnial to nie chcialby slepcow obok siebie, chcialby aby zadawac pytania, myslec, drazyc a on, tak jak Medrzec w popularnej ksiazce Jedz Modl i Kochaj tylko by sie smial i radowal. I kochal nadal. Dla ciebie jestem ateistą, dla Boga - konstruktywną opozycją - Woody Allen.
Nie przeszlam swojej drogi dlatego, ze wierzylam w zewnetrzne silby nadprzyrodzone. Ale wierzylam w siebie, albo inaczej – kiedy uwierzylam w siebie, w swoja droge, duzo sie zmienilo. Nasz mozg, czy to sie komus podoba czy nie bedzie czerpal energie sprawcza nawet jak bedziemy wierzyc w Smurfy. Rytualy powtarzane regularnie zmieniaja kognitywna prace neuronow i beda w koncu dodawac nam energi i jezeli dodamy to tego jeszcze znaczenie I wiare. Zjawisko placebo jest doskonalym przykladem co moze mozg. A takze wezmy taki przyklad na przyklad stygmatow. Wszelkie badania daja mocne dowody na to, ze mozg tak potrafi wczuc sie w sytuacje ukrzyzowanego Jezusa, ze osoba to kontemplujaca po prostu zaczyna doswiadczac takich samych skutkow. Latwo jest powiedziec - to zsyla Bog. Jednak ja mysle, ze to co mozemy juz dawno zostalo nam dane, a niektorzy posiadaja wieksze zdolnosci do doswiadczania na przyklad stygmatow niz inni. Silne przekonanie, silna kontemplacja – wiara czyni cuda. I to nic nie obdziera z piekna zjawiska. Zobaczyc cud w ziarnku piasku.....
Wiec na sfere praktyczna naprawde to nie wazne w co kto wierzy. Czy w Boga, czy w jego brak, czy w los, czy w siebie. Jednak sprawa ma sie inaczej dla Poszukiwaczy Prawdy. Poszukiwacze Prawdy maja z tym problem dlatego, bo dla nich najwazniejsze jest poznac jak jest i z tego pobierac energie, nawet jak prawda jest ciezka. To jest te wyzwanie i ta cena za widzenie. Nie lubia latwych odpowiedzi, bajek, poplatanych mitow z poprzednich wiekow i calej tej psychologiczno - spolecznej kol£tuniny. I ta prawda jest krzyzem, ktory nobilituje, jednak nie krzyzem meczarni, nie tym co ugina. Nie tych w ktorych zyje madrosc. Prawda daje inna radosc, nie hedonistyczna i naiwna. Ta radosc sprawia, ze z energia niesiemy ciezar wiedzy. Jest boska. Jest sama w sobie wartoscia, wzbogaca w glebie i madrosc. Tylko dla silnych duchem, ktorzy patrzac na smutna czy obrzydliwa rzecz widza cel tej rzeczy i znajduja w tym swoiste piekno, a takze jak potrzeba maja sile na zmiane. I na pewno nie sa takze gotowi zabic sie, dac sie zabic czy zabijac dla prawdy, nawet jak ja zdobeda - nie mozna zaprzeczac sloncu ze istnieje. Jak ktos chce zaprzeczac - baw sie dobrze. Dodatkowo zwolennicy poszukiwania prawdy nie sadza, ze jezeli istnieje Zrodlo to chce bysmy byli slepi i spiewali mu poematy. Wtedy byloby to Ego-Zrodlo. I to wszystko jest racjonalne, i dla wielu bez duszy bo racjonalne, ale wcale nie. To ma wielki sens – sens madrosci i wiedzy. I jest tak piekne. Wowczas jest to szczere, prawdziwe a nie iluzyjne i wtedy naprawde dotyka sie tajemnic zycia I naprawde czlowiek sie budzi. Jezeli zalezy nam na przyjemnym zyciu, to naprawde nikomu nic do tego, chyba ze macie inne ambicje. Natomiast jezeli zalezy komus na widzeniu i rozwoju jak mi, a nie tylko pozbyciu sie bolu istnienia – to stanie sie religia, ktora nigdy, ale to nigdy nie moze byc zinstytucjonowana I zhierarchizowana, bo traci wtedy swoje znaczenie i moc. To po prostu sfera jak sie zyje a czesto idzie sie jednak samotnie i wsrod chaosu. Jak kiedys mowilam, bycie pomiedzy to jest sztuka.
Religia uczy cię, że można czuć satysfakcję nie znając odpowiedzi . To rodzaj zbrodni przeciw dzieciństwu (...) - Jeśli patrzysz na Drogę Mleczną oczami Carla Sagana, zaczynasz doświadczać czegoś większego od siebie. I to jest większe. Ale nie nadnaturalne. (…) - Dawkins (onet.pl)
Wiec uwazam, ze ci co tak glosno krzycza na temat Bibli a takze ci co tak mocno ja niszcza wywodza sie z tego samego nurtu ekspresji - nie budujacej, nie pieknie sie rozniacej, a to dlatego, ze nikt nie osiadl w sobie na tyle, by moc gotowym pozegnac wszystko w kazdej chwili lub przynajmniej nabrac do tego troche dystansu. Jednak duchowni chrzescijanscy niestety polegli najbardziej. Nic nie tlumaczy ich braku wiedzy i postawy, ktora swoim stanowiskiem reprezentuja. W ogole – stanowisko, co to jest w ogole? – ktos slyszy Boga, nie ma religii, tylko samego Boga. Ale to juz tylko moja filozofia i moj wewnetrzny glos. Kto chce sluchac niech slucha, ale potem fora ze dwora – odpowiedzi znajduja sie w glebi duszy podroznika. Trzeba porzucic wszystko, by powrocic.
"The Kingdom of God is inside you and all around you,
Not in a mansion of wood and stone.
Split a piece of wood and God is there,
Lift a stone and you will find God."
Jezeli ktos by mnie zapytal co mysle na temat religii odpowiedzialabym, ze z perspektywy madrosci jaka czuje i faktow jakie znam nie jestem jej zwolennikiem. Albo odpowiedzialabym cytatem – "Chrześcijaństwo mogłoby być dobrą rzeczą, gdyby ktoś kiedyś je wypróbował " - G. Shaw. Chodzi tu u kazda religie, ktora ma na celu milosc i dobro – uzupelnie.
Ze swojego dziecinstwa pamietam jak wzrastalam do uwolnienia z poczucia winy, ze nie chce mi sie chodzic do kosciola (bo czulam, ze to strata czasu), ze spowiedz mnie stresuje I chce jej uniknac ile moge, oraz ze widze ciagle jakies niescislosci I sprzecznosci z tym co nosilam w sobie i z faktami z zewnatrz. Moja rodzina nie byla specjalnie religijna, ojciec calkowicie antyklerykalny, matka od czasu do czasu prowadzala nas na msze. Mialam czas poszukiwan jak kazda mloda osoba. Choc oczywiscie to jest powszeche myslenie, ze tylko mlodzi poszukuja. Ja szukam dalej, wyzywam bogow, energie, zrodlo etc na pojedynek i w glebi siebie slysze glos. Energia sie cieszy, ze ja challenguje. Zawsze myslalam, ze jezeli Bog by istnial to nie chcialby slepcow obok siebie, chcialby aby zadawac pytania, myslec, drazyc a on, tak jak Medrzec w popularnej ksiazce Jedz Modl i Kochaj tylko by sie smial i radowal. I kochal nadal. Dla ciebie jestem ateistą, dla Boga - konstruktywną opozycją - Woody Allen.
Nie przeszlam swojej drogi dlatego, ze wierzylam w zewnetrzne silby nadprzyrodzone. Ale wierzylam w siebie, albo inaczej – kiedy uwierzylam w siebie, w swoja droge, duzo sie zmienilo. Nasz mozg, czy to sie komus podoba czy nie bedzie czerpal energie sprawcza nawet jak bedziemy wierzyc w Smurfy. Rytualy powtarzane regularnie zmieniaja kognitywna prace neuronow i beda w koncu dodawac nam energi i jezeli dodamy to tego jeszcze znaczenie I wiare. Zjawisko placebo jest doskonalym przykladem co moze mozg. A takze wezmy taki przyklad na przyklad stygmatow. Wszelkie badania daja mocne dowody na to, ze mozg tak potrafi wczuc sie w sytuacje ukrzyzowanego Jezusa, ze osoba to kontemplujaca po prostu zaczyna doswiadczac takich samych skutkow. Latwo jest powiedziec - to zsyla Bog. Jednak ja mysle, ze to co mozemy juz dawno zostalo nam dane, a niektorzy posiadaja wieksze zdolnosci do doswiadczania na przyklad stygmatow niz inni. Silne przekonanie, silna kontemplacja – wiara czyni cuda. I to nic nie obdziera z piekna zjawiska. Zobaczyc cud w ziarnku piasku.....
Wiec na sfere praktyczna naprawde to nie wazne w co kto wierzy. Czy w Boga, czy w jego brak, czy w los, czy w siebie. Jednak sprawa ma sie inaczej dla Poszukiwaczy Prawdy. Poszukiwacze Prawdy maja z tym problem dlatego, bo dla nich najwazniejsze jest poznac jak jest i z tego pobierac energie, nawet jak prawda jest ciezka. To jest te wyzwanie i ta cena za widzenie. Nie lubia latwych odpowiedzi, bajek, poplatanych mitow z poprzednich wiekow i calej tej psychologiczno - spolecznej kol£tuniny. I ta prawda jest krzyzem, ktory nobilituje, jednak nie krzyzem meczarni, nie tym co ugina. Nie tych w ktorych zyje madrosc. Prawda daje inna radosc, nie hedonistyczna i naiwna. Ta radosc sprawia, ze z energia niesiemy ciezar wiedzy. Jest boska. Jest sama w sobie wartoscia, wzbogaca w glebie i madrosc. Tylko dla silnych duchem, ktorzy patrzac na smutna czy obrzydliwa rzecz widza cel tej rzeczy i znajduja w tym swoiste piekno, a takze jak potrzeba maja sile na zmiane. I na pewno nie sa takze gotowi zabic sie, dac sie zabic czy zabijac dla prawdy, nawet jak ja zdobeda - nie mozna zaprzeczac sloncu ze istnieje. Jak ktos chce zaprzeczac - baw sie dobrze. Dodatkowo zwolennicy poszukiwania prawdy nie sadza, ze jezeli istnieje Zrodlo to chce bysmy byli slepi i spiewali mu poematy. Wtedy byloby to Ego-Zrodlo. I to wszystko jest racjonalne, i dla wielu bez duszy bo racjonalne, ale wcale nie. To ma wielki sens – sens madrosci i wiedzy. I jest tak piekne. Wowczas jest to szczere, prawdziwe a nie iluzyjne i wtedy naprawde dotyka sie tajemnic zycia I naprawde czlowiek sie budzi. Jezeli zalezy nam na przyjemnym zyciu, to naprawde nikomu nic do tego, chyba ze macie inne ambicje. Natomiast jezeli zalezy komus na widzeniu i rozwoju jak mi, a nie tylko pozbyciu sie bolu istnienia – to stanie sie religia, ktora nigdy, ale to nigdy nie moze byc zinstytucjonowana I zhierarchizowana, bo traci wtedy swoje znaczenie i moc. To po prostu sfera jak sie zyje a czesto idzie sie jednak samotnie i wsrod chaosu. Jak kiedys mowilam, bycie pomiedzy to jest sztuka.
Religia uczy cię, że można czuć satysfakcję nie znając odpowiedzi . To rodzaj zbrodni przeciw dzieciństwu (...) - Jeśli patrzysz na Drogę Mleczną oczami Carla Sagana, zaczynasz doświadczać czegoś większego od siebie. I to jest większe. Ale nie nadnaturalne. (…) - Dawkins (onet.pl)
Wiec uwazam, ze ci co tak glosno krzycza na temat Bibli a takze ci co tak mocno ja niszcza wywodza sie z tego samego nurtu ekspresji - nie budujacej, nie pieknie sie rozniacej, a to dlatego, ze nikt nie osiadl w sobie na tyle, by moc gotowym pozegnac wszystko w kazdej chwili lub przynajmniej nabrac do tego troche dystansu. Jednak duchowni chrzescijanscy niestety polegli najbardziej. Nic nie tlumaczy ich braku wiedzy i postawy, ktora swoim stanowiskiem reprezentuja. W ogole – stanowisko, co to jest w ogole? – ktos slyszy Boga, nie ma religii, tylko samego Boga. Ale to juz tylko moja filozofia i moj wewnetrzny glos. Kto chce sluchac niech slucha, ale potem fora ze dwora – odpowiedzi znajduja sie w glebi duszy podroznika. Trzeba porzucic wszystko, by powrocic.
"The Kingdom of God is inside you and all around you,
Not in a mansion of wood and stone.
Split a piece of wood and God is there,
Lift a stone and you will find God."
10 komentarzy:
Na wstępie: i ja jestem z siebie dumna,ale cały ten proces "naprawczy" rozpoczął się dzięki Tobie,tzn.Twój blog uruchomił te kostki domino:)
Co do Nergala,to fakt,większość jego stwierdzeń jest housowatych i tez niejednokrotnie się z tego uśmiałam.Ja w całym swoim życiu może ze dwa razy byłam na mszy,bo ślub koleżanki itd.,budynki te, to ja zwiedzam jedynie ale też nie robią na mnie wrażenia,bo nie czuję tam nawet minimalnej duchowości.Nie należę do żadnej religii,nie byłam ochrzczona,nie mam ochoty bratać się z ludźmi i klepać jakieś modły, a na co dzień być ograniczonym i głupim człowiekiem,tzn.nie chodzi mi oto ,że wszyscy np.katolicy są głupi,po prostu boję się tłumów,świadomości czy nieświadomości raczej, zbiorowej,siły większości,boję się katolików i już.Są dziwni jak dla mnie.Wśród nich znam najwięcej hipokrytów i zacietrzewionych moralistów,dla których nie istnieje jakakolwiek odmienność.Dla mnie ważny jest otwarty umysł, rozmowa,polemika,akceptacja drugiego człowieka i siebie samej.Oczywiście,że nie zgadzam się na zabijanie,krzywdzenie innych itd.ale największą agresję budzi we mnie głupota i ograniczenie umysłowe.Co do darcia Biblii,też bym nie miała takiej potrzeby,a to dlatego,że mam poszanowanie do książek, gdy widzę zniszczona książkę,czuje jakiś dziwny smutek.Co do praktyki: mój syn poszedł do pierwszej klasy,no i w szkole,co uważam za idiotyczny pomysł,jest religia.Dwie godziny tygodniowo,co uważam za sporo jak na sześcio-siedmiolatków,którzy w ogóle nie wiedzą o co chodzi,tylko uczą się na pamięć formułek bo zaraz komunia, bo zaraz bierzmowanie itd.Oczywiście syna nie posłałam na religię,kilkoro dzieci też nie chodzi i na zebraniu rodziców poruszyłam tę kwestię,że może fajnie by było,żeby dzieci które nie chodzą na religię,zamiast siedzieć na świetlicy mogły mieć zajęcia z muzyki czy z plastyki....musiałabyś widzieć miny tych ludzi,jakby mieli do czynienia z namolna muchą albo z jakąś wariatką.Więc, żeby ich sprowokować, mówię: a może zamiast nauki jednej religii można by dzieciom przedstawić kilka religii świata,np.spotkania z rodzicami i dziećmi ,którzy są innego wyznania,są fajne podręczniki,napisane prostym zabawnym językiem o różnych religiach świata,specjalnie dla dzieci.Generalnie stwierdzili ,że kilkoro dzieci jest mniej ważnych od większości,że to co mówię to fanaberia, bo żyjemy w katolickim kraju i jak mi się nie podoba,to zawsze mogę dziecko przepisać do prywatnej szkoły i tam wymyślać cuda na kiju..Brak słów.porażka.
Zauważyłam ostatnio,przekonałam się na własnej skórze,że naprawdę,najsilniejszą mocą jest myśl ludzka.Tak jak bomba atomowa jest silniejsza od np.dynamitu,który ma większą strukturę przecież.Nawet fizycy udowodnili,że siłę rażenia ma najmniejsza cząstka,a nie największa i taką cząstką siejącą albo spustoszenie wokół lub pozytywne zmiany jest myśl ludzka:) jak silna jest podświadomość człowieka,która jest "siłą sprawczą".W sumie to jest proste,to jak się widzę i myślę o sobie,przyciąga takich ludzi i zdarzenia.To czego chcę od świata i innych,od życia najpierw muszę otrzymać od siebie.Myślę,że tylko my sami możemy sobie pomóc,jeśli potrzebujemy jakiejkolwiek pomocy:) ot,taka refleksja na Temat Twego postu.miłego dnia i weekendu.Agnieszka
Amen Siostro! :)
ja nie moge... mamy sredniowecze normalnie. wlasnie sobie gadam z Siostra i dowiedzialam sie jeszcze gorszych rzeczy.
spojrz tutaj -
http://www.youtube.com/watch?v=IYD1IeM1Xv0
http://www.youtube.com/watch?v=SpDx5Z-oJYc&feature=related
no i mam tatuaze, slucham metalu, rocka itd - jestem stracona.
po prostu nie moge uwierzyc. a mojej Siostrze na religii mowia normalnie, ze czytanie horoskopow to grzech, nie zostanie zbawiona.
milego weekendu:*
zmroziło mnie......i o ten rodzaj tępoty mi chodzi.Amen Siostro:)
Ha ha ha! Ale sie usmialam z tego Natanka!
A co do Twojego posta Izabell to podpisuje sie obiema rekami, zwlaszcza w tej czesci, co by zrobil Jezus, gdyby spotkal Nergala
Pozdrawiam
Sylwia
Pozdrawiam Sylwio!
chyba doświadczam "efektu jojo",wydaje mi się,że TO WSZYSTKO nigdy się nie skończy.Dobrych dla mnie ludzi nokautuję...na nic moje starania....nadchodzi po prostu mój demon i znikam.Agnieszka.
Oj.... zniknij na chwile by zebrac energii do dalszej podrozy. Efekt jojo takze mozna ustabilizowac, albo.... czasami jest tak, ze robisz wszystko ok, ale potrzeba madrych odbiorcow Agus. Do tanga trzeba dwojga..
keep going...
:*****
Feniks wstał z popiołów:) i "odjazd" nie był tak długi..może jeszcze będą ze mnie ludzie:) dzięki.Agnieszka.
Pewnie, ze beda!;)
a ja jutro na Malte - wiec na tydzien znikam na sloneczko:)hurraaa!
milego weekendu!
udanego nasłonecznienia:) baw się dobrze.Agnieszka.
Prześlij komentarz