Juz jestem. Gotowa do dalszego komentowania rzeczywistosci I stanow emocjonalnych. Dwa tygodnie odpoczynku od Irlandii, rutyny ale za to pelna doswiadczen z rodzimej ziemi. Bede sie tu pewnie powtarzac nie raz, ale coz ...jak sie cos zmieni w moich odczuciach to bedzie cos innego. Hehehe
Za kazdym razem jak odwiedzam nasz kraj mam takie same odczucia. Im dluzej przebywam, tym bardziej staje sie podirytowana. Na poczatku pelna radosci, emocji, rozluznienia a przede wszystkim braku psychicznej gardy do odbioru spolecznych ciosow zachowawczych.– uwarunkowanie, ktoremu moj mozg zostal poddany na obczyznie. Jednak po tygodniu slady pamieciowe juz sie odnawiaja I obserwujac siebie, czyli starajac sie zawsze byc swiadomym swoich odczuc I przygladajac sie im jak badacz robakom zauwazam, ze irytacja naplywa. Ksiazka, ktora zaczelam czytac “Porozumienie bez przemocy” akuratnie znalazla swoje odzwierciedlenie w rzeczywistosci – wszedzie slysze jezyk szakali. Choc sa chlubne wyjatki I trzymam je jak zloto w szkatulce. Sa piekne polskie zyrafy. Co ja Wam bede truc na ten temat – Ci co odwiedzaja mnie w moim swiecie juz sie na ten temat nasluchali. Po prostu podziele sie z Wami malymi historyjkami, ktore - jak zwykle naruszyly we mnie lawine filozoficzno – analitycznych mysli I odczuc.
Historia nr 1;
Z milosci do nauki I wszelkiej wiedzy jaka moze przyblizyc mnie do zrozumienie tego co niezrozumiale, wybralam sie z Siostra do Centrum Kopernika w Warszawie. Pomysl jest dla mnie naprawde swietny. Poprzez zabawe I ciekawe podejscie dzieci I dorosli maja szanse dowiedziec sie czegos o swiecie. Niestety organizacja we wspomnianym Centrum jest co kot naplakal. Bilety mozna nabyc tylko stojac w kolejce, co tworzy doslownie ogon weza na kilkanascie metrow. Nalezy zebrac sie wczesnie rano I tak jak kiedys po cukier czy mieso ustawic w kolejce przed otwarciem. Nie wspomne, ze kolejek jest dwie. Jedna na wystawe, a druga do planetarium. Tyle ze w planteraium jest przedsprzedaz, wiec po odstaniu swojego mozna kupic bilety na odpowiadajace nam dni, czego nie mozna powiedziec o wystawie. Niestety bookowanie online w 21 wieku jeszcze nie dotarlo do tak europejskiego miejsca. I to bardzo szybko nadwyrezylo polska cierpliwosc.
Zdecydowalysmy z Siostra, ze wybieramy kolejke do planetarium. Stalismy tak chyba z 40 minut I kolejka ani rusz. Zaczely sie szemrania az w koncu jakis Pan zaczepil sprzedawce tonem wyrzutu, dlaczego to tak dlugo trwa. Kasjer nie odpowiedzial, za to ochroniarz sie przylaczyl I zaczela sie dyskusja. Pani za mna, ktora zauwazylam jeszcze wczesniej bo wdala sie w sprzeczke z jakas inna kobieta, przylaczyla sie w natarciu najpierw na Pana a potem na ochroniarza – I tutaj skecz nadaje sie do kolejnego filmu Mis lub jakiegos kabaretu. Kiedy Pan zagadnal kasjera, Pani zwrocila sie najpierw do Pana I powiedziala – Ale prosze stanac za zolta linie, to moze bedzie kolejka szybciej isc, prosze sprobowac. Zobaczymy.
Mnie zamurowalo I zdarzylam odpowiedziec zartobliwie – a to jest jakas magiczna linia?
Bo jak to mialo pomoc kasjerowi I nam to nie wiem.
Pozniej Pani zmienila front I przylaczyla sie w natarciu na ochroniarza rzucajac wielce wymyslne pomysly typu “Ale dlaczego Pan z nami dyskutuje, dlaczego Pan nie powie, ze przekaze skargi do szefostwa, jak to sie traktuje klienta”. Jakoby to wszystko bylo w kompetencji ochroniarza. Dodalam znowu zartobliwie – “Ale to odrazu prosze podrzucic pomysl bukowania online”. A inna mloda odpowiedziala “Tak I bedziemy stac po te zarezerwowane bilety”. Wszystcy wybuchnelismy smiechem, odrazu atmosfera sie rozluznila. Nie ma to jak zdrowy smiech. Jednak po krotkim czasie dodalam – nie, bedziemy je sami drukowac. Kobitka spojrzala sie na mnie jakbym odkryla Ameryke I jest tym bardzo zaskoczona.
Historia nr.2
Wlasnie spacerowalam sobie po osiedlu kiedy natknelam sie na sasiadke, ktora niedawno urodzila dlugo oczekiwane dziecko. Jak mam w zwyczaju z ciekawosci zadalam pare pytan oraz to, jak poszedl porod. Kolezanka opowiedziala jak to rodzila 18 godzin, nie miala pelnego rozwarcia I lekarze trzymali ja ile mogli by urodzila naturalnie. Nie pomogly prosby jej, jej matki, aby zrobili cesarke, bo jednak to chyba za dlugo trwa. Co za ciemnogrod…. W koncu po 18 godzinach otworzyli kolezanke I wyszla na swiat nowa przedstawicielka homo sapiens. I tu padlo jak zwykle pytanie – a Ty kiedy? Oczywiscie, bez tego sie nie obedzie. Za kazdym razem staram sie wybierac wersje swojej odpowiedzi taka, aby byla z jednej strony jak najblizsza moim odczuciom, ale z drugiej strony nie bliska ich podejrzewanej przez mnie uwarunkowanej strukturze. Wiem, zolza jestem ;) Odparlam zgodnie z prawda, ze ja wole adoptowac. Spojrzaly sie na mnie zdziwione (znowu strzal w dziesiatke hehe) poczym kolezanka odparla – No co Tyyyyy……. Fajnie jest rodzic (czyt. miec SWOJE). I wierzcie mi – ta kobieta mysli, ze jest obdarowana teraz najwieksza I najprawdziwsza forma milosci, ze kocha nieegoistycznie bo jest wszystko wstanie poswiecic swojemu dziecku. Swojemu….Milosc jaka wyczuwam pomiedzy niuansami, ktorych nie potrafie wytlumaczyc nie jest czesto spotykana w realiach. Co nie oznacza, ze sie nie zdarza, jednak na takie wyzyny populacja ludzka jeszcze sie nie wdrapala. Spojrzalam tylko na kolezanke czujac lekki smutek spowodu slepoty biologicznej I milosci, ktora ogranicza sie w jej limitach. Ale smutek pochodzil tylko z intuicji i niuansow, na ktore nie mam dowodow. Jak powiedzial Hamlet Wiemy czym jestesmy, ale nie wiemy czym mozemy byc. W swoim szalonym umysle czasami mi sie zdaje, ze to wyczuwam...I tu nastepny cytat:
Nie pierwszy raz okazuje sie ze aby badac odchylenia od normy nie mozna samemu byc zupelnie normalnym. Jak ktos powiedzial w People watching magazine. hehe Daj jej Boziu zdrowia I szczescia – oczywiscie – jednak zdanie swoje mam – milosc, jedna z najsilniejszych energii napedzajacych nasze istnienie, zawsze siega ponad podzialy narzucone przez biologie. Bo milosc widzi dalej, jest na wyzynach swiadomosci I rozwoju emocjonalnego.
Nawiazanie do ostatniego posta – Co znaczy byc dobrym czlowiekiem? I komentarzy/maili na ten temat. Piszac co znaczy byc dobrym czlowiekiem I mowiac o momentach kiedy trzeba powiedziec NIE by oprzec sie wplywowi spolecznemu, ktory zmusza Cie do zachowan niekoniecznie madrych – to wcale a wcale nie oznacza olewanie, ignorowanie I posiadaniu w dupie wszystkich I wszystkiego. Jest takie zdanie od Arystotelesa –
Nawiazanie do ostatniego posta – Co znaczy byc dobrym czlowiekiem? I komentarzy/maili na ten temat. Piszac co znaczy byc dobrym czlowiekiem I mowiac o momentach kiedy trzeba powiedziec NIE by oprzec sie wplywowi spolecznemu, ktory zmusza Cie do zachowan niekoniecznie madrych – to wcale a wcale nie oznacza olewanie, ignorowanie I posiadaniu w dupie wszystkich I wszystkiego. Jest takie zdanie od Arystotelesa –
Każdy może stać się zły - to jest łatwe. Ale się gniewać na właściwą osobę i we wlasciwym stopniu i we właściwym czasie i we właściwym celu i we właściwy sposób - to nie jest we władzy kazdego i to nie jest łatwe.To samo tyczy sie mowienia NIE – trzeba wiedziec kiedy powiedziec NIE a kiedy powiedziec TAK madrze. I nie w sposob szakala. To bardzo wazne – forma jest bardzo wazna. Mowienie NIE nie oznacza, ze ma sie kogos w dupie.
Odrazu skomentuje takze jedna rzecz, ktora utkwila mi w glowie - kiedy mowiliscie o usmiechaniu. Kiedy nie mam ochoty sie usmiechac, to sie nie usmiecham I tyle. A widzicie – a ja sie usmiecham nawet wtedy kiedy mam w swojej glowie rzeczy, ktore sprawiaja, ze nie jest mi do smiechu. Co mam na mysli? Kiedy chlopak mnie wkurzyl albo szef, nie przenosze tego do Pani w kolejce w sklepie. Kiedy przechodze obok kogos I chce go minac, usmiecham sie I mowie przepraszam I mijam osobe. Kiedy ktos zwraca sie do mnie o cos a ja akurat rano dostalam ochrzan od szefa – nadal z usmiechem zwracam sie w kierunku czlowieka, ktory nie ma nic do poprzedniej sytuacji. Ale fakt – nie zmuszam sie do tego. Ja tak po prostu rozumiem wyzszy poziom zachowan i taka mam naturalna reakcje, ktora zostala jeszcze dodatkowo wzmocniona po emigracji. Zrozumieja to Ci co maja ambicje – tak jak ja – rozwijac sie w rozumowaniu I swiadomosci, za czym idzie swiadome zachowanie. Pierwsza reakcja nie jest negatywna I oczekiwanie nie jest negatywne. Jest otwarte I oczekujace. I tu dobry czas na kolejna historie I swietny przyklad.
Historia nr. 3
Weszlam do budki na bazarku po fasolke szparagowa trzymajac przy uchu telefon I ochrzaniajac Siostre, ze nie mozna sie do niej dodzwonic. Ma komorke, a ma wylaczony dzwonek. To po co Ci ta komorka – trejkocze swoim sarkastycznym tonem, az tu nagle slysze nienawistne I pelne agresji slowa – Prosze nie drzec mi sie do ucha!! Zamrozilo mnie. Kobieta stojaca przede mna w kolejce z nienawistnym spojrzeniem obrocila sie po tych slowach plecami a ja otrzasnowszy sie z tak pelnej nienawisci tonacji w glosnie jaki odebralam, odparlam dobitnie: Przepraszam (naciskajac mocno to slowo), przeciez nie zrobilam tego specjalnie. Nie mogla mi Pani milej zwrocic uwagi???
I tak, czy ta Pani okazala wyzszy poziom niz ja w tej sytuacji? Dlaczego nie pomyslala najpierw, ze moze sama siebie nie slyszalam jak rozmawialam, albo ze bylam poddenerwowana I specjalnie nie nastawilam sie by drzec sie jej do ucha. Poza tym mogla sie rownie dobrze odsunac. Ale oczywiscie w Polsce trzeba byc cicho, bo ekspresja to zlo ktore nalezy dusic w zarodku. Niedawno jak wczoraj w drodze do pracy w pociagu jakas irlandka glosno rozmawiala przez telefon. Bardzo glosno, tak, ze nawet moje uszy to odczuwaly. Ale nikt nie wazyl sie zwrocic jej uwagi a to dlatego, ze spoleczenstwo generalnie nie odbiera tego jako atak osobisty na wlasna cisze, ktora notabene powinna byc przed wszystkim wymagana w swoich czterech scianach. Osoba po prostu prawdopodobnie nie slyszala – przezyje sie. Luz. Ale jak powiedzialam, nawet jezeli to przeszkadza, kulturalne I z szacunkiem zwrocenie uwagi swiadczy o poziomie. To takze powiedzialo mi o podejsciu tej osoby do ludzi – czyli odrazu wrog.
Ale najlepsza historia przed nami. Bo podejscie do ludzi juz znamy a teraz przyjzyjmy sie podejsciu do zwierzat.
Historia nr. 4
Stalam I czekalam na chinszczyzne kiedy pies przyciagnal moja uwage. Byl przywiazany zaraz obok I wygladal prawie jak moj Cezar swietej pamieci. Tylko, ze ten mial dlugi wlos I widac ze byl juz wiekowy. Byl przywiazany na linie do ogrodzenia przy budkach z roznymi towarami. Szczekal. Przyciagal jakos moja uwage, szczegolnie, ze kocham psy. Jaka kobita zaczela do niego cmokac, a potem sprzedawca z budki wyszedl I zaczal komentowac, ze ktos zostawil tego psa juz godzine I on szczeka, denerwuje sie I nie wiadomo co teraz robic. Serce mi sie scisnelo. Podeszlam do niego by go uspokoic. Byl jednak zdenerwowany. Szczekal patrzac sie jednak w jednym kierunku drogi. Zaczelismy analizowac sytuacje ze sprzedawca podejrzewajac, ze ktos zostawil go tu w celu pozbycia sie klopotu. Rodzaj zawiazania na ogrodzeniu takze byl perfekcyjny, nigdy by sie nie zerwal. Wiedzialam, ze jezeli czegos nie zrobie to nie bede spala przez kilka tygodni. Postanowilam wziasc psa I podazyc za nim. Moze mnie zaprowadzi do domu. Przekazalam swoja chinszczyzne sprzedawcy z budki a sama rozwiazalam psa I poszlam za nim. Wyobrazcie sobie, ze zaprowadzil mnie pod same drzwi. Co za madre stworzenie. Dzwonilam, pukalam I nikt nie otwieral. Zadzwonilam do sasiadki I zapytalam czy zna tego psa. Potwierdzila, ze mieszka ze starszym Panem I jego synem,wnukami I synowa. Niestety nie chciala zgodzic sie by przetrzymac psa do powrotu wlasciciela (bo wlosy pewnie nah), jednak byla na tyle mila w swojej postawie, ze gotowa bylam jej to wybaczyc. Poprosilam wiec o papier I dlugopis I napisalam dobitnie, ze pies czekal godzine na wlasciciela I nikt sie zglosil. Nastepne zostawilam swoj numer telefonu. No nic, zabralam psa do siebie majac nadzieje, ze wlasciciel sie odezwie. Nawet jak nie, wiem gdzie mieszka I sprawa dla policji bylaby bardzo latwa. Zamknelam kota w pokoju, wprowadzilam psa, dalam wody a on tak fajnie mnie popychal noskiem, I tak fajnie chlapal ta woda jak pil….. Czulam momentalne polaczenie I drgania w sercu. Rozmarzylam sie, powspominalam Cezarka – mojego Aniola Stroza, ktory uratowal mnie od calkowitej zimnoty emocjonalnej – jak wierze. Zatesknilam za posiadaniem pieska, znowu. Bede go miala w przyszlosci jak moj niespokojny duch osiadzie w jednym miejscu. Teraz jest czas na ruch. Nagle zadzwonil telefon – to wlasciciel. Zaczal tlumaczyc jak to synowa poszla na zakupy i……zapomniala zabrac z powrotem psa. Dziwne, ale nawet nie bylam zla, choc oczywiscie sarkastyczna mysl nie omieszkala mi przejsc przez glowe – jak mozna zapomniec o zywej istocie????? Ciekawe czy tak o swoim dziecku by zapomniala! Zaprowadzilam psa do domu I znowu wlasciciel tlumaczyl sie. Jak moge sie odwdzieczyc, moze kawke? Zapytal . Nie, dziekuje – prosze sie nim dobrze zajmowac, to bedzie dobra wdziecznosc.
Nawet nie wdawalam sie w dysksusje I oswiecanie, chociaz mialam ochote zapytac czy jest synowa bo chetnie bym z nia pogadala. Jednak widzicie, po tylu latach grzebania w zyciu, psychice, myslach, juz tylko madra reakcja mnie zaskakuje. Bezmyslna juz nie. Rzadne tlumaczenie nie przetlumaczy mi jak mozna zostawic zywa istote za ktora jest sie odpowiedzialna ot tak bo sie zapomnialo. Na plytkiej plaszczyznie byl to fakt, ze dla niej to zwierzak, nie czlowiek. Nie zdaje sobie sprawy ze jej dzieci do ok 5 roku zycia przynajmniej beda na poziomie rozwojowym takim na jakim generalnie sa pieski. Choc jak widac po synowej czlowiek potrafi sie zatrzymac nawet wczesniej niz to. W glowie sie nie miesci……
Jeszcze jedna historia utknela mi w pamieci. Historia nr. 5 Pojechalam na pare dni do Krakowa. Chcialam odwiedzic w koncu Auschwitz. Jeszcze tam nie bylam. Przez wiele lat interesowalam sie tymi wydarzeniami, naogladalam sie I nasluchalam historii. Przyszedl czas by to w koncu zobaczyc na wlasne oczy. Wiekszosc przewidywala, ze wyjde z tamtad przybita. Tak…. Wychodza ludzie, ktorzy na co dzien o takich sprawach nie mysla, nie analizuja a ogrom zla I destrukcji nagle przybiera forme w ich glowach. Ja bylam zawsze tego swiadoma z powodu wlasnej potrzeby wiedzy na ten temat no i tego, ze moje dziecinstwo dawalo mi niezle przyklady traumy. Im gorsza forma zla, tym wiecej chcialam rozumiec co I jak. Wizyta w Auschwitz dala mi mozliwosc zobaczenia na wlasne oczy ziemi przesiaknietej krwia niewinnych…. Dom, w ktorym byly robione eksperymenty na kobietach. Niektore nie przezyly, inne zostaly okaleczone na cale zycie. Sciane stracen gdzie rozstrzeliwano ludzi I stojace cele w podziemiach, gdzie bez wody I jedzenia wiezniowie byli przetrzymywani. Mordercza pomyslowosc przekracza moje pojmowanie… Widzialam zaplakane oczy, niektorzy bardzo to przezywali. Jednak cala ta otoczka byla takze przesiaknieta jeszcze jednym - mianowicie taka nerwowoscia I naciskiem na to, ze mamy czuc sie tam zle, mamy tam sie dolowac, mamy to odczuc. Niezrozumcie mnie zle – biegne by wyjasnic aby znowu pisane slowo bylo zrozumiane poprawnie – to jest przerazajace, tragiczne I wywoluje smutek, jednak uwazam, ze czasami transferuje nienawisc dalej. Ta tragedia powinna zbudowac cos dobrego na zgliszczach, jednak nie czulam tego tam. Mianowicie sytuacja byla taka:
wyszlam z budynku po obejrzeniu stojacych cel I zauwazylam kobiete tlumaczaca cos komus przez komorke z boku. Nagle jakis przewodnik mijal ja ze swoja grupa I znowu jezykiem szakala, z pelna nienawiscia I zloscia wycedzil: Prosze nie rozmawiac tu przez komorke, to nie Disneyland .
wyszlam z budynku po obejrzeniu stojacych cel I zauwazylam kobiete tlumaczaca cos komus przez komorke z boku. Nagle jakis przewodnik mijal ja ze swoja grupa I znowu jezykiem szakala, z pelna nienawiscia I zloscia wycedzil: Prosze nie rozmawiac tu przez komorke, to nie Disneyland .
Znowu zostalam uderzona sila negatywizmu i nienawisci w jego glosie. Nie wspomne o paradoksie myslowym. Pomyslmy: stalam na ziemi ktora pochlonela tyle krwi, ktora zostala przelana z powodu nienawisci do specyficzych grup etnicznych. Nienawisci, ktora nie miala rzadnego powodu tak naprawde jak tylko powod w ich chorych glowach. A tutaj jakis pracownik przekazuje to dalej z powodu telefonu. Kolega jednak uwazal, ze dobrze ten czlowiek zareagowal, bo to cmentarz. Smutno to slyszec od kogos kto zwie siebie psychoterapeuta. Jezeli reakcja nienawisci jest tym czym popiera - powodzenia dla jego klientow. Ja jednak nie popieram. A takze nie popieram faktu patrzenia na rozmowe przez telefon jak robienia sobie party. Dlaczego nie moge rozmawiac przez telefon? Nie spiewam tam przeciez, nie tancze a na cmentarzu takze rozmawiam przez telefon jak zajdzie taka potrzeba. Tamta kobieta nawet sie nie smiala. Nawet bym sie nie zdziwila gdyby po prostu cos sie stalo I musiala cos tam powiedziec. Nawet jezeli Panu nie podobal sie telefon znowu – jaki szacunek pokazuje do tych zabitych poprzez zywe okazywanie nienawisci z powodu czegos tak glupiego?
Podejscie do smierci jest wielka sztuka. A to dlatego, ze niesie ze soba olbrzymi bol powiedzenia zegnaj do bliskich I braku pewnosci, ze kiedykolwiek bedzie sie mialo okazje ich zobaczyc. Niektorym pomaga wiara, niektorzy jej nie uzywaja bo akceptuja fakty teraz I tu jakie sa. Jednak dla kazdego to jest bol. Szczegolnie gdy smierc jest tak makabryczna jak w obozach koncentracyjnych. Jednak nie powinno to niesc nienawisci dalej, bo wtedy stajemy sie jak oprawcy. Nie powinno sie zmuszac ludzi, ktorcyh to nie dotknelo by czuli taka sama zalobe jak tych co bezposrednio cierpieli z tego powodu. Pamietajmy, ze ludzie nadal umieraja, sa torturowani lub zmuszani do tyranicznej pracy nie lzeszej niz w pierwszej czy drugiej wojnie swiatowej. Spojrzmy na Koree Polnocna. Akurat ogladalam dokument w Polsce, ktory przedstwial fakty przemawiajace za tym, ze to co sie tam dzieje jest kontynuacja ludobojstwa I tortur. To bylo takze tragiczne do sluchania. Spojrzmy na Afryke, nie wspomne o blizszych ziemiach – Czeczenia. Wojny sie nadal tocza I ludobojstwo nadal sie toczy. I my lezac w cieplym lozku, majac szynke w lodowce nie zdajemy sobie sprawy jak duzo mamy. Tak naprawde wszystko co potrzeba do szczescia. Albo pomyslmy o Powstaniu Warszawskim. Akurat bylam w Polsce na 67 rocznice. Urodzic sie w kraju gdzie trwaja wojny I nie masz szansy po prostu dorosnac. Idziesz I walczyc I giniesz, lub udaje ci sie przetrwac jednak Twoja mlodosc juz nigdy nie wroci. Zaczytujac sie we wspomnieniach ludzi przezywajacych takie stany widzisz ogrom dobroci, ktora Cie otacza. Bo moze byc gorzej. Perspektywa - bigger picture jak w ukladzie slonecznym ktory pokazalam poprzednio – wtedy akceptuje sie pewne rzeczy lepiej I docenia sie je wiecej. I po co ten jezyk szakala???
Oczywiscie opisalam historie, ktore zapadly mi w pamieci z powodu swojej problematycznosci. Jest tam cos do rozwiazania, do zaanalizowania, do wyciagniecia wnioskow. Wiec to robie. A te pozytywne – oczywiscie byly I te przynosily niezwykla radosc. Zwykle przepuszczenie w kolejce, zwykly zart kuriera, ktory przyniosl moje zamowione bankowe dokumenty, pomoc sasiadki w dostaniu sie na stacje. Ale to nie wymaga wiekszego zastanowienia tylko oddania pozytywnej energii I cieszenia sie z okazanej zyczliwosci. Bo zyczliwa reakcja juz jest na wysokim poziomie zrozumienia spolecznego. To nad szakalem nalezy sie zastanowic.
Do nastepnego.
ps. Nie pytajcie mnie dlaczego slowa maja w tle takie wypelnienie - probowalam wszystkiego. Nie rozumiem czasami tych ustawien...
ps. Nie pytajcie mnie dlaczego slowa maja w tle takie wypelnienie - probowalam wszystkiego. Nie rozumiem czasami tych ustawien...
12 komentarzy:
Też miałem okazję doświadczyć ostatnio kliku absurdów, od niemożności zapłacenia niepodpisaną kartą ("proszę mi dać długopis to ją podpiszę" nie pomogło :) do niemożności odebrania umówionej wcześniej recepty na własne nazwisko bez okazania dowodu (a takiego wała!). Kraj w którym każdy traktowany jest jak złodziej i oszust.
m
Wakacje..wakacje...fakt pogoda...pozostawię bez komentarza..ale za to ludzie i zdarzenia nigdy nie zawodzą,prawda?Prawda,czytając Twój post:) Poznałam osobę,która pracuje w zakładzie pogrzebowym.Przewozi "ciało" i zajmuje się całą resztą..Wiesz..to specyficzne doświadczenie...to jak mówi o zmarłych,o pogrzebach,śmierci...nie wiem nawet jak to opisać...W każdym razie niech moim komentarzem do Twojego postu będzie : naprawdę, po raz któryś chciałabym powiedzieć, że bardzo cieszę się,że poznałam Cię natykając się na ten blog:)pozdrawiam.Agnieszka.
Nie zawodza;) hehe
No wlasnie, jest taki cytat - nie ma swiadomosci zycia bez swiadomosci smierci.
Ciesze sie takze ze natknelas sie na moj blog:)Milej niedzieli!
A wlasnie, Izabell, jak sobie radzisz z ta swiadomoscia smierci? Bo mi, im starsza jestem, tym jest coraz trudniej. Strasznie sie boje samej smierci ale jeszcze bardziej tego, ze moge juz nigdy nie zobaczyc swojego syna.Czytalam bardzo ciekawe ksiazki Arthura E. Powella, Annie Besant, jest tam wyjasniona droga duszy od wcielenia do wcielenia- ale czy to jest prawda? Dlaczego nie ma naukowych dowodow na istnienie zycia po smierci? A moze sa? Dlaczego nikt stamtad nie wraca chocby na chwile do swoich bliskich, ale w sposob jednoznaczny, zeby powiedziec, jak tam jest? Ciezko zyc myslac, ze urodzilismy sie po to, zeby umrzec, i ze byc moze to koniec.
Pozdrawiam
Sylwia
Jeśli chodzi o Warszawę i Centrum Kopernika to słyszałam że niezłe klocki wiążą się z dosstaniem się do środka. Zwiedzając stolicę w tym roku poprostu sobie odpuściłam, wolałam się nie denerwować...
Reszty nie komenttuję...szkoda gadać...
Cantiona
Smierc wyobrazam sobie jako nicosc. To jest tak jak sen bez snow. Ja nie pamietam swoich snow kompletnie I kiedy klade sie spac, klade glowe na poduszke I przestaje istniec. Nie ma mnie, nie mam zadnych znakow, ze istnieje. Jezeli bym sie nie obudzila, to by mnie nie bylo dla mnie samej. Tak bylo przed moim urodzeniem I logiczne rzecz biorac mysle, ze bedzie tak po mojej smierci. Jednak moja energia nie umrze – tak sobie mysle. Ona trwa I zostaje przekazywana dalej. Mysle, ze indywidualnosc mojej energii w tej samej konfiguracji juz sie nie powtorzy, tak jak linie papilarne. Jednak zostanie rozdzielona na inne przyszle istnienia I bedzie odpowiedzialna za dalszy stan rzeczy swiata. Tak rozumiem slowa buddystow I pomalu wtlaczajacej sie w to fizyki kwantowej – ze jestesmy ze soba polaczeni. Jestem odpowiedzialna za rozwoj tej energii, za najwyzsze jak tylko moge poznanie, swiadomosc, aby bylo lepiej. To oznacza dla mnie raj, on nie jest tam, on moze byc tu. Jest ewolucja biologiczna, jest ewolucja swiadomosci, madrosci. Moze dlatego inni rodza sie bardziej swiadomi a inni nie? Bo energia krazy I laczy sie na jakims tam metafizycznym wymiarze? Oczywiscie takze wiele jest przekazywanych przez geny – ale patrzysz czasami na swoje drzewo genealogiczne I jakos nie widzisz punktu oparcia…
Wiec dlatego generalnie nie boje sie smierci, bo mam do niej stosunek jak do wyzwania przed ktorym MUSZE stanac. Wiec skoro nie moge tego zmienic, musze to zaakceptowac, a akceptacja jest bardzo silna moca. Zreszta w swiadomosci smierci zyje odkad pamietam. Zawsze mi towarzyszy, od malego – jakos dziwnie….. Jestem takze troche ciekawa czy cos jest za ta kurtyna… No I lubie nicosc, jak w stanie medytacji…. To spokoj.
Jednak boje sie bolu umierania I oczywiscie umierania moich bliskich – czyli znowu tego przeogromnego bolu powiedzenia zegnaj.
Jezeli bylabym w sytuacji, ze mam raka I daja mi 6 miesiecy zycia, nie czekalabym do konca bym umierala w bolu lub chocby nieswiadomie zalana morfina. To samo nie chcialabym dla swoich bliskich. Jade do kraju gdzie czlowiek moze wybrac kiedy chce umrzec, zalatwiam swoje sprawy, zegnam sie ze swiatem I biore tabletki czy zastrzyk. Bo bol smierci nie uszlachetnia, bo nie bede miala szansy uzyc tego co przez niego sie nauczylam. Bol uszlachetnia wtedy kiedy stajac przed zyciowym wyzwaniem daje rade, przechodze to I mam nauki z tego na przyszlosc. Smierc to znak, ze mialam szanse rozwinac energie, a teraz to juz po ptakach. Mialam swoje szanse.
Co do bliskich to wielki bol. I on bedzie. Jednak kiedy kocham takze mam swiadomosc, ze nic nie nalezy do mnie, nie nalezalo I ze, ze wszystkim bede musiala sie kiedys pozegnac. Nie ma FOREVER. Zamieniam to na fakt, ze skoro tak ma byc (akceptacja) tym bardziej doceniam teraz I nie trace czasu na nie okazywanie milosci, doceniam kazda chwile, jestem swiadomie w tej chwili obecnosci ukochanej osoby. Milosc dla mnie to pewna wolnosc, przywiazujesz sie, kochasz ale jednak nie wtapiasz sie w ta osobe cala soba (czy to dziecko, czy partner) wiec umiem ja takze pozegnac. Ale zawsze bol bedzie, oczywiscie.
Taka moja filozofia na ten czas :)
Centrum Kopernika rzeczywiscie masakra sie tam dostac. Ale planetarium fajne przezycie:) Polecam!
Ja za to pamiętam większość snów,są bardzo symboliczne i intensywne,wystarczy,że przymknę oko, a zaraz śnię...nie chciałabym wiedzieć co jest po "tamtej stronie",czuję ,że istnieje "tamten czas" ale nie wnikam w szczegóły,ale nie chcę Wiedzieć,staram się żyć jakbym miała jutro umrzeć i to jest dla mnie ważne,żeby się nie bać,mieć odwagę żyć, a co będzie potem to nieistotne.Jedyny ból,którego możemy być pewni ,że nas spotka, to moment odejścia kochanych osób,ale śmierci się nie boję,to element życia po prostu.Agnieszka.
Widzę,że na różne tematy tu wchodzimy :) Od niemocy głupoty ludzkiej aż po niemoc związaną z końcem życia.
Chciałam się podzielić moją zmianą rozumowania uczuć , odczuć i zamartwianiem się. Jakiś czas temu wszystkim dookoła się przejmowałam (oczywiście na zapas i nie potrzebnie)teraz jako kobieta po rozwodzie zmieniłam swój tok myślenia. Mianowicie przestałam katastrofizować, jeśli coś nastąpi dam sobie z tym radę, ktoś umrze z bliskich wiadomo będę ubolewać , przeżywać.Żyję dniem dzisiajeszym.Zamartwianie się i narzekanie przyciąga nieszczęścia , tak więc pytanie po co tak postępować?
Druga rzecz to co mówisz Izabell , a właściwie piszesz - chodzi o uczucia. Do niedawna rzucałam się w uczucie bezgraniczne a teraz wiem że był to błąd. Na szczęście to zrozumiałam i dlatego żyje się łatwiej . Jest to trochę egoistyczne ale ja również jestem ważna! Tym optymistycznym akcentem kończe moje wywody :)
PS Izabell ty również miałaś wpływ na zmianę mojej osobowości ...dzięki!!!
Pozdrawiam , Cantiona
Aga - dokladnie. Moze zycie to sen? :)
Hej Cantiona - wszyscy sa egoistyczni - inaczej ludzkosc by nie przetrwala i na pewno nie byloby nas teraz tutaj;)
ps. Zmiana jest Twoja zasluga bo bylas na tyle otwarta by mnie uslyszec i zaczerpnac cos dla siebie;)
i po tych uprzejmosciach zycze jeszcze dobranoc:)
Pozdrawiam Girls!
Cantiona,podpisuję się pod Twoim komentarzem dwiema rękami:) Agnieszka.
Prześlij komentarz