I tak drazylam, rozmawialam z ludzmi, ktorzy mnie choc troche znaja, rozmawialam ze soba, analizowalam. Od ludzi najczesciej slyszalam echo ich wyuczonych lub zaslyszanych hipotez; ojciec pil - to wybierasz pewnie tych pijacych. No akurat nie, zdarzylo mi sie to raz i tez nie moge powiedziec, ze facet sie zapijal, choc byl destrukcyjny w zachowaniach. A moj dlugoletni zwiazek takze byl w normie. Facet byl normalny w piciu, w balansie. Choc ja nie akceptowalam nawet malej kropli wodki. Bylam tez z tymi co nie pija i tych bylo zdecydowanie wiecej. Nie pijacy, nie palacy. Poprzez nie pijacy znaczy, nie upijacy sie z kumplami jak przyslowiowy polak, nie zlopiacy wodki co weekend, lub piwska. Tylko jedno piwko czasami, winko albo w ogole. Tak, to mozna powiedziec, ze przewaza. Zalozmy, ze jest to jakas moja norma podswiadoma - statystycznie wychodzi, ze szukam abstynentow, choc sama nim nie jestem. Dalej - na pewno moge stwierdzic ze przyciagam ludzi pokreconych, odstajacych od wiekszosci i takich najlepiej rozumiem. Bo sama za "normalna" nie jestem. Przez norme rozumiemy zachowania w pewnej konwencji, normie spolecznej. A ja mam wieczna ochote jej zaprzeczac.
Drazac glebiej, spojrzmy wstecz - moge powiedziec z cala pewnoscia, ze tylko jeden facet miescil sie w normie normalnego chlopaka. Czyli takich jakich wielu. I to byl moj najdluzszy zwiazek. Zwiazek, w ktorym nic nie czulam. Reszta zwiazkow jakos jest dziwnie obfitujaca w jakies przegiecia. Ostatni - na temat masek, juz opisalam. Poprzedni z DDA destrukcyjnym. A jeszcze inne obfitowaly zawsze w jakies zawilosci. Nigdy prosto i naturalnie - jak byc powinno. I konczyly sie ciezkimi ciosami.
Mialam bardzo ciekawa rozmowe z kolezanka :
iza (8-04-2009 23:43) tyle ze co jest ze mna, ze nie takich przyciagam
iza (8-04-2009 23:44)tylko samych wariatow:)
asia (8-04-2009 23:43)
ja mam podobnie i stwierdzilam ze nie bede tego analizowala
asia (8-04-2009 23:44)moze dlatego ze jestes Pania psycholog :)
asia (8-04-2009 23:44)i przyciagasz wariatów :)
iza (8-04-2009 23:44)no wlasnie
asia (8-04-2009 23:44)co sie chca na Tobie wesprzec :0
asia (8-04-2009 23:44)i dowartosciowac
iza (8-04-2009 23:44)tez tak mysle cholera
iza (8-04-2009 23:44)tak to chyba wyglada
iza (8-04-2009 23:44)bo normalni nie sa zainteresowani
asia (8-04-2009 23:44)a ja przyciagam albo takich co chca sie bawic albo takich co nie chca sie wiazac
iza (8-04-2009 23:44)i mam przechlapane:)
asia (8-04-2009 23:44)i kolko sie zamyka
asia (8-04-2009 23:45)chcialabys cale zycie nianczyc(facetow) emocjonalnie? ;)
iza (8-04-2009 23:46)o nie, nie dalabym rady byc 24 godz na dobe terapeuta. tyle ze
iza(8-04-2009 23:46)moze ja mam za wysokie wymagania emocjonalne? :)
asia (8-04-2009 23:46)jakbym slyszala dzisiaj swoja kolezanke
asia (8-04-2009 23:47)sprawiasz wrazenie niezaleznej, pewnej siebie kobiety, ktora wie czego chce itd
asia (8-04-2009 23:47)moze dlatego przyciagasz takich fajtlapow
iza (8-04-2009 23:47)ja wiem czego chce
asia (8-04-2009 23:48)a odpychasz takich co sami sa silni a szukaja zagubionych kobietet
iza (8-04-2009 23:48)i jestem silna, ale bycie silnym nie oznacza byciem ciagle w sile
asia (8-04-2009 23:48)no wlasnie, wiesz czego chcesz
iza (8-04-2009 23:48)ale z silnymi nie ma co gadac, bo chca ze mna walczyc
iza (8-04-2009 23:48)cos w tym jest...
asia (8-04-2009 23:48)ja moze teraz za bardzo mierze swoja miara ale czasem mam takie wrazenie
asia (8-04-2009 23:48)dokladnie
asia (8-04-2009 23:49)i ja tez zauwazylam ze przyciagam takich slabych
asia (8-04-2009 23:49)a mnie tacy nie interesuja
asia (8-04-2009 23:49)a jak silny to znowu sie klocimy caly czas
iza(8-04-2009 23:49)ale ja nie umiem byc inna, bo taka jestem w postawie naturalnie
asia (8-04-2009 23:50)no ja tez nie zamierzam nikogo innego udawac
asia (8-04-2009 23:50)ja to nieraz tak patrze na inne pary i sobie mysle jak sie ludzie znajduja ze trafiaja na ta osobe itd na normalnych , fajnych facetow
asia (8-04-2009 23:50)a ja zawsze na jakis zjebow z problemami emocjonalnymi
iza (8-04-2009 23:51)haha
iza (8-04-2009 23:51)no wlasnie ja tez
iza (8-04-2009 23:51)byle jeszcze posiadali madrosc... wtedy byloby jak trzeba :)
No wlasnie. Moja ukochana nauka, psychologia, filozofia. To odkrywanie daje mi najwyzsze szczescie, jednak w innym aspekcie moze to byc przeklenstwo. Ta sfera wplywa na moje zycie osobiste, a spoleczenstwo - czy nam sie to podoba czy nie - ma swoje generalne tendencje w zachowaniach. Im wiecej wiem, im wiecej rozwazam i rozumiem, tym trudniej jest znalezc ludzi do rozmowy na tym samym poziomie. To czesto moze dac rezultat typowego outsider-a, samotnika wsrod tlumu. Ja samotnikiem nie jestem i mam szczescie znajdowac perelki ze swojego "rodu" (chocby na tym blogu:)). Jednak jezeli chodzi o zycie uczuciowe? Tu zaczynaja sie schody.
Ostatnio rozmawialam z bratem. Opowiadal mi o swojej pracy i rzucil nagle tekst - w pracy jak jestem wsrod ludzi mozesz byc pewna ze jak bedzie wariat* to przyklei sie wlasnie do mnie. Ja ich po prostu przyciagam. Bogowie, ja mam to samo! - wykrzyknelam. Dlatego - ciagnal brat - bo mi to nie przeszkadza, jestem cierpliwy, lubie sluchac dziwnych rzeczy, obserwowac dziwne zachowania, wiem, ze sam jestem dziwny. A tacy ludzie maja najwiecej ciekawych rzeczy do powiedzenia.
*wariat - tutaj osoba odstajaca od ogolu.
No wlasnie, tyle ze ciezko znalezc dziwna dziewczyne, osobiscie malo takich znam. Moze dlatego, ze jestem kobieta i jest to jakas bariera plciowa lub bariera w moim mozgu. Ale wsrod meskiego grona nie mam problemu znalezc dziwne okazy. I wowczas moj brat moze okazywac otwartosc do rozmowy, ale kiedy ja to robie, czesto jest to mylone z tym, ze jestem zainteresowana. Albo jeszcze czesciej - ze tak dobrze ich rozumiem i sami wpadaja emocjonalnie. A jak wpadaja emocjonalnie i wystarczajaco dlugo mnie "gonia" wowczas przekonuja mnie do proby zacisniecia wiezow. I wtedy koniec. Zaczyna sie jazda bez trzymanki. Bo co innego kiedy ktos jest pokrecony przez zycie ale ma madrosc, sam wie wiele rzeczy o sobie i swiecie i jeszcze sie rozwija. Ale co innego kiedy ktos jest pokrecony i tkwi w tym, czesto niestety nieszczesliwie niezrozumiany, zakleszczony w jednym spojrzeniu na swiat i przewaznie jest wrogi. A ode mnie mozliwe iz oczekuje podswiadomie "leku na cale zlo". Poniewaz ja rozumiem. Poniewaz ja slucham. Ok, ja rozumiem i slucham cala soba, ale to nie oznacza, ze bede glaskac i nie oczekiwac postepow w nauce.
Niestety w swoim doswiadczeniu i obserwacji ze swiata wariatow i ich zycia w zwiazkach wylania sie tendencja braku samorefleksji przynajmniej jednej osoby. Wowczas, jak te dwa wariaty juz sie odnajda w tym matrix-ie to jeden z nich cos ze soba robi; szuka odpowiedzi, analizuje, idzie do przodu i sa dni kiedy wykonczony emocjonalnie z jezykiem do pasa , ktory czasami zawija mu sie w okol nog, pada jak dlugi. Ten drugi wariat generalizujac przewaznie nic nie robi tylko tkwi w swoim swiecie cierpien, drapie, gryzie, robi co chce i zada ciaglej uwagi. Wowczas na pewno balans w zwiazku i pomoc w rozplataniu jezyka w okol kostek partnerowi ulega wykresleniu ze spraw waznych. I tak "tancowaly dwa wariaty, jeden duzy, drugi maly". Nawzajem wysysajac energie zaczynaja sie dusic i irytowac. To murowany brak rozwoju zwiazku.
Ale wezmy inny przyklad - wariat i normal. Wiec tutaj takze nie jest dobrze, bo jak normalny zrozumie wariata? Jak wytrzyma walke o zwykly stabilny dzien, ktora czasami trzeba stoczyc z demonami? Z facetami typu "normal" ani razu nie udalo mi sie glebiej porozmawiac. A glebiej dla pozszywanej duszy zawsze oznacza ekstremalnie gleboko, poniewaz wlasnie tam siegnela dusza, kiedy nie byla zaopatrzona w wystarczajaco duzo psychicznej energi by nie sfiksowac, albo ladniej i pozytywniej - by dostac kopa do rozwoju emocjonalnego przewyzszajacego wielu;))) A ta droga bedzie juz zawsze czescia JA. Nie da sie od niej uciec. Nie da sie zignorowac. Nawet jakbysmy chcieli. I taki "normal" zafascynowany innoscia, szukajacy roznorodnosci spotyka wariata, ktory taka roznorodnosc i nieodkryty lad reprezentuje. Normal ma duzo energi i wierzy, ze uleczy wariata, albo ze zycie w jego swiecie bedzie mu odpowiadac. Szczesliwiec - jezeli wariat ma tendencje do samorefleksji, a normal ma osobowosc wspomagajaca i tendencje do trafnej analizy. Plus inteligencje emocjonalna na poziomie. Ale przewaznie i tutaj sa rozbieznosci. Wariat zaczyna pokazywac swoja otchlan, z duzymi oczami wiedzy na tematy nieprzyjemne. Jeszcze wszystko ma swoja logiczna calosc, normal nie gubi sie w labiryncie emocji - ok, ciezkie dziecinstwo, rodzice, ludzie, problemy tu i tam. Ale niech normal zrozumie wariata, ktory - jezeli nalezy do tych obdarzonych samorefleksja - wykonal juz jakas prace nad soba i widzi w sobie takze swiatlo, poruszony potrzeba dzielenia bliskosci z druga osoba mowi; WIESZ, MOJ SMUTEK JEST JUZ RADOSNY. Bogowie, jak smutek moze byc radosny!!! - normal zaczyna sie gubic. Jak mozna jesc makaron z kluskami???? Smutek to smutek, stan zly, niechciany, trzeba zrobic wszystko by sie go pozbyc. To jest myslenie normalne. Albo, POZWOL MI PLAKAC, LZY SA DOBRE. Madonno! Jak lzy sa dobre - mysli normal - placze sie, kiedy cos boli, kiedy cos jest zle. Trzeba je powstrzymac, trzeba je osuszyc!!!
Nie bede sie rozpisywac nad moim tekstem, ze lubie wampiry a plakat na mojej scianie to jedna wielka wampirza dziewczyna. Ten tekst juz w ogole w swiecie normal jest podciagany do znaczenia krwi i przemocy. Normal nie pomysli, ze moze chodzi tu o zatracenie i tesknote za sloncem - moje podswiadome ja.
Moge tak pisac na ten temat i cala noc, bo mysli opetaly mnie gwaltownie - ale jest juz pozno. Wiec zakoncze tu swoje wywody z kilkoma czesciami od ukladanki w reku, jednak bez pewnej analizy; Jakich facetow wybieram podswiadomie, albo jacy faceci mnie wybieraja?
Pomysle o tym jutro - powtorze za pania Scarlett O'Hara.
Dobranoc.
23 komentarze:
Spadasz z nieba Izabell, dla mnie sprawy uczuć były zawsze o wiele prostsze.
- Michał
tzn. Z Nieba :)
- Michał
ja? z nieba? rozumiem, ze to metafora i po freudowsku przekrecmy to na contradiction i znaczy z otchlani :))
widzisz, jednak jest u Ciebie w czyms lepiej:)) niestety u mnie prosto nie jest. moze dlategoo ze jestem takze kobieta? one w ogole posiadaja skomplikowane swiaty ;)
Powiedziałbym, że z tej otchłani o której mówisz pojawia się jakieś małe światełko. Zauważyłem, że na temat relacji mam chyba dość nietypowy pogląd i pewnie długo mi zajmie powrót do starych zwyczajów.
- Michał
Sam często bywałem 'smutny', przez co ludzie jakby odsuwali się ode mnie, myśląc że mi na nich nie zależy, nawet ci do których byłem bardzo przywiązany. Mógę powiedzieć dokładnie tak jak Ty Izabell, że w smutku może być nieprawdopodobnie dużo radości, ludzie tego nie widzą, trzeba go tylko czasem umieć oswoić i zrozumieć, można nawet się z nim od biedy zaprzyjaźnić niepopadając w panikę.
http://listen.grooveshark.com/#/song/Chasing_Butterflies/5304001
Ale to nie jest ostateczna droga, bo życie potrafi miło zaskakiwać.
- Michał
Czyli jaki poglad? again i dont get it! ;))))
wlasnie chodzi o to, ze ja nie uchodze za osobe smutna:) duzo sie smieje, jestem energetyczna, mam temperament, nawet widac po tym jak chodze :) ale jednoczesnie nosze w sobie taka mala otchlan, kiedy spotykam osobe i opowiadam o sobie to wtedy tzw normalny chce ocierac lzy, kiedy jestem wstanie melancholi. ale ja lubie te stany, nie potrzebuje juz ocierania lez bo sama to musialam i musze robic. jedyne czego bym pragnela to po prostu bycie przy mnie, pomilczenie razem. nie zabieranie mi na sile tego smutku bo dzieki niemu tworze, mysle i sie rozwijam. ten smutek nie jest juz destrukcyjny, uwazam sie za szczesliwa osobe. jest tylko echem pamieci. potrzebnym do glebszych rozmyslan :)
jednoczesnie te milczenie takze musi byc madre :) jak widac, ze mna nic prostego :)))
niestety link ktory mi podales nie otwiera sie :(((
Aha :) To świetnie. Ciesze się że tak mówisz. Kiedyś miałem taki epizod, potem było zupełnie inaczej, istny 'peek experience' :)) ale mam czasem dość niepokojącą cechę odczuwania emocji innych i bardzo łatwo wpadam, potem od tej samej strony nie zawsze dostaje się bilet powrotny. Zwykle jak mam energię to rozdaję ją na lewo i prawo nie zawsze z głową :))). Chyba mam jakiś kryzys, poważny :)))
Link to piosenka o tym, że kiedy jesteśmy smutni to co piękne nadal pozostaje piękne i nic nie jest w stanie mu zaszkodzić :). Przynajmniej ja tak to rozumiem :).
Ale nie chodzi chyba tutaj o smutek, który skłania do głębszej refleksji, o którym mówisz.
Tak, zdecydowanie milczenie jest czasem dużo ważniejsze niż słowa.
- Michał
PS. Do poglądu wrócę :)
>Ale nie chodzi chyba tutaj o >smutek, który skłania do głębszej >refleksji, o którym mówisz.
A może nawet...? :))) i wtedy nie ma sie co martwić, bo zawsze gdzieś będzie czekać nienaruszony :)))
- Michał
oj tak, dystans jest bardzo wazny. ja akurat nie mam z nim problemu i nawet jak odczuwam poprzez empatie to jednak mam tendencje naukowe czyli biore emocje pod swiatlo i obserwuje :)
mialam na mysli; jak dwa wariaty to dwa glebokie smutki, jeden wie o nim i cos robi, drugi nie wie i gryzie. a jak normal i wariat to normal odczuwa smutek pokreconych, przekletych jakby,ze tak powiem po moich ulubionych ksiazkach fantasy :)w moim mniemaniu inny niz smutek u normalnych. bo smutek ten jest przyklejony do jestestwa. i wtedy znowu ciezko o zrozumienie.
moze na you tube jest ta piosenka?
Czyli poddajesz się takiej własnej superwizji :). Rzeczywiście czasem może skończyć się to dramatycznie, ale na uczcia czasem nie ma rady i wszystko zaskaująco może obrócić się nagle przeciwko nam :( (???).
To co mówisz o jest naprawdę dla mnie zdumiewające w pozytywnym sensie oczywiście, czytasz jak z otwartej księgi.
- Michał
PS. Ten powinien zadziałać; http://tinysong.com/3ybS
You've been chasing butterflies for too long. I've watched you from the garden wall. You would hold beauty in your hand. It's time for you to understand. You can't take her with you when you go down.
Może jeszcze inaczej można to rozumieć? :))
tak, staram sie to robic czesto, szczegolnie jak cos mnie szokuje momentalnie kieruje sie do siebie i pytam sie, OK I JAK JA SIE Z TYM CZUJE?
tyle, ze wiadomo, przy szoku niema na to czasu i nie raz wymyka mi sie z rak to pytanie. jednak jezeli chodzi o empatie - czuje ja, ale jednak nie zanurzam sie. raczej czuje, ze klade ja na top swojego "ciezaru" ktory zaakceptowalam. to jest jak sciana, ktora pozwala mi nie brac juz wiecej. rozumiem wtedy bol innych ale raczej nie identyfikuje sie z nim.
jednak - jak mowisz- emocje moga nas zaskoczyc. a ja i tak narazie nie mam do czynienia z trudnymi przypadkami. zobaczymy jak dam rade w przyszlosci :)
"peak experience" jak powiedziales - mam czasami taki chwile wysokiego uniesienia. ale wowczas jest to czaskiedy zanurzam sie tak mocno w swoich myslach, ze snie na jawie. mialam tak od dziecka. chyba w ten sposob uciekalam od rzeczywistosci. i nadla latwo moge siedziec w czterech scianach ale umyslem byc gdzies indziej :)
ah co za piekna piosenka! piekna gitara i gleboki, chropowaty glos. slowa rozumiem dwojako. rzeczywiscie pieknie mowi o tym, ze It's time for you to understand. You can't take her with you when you go down.
swietnie to wylapales.
ale widze tez i inne znaczenie, You've been chasing butterflies for too long. I've watched you from the garden wall.
to chyba ja wlasnie chase butterflies. and believe that someone watches me from the garden wall, but its only butterfly....
artysta cos mi przypomina takze, gdzies go juz slyszalam, na pewnym blogu, ktory jest odlozony do szuflady chyba :)
te slowa takze pasuja do naszego tematu :)
I found my taste is somewhat underground
Between the shadows and the cracks
I’m building my Utopia
I need to beak free from all that binds
That makes me old before my time
In this world of Dystopia
:)
Ale to co Cię szokuje Izabell to Twoje własna reakcja, czy masz na myśli to coś co widzisz/słyszysz na zewnątrz?
Ta empatia, która nie pozwala zaszkodzić sobie i pozostać zdolnym do jakiejkoliwiek pozytywnej reakcji czy pomocy, jakoś chyba ciekawie się nazywa, ale zupełnie nie pamiętam teraz :)
To 'have been' jest nieco zwodnicze :) Wydaje mi się, że to zwykły czasownik posiłkowy 'are' przesunięty w czas przeszły, a dokładniej trazniejszo-przeszły (w polskim nie ma niestety tej genialnej koncepcji :). W Twojej wersji powinno to brzemieć 'have been chased' albo 'have been being chased' gdybyśmy chcieli delikatnie zasugerować ciągłość w czasie :). Ale Twoja interpretacja wyszła by bardzo fajnie, ciekawe co by powiedział Brendan? Z mojej się kiedyś bardzo ucieszył :)))
- Michał
hmnn. wiec ja sie uczylam inaczej:) you have been chasing butterflies poprzez moja koncepcje znaczy, ze kiedys zaczelam i ciagle to robie, wiec jest to czas ciagly zaczety w przeszlosci. have been chased oznacza zakonczona gonitwe, a moja nie jest zakonczona - mam takie wrazenie.
a to
'have been being chased'to juz chyba wyzszy stopien angielskiego, w zyciu nie wpadlabym ze tak tez jest poprawnie :)
poprzez szok mialam na mysli szokujace slowa, wydarzenie, historie osoby, ktora slucham.
a propo empatii - to dziwne ale kiedy slucham ludzi, to czuje dystans wewnetrzny, by obserwowac i ocenic. jednak jakos nie ma odzwierciedlenia w filmach - obejrzalam the reader i challenging w weekend i ryczalam jak bobr! how bad is that???!!!
Nie sądzę żeby ktoś normalny używał 'have been being chased', ale rzeczywiscie jest możliwe :))
Rzeczywiście z tym dystansem jest różnie...
Jednym słowem warto obejrzeć...
Z tym dystansem u Ciebie Izabell to chyba dobrze moim zdaniem?
- Michał
generalnie mysle, ze dobrze. :)
mniej takich filmow musze ogladac :)
filmy swietne. po prostu swietne. bede dzis ogladac Sennosc. slyszalam ze takze mocne. cos na ksztalt Pregow ktory uwielbiam.
Nie widziałem niestety Pregow.
Ostatni film jaki zrobil na mnie duze wraznie to 'Krzyk Kamienia', Herzoga.
- Michał
To polecam Pregi. Swietny film. a ja obejrze Twoj ostatnio ogladany:)
Obejrzę na pewno. Senność może być bardzo interesujący.
- Michał
"artysta cos mi przypomina takze, gdzies go juz slyszalam"
Może stąd:
http://www.youtube.com/watch?v=itwL5y0He-k ?
Piosenka rzeczywiście piękna, jak i głos Pery'ego...
A.
@A
Nie, nie, skądinąd :))) Prawda Izabell? ;)))
- Michał
Prawda :))
Prześlij komentarz