"Kiedy ulepszysz teraźniejszość,

wszystko co po niej nastąpi

również stanie się lepsze. "


Paulo Coelho



piątek, 4 lipca 2008

Zapisalam w czerwonym notesie....


WYWIAD Z BOGIEM

Miałem kiedyś piękny sen.
Przeprowadzałem wywiad z Bogiem.
„Chciałbyś zrobić ze mną wywiad?”
Zapytał Bóg.

„Jeśli tylko masz czas Boże”
Powiedziałem.

Bóg uśmiechnął się i powiedział:
„Mam całą wieczność.
O co chciałbyś mnie zapytać?”

„Co najbardziej dziwi Cię u ludzi?”

Bóg odpowiedział:
„Dziwi mnie to,
że nudzą się dzieciństwem,
spieszą się do dorosłości,
a później pragną znowu stać się dziećmi.

„Dziwi mnie to,
że niszczą zdrowie,
aby zarobić pieniądze,
a później tracą swoje pieniądze
na odzyskanie zdrowia.”

„Dziwi mnie to,
że myśląc nerwowo o przyszłości, zapominają o teraźniejszości
i w końcu nie żyją ani w teraźniejszości,
ani w przyszłości.”

„Dziwi mnie to,
że żyją jakby nigdy nie mieli umrzeć,
a umierają jakby nigdy nie żyli.”
Bóg wziął mnie za rękę

...i przez moment
trwaliśmy tak w ciszy.

Następnie zapytałem:
„Co chciałbyś, aby Twoje dzieci
nauczyły się o życiu?”

„Chciałbym, aby poznali,
że nie mogą nikogo zmusić do tego,
aby ich pokochał.
Mogą jedynie
pozwolić na kochanie siebie.

Chciałbym, aby poznali,
że nie jest dobrze porównywać się z innymi.”

„Chciałbym, aby nauczyli się przebaczać, poprzez praktykowanie przebaczenia.”

„Chciałbym, aby poznali,
że wystarczy tylko kilka sekund,
aby głęboko zranić tych, których kochają, jednak na ich uzdrowienie
może być potrzebnych wiele lat.”

„Chciałbym, aby poznali,
że najbogatszą osobą nie jest ta,
która posiada najwięcej,
ale ta, która potrzebuje najmniej.”

„Chciałbym, aby poznali,
że są ludzie, którzy bardzo ich kochają,
ale jeszcze nie nauczyli się,
jak ukazywać lub wyrażać swojej uczucia.”

„Chciałbym, aby poznali,
że dwoje ludzi
może spoglądać na tą samą rzecz
i widzieć ją inaczej.”

„Chciałbym, aby poznali,
że nie wystarczy wybaczyć sobie wzajemnie, ale że każdy
musi przebaczyć samemu sobie.”

„Dziękuję Ci Boże,
za poświęcenie mi swojego czasu.”
Powiedziałem pokornie.
„Czy jest jeszcze coś, co chciałbyś,
aby Twoje dzieci wiedziały?”

Bóg uśmiechnął się i powiedział:
„Niech wiedzą, że jestem tutaj
… zawsze.”

Autor nieznany

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Jeszcze: żeby tak szybko nie zapominalio tym, co mają dobrego; żeby nie skupiali się na tym co złe.
Sama tego nie potrafię.
nosicielka samotności

Izabell pisze...

ah tak...

Anonimowy pisze...

Dlugo mnie nie bylo - troche sie zawiesilam, nabylam nowe pasje, które skutecznie oddalily mnie od blogowego obloczka.
Tesknie mimo wszystko :*

Izabell pisze...

ciekawe jakie pasje?:)

buziaczki kochana :**

Anonimowy pisze...

Piekny sen , dobry wywiad nieznanego autora. Czy rozmawial ze swoim wnetrzem ? Pomimo że wszem i wobec wiadomo, co w zyciu szczescia nie daje, i jaki prawdy w zyciu stosowac, aby szczesliwie zycie przezyc , to sama swiadomosc nie wystarcza, jakos nie przekonuje, kloci sie ze soba , jak dwie rozne osoby. Jedna mowi , tak to prawda, druga - alez filozofowanie i bzdura. Dlaczego...? czyzby , watpliwosci .. ? ze te proste madrosci szczescia nie przynosza ? Niewiara ? Zasada jest prosta nic wbrew sobie, nawet jesli widomo, co nam sluzy a co nie. Proba dobrego zycia moze rowniez zakonczyc sie depresja jak i zle prowadzenie sie. jedno i drugie jesli uswiadomione, ale odrzucone i nie akceptowane, przynosi oplakane skutki, stosowane na sile. Tak sobie mysle, ze trzeba te madrosci, nie tyle nalezy stosowac, co poczuc w sobie jako gotowe do uzycia, dojrzale . Tak czy siak, dobrze by bylo samemu to poczuc i innym przekazac w formie mozliwie jak najdoskonalszej ( przyswajalnej)
Pozdrwiam cie serdecznie izabell :)))

Izabell pisze...

Witaj Awiko :)

tak, tez mysle ze wiedziec, nie wystarczy. Trzeba to poczuc. Ale moim zdaniem swiadomosc, ktora wiedzie podobno do oswiecenia calkowitego, czyli calkowitej swiadomosci, jest wlasnie poczuciem tego, a wiedziec jest szczebel nizej :) Tylko jak do tego dojsc? Odpowiedzi sa poczatkiem, na pewno. Ale wiekszym poczatkiem moze sa pytania, ktore biora sie z poczucia - mysle - bijacego dzwonu w duszy ale nie wiadomo z ktorego kosciola, czyli to poczucie jest glebsze niz wiedza, jakby nieuswiadomione, ale przez rozmowe budzone. Bo rozmowa jest jednym z narzedzi.

Pytanie Czy pytal sie swojego wnetrza, przypomnialo mi Freuda. On by powiedzial - racjonalizujac - ze sen to on, ze ten Bog to moze sam on, pytajacy i odpowiadajacy. Ale umysl posluzyl sie znanym mu symbolem , w ktorym wyrosl - BOG, ZDRODLO ODPOWIEDZI. Freud wierzyl, ze umysl czesto posluguje sie symbolami. Wiec autor zadaje pytanie swojemu wnetrzu, i orzymuje odpowiedzi ktore pochodza z niego. Sen moze byc takze odbiciem jego tesknot za takimi wartosciami i za takimi prawdami, jakie tam wystepuja. Moze tez czuje sie duchowo samotny.

Alez mnie ruszylas do interpretacji :)

sciskam :*