- Czym jest samotność?
- Samotność jest prawością. Samotność najpierw jest prawością, potem jest oczywistością. Jest naturalnym odsunięciem się od iluzji. Jest uświadomieniem sobie iluzji i naturalnym odrzuceniem każdej iluzji. Jest stanięciem oko w oko z czarną dziurą. Jest przerażeniem i wyzwoleniem od przerażenia. Jest tunelem do życia.
Nie zna smaku prawdziwego życia, kto przez tunel samotności się nie przeczołgał. Samotność najpierw jest tunelem do życia, potem jest całą bezgraniczną polaną życia.
Tylko to, co samotne, może prawdziwie istnieć, egzystować, być. Tylko to, co samotne, może być i być zarazem niesamotne. Tylko to, co absolutnie sieroce, może być i być zarazem absolutnie niesieroce, bo jest otwarte na wszystko, bo nie jest w żadnym klanie, rodzinnym uwięzione; jest lotne jak ptak, jest żywe, bo nie jest w żadnym grobowcu rodzinnym zakopane. To dom bez ścian, same okna, i wszystkie otwarte na oścież.
Tylko to, co samotne, a więc prawdziwe, a więc samowystarczalne, a więc nic dla siebie nie potrzebujące jest bezinteresowne, a więc promieniujące miłością, a więc prawdziwie społeczne. Człowiek samotny jest jak woda. Człowiek samotny jest wodą. Woda jest samotna i dlatego jest, i jest społeczna. Woda nie potrzebuje siebie pić i dlatego mogą pić ją wszyscy i wszystko. Człowiek samotny jest drzewem. Drzewo jest samotne i dlatego jest, i jest społeczne, gdziekolwiek jest: czy to w miejskim parku, czy to w wiejskim lesie, czy w otwartym polu, czy na brzegu rzeki, czy na skraju drogi, czy na szczytach górskich: wszędzie. Także oczywiście splecione korzeniami i gałęziami z drugim samotnym drzewem (ale gdzie, o bezimienne ojczematko absolutnych sierot, gdzie znaleźć drugie, prawdziwie samotne, prawdziwie wolne drzewo?).
To, co samotne, jest społeczne nawet w swoim znikaniu ze społeczności. Bo tylko to, co samotne, może zniknąć, może umrzeć i nikomu się przez to krzywda nie staje. Za tym, co samotne, wypłakiwać oczu nie potrzeba. A jeżeli ktoś wypłakuje oczy, jeżeli ktoś wylewa łzy, to wylewa je nad sobą. Bo nie jest człowiekiem samotnym. Jest człowiekiem osamotnionym, na osamotnienie siebie samego skazującym.
Edward Stachura "Fabula rasa"
"Kiedy ulepszysz teraźniejszość,
wszystko co po niej nastąpi
również stanie się lepsze. "
Paulo Coelho
czwartek, 31 lipca 2008
sobota, 26 lipca 2008
Into my Arms...
"And I don't believe in the existence of angels
But looking at you I wonder if that's true
But if I did I would summon them together
And ask them to watch over you
To each burn a candle for you
To make bright and clear your path...."
Zapisalam w czerwonym notesie....
"Wojownik światła często robi rzeczy odbiegające od przeciętności.
Może tańczyć na ulicy, idąc rano do pracy.
Patrzeć nieznajomym prosto w oczy i mówić o miłości od pierwszego wejrzenia.
Bronić poglądów, które innym mogą wydawać się śmieszne.
Wojownik światła pozwala sobie na takie dziwactwa.
Nie lęka się opłakiwać starych smutków ani radować nowymi odkryciami.
Kiedy czuje, że nadeszła pora, porzuca wszystko i wyrusza na poszukiwanie przygód, o których marzył.
Kiedy odkrywa, że jest u kresu sił, bez poczucia winy porzuca walkę dla jednego czy dwóch szaleństw.
Wojownik nie trwoni czasu, by odgrywać role, które chcą mu narzucić inni."
Paulo Coelho
Może tańczyć na ulicy, idąc rano do pracy.
Patrzeć nieznajomym prosto w oczy i mówić o miłości od pierwszego wejrzenia.
Bronić poglądów, które innym mogą wydawać się śmieszne.
Wojownik światła pozwala sobie na takie dziwactwa.
Nie lęka się opłakiwać starych smutków ani radować nowymi odkryciami.
Kiedy czuje, że nadeszła pora, porzuca wszystko i wyrusza na poszukiwanie przygód, o których marzył.
Kiedy odkrywa, że jest u kresu sił, bez poczucia winy porzuca walkę dla jednego czy dwóch szaleństw.
Wojownik nie trwoni czasu, by odgrywać role, które chcą mu narzucić inni."
Paulo Coelho
środa, 23 lipca 2008
Klasyczne cechy DDA i 12 krokow - dywagacje.
Kiedy tak chodze sobie po portalach dla DDA, w wiekszosci chociaz raz pojawiaja sie typowe cechy DDA lub wyszczegolnione tzw. 12 krokow. Musze sie tu do czegosc przyznac, to wlasnie one najbardziej mnie zwiodly, kiedy poszukiwalam odpowiedzi, co sie ze mna dzieje.
Pamietam to jak dzis - i pewnie juz o tym kiedys wspominalam - pierwszy raz z nazwanym problemem spotkalam sie w ...Empiku. Przechodzilam akurat obok polek i moj wzrok bezwiednie spoczal na ksiazce o Doroslych Dzieciach Alkoholikow. Przykulo to moja uwage, wzielam ksiazke do reki i zaczelam przegladac punkty. Cos mi pod czacha zaczelo switac, ale widac nie zaswitalo wystarczajaco by mnie oswiecic. Po przeczytaniu cech, odlozylam ksiazke na polke. W wiekszosci nie widze siebie, nie widze tych emocji, ktore tam opisuja. Wiec to nie jest moj problem - pomyslalam. A przyszlosc przyniosla cos zupelnie innego.
Teraz moge powiedziec, ze gdziekolwiek wkrocze na temat Doroslych Dzieciakow, znajduje punkty kopiowane w portalach na calym swiecie. A pochodza one z Nowego Jorku, gdzie DDA zostalo okreslone przez Tonego A. i grupy zwanej Alateens, w roku 1978. I tak czytamy,
Dorosłe dzieci alkoholików:
mają trudności z przeprowadzeniem swoich zamiarów do końca,
kłamią, gdy równie dobrze mogłyby powiedzieć prawdę,
osądzają siebie bezlitośnie,
mają kłopoty z przeżywaniem radości i z zabawą,
traktują siebie bardzo poważnie,
mają trudności z nawiązywaniem bliskich kontaktów i okazywaniem uczuć,
przesadnie reagują na zmiany, na które nie mają wpływu,
bezustannie poszukują potwierdzenia i uznania,
myślą, że różnią się od wszystkich,
są nadmiernie odpowiedzialne albo całkowicie nieodpowiedzialne,
są lojalne, nawet gdy druga strona na to nie zasługuje, są impulsywne,
czują się winne, stając w obronie własnych potrzeb, i często ustępują innym,
boją się ludzi, zwłaszcza przedstawicieli wszelkiego rodzaju władzy i zwierzchników,
boją się cudzego gniewu i awantur,
lubią zachowywać się jak ofiary,
bardzo boją się porzucenia i utraty,
łatwo popadają w uzależnienia albo znajdują uzależnionych partnerów
(na podstawie nieoficjalnej strony DDA: www.dda.w.interia.pl)
International portal;
Adult Children:
...guess at what normal is.
...have difficulty in following a project through from beginning to end.
...lie when it would be just as easy to tell the truth.
...judge themselves without mercy.
...have difficulty having fun.
...take themselves very seriously.
...have difficulty with intimate relationships.
...overreact to changes over which they have no control.
...constantly seek approval and affirmation.
...feel that they are different from other people.
...are either super responsible or super irresponsible.
...are extremely loyal, even in the face of evidence that loyalty is undeserved.
...tend to lock themselves into a course of action without giving serious consideration to alternative behaviors or possible consequences. This impulsivity leads to confusion, self loathing, and loss of control of their environment. As a result, they spend tremendous amounts of time cleaning up the mess.
Oczywiscie rozumiem, ze jest to bardzo ogolny zarys, opisany w skrocie by oddac podstawowy opis tego problemu. Ale czy zauwazyliscie, ze w tych punktach jest tylko jedna strona tego problemu, a ta strona ukazana jest troche jak na moj gust tendencyjnie. Mam na mysli, cechy, ktore w spoleczenstwie sa odbierane jako wady, slabosci, ktore jakby sa ujma w osobowosci. A gdzie pozytywy?
Osobiscie dawno odkrylam, ze problem DDA to przede wszystkim ekstrema. Zreszta tak mozemy okreslic wiekszosc chorob duszy i umyslu. Utrata balansu energii. Poniewaz nigdy nie przyjmuje czegos za pewnik kiedy cos czytam i lubie sie wglebiac (co pewnie spowoduje, ze kiedys zwariuje), tym bardziej irytuja mnie te punkty. Wybaczcie, dla mnie jest to ewidentna jedna strona medalu. I taki DDA - jak ja kilka lat temu - przypadkiem siega po cos, co podswiadomie wyczuwa i zaraz to odrzuca przy pierwszej sposobnosci. Poza tym, po tych punktach odrazu odczulam, jak DDA jest przekrecony w porownaniu do stabilnosci spolecznych mysli i emocji. Oraz pesymizm, ze to jedna wielka tragedia.
Nie zrozumcie mnie zle, to co sie dzialo w czasie dziecinstwa, to byl koszmar, trauma, martwota emocjonalna. Ale chce takze sie dowiedziec co moge znalezc w tym pozytywnego. Bo wyobrazcie sobie, ze mozna. Pisalam juz kiedys, tylko na gownie rosna kwiatki. A w Charakterach przeczytalam swietne zdanie od psycholog, " gdybym miala pozar w domu, to przy wyborze, wybralabym straz pozarna zlozonych tylko z DDA". Powtarzam, cos nam odebrano, ale takze cos w zamian dostalismy. Od nas zalezy jak to uzyjemy.
Narazie chce przypisac te punkty do mojej osoby, co czesto robie w autoanalizie, jako przyklad drugiego bieguna DDA. I tak;
= mają trudności z przeprowadzeniem swoich zamiarów do końca - wprost przeciwnie, czolg mnie nie powstrzyma jak mam jakis zamiar (ekstrema)
-kłamią, gdy równie dobrze mogłyby powiedzieć prawdę - wprost przeciwnie, mowie co mysle (asertywnie, nie mylic chamsko) kiedy rownie dobrze moglabym sobie odpuscic by nie robic przykrosci czy wszczynac dyskusji,
osądzają siebie bezlitośnie - oj rozgrzeszam siebie bezlitosnie takze. Tutaj normal.
-mają kłopoty z przeżywaniem radości i z zabawą - zero trudnosci. jak sie rozbawie to ciezko mnie utrzymac w miesjcu (ekstrema)
-traktują siebie bardzo poważnie - najwiekszy dystans swiata jest chyba w moim posiadaniu, jezeli chodzi o moje osobiste cechy osobowosci, kim jestem i w co wierze. Powaznie taktuje wiedze, autorytety i to, ze niebo nie spada mi na glowe.
-mają trudności z nawiązywaniem bliskich kontaktów i okazywaniem uczuć - i tu pierwszy czlon, strzal w dziesiatke. Drugi, okazywanie uczuc negatywnych wychodzilo mi zupelnie niezle, tylko z pozytywnymi byl problem.
-przesadnie reagują na zmiany, na które nie mają wpływu - bzdura. dzieki niezlemu treningowi ojcowskiemu, potrafie niezle sie przystosowywac i nie boje sie zmian. Choc nie powiem, lubie spokoj. Ale jak zycie poddaje cos innego....i will deal with that.
-bezustannie poszukują potwierdzenia i uznania - pewnie tak bylo jak bylam dzieckiem. w koncu po to sie buntowalam, uznanie lub zauwazenie. Ale w koncu tego nie dostalam i zaczelam siegac wewnatrz siebie. Teraz nawet uznanie potrafi mnie speszyc, jako ze, nie jestem do tego przyzwyczajona. Wiec czy jest, czy go nie ma... bez roznicy. Slowo bezustannie i uznanie wywoluje we mnie sprzeciw. Moze, po prostu nie porafie go przyjac?
-myślą, że różnią się od wszystkich - drugi strzal w dziesiatke ( na 16 punktow? ) Ale przypatrzmy sie blizej, oczywiscie, ze sie roznia!!! Schizofrenik tez sie rozni itd.
-są nadmiernie odpowiedzialne albo całkowicie nieodpowiedzialne - w koncu ukazanie ekstremow, ale dlaczego tylko w jednym punkcie?
-są lojalne, nawet gdy druga strona na to nie zasługuje, są impulsywne - o tak, bardzo lojalne, ale...do czasu. albo jak komus uda sie wybudowac ta lojalnosc. Zawiedzony DDA jak ja nigdy nie zaufa ponownie, a na pewno jak ktos nie zasluguje na lojalnosc jej nie dostanie. Slepa nie jestem, trening obserwacji takze otrzymalam. A impulsywnosc? Zdarza sie. Ale co Wlosi moga powiedziec? :)
-czują się winne, stając w obronie własnych potrzeb, i często ustępują innym - oj, kurcze. Nigdy nie czulam sie winna, wprost przeciwnie, to swiat byl winny (ekstrema), nigdy nie ustepuje jezeli wiem o czym mowie, lub czuje, ze ktos przekracza moja granice ( pewnie tez sa ekstremalne, tylko nie wiem o tym jeszcze )
-boją się ludzi, zwłaszcza przedstawicieli wszelkiego rodzaju władzy i zwierzchników - zero strachu do ludzi, czyli czeste problemy plus zero strachu do zwierzchnikow, czyli jeszcze wieksze problemy (ekstrema)
-boją się cudzego gniewu i awantur - zero strachu do gniewu czy awantur ( ekstrema)
-lubią zachowywać się jak ofiary - lubie sie zachowywac jak wielki bohater (ekstrema)
-bardzo boją się porzucenia i utraty - trzeci celny strzal. Dlaego rzadko sie angazuje.
-łatwo popadają w uzależnienia albo znajdują uzależnionych partnerów = kompletnie zero uzaleznien. Moj brat takze, on w tym typowy ekstrema, zero niczego, tylko zdrowe rzeczy. To sie tyczy destrukcyjnych DDA, czyli drugi biegun. Co do partnerow, raz sie zdarzyl zwiazek z DDA, raz na paru innych tzw. normalnych.
No i jak to wyglada? Nie dziwi mnie wcale, ze nie zalapalam wowczas, kiedy cos, ktos lub po prostu tendencja zapisana we mnie pociagnela moj wzrok do ksiazki.
Z obserwacji siebie i mojego zycia widzialam wszystko zupelnie na drugim biegunie. Nie domyslilam sie, ze to takze jest DDA. Choroba biegunow, esktrema, biel - czern.
Bardzo ciekawy, dokladny opis cech DDA znalazlam na tej stronie,
http://www.dda.ite.pl/index.php?autodiagnozadda
A najbardziej co mnie ucieszylo byly slowa, "Zapoznanie się z tą listą może pomóc w określeniu swoich cech. Niektórzy uważają, że wszystko co ich dotyczy jest "dysfunkcyjne". Może warto jednak dokonać rozróżnienia na te cechy, które mogą być "obciążeniem" oraz na te, które mogą pomagać, być korzystne."
Ktos zauwazyl cos pozytywnego w problemie DDA!!!! Aby to na pewno Polska???? :))
Uwazam za rzecz bardzo potrzebna zauwazenie dwoch stron medalu we wszystkim. Kazda tendencja wybija nas z balansu i miesza w psychice. Wiem, ciezkie do zrobienia. Ale uwazam, ze otwartosc umyslu na wszelkie aspekty jest rzecza, ktora ratuje nasz umysl od utraty zdrowia emocjonalnego. ( o tym wiecej w krotce)
A teraz chce sie czepnac 12 krokow. Dzis mam czepialski dzien :)
12 KROKÓW DOROSŁYCH DZIECI
Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec skutków uzależnienia - że przestaliśmy kierować własnym życiem.
Uwierzyliśmy, że Siła większa od nas samych może poskładać nas w całość.
Postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga, jakkolwiek pojmujemy Boga.
Dokonaliśmy gruntownego i odważnego obrachunku moralnego.
Wyznaliśmy Bogu, sobie i drugiemu człowiekowi istotę naszych błędów.
Staliśmy się całkowicie gotowi do współdziałania z Bogiem, w wyzbyciu się szkodliwych i nieskutecznych zachowań.
Zwróciliśmy się do Boga w pokorze, aby usunął nasze braki
Sporządziliśmy listę osób, które skrzywdziliśmy i staliśmy się gotowi zadośćuczynić im wszystkim.
Zadośćuczyniliśmy osobiście wszystkim, wobec których było to możliwe, z wyjątkiem tych przypadków, gdy zraniłoby to ich lub innych.
Prowadziliśmy nadal obrachunek moralny, na bieżąco przyznając się do popełnionych błędów.
Poprzez modlitwę i medytację dążyliśmy do coraz doskonalszej więzi z Bogiem, jakkolwiek pojmujemy Boga, prosząc jedynie o poznanie Jego woli wobec nas oraz o siłę do jej spełnienia.
Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków staraliśmy się nieść to posłanie innym potrzebującym i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.
Teraz pyanie, co tutaj zauwazamy? Poniewaz, jezeli zdarzyliscie mnie choc troche poznac, nurtuja mnie pytanie, skad jestemy, czy jest Bog, dlaczego? dlaczego? dlaczego? Narazie doszlam do pewnych logicznych wnioskow i pewne rzeczy najwyrazniej budza sprzeciw mojego rozumu. Poza tym mysle o ludziach, ktorzy takze maja rozne spojrzenie na swiat.
A wiec, kto zgadnie co moze tu czlowieka irytowac? A na pewno racjonalna Izabell. Aha!!!! "Powierzam Bogu, przyznaje, ze ja nic nie moge, tylko sila wyzsza, prosimy Boga by usunal nasze braki itd - tak, to nie ja moge, nie ja jestem odpowiedzialna, to nie we mnie jest wszystko, zrodlo, ktore musze tylko obudzic,. To nie ja jestem slaba, to Bog nie daje mi sily po prostu a teraz prosze by dal. Kiedys ktos mi powiedzial, "opieranie sie na Bogu jest zrzeczeniem sie odpowiedzialnosci za swoje zycie. "
12 krokow jest bardzo popularne, ale co zrobic z ludzmi - ateistami, agnostykami? 12 krokow jest bardzo katolickimi krokami. Co jest ok dla niektorych, dla innych - nie. Poza tym opiera sie na przeswiadczeniu psychologicznym, ze to w co wierzymy staje sie. To jak z efektem PLACEBO. Dwie tabletki, jedna prawdziwa, druga falszywa, ale uczestnicy mysla, ze prawdziwa. I okazuje sie, ze sama wiara w jej prawdziwosc powoduje ustapienie objawow, np. bolu glowy. Mozna powiedziec, skoro to dziala, to po co myslec, wglebiac sie,dyskutowac o jakis stwierdzeniach, ze to katolickie czy nie, czy to ja czy Bog. Ano zalezy, czy szukamy jak jest naprawde, czy lubimy prawde, czy chodzi by pomoc jakimikolwiek sposobami, nawet jak jest to manipulacja, uluda, klamstwo itd. Tutaj znowu konflikt psychologiczno - duchowy.
Wracajac do tematu, chce wyrazic zdanie iz wszystko co zostalo odkryte na temat chocby DDA nie zmienilo sie od czasu piewszych spotkan w Nowym Jorku. Czasy sie zmieniaja, ale te cechy, punkty, 12 krokow jest nadal czesto uzywane w wielu osrodkach. Co jest ok, jezeli ma o ukazac tradycje rozwoju tego zjawiska. Ale jezeli nie, meczy mnie jednostronnosc drogi, to, ze ja w sumie nie moglabym tam nic znalezc dla siebie, jak i pewnie wielu podobnych do mnie ludzi. Kiedys moj kolega powiedzial, ze psychoterapia czesto sama wpada w pulapke tendencji, psychoterapeuci uzywaja narzedzia, oczywiscie odkryte przez innych i oni sami nie zatrzymuja sie i nie zastanawiaja, czyli jednym slowem, sa narzedzia ale rzemieslnik mysli, ze mlotkiem sie tylko wbija i tylko to mozna z nim zrobic, bo po to go wymyslili. I kiedy z Wami rozmawiam, czasami jak przysylacie mi historie pt. Przychodzi baba do psychologa (lub chlop:)), i reakcje ludzi tam siedzacych, ich narzedzia kompletnie nie-elastyczne w ich glowach (a kazdy czlowiek ma swoja droge dojscia do zrodla), to fakt, punkt na temat braku dystansu zaczyna odzwierciedlac rzeczywistosc. No szlag mnie trafia.
Na dzis koniec moich wywodow. Jak ujac krotko to co chce przekazac?
Wszystko to ma nam jakos pomoc. Ale nic nie zastapi sluchania siebie przede wszystkim, zadawania pytan i znalezienie swojej drogi do balansu.
Drugi wniosek...czasami nawet moj swiat mnie wkurza.
Pozdrawiam wszystkich :)
Pamietam to jak dzis - i pewnie juz o tym kiedys wspominalam - pierwszy raz z nazwanym problemem spotkalam sie w ...Empiku. Przechodzilam akurat obok polek i moj wzrok bezwiednie spoczal na ksiazce o Doroslych Dzieciach Alkoholikow. Przykulo to moja uwage, wzielam ksiazke do reki i zaczelam przegladac punkty. Cos mi pod czacha zaczelo switac, ale widac nie zaswitalo wystarczajaco by mnie oswiecic. Po przeczytaniu cech, odlozylam ksiazke na polke. W wiekszosci nie widze siebie, nie widze tych emocji, ktore tam opisuja. Wiec to nie jest moj problem - pomyslalam. A przyszlosc przyniosla cos zupelnie innego.
Teraz moge powiedziec, ze gdziekolwiek wkrocze na temat Doroslych Dzieciakow, znajduje punkty kopiowane w portalach na calym swiecie. A pochodza one z Nowego Jorku, gdzie DDA zostalo okreslone przez Tonego A. i grupy zwanej Alateens, w roku 1978. I tak czytamy,
Dorosłe dzieci alkoholików:
mają trudności z przeprowadzeniem swoich zamiarów do końca,
kłamią, gdy równie dobrze mogłyby powiedzieć prawdę,
osądzają siebie bezlitośnie,
mają kłopoty z przeżywaniem radości i z zabawą,
traktują siebie bardzo poważnie,
mają trudności z nawiązywaniem bliskich kontaktów i okazywaniem uczuć,
przesadnie reagują na zmiany, na które nie mają wpływu,
bezustannie poszukują potwierdzenia i uznania,
myślą, że różnią się od wszystkich,
są nadmiernie odpowiedzialne albo całkowicie nieodpowiedzialne,
są lojalne, nawet gdy druga strona na to nie zasługuje, są impulsywne,
czują się winne, stając w obronie własnych potrzeb, i często ustępują innym,
boją się ludzi, zwłaszcza przedstawicieli wszelkiego rodzaju władzy i zwierzchników,
boją się cudzego gniewu i awantur,
lubią zachowywać się jak ofiary,
bardzo boją się porzucenia i utraty,
łatwo popadają w uzależnienia albo znajdują uzależnionych partnerów
(na podstawie nieoficjalnej strony DDA: www.dda.w.interia.pl)
International portal;
Adult Children:
...guess at what normal is.
...have difficulty in following a project through from beginning to end.
...lie when it would be just as easy to tell the truth.
...judge themselves without mercy.
...have difficulty having fun.
...take themselves very seriously.
...have difficulty with intimate relationships.
...overreact to changes over which they have no control.
...constantly seek approval and affirmation.
...feel that they are different from other people.
...are either super responsible or super irresponsible.
...are extremely loyal, even in the face of evidence that loyalty is undeserved.
...tend to lock themselves into a course of action without giving serious consideration to alternative behaviors or possible consequences. This impulsivity leads to confusion, self loathing, and loss of control of their environment. As a result, they spend tremendous amounts of time cleaning up the mess.
Oczywiscie rozumiem, ze jest to bardzo ogolny zarys, opisany w skrocie by oddac podstawowy opis tego problemu. Ale czy zauwazyliscie, ze w tych punktach jest tylko jedna strona tego problemu, a ta strona ukazana jest troche jak na moj gust tendencyjnie. Mam na mysli, cechy, ktore w spoleczenstwie sa odbierane jako wady, slabosci, ktore jakby sa ujma w osobowosci. A gdzie pozytywy?
Osobiscie dawno odkrylam, ze problem DDA to przede wszystkim ekstrema. Zreszta tak mozemy okreslic wiekszosc chorob duszy i umyslu. Utrata balansu energii. Poniewaz nigdy nie przyjmuje czegos za pewnik kiedy cos czytam i lubie sie wglebiac (co pewnie spowoduje, ze kiedys zwariuje), tym bardziej irytuja mnie te punkty. Wybaczcie, dla mnie jest to ewidentna jedna strona medalu. I taki DDA - jak ja kilka lat temu - przypadkiem siega po cos, co podswiadomie wyczuwa i zaraz to odrzuca przy pierwszej sposobnosci. Poza tym, po tych punktach odrazu odczulam, jak DDA jest przekrecony w porownaniu do stabilnosci spolecznych mysli i emocji. Oraz pesymizm, ze to jedna wielka tragedia.
Nie zrozumcie mnie zle, to co sie dzialo w czasie dziecinstwa, to byl koszmar, trauma, martwota emocjonalna. Ale chce takze sie dowiedziec co moge znalezc w tym pozytywnego. Bo wyobrazcie sobie, ze mozna. Pisalam juz kiedys, tylko na gownie rosna kwiatki. A w Charakterach przeczytalam swietne zdanie od psycholog, " gdybym miala pozar w domu, to przy wyborze, wybralabym straz pozarna zlozonych tylko z DDA". Powtarzam, cos nam odebrano, ale takze cos w zamian dostalismy. Od nas zalezy jak to uzyjemy.
Narazie chce przypisac te punkty do mojej osoby, co czesto robie w autoanalizie, jako przyklad drugiego bieguna DDA. I tak;
= mają trudności z przeprowadzeniem swoich zamiarów do końca - wprost przeciwnie, czolg mnie nie powstrzyma jak mam jakis zamiar (ekstrema)
-kłamią, gdy równie dobrze mogłyby powiedzieć prawdę - wprost przeciwnie, mowie co mysle (asertywnie, nie mylic chamsko) kiedy rownie dobrze moglabym sobie odpuscic by nie robic przykrosci czy wszczynac dyskusji,
osądzają siebie bezlitośnie - oj rozgrzeszam siebie bezlitosnie takze. Tutaj normal.
-mają kłopoty z przeżywaniem radości i z zabawą - zero trudnosci. jak sie rozbawie to ciezko mnie utrzymac w miesjcu (ekstrema)
-traktują siebie bardzo poważnie - najwiekszy dystans swiata jest chyba w moim posiadaniu, jezeli chodzi o moje osobiste cechy osobowosci, kim jestem i w co wierze. Powaznie taktuje wiedze, autorytety i to, ze niebo nie spada mi na glowe.
-mają trudności z nawiązywaniem bliskich kontaktów i okazywaniem uczuć - i tu pierwszy czlon, strzal w dziesiatke. Drugi, okazywanie uczuc negatywnych wychodzilo mi zupelnie niezle, tylko z pozytywnymi byl problem.
-przesadnie reagują na zmiany, na które nie mają wpływu - bzdura. dzieki niezlemu treningowi ojcowskiemu, potrafie niezle sie przystosowywac i nie boje sie zmian. Choc nie powiem, lubie spokoj. Ale jak zycie poddaje cos innego....i will deal with that.
-bezustannie poszukują potwierdzenia i uznania - pewnie tak bylo jak bylam dzieckiem. w koncu po to sie buntowalam, uznanie lub zauwazenie. Ale w koncu tego nie dostalam i zaczelam siegac wewnatrz siebie. Teraz nawet uznanie potrafi mnie speszyc, jako ze, nie jestem do tego przyzwyczajona. Wiec czy jest, czy go nie ma... bez roznicy. Slowo bezustannie i uznanie wywoluje we mnie sprzeciw. Moze, po prostu nie porafie go przyjac?
-myślą, że różnią się od wszystkich - drugi strzal w dziesiatke ( na 16 punktow? ) Ale przypatrzmy sie blizej, oczywiscie, ze sie roznia!!! Schizofrenik tez sie rozni itd.
-są nadmiernie odpowiedzialne albo całkowicie nieodpowiedzialne - w koncu ukazanie ekstremow, ale dlaczego tylko w jednym punkcie?
-są lojalne, nawet gdy druga strona na to nie zasługuje, są impulsywne - o tak, bardzo lojalne, ale...do czasu. albo jak komus uda sie wybudowac ta lojalnosc. Zawiedzony DDA jak ja nigdy nie zaufa ponownie, a na pewno jak ktos nie zasluguje na lojalnosc jej nie dostanie. Slepa nie jestem, trening obserwacji takze otrzymalam. A impulsywnosc? Zdarza sie. Ale co Wlosi moga powiedziec? :)
-czują się winne, stając w obronie własnych potrzeb, i często ustępują innym - oj, kurcze. Nigdy nie czulam sie winna, wprost przeciwnie, to swiat byl winny (ekstrema), nigdy nie ustepuje jezeli wiem o czym mowie, lub czuje, ze ktos przekracza moja granice ( pewnie tez sa ekstremalne, tylko nie wiem o tym jeszcze )
-boją się ludzi, zwłaszcza przedstawicieli wszelkiego rodzaju władzy i zwierzchników - zero strachu do ludzi, czyli czeste problemy plus zero strachu do zwierzchnikow, czyli jeszcze wieksze problemy (ekstrema)
-boją się cudzego gniewu i awantur - zero strachu do gniewu czy awantur ( ekstrema)
-lubią zachowywać się jak ofiary - lubie sie zachowywac jak wielki bohater (ekstrema)
-bardzo boją się porzucenia i utraty - trzeci celny strzal. Dlaego rzadko sie angazuje.
-łatwo popadają w uzależnienia albo znajdują uzależnionych partnerów = kompletnie zero uzaleznien. Moj brat takze, on w tym typowy ekstrema, zero niczego, tylko zdrowe rzeczy. To sie tyczy destrukcyjnych DDA, czyli drugi biegun. Co do partnerow, raz sie zdarzyl zwiazek z DDA, raz na paru innych tzw. normalnych.
No i jak to wyglada? Nie dziwi mnie wcale, ze nie zalapalam wowczas, kiedy cos, ktos lub po prostu tendencja zapisana we mnie pociagnela moj wzrok do ksiazki.
Z obserwacji siebie i mojego zycia widzialam wszystko zupelnie na drugim biegunie. Nie domyslilam sie, ze to takze jest DDA. Choroba biegunow, esktrema, biel - czern.
Bardzo ciekawy, dokladny opis cech DDA znalazlam na tej stronie,
http://www.dda.ite.pl/index.php?autodiagnozadda
A najbardziej co mnie ucieszylo byly slowa, "Zapoznanie się z tą listą może pomóc w określeniu swoich cech. Niektórzy uważają, że wszystko co ich dotyczy jest "dysfunkcyjne". Może warto jednak dokonać rozróżnienia na te cechy, które mogą być "obciążeniem" oraz na te, które mogą pomagać, być korzystne."
Ktos zauwazyl cos pozytywnego w problemie DDA!!!! Aby to na pewno Polska???? :))
Uwazam za rzecz bardzo potrzebna zauwazenie dwoch stron medalu we wszystkim. Kazda tendencja wybija nas z balansu i miesza w psychice. Wiem, ciezkie do zrobienia. Ale uwazam, ze otwartosc umyslu na wszelkie aspekty jest rzecza, ktora ratuje nasz umysl od utraty zdrowia emocjonalnego. ( o tym wiecej w krotce)
A teraz chce sie czepnac 12 krokow. Dzis mam czepialski dzien :)
12 KROKÓW DOROSŁYCH DZIECI
Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec skutków uzależnienia - że przestaliśmy kierować własnym życiem.
Uwierzyliśmy, że Siła większa od nas samych może poskładać nas w całość.
Postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga, jakkolwiek pojmujemy Boga.
Dokonaliśmy gruntownego i odważnego obrachunku moralnego.
Wyznaliśmy Bogu, sobie i drugiemu człowiekowi istotę naszych błędów.
Staliśmy się całkowicie gotowi do współdziałania z Bogiem, w wyzbyciu się szkodliwych i nieskutecznych zachowań.
Zwróciliśmy się do Boga w pokorze, aby usunął nasze braki
Sporządziliśmy listę osób, które skrzywdziliśmy i staliśmy się gotowi zadośćuczynić im wszystkim.
Zadośćuczyniliśmy osobiście wszystkim, wobec których było to możliwe, z wyjątkiem tych przypadków, gdy zraniłoby to ich lub innych.
Prowadziliśmy nadal obrachunek moralny, na bieżąco przyznając się do popełnionych błędów.
Poprzez modlitwę i medytację dążyliśmy do coraz doskonalszej więzi z Bogiem, jakkolwiek pojmujemy Boga, prosząc jedynie o poznanie Jego woli wobec nas oraz o siłę do jej spełnienia.
Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków staraliśmy się nieść to posłanie innym potrzebującym i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.
Teraz pyanie, co tutaj zauwazamy? Poniewaz, jezeli zdarzyliscie mnie choc troche poznac, nurtuja mnie pytanie, skad jestemy, czy jest Bog, dlaczego? dlaczego? dlaczego? Narazie doszlam do pewnych logicznych wnioskow i pewne rzeczy najwyrazniej budza sprzeciw mojego rozumu. Poza tym mysle o ludziach, ktorzy takze maja rozne spojrzenie na swiat.
A wiec, kto zgadnie co moze tu czlowieka irytowac? A na pewno racjonalna Izabell. Aha!!!! "Powierzam Bogu, przyznaje, ze ja nic nie moge, tylko sila wyzsza, prosimy Boga by usunal nasze braki itd - tak, to nie ja moge, nie ja jestem odpowiedzialna, to nie we mnie jest wszystko, zrodlo, ktore musze tylko obudzic,. To nie ja jestem slaba, to Bog nie daje mi sily po prostu a teraz prosze by dal. Kiedys ktos mi powiedzial, "opieranie sie na Bogu jest zrzeczeniem sie odpowiedzialnosci za swoje zycie. "
12 krokow jest bardzo popularne, ale co zrobic z ludzmi - ateistami, agnostykami? 12 krokow jest bardzo katolickimi krokami. Co jest ok dla niektorych, dla innych - nie. Poza tym opiera sie na przeswiadczeniu psychologicznym, ze to w co wierzymy staje sie. To jak z efektem PLACEBO. Dwie tabletki, jedna prawdziwa, druga falszywa, ale uczestnicy mysla, ze prawdziwa. I okazuje sie, ze sama wiara w jej prawdziwosc powoduje ustapienie objawow, np. bolu glowy. Mozna powiedziec, skoro to dziala, to po co myslec, wglebiac sie,dyskutowac o jakis stwierdzeniach, ze to katolickie czy nie, czy to ja czy Bog. Ano zalezy, czy szukamy jak jest naprawde, czy lubimy prawde, czy chodzi by pomoc jakimikolwiek sposobami, nawet jak jest to manipulacja, uluda, klamstwo itd. Tutaj znowu konflikt psychologiczno - duchowy.
Wracajac do tematu, chce wyrazic zdanie iz wszystko co zostalo odkryte na temat chocby DDA nie zmienilo sie od czasu piewszych spotkan w Nowym Jorku. Czasy sie zmieniaja, ale te cechy, punkty, 12 krokow jest nadal czesto uzywane w wielu osrodkach. Co jest ok, jezeli ma o ukazac tradycje rozwoju tego zjawiska. Ale jezeli nie, meczy mnie jednostronnosc drogi, to, ze ja w sumie nie moglabym tam nic znalezc dla siebie, jak i pewnie wielu podobnych do mnie ludzi. Kiedys moj kolega powiedzial, ze psychoterapia czesto sama wpada w pulapke tendencji, psychoterapeuci uzywaja narzedzia, oczywiscie odkryte przez innych i oni sami nie zatrzymuja sie i nie zastanawiaja, czyli jednym slowem, sa narzedzia ale rzemieslnik mysli, ze mlotkiem sie tylko wbija i tylko to mozna z nim zrobic, bo po to go wymyslili. I kiedy z Wami rozmawiam, czasami jak przysylacie mi historie pt. Przychodzi baba do psychologa (lub chlop:)), i reakcje ludzi tam siedzacych, ich narzedzia kompletnie nie-elastyczne w ich glowach (a kazdy czlowiek ma swoja droge dojscia do zrodla), to fakt, punkt na temat braku dystansu zaczyna odzwierciedlac rzeczywistosc. No szlag mnie trafia.
Na dzis koniec moich wywodow. Jak ujac krotko to co chce przekazac?
Wszystko to ma nam jakos pomoc. Ale nic nie zastapi sluchania siebie przede wszystkim, zadawania pytan i znalezienie swojej drogi do balansu.
Drugi wniosek...czasami nawet moj swiat mnie wkurza.
Pozdrawiam wszystkich :)
niedziela, 13 lipca 2008
ABBA: The Winner Takes It All.
I dont wanna talk
About the things weve gone through
Though its hurting me
Now its history
Ive played all my cards
And thats what youve done too
Nothing more to say
No more ace to play
The winner takes it all
The loser standing small
Beside the victory
Thats her destiny
I was in your arms
Thinking I belonged there
I figured it made sense
Building me a fence
Building me a home
Thinking Id be strong there
But I was a fool
Playing by the rules
The gods may throw a dice
Their minds as cold as ice
And someone way down here
Loses someone dear
The winner takes it all
The loser has to fall
Its simple and its plain
Why should I complain.
But tell me does she kiss
Like I used to kiss you?
Does it feel the same
When she calls your name?
Somewhere deep inside
You must know I miss you
But what can I say
Rules must be obeyed
The judges will decide
The likes of me abide
Spectators of the show
Always staying low
The game is on again
A lover or a friend
A big thing or a small
The winner takes it all
I dont wanna talk
If it makes you feel sad
And I understand
Youve come to shake my hand
I apologize
If it makes you feel bad
Seeing me so tense
No self-confidence
But you see
The winner takes it all
The winner takes it all......
I dont wanna talk
About the things weve gone through
Though its hurting me
Now its history
Ive played all my cards
And thats what youve done too
Nothing more to say
No more ace to play
The winner takes it all
The loser standing small
Beside the victory
Thats her destiny
I was in your arms
Thinking I belonged there
I figured it made sense
Building me a fence
Building me a home
Thinking Id be strong there
But I was a fool
Playing by the rules
The gods may throw a dice
Their minds as cold as ice
And someone way down here
Loses someone dear
The winner takes it all
The loser has to fall
Its simple and its plain
Why should I complain.
But tell me does she kiss
Like I used to kiss you?
Does it feel the same
When she calls your name?
Somewhere deep inside
You must know I miss you
But what can I say
Rules must be obeyed
The judges will decide
The likes of me abide
Spectators of the show
Always staying low
The game is on again
A lover or a friend
A big thing or a small
The winner takes it all
I dont wanna talk
If it makes you feel sad
And I understand
Youve come to shake my hand
I apologize
If it makes you feel bad
Seeing me so tense
No self-confidence
But you see
The winner takes it all
The winner takes it all......
Nieprzystosowanie.
Zyje za jakas szyba, obserwuje swiat innych, staram sie tam przebic by doswiadczyc i nauczyc sie wiecej ale ta szyba - jak w piosence - ugina sie. Juz jestem jedna noga na zew swojej kopuly, juz jest i moja reka i usilnie staram sie przystosowac, ale po jakims czasie jakas sila wypycha mnie do mojego stanu poprzedniego. Na koncu zdyszana i zgrzana pytam siebie, ale po co mi to? Po co chce zyc w swiecie po drugiej stronie szyby? Czy to moj wybor, czy slysze z zewnatrz, iz tak byc powinno?
Ostatnio obejrzalam serial 39 i pol. Lubie polskie filmy. Dorosly facet kompletnie nieprzystosowany do swiata, w ktorym kazdy tendencyjnie dazy do tego samego, stala praca, najlepiej ekonomia, finanse itd, biuro - to jest poprawne. Dzieci, dom, maz, zona. do pracy, z pracy, telewizja. Dobry przyklad. Choc jestem typem odpowiedzialnego DDA, jednak i tak dusze sie w tym korpusie spolecznym. Chcialabym tak byc jak najblizej "soba" w kazdym aspekcie zycia, bez masek na ile jest to mozliwe, bo jakis regul przestrzegac musze. Ale lekkie wariactwa na plaszczyznie zachowan. Chce powiedziec zart, to powiem, nie wazne czy to prezes czy sasiadka. To przeciez pozytywna sprawa. Pracuje w biurze (narazie), etykieta prezesa, czy dyrektora - profesjonalizm, czyli bez wariackich numerow. Po minie widac, ze ta etykieta jest widziana jako czesc osobowosci przez takiego typka. Dzieki Bogu moj menadzer, to wariat w pracy :)
Ale ostatnio mialam do czynienia z biurami kredytowymi i bankami. Rozmowa z facetem bardzo niby profesjonalna. Dziekuje, do widzenia. Rozmowa z kobieta, jedno zdanie kompletnie wyrwane z kontekstu i nie na temat ale przyjemnie obdzierajace z tej sztywnosci i wprowadzajace troche oddechu do ej poprawnosci - Boze, w koncu jutro weekend, czas na lake powachac kwiatki. Wspolpraca zawiazana.
Wczoraj widzialam inny film, Mamma Mia z Meryl Streep. Uwielbiam ta charakterystyczna aktorke. Jest musical, wiec spiewanko nagle wyrwane ze zwyklej konwersacji zaskakiwalo bardzo przyjemnie. A to jak kobity byly szalone w tymze swoim juz bardzo dojrzalym wieku? Ah, jak milo popatrzec. Takie nieprzystosowane. Pytam sie kolezanek, powiedz mi gdzie sa tacy szaleni ludzie? Ona - tylko w filmach.
Eh..... Dusze sie czesto....
"- Czy jestem wyleczona?
- Nie. Jest pani osobą odmienną, choć jednocześnie chce pani być podobna do innych. A to, z mojego punktu widzenia, jest poważną chorobą.
- Czy to niebezpiecznie być innym?
- Niebezpiecznie jest, jeśli ktoś zmusza się, by być takim jak inni. Wywołuje to nerwice, psychozy, paranoje. To ciężki przypadek, bo oznacza łamanie praw natury i sprzeciwianie się Bogu, który w niezliczonych lasach i puszczach świata nie stworzył dwóch takich samych liści. Ale pani uważa bycie inną za szaleństwo i dlatego wybrała pani Villete jako miejsce do życia. Bo tu, gdzie wszyscy są inni, pani staje się taka jak wszyscy, rozumie mnie pani?"Paulo Coelho "Weronika postanawia umrzec"
Ostatnio obejrzalam serial 39 i pol. Lubie polskie filmy. Dorosly facet kompletnie nieprzystosowany do swiata, w ktorym kazdy tendencyjnie dazy do tego samego, stala praca, najlepiej ekonomia, finanse itd, biuro - to jest poprawne. Dzieci, dom, maz, zona. do pracy, z pracy, telewizja. Dobry przyklad. Choc jestem typem odpowiedzialnego DDA, jednak i tak dusze sie w tym korpusie spolecznym. Chcialabym tak byc jak najblizej "soba" w kazdym aspekcie zycia, bez masek na ile jest to mozliwe, bo jakis regul przestrzegac musze. Ale lekkie wariactwa na plaszczyznie zachowan. Chce powiedziec zart, to powiem, nie wazne czy to prezes czy sasiadka. To przeciez pozytywna sprawa. Pracuje w biurze (narazie), etykieta prezesa, czy dyrektora - profesjonalizm, czyli bez wariackich numerow. Po minie widac, ze ta etykieta jest widziana jako czesc osobowosci przez takiego typka. Dzieki Bogu moj menadzer, to wariat w pracy :)
Ale ostatnio mialam do czynienia z biurami kredytowymi i bankami. Rozmowa z facetem bardzo niby profesjonalna. Dziekuje, do widzenia. Rozmowa z kobieta, jedno zdanie kompletnie wyrwane z kontekstu i nie na temat ale przyjemnie obdzierajace z tej sztywnosci i wprowadzajace troche oddechu do ej poprawnosci - Boze, w koncu jutro weekend, czas na lake powachac kwiatki. Wspolpraca zawiazana.
Wczoraj widzialam inny film, Mamma Mia z Meryl Streep. Uwielbiam ta charakterystyczna aktorke. Jest musical, wiec spiewanko nagle wyrwane ze zwyklej konwersacji zaskakiwalo bardzo przyjemnie. A to jak kobity byly szalone w tymze swoim juz bardzo dojrzalym wieku? Ah, jak milo popatrzec. Takie nieprzystosowane. Pytam sie kolezanek, powiedz mi gdzie sa tacy szaleni ludzie? Ona - tylko w filmach.
Eh..... Dusze sie czesto....
"- Czy jestem wyleczona?
- Nie. Jest pani osobą odmienną, choć jednocześnie chce pani być podobna do innych. A to, z mojego punktu widzenia, jest poważną chorobą.
- Czy to niebezpiecznie być innym?
- Niebezpiecznie jest, jeśli ktoś zmusza się, by być takim jak inni. Wywołuje to nerwice, psychozy, paranoje. To ciężki przypadek, bo oznacza łamanie praw natury i sprzeciwianie się Bogu, który w niezliczonych lasach i puszczach świata nie stworzył dwóch takich samych liści. Ale pani uważa bycie inną za szaleństwo i dlatego wybrała pani Villete jako miejsce do życia. Bo tu, gdzie wszyscy są inni, pani staje się taka jak wszyscy, rozumie mnie pani?"Paulo Coelho "Weronika postanawia umrzec"
piątek, 11 lipca 2008
Dialogi.
- Ja to mam pecha - jeczy kolezanka trzymajac w rece kupon dopiero co przegranego zakladu na wyscigach koni - podobno kto nie ma szczescia w grach ten ma w milosci. A ja ani tego, ani tego.
Moja droga, a co ja mam powiedziec - powiedzialam - ja mam pecha od urodzenia. Pierwszy raz byl wtedy kiedy sie urodzilam....
piątek, 4 lipca 2008
Zapisalam w czerwonym notesie....
WYWIAD Z BOGIEM
Miałem kiedyś piękny sen.
Przeprowadzałem wywiad z Bogiem.
„Chciałbyś zrobić ze mną wywiad?”
Zapytał Bóg.
„Jeśli tylko masz czas Boże”
Powiedziałem.
Bóg uśmiechnął się i powiedział:
„Mam całą wieczność.
O co chciałbyś mnie zapytać?”
„Co najbardziej dziwi Cię u ludzi?”
Bóg odpowiedział:
„Dziwi mnie to,
że nudzą się dzieciństwem,
spieszą się do dorosłości,
a później pragną znowu stać się dziećmi.
„Dziwi mnie to,
że niszczą zdrowie,
aby zarobić pieniądze,
a później tracą swoje pieniądze
na odzyskanie zdrowia.”
„Dziwi mnie to,
że myśląc nerwowo o przyszłości, zapominają o teraźniejszości
i w końcu nie żyją ani w teraźniejszości,
ani w przyszłości.”
„Dziwi mnie to,
że żyją jakby nigdy nie mieli umrzeć,
a umierają jakby nigdy nie żyli.”
Bóg wziął mnie za rękę
...i przez moment
trwaliśmy tak w ciszy.
Następnie zapytałem:
„Co chciałbyś, aby Twoje dzieci
nauczyły się o życiu?”
„Chciałbym, aby poznali,
że nie mogą nikogo zmusić do tego,
aby ich pokochał.
Mogą jedynie
pozwolić na kochanie siebie.
Chciałbym, aby poznali,
że nie jest dobrze porównywać się z innymi.”
„Chciałbym, aby nauczyli się przebaczać, poprzez praktykowanie przebaczenia.”
„Chciałbym, aby poznali,
że wystarczy tylko kilka sekund,
aby głęboko zranić tych, których kochają, jednak na ich uzdrowienie
może być potrzebnych wiele lat.”
„Chciałbym, aby poznali,
że najbogatszą osobą nie jest ta,
która posiada najwięcej,
ale ta, która potrzebuje najmniej.”
„Chciałbym, aby poznali,
że są ludzie, którzy bardzo ich kochają,
ale jeszcze nie nauczyli się,
jak ukazywać lub wyrażać swojej uczucia.”
„Chciałbym, aby poznali,
że dwoje ludzi
może spoglądać na tą samą rzecz
i widzieć ją inaczej.”
„Chciałbym, aby poznali,
że nie wystarczy wybaczyć sobie wzajemnie, ale że każdy
musi przebaczyć samemu sobie.”
„Dziękuję Ci Boże,
za poświęcenie mi swojego czasu.”
Powiedziałem pokornie.
„Czy jest jeszcze coś, co chciałbyś,
aby Twoje dzieci wiedziały?”
Bóg uśmiechnął się i powiedział:
„Niech wiedzą, że jestem tutaj
… zawsze.”
Autor nieznany
wtorek, 1 lipca 2008
Blog to wspanialy swiat.
Blog to fajowe miejsce. To male planety istot, ktore siegaja do swojego wnetrza, do swojego swiata i dziela sie tym, co czuja, ze chca sie dzielic.
Nigdy nie zalowalam, ze zalozylam blog. Dzieki niemu, nie tylko poznalam lepiej siebie, obserwujac splywajace litery z mojej poranionej duszy, czytajac sto razy wlasny krzyk i sluchajac Wasz, ale takze na swoje szczescie poznalam ciekawe osobowosci, ktore sa czescia mojego rozwoju, choc pewnie nawet nie zdaja sobie z tego sprawy. Wiem, nie mowie o tym, po prostu.
Aurorka, Mirabelka, Awika, Quasimodo, Nosicielka Samotnosci, Rasta i wielu innych, z ktorymi mialam szczescie wymieniac emocje i slowa. A kazdy z nich ma swoj wlasny niepowtarzalny sposob widzenia i ksztaltowania. Nie musze sie z nimi zgadzac, ale na pewno lubie je poznawac i wymieniac z moim swiatem. Czasami powstaja ciekawe zagadnienia. Nie wiem, czy pamietacie na przyklad, teorie wielo-kropka? Pytanie Zlociutkiego, czy wszystkie DDA uzywaja wielokropka? (patrz. komentarze do posta Switch off ) Kompletnie mi nie przyszlo do glowy zastanawianie sie nad tym, a nagminnie to robie i powiem wiecej lubie to robic. Ale nastepnie Awika uchwycila to doskonale w slowach, "Myślę że wielokropek oznacza symbolicznie " a może coś jest jeszcze do dodania dopisania, niczego nie jestem pewna" :)* ostatnio staram się wszystko co trzeba zakańczać KROPKAMI."
Nawet nie wiecie jak widok takiej wspolnej teorii, pchnietej przez jedno pytanie, nastepnie przez nas zauwazone i zglebione, powoduje radosne drzenie mojej duszy. Wiem, wiem...Wariatka ze mnie. I tu nie ma co sie zastanawiac. Tu kropka JEDNA po tym stwierdzeniu jak sie patrzy:)
Ale do czego chcialam jeszcze nawiazac. Ano do prosby POLECHTANIA EGO mojego drogiego kolegi Rasty, szczesliwie poznanego przez blog:), ktory ma osobliwy sposob wklejania cytatow i inszych tekstow w rozmowy. Zawsze trafionych. Nie wiem jak on je wszystkie pamieta:)Ale czy to nie jest wlasnie wyjatkowe? Mam kolezanke, ktora czesto powtarza slowo MASAKRA. I to sprawia, ze ona to ona. Taka mala rzecz, a cudownie jej. Zawsze mamy z tego kupe smiechu.
A wiec by polechtac Ego Rasty, postanowilam wkleic jeden z wielu obdarzonych mi przez niego cytatow, ktory moze nie wszyscy doczytali w komentarzach. Nie dosc, ze jako milosniczka Gombrowicza przykleilam sie do slow naturalnie, to jeszcze oczywiscie pasowaly nie tyle co do tematu (patrz. Zwariowac mozna...), to jeszcze do czegos co mysle wyczuwam. Ale boje sie stawiac kropke nad I. Wybieram wielokropek...
:)
Dzieki za bycie czescia mojego swiata i Waszego.
Lecz w takim razie cóż były warte moje rady i pouczenia - gdy wynikały z zasadniczej mojej niemożności sprostania życiu? Ja, dekadent, jak mogłem wskazywać drogę zdrowym?
Ale ten okropny problem, będący nie tylko moim udręczeniem, został już wielokrotnie przemyślany. Wszak wiadomo, że postęp że rozwój, nie są dziełem ludzi przeciętnie zdrowych tych zaledwie zdających sobie sprawę… lecz właśnie wypracowany bywa przez istoty kalekie, wygnane z zacnej „normalności”. Chory lepiej uchwyci treść najgłebsza zdrowia – dlatego że go nie posiada, że do niego tęskni. Ten komu brak wewnętrznej równowagi może przez to sam stać się znawcą od spraw zrównoważenia, a rada człowieka upośledzonego może przydać się tęgiemu życiu. Ci zaś, co w skutek osobistych skażeń nie mogą połączyć się ze stadem błąkają się na peryferiach, widzą wyraźniej drogę stada i lepiej znają las otaczający.”
Witold Gombrowicz "Dzienniki 1957-1961"
Nigdy nie zalowalam, ze zalozylam blog. Dzieki niemu, nie tylko poznalam lepiej siebie, obserwujac splywajace litery z mojej poranionej duszy, czytajac sto razy wlasny krzyk i sluchajac Wasz, ale takze na swoje szczescie poznalam ciekawe osobowosci, ktore sa czescia mojego rozwoju, choc pewnie nawet nie zdaja sobie z tego sprawy. Wiem, nie mowie o tym, po prostu.
Aurorka, Mirabelka, Awika, Quasimodo, Nosicielka Samotnosci, Rasta i wielu innych, z ktorymi mialam szczescie wymieniac emocje i slowa. A kazdy z nich ma swoj wlasny niepowtarzalny sposob widzenia i ksztaltowania. Nie musze sie z nimi zgadzac, ale na pewno lubie je poznawac i wymieniac z moim swiatem. Czasami powstaja ciekawe zagadnienia. Nie wiem, czy pamietacie na przyklad, teorie wielo-kropka? Pytanie Zlociutkiego, czy wszystkie DDA uzywaja wielokropka? (patrz. komentarze do posta Switch off ) Kompletnie mi nie przyszlo do glowy zastanawianie sie nad tym, a nagminnie to robie i powiem wiecej lubie to robic. Ale nastepnie Awika uchwycila to doskonale w slowach, "Myślę że wielokropek oznacza symbolicznie " a może coś jest jeszcze do dodania dopisania, niczego nie jestem pewna" :)* ostatnio staram się wszystko co trzeba zakańczać KROPKAMI."
Nawet nie wiecie jak widok takiej wspolnej teorii, pchnietej przez jedno pytanie, nastepnie przez nas zauwazone i zglebione, powoduje radosne drzenie mojej duszy. Wiem, wiem...Wariatka ze mnie. I tu nie ma co sie zastanawiac. Tu kropka JEDNA po tym stwierdzeniu jak sie patrzy:)
Ale do czego chcialam jeszcze nawiazac. Ano do prosby POLECHTANIA EGO mojego drogiego kolegi Rasty, szczesliwie poznanego przez blog:), ktory ma osobliwy sposob wklejania cytatow i inszych tekstow w rozmowy. Zawsze trafionych. Nie wiem jak on je wszystkie pamieta:)Ale czy to nie jest wlasnie wyjatkowe? Mam kolezanke, ktora czesto powtarza slowo MASAKRA. I to sprawia, ze ona to ona. Taka mala rzecz, a cudownie jej. Zawsze mamy z tego kupe smiechu.
A wiec by polechtac Ego Rasty, postanowilam wkleic jeden z wielu obdarzonych mi przez niego cytatow, ktory moze nie wszyscy doczytali w komentarzach. Nie dosc, ze jako milosniczka Gombrowicza przykleilam sie do slow naturalnie, to jeszcze oczywiscie pasowaly nie tyle co do tematu (patrz. Zwariowac mozna...), to jeszcze do czegos co mysle wyczuwam. Ale boje sie stawiac kropke nad I. Wybieram wielokropek...
:)
Dzieki za bycie czescia mojego swiata i Waszego.
Lecz w takim razie cóż były warte moje rady i pouczenia - gdy wynikały z zasadniczej mojej niemożności sprostania życiu? Ja, dekadent, jak mogłem wskazywać drogę zdrowym?
Ale ten okropny problem, będący nie tylko moim udręczeniem, został już wielokrotnie przemyślany. Wszak wiadomo, że postęp że rozwój, nie są dziełem ludzi przeciętnie zdrowych tych zaledwie zdających sobie sprawę… lecz właśnie wypracowany bywa przez istoty kalekie, wygnane z zacnej „normalności”. Chory lepiej uchwyci treść najgłebsza zdrowia – dlatego że go nie posiada, że do niego tęskni. Ten komu brak wewnętrznej równowagi może przez to sam stać się znawcą od spraw zrównoważenia, a rada człowieka upośledzonego może przydać się tęgiemu życiu. Ci zaś, co w skutek osobistych skażeń nie mogą połączyć się ze stadem błąkają się na peryferiach, widzą wyraźniej drogę stada i lepiej znają las otaczający.”
Witold Gombrowicz "Dzienniki 1957-1961"
Subskrybuj:
Posty (Atom)