"Kiedy ulepszysz teraźniejszość,

wszystko co po niej nastąpi

również stanie się lepsze. "


Paulo Coelho



środa, 13 lipca 2016

Zapisalam w czerwonym notesie....



„W polskim społeczeństwie powszechne jest ‘podwójne myślenie’. Dyskurs prywatny i publiczny są zupełnie różne, odwołują się do innych słowników i do innej wrażliwości. Modelem naszego życia społecznego jest ‘amoralny familizm’ który polega na tym, że podstawowa przestrzeń w której Polacy realizują praktyki społeczne to klanowo rozumiana rodzina. Tyle, że ona jest wymierzona przeciwko reszcie społeczeństwa, przeciwko innym klanom a jej interes jest realizowany kosztem dobra publicznego. ”




Prof. Andrzej Leder.

wtorek, 21 czerwca 2016

Seria Milosna - Milosc Spo£eczna

Dzis bede rozpisywala sie na temat milosci, ktora w ogle nie jest widziana w Polsce jak cos wartego uwagi, a nawet jest wysmiewana jako cos co jest s£abe i niepotrzebne. Opowiem Wam znowu o powszechnych bledach w mysleniu spolecznym w tym temacie - tych, ktore sa powtarzane w oko£ko w mediach i przez innych "ekspertow" i dlatego przyjete w podswiadomosci ludzi jako cos co ma sens. Pokaze, ze moze i ma ale na powierzchni, jednak z perspektywy glebszej, fundamentalnej - nie. Jak zwykle bede sie wspierala badaniami. W koncu jestem profesjonalistka i pasjonatka ;-).

W psychologii wiezi spoleczne sa okreslane jako "interpersonal ties" czyli po prostu wiezi miedzyludzkie, ktore moga byc s£abe, nieistniec lub byc mocne. Weak Ties, czyli te slabe to wlasnie nasi znajomi, pracownicy, koledzy/kolezanki, ludzie w social media, ktorzy nie zostali zinternalizowani przez nasze JA do stopnia zatarcia granic pomiedzy tymze JA i ta druga osoba. Nie ma tej prywatnej bliskosci, odkrywania swoich tajemnic, wymiany intymnosci. Jest za to wymiana informacji, luznych wiezow, milego spedzania czasu czy dazenia do wspolnych celow jak np. praca. Weak ties brzmia juz z gory jako te po prostu slabe i dlatego czesto nie sa traktowane powaznie. W Polsce  - jak juz pisalam - na pierwszym miejscu typowanym jako najwazniejsze w zyciu to "rodzina" czyli strong ties. Zawsze £apie sie za g£owe jak to slysze... To takie ograniczajace, co widac po spolecznej rzeczywistosci w naszym kraju. Moze i czerpiesz poczucie przynaleznosci z malej grupki osob, ale juz wychodzac z domu tak jak i Twoja corka, zona, matka, tam to zostawiasz. Wychodzac idziesz na spotkanie Weak Ties; pani w sklepie, pana kierowcy autobusu, wspolpracownikow w pracy, nauczycielke Twojego dziecka, Swojego dentyste, fryzjerke Twojej zony/meza, Twojego szefa itd itd. Siedzimy w tym wiecej czasu niz z wlasna rodzina jednak nie wkladamy w te wiezi wystarczajaco wysilku aby utworzyly siec lepszych zasad spolecznych dla wszystkich, w tym i Twoich bliskich. Dlaczego siec? Bo nie jestesmy odzielni i indywidualistyczni nawet jak bardzo chcemy w to wierzyc. Nie jestesmy. Zyjemy wsrod ludzi, wplywamy na nich a oni na nas. Z powodu braku uwaznosci i wyznawanej wartosci jaka jest wazna pozycja wiezi spolecznych w naszym zdrowiu mentalnym, wbijamy sobie sami noz w plecy. Dopoki wiekszosc ludzi tego niezinternalizuje, nic sie nie zmieni. Hasla indywidualistyczne tycza sie pewnych aspektow naszego zycia, ale indywidualizm nie powinien odnosic sie do takich wartosci jak np: odpowiedzialnosc za czyny i slowa, kooperacja, uprzejmosc spoleczna ponad wszystko nawet jak jestesmy zli i zranienieni, nie zabijac/nie krasc/nie ponizac/nie hejtowac itd itd. Problem  w tym, ze ludzki mozg ma tendencje do widzenia czarno bialego. "Wszystko ma byc indywidualne" - jestesmy teraz w tych czasach. "Wszystko ma byc wspolne" - bylismy w takich czasach.... Odpowiedzia jest zrozumienie co jest wspolne a co jest nasze indywidualne. Mozemy ustawic to w takowe rownanie:


Ja Indywidualnie - indywidualne preferencje, wybory co do swojego ciala i umyslu,kogo kocham, z kim sie wiaze a z kim nie, gdzie pracuje, gdzie mieszkam itd
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wartosci Uniwersalne, na ktore wiekszosc MUSI sie zgodzic po to aby stworzyc bezpieczne i zdrowe warunki dla swoich praw indywidualnych.

Nie ma nic za darmo. Nie ma, ze nam sie TYLKO nalezy. Mamy takze dodatkowe obowiazki wzgledem czegos wiekszego niz tylko nasza rodzina, ktora nota bene jest takze po£aczona i zaopiekowana poprzez wypelnianie tych obowiazkow. Dlaczego? Bo Twoja rodzina tez zyje wsrod Weak Ties. I ich wartosci lub ich brak bedzie wplywal na zachowanie wzgledem Twoich bliskich. Czyli przyczyniamy sie poprzez dbanie o szersza perspektywe do zdrowostanu naszego mniejszego i najblizszego kolko spolecznego. Wszystko jest systemem powiazanym. Nie ma odzielenia, jezeli decydujemy sie zyc w olbrzymim skupisku ludzkim i czerpac z jego osiagniec. Uprzejmosc Twoja do nauczycielki dziecka bedzie dawala dobre odczucia nauczycielce, ktora bedzie to transferowac na Twoje dziecko. To dziecko jak dorosnie bedzie mile dla innych nauczycielek, bo milo je bedzie wspominac. A ta nauczycielka moze byc Twoja corka i mysle, ze milo jest rodzicowi uslyszec jaka corka jest szczesliwa w pracy. Uprzejmosc dla kierowcy w autobusie, bedzie karmic jego spokoj i chec pracy a takze bezpieczenstwo Twojego dojazdu do pracy i Twojej rodziny. Pogaduchy w windzie z sasiadem pozostawia slady ciepla, ktore przyczynia sie do tego, ze sasiad z przyjemnoscia nakarmi Ci kota, albo chetnie pomoze w naprawie roweru. Ale ten sasiad moze byc Twoim synem. Czy nie milo jest widziec wlasne dziecko w pozytywnych kontaktach z innymi co wplywa na jego poczucie szczescia? To wszystko ma wplyw na Twoje zdrowie psychiczne. Polacy nie zdaja sobie sprawy jak bardzo. Kiedy nie ma wiezi spolecznych nasze cialo ma podwyzszony kortyzol w gotowosci do obrony. Kiedy spodziewasz sie ciosow wszedzie, lub nawet juz niczego sie nie spodziewasz (obojetnosc), ale na pewno niczego dobrego, czy Ci sie podoba czy nie natura ustawia Cie odpowiednio do sytuacji. 

"Zdecydowana większość z nas ufa innym ludziom (ok. 78%). Zaufaniem darzymy przede wszystkim osoby z najbliższego otoczenia: najbliższą rodzinę (zaufanie 98% osób) oraz znajomych i przyjaciół (93%). Najmniejszym zaufaniem cieszą się natomiast osoby nieznajome, z którymi spotykamy się w różnych sytuacjach (zaufanie ok. 39% osób)."(Glowny Urzad Statystyczny, 2015).

Osoby nieznajome naleza do Weak Ties.

Europejski sondaż społeczny w 2014 przeprowadzil badania na temat zaufania spolecznego w krajach europejskich. Kraje skandynawskie uplasowaly sie na pierwszych miejscach oraz - dla mnie to nie jest niespodzianka - Irlandia zajela wysokie miejsce na podium z krajow polnocnych. 
W badaniach wychodzi, że Polacy w ogóle nie widzą związku między tym, jak im się żyje, i tym, jak funkcjonuje państwo. Oceny naszego życia są bardzo wysokie, a całej wspólnoty bardzo niskie - mówi prof. Janusz Czapiński, psycholog społeczny. (zrodlo: Gazeta Wyborcza).
Tak, Polacy mowia, ze jest im dobrze, ale ich subiektywna ocena ma sie nijak do rzeczywistosci chyba, ze po opuszczeniu zrodla swojego spolecznego wsparcia, lubia awantury, hejtowanie, ponizanie slowne i walke na slowa a niekiedy i piesci. Bo to daje poczucie wladzy. A Ego potrzebuje ciaglego udowadniania, ze jestesmy kims waznym. Jest to percepcja dystansu banki mydlanej. To sa cienie jaskini platonskiej, nie wyjscie na slonce i rzeczywistosc by ja chlonac i przezywac wiecej i mocniej. A zycie ma sie jedno. I mowie to Wam ja, osoba, ktora zyla w Polsce 24 lata i doskonale nauczyla sie zyc bez wsparcia kogokolwiek. I nie twierdze, ze nie mozna tego zrobic. Mozna. Tak to sobie mozna ustawic w glowie, ze czlowiek moze tak trwac. Ale nie jest to pelnia kolorow, mozliwosci i odczuc a na pewno jest to swiat zamkniety, ograniczony i pelen stresow. A nasze cialo i umysl to wiedza, nawet jak my nie zdajemy sobie tego sprawy...

- Sandstrom & Dunn (2013) wykazali, ze interakcja z Weak Ties - w badaniu nr. 1 ze znajomymi z klasy, w badaniu nr. 2a i 2b wszystkie interakcje w ciagu dnia  - wplywaja znaczaco na nasze zdrowie emocjonalne i poczucie przynaleznosci spolecznej. 
 - Baer (2010) w swoich badaniach wskazuje na link pomiedzy kreatywnoscia i Weak Ties. Tyczy sie to glownie optymalnej liczby a przy tym zroznicowaniu tych wiezi plus cesze osobowosci jaka jest "otwartosc na doswiadczenia". 
 - Cohen and Brissette (2000) wykazali, ze im wieksza roznorodnosc wiezi i kontaktow tym wieksza odpornosc nainfekcje. I wynik ten byl niezalezny od cech osobowosciowych czy tez liczby spolecznych kregow. 
 - Dodatkowo Barefoot at el. (2005) wykazal, ze w nawiazaniu do chorob niedokrwienia serca i liczby smiertelnosci, roznorodnosc kontaktow spolecznych miala ochronny wplyw na uczestnikow badania. Osoby odilozowane mialy zwiekszone ryzyko smiertelnosci. Takze w nawiazaniu do zwyklego przeziebienia osoby, ktore mialy roznorodne kontakty spoleczne, i weak i strong, wykazaly sie wieksza sila odpornosci. Dorzuce ciekawostke z pierwszego badania Barefoot, ze zjawisko ochrony zdrowotnej pomiedzy wspolmalzonkami bylo wyzsze dla.... mezczyzn niz kobit. Ale o tym pisalam juz w poprzednich postach, dla kogo malzenstwo sie oplaca najbardziej.
 - Weak Ties bardziej niz Strong Ties maja wplyw na Twoje znalezienie pracy. Okazuje sie, ze ludzie wola polecac osoby z ktorymi sa dalej emocjonalnie niz blizej. 
 - Weak ties maja takze swoja ciemna strone. To znowu uswiadamia problem niezauwazania przez ludzkosc sily tych niby slabych wiezi. Z badan wynika, ze osoby, ktore wykazuja mysli samobojcze odczuwaja ich nasilenie kiedy "przyjaciel przyjaciela" czyli weak tie popelnil samobojstwo....

W latach 50tych Lawrence Kohlberg opracowal etapy rozwoju moralnego. Moralnosc jest nam przyrodzona, jednak podlega roznym zmianom z powodu doswiadczen, kultury, osobowosci osobnika. Kohlberg poszerzyl perspektywe tych etapow do ogolnego rozwoju moralnego ludzkosci. Ostatni etap, ktory zostal dodany, ale juz bardziej ze spekulacji filozoficznej niz z badan empirycznych - Uniwersalny - wedlug Kohlberga jest najwyzszym etapem rozwoju czlowieczenstwa. Watpil on, ze ktokolwiek tam dotarl, a na pewno nie ludzkosc jako jednosc. Ta Uniwersalnosc jest wlasnie mianownikiem, fundamentem rozwoju spolecznego gatunku homo sapiens. Wszyscy rozumieja tak samo czym jest sprawiedliwosc, rownosc, wspolpraca i uprzejmosc na poziomie spolecznym i wyznaja sercem i rozumem takie zasady. Kohlberg uwazal, ze wiekszosc doroslych dotarla tylko do pozimomu konwencjalnego, czyli niewiele poza etap dziecka. Osho powiedzial kiedys, ze czlowiek stoi w rozkroku pomiedzy zwierzeciem a bogiem. Cel to przekraczanie swojej zwierzecosci i tworzenie to co boskie.

Na koniec poddaje Wam ciekawy link gdzie mozecie porownac dwa kraje w nawiazaniu do kulturowych preferencji spolecznych. Ja oczywiscie porownuje kraje z mojego doswiadczenia, Polske i Irlandie
I tak pierwsza duza roznica pomiedzy nimi to Roznica we Wladzy czyli brak rownosci pomiedzy ludzmi. Polska jest krajem hierarchicznym (czyli typowa organizacja jaka panuje wsrod naszych najblizszych krewnych ma£p). Centralizacja wladzy jest powszechna a szef jest autorytarny czyli zwiazek - niewolnik i wladca. 

"At a score of 68, Poland is a hierarchical society. This means that people accept a hierarchical order in which everybody has a place and which needs no further justification. Hierarchy in an organization is seen as reflecting inherent inequalities, centralization is popular, subordinates expect to be told what to do and the ideal boss is a benevolent autocrat."
Irlandia wyladowala tu TYLKO z 28 puntkami. Przepasc. Tu mile widziana jest innowacyjnosc, wyobraznia, a "bycie szalonym" jest widziane jako fajna, pozytywna cecha. I dlatego emigracja byla najlepszym co mi sie w zyciu przytrafilo. Humanizm i przestrzen. W koncu czuje sie czescia czegos wiekszego, a nie czyjas wlasnoscia, bo jak nie to do widzenia. Moge byc spontaniczna i byc za to akceptowana. Pokazywac emocje i nikt nie narzuca mi, ze sa one zle, bo podejscie humanistyczne z drugiej strony je lagodzi same z siebie. 
Co jest ciekawe Polska uplasowala sie takze wysoko na poziomie indywidualizmu. Irlandia nawet wyzej. Indywidualizm jest tu widziany jako przeswiadczenie, ze kazdy jest odpowiedzialny za siebie i swoja rodzine. Na drugim biegu jest kolektywizm, gdzie ludzie dbaja o siebie nawzajem za lojalnosc wzgledem grupy. Irlandia uwaza, ze nalezy zajac sie swoja grupa jednak -  jak autor wyjasnia -  potrzeba hierarchii i wysoka potrzeba indywidualizmu w Polsce powoduje konflikt interesow, bo bardzo, bardzo ciezko jest pogodzic te dwie rzeczy.  W Irlandii indywidualizm jest wyposrodkowany z powodu innych cech, ktore ten indywidualizm lagodza. I dlatego zarzadzanie ludzmi w Polsce jest po prostu tragiczne a o szybkie reaktywne wybuchy miedzy ludzmi jest bardzo £atwo. W Irlandii ten problem jest rzadki. Podejscie prywatne indywidualistyczne wystepuje, ale rzadko sie zdarza, ze ktos ma ochote miec autorytarna wladze nad drugim czlowiekiem w odniesieniu do Weak Ties.

"The Polish culture houses a “contradiction”: although highly Individualist, the Polish need a hierarchy. This combination (high score on Power Distance and high score on Individualism) creates a specific “tension” in this culture, which makes the relationship so delicate but intense and fruitful once you manage it."

Kolejna roznica pomiedzy Polska a Irlandia - najwieksza -  to tendencja do unikania poczucia niepewnosci. Czyli jak kraj sobie radzi z faktem braku pewnosci co sie moze wydarzyc w przyszlosci. Polska - 93 (!), Irlandia - 35. Polska ma duze tendencje do unikania niepewnosci i dlatego utrzymuje sztywne zasady wierzen i zachowan. Jest nietolerancyjna na wszelkie innosci. Wy£uszcza sie z tego potrzeba EMOCJONALNA do wprowadzania zasad czarno - bialych nawet jezeli one nie dzialaja, nie rozwijaja, zabijaja nowe pomysly i nie poprawiaja stanu rzeczy. Stad takze wynika polska s£awa sumiennego pracownika. Ze strachu przed strata pracy i wowczas strachu przed nieznana przyszloscia. 
I nie, nie chce slyszec, ze to wina historii. Irlandia byla okupowana 800 lat i swoje tez przecierpieli. Ale i tak nie interesuje mnie pozbywanie sie wlasnej odpowiedzialnosci za odpowiednie zarzadzanie swoimi rekacjami na bodzce. Wierze, a nawet wiem, ze z odpowiednim wysilkiem i zrozumieniem mozna przeksztalcic cos ciezkiego w cos konstruktywnego. Jest to czesc Eudajmoni - wysilek w imie wyzszych zasad przynosi szczescie. Hedonizm mnie nie rajcuje.

"Poland scores 93 on this dimension and thus has a very high preference for avoiding uncertainty. Countries exhibiting high Uncertainty Avoidance maintain rigid codes of belief and behaviour and are intolerant of unorthodox behaviour and ideas. In these cultures there is an emotional need for rules (even if the rules never seem to work) time is money, people have an inner urge to be busy and work hard, precision and punctuality are the norm, innovation may be resisted, security is an important element in individual motivation."

Ostatnia roznica w badaniach pomiedzy wspomnianymi juz krajami jest kategoria Uleganie/Pob£azanie sobie. W tej kategorii jest takze... wyrozumialosc. Polska  - 29 punktow, Irlandia - 65. Ogromna roznica. Polska jest krajem powsciagliwym, z tendencjami do cynizmu i pesymizmu. Czas na przyjemnosci nie jest widziany jako cos waznego a nawet jest widziane jako cos zlego.  Irlandia zdobyla tutaj wysoka note w tej materii. Rzeczywiscie, dla nich bardzo wazne jest "having crack" lub "having fun". Dlatego, kiedy widzicie teraz w TV jak sie bawia na Euro 2016 i jak zdobywaja co rusz miano Najlepszych Kibicow Europy, to juz wiecie dlaczego :-).

"With a low score of 29, Polish culture is one of Restraint. Societies with a low score on this dimension have a tendency to cynicism and pessimism. Also, in contrast to Indulgent societies, Restrained societies do not put much emphasis on leisure time and control the gratification of their desires. People with this orientation have the perception that their actions are Restrained by social norms and feel that indulging themselves is somewhat wrong."

Wyrownane lub najblizsze wyniki dla tych dwoch krajow to: Meskie podejscie vs Kobiece podejscie w odniesieniu do roznych czynnikow spolecznych. Meskie podejscie to wiara w to, ze "najlepszy wygrywa", skupienie sie na osiagnieciu sukcesu w powszechnym tego rozumieniu, konkurencja, poczawszy od szkoly po prace i spoleczenstwo. Kobieca to wspolnotowosc, wspolpraca, jakosc zycia, dzielenie sie z innymi. Polska - 64, Irlandia - 68. Jednak poniewaz Irlandia plasuje sie nisko w tendencjach hierarchicznych i autorytarnych (wladza), nasilenie meskiego pierwiastka w Irlandii nie jest tak odczuwalne jak w Polsce.

Ostatnia kategoria to Orientacja Dlugoterminowa. Roznica 14 punktow wyzej niz Irlandia. Ta kategoria wiaze sie z podejsciem normatywnym i pragmatycznym. Polska to kraj normatywny, czyli jest przywiazana do tradycji co powoduje, ze kolejne nowe zmiany sa podejrzane. Co widac, ciezko przychodzi wyjscie z zakodowanego schematu z przeszlosci. Tak jest niby bezpieczniej.

To tyle na dzis. Zycze sobie i Wam, abysmy zaczeli bardziej przygladac sie rzeczywistosci w celu zrozumienia, gdzie nalezy byc twardym i czarno bialym w zasadach, a kiedy mozemy sobie odpuscic i byc bardziej elastycznym. Kiedy powinnismy sie grupowac i stac murem za zasady pozycia spolecznego (nie zabijamy, nie okradamy, nie ponizamy, reagujemy na ulicy RAZEM w imie tych zasad itd), a kiedy mozemy byc indywidualni (orientacja seksualna, wyznanie religijne jezeli nie przekracza to wspomnianych fundamentow, gdzie zyje, co lubie robic etc). 
A takze zacznijmy doceniac sile Weak Ties. Poczucie dobroci obcej Wam kompletnie osoby, ktora nie ma biznesu aby byc milym, ktora nic Wam nie jest winna - jest przezyciem transcendentnym
Ale tym tematem zajme sie w nastepnym poscie z Serii Milosnej.
Milego tygodnia.

wtorek, 5 kwietnia 2016

Seria Mi£osna - Przyjazn.

Przyjazn jest moja ulubiona forma wiezi i widze ja jako forme mi£osci. Uwazam ja za najszlachetniejsze i najbardziej tworcze ogniwo £aczace jednostki.  To ona - nie ta tradycyjnie widziana mi£osc zwiazkowa (romantyczna) - jak to sie popularnie plecie - posiada potencjal do trwalej konstruktywnej zmiany bazujacej na wymianie nie podyktowanej czyms tak podstawowym jak wlasna reprodukcja, czy genowe pierszenstwo, ktore - w moim odczuciu - wspiera ta ewolucyjna agresje, zamykanie sie na swiat zewnetrzny oraz reaktywnosc. Przyjazn ukorzenia i otwiera. Jest bardziej stabilna. 


For friendship is based on knowledge, and love can be based on mere hope… You can love someone more than you know him, and he can be perfectly loved without being perfectly known. But the more you know a friend, the more a friend he is. 

A. Sullivan.
Przyjazn opiera sie na wiedzy, gdzie milosc moze opierac sie jedynie na nadziei. Mozesz kochac kogos bardziej niz go znasz i on moze byc kochany bez bycia calkowicie poznanym. Ale im bardziej poznajesz przyjaciela, tym bardziej jest on ci przyjacielem....

Ale znowu gdzies indziej czytalam, ze milosc to przyjazn z nutka erotyzmu. Tak przynajmniej myslimy, ze byloby idealnie. Jednak czy te dwie rzeczy sie nie wykluczaja? W podziale Arystotelesa Eros i Philia  - tak, bo Eros to pozadanie a Philia to braterska milosc, ktora nie zawiera seksualnosci, ale zawiera braterska forme intymnosci i bliskosci. Wowczas chemia nie oslepia nas tak jak w przypadku zakochania, gdzie bez racjonalnego powodu zaczynamy pa£ac uczuciem do drugiej osoby i na tym budujemy. Przyjazn przewaznie buduje sie z czasem poprzez wspolne przebywanie i przezywanie zyciowych chwil, poprzez emocjonale wsparcie, poprzez synchronizacje umyslow. Jest jakby nastepstwem pewnych czynnikow, a nie jak w romantycznej milosci po prostu uderzeniem koktajlu chemicznego w mozgu. Jednak i milosc zwiazkowa i przyjazn maja wspolne czynniki, chec dbania o druga osobe, dawanie, przekraczanie siebie. Dlatego jest to dla mnie forma milosci, ktora zawiera wiekszy potencjal niz milosc zwiazkowa. 

Arystoteles uwazal przyjazn jako podstawe spolecznego dobrobytu, intergralna czesc ludzkiego szczescia. Dobry przyjaciel, to po prostu dobry czlowiek - mawia£ Arystoteles. I to jest wlasnie ten potencjal, ktory rozciaga sie do humanizmu, o ktorym napisze w nastepnym poscie, i jeszcze dalej. Oczywiscie mozemy rozroznic przyjaciol od dobrych znajomych i dalekich znajomych. Osobiscie dodaje swoja prywatna dodatkowa kategorie - pomocny czlowiek. Przez przyjaciela rozumiem osobe dla mnie wyjatkowa, z ktora mam personalna relacje opierajaca sie na emocjonalnej, moralnej i intelektualnej synchronizacji. Jest ona naturalna i nie wymuszona, dlatego rzadka. Przyjaciel naturalnie interesuje sie moim zyciem, utrzymuje regularny kontakt, jest ciekawy moich mysli i emocji. I vice versa. Rozmowy schodza do glebin, nawet tych najbardziej ciemnych i sa zaakceptowane, ale takze obgadane i z wyczuciem, w odpowiednim czasie poddane ksztalceniu poprzez proponowanie rozwiazan, czy sugestii w danej sprawie. Popularna opinia to fakt, ze nie musisz sie widziec z przyjacielem lata ale i tak pozostaje przyjacielem. Ja sie z tym nie zgadzam. Chyba, ze mamy tu na mysli, ze nie musimy widziec sie ale regularna interakcja istnieje w formie komunikacji (skype, telefon). Wowczas rezerwowanie czasu do wspolnych aktywnosci nastepuje wtedy kiedy sie widzimy. Tu wlasnie przechodzimy do Pomocnego/Dobrego Czlowieka, ktory nie jest w kategorii dobrego znajomego, bo to za daleko, ale takze nie jest tez przyjacielem, bo nie dociera do tej aktywnej intymnej relacji, ktora buduje sie poprzez uczestniczenie w zyciu drugiego czlowieka. Pomocny Czlowiek to ktos kto wiem, ze zawsze mi pomoze jak bede potrzebowac, ale nie czuje potrzeby bycia towarzyszem w moim zyciu, ale za to zawsze czuje potrzebe pomocy jezeli taka zajdzie potrzeba. Tyle, ze wiem, ze pomoze on kazdemu, bo jest wlasnie dobrym czlowiekiem i lubi pomagac. Nie jestem wyjatkiem. A przyjaciel to dla mnie wyjatek, bo zaklada ta ciekawosc doswiadczen, mysli i emocji tej drugiej strony i chec uczestniczenia w nich. Dobry Czlowiek jest bardzo wazny w zyciu i ma swoje uprawnione miejsce, ale stoi za przyjacielem, a za nim stoja bliscy znajomi, a za nimi dalecy znajomi. Tak to wyglada u mnie. Osobiscie, jestem podejrzliwa kiedy ktos twierdzi, ze ma duzo przyjaciol, poniewaz taka relacja wymaga tej synchronizacji, ale takze wysilku uwaznosci, energii i czasu. A to mamy ograniczone samo w sobie. Poza tym jezeli mamy duzo przyjaciol to mozna by stwierdzic, ze dziwnie sami jestesmy jakby "powszechni", bo tak jak i w milosci tak i w przyjazni poszukujemy ludzi, ktorzy sa do nas podobni, a nie rozni na tych glebszych poziomach naszego jestestwa. A, ze wlasnie tam, czesto nie odkryci, bo wyprasowani na jeden schemat przez kulture, jestesmy bardzo roznorodni i kolorowi...... Wiec zawsze podejrzewam po prostu nakladanie samemu sobie iluzji, w celu poczucia bycia otoczonym przyjaznym tlumem. Ale wiem, ze sa wyjatki. 

A wiec przyjazn jest dla mnie wyjatkowa i nielatwa do spotkania. Charakteryzuje sie pewnego rodzaju intymnoscia, nawet erotyka, ale nie seksualnoscia. Dlaczego erotyka? Bo z przytulenia przyjaciela czerpie wiecej przyjemnosci niz z przytulenia znajomego. Ale nie pobudza to Erosa (pozadanie) tylko pobudza ta przyjemnosc z odczucia nie tylko bliskosci umyslu, ale takze przyjacielskiego ciepla, ktore oddaje cialo. Czy to nie ciekawy koncept?
Niestety przyjazn (czy po prostu bliskie znajomosci) jest czesto spychana z piedestalu kiedy znajdujemy zastepstwo w postaci rodziny. Cale szczescie nie wszedzie tak jest. W Irlandii przyjaciel czy bliscy znajomi to rodzina i nic sie bez niego/nich nie obedzie. "Dziwnie" jest czas na zadzwonienie, na spotkanie, na po prostu utrzymywanie kontaktu. Wymowka "brak czasu" jest tylko smutna prawda o priorytezowaniu w glowie i tunelowej percepcji tego co jest najblizej, czyli czytaj: co na codzien i najbardziej dostarcza mi poczucia przynaleznosci i znaczenia. Ewolucyjnie - podstawowo. Jak w bance. Jednak w szerszej perspektywie - smutno, buro i ciasno. A co mowi psychologia o przyjazni i jej wplywie na nasze zdrowie?

 - Wiliam Deresiewicz w swoim artykule przywoluje czasy greckie gdzie przyjazn byla cnota wyzsza niz milosc romantyczna. Dla Arystotelesa i Cicerona byla to droga do dobra i prawdy, wyzsze wezwanie wymagajace niezwyklych cech charakteru. Potem nastapila chrystianizacja i uciela prywatne wiezi, kierujac skupienie na jedynego boga, ktoremu naleza sie wszelkie odruchy serca. Nawiazywano przyjaznie bazujace na przysiegach typu "rodzice chrzestni" i na roznorodnych poreczeniach. Nastepnie przyszedl renesans i powrot do greckiej filozofii. Dzis to era indywidualizmu, rownosci i wspolnej wymiany, jednak odchodzacej od klasycznego rozumienia przyjazni. Sa one plytsze, spoleczenstwo mniej sie w nie angazuje. Za to wiecej angazuje sie w "fast foody" czyli szybkie wypelnienie duszy niezdrowym i plytkim pokarmem. Plus "kontakt z dystansem" czyli spolecznosciowe media, ktora daja sens przynaleznosci do spoleczenstwa, ale jest to sens wirtualny. Oczywiscie mowimy o naszej czesci swiata. W krajach, gdzie indywidualizm nie jest powszechny podejscie do przyjazni takze sie rozni. Wskazuje to na spoleczno-kulturowy wplyw na przyjacielskie relacje, co nie dziwi, skoro i taki wplyw silnie ksztaltuje zwiazki milosne/malzenstwa.
 - Beverley Fehr w swojej ksiazce o procesie ze znajomosci do przyjazni mowi, ze proces ten przebiega stopniowo i polega on na stopniowej wymianie. Z czasem tematy sa glebsze, powazniejsze i bardziej personalne. 
- Weisz and Wood (2005) przeprowadzily dlugoletnie badania, ktore mialy wykazac czynniki wplywajace na pozostanie NAJlepszym przyjacielem po 4 latach. Wspieranie tozsamosci spolecznej okazalo sie najsilniejszym czynnikiem prognozujacym taki rezultat. Tozsamosc spoleczna to sens naszego "ja" w spoleczenstwie, czyli jak siebie tam widzimy. Przyjaciel nie musi reprezentowac taka sama tozsamosc, wystarczy zrozumienie i wsparcie takowej. Dodatkowo Oswald (2003) wymienia cztery podstawowe czynniki, ktore wspieraja powstawanie i utrzymywanie przyjazni. Sa to:
 - interakcja - czyli wspolne spedzanie czasu, wspolne aktywnosci jak chodzenie do kina czy po gorach. Jak wspominalam na gorze, to odroznia przyjaciela od dobrego czlowieka, ktorego od czasu do czasu fajnie zobaczyc. Co wazne, sama odleglosc nie zmienia przyjazni ale juz ustanie komunikacji (czyli interakcji) juz tak. 
- pozytywnosc - czyli rozjasnianie sytuacji konstruktywym podejsciem i humorem,
 - wsparcie - czyli wspieranie przyjaciela w jego dazeniu do poczucia szczescia i rozwoju,
 - otwartosc - czyli dzielenie sie wlasnymi przemysleniami, emocjami, sekretami i emocjami.
 - Schnall et al., (2008) wykonali ciekawe badanie, ktore pokazalo, ze psychologiczne zrodlo spolecznego wsparcia jakim jest przyjaciel moze wplynac na wizualna percepcje wysokosci. Osoby, ktore wyobrazily sobie towarzyszacego im przyjaciela ocenily pochylosc pagorka jako mniejsza niz kiedy nikogo tam nie bylo, lub kiedy byla tam osoba, ktorej nie lubili. A takze kiedy faktycznie taki eksperyment przeprowadzono rezultat sie powtorzyl.
 - Posiadanie przyjaciela okazuje sie byc szczegolnie wazne kiedy dorastamy. Allen et al.(2015) pokazuja, ze bliskie przyjaznie w wieku mlodzienczym wplywaja na pozniejsze zdrowie fizyczne. Solidny predyktor pozostal nawet wtedy kiedy wzieto pod uwage wczesniejszy stan zdrowia. Warto wiec wspierac dzieci w zaciesnianiu wiezow, bo takze nastepne badania Grabber et al. (2005) pokazaly, ze nawet jedna bliska osoba to wystarczajace aby wesprzec sprezystosc emocjonalna, ktora jest bardzo wazna w procesach adaptacyjnych do roznorodnych zyciowych sytuacji. Czas dorastania jest czasem bardzo wrazliwym, gdzie potrzeba przynaleznosci jest najsilniejsza. I pomimo faktu odcinania sie i wypierania checi do jakiekolwiek przynaleznosci spolecznej tworzymy zamkniete hermetyczne kregi, to jednak nasz umysl i cialo jest nakierowane na ta przynaleznosc. 

Z prywatnych archiwow pamieci przypominam sobie, ze kiedy dorastalam moim jedynym przyjacielem byl moj pies, Cezar. Mialam kolezanki i te blizsze i te dalsze, ale nigdy nie bylo przyjazni. Jednak pamietam takze czasy kiedy wszystkie Sylwestra, imieniny czy urodziny byly okazja do sielanki i tanca organizowanej przez sasiadow lub moich rodzicow. Mam duzo zdjec z takich zabaw. Wowczas widzialam moich rodzicow tanczacych, bawiacych sie i biesiadujacych przy wspolnym stole, a ja sama bawilam sie z rowiesnikami i zostawalam u nich na noc. To byla gratka. Niestety to wszystko ustalo, choc wiekszosc nadal zyje w tym samym bloku. Stali sie sobie odlegli. A szkoda. To sa moje najlepsze wspomnienia. Roznorodnosc spoleczna jest dla dziecka bardzo potrzebna, jak nie podstawowa. 

A jakie sa roznice pomiedzy przyjazniami ze wzgledu na plec?
 - mezczyzni wola laczyc sie w wieksze grupy bazujace na dominacji, hierarchi i konkurencji. Jest tam pewien emocjonalny dystans. Natomiast kobiety wola male ale intymne przyjaznie, bazujace na rownej wymianie, gdzie mozna porozmawiac o swoich uczuciach (Rose and Rudolf, 2006). Jednak te male kobiece grupy tez moga byc ewolucyjna strategia. Taka preferencja moze miec na celu obnizenia poziomu rywalizacji o partnera i zasoby. Nie zmienia to jednak faktu, ze kobiety wykazuja mniejsza rywalizacje niz faceci, a wieksza sklonnosc do budowania wiezi. Dlaczego?
- kobiety inaczej reaguje na stres niz mezczyzni. Okazuje sie, ze u kobiet znaczaca jest oksytocyna, ktora uwalnia sie wraz w kortyzolem i wplywa na reakcje walcz czy uciekaj. Kobiety maja wtedy tendencje do grupowania sie z dziecmi i innymi kobietami. U facetow oksytocyna takze jest uwalniana, ale takze i testosteron, ktory obniza dzialanie oksytocyny. Dlatego nie tworza takich samych wiezi jak kobiety. Ma to wplyw na zdrowie. Mezczyzni sa w wiekszej grupie ryzyka rozwoju chorob serca, podwyzszonego cholesterolu czy cisnienia. Kobiety obnizaja ten efekt sklonnosciami do wiezi, ktora daje ochrone a nawet przedluza zycie. Np. badania na kobietach, ktore zostaly zdiagnozowane na raka piersi pokazaly, ze  istnieje silna niezalezna korelacja pomiedzy prawdopodobienstwem przezycia a jakoscia i iloscia spolecznych wiezi. Szczegolnie tyczylo sie to wlasnie przyjazni i.... pracy poza domem. Okazalo sie dodatkowo, ze brak przyjazni wplywa tak samo silnie na zdrowie jak palenie papierosow czy otylosc. 
 - generalnie badania pokazuja, ze przyjaznie przedluzaja zycie. Meta analiza na 308,849 uczestnikach pokazala, ze silne wiezi spoleczne obnizyly prawdopodobienstwo smierci o 50% przez czas 7.5 roku. A ludzie, ktorzy dozyli 100 lat mieli regularny kontakt z przyjaciolmi, rodzina i sasiadami. Zwrocmy uwage na roznorodnosc kontaktow. W Polsce typowe myslenie to "Najwazniejsza jest rodzina" i zamykanie sie na szerszy swiat spoleczny. Oczywiscie rozumiem dlaczego. Ciezko byc otwartym kiedy w kolo taka a nie inna mentalnosc. Ale fajnie by bylo widziec wysilek wiekszej ilosci ludzi do przelamywania tego uwarunkowania, bo nie wplywa to dobrze na nasze i naszych bliskich zdrowie psychiczne i fizyczne.
 - I na koniec, czy istnieje przyjazn damsko - meska? Badania Bleske-Rechek et al.,(2012) pokazuja, ze jest ona inna niz tej samej plci. Poniewaz jest inna niektorzy badacze konkluduja, ze przyjazn damsko meska nie istnieje, bo zawiera jednak ta biologiczna ciagate do przeciwnej plci. Wyniki pokazaly, ze mezczyzni sa bardziej sklonni do poczucia atrakcji wzgledem swojej przyjaciolki, niz kobiety wzgledem przyjaciela. Roznice byly znaczace takze w tym jak mezczyzni mysleli o swojej przyjaciolce i jej atrakcyjnosci wzgledem nich. Zawyzali. Dzialalo to takze odwrotnie, kobiety myslaly, ze przyjaciel nie czuje wzgledem nich atrakcji, bo one jej nie czuly (projekcja). Mezczyzni odczuwali takze wieksza gotowosc do randkowania z zajeta lub wolna przyjaciolka, gdzie kobity nie odczuwaly takiego pociagu, kiedy przyjaciel byl zajety. Jednak obie p£cie uwazaja takie ciagaty za koszt, a nie benefit relacji. Chociaz zmienialo sie to z wiekiem. Im starszy mezczyzna tym bardziej odczuwal atrakcje wzgledem przyjaciolki jako benefit. Badanie to opieralo sie na kwestionariuszu i pytan o emocje wzgledem przyjaciela odmiennej plci, ale to nie oznacza, ze zostaly one spelnione. Badania pokazaly, ze osoby te nadal widza siebie tylko jako przyjaciol, a nie partnerow na zycie pomimo odczuwania troche innych emocji niz do przyjaciol tej samej p£ci. Czy mozna nazwac przyjaznia relacje, ktora zawiera doze poczucia atrakcyjnosci wzgledem drugiej osoby? Moim zdaniem jak najbardziej (Arystoteles nie zgodzilby sie pewnie hehhe), tylko intensywnosc jest inna. Tu juz wkraczamy w niuanse zjawiska. Tzw. friend with benefits, czyli przyjaciel z benefitami istnieje czesciowo na bazie odwiecznego programu ewolucyjnego, ktory dziala tak jak jest napisany (pary o roznej plci moga miec dziecko i czuja do siebie atrakcje). Ale to jest automatyczny wymiar, ktory sie budzi lub nie. Jest takze ten drugi, ktory sie naklada na ten program, czyli wlasnie po prostu chec tylko przyjazni, bo czegos tam nadal nie ma, cos brakuje. Jest roznica pomiedzy atrakcja do osoby, ktora widzisz jako kumpla a do osoby, ktora widzisz jako partnera zyciowego. To te odcienie szarosci. Jak juz wspomnialam, jest to roznica pomiedzy erotyka (z domieszka luzu), a ta chemiczna, romantyczna seksualnoscia. Atrakcyjnosc nie oznacza, ze widzi sie przyjaciela jako partnera na zycie w zwiazku romantycznym oraz nie oznacza to, ze pomimo odczuwania takich emocji wybraloby sie takowa opcje. To tak jakby w jednym czasie ciagnely nas sznurki w roznym kierunku. 

To tyle na dzis. Mam nadzieje, ze ciekawie spedziliscie czas czytajac ten post. 
Nastepnym razem o spoleczenstwie/humanizmie - milosci, ktora bazuje na czyms tak nienaturalnym dla ludzkiej natury (czyli nie danym automatycznie, ale do zrobienia) jak szerokie odczuwanie i szeroka percepcja. Do tego dazymy, jako gatunek a potem jeszcze dalej, mam nadzieje....
Milego tygodnia.

środa, 17 lutego 2016

Zapisa£am w czerwonym notesie....

Ofiarowanie


„- Kto ostatni w kolejce do ofiarowania?
– Ja, mam numerek 852, a pani?
– Mam 853. Długo się czeka?
– Nie, szybko idzie. A pani w imię czego składa ofiarę?
– W imię miłości, a pani?
– Ja dla dzieci, wszystko bym za nie oddała…
– A co pani składa w ofierze?
– Swoje życie osobiste. Wszystko dla dzieci. Ze wszystkiego rezygnuję. Z nikim się nie spotykam, wszystkiego w domu muszę dopilnować. Nic sobie nie kupuję, nigdzie nie chodzę. Rzuciłam dobrą pracę, żeby być bliżej domu, teraz sprzątam w przedszkolu, żeby osobiście dzieci doglądać. Nic dla siebie nie chcę.
– Rozumiem panią. A ja składam swoje uczucia w ofierze. Wie pani, z mężem mi się dawno nie układa… ma inną. Mąż nie chce odejść pierwszy, mówi, że się przyzwyczaił do mnie. Ja też nie potrafię odejść – żal mi go… I tak sobie trwamy… O! Pani numerek się świeci! Boję się, co będzie jak nie przyjmą mojej ofiary?
853 zwija się w kłębek i czeka na swoją kolej. 852 długo nie wychodzi, w końcu drzwi do gabinetu się otwierają i 852 stoi oszołomiona.
– No i co? Co pani powiedzieli? Przyjęli ofiarę?
– Nie… Powiedzieli, że okres próbny. Kazali jeszcze się zastanowić.
– Jak to??? Dlaczego???
– Pani kochana, oni mnie spytali czy przemyślałam wszystko, bo to przecież nieodwracalne. Powiedziałam im, że dzieci jak dorosną to docenią, co matka dla nich poświęciła. A oni mi film pokazali. O mnie, o mojej przyszłości. Jak córka za mąż wyszła i się wyprowadziła do innego miasta, a syn dzwoni tylko raz w miesiącu. Ja go w tym filmie pytam dlaczego, a on mówi, żebym się do jego życia nie wtrącała i zajęła sobą. A jak mam się sobą zająć, kiedy się nigdy sobą nie zajmowałam, nie umiem!
– No to teraz ja idę… 853 się świeci…
– Dzień dobry pani. Proszę usiąść. Co pani nam przyniosła?
– Uczucia…
– Rozumiem… Proszę pokazać.
– Niech pan patrzy, niewiele tego, ale świeżutkie, nienoszone, pół roku mają dopiero…
– Co pani chce w zamian?
– Ocalić rodzinę.
– Czyją? Pani? A co tam jest do ocalenia?
– Mąż ma kochankę, dawno.
– A pani?
– Ja od pół roku mam kogoś…
– Te uczucia, co pani przyniosła, to do tego nowego?
– Tak. Żeby tylko ocalić rodzinę.
– Jaką rodzinę? Przecież sama pani mówi, że mąż ma inną kobietę, a pani innego mężczyznę, gdzie tu rodzina?
– Ale rozwodu nie było! Wciąż jesteśmy małżeństwem!
– I to pani odpowiada?
– Nie!
– Ale wymienić na nowy związek pani nie chce?
– Nie… to nie są jakieś wielkie uczucia…
– No to skoro pani ich nie szkoda, to poproszę, może pani złożyć ofiarę.
– Ale słyszałam, że film jakiś pokazujecie, o przyszłości… Dlaczego ja nie mogę obejrzeć?
– Różne tu filmy pokazujemy. Jednym o przyszłości, a innym o przeszłości… A pani pokażemy o teraźniejszości. Włączam proszę patrzeć.
– To ja??? Masakra, jak ja wyglądam??? To kłamstwo!!! Przecież dbam o siebie!
– Cóż, pani stan ducha przekłada się na wygląd.
– Ale jak to??? Przygarbiona jakaś jestem, usta zacięte, oczy mętne, włosy oklapnięte…
– Tak wyglądają ludzie kiedy ich dusza płacze…
– A co to za chłopiec? Taki słodki… O, tuli się do mnie!
– Nie poznaje pani? To pani mąż, w pani projekcji.
– Mąż??? Bzdura!!! Mąż jest dorosłym człowiekiem!
– A w głębi duszy jest małym chłopcem. I tuli się do mamusi…
– Ale tak mi wpojono w dzieciństwie, że kobieta musi być silniejsza, mądrzejsza, bardziej stanowcza. Że musi wspierać męża.
– No i tak pani ma: silna, mądra, stanowcza mamusia kieruje swoim chłopcem-mężem. I przytuli i nakrzyczy, ukarze i wybaczy, pożałuje i nakarmi.
– Ale przecież nie jestem mamusią tylko żoną! A on ma kochankę! Lata do niej, a potem wraca, a ja go i tak kocham!
– Oczywiście, ma się rozumieć, chłopiec się bawi w piaskownicy i wraca do domu, do ukochanej mamusi. Popłacze trochę w fartuch, pokaja się… Dobra, koniec oglądania. Będziemy finalizować. Składa pani miłość w ofierze czy nie?
– A przyszłość? Nie pokazaliście mi przyszłości!
– Bo jej pani nie ma. Przy takiej teraźniejszości pani chłopiec ucieknie, jak nie do innej kobiety, to w chorobę. Albo w ogóle – donikąd. Znajdzie sobie sposób wyrwania się spod mamusinej spódnicy. Przecież sam ma ochotę dorosnąć…
– To co mam robić? Dla kogo będę się ofiarowywać?
– To już pani powinna lepiej od nas wiedzieć. Podoba się pani rola mamusi widocznie. Bardziej, niż żony. Mamusie też bywają kochane. No to jak? Będzie pani składać ofiarę? W imię ocalenia tego co jest i żeby pani mąż pozostał synkiem?
– Nie, nie wiem, nie jestem gotowa… muszę pomyśleć…
– Dajemy czas na myślenie.
– A co ja mam zrobić, żeby mąż… no… tego… wydoroślał?
– Przestać być mamusią. Odwrócić się twarzą do siebie i nauczyć się być Kobietą. Atrakcyjną, tajemniczą, zajmującą, pożądaną. Taką, której ma się ochotę podarować kwiaty i śpiewać serenady pod oknem, a nie płakać na ciepłej miękkiej piersi.
– Pomoże?
– Z reguły pomaga. Ale tylko pod warunkiem, że się pani zdecyduje być Kobietą. Jakby co – proszę przyjść. Uczucia ma pani piękne, z przyjemnością je weźmiemy. Wie pani ile osób marzy o takich uczuciach? Jak się pani zdecyduje je ofiarować – zapraszamy!
– Pomyślę…
853 wychodzi w zamyśleniu z gabinetu, tuląc do piersi swoje uczucia. 854 umierając z niepokoju podnosi się z krzesła i zmierza w kierunku otwartych drzwi.
– Gotów jestem ofiarować swoje potrzeby, żeby tylko mamusia była zadowolona…,- szepcze 854.
Drzwi się zamykają. W poczekalni siedzą ludzie tuląc swoje marzenia, talenty, cele, plany, karierę, możliwości – wszystko to, co postanowili złożyć w ofierze…”


Na motywach opowiadania Iriny Sieminoj. Przekład I.Z

niedziela, 14 lutego 2016

Love Day

Szczesliwych Valentynek i Quirky-alone People w zaleznosci od preferencji! :-)

Niech mi£osc bedzie czestym gosciem w Waszym zyciu i abyscie zauwazali jej rozne twarze, od zwiazkow, po przyjazn, po pasje, po humanizm.

Dzis dziele sie z Wami artykulem na temat milosci zwiazkowej zamieszczonym w polityce do przeczytania tutaj.


Wazne rzeczy, ktore z atykulu wyciagnelam to:


"Ale pisze pan: „Kult miłości romantycznej jest w naszej kulturze równie rozpowszechniony co niedorzeczny”.
Bo nie podoba mi się jej rozdęcie do rangi jedynej odmiany miłości, która warta jest przeżywania i uwieczniania przez sztukę. Jest to pewien nonsens. To tak, jakby skoncentrować się w opisie życia człowieka wyłącznie na czternastym roku życia. Przecież to tylko jeden rok, więc dlaczego akurat na nim się skupiać?
To z jakiego powodu to robimy?
Może za sprawą intensywności przeżywania miłości romantycznej, która w dużym stopniu bierze się z tego, że miotają nami hormony. Niewiele wówczas rozumiemy, co się w nas i dookoła dzieje. Czujemy się jak ta szybująca w powietrzu krowa, która ni stąd, ni zowąd zaczęła latać."


"Kiedy generała de Gaulle’a ktoś zapytał, czy dąży do szczęścia, ten odpowiedział pytaniem: „ma mnie pan za idiotę?”. Bliskie relacje z drugim człowiekiem bywają bardzo silnym źródłem frustracji, szczególnie gdy traktujemy bliski związek jako jeszcze jeden obiekt do skonsumowania. Dlatego, gdy zaczynają pojawiać się problemy w relacji z partnerem, ludzie od nich uciekają w nadziei, że unikną cierpienia. Kiedyś po prostu tak nie było, bo nie istniała swoboda ruchu."

"Psychologom udało się dosyć dokładnie oszacować, że około 10 proc. poczucia szczęścia zależy od obiektywnych uwarunkowań zewnętrznych, takich jak wiek, bycie w stałym związku, wysokość zarobków itp. To naprawdę niewiele. Natomiast około 40 proc. poczucia szczęścia bierze się z tego, czy postępujemy w sposób zgodny z naszymi preferencjami i wyznawanymi wartościami.
Co z pozostałymi 50 proc.?
Zależą od indywidualnych cech człowieka i są prawdopodobnie uwarunkowane genetycznie. Nie jest to specjalnie przyjemne, bo jak człowiek urodzi się nieszczęśliwy, to mniej może w tej sprawie zrobić, niżby mu się mogło wydawać. Jednak zawsze coś może."

"Takim bardzo poważnym problemem, który nas dopada w bliskim związku, jest nierównomierny wpływ pozytywnych i negatywnych czynników. Mówiąc w skrócie: zło jest silniejsze od dobra. Jeśli zrobię partnerowi coś porównywalnie dobrego i złego, to wcale nie wychodzi na zero. Bilans jest ujemny. Dopiero jak jedno złe zachowanie jest przykryte powiedzmy pięcioma dobrymi, to osiągamy remis."

"Może ludziom pomogłaby również edukacja, jak zachowywać się w sytuacjach konfliktowych, które są nieuchronne. Na przykład wiedza, że najgorszym rozwiązaniem jest pójście na kompromis."

"Parę lat temu opublikowano wyniki badań, które wyraźnie pokazują, że związek utrzymuje się na lepszym poziomie, gdy ludzie robią wspólnie różne ekscytujące rzeczy. Ja również zwróciłem na to uwagę w swojej książce, pisząc, że nuda jest tym, co podstępnie zabija relację dwojga ludzi. Emocje, czy silne, czy słabe, karmią się bowiem pobudzeniem fizjologicznym, a to zawsze wymaga jakiegoś łamania schematów. Jeśli wtłoczymy się w koleiny, to wszystko się zautomatyzuje."

"Bardzo ważne jest również coś, co nazywam modelem dobrego wychowania, czyli powstrzymanie się od szkodzenia partnerowi. No i cieszenie się szczęściem partnera. To zdumiewające, ale niektórzy ludzie tego nie potrafią – czują się nieszczęśliwi z powodu satysfakcji drugiej strony."


"I wówczas moja odpowiedź na pańskie pytanie, czym jest to uczucie, brzmiałaby: kiedy, w jakiej fazie? Bo ono się zmienia i to nie ulega wątpliwości."

Spokojnej niedzieli.

sobota, 16 stycznia 2016

Nowy Rok

Witajcie, 

Swieta I Nowy Rok minely. Dwie okazje, ktore nigdy nie byly moimi ulubionymi. Ten czas jest dla mnie czasem tzw. martwym. Nic sie nie dzieje, tylko czlowiek siedzi, je i oglada filmy. Wszystko w ten czas jest zamkniete albo potrojnie drogie. Bylam w Polsce przez tydzien i ten czas plus zima nie wplywa na mnie pozytywnie. A takze atmosfera w domu, gdzie jak juz Wam wspominalam, ten czas  - z jednym wyjatkiem - jest czasem spiec i ciezkiej atmosfery. Zawsze mysle wtedy o DDA i generalnie o rodzinach dysfunkcyjnych, ktore poprzez tradycje spoleczne odczuwaja jeszcze bardziej jak bardzo sa samotni lub/i odcieci od relacji w domu. Ja przyjezdzam przewaznie po swietach, bo takie mam tansze loty, jednak u mnie w domu, po ostatniej k£otni z bratem na temat jego zachowania, ktore ma podloze reaktywne i projektujace swoj bol z dziecinstwa na niczego winnych czlonkow rodziny, na ktore sie nie zgadzam (w psychologii nazywamy to stawianiem granic tzw. self care), okazalo sie, ze jednak potrafi cos z siebie dac, a jak potrafi to oznacza, ze chce "rozciagnac sie" poza to co dla niego trudne, i zasiada do stolu. Stawianie granic jest narzedziem nieocenionym. "Nie" jest wazne jak "Tak", ale wyciagniecie odpowiedniej karty w odpowiednim momencie, po przeanalizowaniu sytuacji, a takze uczestnikow gry - to jest sztuka. To "rozciagniecie" jak juz Wam pisalam we wczesniejszych postach, jest wlasnie daniem cos z siebie do budowania poprzez przekraczanie naszych demonow, ktore moga atakowac innych, a ktorzy nie sa winni ich powstania. A najwyzszym i najmocniejszym wtedy celem jest budowanie relacji.
Nie bede dzis rozpisywac sie w tym poscie. Wrzucam Wam tylko link do ciekawej rozmowy w Pytaniu na Sniadanie na temat genetyki. Szczegolnie interesujace w nawiazaniu do psychiki jest rozmowa koncowa - czas video 6.44 - o psychogenetyce. Wspominalam Wam, ze jedyny powod, ktory ludzie niestety stereotypowo zinternalizowali, dlaczego ludzie nie sa w zwiazkach to fakt, ze sie ich boja. Nauka daje odgroma innych przykladow. Tutaj akuratnie wlasnie przyklad, ktory Wam podalam, ta wrazliwosc emocjonalna, kiedy ludzie znajduja trudnosci w byciu w relacjach z innymi. Nie boja sie, chca wchodzic w relacje i sa gotowi probowac. Ale po prostu ciezko jest z nich czerpac, kiedy naturalne procesy w zwiazkach zakladaja takze stresy, klotnie, argumenty, wymagania, a one sa odbierane jak smiertelne rany ciete. A wiadomo, kazdy siega tam, gdzie ma najwiecej przyjemnosci, bo nasz osrodek nagrody w mozgu jest wlasnie po to, aby kierowac naszymi wyborami. W filmiku, gosc programu bardzo swietnie to ujal - jezeli warunki w zwiazku sa odpowiednie, taka osoba kwitnie. Jednym z takich przykladowych warunkow moze byc kompatibilne poczucie humoru, ktore moze byc dyfuzorem ciezkich emocji. Ale dwie osoby musza ze soba wspolgrac - jak w tancu.
Polecam rozmowe. Bardzo ciekawa.
Dostepna tutaj.
Milego weekendu.

niedziela, 13 grudnia 2015

Zapisa£am w Czerwonym Notesie......



"... nie istnieje rzecz zwana „miłością”. „Miłość” jest abstrakcją, rodzajem bogini, z którą kłopot polega na tym, że nikt jej nigdy nie widział. W rzeczywistości istnieje tylko akt kochania. Miłość jest twórczą aktywnością. Zakłada troskę, wiedzę, reagowanie, afirmację i radość – nakierowane na osobę, drzewo, obraz, ideę. Kochać, oznacza powoływać do życia, powiększać jej lub jego życiową aktywność. Jest to proces samoodnawiający się i samonapędzający." 

Erich Fromm