http://dziendobry.tvn.pl/wideo,2064,n/przemoc-bez-siniakow-a-boli-bardziej,125574.html
I takiej przemocy doswiadczalam przez 20 lat zycia w Polsce, w domu, szkole, pracy, na podworku... Nawet bez wyzwisk mozna stworzyc zdanie, ktore bedzie mialo na celu wyrzucenie swoich frustracji na bogu winnego czlowieka. Szczegolnie przy transferze emocjonalnym, gdzie powod naszego zlego humoru, naszych bolaczek, traum, zalu, smutku, gniewu itd moze i jest latwo transferowany na ludzi kompletnie nie majacych ze zrodlem bolu wspolnego. Czy nie jest to czysta niesprawiedliwosc?
Wiedza co nalezy do mnie, co nalezy do zrodla moich problemow a co nalezy do swiata - wyzsza szkola jazdy zwanej madroscia. A madrosc, ktora otwiera sie w naszych glowach w trakcie pobudzenia emocjonalnego, kiedy jest najtrudniej - to juz mistrzostwo.
Samoswiadomosc wlasnego jezyka ciala to jedno mistrzostwo, a swiadomosc sposobu uzywania slow to drugie. Ta swiadomosc wlasnych slow, ich tonacji, ukladania zdan jest jedna z tych rzeczy, ktore swiadcza o naszym humanizmie, empatii, pokorze, zyczliwej intencji aby zrozumiec lub sie czyms podzielic a takze moim zdaniem o wyzszym rozwoju emocjonalnym. To jest dojrzalosc gdzie prymitywny mozg zostaje utrzymany w ryzach przez mozg wyzszy. To wlasnie uzywany jezyk (i wcale nie chodzi o gramatyke, ale emocje wplecione w jego strukture) zaprzatal moja glowe nadmiar czesto i byl jednym z (wielu) problemow mojego dorastania. Zawsze odczuwalam go jako bolesny i szybko wymykajacy sie rozmowcy spod kontroli. Nigdy sie do niego nie przyzwyczailam. Odczuwalam to jakby ciagle biczowanie mojej duszy i ponizanie intonacyjne mojej osoby. Szczegolnie jako dziecko nie moglam zrozumiec tego ciaglego atakowania miedzy literami. Tak, miedzy literami... bo tam siedzial i siedzi moj umysl i wyczuwa to co jest ukryte.... wibracje naszych emocji. Moim zdaniem nasz kraj ma malo empatii wplecionej nie tylko w zachowanie (na co sa statystyki) ale takze w jezyk, ktory jest twardy, agresywny i atakujacy. I nie mowie o twardosci jezyka jako takiego, ale o ukryte w nim emocje frustracji i irytacji. Niesie sie to od pokolen cierpiacych i walczacych do teraz, gdzie mentalnie ciagle walczymy. I nikt nie zauwaza takich niuansow psychologicznych jak sposob wyrazania slow itd. Bo kazdy tak zostal nauczony i to staje sie wtedy normalne. I tu znowu przychodzi kolej na pokore. Na przypatrzeniu sie sobie i swiatu.
Kiedy przyjechalam do Irlandii 10 lat temu, jak juz Wam wspominalam slowo czynne "bullying" czyli terroryzowanie drugiej osoby bylo bardzo rozpowszechnione. W Polsce tylko raz uslyszalam o przemocy emocjonalnej w srodowisku czy artykulach. Tak jakby byla niezauwazona. Mam nadzieje, ze to sie zmieni.
Milej nocki.