Samoswiadomosc – jak to wycwiczyc? Odrazu mowie, nie jest to latwe. Szczegolnie kiedy nasze cechy temperamentu nam nie pomagaja i dokladaja tylko do pozaru w naszym mozgu w odpowiedzi na bodziec. A takze, kiedy nasze uwarunkowania sa silniejsze niz nasz wewnetrzny glos. Ale dobra wiadomosc to taka, ze samoswiadomosc mozna wycwiczyc. Ktos powiedzial, ze pomiedzy bodzcem a reakcja jest czas naszej wolnej woli. Zauwazcie jaki krotki to czas.... Jak dobrym, uwaznym, zdeterminowanym obserwatorem trzeba byc, aby to uchwycic. To tak jakbysmy chcieli zobaczyc lecaca z zawrotna szybkoscia w naszym kierunku pilke w zwolnionym tempie. I wowczas podejmujemy decyzje, czy ja lapiemy, czy sie uchylamy. Podejmujemy decyzje swiadomie…. Bardzo krotki na to czas. A jednak jest to mozliwe. Na poczatku jest to czas krotszy nizbysmy chcieli. Jednak zaden miesien nie rosnie w sile jezeli sie go nie trenuje. Trzeba zaciagnac sie na emocjonalna silownie (jak w swej ksiazce nazwala to Beata Pawlikowska) i cwiczyc, trenowac. To naprawde rzadne czary mary. Ale kroki jak w przypadku kazdych cwiczen – najpierw jest decyzja, potem liczne proby jej dotrzymania, walka z wlasnym lenistwem, z wlasna potrzeba rzeczy prostych, latwych I przyjemnych, a potem? Potem, kiedy przejdziemy ten czas przestawiania sie organizmu jest juz z gorki. Wowczas to wchodzi w krew. Jednak nie oznacza to, ze przestajemy byc czujni. Roznorodne bodzce docieraja do naszego mozgu i wewnetrzny kierunek pozwala nam je rozpoznawac.
Wiem, ze silownia moze byc nuda. Moze przyblize samoswiadomosc do innej milszej rzeczy jaka jest rozmowa. Jest to rozmowa z samym soba, jakbysmy byli druga osoba, swoim najlepszym przyjacielem. Tak jak rozmawiamy z matka, corka, przyjacielem, partnerem, tak i przy swiadomosci rozmawiamy ze soba od razu i w mgnieniu oka. Jednakze tutaj jest wieksze prawdopodobienstwo wystapienia pewnego chaosu. Mianowicie, w halasie automatyzmow, uwarunkowan, pragnien naszych I nie naszych, spolecznych oczekiwan etc mozemy miec problem z uslyszeniem glosu w nas. Szczegolnie, ze ten glos przemawia do nas stanami emocjonalnymi, nie slowami. To juz nasza robota aby nazwac rzeczy po imieniu. To bardzo wazne aby rozpoznac odczucie I je nazwac, nawet jezeli zawiera w sobie kilka innych odczuc. Trzeba rozlozyc to na czynniki pierwsze I nazwac – a tu jestem troche zla, a tu troche rozczarowana. To pomaga w dynamice pomiedzy podswiadomoscia I swiadomoscia. Samoswiadomosc to wlasnie odkrywanie podswiadomosci, czegos co nie zauwazamy, co nie nazywamy, co unikamy, co nami zarzadza.
Czesto myslimy o intuicji, przeczuciu jak o jakims czary mary. Tak bardzo chcemy wierzyc, ze jest cos magicznego w nas, w swiecie. Jednak intuicja jest widziana przez psychologow jako nieuswiadomiona informacja, ktore nasz mozg koduje a my nie zdajemy sobie z tego sprawy. Kiedy zaczynaja sie ujawniac czujemy, ze skads cos wiedzielismy ale nie wiedzielismy skad. To wlasnie nasza podswiadomosc dobija sie do naszej swiadomosci. Samoswiadomosc to wrazliwosc na takie bodzce, to zadawanie sobie pytan I sluchaniu jak sie czuje z ta albo z inna odpowiedzia. Jezeli czuje wewnetrzny opor zadaje sobie pytanie dlaczego? Czy dlatego ze sie boje? Czy dlatego, ze to nie jest droga dla mnie odpowiednia? To wazne pytania. Mysle takze, ze nasza postawa moze miec wplyw na ilosc kodowanych informacji w podswiadomosci . Pomagamy nasza postawa – tzw. otwarta glowa. Gotowosc na roznorodnosc informacji, na nawet najciezsze prawdy, ktore moga godzic w nasza potrzebe wiary w magie naszego istnienia pozwala na wieksza wiedze, niz postawa zamknieta, odrzucaja to co godzi w nasza dume czlowiecza, lub nasza wiare w ludzka wyjatkowosc.
Wrocmy jednak do podstawowych cwiczen, ktore czesto powtarzane moga pomoc nam w rozwoju samoswiadomosci. Jest ona wazna szczegolnie po traumach dziecinstwa, w moim przypadku ojca alkoholika. Jak nauczyc sie wsluchiwac w siebie i jedoczesnie widziec siebie? Zaczynamy od podstawowych rzeczy. Kiedy idziecie ulica starajcie sie to obserwowac jednoczesnie ukladajac slownie w swojej glowie ta czynnosc. Czyli – ide ulica…. Pomyslcie o tym troche…pokontemplujcie…. Jak moja stopa sie uklada? Czy ide szybko czy wolno? Jak sie czuje idac w takim a nie w innym tempie? Nazwijcie te uczucie. Czy poruszam rekoma czy lubie trzymac je bardziej w kieszeni kurtki. A moze idac patrze sie pod nogi? Dlaczego to robie? Czy czuje sie z tym dobrze? Po pytaniach sluchamy glosu w sobie, ktory jak mowilam jest emocja, odczuciem. Moze to byc odczucie spokoju, ekscytacji, nerwowosci, pospiechu. Zdziwicie sie ile odpowiedzi moze przyniesc studiowanie tak automatycznej czynnosci. Czy ktos kiedykolwiek mysli kiedy idzie? To tak jak nie myslimy o nerce dopoki nie zacznie nas bolec. Albo tak jak w tej przypowiesci o mnichu, ktory chwalil sie, ze jest swiadomy na co Mistrz odpowiedzial pytaniem – tak? A gdzie I jak ustawiles swoje buty? Nikt nie mysli o takich automatach. A osoba swiadoma widzi wlasnie takie male rzeczy. Nauka widzenia moze troche trwac. Takie rzeczy beda umykac z mozgu bardzo szybko poniewaz Natura nie oddaje skarbow umyslu £atwo. Jednak cwiczac od podstaw bedzie coraz lepiej.
Kiedy w miare opanujecie ta obserwacje I zauwazycie, ze swiadomosc kroczacego siebie przyplywa do Was z nienacka i samoistnie, zacznijcie zataczac swoja uwaga troche na szersze spectrum. Idziecie ulica, umiecie zauwazyc juz ruch Waszego ciala I rozpoznac emocje. Dodajcie teraz nastepny element, co widzicie w bliskim dystansie w okol siebie? Moze jakis golab skubie cos na chodniku? Jakie ma upierzenie? Jaki wzor maluje sie na skrzydlach? Jak zalamuje sie zielen na jego szyi? Co czujecie? Czy umiecie sie tym zachwycic? Widzimy tysiace golebi wszedzie, na calym swiecie. Czy ktos potrafi sie nimi jeszcze zachwycic? Kiedy po jakim czasie wycwiczycie to, nagle sie zachwycicie. Zobaczycie golebia jakbyscie widzieli go pierwszy raz. Potem dolacza inne golebie. Obserwujcie, czym sie roznia, jak sie zachowuja? Przy tym ciagle zwracajcie sie do wewnatrz – co czuje obserwujac je? Czy zauwazam, ze sie roznia? Czy ciesze sie, ze sie roznia? Niektorym moze pomoc “patrzenie przez rzesy”, przez wpol przyknietych powiek (Wiem brzmi zabawnie, ale czasami tak robie :). To pozwala zawezic spectrum I skupic sie narazie na tej obserwacji. Jednoczesnie pozwalamy plynac temu przez nasze wnetrze. Wielu znudzi sie tym. A to dlatego, ze nie udalo im sie zobaczyc rzeczy w ich ekscytujacej roznorodnosci. Widza golebia poprzez uwarunkowane codzienna przechadzka zjawisko. Jak mowilam, tutaj wazna jest pewnego rodzaju gotowosc a takze potrzeba wglebienia sie w rzeczywistosc. Jednak pomalu.. bez pospiechu, nic na sile. Jezeli sie nudzimy, nic nas nie rusza to wiemy juz ze nie przekroczylismy pewnego progu poznania. Jezeli zauwazymy drobne rzeczy i nasza dusza zaczyna sie ozywiac, to jestesmy na dobrej drodze. Jezeli kiedykolwiek zobaczycie kobiete szczerzaca sie do golebi lub do drzewa – to prawdopodobnie bede ja :)
Nastepne kroki beda obejmowac jeszcze szersze spectrum. Kiedy wycwiczymy obserwacje tego co jest pod naszym nosem (a moga to byc rozne rzeczy kiedy np. idziemy, rodzaj kostki na drodze, jakis kamyk przy drodze, jakis lisc), wowczas podnosimy glowe i patrzymy na dalszy horyzont (oczywiscie pamietajcie, ze nie chodzi o to by patrzec tylko pod nogi i wpadac na ludzi :)). Oto idziemy widzimy juz I slyszymy w blizszym dystansie, teraz popatrzmy na ludzi. Kto idzie na przeciwko? Jakie osoba ma wlosy? Jak trzyma rece? Czy ma zawiazane buty? Moze wyda sie to smieszne na poczatku, ale wierzcie mi, zauwaza sie nawet takie rzeczy. Potem popatrzmy na osobe idaca daleko, czy sie spieszy? Czy jest w swoich myslach I oglada wystawy? A jak jestescie w autobusie, jak wyglada osoba, ktora siedzi na pierwszym siedzeniu, a jak na drugim, jakie maja wlosy? Jak maja zlozone rece kiedy siedza? Co robia? Mijacie drzewa, przystancie I popatrzcie na zyly przechodzace przez zielona materie. Czy sie roznia? Moze jedne sa ledwo widoczne, a drugie bardziej? W ktorym miejscu zmieniaja kolor?
Pomalu rozszerzajcie swoje spectrum nie opuszczajac tego co juz przygarneliscie do swojej swiadomoci. Dlatego musi wejsc to Wam w krew. Podstawowe dwa pytania – co dokladnie widze? Oraz co dokladnie czuje kiedy to widze? Pierwsze to zimne fakty, drugie to odczucia wzgledem nich. To jest wazne rozroznienie. Warto pomyslec nad zlozonoscia zjawisk I sie nimi zachwycic. Jednak to powinno przyjsc samoistnie, kiedy jakis poziom samoswiadomosci zostanie osiagniety. Nie ma innej drogi, jezeli zaczyna sie widziec rzeczy takimi jakimi sa, a nie takimi do jakich sie przyzwyczailismy. Mozna poprzyklejac sobie karteczki w domu ze slowem swiadomosc, albo z tymi dwoma pytaniami, ktore wspomnialam aby staly sie czescia codziennego myslenia. Jesz jablko? Najpierw sie temu przypatrz…. Pomysl, roslo sobie na drzewie, oblane sloncem, czyjas reka je zerwala, przeszlo dluga droge by do Ciebie dotrzec. Porozmyslaj, ktos kto nigdy nie widzial jablka bedzie nim zachwycony jak cudem swiata. Niech to wzbudzi i Twoj zachwyt.
To wszystko wymaga skupienia i konsekwencji. To jest pasja, sposob zycia.
Najciezej jest z ta czescia zadania, ktora nawiazuje do wsluchiwania sie w siebie. Patrzec, wychwytywac, obserwowac, jednoczesnie bedac w sobie nie jest latwym zadaniem. Ale staje sie latwym. Pozniej w najbardziej emocjonalnych sytuacjach sami zobaczycie, ze bedac wzburzonym dziwnie widzicie sie w dwojnaki sposob. Nie oznacza to, ze nie bedziecie wzburzonymi. Emocje beda. Ale pomiedzy bodzcem a reakcja zadecydujecie, ze nikt nie zasluguje na ponizenie slowne czy reakcyjne (bo to tak naprawde swiadczy o naszej slabosci) i opuscicie sytuacje by konstruktywnie sie oczyscic, wszystko przemyslec i powrocic do rozmowy juz po burzach emocji. Chyba, ze ktos lubi styl rozmow tzw. w£oskiej rodziny":). Emocje nie sa zle same w sobie, to nasza reakcja na nie jest negatywna. Akceptujmy emocje. Jednak postarajmy sie widziec siebie w tych emocjach. To jest nasza odpowiedzialnosc, to my budujemy w sobie elastycznosc reagowania. Jak mowilam, wodospadu Niagara nic nie ruszy jak sie na niego napluje.
Ostatnio czytalam o pewnych studiach, ktore ukazaly wysoki index przewidywalnosci do tego, czy pary ze soba zostana, czy tez nie. Okazalo sie, ze nie liczyl sie styl rozmowy jak jest dobrze, ale w jaki sposob osoby sie kloca. Jezeli jest to jak zryw tornado, wyrzucanie z siebie niskich slow, wyzwiska itd przewidywalnosc wykazywala niskie prawdopodobienstwo przetrwania takiego zwiazku. Tak sie tez dzialo. Jak wspominalam, to wymaga duzej emocjonalnej swiadomosci i sily by w trakcie tornado przytrzymac sie ziemi. Tu podobalo mi sie porownanie Osho, ktore uzyl w nawiazaniu do osoby oswieconej – jest ona jak drzewo. Rosnie do gory, rozwija sie, wyciaga galezie i liscie, ale korzenie sa mocno zanurzone w ziemi. Nie traci poczucia gruntu, wie co wazne do rozwoju. Badzmy jak drzewa – chociaz zawieja, I wiatr zgina nas niemilosiernie a nasze liscie sa przezen rozrywane, pracujmy nad korzeniem, ktore bedzie trzymalo nas blisko samoswiadomosci.
Milego tygodnia!