Dzis zakonczylam pisanie pracy licencjackiej obejmujacej 11.000 slow! Nigdy nie przypuszczalam, ze bede w stanie napisac tyle w jezyku angielskim! I tyle sie przy tym nauczylam! Rozwoj na zawsze pozostanie moja najwieksza miloscia. Nic jej nie dorowna. Rozwoj swojego poznania, wglebianie sie w swiat a takze duchowe smakowanie. I wytrwalosc... o tak, to wazne. Daje mi to tyle radosci, tyle szczescia, ze czesto zastanawiam sie jak mozna narzekac na brak tej radosci kiedy wystarczy, jak powiedzial Einstein, ciekawosc swiata.
"Nie mam żadnych szczególnych uzdolnień. Cechuje mnie tylko niepohamowana ciekawość."
ale...
"Przeciętny człowiek nie jest specjalnie ciekaw świata. Ot, żyje, musi jakoś się z tym faktem uporać, im będzie to kosztowało mniej wysiłku - tym lepiej. A przecież poznawanie świata zakłada wysiłek, i to wielki, pochłaniający człowieka. Większość ludzi raczej rozwija w sobie zdolności przeciwne, zdolność, aby patrząc - nie widzieć, aby słuchając - nie słyszeć."
Ryszard Kapuściński — Podróże z Herodotem
A ja chce slyszec, widziec i nie boje sie wysilku.
Juz niedlugo powroce z nowym postem, w koncu wiecej czasu. A dzis dostalam akuratna piosenke - dzieki Ania! - piosenka na optymizm. Bo tak wlasnie dzis we mnie muzyka gra!
Moge obiecac sobie i Wam - zawsze bede sie trzymac mojej drogi!
Luctor et Emergo
Milej niedzieli!
Nie będzie łatwo przygotuj się
pogoda w drodze często zmienną jest
Nie jedna burza zaskoczy Cię
nie jeden raz utracisz z oczu cel
pytaj drzew , pytaj gwiazd
masz przyjaciół w nich nie jesteś sam
Póki wiesz gdzie chcesz dojść kiedyś dojdziesz tam!
Nawet jeśli deszcz zmoczy Twoje włosy
nawet jeśli śnieg zmrozi stopy Twe
nawet jeśli pech...
Ty się zawsze trzymaj drogi swej
nawet jeśli most zarwie się pod Tobą
Nawet jeśli noc będzie dłużyć się
nawet gdy zły los...
Ty się zawsze trzymaj drogi swej
Nie będzie lekko przygotuj się
nie każdy człowiek Twego szczęścia chce
Są tacy ludzie co noc i dzień
patrzą źle i życzą Tobie źle
Ty się śmiej, śmiej się z nich nie zmarnuj ani jednej łzy
Póki wiesz gdzie Twój dom nie zniszczy cię nikt!
Nawet jeśli deszcz zmoczy Twoje włosy..
.
"Kiedy ulepszysz teraźniejszość,
wszystko co po niej nastąpi
również stanie się lepsze. "
Paulo Coelho
niedziela, 27 marca 2011
niedziela, 20 marca 2011
Zapisalam w czerwonym notesie....
"This is another great difference between our civilization and yours.
You admire the man who pushes his way to the top in any walk of life, while we
admire the man who abandons his ego. "
7 years in Tibet
"Jest to kolejna wielka różnica między naszą cywilizacją i waszą.
Wy podziwiacie człowieka, który rozpycha się w drodze na szczyt w każdej dziedzinie życia, a my
podziwiamy człowieka, który porzuca swoje ego. "
7 lat w Tybecie
"Jest to kolejna wielka różnica między naszą cywilizacją i waszą.
Wy podziwiacie człowieka, który rozpycha się w drodze na szczyt w każdej dziedzinie życia, a my
podziwiamy człowieka, który porzuca swoje ego. "
7 lat w Tybecie
sobota, 12 marca 2011
Wiersz o p£aczu...
Kto umie płakać,
- umie kochać.
I umie nienawidzić.
Kto umie płakać
- umie być człowiekiem.
Kto płakać umie
- nie wstydzi się łez.
Kto umie płakać
- nie jest płaksą.
Płacz jest bronią zaczepną,
i jest białą chorągwią poddania.
Jest powiewem nadmiaru szczęścia,
eksplozją serca.
Jest kulkami wody,
jest cząstką człowieka.
Śmiech poprzez łzy
także jest płaczem,
tylko wesołym.
Płacz rozpaczliwy
jest bratem agonii.
O płaczu dzieci
nie powiem ni słowa.
Przeszkadzają mi łzy...
piątek, 11 marca 2011
Zapisalam w czerwonym notesie....
(...)
Czy przyszło ci kiedykolwiek na myśl, że możesz kochać tylko wtedy, gdy jesteś sam? Co to znaczy widzieć osobę, rzecz, sytuację taką, jaka jest ona w rzeczywistości, a nie tak, jak ty sobie ją wyobrażasz, i zareagować tak, jak na to zasługuje? Nie możesz kochać tego, czego nawet nie widzisz.
A co ci przeszkadza widzieć? Twoje koncepcje, schematy, przesądy, projekcje, twoje potrzeby i przywiązania, etykietki, które wyciągnąłeś ze swojego uwarunkowania i swoich przeszłych doświadczeń. Widzenie to najbardziej mozolne przedsięwzięcie, jakie człowiek może podjąć. Dlatego że wymaga ono zdyscyplinowanego, uważnego umysłu. Tymczasem większość ludzi woli raczej popaść w lenistwo umysłowe niż zaprzątać sobie głowę tym, by widzieć każdą osobę i rzecz od nowa w jej świeżości chwili obecnej.
Już porzucenie swojego uwarunkowania po to, by widzieć, jest wystarczająco trudne. Ale widzenie wzywa do czegoś jeszcze bardziej bolesnego. Do porzucenia kontroli, którą sprawuje nad tobą społeczeństwo; kontroli, której macki dosięgły najgłębszych korzeni twojej istoty, co powoduje, że porzucenie jej oznacza rozdarcie siebie samego.
Jeśli chcesz to zrozumieć, pomyśl o małym dziecku, któremu dano skosztować narkotyku. Gdy obejmie on całe ciało dziecka, zaczyna być ono uzależnione i całą swoją istotą woła o narkotyk. Wtedy brak narkotyku wydaje się taką udręką nie do wytrzymania, że lepsza zdaje się śmierć.
Dokładnie tak samo postępowało z tobą społeczeństwo, gdy byłeś dzieckiem. Nie pozwalano ci cieszyć się stałym, pożywnym pokarmem życia: pracą i zabawą, towarzystwem innych osób i tym, co daje przyjemność zmysłom i umysłowi. Dano ci skosztować narkotyku, który nazywa się Aprobata, Uznanie, Uwaga; narkotyku, który nazywa się Sukces, Prestiż, Władza. Skosztowawszy ich, stałeś się uzależnionym narkomanem i zacząłeś się strasznie bać, by tego nie utracić. Perspektywa błędu, pomyłki, krytyki ze strony innych przerażała cię. Stałeś się zatem tchórzliwie zależny od innych ludzi i utraciłeś swoją wolność. Mają oni teraz władzę nad tobą: mogą cię uszczęśliwić lub unieszczęśliwić. I mimo że nienawidzisz cierpienia, jakie ta zależność sprowadza, jesteś całkowicie bezradny. Nie ma ani minuty, abyś świadomie lub nieświadomie nie był dostrojony do reakcji innych, maszerując zgodnie z rytmem ich wymagań. Jeśli cię ignorują lub nie aprobują, doświadczasz tak nieznośnej samotności, że czołgasz się do ludzi, by błagać o komfort Poparcia, Zachęty, Podtrzymania. Życie z ludźmi w takim stanie pociąga za sobą nie kończące się napięcie, ale życie bez ludzi przynosi agonię samotności. Utraciłeś swoją zdolność widzenia ich jasno takimi, jacy są, i stosownej reakcji, ponieważ twoje postrzeganie ich jest przeważnie przyćmione twoją potrzebą otrzymania narkotyku.
Konsekwencja tego wszystkiego jest straszna i nie do uniknięcia: stałeś się niezdolny, aby kochać kogokolwiek lub cokolwiek. Jeśli pragniesz kochać, musisz się jeszcze raz nauczyć widzieć. A jeśli chcesz widzieć, musisz zrezygnować z narkotyku. Musisz wydrzeć z siebie oddziaływanie społeczeństwa, które przeniknęło cię aż do szpiku kości. Musisz odpaść. Na zewnątrz wszystko będzie tak jak przedtem, nadal będziesz w świecie, ale już nie ze świata. A w swoim sercu będziesz teraz nareszcie wolny i zupełnie sam. Tylko w tym odosobnieniu, tej całkowitej samotności umrze uzależnienie i pragnienie, a narodzi się zdolność do miłości. Bo nie będziesz już patrzył na innych jak na środki zaspokojenia twojego narkotycznego głodu.
Tylko ktoś, kto tego spróbował, wie, jakie to straszne. To tak jak zaproszenie samego siebie do śmierci. To tak jak proponowanie biednemu narkomanowi, aby zrezygnował z tego szczęścia, które znał do tej pory, na rzecz smaku chleba i owoców, czystego, świeżego powietrza o poranku, słodyczy źródlanej wody, gdy on tymczasem usiłuje poradzić sobie z głodem narkotyku, reakcją organizmu i wewnętrzną pustką, jakiej doświadcza z powodu jego braku. W jego rozpalonej głowie nic nie może zapełnić tej pustki, tylko narkotyk. Czy potrafisz sobie wyobrazić życie, w którym odrzucasz doświadczenie radości z choćby jednego słowa aprobaty czy uznania, lub oparcia się na czyimś ramieniu; życia, w którym od nikogo nie zależysz emocjonalnie, więc już nikt nie ma władzy, aby uczynić cię szczęśliwym lub nieszczęśliwym; życia, w którym wyzbyłeś się potrzeby posiadania jakiejś szczególnej osoby, ani nie chcesz być dla kogokolwiek kimś szczególnym i nikogo nie chcesz nazywać swoim? Nawet ptaki powietrzne mają gniazda, a lisy swoje nory, ale ty nie będziesz miał miejsca, gdzie mógłbyś skłonić głowę w czasie wędrowania przez życie.
Jeśli kiedykolwiek dojdziesz do tego stanu, będziesz wreszcie wiedział, co to znaczy widzieć jasnym, nie zamąconym przez lęk lub pragnienie wzrokiem. I będziesz wiedział, co to znaczy kochać. Ale aby dotrzeć do tej krainy miłości, musisz przejść przez mękę śmierci. Bowiem kochać ludzi to umrzeć dla potrzeby ludzi i być zupełnie samym.
W jaki sposób można kiedykolwiek dojść do takiego stanu? Poprzez nieustanną świadomość, nieskończoną cierpliwość i współczucie, jakie miałbyś dla narkomana. Pomoże ci to, gdy zajmiesz się takimi czynnościami, które potrafisz wykonywać całym sobą; zajęciami, które tak bardzo lubisz, że gdy jesteś nimi zajęty, kompletnie cię nie interesuje sukces, uznanie czy aprobata. Pomoże ci także zwrócenie się ku przyrodzie; odpraw tłumy i idź na górę, a tam w ciszy zjednocz się z drzewami, kwiatami, zwierzętami i ptakami. Obcuj z morzem, niebem, chmurami i gwiazdami. Wtedy będziesz wiedział, że twoje serce przeniosło cię na olbrzymią pustynię samotności. Nikogo tam nie ma obok ciebie, absolutnie nikogo. Z początku będzie to nie do wytrzymania, ale to tylko dlatego, że nie jesteś przyzwyczajony do samotności. Jeśli uda ci się zostać tam przez chwilę, pustynia nagle zakwitnie Miłością. Twoje serce zakrzyknie pieśnią. I odtąd zawsze będzie wiosna.
A. de Mello "Wezwanie do milosci"
Subskrybuj:
Posty (Atom)